|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Gotowi do rozkazów Nie Lut 25, 2018 7:34 pm | |
| First topic message reminder :
Wybudzono go. Dobrze wiedział, co jest następne w kolejności... I choć nigdy nie byli w stanie usunąć wszystkich jego wspomnień, to zawsze próbowano, chcąc zachować jak największą kontrolę. Tak też było i tym razem. Elektrowstrząsy, których nikt nie byłby w stanie znieść z godnością, w milczeniu. On również. Ból, paraliżujący jego ciało, jednocześnie budzący krzyk, nad którym nie umiał zapanować. Jeszcze tylko te klika słów, które uruchamiały w nim system. I już był ich. Poddany, gotowy wypełnić każdą misję, zamknięty na racjonalne rozumowanie i swoje własne uczucia. Jeśli kazaliby mu zabić dzieci, robiłby to bez chwili zastanowienia, roztrzaskując te małe czaszki bezmyślnie. Misja jest misją. Należy ją zrealizować. Wszystko musiało dziać się w przeciągu raptem kilku godzin, aby nie obudził się w nim prawdziwy Bucky, chcący wyrwać się z roli Zimowego Żołnierza, pamiętający jakieś strzępy, starający się odnaleźć siebie. - Żołnierzu? - Gotowy do rozkazów - odezwał się po chwili, wciąż starając się uspokoić oddech. Podniósł zimne spojrzenie srebrnych oczu na mężczyznę, który go wybudził, czekając na szczegóły. W tej chwili nie był sobą. Nie miał emocji. Nie chciał zabić tego gościa, skręcając mu kark. Nie planował wysadzenia tej całej pieprzonej bazy z sobą w samym jej centrum... Wcale. Powiódł uważnym spojrzeniem po pozostałych znajdujących się w szarym, obskurnym pomieszczeniu. Nie było ich wielu - jeden lekarz, który chętnie badał to, co siedziało w Zimowym Żołnierzu, łudząc się, że kiedyś zdoła odświeżyć serum i stworzyć całą armię. Poza nim dwóch żołnierzy oraz mechanik zajmujący się stalową ręką. I Rumlow. - Rumlow przekaże ci szczegóły misji. Rozkujcie - polecił mężczyzna odpowiedzialny za obudzenie potwora, po czym odwrócił się i opuścił pomieszczenie. Dwóch pozostałych żołnierzy uwolniło ręce i nogi Jamesa, a ten niemal od razu podniósł się z krzesła tortur, zwracając uważny wzrok na Rumlowa, czekając na instrukcje.
|
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 1:54 am | |
| Steve zmrużył powieki, obserwując Brocka nieprzychylnym spojrzeniem, wracając na swoje poprzednie miejsce, zachowując dystans. - A twoje są dobre, skoro dbały o to, żeby sprzątano mu głowę? - syknął. Odetchnął zaraz, pamiętając że nie przyszedł po to aby się kłóci. - James został zbadany. Lekarze twierdzą, że jego mózg będzie szukał wielu okazji do regeneracji... - zmienił szybko temat. Skoro mieli nad nim czuwać we dwoje, Brock powinien znać opinię. - Ale... Niemożliwe, żeby wrócił do normalnego życia. Jest do niego zupełnie nieprzystosowany, nie zna obecnego świata. Jego psychika jest zniszczona... O ile fizyczne zmiany w mózgu dzięki zwiększonej regeneracji mogą się naprawić, to jednak stricte psychiczne już nie. Nazwano go zaszczutym zwierzęciem gotowym do ciągłej obrony... - wyjaśnił, chcąc jak najbardziej klarownie przekazać opinie lekarską. - Napady agresji, dalsze zaniki pamięci, niekojarzenie faktów... Mieszanie ich... Pewnie już to widziałeś - dodał.
Clint już chciał odpowiedzieć, kiedy wyłapał to dziwne zachowanie... Atak paniki? Był przeszkolony z pierwszej pomocy, ale tutaj nie ona była potrzebna! Miał jednak sposób stosowany do tej pory na Natashy. - Lex - odezwał się stanowczo, ale spokojnie, podchodząc do niego blisko. - Spokojnie, spokojnie... - dodał, łapiąc go za nadgarstki, aby podciągnąć rękawy koszuli mężczyzny. Objął go i podprowadził do umywalki, odkręcając zaraz wodę. Wsunął dłonie mężczyzny pod strumienień, przytrzymując go jednocześnie w stanowczym uścisku. - Umyj dłonie... - szepnął. Nakładanie bodźca na bodziec było najbardziej skutecznym sposobem na walkę z jakimikolwiek niekontrolowanymi wariacjami psychiki, mózg skupiał się na czymś innym niż strach. Nie odsunął się, dobrze wiedząc, że bliska obecność drugiej osoby może spotęgować efekt tego prostego zabiegu. - Jakich leków potrzebujesz, Lex? - szeptał. Nisko, przyjemnie, uspokajająco. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 3:00 am | |
| Rumlow niemal przemilczał kwestię elektrowstrząsów... Niemal, bo w końcu wybuchł. - A jak ty byś się trzymał ze świadomością mordowania przez tyle lat zupełnie nieznanych ludzi, tylko dlatego, że tak kazało ci dowództwo? Może to lepiej, że nie pamięta części tego, co robił. Każdy by ześwirował z takim bagażem wspomnień. Ty również. - warknął, nie podnosząc głosu. Wysłuchał kolejnych słów Steve'a. Dłoń najemnika poprawiła nieco koc narzucony na Jamesa. - Tak, wiem o tym. - przyznał Brock, rzucając Kapitanowi zasadnicze spojrzenie - Bywa bardzo niestabilny. Potrafi zaatakować znajomą osobę, bez żadnej przyczyny. Nie pamięta dalszej przeszłości... Co sugerujesz? Będziesz chciał przetrzymywać go tu od misji do misji? - syknął - Chronić przed rzeczywistością, żeby faktycznie nigdy się nie odnalazł? Ze mną odnajdzie się wszędzie. - powiedział nagle, śmiertelnie poważnie - W przeciwieństwie do was, potrafię z nim postępować, Rogers.
