Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

- Mówiłem, to miejsce jest koszmarnie stare. Większość tych pism to kopie. Oryginały są w zamku...
Zaniósł wszystko do pokoju chłopaka i ustawił w stosiku pod ścianą. Widząc, że ten zamierza zacząć czytać już przewrócił tylko oczami.
- Idę na polowanie. Zostawiam cię z twoimi skarbami. Baw się dobrze.
Pocałował go w czoło i poszedł do swojej sypialni. Zostawił drzwi między nimi otwarte. Mógł więc widzieć jak się rozbiera i zamienia w tygrysa. W tej postaci zniknął zostawiając chłopaka ze stosem książek. Wrócił i był strasznie ciekaw czy czyta dalej czy już zasnął nad którąś z pozycji.

Nie spał i nie był już taki spokojny, jakim zostawił go Jager. 
Wyglądał raczej na spanikowanego i bliskiego łez. Wszystko to co pisało w książkach utwierdzało go w przekonaniu, że może on być tą dziwaczną hyryda.
Albinosi uważani byli za dzieci bogini księżyca, tatuaż na plecach chłopak znaczył "nefretytowe dziecię", miał drobna sylwetkę i najlepiej czuł się w pośredniej formie. 
Podobno, gdy zaszedł w ciążę przez cały jej okres nie mógłby wrócić do lisiej ani ludzkiej postaci.

Widząc go postanowił nie zmieniać formy. Może i tygrys wyglądał groźnie, ale jego mruczenie i futro były w jakiś sposób uspokajające. W dodatku nagi mężczyzna mógłby znów okazać się atakiem na biednego lisa. Wskoczył na łóżko dość delikatnie i zawinął się za chłopakiem tak żeby wsadzić mu głowę pod rękę wybijając z niej książkę, którą czytał. Polizał go i położył łeb na kolanach chłopaka. Chciał go pocieszyć chociaż nie miał pojęcia dlaczego tak szybko zmieniał mu się nastrój.

Drgnął kiedy wielki łeb kota położył się na jego kolanach. W zwierzęcej formie nie wydawał się mu być takim zagrożeniem jak w ludzkiej, co było przewrotne, bo przecież w kociej formie mógł mu zrobić większą krzywdę. 
Gdyby zechciał rozszarpałby mu gardło w kilka sekund. 
- Co? - spytał starając się ukryć jak bardzo jest zdenerwowany. Jego serce biło jednak w szaleńczym rytmie  i nie było możliwości, żeby ktoś z tak dobrym słuchem tego nie słyszał.
- Jest późno? - spytał zaraz po tym jak odchrząknął, bo jego głos drzał odrobinę.

W odpowiedzi polizał go jeszcze raz. Łapą zagarnął go lekko, tak, że przewrócił się na kocie cielsko. Położył na nim łapę tak jakby chciał mu powiedzieć, że ma iść spać. Mruczał uspokajająco. Chciał żeby się uspokoił. Zasnął. Przecież nic się nie działo. Miał go obok. Mógł czuć się bezpieczny.

Rano obudził się przytulany przez nagiego Czarnego. Pisnął śmiesznie i zaparł się rękoma o jego klatkę piersiowa. 
- Co ty tu robisz? - spytał głupio, bo jakoś tak zasypiać przy tygrysie było łatwiej niż przy mężczyźnie z krwi i kości. 
Jako kot tak przyjemnie mruczał i to mruczenie sprawiło, że oczy same mu się zamknęły a napięte cialo rozluźniło. 
Teraz jednak był ranek i lisi książę zdawał się być zdezorientowany.

Jager podniósł głowę i spojrzał na niego.
- No jak to co. Zasnąłeś na mnie to się nie ruszałem. Trochę mnie poskręcało.
Gdy chłopak już wstał więc przeciągnął się. Złapał go z zaskoczenia za podbródek i ukradł mu całusa
- Dzień dobry. Co cię wczoraj tak zasmuciło?
Zapytał trącając go nosem tym razem jako człowiek. Oczywiście jako kot ta sytuacja była by nawet przyjemna. Teraz jednak przed jednym Ayase znajdował się wieli facet. Nagi. Gdy go smyrał nosem czarne włosy Jagera stworzyły w koło nich kurtynę.

- Nic mnie nie zasmuciło. - mruknął odsuwając się w tył, przez co prawie spadł z łóżka. Całe szczęście, że Jager miał refleks.
Znowu nieco zaskoczony spojrzał na niego dużymi, czerwonymi oczami. Kiedy nie grał Pana niedostępnego i nie zagłuszał własnych uczuć, był całkiem słodki.
- Jako tygrys jesteś bardziej znośny. - powiedział złośliwie by ukryć zakłopotanie tą nagła bliskością. 
- Chociaż byś się ubrał.- burknął zakrywając go kocem.- Czemu chodzisz na polowania?

- Bo lubię i mogę.
Powiedział cofając się. Zanim jednak to zrobił przysunął nos do jego włosów i go powąchał.
- Tej nocy chciałbym żebyś to ty przyszedł do mojego łóżka.
Trzy dni wolnego od seksualnych ataków zdaniem Jagera to było dość. Zapach chłopaka się nie zmienił po ich pierwszej nocy oznaczało to dla niego, że powinni kontynuować. Aż połączą się prawidłowo. Tak jak powinno małżeństwo. Odsunął się i ruszył do swojej komnaty.
- Powinni dzisiaj podać ryby również na śniadanie. Zadbałem wczoraj o ciebie.
Dodał z uśmiechem i zniknął by się ubrać w coś stosownego.

- Marzenia ściętej głowy. - odpowiedział lisi książę nie patrząc na przemieszczającego się mężczyznę, bo jego naga sylwetka wprawiała go w zakłopotanie.
Podniósł wzrok dopiero,gdy usłyszał zamykanie się drzwi.
Cholera. 
Coraz bardziej przyzwyczajał się do jego obecności. Czy on to robił specjalnie, żeby go od siebie uzależnić?
Pewnie tak. Z kotami nie było żartu. Potrafiły uwodzić nie gorzej niż lisy.
Na śniadanie zszedł ubrany w lniane spodnie i zwiewna koszulkę. Wygrzebal ten zestaw na samym dnie kufra i stwierdził, że to bardzo bezpieczny strój... Zakrywa sylwetkę i nie prowokuje dodatkowo napalonego męża.
Ciekawe czy dostanie rui, z tego co zdążył wyczytać jest jeszcze za młody. Ale mógł się mylić, a nie wiedział jak mógłby się upewnić.

Jager wciąż nie brał pod uwagę, że jego męska panna młoda mogła być hybrydą. Jasne, był albonosem a z nimi zawsze były jakieś dziwne rzeczy związane. Tak jak z zwierzętami melanistycznymi jak on sam. Dobrze, że u niego melanizm wychodził tylko w kociej formie... Ojciec pewnie by się go nie wyparł jakby urodził się cały czarny, ale ludzie by gadali.
Nieświadomy tego, że jego męski wybranek może mieć ruję i dać mu potomstwo (którego sam Jager nie pragnął jakoś specjalnie) w najlepsze go uwodził i napastował swoją obecnością typowego samca Alfa pobudzając intensywniej hormony chłopaka. Po posiłku który jak zwykle zjedli przekomarzając się pozwolił chłopakowi udać się między książki. Nie byłby jednak sobą gdyby nie zaglądał do niego. Za każdym razem delikatnie go dotykał albo coś mu szeptał do ucha wchodząc w jego strefę komfortu.

- Możesz przestać? Nie mogę się skoncentrować! - warknął wstając od stolika przy którym siedział podczas czytania.
Jager uwalniał w około niego swoje afrodyzjaki sprawiając, że miękły mu nogi i kręciło się w głowie.
- Nie masz czegoś ciekawego do roboty? Musisz się tu ciągle kręcić? - syknął czując wypieki na policzkach, bo od tego ciągłego krążenia wokół niego sam miał ochotę uwolnić swoje feromony.
Powstrzymywanie się było strasznie trudne.

- Mam miesiąc poślubny. Powinienem go spędzić z swoją żoną. I tak daję ci dużo luzu chodząc na polowania i zostawiając cię samopas. Mój brat nie mógł odkleić się od przyszłej królowej więc miesiąc prawie cały przebzykali wszystkie miejsca w zamku. Straż nabijała się z nich pół roku. Później się okazało, że bratowa będzie miała trojaczki i już im miny zrzedły. Oczekiwano po mnie tego samego. Widzisz jaki grzeczny ze mnie mąż? Nie napastuję cię na każdym kroku.
Puścił mu oczko rozbawiony bo oboje wiedzieli, że jego zaczepki i delikatne dotyki działały na Ayase bardziej niż bezpośrednie natarcie. Chłopak przez to siedział wręcz w ciągłym napięciu.
Tym razem dał mu więcej spokoju i ściągnął dopiero by zjedli razem kolację. Wyjątkowo zaczęło padać i zrobiło się chłodniej ale jednocześnie też ciemniej więc jadalnia skąpana była w delikatnym świetle świec. Tak jak cały zamek.

- Trojaczki? - powtórzył blady jak ściana. 
"O bogini, żebym tylko nie miał rui." pomyślał czując, że zrobiło mu się gorąco i słabo jednocześnie.
Musiał szybko dać nogę, bo jego mąż na pewno mu nie przepuścić płodnych dni.  A on żadnego dziecka nie ma zamiaru rodzic. Ani w ogóle mieć dziecka, był za młody na macierzyństwo!
Wieczorem poczuł się trochę jak w horrorze, które czasami czytał w rodzinnej bibliotece. Deszcz lał jakby ich chciało zatopić a wiatr poruszał drzewami na boki. 
Całe szczęście, że nie było burzy, bo wtedy wyszłyby lęki małego liska. 
A on przecież twierdził, że niczego się nie boi, prawda?

Wbrew wszystkiemu w rodzinie Jagera bliźniaki albo trojaczki były bardzo rzadkie. Wśród jego rodzeństwa tylko dwie siostry były bliźniaczkami. Jego ojciec też nie miał bliźniaczego rodzeństwa.
- mamy tutaj zazwyczaj ładną pogodę ale jak już pada to potrafi przez tydzień bez przerwy.
Powiedział do Ayase widząc jak ten co i rusz zerka przez otwarte okna. Zamek był wykuty w skale ale z racji odpowiednio wykutych otworów okiennych i poprowadzonych odprowadzeń woda nie stała nigdzie w pomieszczeniach, a ładnie wpływała w dół do strumieni i stawów.

- Jest wilgotno i duszno. - powiedział dyskretnie pociągając nosem. Pachniało mokra trawa i deszczem.
- Chyba was nie zalewa, co? Wydaje mi się, że wszystko od razu paruje. - mruknął bardziej do siebie niż do Jagera. Znów miał minę mądrali, który pragnął polecieć do książek.
Kichnął.
- Przestań wypuszczać te swoje feromony. Jestem chyba na nie uczulony. - powiedział chcąc mu trochę dokuczyć tak jak on robił cały dzień.

- Nie zdarzyło się.
Odparł na jego stwierdzenie a później tylko parsknął i się uśmiechnął. Zjedli przekomarzając się jeszcze trochę. Ruszyli ramię w ramię w stronę ich komnat. Jager specjalnie od mniej więcej połowy kolacji nie napastował go swoimi feromonami. Tym razem gdy chciał wejść do swojej sypialni mówiąc mu dobranoc zaatakował ze zdwojoną siłą. Złapał chłopaka w pasie i docisnął do swojego ciała zanim upadł.
-Mówiłem. Dzisiaj śpimy u mnie.
Pocałował go maskując protest i wziął do swojej sypialni. Wyjście na zielony taras było zamknięte tak jak drzwi do pokoju lisa. Mógł uciekać, ale otwarcie każdego z tych wyjść zajęło by mu czas, a Jagerowi dało możliwość dopadnięcia go ponownie. Zresztą... czy Ayase nie nauczył się, że mąż go wszędzie wytropi?

To był atak z zaskoczenia i gdyby go nie złapał, to jak nic rubąłby na ziemię.
Jęknął cicho czując, że jego feromony uciekają mu wbrew jego woli. Czuł wtedy takie przyjemne ciepło na całej powierzchni skóry.
Fuknął na niego kiedy drzwi zatzasnęły się za nimi, a Jager przekręcił kluczyk. 
Nie ma mowy, nie da mu się znowu dobrać sobie do tyłka.
- Ty przychodzisz do mnie pod postacią tygrysa, nie będę gorszy. - powiedział patrząc mu wyzywajaco w oczy i zmienił się w lisa. Tak nic mu nie zrobi. Skoro nie chce go trwałe uszkodzić nie będzie się odbierał do słodkiego liska. Bo był zbyt mały jak dla dużego kota.

Uśmiechnął się do niego. Wziął lisa na ręce i położył się z nim w łóżku. Wiedział jakie pieszczoty lubią wilczyce, zakładał, że jako psowaty lis będzie lubił to samo drapanie. Przy okazji znów topił go w swoich feromonach. W lisiej postaci mu nie ulży... a pieszczoty i dusząca aura samca miały zmusić chłopaka do wręcz samoczynnej zmiany formy.

Lis prychał i kichał zasłaniając łapami nos, to co robił Jager było ciosem poniżej pasa.
Kręcił głową na boki i spinał się jakby sam ze sobą walczył. Ugryzł mężczyznę w rękę, bo głaskanie dodatkowo go rozpraszało.
Pisnął nie mając pojęcia co się dzieje, dlaczego tak ciężko było mu utrzymać formę lisa? Bogini, niech ktoś otworzy okno!
Wyskoczył z łóżka chwiejnym krokiem próbował dojść do balkonowych drzwi, ale w połowie drogi poddał się i przemienił w dwunożną formę. Tyle, że z ogonem i uszami. 
Gdy to się stało, nie był w stanie wrócić do wyglądu człowieka ani lisa. Utknął pomiędzy, pierwszy raz zdarzyło mu się coś podobnego. I to było nieco przerażające.
- Przestań, dupku! - syknął zaciskając uda, bo jego przyjaciel obudził się do życia i domagał się uwagi.

Jager wstał i poszedł za nim. Złapał go gdy znów się zachwiał i objął. Przytulił plecy chłopaka do swojej klatki piersiowej.
- Im dłużej będziesz walczył tym bardziej będzie cię dusiło. Twoje ciało zwyczajnie domaga się miłości Ayase.
Widział jakie książki czyta. Domyślił się więc że kwestia męskiej ciąży i jej prawdopodobieństwo tak zasmuciły chłopaka poprzedniego wieczora. Gdy zaczął go rozbierać powiedział.
- Nie skończę w tobie. Nie odmawiajmy sobie całej przyjemności.
Czuł jak cały drży gdy go rozbierał ale nie był pewien czy to efekt jego zajebistości czy walki z samym sobą. Widząc jednak dowód na chęci ciała postanowił tego nie roztrząsać. Pocałował go po raz kolejny dominując i burząc opór. Dał się uwieść feromonom lisa pieszcząc go lekko dziko i niecierpliwie już idąc w kierunku łóżka.

Nie chciał rozbudzać swojej seksualności, bo gdy to się stanie,  sam będzie domagał się uwagi i prosił o seks. 
- Dojść we mnie? - powtórzył napierając na jego ramiona. Miękł od pieszczot i gorącego oddechu łaskoczącego skórę. Od powstrzymywania się i dotyku Jagera cały drżał. 
- seks to nie miłość. - stęknął zamykając oczy, bo widok przystojnej gęby męża, wcale mu nie pomagał. Szlag by go. Dupek wiedział jaki jest atrakcyjny, wiedział też jak go ubezwłasnowolnić. Sprawić, że zrobi to co on chce. 
- Przestań wypuszczać feromony, to zobaczymy czy dalej.. Mmm.... Czy dalej... - zaciał się, nie wiedząc co chciał dalej powiedzieć, bo Jager chwycił za jego penisa.

Rzucił go na materac i zaraz dopadł nie odpuszczając na dłużej jak parę sekund. Za pierwszym razem pozwolił mu dojść od swoich dłoni, dopiero później zaczął rozluźniać jego tyły i na końcu przeszedł do penetracji. Teraz postanowił od razu przejść do jego tyłu. Zapach chłopaka był słodki i odurzał go lekko. Nie był w stanie już kontrolować własnego, który wydobywał się w odpowiedzi. Trzymał go ciasno i w ramionach kiedy drażnił wrażliwe miejsca w jego tyłku. Ciało dużo szybciej zareagowało na pieszczoty. W ostatniej chwili powstrzymał się przed wzięciem go znów od tyłu. Szybkim szarpnięciem odwrócił chłopaka. Uniósł jego biodra. Rzucił się wręcz na jego usta, a gdy wcisnął w nie swój język pogłębiając pocałunek wszedł też w jego ciasny tyłeczek. Odsunął się by złapać oddech. Jemu samemu ciężko było oddychać.
- Spójrz na siebie Ayase. Twoje ciało zostało stworzone by być pieszczone przez mężczyzn.
Jager wbił się w niego prawie cały. Między swoimi nogami chłopak mógł zobaczyć jak twardy członek ginie w jego wnętrzu, a jego własny wręcz nie może się doczekać na więcej.

Uszy liska położone były nisko przy głowie, policzki czerwone z wysiłku i przyjemności a wzrok mętny. Oddychał ciężko jak po długim biegu, bo nie mógł złapać tchu po tym co wyprawiał z nim tygrys.
- Mężczyzn? Nie ma problemu, znajdę sobie ich kilku. - odpowiedział chrapliwie, by chwilę potem jęknąć głośno, bo mąż wbił się w niego mocno.
- Jesteś podstępną żmija a nie tygrysem. - stęknął drżąc przy każdym mocniejszym pchnięcie bioder mężczyzny.
Zasłonił twarz przedramieniem, zawstydzony i przepełniony pożądaniem.

Jager miał piękny widok i go wykorzystywał. Całował chłopaka. Odsuwał jego ręce zarzucając sobie na plecy. Chciał widzieć i słyszeć co się z nim działo. O mało się nie zapomniał gdy jego tyłek zaczął się na nim zaciskać i wręcz zasysać go z przyjemności do środka. Jego organizm i futrzasta natura broniły się przez tym, ale wycofał się z ciała chłopaka gdy ten dochodził i wystrzelił wprost na jego brzuch. Miał przez chwilę ciemno przed oczami. Gdy wrócił mu wzrok chłopak wciąż leżał przed nim i.... wciąż wydzielał ten nieznośny słodki zapach.
- Widzisz jak ci było dobrze. Nie martw się lisku. Dostaniesz więcej.
Dosłownie parę sekund zajęło mu wrócenie do na tyle sztywnego stanu by móc zacząć rundę drugą.
- Myślisz, że jak dojdę w tobie to przestaniesz wydzielać ten słodki zapach? Przez niego nie mogę przestać.- Zapytał gdy ich spocone ciała wręcz ślizgały się po kolejnych godzinach spędzonych na ciągłym bzykaniu się. Jager uparcie kończył poza chłopakiem przez co pościel już nie tylko była przepocona, ale i cała posklejana od ich spełnienia.