|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Gotowi do rozkazów Nie Lut 25, 2018 7:34 pm | |
| First topic message reminder :
Wybudzono go. Dobrze wiedział, co jest następne w kolejności... I choć nigdy nie byli w stanie usunąć wszystkich jego wspomnień, to zawsze próbowano, chcąc zachować jak największą kontrolę. Tak też było i tym razem. Elektrowstrząsy, których nikt nie byłby w stanie znieść z godnością, w milczeniu. On również. Ból, paraliżujący jego ciało, jednocześnie budzący krzyk, nad którym nie umiał zapanować. Jeszcze tylko te klika słów, które uruchamiały w nim system. I już był ich. Poddany, gotowy wypełnić każdą misję, zamknięty na racjonalne rozumowanie i swoje własne uczucia. Jeśli kazaliby mu zabić dzieci, robiłby to bez chwili zastanowienia, roztrzaskując te małe czaszki bezmyślnie. Misja jest misją. Należy ją zrealizować. Wszystko musiało dziać się w przeciągu raptem kilku godzin, aby nie obudził się w nim prawdziwy Bucky, chcący wyrwać się z roli Zimowego Żołnierza, pamiętający jakieś strzępy, starający się odnaleźć siebie. - Żołnierzu? - Gotowy do rozkazów - odezwał się po chwili, wciąż starając się uspokoić oddech. Podniósł zimne spojrzenie srebrnych oczu na mężczyznę, który go wybudził, czekając na szczegóły. W tej chwili nie był sobą. Nie miał emocji. Nie chciał zabić tego gościa, skręcając mu kark. Nie planował wysadzenia tej całej pieprzonej bazy z sobą w samym jej centrum... Wcale. Powiódł uważnym spojrzeniem po pozostałych znajdujących się w szarym, obskurnym pomieszczeniu. Nie było ich wielu - jeden lekarz, który chętnie badał to, co siedziało w Zimowym Żołnierzu, łudząc się, że kiedyś zdoła odświeżyć serum i stworzyć całą armię. Poza nim dwóch żołnierzy oraz mechanik zajmujący się stalową ręką. I Rumlow. - Rumlow przekaże ci szczegóły misji. Rozkujcie - polecił mężczyzna odpowiedzialny za obudzenie potwora, po czym odwrócił się i opuścił pomieszczenie. Dwóch pozostałych żołnierzy uwolniło ręce i nogi Jamesa, a ten niemal od razu podniósł się z krzesła tortur, zwracając uważny wzrok na Rumlowa, czekając na instrukcje.
|
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 10, 2018 10:57 pm | |
| Zachęta nie była bardzo potrzebna, ale dała Rumlowowi do zrozumienia, że Jamesowi wystarczyło już lżejszych igraszek. Brock przycisnął Barnesa do pościeli, zajmując miejsce z tyłu za nim, i przytrzymując go w miejscu za włosy. Wybrał taką pozycję, w której nic nie ograniczało mu ruchów, w której bez przeszkód mógł nadawać tempo i siłę zbliżenia. Wcale nie żartował z tym przepychaniem się. Jeśli James chciał zmienić pozycję, musiał o nią mocno zawalczyć, bo Rumlow był teraz zbyt gorączkowy i chaotyczny, i bardzo potrzebował się wyładować. Chciał pieprzyć Zimowego na tyle mocno, by żadne cholerne elektrowstrząsy nigdy nie wytarły mu tego z pamięci. A przede wszystkim, żeby James nigdy nie wpadł na pomysł, że mógłby spojrzeć łaskawiej na Kapitana, czy jakiegokolwiek innego chłystka. Rozparł jego wejście, wbijając się szybko i stanowczo. Przesunął rękę z jego włosów na kark, zacisnął tam palce. Poruszył się w nim, od razu dobijając do końca. Wycofał biodra i w ponowny ruch włożył dużo więcej siły. A potem zaczął go pieprzyć, szybko i pewnie, bez zbędnych czułości. James był jego. I mogła, a nawet miała, słyszeć to cała Tarcza. Dopiero, kiedy wyrwał z niego oczekiwany, niższy jęk, zbliżył się bardziej i sięgnął do jego członka. Zęby Rumlowa zacisnęły się kilkakrotnie na karku Jamesa, teraz już mniej agresywnie, a bardziej zmysłowo. Choć z pewnością pozostawiały ślady.
- Szkoda... - powiedział powoli Lex, przystając w drzwiach, by zmrużyć lekko oczy i posłać Clintowi rozbawiony uśmieszek - A już myślałem, że się jakoś dogadamy... Coś w jego głosie jasno dało do zrozumienia, że bardzo dobrze wie, że się dogadają... Że jest wręcz o tym całkiem przekonany. Pozwolił, aby łucznik pokazał mu drogę do laboratorium, nie odzywając się już ani słowem. ,,Lexowa" śmieszkowość ustąpiła miejsca skupieniu. Luthor obszedł nowe miejsce pracy, posprawdzał wszystko dokładnie, po czym wrócił na moment do mężczyzny. - No dobrze. Jest tu wszystko, czego oczekiwałem. - oznajmił - Co zamierzasz robić, kiedy upewnisz się, że nie wysadzam Ziemi w powietrze? Będziesz grać w snake'a? Liczyć fiolki? Może jakaś książka? - zainteresował się Luthor - Ach, i powiedz mi jeszcze, gdzie można zrobić sobie przerwę... Rozplanuję zaraz cały dzień. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 9:51 am | |
| Przewrócony, szarpnął się dla zasady – siła uścisku Rumlowa wywołała kolejną falę cudownego podniecenia, a całe ciało Jamesa zadrżało rozkosznie. Dziś tego właśnie potrzebował. Słodkiej brutalności. Gdy mężczyzna zagłębił się w nim, Barens powstrzymał odruch, w którym chciał uciec biodrami, cofnąć się. Nie powstrzymał jednak niskiego, męskiego jęku z przyjemności i bólu jednocześnie. To połączenie było nieziemskie, czuł jak wszystko wiruje, a on sam zaczynał wariować, chcąc jeszcze więcej i jeszcze mocniej. Nie mogąc podnieść się z materaca, zaciskał dłonie na pościeli. Swoją drogą, Brock miał przed sobą ciekawy widok – pomijając fakt dumnie wypiętych pośladków, to całe plecy Jamesa napisały się, prezentując siłę i niebywałe męstwo. Nawet w tak uległej pozycji. - Brock – wyrwało mu się z kolejnymi ruchami, gdy poczuł dłoń na swoim wyprężonym członku. Sam zaczął odpowiadać na jego ruchy, kołysząc biodrami tak, aby za każdym razem ponowne wejście mężczyzny w jego ciało było zaznaczone jeszcze większą siłą. Nie ograniczał się. Nie ukrywał jęków szczerej przyjemności. Chciał, żeby Rumlow doskonale wiedział do jakiego stanu doprowadzał jego ciało. Chciałby wytrzymać dłużej, ale ta intensywność z każdym kolejnym ruchem Brocka pchała go w stronę chyba najlepszego orgazmu, jaki można byłoby przeżyć.