Pociągnięty z kuchni, nie stawiał żadnych oporów. Nawet nie wiedział, że dokądś idzie. Mózg zarzucał go teraz coraz gorszymi obrazami, i gdyby nie było Clinta, Lex z pewnością usiadłby na ziemi i osłonił głowę rękoma. Jak wtedy, w tamtym kruszącym się wieżowcu. Dokładnie tak samo. Ale tym razem nie był sam. Ktoś był przy nim. Mówił do niego. Kojarzył ten głos. Świadomość Luthora uczepiła się wydawanych poleceń. Dźwięku czyjegoś oddechu?... Lex tym razem nie był sam... To były tylko wspomnienia, tylko strach... Odruchowo przylgnął do ciała Clinta, szukając jakiejkolwiek ochrony. Oddychał nieregularnie, opierając głowę o jego bark. Woda ocuciła go bardziej niż dźwięk czajnika. Stał tak, drżący, i słuchał mówiącej do niego osoby. Obraz przed oczami zaczął się wreszcie przejaśniać. Poczuł i ciepło czyjegoś ciała, i zimno na dłoniach. To był bardzo kojący głos, uznał Lex, wysłuchując polecenia. Powoli zaczął myć ręce, wypracowanym, lekarskim sposobem. Leki. Clint. Clint mówił coś o lekach. Luthor zobaczył ich odbicie w lustrze. Wszystko było w porządku. Budynek był nadal stabilny. Nie musiał się obawiać. Nikt nie niszczył właśnie kolejnego miasta. - Dob..dobrze, już mi... lepiej... - Lex uspokajał oddech, wyglądając w objęciach łucznika niezwykle krucho i bezsilnie. Mężczyzna pochylił nieco głowę, teraz już mniej blady, chyba jedynie za sprawą wstydu. Rude kosmyki zakryły mu policzki, ale nie zdołały zakryć rozchylonych warg, ani urywanego oddechu. Jak on nienawidził tych swoich ataków! Oddałby wszystko, żeby się ich pozbyć! Odwrócił się nagle tyłem do lustra i wsparł lekko czoło o zdrowe ramię Clinta, żeby zamknąć oczy i uspokoić się do reszty. - Leki. Mmm. Muszę wypisać receptę. Miałem nawet stempel lekarski przy sobie... - skrzywił się odrobinę, i spróbował wrócić do swojego niefrasobliwego tonu, ale zupełnie mu to tym razem nie wyszło - Dokładniej... zastrzyki. Nie wziąłem ze sobą żadnego zapasu, to było strasznie głupie... - westchnął. - Przepraszam. - mruknął markotnie - Nienawidzę, kiedy mnie to dopada. Straszne błazeństwo... Proszę, daj mi jeszcze moment, wystarczy... minuta. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 11:51 am | |
| Roger był wściekły, ale jednocześnie wiedział doskonale, że powinien hamować emocje. Jeśli teraz obudziliby Jamesa, on stanąłby po stronie Rumlowa bez chwili zawahania. A to chyba już ostatecznie rozbiłoby serce Kapitana. - Obaj będziecie tu od misji do misji – odparł ostro, stanowczo. - Obaj macie rangę przestępców. To po prostu najbardziej humanitarna opcja. Przynajmniej… Dopóki nie dojdzie do siebie – dodał zaraz, nerwowym gestem przecierając twarz dłonią. Dojść do siebie... Wciąż łudził się, że Barnes przypomni sobie go… I wtedy wszystko się zmieni, będzie jak za starych czasów. Odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia, mając dość tego widoku. Nie chciał oglądać Bucky'ego, który przez tę całą manipulację tak zbliżył się do Brocka…
Clint bardzo lubił mężczyzn i ich towarzystwo. Potrafili w jednej chwili planować zawładnięcie światem, żeby zaraz w jakiś sposób ulec, pokazać że wcale nie są tak silni, za jakich się ich uważa… Kobiety były po prostu słabe jego zdaniem. Męska część społeczeństwa w swojej słabości była dużo ciekawsza. Bez słowa, ale stanowczo objął go i po prostu przycisnął do siebie, dobrze wiedząc, że Lux potrzebował w tej chwili czegoś silnego i stabilnego. Mogły to być ramiona Clinta, dlaczego nie. I silne, i stanowcze. - Wszystko jest w porządku, Lux – powiedział spokojnym, ciepłym głosem, nie wypuszczając go z uścisku jeszcze dłuższą chwilę. Oparł dłoń na jego potylicy, nieśpiesznym ruchem przeczesując mu włosy, drapiąc lekko skórę głowy. - W porządku, prawda? Nic się nie dzieje… Już – mruczał wręcz, chcąc go uspokoić. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 3:15 pm | |
| Kiedy Kapitan wyszedł, Rumlow prychnął pod nosem, obejmując Jamesa w taki sposób, jakby przynajmniej chciał go przed czymś ochronić. Z bunkru do aresztu domowego, no, pięknie. W Hydrze wpadli na swój humanitarny pomysł, a w Tarczy na swój. Różniły się niewiele, prócz pewnych udogodnień. I braku tortur, no ale zamknięcie pozostawało to samo. Syndrom więźniów... Rumlow przymknął oczy i zasępił się nieco. A co będzie, jeżeli James odzyska kiedyś wszystkie wspomnienia? Kiedy po prostu wróci do Kapitana? Brock na pewno nie znosiłby tego z takim stoickim spokojem, jak pokazywał po sobie Steve. Brock na pewno nie miałby w sobie wtedy nawet grama spokoju. Nie, żeby współczuł Rogersowi. Ale rozumiał. Usnął tak, jak siedział, słuchając oddechu Barnesa. Kapitan Ameryka zamierzał siedzieć im na ogonie?... Rumlow i tak nie przewidywał opcji ich długiej wspólnej współpracy.
Luthor zafrasował się nieco, potraktowany w tak ludzki, troskliwy sposób. Nie miał do czynienia w swoim życiu z dobrymi osobami, tak prawdziwie serdecznymi. Obracał się raczej wśród typów spod ciemnej gwiazdy. W zasadzie pierwszy raz taki atak paniki przyniósł niespodziewanie coś dobrego. Lex skonstatował, że Clint to całkiem miły facet. Nad wyraz dobrze mu się przy nim stało, wspierało o jego ciało, kiedy ten tak mruczał przy jego uchu. Clint nie należał do typu tych wielkich, napakowanych gości, którzy strzelali laserami z oczu, latali i niszczyli budynki. Nie wzbudzał w Lexie niechęci i rezerwy, a - co najważniejsze - nie wzbudzał w nim chęci mordu lub zemsty. Pogładzony po włosach zauważył nawet, że pomimo całej swojej wypracowanej nieprzystępności, Clinta mógłby nawet nieco polubić. - Hmm. - mruknął. - Wiesz, nie sądziłem, że jest na to jakiś inny sposób, niż medyczny. - powiedział po chwili, na powrót bardziej opanowany. - To było bardzo sprytne. Zapiszę sobie w dzienniku na przyszłość. Naprawdę dziwne, że dopadło mnie w takiej chwili. Lex zdawał się szczerze skołowany faktem, że Clitowi w ogóle przyszło do głowy, żeby mu pomóc. Jemu samemu takie odruchy były raczej obce, nieznane. Odsunął się lekko od mężczyzny. Uśmiechnął się, na powrót radośnie. Odrobinę grał, ale to nie miało teraz znaczenia. Wystarczająco już pokazał swoje słabości. Więcej nie zamierzał. - To co, mocna kawa? Ja też sobie taką zrobię. Emocje wzmagają potrzebę kofeiny! I cukru. Tak, właśnie. Ruszył raźnym krokiem do kuchni. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 6:28 pm | |
| James spał spokojnie jeszcze z dobrą godzinę; nie rozumiał tego zmęczenia, które go ogarnęło. Sam nie usłyszał lekarskiej diagnozy, dlatego też niewiele był w stanie pojąć z reakcji własnego organizmu. Obudził się, a gdy przed jego oczami ukazał się nieznajomy salon, gwałtownym ruchem poderwał się do siadu. Brock. Widzą go, był już spokojniejszy. Potrzebował chwili, żeby poukładać sobie wszystko w głowie… No tak. Napad na bazę, Avengersi i ten śmieszny Kapitan mówiący o przyjaźni… Przetarł twarz dłonią. - Brock… - odezwał się w jego stronę, dotykając delikatnym ruchem stalowej dłoni jego twarzy. - Brock… Gdzie my jesteśmy? - szepnął. Musiał mieć pewność, że się nie myli. Że nie dopowiedział sobie tego wszystkiego…
Clint z łatwością wyczuwał ludzi, więc tak szybkie przejście Lexa do pogodnego tonu głosu od razu zostały przez niego wyłapane. Wiedział, że gra, ale jednocześnie nie wytknął mu tego, dobrze wiedząc, że mógłby go tym w jakiś sposób zrazić. Był świadkiem jego ataku paniki, ale absolutnie w żaden sposób nie zamierzał się do tego odnosić, przechodząc ponad tym do normalnego trybu. Tylko po to, aby zapewnić nowemu znajomemu większy komfort psychiczny. - Kawa, jak najbardziej – powiedział, ruszając spokojnym krokiem za nim. W kuchni oparł się o blat, obserwując go uważnym wzorkiem. Tak już miał! Był podejrzliwy, czujny, ale między innymi właśnie dlatego mógł tak szybko zareagować na zły stan towarzysza. - Wracając do tematu, Lex… - odezwał się w końcu. - Jakie są twoje plany tutaj? Wydaje mi się, że ucieszyłeś się, trafiając do nas... |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 7:48 pm | |
| W pierwszym odruchu również się zerwał, spięty i gotów do obrony. Był przyzwyczajony do takich ostrych pobudek. Nie raz uratował sobie tym życie... Reakcja bezwarunkowa, tak nazywali to w wojsku. Dopiero później wysilił się na spokój. I zwrócił uwagę na słowa. A potem na dotyk Jamesa, który nadal, nieodmiennie, miał na niego dziwnie obłaskawiające działanie. - Jesteś bezpieczny. - powiedział cicho - To Tarcza. Avengersi chcą, żebyś należał do drużyny... - przypomniał mu spokojnie - No już. Już dobrze. - mruknął, kładąc mu dłoń na karku i dotykając czołem jego czoła w bliskim, opiekuńczym geście. - Już wszystko będzie w porządku.
- Och, tak! - zapewnił, podając mu kubek i samemu biorąc własny - W zasadzie rozważałem też wejście drzwiami frontowymi, ale ten drugi wybór wydał mi się... ciekawszy. Dzięki temu poznałem trochę wasz sposób działania. Wiesz, to ważna kwestia przy współpracy - Lex rozsiadł się na fotelu, przechodząc na swoim atakiem paniki do porządku dziennego, kiedy wychwycił, że Clint nie zamierza naciskać na wyjaśnienia. To świetnie wróżyło ich kooperacji. Luthor lubił osoby, które potrafią milczeć w odpowiednich chwilach. - Moje plany, mm. Ocalać świat razem z Nickiem Furym i Avengersami, a oprócz tego? Najlepiej nie dać się zabić wszystkim tym, którzy mogli zechcieć przejąć wyniki moich badań. - wzruszył ramionami - Wspaniale, że będziesz pilnować drzwi. Minęło dobre dziesięć sekund, nim odezwał się ponownie. Jak na szalonego geniusza, który uwielbia być w centrum uwagi i wiedzieć wszystko o wszystkim, zaskakująco niewiele mówił o samym sobie. - Wiesz, Clint. Żeby nie wprowadzić nerwowej atmosfery... To, co widziałeś... Te ataki po jakimś czasie same przechodzą. Wiadomo. Ale, głupia sprawa; pierwszy raz dostałem go... Przy kimś. Tak samo jak nie zdarzyły się nigdy przy mojej pracy. Staram się unikać ciasnych lub dusznych pomieszczeń, i to się sprawdzało. Mam szczerą nadzieję... Że nie będziesz świadkiem podobnych zachowań... Ale i tak wypiszę tą receptę, dopóki jeszcze chcę o tym myśleć. - mruknął, nieco skrępowany. Pokrzątał się chwilę, wypisał receptę i podsunął ją Clintowi na stolik. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 8:11 pm | |
| James odetchnął ze szczerą ulgą. Chyba zaczynał się obawiać własnego umysłu i tego jak wiele potrafił sam sobie namieszać… - Okej – odetchnął, układając dłoń na jego karku, potrzebując przez chwilę tej czułości. Jak na dorosłego faceta, który przez długi czas służył w wojsku, a później zyskał sławne miano Zimowego Żołnierza, to był bardzo spragniony bliskości. - Okej, przepraszam że cię obudziłem… - dodał zaraz, odsuwając się, żeby wstać z miejsca. Nie czuł się pewnie, przechadzając się po pomieszczeniu, ale podszedł do okna, chcąc zobaczyć, gdzie właściwie są. Było ładnie… Zielono. Przynajmniej od strony ich „mieszkania”. Dawno nie widział tak ładnego obrazu… - Służyłeś tu – przypomniał sobie, nie odwracając wzroku od widoku. - Masz jakiś znajomych w tym miejscu, Brock? - zapytał szczerze zainteresowany, chcąc po prostu poznać go bardziej.
Może faktycznie ten cały Luthor był tylko dziwny, ale nie-niebezpieczny? Clint obserwował go, analizował i dochodził do coraz to ciekawszych wniosków… Przeszedł za nim do salonu i usiadł na kanapie, odstawiając swój kubek na niewielki stoliczek nieopodal. Za ciepła, aby już ją pić. - Spokojnie. Włamanie się do bazy jest realne, ale wyjście stąd dużo trudniejsze – zapewnił. Miewali już ataki w tym miejscu i z całą pewnością opanowali do perfekcji odwet w takich sytuacjach. - Rozumiem, Lex – powiedział spokojnie, lekko pochylając się w jego kierunku. - Mam syna… Jest chory. Ataki paniki lub histeria to jeden z bardzo częstych objawów. Skoro umiem sobie poradzić z nim, to możesz na mnie liczyć, gdyby cokolwiek takiego wróciło – zapewnił, sięgając po receptę, żeby następnie schować ją w kieszeni. - Wiesz z czego to wynika czy nie udzielasz diagnoz sobie samemu? - zapytał zaraz, brzmiąc bardzo swobodnie, aby dać towarzyszowi do zrozumienia, że jeśli nie chce, to nie musi odpowiadać. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 8:41 pm | |
| - O ile nie mam tu samych wrogów... To tak, paru kumpli powinno tu jeszcze pracować. - odparł - Jeden, John, chyba zrezygnował z roboty, ale Nathan nadal powinien tu rezydować. To znajomi ze starego oddziału... który nie podlegał bezpośrednio mnie. Brock opadł z powrotem na kanapę, przeciągnął ręką po twarzy. No właśnie... O ile nie był dla wszystkich zdrajcą, to Nathan mógł jeszcze chcieć z nim gadać... Kumplowali się w końcu. Wychodzili do barów. W zasadzie, Brock mógłby nazwać go swoim przyjacielem. - Na ile pamiętasz to, co się dzieje? - zapytał zaraz, unosząc się na łokciu. - Co pamiętasz sprzed zaśnięcia? Rumlow był czujny. Martwił się. Dziury w pamięci Jamesa mogły uzupełnić się zupełnie niepoprawnymi danymi.
- To zespół stresu pourazowego. - Lex zacisnął palce na kubku, powoli ogrzewając dłonie - Jako, że mój umysł ma problemy z zapominaniem czegokolwiek... Nie zapomniał też sytuacji, która przydarzyła mi się w przeszłości. Bardzo wiernie oddaje każdy tamtejszy szczegół. Chodziłem oczywiście na psychoterapie, brałem leki... To na mnie nie działa. Musiałem sam wymyślić coś, co mogłoby pomóc przypadkom zbliżonym do mojego. I wymyśliłem. Anihilator struktur neuronowych odpowiadający za dany okres życia. ,,Zapomniacz" w płynie, krótko mówiąc... Jest jedynym rozwiązaniem. Nie uśmiechnął się. Ten wywód go przygasił. - Dzieci z takim problemem muszą przeżywać zupełny horror. - zastanowił się na głos - Chodzisz z synem na jakieś terapie? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 8:53 pm | |
| James chciał zapamiętywać jak najwięcej, co ruszy zyskując nowe informacje o Rumlowie, ale z drugiej strony jego mózg płatał mu niemałe figle, ciągle podmieniając nowo zdobyte wiadomości… Wkurwiające uczucie. Nawet, jeśli to, co wiedział, było prawdziwe, to on sam miał obawy, czy aby na pewno takie było. - Mm… Pewnie spotkamy niektórych z twojego oddziału – przyznał, oglądając się na niego przez ramię. - Oglądaliśmy film. Wcześniej… Zacząłem robić jedzenie, ale chyba zapomniałem, że je robię… - przypomniał sobie o otwartych w kuchni plastikowych pojemnikach, które miał wsadzić do mikrofalówki. Odgarnął włosy z twarzy. - Żenujące… - mruknął pod nosem, odchodząc do okna, ruszając w stronę kuchni, żeby przynajmniej po sobie posprzątać. Starał się tłamsić w sobie irytację, ale za każdym razem, gdy wyłapywał, że coś było nie tak, wściekał się na siebie. Może taktyka Alexandra była poprawna? Będąc ciągle przytomnym i względnie samodzielnie o sobie decydującym, ciągle popełniał błędy. A dla niego nawet tak małe pomyłki były wielką ujmą na honorze.
Dla Clinta wszystko, co wiązało się z ludzkim umysłem i zmianami, które mogły dosięgnąć ten organ, było ciekawe. Słuchał więc Lexa bardzo uważnie, obserwując jego mimikę. W tym momencie szalony doktorek wydał się znacznie bardziej ludzki, zupełnie normalny… Jak każdy człowiek, który miał swoją nie do końca radosną historię. - Tak, tak. Jim jest pod stałą opieką specjalistów – przyznał, posyłając w stronę mężczyzny krótki uśmiech. Pocieszający. - Nie umiem sobie wyobrazić jak to jest nie zapominać… - dodał zaraz, sięgając po kawę. Upił niewielki łyk. - A może jakby ktoś sprzedał ci cios bejsbolem w głowę, to by ci się tam odpowiednio poprzestawiało? - dobry żart zawsze rozluźniał atmosferę! - Próbowałeś tej metody na leczeniu? |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 9:20 pm | |
| - Hej, James. - Brock zareagował na te humorki, podchodząc do niego i obejmując go zaraz od tyłu - Jak to się mówi, nie wszystko od razu. To normalne, po tym co przeszedłeś, że możesz być nieco roztargniony. Nie zajmuj się tym teraz, hmm? - oparł brodę o jego ramię, stanowczo odsuwając jego dłonie od talerzy - Tak sobie myślę, że powinniśmy pogadać. Tak od serca. - mruknął, teraz nieco poważniej. - Mógłbym na przykład... Poopowiadać ci o sobie. A ty o tym, co chciałbyś robić w najbliższym czasie. Obojętne. Po prostu nie myśl o Hydrze. Okej?
Lex uśmiechnął się kątem warg. To miało dziwny wydźwięk. Czy próbował?... Och, próbował wielu nieprzyjemnych rzeczy na swoich obiektach badawczych, ale nie bejsbol, Clint podsunął mu więc całkiem świeży pomysł. - Po tym, jak przygniotła mnie ściana, nie sądzę, aby bejsbol cokolwiek zmienił - odparł uprzejmie, patrząc na Clinta z rosnącym zainteresowaniem. - Ale nie, terapia wstrząsowa mi nie pomogła... W zasadzie próbowałem bardzo wielu rzeczy. Skutek jest tylko taki, że dobrze znam granice swojego bólu. - wyjaśnił. ,,I granice bólu innych" - chciał dodać, ale w porę się powstrzymał. Wolał, żeby Clint nie postrzegał go w ten sposób. Luthor naprawdę starał się powstrzymywać wszystkie swoje nienormalne zapędy, i udawać przeciętnego człowieka. Miał wrażenie, że to się nawet udawało. - Jak to właściwie jest?... Możecie, dajmy na to, zastrzelić na miejscu terrorystę, który się tutaj wedrze, czy musicie go najpierw przesłuchiwać? - zapytał, bawiąc się uchwytem kubka - Gdyby, dajmy na to, najemnicy Hydry pokusili się o jakiś sabotaż? Nie wspominając o wielkim, kuloodpornym kosmicie, który strzela laserami z oczu? - zapytał, i ciężko było stwierdzić, co z tego mogło być powiedziane na serio. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 9:38 pm | |
| Brock miał stały dostęp do akt, w których było bardzo wiele o historii Jamesa. Sam Barnes natomiast faktycznie stosunkowo mało wiedział o mężczyźnie, z którym jakby nie patrzeć sypiał. Z cichym westchnieniem odpuścił sobie sprzątanie, obracając się w jego ramionach, aby stanąć przodem do niego. Naprawdę podziwiał tę cierpliwość, którą okazywał Crossbones… - Przekonałeś mnie… - przyznał, posyłając mu krótki uśmiech. - Proponuję… Paść na łóżko w którejś z sypialni i faktycznie pogadać – dodał zaraz, nie kryjąc zainteresowania tematem. I tak faktycznie zrobili. Wybrali sobie jeden z pokoi sypialnianych, James ułożył się wygodnie na łóżku, robiąc miejsce obok siebie dla Rumlowa. Gdy mężczyzna dołączył, Zimowy ułożył się na boku, twarzą do niego. - Ciekawi mnie… Jak wyglądała twoja przeszłość. Chciałbyś mi o tym opowiedzieć, mm? - zapytał, starając się zabrzmieć na tyle delikatnie, aby w żaden sposób nie wymuszać niczego na Brocku.
Lex wydawał mu się coraz ciekawszym typem… Choć Clint był przykładem wzorowego Amerykanina, który znalazł odpowiednią kobietę i założył z nią idealną rodzinę, to jednak wciąż czuł pewien niedosyt. Brakowało mu właśnie adrenaliny, męskiego pierwiastka i odrobiny szaleństwa w towarzyszach. Żaden z Avengersów nie zaspokoił tego pragnienia… Ale Lux? Lux był interesujący. - Coraz bardziej mnie zaskakujesz – przyznał zupełnie szczerze, popijając kawę bez pośpiechu. Wcale nie chciał stąd wychodzić, wracać do siebie. - Tarcza bardzo stara się współgrać z prawem. Dysponujemy jednak mocą, która w żaden sposób nie jest normowana prawnie… Jeśli więc ktoś zechce tu wkroczyć, może wejść w posiadanie tego, co mamy my. Możemy go zabić, możemy pojmać i przesłuchać. Wszystko zależy od sytuacji, czasami… Trzeba działać szybko – mówił spokojnie, bo zabijanie już dawno przestało być dla niego czymś strasznym, a stało się swoistą normą. - Nie wiem, czy słyszałeś o oddziale Howling Commandos… Choć działali w czasie wojny, to dzięki nim uznano, że nie wszystkie sprawy da się w ogóle uregulować prawnie. Zimowy Żołnierz i Kapitan Ameryka należeli do tego oddziału – wyjaśnił spokojnie, zaraz uśmiechając się pod nosem. - Dlaczego ten gość tak cię przeraża, Lex? Są tylko pogłoski o tym, że faktycznie istnieje, a ty wydajesz się naprawdę wystraszony, jakby zaraz miał zerwać dach tego budynku, dopaść cię i coś ci zrobić… To ciekawe. Wierzysz w mity? - rzucił, przechylając lekko głowę w bok, obserwując go. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 10:29 pm | |
| - No więc... Wychowałem się w Livingston, w jednym z tych śmiesznych, bliźniaczych domków blisko parku. Tych starszych, szarych. W barakach po drugiej stronie robiono walki psów... - Zmarszczył brwi. - Słyszałem po nocach, jak wyją. W wieku pięciu lat chciałem przystąpić do policji, żeby pozamykać wszystkich tych psycholi, co na to pozwalali... - uśmiechnął się lekko - Wychowywał mnie wuj. Matka była w śpiączce, odkąd pamiętam... Nie lubiłem siedzieć w domu, ciągle uciekałem... Raz ukradłem psa z tych walk... - powiedział cicho - Niestety, mój wujek nie był z tych wyrozumiałych. Oddał go do uśpienia. Straszna z niego była kanalia. - westchnął. - Ojca nie znałem wcale. Ponoć zostawił matkę dużo wcześniej, nim się pojawiłem, więc no... Siłą rzeczy, nigdy go nawet nie szukałem. - Brock wsparł głowę o przedramię, zamyślił się, co powiedzieć. nagle uniósł brew. - Właśnie, mówiłem ci, że mam psa? - uśmiechnął się weselej. Szybko streścił całą historię Aresa, przechodząc do bardziej aktualnych czasów. A potem usłyszeli pukanie do drzwi. Rumlow zerwał się na nogi, podejrzewając kolejne nieciekawe spotkanie z Kapitanem Ameryką. Drzwi uchyliły się, a potem zamknęły z drugiej strony, wpuszczając do środka jakiegoś wojskowego. - Hej, panie zdrajca. Centrala pozwoliła mi się przywitać. Na moment. Najemnik podszedł, nieco zdziwiony. I uśmiechnął się nagle do przybysza. Odezwał się. - Nat, brachu! - Brock! Kopę lat! - mężczyźni podali sobie ręce, a potem Rumlow przyciągnął do siebie Nathana i poklepał go po plecach jak brata – Cały F.I.R.E. uznał, że cię z miejsca zapudłują, ale ja wiedziałem swoje! Brock w pierdlu? Nigdy w życiu! - szatyn o zielonych oczach uśmiechnął się szeroko do Brocka – A ta banda debili obstawiała już zakłady... He he, znam cię za dobrze, ty postrzeleńcu! - spróbował poczochrać Rumlowa po włosach, ale Rumlow, przewidując ten gest, zablokował mu ręce. - No znooowu, serio? Nigdy nie dasz mi wygrać? - jęknął Nathan, wyrywając się z uścisku – Pewnie, pewnie. Pan Rumlow i jego mania wielkości! - zaśmiał się. Potem wojskowy ucichł. Popatrzył z respektem na Jamesa. Odsunął się nieco od starego przyjaciela. - James – powiedział Brock do Żołnierza – To jest Nathan Roxherhood, mój najlepszy kumpel. Nathan, to jest James Barnes aka Zimowy Żołnierz... - przedstawił ich, po czym się zaciął, przez moment niepewny, ale zdał się podjąć decyzję w ułamku sekundy – James to mój partner. - dodał zmienionym nieco głosem. Znacząco. Nathan przechylił głowę. Wyciągnął rękę w kierunku Barnesa, żeby uścisnąć mu dłoń. - Miło cię poznać.
Lex nie poruszył się w trakcie całego wywodu Clinta. Jednak na pytania o mity... Jego wzrok zmienił się diametralnie. Spojrzenie było zimne, drapieżne. To już nie była ta sama osoba, nie Lex. Mężczyzna odstawił kubek, mechanicznie zaciskając dłonie na nadgarstku. Jego palce pobladły... To z pewnością nie był słaby ucisk słabego ,,doktorka''. - On niemal zniszczył mi miasto! - syknął Luthor, zniżając głos - Przez niego, kiedy byłem dzieckiem, zginęła moja matka... Ja widziałem to, Clint. - w jego głosie pojawiła się jakaś dzika, wściekła nuta, choć uśmiech nadal utrzymywał przyjemny - Widziałem go z bliska, i to nie raz. ,,Atak terrorystyczny", to właśnie powiedzieli w mediach na całe zajście. - wycedził mężczyzna. Nie był rozdygotany. Był w zimnej furii. - Mity. Są. Prawdą. Rozluźnił palce, zostawiając na swojej skórze sine ślady. Spokój, Luthor - nakazał sobie, czując, że coś wyrywa mu się spod kontroli - Oddychaj... |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 10:41 pm | |
| Do Brocka strasznie pasowała ogólna niechęć względem ludzi i wielka miłość do zwierząt. Słuchając opowieści o psach, a później już konkretnie o Aresie, James mimowolnie uśmiechał się pod nosem w ten typowy dla siebie, trochę koślawy sposób. Chciałby mieć okazję wyrwać się z tego miejsca i zobaczyć na żywo miejsca, o których mówił Rumlow… Już miał coś powiedzieć, gdy im przeszkodzono. Od razu podniósł się z łóżka i po prostu czekał, stojąc dumnie wyprostowanym, gotowym zarówno do obrony jak i ataku, co w jego przypadku oznaczało jedno i to samo. Znajomy… Momentalnie uważne spojrzenie stało się jeszcze bardziej surowe, jawnie oceniające. A sylwetka? Napięta, ale nie przesadnie. Raczej… W ramach ekspozycji. Nic nachalnego, a jednak widocznego. - Również – odpowiedział, choć wcale nie zabrzmiał przyjaźnie. Nic nie budowało respektu tak jak silny, stanowczy uścisk stalowej dłoni, połączony z tym spojrzeniem pełnym lodu. Nie wiedział, co nim samym kierowało, nie byłby w stanie nazwać i określić tej emocji. Ale zdecydowanie wolał, żeby te chuderlawe ręce trzymały się odpowiednio daleko od Brocka. Nie ich teren, niech się nie panoszą. - Herbaty? - zaproponował, choć zabrzmiało to raczej jak: wypad do siebie, chuchro.
Reakcja Luthora cholernie zaskoczyła Clinta. W głębokim poważaniu mając jakikolwiek instynkt samozachowawczy, Hawkeye przysunął się bliżej i położył rękę na jego ręce, patrząc mu uważnie w oczy. Ta dzikość nie była przerażająca. Budziła zgoła odmienne emocje… - Lex – odezwał się spokojnie, ale stanowczo. - Nie wiedziałem – dodał po chwili. Będąc w Tarczy i widząc to całe popierdoleństwo, jakie chodziło po świecie, dobrze wiedział, że nie mógł mu zupełnie nie uwierzyć. Należało zawsze zachować chociażby cień wiary w rzeczy, o których słuchał. Nawet, jeśli były tak nieprawdopodobne. - Jeśli się tu zjawi, dobrze żebyś umiał strzelać z łuku – rzucił, chcąc go rozluźnić, skierować myśli na nieco inny tor. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 11:24 pm | |
| - Nie, dzięki. - rzucił Nathan, wycofując się zaraz - Ja tu tylko na moment. Szef kazał... No, nie siedzieć za długo. - obrócił się do Brocka, zmierzył go spojrzeniem od góry do dołu - Znowu oblegałeś siłkę? Nieco ci się urosło - rzucił, nie bez ciekawości. - A tobie schudło. - parsknął Rumlow - Hakerzy Tarczy nie mają hajsu na żarcie, he? Mówiłem, mówiłem ci kiedyś, że tak to się skończy - zażartował - Może powinieneś powyłazić w końcu na misje? To bardzo opłacalna sprawa. Nathan wywrócił oczami. - Nie każdy ma zajoba na punkcie broni, Rumlow - wyjaśnił usłużnie - Niektórzy wolą bardziej umysłową robotę. - odszczeknął się, i parsknął śmiechem. - No, dobra, bo mi spuścisz manto. Zbieram się. Obowiązki wzywają. - rzucił na odchodne i zastukał do drzwi, by go wypuścili - Zgadamy się, Brock. Na razie, James! Drzwi zamknęły się za wojskowym, a Rumlow pokręcił głową. - Nic się nie zmienił... - powiedział do Jamesa. Spojrzał na niego, uniósł brew. - Coś nie tak?
- Próbowałem go już zabić z karabinu, utopić, nasyłać innego pseudo-boga, spalić, zmiażdżyć... - ciągnął Luthor, ani na moment nie wracając do swojej wesołkowatej ,,Lexowej" maniery. Wymieniał dalej, z zacięciem - próbowałem pocisków artyleryjskich, bomby i kwasu... - spojrzenie mężczyzny nie zmieniło się, ale osiadło na Clincie w bardzo dosadny i ostry sposób, zimne i przejrzyste, wręcz... namacalne. Już się nie uśmiechał. Jego powaga niosła w sobie pokłady tłumionej ledwo agresji. Naukowiec nawet nie mrugnął, tylko wychylił się nieznacznie w jego stronę, niczym drapieżnik w trakcie polowania, gdy łucznik dotknął jego ręki - ...Jeśli zobaczę go... jeszcze kiedykolwiek... Zniszczę go, choćby to była ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu! - wycedził. Niespokojny oddech Luthora wyrównał się, spłycił. Spojrzenie wracało powoli do normy. Kącik warg drgnął, uniósł się nieco do góry. - Och. - powiedział miękko i cicho w kierunku Clinta. Była w tym jakaś chorobliwie zmysłowa nuta, jakby własnie napawał się wizją rzuconą przez łucznika. Spojrzenie pozostawało czyste. - Taak, masz rację... Z łuku jeszcze nie próbowałem...- Jego palce zaciskały się na nadgarstku mężczyzny w niemal pieszczotliwym geście. - Nauczysz mnie tego? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 09, 2018 11:35 pm | |
| James obserwował go uważnie i jakoś tak mimowolnie zmarszczył czoło, kiedy mężczyzna obrzucił spojrzeniem sylwetkę Rumlowa. No, no, pozwalał sobie na zdecydowanie zbyt wiele! Na szczęście zmył się szybko. - Nic – odpowiedział od razu, wzruszając lekko ramionami. - Ślinił się do ciebie – dodał zaraz, unosząc wymownie brew ku górze. - Lepiej dla niego, jakby jednak się nie ślinił… - to powiedział już cicho, bardziej do siebie. Zupełnie tak, jakby składał sobie cichą obietnicę: nie tym razem, James, ale następnym już tak. Nie brzmiał przy tym wszystkim na urażonego w jakikolwiek sposób, absolutnie. Raczej… Wyznaczał granice. - Nazwałeś mnie swoim partnerem – w jego głosie zabrzmiała zupełnie szczera i kompletnie nieukrywana duma. Odgarnął włosy z twarzy, zadowolony, wracając na łóżko. Położył się na nim wygodnie, krzyżując ręce za głową, obserwując sufit. Ot tak, relaks.
Tak brzmiący Lex był jeszcze ciekawszy do obserwowania. W jego głosie było coś, co przyciągało Clinta bardzo mocno… Sposób bycia, mówienia i niekoniecznie dobrze poukładane w głowie – całkowicie jego typ! Czasami tak było, że dwie osoby wyczuwały swoje preferencje bardzo szybko i wówczas większość barier upadało w ciągu kilku chwil. Spędzili razem może godzinę, a już byli względem siebie zupełnie inni niż na początku. - Na danie ci broni do ręki muszę mieć zgodę góry, Lex… - odpowiedział, ale nie brzmiało to absolutnie jak odmowa. Raczej słodka obietnica. Zerknął na zegarek. - Będę się zbierał. Przyjdę po ciebie jutro rano i zaprowadzę do laboratorium, okej? - zaproponował, nie cofając się, jeszcze nie wychodząc. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 12:01 am | |
| - No co ty, to mój najlepszy kumpel, on na mnie nie leci - żachnął się Rumlow, zdziwiony w ogóle taką opcją - Znamy się od lat. Zauważyłbym. Wrócił na łóżko, rzucił sobie poduszkę pod głowę i położył wygodnie. - Hmm, wolałeś jakąś inną nazwę? - ziewnął, nieco zmęczony tymi wszystkimi emocjami - Jak mam cię nazywać, co? Możesz mi wyjaśnić.
Lex puścił rękę Clinta. Upewnił się, że nie zostawił śladów. - Tylko nie każ mi długo czekać - westchnął, i uśmiechnął się w uprzejmy, Lexowy sposób - Słabo sypiam i od rana jestem już na nogach. Pewnie zastaniesz mnie już w trakcie jakiejś pracy - rzucił swobodnie po czym wstał, żeby podprowadzić łucznika pod drzwi. Nieco się ociągał - Tylko rzuć od wejścia że jesteś, nie skradaj się, czy coś. Bywam nerwowy w takich sytuacjach - powiedział swobodniej, przygładzając włosy - I... Dobrej nocy, Clint. * - Hej, Clint! - zawołał Thor, doganiając go przy wyjściu z budynku - Wdowa pyta, czy wyciągnąłeś coś z tego dziwaka doktorka - zrównał się z nim krokiem, umiejscawiając na głowie niebieską czapkę z daszkiem dla zachowania pozorów. Blond włosy nastroszyły się we wszystkie strony, i zrezygnował z czapki, zakładając okulary - On coś kręci, czy tak serio będzie nam pomagać? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 12:10 am | |
| - Chętnie będę partnerem - odpowiedział bez zawahania. Schlebiało mu to i jednocześnie bardzo zaskoczyło. Nie sądził, że Brock tak oficjalnie ich określi. Zerknął na niego kątem oka, uśmiechnął się pod nosem, a po chwili gwałtownym ruchem podniósł się i usiadł mu okrakiem na biodrach, łapiąc ręce mężczyzny w nadgarstkach, aby je unieruchomić w silnym uścisku. Uśmiechnął się pod nosem, posyłając mu te typowe dla siebie zadziorne spojrzenie pełne szczerego wyzwania. Pochylił się bardziej, nieco luzując uścisk, żeby ewentualnie dać mu możliwość uwolnienia się. - Nie będzie się do ciebie ślinił... - wymruczał wręcz, sięgając ustami jego szyi, aby podgryzać ją lekko, zaczepnie.
Słysząc Thora, przystanął, aby ten mógł się z nim równać. Ruszyli razem przed siebie żwawym krokiem. - Dziwny jest - rzucił zupełnie szczerze. - Wyciągnięcie z niego czegokolwiek trochę potrwa. Ale nie ma powodów do obaw raczej - wyjaśnił, nie kryjąc rozbawienia. - Thor, wiesz, że tu możesz popierdalać nawet w tej swojej pelerynie? Co innego w centrum miasta... - powiedział rozbawiony, oglądając się za siebie na okna mieszkania Lexa. Zapowiada się ciekawie... |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 12:35 am | |
| Brock spodziewał się raczej pójścia spać, a nie... Zainteresowanego nim Jamesa? Cholera, przecież Barnes nic nie pamiętał. Ani minuty z ich igraszek w bunkrze. I pewnie nic z rozmów. Czy Zimowy był o niego po prostu zazdrosny? Możliwe, choć dziwne. - Moi starzy znajomi wywołują u ciebie bardzo dziwne zachowania... - stwierdził, dając się przez chwilę trzymać, tylko dla niepoznaki - Może powinni wpadać tu częściej... - siłowali się przez chwilę, aż w końcu Rumlow przekręcił się nad Jamesa, i przytrzymał biodrami przy łóżku - Hmm, James? - powiedział zaczepnie, nim sięgnął jego warg i pocałował go, wcale nie oczekując żadnej odpowiedzi.
- Weź, już wszyscy mi ostatnio wystarczająco nagadali, ,,Thor, nie bierz zbroi" ,,Thor, zostaw ten płaszcz", to teraz nie wziąłem, i znowu źle... - parsknął, ale wyciągnął rękę i pozwolił, aby Mjolnir wpadł mu do reki. Podrzucił go radośnie, jakby co najmniej nie widział go ze dwa dni, a nie dwie minuty - W centrum, czy nie centrum, co za różnica? I tak wszyscy wiedzą, kim jestem. - dumnie wypiął pierś. - Na co się ciągle zgrywać? - wrócił do tematu, przypominając sobie o nim w ostatniej chwili - Dziwny, to widzą wszyscy. Stark go wyraźnie nie lubi. Twierdzi, że doktorek coś kręci. Że to niedobrze. - dodał, bawiąc się bronią. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 12:49 am | |
| Fakt, faktem - James nie pamiętał tego, co działo się w łazience ostatnim razem. Czuł jednak, że ciągnie go do Rumlowa, a ten ani razu nie dał po sobie poznać, żeby mu to nie odpowiadało... Miał wrażenie, że zachowują się jakby byli parą . I to całkiem zgraną... ze stażem. Dobrze wiedział, że jeśli nie zaryzykuje, to się nie dowie. Przewrócony, szarpnął się ostrzegawczo, ale nie wyrwał, choć gdyby chciał, mógłby to zrobić. Brock był silny i to cholernie pobudzało wyobraźnię, a James mógłby z nim wygrać tylko dzięki stalowej ręce. - Mm... - już miał odpowiedzieć, gdy poczuł jego usta na własnych. Ta pieszczota mimo wcześniejszych obaw wydała mu się tak na miejscu. Tak oczywista. Byli parą? Rozchylił wargi, poddając się słodkiej przyjemności, pozwalając mu na pogłębienie czułości, samemu zaraz podgryzając jego wargę zaczepnie. Wciąż nie pamiętał... Ale uczucia szalały, mówiąc mu, że przecież robią coś zupełnie normalnego, do czego mają prawo. A te uczucia już raz poznał. Ten przyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż pleców.
Lubił Thora. Uśmiechnął się pod nosem, kątem oka obserwując tego dumnego mięśniaka, nie komentując jednak sprawy. Dopiero ponowna wzmianka o Luzie zainteresowała go na tyle, aby się odezwać. - Stark wszędzie widzi podstęp. Ma paranoję. To przez to, że nasłali kiedyś na niego Natashe, żeby go inwigilowała. Też bym ześwirował - rzucił luźno. - Idę do siebie. Trzymaj się! ~ ~ ~ Pamiętając poprzednia rozmowę, Clint zjawił się pod drzwiami Lexa nieco wcześniej niż przewidywał plan. Nim samodzielnie odblokował system zabezpieczeń, do których Luthor nie miał jeszcze dostępu, zapukał. Gdy drzwi się otworzyły, Hawkeye wszedł do środka i od razu odezwał się. - Doktorku, to ja. Clint. Mam dla ciebie to o co prosiłeś - powiedział, wchodząc wgłąb mieszkania z paczką zakupionych leków. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 1:16 am | |
| Tym razem Rumlow nie starał się specjalnie kontrolować. James oddał pocałunek, wyłączając mu tym samym myślenie. Brock chwycił Barnesa za nadgarstki dokładnie tak samo, jak wcześniej Zimowy jego, w oczywistej próbie sił. Prowokował go. W zasadzie... Tak jeszcze nie próbowali. Chciał, żeby James też się odblokował, też spuścił pary... Byli dwoma silnymi mężczyznami. Nie musieli być dla siebie ostrożni. Pocałował go bardziej agresywnie, ale nadal zaczepnie. Wypróbowywał go, z łatwością utrzymując u góry oba nadgarstki jedną dłonią, by drugą skierować na jego kark, pogłębiając pieszczotę ust. Oczekiwał bardzo zdecydowanych działań.
Luthor klikał coś zawzięcia na trzech laptopach na raz, i jeszcze znalazł chwilę, aby wziąć łyka kawy z kubka. - Hmm? Cześć, Hawkeye! Skończył klikanie, wcisnął ENTER. Drukarka zaczęła pracować, wypluwając nowo zaznaczkowane papiery. Lex uniósł się zza biurka, mając na sobie jasne jeansy i czarny, przylegający t-shirt. Wstał z roztrzepanymi, nieułożonymi włosami i bardzo zadowoloną miną. - Wpadłem dziś na pomysł, co dodać do kryptoanionów helu, żeby uzyskać nowy przepis! - pochwalił się i podszedł do Cilnta, zaglądając do pakunku a potem wyjmując mu go z rąk - Wziąłeś sobie do serca to moje poranne wstawanie... - rzucił mu nieco zdziwione spojrzenie - To świetnie, będzie można wcześniej zacząć! Wyjął opakowanie, a potem strzykawkę. Usiadł na miejscu. Wbił igłę w rękę, jakby była to najnormalniejsza rzecz pod słońcem. - Już po śniadaniu? - zagaił do niego, wtłaczając powoli niebieskawy płyn. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 1:31 am | |
| Niewiele osób miało odwagę, aby igrać z Zimowym Żołnierzem... Rumlow wiele zyskiwał przez swoje zdecydowanie, siłę i odwagę. Tym razem jednak działania mężczyzny poruszyły w Jamesie tę niebezpieczną, drapieżną nutę. W pierwszym szybkim ruchu wyswobodził rękę, a w następnym już powalił Brocka na materac, przytrzymując go w pasie blisko siebie. - Chcesz się przepychać? - mruknął zaczepnie, tym razem już nie łapiąc go za nadgarstki, a przytrzymując za biodra krótki moment. W spojrzeniu Jamesa był szczery ogień, gdy pochylał się nad jego ciałem, aby w końcu dosięgnąć ustami szyi partnera. Objął delikatną skórę wargami, naparł na nią z wyczuciem zębami, aby następnie pozostawić po sobie bardzo wyraźną malinkę. W tym samym czasie ludzka dłoń wsunęła się pod materiał jego spodni, dosięgając męskości. Nie zamierzał się ograniczać... Od razu rozpoczął pieszczotę, pocałunkami zmierzając w kierunku ucha, zaczepiając jego płatek, podczas gdy dłoń zaczęła masować członka Rumlowa. Ale nie długo. Nie chciał dać mu się nacieszyć przyjemnością. W pewnym momencie po prostu odsunął się i wyprostował, klęcząc między jego udami. Raz jeszcze ich spojrzenia się skrzyżowały, gdy James sięgnął swojej koszulki, aby niespiesznym ruchem zdjąć ją ze swojego ciała, odsłaniając tors. Dłonie zeszły niżej, żeby rozpiąć jego własne spodnie. Prowokował. Nim jednak Brock zareagował, stalowa dłoń spoczęła na jego torsie, uniemożliwiając ruch. Wrócił do pieszczot, znów pochylając się nad nim, tym razem sięgając jego koszulki, aby ją zdjąć. Brock miał dwie opcje: współpracować lub rozpaczać nad potarganym materiałem.
Nie lubił lekarzy, nie lubił zatem i igieł. A mimo to obserwował Luthora wykonującego sobie samemu zastrzyk... - Mm? Tak, już po - mruknął nieco zdekoncentrowany. - Pracujesz dziś tutaj czy wybieramy się do laboratorium? - zagaił. Sam był przygotowany do pracy. Po bazie nie nosił się w swoim standardowym stroju. Zamiast tego miał na sobie bojówki i obcisła bokserkę, a na ramieniu przewieszony łuk. Broń palna czekała standardowo w orlim gnieździe.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 1:55 am | |
| Kiedy wzrok Jamesa powrócił do twarzy Brocka, ten uśmiechnął się w niemal wilczy, dziki sposób. Podniecenie w jego oczach zawrzało, mężczyzna wydał z siebie warkotliwy, zadowolony pomruk. Kiedy stalowa dłoń przycisnęła go do pościeli, jego ręce powędrowały momentalnie na pośladki Barnesa, który chwilę wcześniej rozpiął sobie spodnie, a potem, bez oporu, pod bieliznę. Palce zacisnęły się miękko na odsłoniętej skórze... A potem James wychylił się, żeby ściągnąć mu t-shirta. Brock zupełnie nie miał do tego głowy. James usłyszał darcie materiału, zanim zobaczył, że mężczyzna rozerwał ją na sobie płynnym, mocnym ruchem, po czym wyswobodził się niecierpliwie i rzucił zmięty materiał poza łóżko. - Czy chcę? - zapytał niskim głosem, nim sięgnął do karku Jamesa i przyciągnął go do siebie gwałtownie - Och, tak. Wbił się w jego wargi, sięgnął dłonią w dół, do krocza. Zaczął go pobudzać, stanowczo i szybko. Pocałunek był zażarty. Rumlow nie lubił mieć tak długich przerw w seksie. Robił się przez to rozdrażniony.
Lex wyłapał jego spojrzenie na sobie, i uśmiechnął się. Aprobująco. To było ciekawe... Mina Clinta. Warta zastanowienia. - Idziemy do labolatorium, tylko niech wszystko się wydrukuje... - wyjaśnił, odkładając strzykawkę na bok. Założył sobie plaster. Niebieskie rękawiczki, które miał na sobie, idealnie zakrywały ślady po wczorajszych sińcach na ręku. - Poczekasz chwilę? - Lex nałożył zatyczkę na igłę i wstał, podszedł do Clinta. - Widzę, że nawet masz już łuk. Szkolenie ze strzelania byłoby w ogóle kiedyś możliwe? - zagaił. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 2:06 am | |
| To wszystko było dzikie, męskie, pozbawione większego ładu, a przez to cholernie namiętne. James oddawał pocałunek, jednocześnie zsuwając z siebie samego spodnie i bieliznę, zaraz szarpiąc się z pozostałościami ciuchów Rumlowa aż w końcu zostali zupełnie nadzy. Dopiero wtedy oderwał się od jego ust i ułożył się blisko, właściwie kładąc się na jego ciele swoim własnym. Patrząc Brockowi w oczy, ujął jego rękę za nadgarstek i przysunął sobie pod usta. Bez grama speszenia czy wstydu, przeciągnął językiem po dwóch jego palcach, aby następnie wsunąć je sobie w usta. Zassał się na nich, mrużąc powieki, pozostawiając po sobie wyraźną wilgoć, będąc przy tym niesamowicie skrupulatnym, dokladnym. Dopiero, gdy miał pewność, że wystarczy, wysunął sobie je z ust i przysunął się ponownie do jego szyi, muskając ją, zaczepiając. Był na tyle blisko, aby dać Rumlowowi swobodny dostęp do swoich pośladków, chcąc czerpać z tego wszystkiego maskimum przyjemności. Jednocześnie jego własna dłoń wróciła na członka partnera, obejmując go, aby rozpocząć kolejna pieszczotę na wyraźnie już pobudzonej męskości. Oddychał niespokojnie, czekając na ten upragniony dotyk, wyraźnie podniecony, niezupełnie panujący nad sobą i kolejnymi gestami.
Dopiero głos Lexa wyrwał go z zamyślenia, odwracając uwagę od strzykawki. Może tak bał się lekarzy, bo z automatu budzili w nim niebezpieczne zainteresowanie? - Poczekam. Poza dotrzymywaniem ci towarzystwa nie mam na ten moment żadnych innych zadań - odpowiedział, starając się zabrzmieć zupełnie swobodnie i jak najbardziej neutralnie. - Mm... Zobaczymy. Można zawsze podpiąć to pod samoobronę. Nie ja tu decyduję - przyznał, posyłając mu krótki uśmiech. - Ale w porządku. Zapytam o to.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 5:16 pm | |
| Rumlow obserwował działanie Jamesa, a oddech mężczyzny stał się nierówny, kiedy język partnera przesunął się po opuszkach palców, a potem ciepłe wargi objęły je, i zassały, dokładnie nawilżając. Właściwie samo patrzenie wystarczyło, żeby Rumlow zrobił się twardy z pożądania. To było cholernie podniecające, kiedy James zachowywał się w ten wyuzdany sposób, jakby doskonale wiedział, jak to przedstawienie wpływa na Brocka. Najemnik nie ociągał się ani przez chwilę, nakręcony. Sięgnął do jego pośladków, teraz już w mniej gwałtownym ruchu, dotykając ciepłymi, mokrymi palcami pierścienia zaciśniętych mięśni. Zaczął od niewielkich, drażniących kółek, tym razem dokładnie i cierpliwie, by przejść do bardziej stanowczego nacisku, kiedy spięte mięśnie zaczynały ustępować i rozluźniać się pod wpływem dotyku. W przeciwieństwie do tego, co robił, druga dłoń trzymała Jamesa za włosy, przy skórze głowy, w całkiem mocnym uścisku. Nie dawała się Zimowemu wycofać czy zmieniać pozycji. Nie o to chodziło. Palce wsunęły się pomiędzy pośladki, nadając równomierny rytm. Rumlow krótkim pociągnięciem odchylił głowę Branesa do tyłu, by z zadowoleniem przygryźć zębami jego szyję, kolejny raz oznaczając go wyraźnie jako swoją własność.
- Świetnie. Pozostawiam to w twoich rękach. Czasem mogłoby mi się przydać odreagowanie na strzelnicy. - mruknął Lex, na moment kładąc mu rękę na ramieniu, ale zaraz odwrócił się, by skontrolować kartki wypadające z drukarki - Co właściwie robicie tu, w Tarczy, kiedy nie macie żadnych obowiązków? Gracie w gry? Robicie zawody w ,,kto zestrzeli więcej ruchomych celów"? Jakieś szkolenia? Wyjazdy? Luthor narzucił na siebie lekarski fartuch i założył na szyję stetoskop. Zaczął układać kartki na kilka odrębnych stosów. - Pewnie nie będę musiał ratować nikomu życia, ale jakby w bazie był kiedyś niedobór medyków, zawsze ktoś może posłać po mnie do laboratorium - zaproponował na wszelki wypadek. - Czemu w zasadzie nie lubisz lekarzy? - zagadnął Clinta, rzucając mu zaintrygowane spojrzenie. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 5:26 pm | |
| Pasowało mu to połączenie delikatności z tyłu i surowej siły z przodu. Tego właśnie potrzebował. Stanowczych ruchów, zdecydowanych pieszczot. Gdy Rumlow odchylił sobie jego głowę, James z cichym jękiem zmrużył powieki, czując coraz bardziej rozpierające go palce, których ruchy stawały się pewniejsze, bardziej pobudzające. Lubił odrobinę bólu. Dawkowany w odpowiedni sposób, potrafił rozkosznie nakręcić doznawanie przyjemności, potęgując doznania. Sam złapał go za kark, przyciągając do siebie bardziej, gdy ten naznaczał szyję śladami. Chciał być jego. Nawet w tak błahy sposób… Nawet, gdyby miał rano obudzić się z pogryzioną szyją. Nie przeszkadzałoby mu to ani trochę. Jego ciało było już wystarczająco podniecone… Utrzymywanie równowagi zaczynało go męczyć, a uda drżały zdradziecko. Chciał więcej, mocniej i bardziej. - Weź mnie, Rumlow – szepnął niespokojnym głosem, lgnąc do niego całym sobą, jednocześnie dbając o to, aby pośladki pozostawały dumnie wypięte, nie chcąc odebrać mu dostępu do nich w żaden sposób. - Zerżnij mnie – dodał drżąco, ale pewnie, rozpalony podnieceniem. Był uległy… Ale znów na ten swój drapieżny sposób.
- Gdy nie ma nic do roboty, to sobie ją znajdujemy – odpowiedział zupełnie swobodnie. - Nie jesteśmy tu raczej uwiązani. Ja wracam do rodziny, Natasha często jeździ ze mną… Wiesz, każdy ma jakiś swój plan na życie, a służba nie utrudnia nam realizacji go – dodał zaraz. Tutaj nie odbierano im człowieczeństwa i nie robiono z nich zabójczych broni. Dalej byli wolni i niezależni. Gdy byli już gotowi do wyjścia, Clint otworzył drzwi i przepuścił Luthora przodem. - Nie lubię, bo nie – stwierdził, wzruszając ramionami. - Nie mam jakiś… Szczególnych powodów – dodał. Nie, wcale go nie podniecali. Wcale Lex go nie podniecał. Aboslutnie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |