Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

Jager się poddał i przysłał do Ayase dziewczyny które zajmowały się jego siostrami w odpowiednim wieku ponieważ nie był w stanie jednocześnie bronić się przed atakami i doradzać... w rzeczach, których nie rozumiał. Ukrył się w łazience i tam moczył w wodzie podczas gdy harmider za drzwiami wzmagał się i uspokajał falami.

- Jesteś gotowy? Obiecaj, że nie rzucisz się na mnie, bo zeosujesz mi mój wygląd. - ostrzegł męża, gdy już stał po drugiej stronie parawanu.
- ubrałeś to co Ci przygotowaliśmy? - spytał podekscytowany, nie mógł się doczekać aż zobaczy ich razem w lustrze.
- To na trzy.. Raz.. Twa.. Ooo! Ale ekstra! - powiedział uśmiechając się szeroko na widok odpicowanego męża.

Jager się nie spieszył. Jak już wymoczył dupsko i umył włosy. Wysuszył je później i splótł. Chciał sięgnąć po klasyczny mundur jednak wszystkie jego emblematy i odznaczenia przepięte zostały na strój który ewidentnie został przygotowany na ten bal. Na klasycznym czarnym kolorze z którego korzystał naniesiono pasujące wzory i zamiast obszyć złotą nitką zrobiono je w odcieniu bieli z dodatkiem jasnego materiału. Ubrał go chociaż niechętnie. Wyszedł z za drzwi szafy poprawiając jeszcze mankiety. Strój Ayase chociaż zakrywał każdy kawałek jego ciała to był uszyty tak by podkreślić wszystkie jego zalety. Jager nabrał powietrza przez nos i mocno napiął klatkę. Nie wydał jednak z siebie ryku złości. Tygrysi błysk po chwili zgasł z jego oczu.
- Mam ochotę zerwać to z ciebie i kochać się z tobą do rana naznaczając każdy kawałek ciała sobą aż nie będzie na tobie żadnego innego zapachu poza moim. - Powiedział znów biorąc powietrze i podchodząc do chłopaka. - Zrobię to jak wrócimy po balu... a jeśli będziesz niegrzeczny i uciekniesz ode mnie chociaż na chwilę to w jego trakcie. - Ostrzegł obejmując go zaborczo. Ayase mógł poczuć feromony męża ciężko wypełniające powietrze. Był to dowód, że nie żartował. Gdyby jednak go wziął teraz... tańczenie i chodzenie mogłoby dawać ogromny dyskomfort a on nie chciał zniszczyć mu pierwszego balu.

Ayase pod wpływem tego wybuchu feromonów poczuł jak uginają się pod nim kolana.
- Jager, siad. - jęknął trzymając się go już widocznie otumaniony męskim zapachem.
- Jak ci się podoba to co widzisz, to po prostu mi o tym powiedz a nie groź seksem. - stęknął próbując stanąć na nogi o własnych siłach.
- Ślicznie wyglądasz, Ayase. - udał jego ton głosu i w końcu odsunął się. Niestety nie zapanował nad ogonem i uszami, które pojawiły się na wezwanie tygrysa.
- No?! I co narobiłeś?! - burknął zakładając ręce na piersi. Na dzisiejszy wieczór Ubrał też tiarę z pereł znaleziona mu przez Rose. To tylko podkreślało jego nimfia urodę.
Wyglądał jak zaczarowany, bardziej niż to normalne w świecie zmiennokształtnych.

- Spokojnie lisku. Jak wrócimy...- obiecał i obniżył poziom testosteronu w powietrzu co sprawiło też, że lisie atrybuty Ayase się ukryły. Podstawił mu ramię i ruszyli korytarzem na przyjęcie, które już się zaczęło ( na szczęście dla Jagera bo bardzo nie lubił pompatycznych otwarć). Już na wejściu sprawili, że parę osób zamarło w pół kroku, a rozmowy ucichły. Jeśli bogowie Yin i Yang kiedykolwiek zeszli by na ziemię to właśnie tak by wyglądali.
Jedna ze służących wskazała im drogę do ich miejsca. Siedzieli przy stoliku królewskim (oczywiście) jednak zaraz za plecami Ayase siedziała królicza księżniczka Bella.

Ayase zupełnie nie przejmował się tym, że rozmowy ucichły ani faktem, że co niektórzy rzucają w kierunku jego męża przestraszone spojrzenia.
- O jaaa, ile ludzi!-szeptał trzymając się mocno jego ramienia, bo był taki podekscytowany, że nie panował nad emocjami.
- Nie pozwól mi się przewrócić ani zrobić nic głupiego. - jęknął, bo na myśl że już na swoim pierwszym balu ma zrobić z siebie durnia robiło mu się słabo.
- Okey?
Spojrzał na męża z dołu, tymi swoimi ślicznymi ślepiami. Na czas balu, Ayase zdecydował się podkreślić spojrzenie szara kredka i przyciemnić rzęsy. Wyglądał jak kwintesencja niewinności, a jednocześnie super seksownie.
Mógł być mokrym snem nie jednej osoby. Dwie skrajności w jednym, niesamowitym ciele.

Po tym spojrzeniu Jager jednocześnie poczuł się jak rycerz w lśniącej zbroi i jego zazdrość podskoczyła do poziomu sufitu. Zaraz wszyscy zaczęli się odsuwać bo w koło Jagera dało się wręcz wyczuć aurę mordu jeśli ktokolwiek chociażby pokona krok żeby zbliżyć się do jego ukochanego.
- Nie potkniesz się.
Powiedział z lekkim uśmiechem i bardzo sztywno odprowadził do do stolika.

Uśmiechnął się do niego i lekko uszczypnął go w bok.
- Przy twojej minie to nawet nie będę musiał martwić się twoimi adoratorkami, bo sam je odstraszysz. - powiedział rozglądając się z ciekawością po stole.
- Wyluzuj. - mruknął nalewając mu do kieliszka trochę czerwonego wina. - Nikt mnie nie ukradnie. Nie dzisiaj. - dodał ciągnąć go lekko za nos.

Odwrócił głowę w jego stronę i pocałował go.
- Rozwaliłbym każdego kto cię dotknie w drobny mak.
Udało im się zjeść posiłek. Zanim Rosa zaczęła nalegać by poszli potańczyć. Bo zaczęła jak tylko Jager odłożył obgryzione mięsko.
- Uczynisz mi ten zaszczyt? Żono.
Zapytał kłaniając się po dworsku i wyciągając dłoń do Ayase.

Westchnął i zerknął na Czarnego spod rzęs.
- Za tą żonę dostaniesz w zęby. - powiedział ostro, mimo że uśmiechał się przy tym uroczo. - Wiesz, że tego nie lubię. - burknął cicho w jego stronę, gdy już znalazł się w jego ramionach.
- Nie zabijaj dziś nikogo. - dodał ustawiając cialo sztywno w pozycje do tańca. - I nie depcz mi po palcach. - zakończył słowami, które rzucił w jego kierunku podczas ślubu.
Miał przy tym tak niewinna minę, że nikt by się nie spodziewał co mówi ten śliczny Lisek.

- Wiesz, że tego nie zrobię. Zdradzę ci jednak sekret. Dzisiaj nie muszę cię oddawać nikomu do tańca.
Po ich pierwszym tańcu na weselu Ayase został obtańczony przez połowę rodziny Jagera. Tym razem Jager mógł warczeć na każdego kto go dotknął. Gdy zespół zwolnił utwór przyciągnął go bliżej wtulając jego głowę w swój tors i stykając się z nim biodrami.

Kiedy Lisek dostrzegł z boku, zmierzające w ich kierunku rozchichotane kocice zmaterializował zwierzęce atrybuty i pokazał ostre zęby.
To je wprowadziło z równowagi, a Ayase wykorzystał ten moment by pchnać partnera w środek parkietu.
- Uratowałem cię. - zaśmiał sie kiwając na boki kita, przez co stracił jakiejś arystokratce kapelusz z głowy.
- Oj. - Za wstydził się chowając szybko ogon i udając, że to nie on.

- Schowaj ogon. Inaczej od tego machania w końcu uniesiesz strój i pół królestwa zobaczy twój tyłek. Nie chcesz żebym musiał zabijać pół królestwa prawda? - Powiedział rozbawiony i tym razem on tanecznym krokiem wyprowadził go z miejsca kit-owej katastrofy na brzeg tańczącego towarzystwa, a później w jeden z bocznych korytarzy. Wsunął dłoń pod struj Ayase i pogładził pośladek po to by złapać za nasadę ogona. Delikatnie przesunął po nim ukrywając go pod szatą i przytulając miękką kitę do uda. Oczywiście poza kitą obmacywał sobie bezczelnie ciało swojego wybranka. Wyciągnął jedną z wstążek wplątanych w swoje włosy i przywiązał kitę do uda chłopaka. Węzeł był lekki, tak by nie bolało, ale na tyle mocny by ogon nie uciekł. Poprawił jego szatę.
- Teraz nie będzie strącał kapeluszy. Ten patent stosowała na nas moja mama. Gdy nie panowaliśmy nad formą pośrednią. Nie boli, możesz nim lekko ruszać. Na pewno też wkurza ale nie będzie przeszkadzał w tańcu. Nie mamy całego parkietu dla siebie.
Gdy wrócili mogli zobaczyć dlaczego Rosa tak dba o każdy detal swojego wyglądu. Royal brylował i oczarowywał wszystkich w koło. Ona zaś wisiała na jego ramieniu i z delikatnym uśmiechem słała groźby śmierci każdej kobiecie dotykającej jej męża.

Gdy po paru minutach obaj byli lekko zmęczeniu usiedli do swojego stolika. Jak gdyby nigdy nic Ayase zaczepiła Bella.
- Słyszałam o dziecku. Moje kondolencje. Tańczyłam z twoim szwagrem. Oni są niebezpieczni... i tak cholernie seksowni...Twój mąż w ogóle ma aurę mordercy. Jak ty dajesz radę? - Szeptała nie mając pojęcia, że Jager ją doskonale słyszy.

Drgnął zaskoczony, nie spodziewał się takiego bezpośredniego ataku od razu na początku balu.
- Moje rodzeństwo było dużo bardziej niebezpieczne.. Przynajmniej dla mnie. Nauczyłem się więc obchodzić z bestiami. - powiedział pół żartem, pół serio. Wiedział, że jego mąż wyczuje ten "żarcik".
- Mój mąż może mnie zamknąć w pokoju, ale przynajmniej nie zepchnie z wieży. - dodał przyglądając się jej uważnie. Była ładna, mimo że jej przednie zęby były odrobinę za duże.
- Yera jest zdolny do takich rzeczy.

Jager wiedząc o lęku dziewczyny nie odwrócił się. Zaczął rozmowę z ojcem. Dziewczyna objęła się rękoma jakby jej się zrobiło zimno.
- Madnes opowiedział mi historię tamtej dziewczyny... przy mnie był taki ... miły... ostrożny... to przerażające jak... jak bardzo zły jest w środku... Ale oni... to duże drapieżniki. Nie wiem jak mój kuzyn radzi sobie z tym tygrysem. Naprawdę. Ale rozumiem jego fascynację. Oni tak pięknie piżmowo pachną. Od razu mam mokro. - Króliki były znane ze swojego seksualnego apetytu ale słuchanie podobnych wyzwań od króliczej księżniczki, która w dodatku była podobno dziewicą i za młoda na ożenek... Mogło wprawić w zakłopotanie.
- O matko! On jest boski. No ten siwy tam. Jak ja mam się skupić na szukaniu nowego narzeczonego jak oni mi takich przystojniaków stawiają pod nos!
W rogu pomieszczenia w roli strażnika stał brat Klary. Był do niej bardzo podobny, ale też dużo młodszy. Jager pohamował śmiech. Czuł już, że po tym spotkaniu Ayase będzie potrzebował masowania skroni.

Ayase uniósł wysoko brew do góry. Zaraz, co? Zamrugał zdezorientowany i zerknął w kierunku, który pokazywała dziewczyna.
- Wiesz, że on mógłby cię zjeść? I to jak przekąskę? - mruknął przyglądając się księżniczce z niedowierzaniem.
- Lis by się przynajmniej najadł. - dodał dziwnie się czując z tą swoboda królika.
- Jesteś księżniczka, prawda? Radziłbym celować w księcia.
Ogon przywiązany do nogi bujał się na boki łaskocząc go w kostkę. Wkurzające.
" Ona jest jakaś dziwna. Chodź tańczyć." pierwszy raz próbował coś przesłać mężowi i nie był pewny czy mu się to udało.

Dziewczyna jeszcze świergotała aż nie przestraszył jej Jager stający nad Ayase.
- Zatańczymy?
Porwał do tańca Ayase. Lis mógł wyczuć rozbawienie swojego męża.
- On też jest panterą śnieżną. Myślę, że twoja znajoma nie zdaje sobie sprawy, że w naturze tacy jak on polują na króliki polarne jak na jeden z największych rarytasów. Jest wierny koronie i oddany służbie. Jeśli nasza królicza księżniczka nie wybierze sobie innego wyślę go jako jej prywatną eskortę. Zobaczymy jak się sprawy rozwiną.
Szeptał mu do ucha bujając się w tańcu z ukochanym. Gdy chcieli zejść z parkietu by napić się zostali osaczeni przez dwórki. Jager ciasno objął talię Ayase i przytulił go do swojego boku. Jager uprzejmie odpowiadał na ich pytania i ignorował trzepotanie rzęs, uśmiechy i spinanie razem cycków by były większe. Wybrał Ayase na swoją żonę, one naprawdę myślały, że tego typu atrybuty coś znaczą?

W końcu jego wewnętrzny lis nie wytrzymał. Ogon uwolnił się od wstążki, pamiętajc że Jager powiedział mu o tym, że uderzenie jego ogonem jest jak policzek.. Zamachnął nim i uderzył trzy najbliżej stojące kocice, na co te aż się cofneły.
- UPS. Przepraszam, ale moja lisia natura nie lubi jak mnie ktoś osacza. Doprawdy, koty nie znają takiego pojęcia jak przestrzestrzeń osobista? - spytał robiąc te swoje duże niewinne ślepia, na które nie jeden mógłby się nabrać. Gdyby nie wiedział, że Ayase potrafi naprawdę mocno ugryźć.
Pokazał wystające, ostre kiełki widząc oburzenie Pań. Mogą mu naskoczyć, był mężem Jagera.

Gdyby Jager zrobił coś podobnego uznano by go za źle wychowanego i domagano się przeprosin. Gdy zrobił to Ayase kobiety częściowo zaskoczone, częściowo oburzone fuknęły tylko. Tym razem dopadła ich Rosa.
- Zazdroszczę. Ja tak nie mogę. A czasami mam taką ochotę złapać za kudły...
-Rosa, Royal świata poza tobą nie widzi. Uspokój się.
- Ale twój wuj poza żoną ma siedemnaście kochanek i one liczą na podobną szansę u ciebie czy mojego męża. Tylko ja nie mogę lać ich po pysku bo to "niepoprawne politycznie" Jebać poprawność polityczną. Za kłaki i do lochów.
Po tonie można było się domyśleć, że piękna lwica ma dość alkoholu na ten wieczór. Niestety Royal wciąż otoczony kordonem z kobiet rozmawiał właśnie z kolejnym namiestnikiem.
- Jeśli ta puchata ździra dotknie jeszcze raz jego ramienia to wydrapię jej oczy... - Ostrzegała przyszła królowa po czym pochłonęła kolejny kieliszek wina. Ubrała na twarz uśmiech mordercy który mimo wszystko rozpromieniał jej oblicze i ruszyła do męża. Niechcący wbiła szpilkę w stopę jednej z kobiet stojących zbyt blisko jej męża.
-Pokażę ci jeszcze jedną rzecz i zrozumiesz już całkiem dlaczego nie lubię balów.
Wziął go pod rękę i pokazał żeby był cicho. Wyszli do ogrodu. Od razu między zapachami kwiatów dało się poczuć zapach spermy, potu, wydzielin i seksu.
-Żebyś nie miał złudzeń pokażę ci parę z tych cudzołożników.
Poprowadził go za klomb. Z cienia obserwować mogli jak przywódca jeleni posuwa jedną z dwórek, ewidentnie nie swoją żonę. Zostawili go i znaleźli panią zebrę, która zabawiała się z dwoma panami i nie była przy tym cicha. Później już tylko pokazywał mu palcem miejsca i pozwalał zadecydować samodzielnie czy chce oglądać te akty zdrady. Wrócili na salę gdy policzki Ayase paliły się już z zażenowania.
- Gdy ukrywałem się w cieniu, te wszystkie rzeczy były tak bardzo widoczne... W naszej kulturze nie kara się za seksualność. Nikt nie wyciąga więc konsekwencji z takich poczynań. Jednocześnie sama myśl, że ktoś mógłby mnie tak obserwować z ukrycia sprawiła, że wszystkie moje przygody były za zamkniętymi drzwiami. Bal to nie tylko stroje, muzyka i piękni ludzie. To też miejsce gdzie wszystkie nasze ludzkie i zwierzęce wady się uwidaczniają. Royal uwielbia gdy Rosa jest zazdrosna. Chce byś otoczony pożądaniem i uwielbieniem. Tym samym zaniedbuje potrzeby Rosy która chce lśnić najpiękniej bo też jest Lwem i też pragnie zachwytu. Zamiast skupić się na sobie gania za moim bratem idiotą. Herat godzinę temu zniknął z paroma dwórkami, które przywiózł król stepów. Twoja niewinna księżniczka właśnie daje się obmacywać księciu jeleni. Ratujemy ją czy niech się puszcza?
Zapytał wskazując głową na króliczkę.

- Co nas to obchodzi? - spytał czując się rozczarowany tym co zobaczył. Gdy skradł się na lisie bale oglądał tylko główna sale, czyli ucztę, tańce i śmiechy. Nie zapuszczał się nigdzie dalej w obawie, że go nakryja.
- Za to mam pomysł jak pomóc Rosie. - zamruczał wiedząc, że jego mąż nie będzie zadowolony z tego co chce powiedzieć.
- Mógłbyś mnie na chwilę.. Zostawić? Chciałbym porozmawiać z Rosa.
Poslał mu to słodkie spojrzenie, w nadziei, że to zadziała.

Jager schylił głowę i przesunął dłoń po materiale na tyłek chłopaka. Jego wewnętrzny zwierzak buntował się. Przysunął usta do jego ucha.
- To będzie dla mnie trudne. Tym bardziej, że czuję, że chcesz zrobić coś... głupiego. Jeszcze trudniej będzie mi się powstrzymać gdy wrócisz. Puszczę cię jeśli po tym pójdziemy prosto do sypialni.
Zaproponował czarny.

- A tort? - spytał zawiedziony. - Nie możemy iść po torcie? - spytał robiąc niepocieszona minę, bo on strasznie był łasy na słodkości.
- No... Tylko się upewnij, że dotrze do naszej sypialni. I to ten z musem z mango. - zgodził się na kompromis, gdy Jager obiecał mu ze tort będzie czekał na niego.. Potem ruszył w kierunku swojej szwagierki. Gdy stanął obok niej, ich blask oslepił inne damy. Na dodatek stali sami, bez obstawy składającej się z mężów.
- Wyglądasz tak seksownie, że mógłbym cię pocałować. - powiedział podając jej kieliszek z winem. - Nie zrobię jednak tego, bo boję się Jagera. - zaśmiał sie pokazując równe ząbki.

Ayase nawet nie wiedział jak niebezpieczne może być to co robił. Lew stający do walki o prawa do kobiety potrafił być bardzo nieprzyjemny. Jager też ledwo się powstrzymywał stojąc w cieniu wyjścia. Nie chciał uwagi innych. Chciał się skupić na tym co się działo. A działo się wiele. Stały obok siebie dwie najpotężniejsze "kobiety" w królestwie. Ayase mógł usłyszeć ostrzegawczy warkot w głowie, oczywiście wytworzony przez męża. Bardziej jednak ludzki jak zwierzęcy. Oznaczało to, że Jager wciąż trzyma swojego tygrysa pod spodem.
- Jesteś kochany. - Rosa nie miała podobnych obiekcji i pocałowała go w policzek. Tak jak całowała własne dzieci czy szwagierki. - Rozumiem, że mój mąż jest przyszłym królem i mam przez to przesrane. Jak widzisz trzymam się dzielnie i nikogo nie rozszarpałam. Chociaż byłoby to widowiskowe. Żałuj, że nie widziałeś co się działo na waszym weselu po tym jak się ulotniliście.
Rosa opowiadała, a w koło nich zaczął zbierać się coraz większy wianek zainteresowanych osób. Tym samym przerzedził się ten w koło Royala. Dopiero kiedy lew został z samymi napalonymi kocicami zauważył, że coś nie gra. Ktoś kradł mu show. Można tylko wyobrazić sobie jego minę jak odkrył, że uwagę tłumu skradła jego żona i Ayase.

Ayase był zadowolony, że poprawił humor Rosie. Ona też mu pomogła, gdy miał problemy z ciąża i z zaborczym mężem. Chciał jej dopłacić tym samym.
Dlatego też uśmiechał się ślicznie, żartował i... Błagał w myślach tygrysa, zeby dał mu trochę swobody.
- Twój zakochany w sobie mąż właśnie zorientował się, ze nie jest już centrum wszechświata. - powiedział niespodziewanie wyraźnie rozbawiony mina przyszłego króla.
- Ał, to musiał być dla niego szok. - zaśmiał sie wyszukując roześmianym wzrokiem Jagera. Puścił mu oczko, zeby wiedział że o nim nie zapomniał.

- Dobrze mu tak. - Fuknęła jedynie cicho Rosa i zaczęła kolejny temat z jednym z panów. Nie trwało to jednak długo bo Royal szybko wyswobodził się z zaborczego kręgu i pojawił u boku żony.
- Może zatańczymy? W końcu po to są bale...
Spojrzał trochę z pode łba na Ayase czując w tym co miało miejsce lisi podstęp. Rosa dała się porwać na parkiet za to Jager wręcz wyrósł za lisem. przestraszył tym samym parę osób, które nie ruszyły na parkiet za przyszłym królem i królową.
- Byłem grzeczny. Teraz idziemy do siebie.