Clint obserwował go, gdy ten sprawdzał wszystko, już znacznie poważniejszy. Zastanawiające było z jaką łatwością Lex przeskakuje z jego nastroju do drugiego. - Gdy upewnię się, że nie wysadzasz Ziemi, to będę upewniał się, że nikt nie będzie chciał wysadzić ciebie – odpowiedział, posyłając mu krótki uśmiech. Ujął mężczyznę pod ramię i zwrócił w przeciwnym kierunku niż ten stał, aby następnie wskazać mu miejsce pod samym sufitem. - Nie będę siedział ci na karku… Ale mam sokole oko. Z tego miejsca zobaczę jeszcze więcej niż z bliska – wyjaśnił zupełnie pogodnie. - Na przerwę możemy iść do stołówki. Daj znać, jak zgłodniejesz. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 1:41 pm | |
| Brock w pewnym momencie przestał rozróżniać, kto kogo bardziej rżnął; on Jamesa, czy James, nabijając się na niego w takim tempie, że Rumlow odpuścił sobie trzymanie go za kark, a skupił tylko na dopasowaniu swoich ruchów. Nie miał w sobie za grosz trzeźwości, działał instynktownie i zapamiętale, i nawet nie próbował się hamować, kiedy z dyszenia przeszedł do posapywania a w końcu i krótkich, urywanych warknięć i dłuższych pomruków, kiedy świadomość łamała się, ustępując coraz głębszej przyjemności. Wbijał się w jego ciało coraz bardziej spazmatycznymi, desperackimi ruchami, trzymając go mocno za biodra, w najgłębszych, najbardziej zaciekłych ruchach. Ale on też nie mógł tego długo wytrzymywać. Barnes był za seksowny, żeby Rumlow choć na chwilę mógł się opamiętać, zwolnić jakoś, próbować choć pomyśleć, żeby to przedłużyć. Po pierwsze, James był idealnie wręcz ciasny. Wąskie biodra były niemal przystosowane do tego, by to Rumlow je trzymał, by to on przypierał go do pościeli, i wbijał w niego gwałtownie i niemal wściekle w swoim niezmordowaniu. Nie odpuścił nawet na moment, nie zwolnił. Po drugie, sposób, w jaki James mu się oddawał, nawet w minimalnym stopniu nie wskazywał na to, by takie traktowanie było zbyt gwałtowne; prędzej, że było oczekiwane i wymagane, co tym bardziej nie pozwoliło Brockowi na choć cień pobłażania. Najemnik wzmocnił ruchy na erekcji Barnesa, zmusił go do szczytowania chwilę przed tym, jak poczuł znajomy uścisk w jądrach, zwiastujący bardzo mocny orgazm. Jeszcze kilka ruchów... Chwycił Barnesa za stalowe ramię, przywarł do niego mocniej i zagryzł zęby przy jego karku, uciszając to, co w niekontrolowany sposób próbowało wydostać się z jego gardła.
- Przyznam ci, że świetnie mi z myślą, że dostałem własnego ochroniarza - uśmiechnął się Lex - Ty rób swoje, ja zajmę się laboratorium, i powinniśmy przetrwać jakoś razem do wieczora - mrugnął do niego zadziornie obrócony za ramię, by zaraz odsunąć się uprzejmie i skinąć mu głową przed odejściem do obowiązków. Luthor nie należał do osób, które potrzebowały wiele przerw, jednak po pięciu godzinach pracy, zrobił ją z czystej ciekawości. W stołówce jeszcze nie był. Odłożył fiolki na miejsce i ściągnął rękawiczki, odsuwając się od stalowych ław. Odczekał chwilę, po czym złapał spojrzenie Clinta. - Czas na przerwę, koniecznie. - zarządził wesołym tonem i podszedł z wolna do stanowiska mężczyzny - Czy twoje sokole oko zobaczyło w międzyczasie coś niepokojącego? Nie było tu żadnych ninja lub kosmitów? Nadal jestem bezpieczny? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 1:56 pm | |
| Nie mógł się opamiętać ani hamować; chciał przeżywać te doznania całym sobą, nie myśląc o tym, żeby choć próbować się uciszyć. Czując silniejsze ruchy na członku, odchylił głowę na moment w tył, łapiąc niespokojnie kolejne hausty powietrza pomiędzy westchnieniami szczerej przyjemności. Jeszcze chwila, krótki moment, a całe jego ciało napięło się, żeby zaraz rozluźnić z rozkoszny jękiem – niskim, męskim, pełnym słodkiej namiętności. Dochodząc, jeszcze mocniej zacisnął się na nim, potęgując doznania Brocka, doprowadzając go do kresu wytrzymałości. Pociemniało mu przed oczami i kompletnie stracił równowagę, opadając na materac. Po omacku właściwie odnalazł dłoń mężczyzny i splótł ich palce razem, potrzebując naprawdę długiej chwili na dojście do siebie. Nawet nie zauważył jak jego własne ciało niespokojnie drży od nadmiaru przyjemności… Pierwszym, co dotarło do jego świadomości był oddech Rumlowa. Równie niespokojny i chaotyczny jak jego własny. Zareagował, mocniej zaciskając dłoń na jego dłoni, splatając ich palce razem. Czuł na sobie przyjemny ciężar drugiego ciała i nie ruszał się dopóki Brock sam nie postanowił osunąć się z niego. Wówczas James zareagował nieco zbyt gwałtownie, od razu przylegając do niego całym sobą, znów redukując dystans, dążąc do dalszego, choć już nieseksualnego dotyku. Nie wstydził się nagości ich ciał. Oparł czoło o tors mężczyzny, dalej walcząc o powrót do pełnej kontroli nad swoim ciałem i odruchami. Nie dałby mu się teraz odsunąć. Nieco nerwowo położył dłoń na jego biodrze, chcąc mieć pewność, że Rumlow nie wstanie i nie odejdzie od razu.
Hawkeye, widząc, że Lex najwyraźniej kończy pracę, zsunął się z gniazda przy pomocy liny, zjeżdżając po prostu na niej. - Byli, ale wszystkich wyeliminowałem bez niepokojenia cię – rzucił zaczepnie, puszczając mu oczko. Żarty w stylu Clinta nie zawsze były zabawne, ale należało docenić starania. - Zapraszam więc na obiad, doktorku – dodał zaraz. Wyszli z pomieszczenia i ruszyli na drugi koniec bazy, aby tam wejść do sporego pomieszczenia z ustawionymi stolikami i krzesłami. Na końcu tego pokoju znajdowała się lada z różnorodnym jedzeniem do wyboru. - Na co masz ochotę? - rzucił, podając mu tacę, samemu wybierając sobie posiłek. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 3:02 pm | |
| Przy ostatnim ruchu odpłynął na moment, pogrążając się w fali gorąca. Kiedy James opadł na materac, Brock opadł razem z nim, nawet nie myśląc o tym, że powinien zachować równowagę. Zimowy drżał pod nim, zaspokojony i zmęczony, a Rumlow dyszał ciężko, dłuższą chwilę nie zmieniając pozycji. Ich palce splotły się, ścisnęły. W przeciwieństwie do niemal nieczułego, chaotycznego seksu, ten drobny gest niósł w sobie wiele dobrych emocji. Najemnik odciążył Zimowego, położył się obok niego na plecach, chcąc dać im więcej przestrzeni... Ale Żołnierz wcale tego nie oczekiwał. Wrócił do bliskości, tym razem bardziej emocjonalnej, opierając głowę o jego tors, uspokajając się. Brock objął go po chwili. Czule przeczesał mu włosy palcami i uśmiechnął się lekko. Z pewnością nie zamierzał wstawać. - Hej, James... - mruknął, przesuwając dłoń na jego, tą na biodrze - To. Było. Zajebiste.
- Hmm, może jakieś warzywa z rybą? Ten zestaw wygląda całkiem smacznie - zamyślił się na głos Lex, wyganiając z głowy inną, bardziej perwersyjną odpowiedź - Ty pewnie wybierzesz coś bardziej białkowego? Rety, żeby utrzymać taką kondycję, zachowuje się chyba bardzo dokładną dietę? - zapytał, przypominając sobie łatwość, z jaką Clint zjechał na linie - Dobrze widziałem, że akrobatyka to dla ciebie pikuś? Normalnie jakbyś urodził się z taką zdolnością... - naukowiec nałożył sobie jedzenie i poczekał na swojego ,,ochroniarza" z uprzejmą, choć pełną wyczekiwania miną - Trochę mi to imponuje, wiesz? Na co dzień nie spotyka się takich osób. Ile lat już trenujesz? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 3:13 pm | |
| James powoli dochodził do siebie, odzyskując panowanie nad własnym ciałem. Słysząc swoje imię, podniósł na niego wzrok, uśmiechając się pod nosem zadziornie. - Też tak myślę – stwierdził, darując sobie komentarz odnośnie bycia zazdrosnym. Tak to właśnie odreagowywał – dzikim seksem. Nic przecież lepiej nie zaznaczało terenu niż namiętność… - Cholernie mi się podobało – dodał, układając się wygodniej, kładąc głowę na jego ramieniu. Zamknął oczy, choć nie zasypiał, a po prostu relaksował. Było miło… Przyjemnie… - Brock – odezwał się po chwili. - To nie był nasz pierwszy raz, nie? - dodał. Tamtego nie pamiętał. Gdzieś tam w tyle głowy miał wspomnienie miłej łazienki, ale poza tym nic.
Clint zgodnie z oczekiwaniami Lexa, sięgnął po dorodny stek i warzywa. Gdy mieli już wszystko, usiedli przy jednym ze stolików ustawionych bardziej w kącie pomieszczenia. - Trenuję od dziecka – odpowiedział, posyłając mu drobny uśmiech. Hawkeye dobrze wiedział, że był atrakcyjną osobą, a to z kolei wynikało nie tylko z fizyczności. Interesowali się nim i kobiety, i mężczyźni… - Moja matka… Była akrobatką – zmarszczył lekko czoło na wspomnienie tej kobiety. - Miałem do czynienia z cyrkiem od dziecka. Później zacząłem trenować bardziej siłowo, już jako nastolatek – powiedział swobodnie. Zawsze brzmiał luźno, pogodnie, choć niektóre tematy wcale tak wesołe dla niego nie były jakby mogło się wydawać. - A o dietę dbam, owszem, ale bez przesady. Przewinie się i pączek, i piwo – mruknął, wzruszając ramionami. - Mam na tyle dużo wysiłku, że nie robię sobie tym większego problemu… |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 3:54 pm | |
| - Nie, nie pierwszy. - przyznał mężczyzna, uśmiechając się kątem warg - Drugi. - uśmiechnął się teraz szerzej - Pierwszy raz... Był w bunkrze. W łazience, żeby ci za kamerami nie mieli przedstawienia. - wyjaśnił sprawę Jamesowi, nie zamierzając ukrywać prawdy. - Choć ostatnio było dużo spokojniej. Ty się trochę o mnie cykałeś, byłem bardzo nie w formie po akcji z ratowaniem życia. - zażartował lekko. Ziewnął, prawdziwie zmęczony. Trochę kleiły mu się oczy. - Chcesz prysznic teraz czy rano? - spytał.
Lex zdawał się wychwycić coś z mimiki Clinta, co nie do końca współgrało ze swobodnym głosem, ale nie zwrócił na to uwagi na głos. Każdy miał jakieś swoje niewesołe wspomnienia, a wynalazca rozumiał to lepiej niż doskonale. W zasadzie nie wiedział, co dokładnie ciągnęło go do Clinta. Próbował to rozpatrywać na wiele różnych sposobów, bez żadnego rezultatu. Może był to jakiś nieznaczny szczegół. A może właśnie wszystko. Druga opcja zdawała się przynajmniej niepokojąca. Może to tylko sposób, w jaki się uśmiechał? Te silne, pięknie wyrobione ramiona? Albo też... To zachowanie... wtedy, gdy zamiast odsuwać się, gdy Luthor dostawał swoich jazd, ten wręcz szukał z nim kontaktu. Ostatni punkt wzbudzał w naukowcu bardzo sprzeczne emocje. Clint nie miał syndromu ofiary. Luthor nie miał więc ochoty go tłamsić czy upodlać, miał za to dużą ochotę... Tak, chciał się z nim... zabawić. Z nim, nie nim, i to była diametralna różnica. Bo zwykle Luthor sadystycznie bawił się ludźmi, i nawet mu przez myśl nie przeszło, by traktować to emocjonalnie. - Rety, może powinienem ci znaleźć jakieś zajęcie, żebyś na tym swoim stanowisku nie zanudził się na śmierć? Wiesz, nie chciałbym pozbawiać cię możliwości spalenia nadmiaru kalorii. Może poudaję, że wysadzam coś w powietrze co jakiś czas? Nie, żeby zaraz świat... Rozumiesz, tak tylko dla zasady. - zażartował, obserwując jego mimikę. - No, a na poważnie... To żona pozwala ci wychodzić na piwo? - zagaił, zaintrygowany.
|
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 4:12 pm | |
| James sięgnął stalową dłonią kołdry i naciągnął materiał na nich, okrywając nagie ciała. Odetchnął, wracając na poprzednie miejsce, kładąc się obok Rumlowa. Wtulił się w jego ciało, opierając nos w zagłębieniu szyi, zaciągając się bezwstydnie zapachem ciała Brocka. - Mhm… Jutro – odpowiedział spokojnie, przesuwając leniwym ruchem dłonią po torsie partnera, zaczepiając skórę opuszkami palców. - Wiesz, że tutaj też pewnie nas widzieli i słyszeli? - zapytał po chwili, nie podnosząc wzroku. - Ciekawe, czy ten… Twój kolega widział – rzucił żartobliwie, zadziornie, nieco drażniąc się z nim, choć brzmiał przy tym już na nieco śpiącego.
Jadł spokojnie i bez pośpiechu, co rusz obrzucając uważnym wzrokiem Lexa. Wczoraj obserwował go raczej na zasadzie: co ten typ może odjebać. Ale to się już zmieniło i patrzył na niego dla własnej, egoistycznej przyjemności. - Spokojnie, Lex, mam czas na trening – odpowiedział, posyłając mu krótki uśmiech. - Będę robić to przed przyjściem po ciebie lub po odprowadzeniu cię – dodał zaraz. Sięgnął po napój, upił kilka łyków i nieco nerwowym gestem odgarnął włosy w tył. - Moja żona pozwala mi na bardzo wiele – podzielił się z nim. - Jest w porządku. Rozumie męskie potrzeby, więc… wyjście na piwo nie stanowi problemu. Jak nie będziesz na cenzurowanym, możemy wybrać się razem… O ile pijasz alkohol. Pijasz? - czyżby się zagalopował? Zmrużył lekko powieki, skupiając się na jego reakcji.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 5:07 pm | |
| - Nie wiem, czy jest w bazie ktokolwiek, kto nas nie usłyszał - wymamrotał Rumlow, leniwie przekładając rękę przez Jamesa - A co do widzenia... Reety, masz takie ślady na szyi, że nawet golf nie ich zakryje... - powiedział, ale do jego głosu wdarło się zadowolenie z siebie - Tak... w razie, gdyby ktoś nie dosłyszał... Przysunął nos do włosów Jamesa, i po chwili oddychania, jego mięśnie rozluźniły się, a myśli umilkły. Rumlow nie obudził się z samego rana, jak zwykle. Za dobrze mu się spało przy Zimowym, i tym razem stracił nieco na czujności. Po ostatnich przeżyciach jego organizm potrzebował sporej regeneracji.
Lex zjadł szybko, potem powoli popijał sok. Uważnie słuchał tego, co mówił Clint, próbując wyłapywać wszystko, co odbiegało od poznanego dotąd standardu. Czasem żałował, że pomimo swojego nad przeciętnego geniuszu, miał takie problemy ze zrozumieniem myśli i emocji innych. Pojmował tylko logiczne uwarunkowania, a reszta zwykłych ludzkich zachowań jawiła mu się jako czarna magia, bo sam zachowywał się po prostu zupełnie inaczej, inaczej działał. Miał inne instynkty, inne priorytety... Potrafił działać jednocześnie na wielu poziomach, dopóki było to kierowane umysłem. Co siedziało w głowie takiemu Clintowi? To była poważniejsza naukowa zagadka od wszystkich zasad chemii supramolekularnej. - Hmm? Czy pijam alkohol? - podłapał Luthor, po czym uśmiechnął się - Jasne. Nie w za dużych ilościach, bo mam słabą głowę, ale mój ojciec zawsze powtarzał, że odrobina brandy z wieczora potrafi przedłużyć życie... Piwo pijam raczej rzadko, bo też osoby z mojego otoczenia raczej za nim nie przepadały... Rozumiesz, bardziej absynt, likiery... Te stare dziadygi zawsze lubiły chwalić się forsą - zaśmiał się - Każde spotkanie ważniaka na bankiecie oznaczało kolejny łyk czegoś procentowego, i z czasem załatwiłem sobie podest do przemów, żeby mnie tak nie oblegali. Z chęcią wypiję coś innego, jeśli gdzieś wyjdziemy. Nikt nie zabrania mi przecież krótkiego odreagowania po pracy. - posłał Clintowi badające spojrzenie - Ty tylko pilnujesz, żebym nie węszył wam w bazie. - uściślił, ubawiony. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 5:26 pm | |
| James zasnął dużo później. Przez cały ten czas, gdy nie spał, wsłuchiwał się w oddech partnera i rozkoszował się tą bliskością. Głaskał ostrożnie jego plecy, przeczesywał palcami włosy, aż w końcu sam odpłynął, wyraźnie rozluźniony i zrelaksowany. Kolejnego dnia obudził się pierwszy. Nie chcąc ściągać Brocka z łóżka, ostrożnie wymknął się i poszedł pod prysznic. Skoro wieczór był miły i przyjemny, to poranek też mógł być. Kiedy skończył kąpiel, ubrał na siebie tylko bieliznę i czyste, ciemne spodnie typu bojówki, po czym ruszył do kuchni, aby przygotować posiłek. - Szlag! - syknął pod nosem, widząc na drugim końcu pomieszczenia Steva spokojnie popijającego sok. - Jak długo tu jesteś? - rzucił oskarżycielskim tonem, starając się jednak brzmieć na tyle cicho, aby nie zaniepokoić Rumlowa. - Godzinę – odpowiedział mężczyzna, opierając się o okno za plecami. Powiódł uważnym spojrzeniem po sylwetce Zimowego, zatrzymując wzrok na jego spojrzeniu. - Wiem, że jestem więźniem, ale do kurwy jakaś prywatność może, co? - warknął w jego kierunku, nie podchodząc bliżej, stojąc dalej u progu kuchni. - Bucky, nie jesteś więźniem… - westchnął Rogers, brzmiąc na zrezygnowanego. - Chciałem obgadać z wami plan na misje, ale spaliście… - Więc stwierdziłeś, że postoisz tutaj jak gdyby nigdy nic, ta? Jakoś ci kurwa nie ufam. - Kiedyś osłaniałeś moje tyły, Bucky. - Skończ mnie tak nazywać – w końcu ruszył przed siebie i podszedł do lodówki, aby wyciągnąć z niej zimną wodę. Czuł na sobie spojrzenie intruza… Czuł jak ten wzrokiem przesuwa od dołu do góry, zatrzymując się przy pogryzionej szyi. Cisza trwała jedynie chwilę. - Nie podoba mi się, jak Rumlow cię traktuje, James. Barnes, gdy tylko usłyszał te słowa, z hukiem zamknął lodówkę i dopadł go, zaciskając stalową rękę wokół szyi Steva nim ten zdołał zareagować. - A podobało ci się jak zostawiłeś mnie w tym wąwozie na pewną śmierć?! Nie wróciłeś po mnie, tylko mnie skreśliłeś! Tylko przez ciebie mnie dopadli! Wszystko, co miało miejsce od tamtego momentu to twoja wina! - wywarczał wręcz, uderzając ciałem Kapitana w szybę, mając nadzieję, że ta pęknie. Nic z tego. Ale to już na pewno Brock musiał usłyszeć. - James… - wysyczał Steve, starając się wyswobodzić z żelaznego uścisku.
Clint zaśmiał się krótko, nisko. - Likiery… - mruknął. - Rozumiałbym koniak i whiskey wyższej półki. Ale likiery wydają mi się cholernie babskie, Lex… - sprostował zaraz. Brzmiał na rozbawionego, ale absolutnie nie szydzącego z mężczyzny w żaden sposób. - Wszystko jest do ustalenia, Furry pójdzie na rękę, jeśli będziesz odpowiednio współpracujący – ten fakt był oczywisty, więc nie zamierzał udawać, że sprawa wygląda inaczej. Kolejne ulgi względem Lexa miały wynikać właśnie ze sposobu w jakich ułożą się jego działania względem Tarczy. - Ale poszedł bym na piwo, po prostu. Do baru z bilardem najlepiej… Chciałbym zobaczyć jak ktoś taki jak ty bawi się w takim miejscu. Bogacze pewnie nazywają bary spelunami, jeśli nie są serwowane alkohole po tysiąc dolców za butelkę - stwierdził. Rzucił okiem na talerz mężczyzny, a następnie złapał za swój widelec i zgarnął z jego dania pomidorka koktajlowego, po czym po prostu zjadł go jak gdyby nigdy nic. Był ciekaw jak na takie naruszenie norm i granic zareaguje Luthor. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 6:17 pm | |
| Rumlowa obudziły podniesione głosy i hałas. Usiadł na łóżku w momencie, w którym coś uderzyło w szybę. Zaraz... Co tu robił Kapitan i dlaczego James był wściekły? Brock spróbował skontrolować szybko sytuację, ale nie miał pojęcia, o co poszło. Pierwsza myśl była jasna - Steve za bardzo się narzucał. Kolejna była już bardziej rozważna. Gdyby Rogers się narzucał, James powybijałby mu zęby, a nie trzymał za gardło i chciał go wywalić przez okno. To nie wyglądało na atak Zimowego Żołnierza. To było osobiste. Brock nie śpieszył się specjalnie. Przemoc nie robiła na nim wrażenia i Kapitan nie był kimś, komu mógłby współczuć. Współczułby mu tylko w wypadku, gdyby Steve był szczeniaczkiem w opałach, a nie człowiekiem. Zawiązał sobie prześcieradło na biodrach i wstał w końcu. Założył ręce. - James. - powiedział spokojnie i stanowczo. - James. Nie warto.
- Widzisz, z jakimi pizdeczkami miałem do czynienia? - zaśmiał się Lex, obracając szklankę w dłoniach - Ja osobiście lubię burbon, ale piwo też jak najbardziej wchodzi w grę. - Luthor nie obnosił się z tym, że jest bogaty, on dostosowywał się do otoczenia, bo zwykle dawało mu to przewagę nad wszystkimi, którzy o tym nie wiedzieli - W zasadzie po tym, co widziałem, to nic mnie już nie zdziwi... Bardziej przeraził mnie tam pięćdziesięcioletni bankier ze szminką na ustach, niż zrobiłaby to cała banda przerośniętych kosmitów... - westchnął. Tak, Lex miał coś z tymi szminkami. Kobieta w bordowej szmince, to było banalne, ale już przystojny mężczyzna... Luthor odchrząknął, kiedy jego myśli zboczyły na niebezpieczny tor. - Ostrzegę cię, w bilard ciężko mnie ograć. - uśmiechnął się uprzejmie do Clinta - To bardzo logiczna gra. Prawie jak szachy. Wystarczy odrobina dobrej koordynacji... W rzutki poszłoby mi gorzej. Nie mówiąc już o kręglach - skrzywił się lekko - Z ostatniej kręgielni pamiętam przede wszystkim dwóch wkurwiających brunetów, zaduch od cygar i to, jak bardzo chciałem wracać do siebie... Khm. No dobra. Masz jakieś ulubione miejsce? - spytał odnośnie baru. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 6:32 pm | |
| Gdy usłyszał Rumlowa, zmarszczył lekko czoło, wyraźnie uspokajając się, jednak nie puścił Rogersa od razu, a dopiero po dłuższej chwili. Steve załapał ciężko oddech, kuląc się nieznacznie, jednocześnie wyciągając przed siebie rękę, chcąc mieć pewność, że Bucky zachowuje odpowiedni dystans. - Sytuacja opanowana. Nie przysyłać oddziału – odezwał się do niewielkiego nadajnika zamontowanego przy nadgarstku. Odkasłał, podnosząc pełne niechęci spojrzenie na Brocka. James nie wiedział, dlaczego powiedział to wszystko… O jaki wąwóz do cholery chodziło? Nie miał zielonego pojęcia… Nerwowym ruchem odgarnął włosy z twarzy, odsuwając się od niego, robiąc krok w tył. Zmarszczył czoło. - Kawy? Kapitanie? - powiedział jak gdyby nigdy nic, zwracając się w stronę kuchni. - Kapitan Rogers przyszedł omówić jutrzejszą misję, Brock – tym razem zabrzmiał już na zupełnie opanowanego, sięgając po czajnik, aby napełnić go wodą. Steve zmrużył drapieżnie powieki, obserwując obu mężczyzn uważnie, dalej będąc gotowym na kolejny atak. Ten popis siły Jamesa uświadomił mu jedno – nie byłby w stanie go powstrzymać. Nie mógł odpowiedzieć na jego agresję swoją siłą. Nie umiałby z nim walczyć… I tak… James miał rację. Jego sytuacja była winą Kapitana. - Poproszę – odpowiedział w końcu, pozwalając sobie usiąść przy wyspie kuchennej, dbając dalej o to, aby zachowywać odpowiednią odległość. Potrzebował jeszcze chwili nim zaczął mówić o misji. - Jedziemy w trójkę. Wy dwoje wchodzicie do rezydencji. Zachowujecie się jakbyście nam spierdolili, bo to najlepsza opcja na zdobycie zaufania Alexandra. A gdy będzie to już możliwe, zgarniacie go i NIEUSZKODZONEGO oddajecie nam. Akcja bez większych ofiar, możecie zneutralizować tylko ochronę. Ja robię jako asysta i ewentualnie… Mam was odstrzelić, jeśli postanowicie spierdolić stamtąd – wyjaśnił pośpiesznie, pobieżnie, najwyraźniej chcąc jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. James prychnął pod nosem, ale nie odezwał się.
- Z tych gier bogatych bossów, raz spróbowałem golfa – podzielił się z nim, wyraźnie rozbawiony. - Problem polega na tym, że nie umiem spudłować. W bilarda, kręgle, rzutki… W cokolwiek – wzruszył lekko ramionami, uśmiechając się pod nosem zadziornie. - Nie zabrałbym cię na coś, w co mógłbym przegrać – dodał zaraz, zabierając z talerza Lexa jeszcze jednego pomidora, patrząc mu przy tym w oczy. - Jest takie miejsce – powiedział, gdy przełknął. - Właściwie całkiem niedaleko stąd… Wydaje mi się, że nie byłoby problemu, aby się tam wyrwać. Mają i bilarda, i rzutki. Ale barman szminki tam nie nosi raczej… Przynajmniej nie nosił, gdy ostatni raz wybraliśmy się tam ze Stevem – rzucił pogodnie, szczerze ciekaw skąd wzięło się to nawiązanie. Skończywszy swój posiłek, usiadł nieco wygodniej, opierając się plecami o oparcie krzesła. Nie zamierzał go poganiać, traktując wizytę w stołówce jako całkiem miłą odskocznię od pracy. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 8:01 pm | |
| - A...aha. - Rumlow uniósł brew, po czym podrapał się po karku, i rozbawiony, i nie - Mamy udawać, że wam spierdoliliśmy, a pod koniec akcji grzecznie wyjść z tej roli? Bo jak nie to kulka w łeb? Rety, to się porobiło. - zacmokał. - No dobra, a jak z danymi z wywiadu? Ilu tych ochroniarzy? Jaka broń? Brock oparł się o ścianę, zbierając potrzebne informacje. Jakoś kiepsko znosił obecność Kapitana w ich ,,własnej" siedzibie, ale po tym, jak James go nastraszył, Rumlow zachowywał dużo lepszy humor. Zimowy robił kawę. Była szansa na to, że w końcu pogadają jakoś we trzech. Jedynie szansa.
Luthor za pierwszym razem nie zareagował na tą małą prowokację, drugi jednak raz już bardzo uważnie prześledził całą procedurę, od wbicia widelca, do warg Clinta, i wtedy coś w jego spojrzeniu zmieniło się na ten bardziej nieprzewidywalny stan. W swojej posiadłości, barze czy jakimkolwiek innym miejscu, mógłby nie zastanowić się nad swoim działaniem. Mógłby wtedy zareagować w odruchu, mniej lub bardziej logicznym. Ale nie w samym centrum siedziby Avengersów, w którym miał zachowywać się normalnie. Normalnie, Lex, zachowuj się nor-mal-nie... - nakazał sobie w głowie - Miałeś zdobywać ich zaufanie... Nie. Raczej nic z tego. -A co, jeśli jednak byś przegrał? - zapytał cicho Luthor, przechylając się odrobinę przez stół. - Masz coś... O, tutaj. - mruknął nagle niefrasobliwym tonem i starł częścią kciuka odrobinę wilgoci z kącika warg Clinta. - Hmm, no tak, nie ma to jak zapomnieć o serwetkach. Straszna ze mnie gapa. - udał przepraszający uśmiech. Potem odsunął się na swoje miejsce, nadal zainteresowany rozmową. - Gdyby okazało się, że co najmniej zremisujemy, chcesz ustawić jakąś poprzeczkę? Porobić zakłady? - splótł palce na stole, grzecznie i niby taktownie. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 8:15 pm | |
| Gdy padło pytanie o szczegóły wywiadu, Steve skinął na Barnesa. James nim odpowiedział, postawił przed nimi kubki z kawą i usiadł naprzeciwko Kapitana. - W rezydencji działa zaawansowany system ochrony. Musimy wejść, gdy gospodarz będzie w domu – zaczął. - Zwykle w pomieszczeniu, w którym Alexander jest, przebywa dwóch ochroniarzy. Chyba, że to sypialnia… Wtedy wiadomo, nie. I nikt mu się nie wpierdala raczej do kuchni – zmierzył Steva niechętnym spojrzeniem, zaraz jednak posyłając mu krótki uśmiech. Wybuchy agresji zawsze jakoś wprawiały go później w lepszy humor. - W samym domu przebywa poza tymi dwoma dziesiątka ochroniarzy. Na parterze i na piętrze po pięciu. Obstawiają balkony, wejścia, większe okna – wyjaśnił spokojnie. - Jedyne racjonalne wejście jest od północnej strony, przez gabinet. Alexander nie wpuszcza do niego nikogo poza samym sobą, więc nikt też tego pomieszczenia nie pilnuje. Wejdziemy oknem, ale dyskretnie. To pokój na parterze, więc potem musimy działać szybko, Brock. Ściągniesz ochroniarzy z lewej, ja z prawej. Nie ruszamy tych na zewnątrz, niech myślą, że jest wszystko okej. Jeśli się zorientują, Steve musi ich odstrzelić, trudno. Idziemy na piętro, rozdzielamy się, ściągamy resztę ochroniarzy. I dopadamy skurwiela, bez nich z rezydencji nie ucieknie. Przynajmniej tak to wyglądało, gdy ostatnim razem udało mi się tam wejść – zakończył gładko. - Czas operacyjny? - odezwał się Steve. - Dajesz nam godzinę. - Szybka akcja powinna zająć mniej czasu, B… James – w głosie mężczyzny zabrzmiała drobna niepewność. - Ale ty dasz nam godzinę – zakończył stanowczo. - Ma przeżyć – ustąpił.
Kiedy tylko zauważył, że Luthor wyciąga w jego kierunku rękę, Clint zmrużył powieki, ale nie przeszkodził mu. Obserwował, po prostu. Ależ miał ochotę musnąć językiem opuszek jego palca! Powstrzymał się jednak. Nie wszystko i nie wszędzie, złota zasada Hawkeye'a. - Nic nie szkodzi – odparł swobodnie. - Możemy się o coś założyć, tak dla rozrywki. Co proponujesz? - zainteresował się tematem bardzo ochoczo, dalej uparcie wierząc we własną wygraną. - Jeśli przegrasz przemaszerujesz przez stołówkę w stroju francuskiej pokojówki czy wolisz coś z większą klasą? - zaproponował żartobliwie. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 9:18 pm | |
| Rumlow wymienił krótkie spojrzenie z Jamesem. Nie robił problemów. Okej, godzina. Dało radę coś wymyślić. - Jasne. - Crossbones przystał na plan. W głowie układał własny. To było zaskakujące, jak nagły wybuch agresji potrafił poprawić humor i Jamesowi, i Brockowi. Upewnił się tylko, że Kapitan i Barnes nie zaczną się nagle tłuc, i usiadł spokojnie przy stole. - Macie plany tego budynku? Z chęcią rzuciłbym okiem.
Lex zaśmiał się. - Francuskiej pokojówki, powiadasz? - naukowiec przeciągnął się lekko - To nie jest ogromne wyzwanie... Zastanów się lepiej. Moje warunki byłyby bardziej wymagające... - Luthor rzucił mu uważne spojrzenie - Jestem ciekaw, co byś wymyślił po pijaku. - zażartował ostrożnie - Pomyśl nad tym jeszcze. Lubię być zaskakiwany. Ja też się zastanowię. Zanim dowództwo pozwoli mi stąd spokojnie wychodzić, może minąć trochę czasu. - wstał od stołu, szybko wracając myślami do pracy, zanim zacząłby rozwodzić się nad swoimi mniej bezpiecznymi pomysłami - Cóż, na razie zostaje mi ukończenie pierwszego projektu. Może wyrobię się z nim nawet dziś. Będę mógł wtedy opuścić szybciej laboratorium, a ty będziesz mieć więcej wolnego. - Lex uśmiechnął się miło - Na ćwiczenia... czy co tam chcesz. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 9:28 pm | |
| Steve skinął głową. - Mamy. Będziecie mieli je udostępnione na laptopie za godzinę, można przejrzeć – odpowiedział, sięgając kubka, żeby następnie upić łyk kawy. Po wybuchu Jamesa nie sądził, żeby w ogóle tego napoju potrzebował, ale jakoś ciężko było mu odmówić. - Coś jeszcze? - zapytał James, obserwując ich gościa. - Nie, już wszystko. - A broń? - Broń będziecie mieli dostępną na moment przed wyruszeniem na misję. - Więc chyba możesz stąd już wypierdalać, co? - zabrzmiał zupełnie neutralnie i swobodnie, jakby właśnie komentował pogodę. Steve bez słowa podniósł się z miejsca i ruszył w kierunku wyjścia, nie żegnając się już. Był jak zbity, skopany pies, który faktycznie widział swoją winę w postępowaniu Żołnierza. Przecież go wtedy zostawił… Gdy drzwi zostały za Rogersem zamknięte, James westchnął, opierając głowę na dłoni, patrząc na kawę. - Kiedy tam pójdziemy, Brock… - zaczął, choć nie patrzył w jego kierunku. - Zamierzam zrobić wiele złych rzeczy Alexandrowi i nie chcę, żebyś się wtrącał… Chyba, że zechcesz mi pomóc, a nie powstrzymywać mnie jak ten cały Kapitan.
Clint sam zaśmiał się krótko, naprawdę mając w głowie ten niebezpieczny obraz. Żadnego mężczyzny do tej pory nie wyobrażał sobie w tak babskim stroju, ale ten motyw wydał mu się nagle niesamowicie zabawny i trafiony. - W porządku, wymyślę lepszą opcję – obiecał, podnosząc się z miejsca. Odstawił ich tace na miejsce i skinął na Lexa. - Chodźmy stąd. Obserwowanie cię przy pracy to naprawdę w porządku rozrywka – podzielił się z nim swoją opinią, ruszając w kierunku wyjścia. Znów przeszli całą plątaninę korytarzy nim dotarli na miejsce. Przepuścił Lexa w drzwiach i od razu ruszył w kierunku Gniazda, aby stamtąd obserwować mężczyznę. - Na razie można sięgnąć po jakieś piwo w bazie – zasugerował, zerkając na niego przez ramię. - Jak będziesz chciał się stąd zbierać, zawołaj. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 10:24 pm | |
| Rumlow podszedł do niego, chwycił go pod brodę i zajrzał w oczy. - Wszystko rozumiem. - powiedział cicho, po czym przesunął spojrzeniem po miejscach, gdzie mogły być kamery - Dopilnuję, żeby sprawa przebiegła... pomyślnie. - dodał z cieniem niemiłego uśmiechu. Brock co najwyżej mógł go przytrzymać Jamesowi, kiedy ten by się dobrał mu do skóry. Przeszkadzać z pewnością nie miał zamiaru. Co najwyżej wtrącić swoje trzy grosze. Mniej lub bardziej brutalnie. * - Hej, Steve. - Vision zrównał się krokiem z Kapitanem, odrobinę zmartwiony jego miną po wyjściu od Zimowego i Crossbonesa - Wszystko okej?
Na badaniach minęło ponad osiem kolejnych godzin. Dopiero potem Lex odczuł zmęczenie. A kiedy już je odczuł, nie było sensu iść w zaparte, i ryzykować, że popełni jakiś błąd lub coś przeoczy. Siedział na krześle obrotowym i wpatrywał się usilnie w fiolkę z zieloną substancją, jakby ta miała przynieść mu jakąś świeżą, odkrywczą myśl. Rozmasował nadgarstek, z którego schodził już siniec. Luthor bawił się igłą od strzykawki, zarysowując ostrym brzegiem kartkę papieru. To chyba był czas, żeby zostawić badania na jutro. Dwie minuty po tym, gdy odłożył igłę, miał już w dłoniach skalpel. Odchrząknął, odsuwając się od stołu i pozostawiając rzeczy na miejscu. Nie powinien pod obserwacją uciekać nigdzie myślami. Nie był bardzo świadom co robił w takich chwilach. - Nic tu więcej nie wymyślę... - westchnął. - rzucił medyczny nóż na stos papierów. - Hej, Clint! Zbierajmy się. Podszedł do Gniazda, schował ręce do kieszeni. - Nie cierpię, jak coś mi nie wychodzi. - mruknął, zadąsany. - Słabo znoszę porażki. Nadal jesteś chętny na to piwo? - zapytał, odgarniając falowane włosy z twarzy. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 10:39 pm | |
| James spokojnym ruchem podniósł się z miejsca, podszedł do Rumlowa, a następnie złapał go za włosy i odchylił sobie jego głowę w tył, aby wpić się w usta mężczyzny namiętnie. Po spotkaniu ze Stevem, chciał raz jeszcze upewnić się, że tutaj nie miał on żadnego znaczenia. Tutaj liczyli się oni dwaj i tyle. Nic więcej. Pocałunek był głęboki i namiętny, ale krótki. Gdy go zakończył, odsunął się od ust Rumlowa i posłał mu krótki, zaczepny uśmiech. - Pora na prysznic – stwierdził, opuszczając pomieszczenie jak gdyby nigdy nic.
Rogers spojrzał na Visiona krótko, zaraz zwracając wzrok przed siebie. - Jest w porządku. Po prostu… - zaczął i właściwie nie wiedział jak dokończyć to zdanie. Nie był pewien… Co mógł powiedzieć, a co lepiej byłoby zachować dla siebie samego. - Czasami zapominam, że minęło tak wiele czasu… I tak dużo się zmieniło – podzielił się z nim, choć jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że Vision nie może wszystkiego zrozumieć. Nie był człowiekiem. Nie pojmował emocji w sposób, w który robił to Steve. A cholernym przekleństwem Kapitana była jego wrażliwość. - Nieważne… - uśmiechnął się krótko, chcąc sprowadzić i swoje, i Visiona myśli na nieco inny tor. - Muszę się przygotować na jutro, więc… Pójdę do siebie. Wiesz może, gdzie pałęta się Stark?
Wyczuwając, że coś jest nie tak, obserwował Lexa jeszcze bardziej uważnie niż zwykle. Jakoś tak podobał mu się widok dłoni mężczyzny operującej strzykawką lub skalpelem… Tak, to był miły widok. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. - W porządku! - odpowiedział, łapiąc się liny, aby następnie swobodnie zjechać na niej w dół. - Piwa nie odmówię – przyznał pogodnie. Opuścili laboratorium spokojnym krokiem, kierując się od razu w stronę strefy mieszkalnej. - Wiesz, że generalnie nie mamy do siebie jakoś daleko? Tutaj mieszkam ja – wskazał na drzwi oddalone raptem pięć metrów od wejścia do mieszkania Lexa. - Gdy będziesz miał już luźniejszy dostęp do wszystkiego, możemy któregoś razu odwiedzić moją miejscówkę. Nie jest tak… Spektakularna, ale zawsze witam czymś smacznym i dobrym piwem – dodał, jednocześnie przykładając dłoń do czytnika, aby otworzyć drzwi do „mieszkania” lekarza. - Zapraszam. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 11:11 pm | |
| Brock uznał to za zaproszenie, więc nie czekał ani chwili, tylko poszedł za nim. Do akcji mieli jeszcze trochę czasu... Wypadało go jakoś mądrze spożytkować. Prysznic był świetnym pomysłem.
Vision przytaknął. - Stark siedzi w pracowni i strasznie na coś złorzeczy. Coś popsuło się w kombinezonie. Rzucał przedmiotami. Słyszałem. - oznajmił, dochodząc do wniosku, że to są takie chwile, w których lepiej zostawić ludzi samych sobie, nawet jeśli są przyjaciółmi - Nie będę ci więc przeszkadzać. Miałem jeszcze sprawdzić coś w północnym skrzydle. - oznajmił. - Ach. Jeszcze jedno. Thor wspominał coś o bracie... - zamyślił się głośno - Też jest wściekły. - westchnął, nie rozumiejąc tych emocji. - Do zobaczenia, Steve.
Tak, to nadal było trochę dziwne, że to Clint wpuszczał go do jego osobistego ,,lokum", no ale Lex nie zamierzał narzekać. To był tylko okres przejściowy, nic wielkiego. Naukowiec zapamiętał dane o miejscówce Hawkeye'a, wszedł do środka, i tknięty ciekawością, sprawdził dokładnie szafki w poszukiwaniu alkoholu. Lodówkę sprawdził wcześniej. Nie spodziewał się chłodzonych drinków tak samo, jak nie spodziewał się piwa, ale piwo jakoś znalazł. Prawdopodobnie było na wyposażeniu większości lokali bazy. - Ciekawe. - mruknął bardziej do siebie niż Clinta. Podniósł głos - Nie wiem, czy jest to ,,dobre" piwo, aż tak się nie znam, ale na pewno jest jakieś. - postawił na stole dwie butelki i zaczął szukać otwieracza. - Doprawdy, sądziłem, że ,,projekt 1" nie zajmie mi więcej, niż dziesięć godzin... - zaczął mówić o swoich badaniach, najwyraźniej musząc się z kimś podzielić spostrzeżeniami - Ale non stop bazowa substancja wyprawia jakieś dziwactwa i wcale nie chce współpracować... - westchnął. Sięgnął po nóż, najwyraźniej kończąc poszukiwania. Przeniósł go na stół, gotów otworzyć butelki, po czym usiadł na krześle i wsparł brodę o rękę. - Co zwykle robisz, kiedy coś ci nie wychodzi? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 11:23 pm | |
| Nim Rumlow dogonił Jamesa w łazience, ten był już zupełnie nagi i zamiast skorzystać z kabiny, zaczął napełniać wodą całkiem spora wannę. Gdy była już niemal pełna, posłał Brockowi zaczepny uśmiech, wchodząc do przyjemnie ciepłej wody. - Jak pierwszy raz wykonywałem misje... To pamiętam, że cholernie bałem się kontaktu wody ze stalową ręką - podzielił się z nim, obserwując jak ten znów odsłaniał nagie ciało. - To pełne elektryczności badziewie... Ale o dziwo, nie było problemu - dodał, robiąc mu więcej miejsca. - Chce cię o coś zapytać, Brock...
Steve odetchnął, zostając samemu. Jednak wzmianka o Lokim zainteresowała go na tyle mocno, żeby móc na moment odciąć się od własnych problemów. Udał się więc do siłowni, spodziewając się spotkać tam Thora. - Co znów nabroił, Thor? - zapytał, wchodząc do środka.
Gdy piwo było już na stole, Clint rozsiadł się wygodniej, korzystając z miękkości sofy. Gniazdo nie było tak przyjemne i na dłuższą metę nieco męczyło. - Nie jestem konstruktorem w żaden sposób... Ale jeśli już coś fizycznego nie wychodzi, daję to do zniszczenia Hulkowi. Nie walczę o doprowadzenia projektu do końca - przyznał, sięgając po butelkę, aby upić łyk. To było dobre piwo. - Jeśli coś zwyczajnego mi nie wychodzi, to też... Porzucam temat. Chyba, że to misja. Tylko tam warto dawać z siebie wszystko - powiedział spokojnie. Dla Lexa realizacja projektu była misją. - Nad czym właściwie pracujesz? Czemu to ma służyć? |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 11:36 pm | |
| Rumlow wszedł do wody, przypominając sobie błogie uczucie wylegiwania się w wannie. Zapytany, zrobił zachęcający gest dłonią. - Pytaj. Możesz pytać o wszystko. - powiedział zgodnie z prawdą.
- Jak on śmiał?! - ryknął Thor, pełen gorącej dezaprobaty. Przywalił pięścią w worek treningowy, z taką mocą, jakby to miała być jakaś osoba. - Myśli, że może wszystko! Że jest taki mądry! A nic nie rozumie! - wybuchł. Rzucił zirytowane spojrzenie do Kapitana i westchnął ciężko. - Loki. Mój brat. Znów bawi się w króla Asgardu. - dodał ze zniechęceniem.
- Opracowuję broń. Wymyślam bardzo potężną broń i zaczynam od samych pocisków- wyjaśnił - Oczywiście tylko w celach obronnych... Na wszelkie formy cywilizacji pozaziemskich. - uściślił. Otworzył sobie piwo ostrzem noża. Nie odłożył go na miejsce, bawił się stalową końcówką. Westchnął. - Może gdyby twój znajomy z kosmosu... Ten, co się nazywa bogiem... Dał mi trochę więcej danych... Może to by poszło szybciej. - mruknął. - Nie lubię go z zasady, ale dla dobra sprawy zadałbym mu parę pytań... I jeśli jutro nie znajdę innego rozwiązania, nie będę mieć wyjścia. Wychylił butelkę, wziął parę łyków. Był niespokojny. Widać, że nieprzyzwyczajony do tego, że coś idzie nie po jego myśli. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Nie Mar 11, 2018 11:45 pm | |
| Korzystając z okazji, przysunął się do niego i ułożył między jego nogami, głowę wspierając na torsie mężczyzny. Mimo wczorajszego zaspokojenia, dążył do dalszej bliskości. - Miałeś dostęp do danych... Dziś wygarnąłem Stevowi, że to kim jestem to jego zasługa... W aktach było powiedziane jak trafiłem w ręce Hydry? I czy był tam... Opis tego, jak zamontowano rękę. Czasami wydaje mi się, że jestem cyborgiem o ludzkiej powłoce.
Steve skinął głową. Asgard nie był pod ich jurysdykcja, więc niewiele mógłby sam z tym zrobić. - Zawsze możesz ściągnąć go na ziemię i wpakować do celi, Thor. Fury by się ucieszył, mając na niego oko - zasugerował, podchodząc bliżej, żeby przytrzymać mu worek.
- Thor ma Ziemię w swojej opiece. Jeśli powiesz, że to w celach obronnych, to na pewno chętnie ci pomoże - stwierdził, obserwując uważnie gesty Lexa. Taki zdenerwowany był jeszcze ciekawszy... - Nie myśl o tym. Ludzki mózg potrzebuje czasu na regenerację i często odkrywa sposób na rozwiązanie problemu, po prostu nie myśląc o nim - powiedział. Jak na mięśniaka z łukiem w ręku to wiedział całkiem sporo na temat ludzkiej psychiki. - No, pogadajmy o czymś innym. Co ty robisz, żeby się odprężyć? |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pon Mar 12, 2018 1:02 am | |
| - Tak, wydaje ci się. - powiedział stanowczo Rumlow, nie kryjąc tego, że nie podobało mu się wnioskowanie Jamesa - Wiesz, gdybyś był cyborgiem, nie dogadalibyśmy się. - przyznał po chwili. Opowiedział mu o wszystkim, o czym wiedział, bez swojego zdania na ten temat. Chciał, żeby James wiedział i rozumiał co z czego wynika. Żeby był trochę bardziej świadom sytuacji i reagował zgodnie z przekonaniami. By w końcu zyskał więcej samodzielności. Rumlow nie roztaczał nad nim płaszcza ochronnego w postaci niewiedzy. Mógł tylko zaoferować wsparcie siłowe czy strategiczne... Lub pomóc w zemście.
- Kiedy Loki ostatnio był w celi, to nie skończyło się najlepiej. - Thor pokręcił głową i przywalił pięścią w trzymany worek - Skończyło się źle. Bardzo źle. - westchnął ciężko, i przywalił ponownie. Dzięki wsparciu Kapitana, ten nawet nie odleciał za daleko od jego ręki - A teraz, kiedy Loki nie pała chęcią do schodzenia na Ziemię, znajduje sobie inne zabawy. Tu zrobiło się dla niego za ciasno. - wyjaśnił, i przywalił tym razem z barku, z impetem godnym wściekłego byka - Jest taki jeden mag. - Tym razem kopnął w worek, niemal z frustracją - Pogrywa sobie i ze mną, i z nim. - Kolejny cios był słabszy, gorzej wymierzony. - Na szczęście broni ludzkości, tak twierdzi. Zwie się... Doktor... Strange. - pięść uderzyła już machinalnie, niemal bez złości - Dlatego... Loki... znalazł sobie chwilowo inne zajęcia.
- Ech. To tak nie działa. - Lex wywrócił oczami - Mówiłem ci, mam problem z zapominaniem. Więc... Jeśli nie potrafię czegoś rozwiązać, coś mnie ciągle frustruje... Mogę albo zająć się czymś innym, albo próbować zupełnie wyłączyć umysł... - wyjaśnił - Może być to sen. Może być to picie, jak teraz... Może być to też seks, oczywiście... - wymieniał dalej, niepomny na reakcje Clinta - Zastrzyki na to nie zadziałają, chyba, że przyjmę jakąś dużą dawkę... Zostaje jeszcze medytacja. To akurat w ogóle mi nie podchodzi. Jest totalnie nudne. - oznajmił. Oprócz tego, by się odprężyć, lubił robić innym krzywdę. Ale tego już nie powiedział na głos. - Twojego znajomego będę wypytywać w kompletnej ostateczności. Nie przepadam za tym typem osób. - zwierzył się, zmieniając temat - A ty co robisz w takich przypadkach? Odpręża cię oglądanie francuskich pokojówek? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pon Mar 12, 2018 7:57 am | |
| Stanowczość w głosie Rumlowa przykuła jego uwagę, ale nie skomentował jej w żaden sposób, słuchając po prostu tego, co dalej mężczyzna miał do powiedzenia. Na zupełnie chłodno i trzeźwo nie mógłby uznać Steva za winnego tego wszystkiego… Miał misję, ona byłą ważniejsza. A jednak gdzieś z tyłu głowy siedział fakt, że James czuł się porzucony na pastwę losu. Tak, jakby jednocześnie w jego głowie istniały dwie niezależne, obce sobie opinie. - Mmm… Chciałbym kiedyś to przeczytać – przyznał. Ujął rękę Brocka i sam objął się nią, wzdychając cicho. - Tutaj też chyba nie ma kamer, nie? - mruknął.
Aby utrzymać worek, Kapitan musiał się nieźle zaprzeć. Uderzenia Thora były zdumiewające i imponująco silne… Steve, pięćdziesiąt lat postu i czekania na Bucky'ego mieszają ci w głowie… Skończ się gapić. – mamrotał do siebie w głowie, ale to nic nie dawało. Jego wzrok dalej skupiał się na mięśniach Boga Asgardu. - Może pora udać się do doktora Strange? - zaproponował. - Mógłbym iść z tobą.
Seks bardzo wyraźnie przykuł uwagę Clinta. - Mam swoje sposoby. Seks, tak. Najlepsza opcja, żeby nie myśleć – potwierdził, posyłając mu krótki uśmiech. - Ale najczęściej zaczynam wtedy ćwiczyć do upadłego… Dobrze jest się też wyrwać, ruszyć gdzieś. Różne opcje – przyznał. - Ale seks jest najlepszym rozwiązaniem. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pon Mar 12, 2018 2:56 pm | |
| - Nie zdziwię się, jeśli mają je wszędzie - mruknął Brock, ale zszedł z tonu, gdy zrozumiał że tą bardziej ,,poważną" rozmowę mają już za sobą - Rumlow zagłębił się nieco bardziej w wodze, objął Jamesa, oparł brodę o jego ramię. Złożył krótki pocałunek na jego szyi. - Prawie zapomniałem że wanny mogą być takie fajne - rzucił, z bardzo pokrętnym uśmiechem - Skoro już tak skutecznie pozbyłeś się Kapitana Ameryki, może będziemy mieć trochę czasu dla siebie... - mruknął, bardzo powoli przesuwając dłoń na jego brzuch, w czułym, nienachalnym dotyku. James nadal miał na sobie ślady po zębach Rumlowa, i wydało się to najemnikowi niezmiernie satysfakcjonujące.
Thor nie był świadom spojrzeń rzucanych przez Kapitana - za bardzo skupiał się na worku treningowym - a nawet gdyby był, to i tak nie wywołałoby to żadnej reakcji, bo wojownik był przyzwyczajony do tego, że ludzie dziwnie na niego patrzyli. No, mieli na co, był w końcu bogiem, z tego też zdawał sobie sprawę, nie przeszło mu jednak przez myśl, jaka część z takowych spojrzeń naprawdę niosła jakieś uwielbienie czy podziw, a jaka miała nieco bardziej złożony wymiar. - Chcesz... Iść ze mną... Do tego dziwaka? - zapytał, uderzając pięścią po każdym słowie - Niby by można... - uwiesił się na chwilę na worku treningowym, żeby posłać Steve'owi pytające spojrzenie - Ja tam się nie znam na magach. Może tobie powie coś mądrego. Dyplomata ze mnie żaden. - sarknął - Ale że dziś? - dopytał zaraz, po czym się rozpogodził - Jasne, chodźmy tam! Thor zostawił w spokoju worek treningowy, po czym ściągnął przemoczoną koszulkę i zaczął rozglądać za zbroją, zanim dotarło do niego, że przecież miał w niej nie paradować po mieście. - Zaraz... - zmarszczył brwi- Czyli wypada zostawić Mjolnira tutaj? - dodał z zawahaniem.
Clint z taką łatwością wypowiadał przy nim to słowo, że Lex poważnie zachodził w głowę, który z nich był bardziej sfrustrowany tego wieczoru. - Hm? No jasne. Najlepiej seks do upadłego. - dodał z małym rozbawieniem. Wypił piwo do połowy i wstał, żeby rozprostować kości. Niby od niechcenia podszedł Do Hawkeye'a. - Rety. Masz strasznie spięte mięśnie. - mruknął, nieśpiesznie przystając za nim, za kanapą, i dotknął z wyczuciem miejsca pomiędzy karkiem a ramionami Clinta. - To niedobrze przy fachu łucznika. Pozwól, że ci pomogę. Poczujesz się lepiej. - Kciuki Lexa przesunęły się po wybranych miejscach na skórze, w stanowczym, uciskającym dotyku - Nie jestem jakimś świetnym fizjoterapeutą, ale pamiętam, co się powinno robić. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |