Gang Smoka

First topic message reminder :

Całkiem normalne senne miasteczko, położone wśród gęstych lasów obfitujących w zwierzynę. 
Dobra, może nie całkiem normalne. Prawie połowa mieszkańców wieczorami przywdziewa skóry i wsiadają na swoje wyjące bestie. Nie zmienia to jednak faktu, że w sumie...Żyją sobie spokojnie. Do czasu. Do ich poukładanego życia wkracza banda narwanych dzikusów . Nie są oni bynajmniej pokojowo nastawieni, zachwyceni nowym miejscem postanawiają zagarnać miasteczko dla siebie. 
Rodzina X prowadzi knajpkę, do której wpadają mieszkańcy po ciężkim dniu pracy. Jak by tego było mało są synami zmarłego szefa Blackvillage, przez co uznawani są za przywódców. 
Kiedy wrogi gang wpada do knajpy, żądając wydania ich bosa, X zostaje zauważony przez Y - szefa szalonej bandy. Słodki chłopaczek przyciąga uwagę mężczyzny.

X - Amantis
Y - Smok

A więc o to chodziło. Nie chciał zepsuć tego co między nimi było.. Zamknął oczy, bo każdy dotyk Ivana sprawiał, że jego cialo dosłownie płonęło z podniecenia.
Chokera, przecież to mu w życiu nie przejdzie przez gardło.
- Ty nie jadłeś tortu, prawda? - jęknął cicho nastawiajac się na pieszczoty. Ale był twardy. Ciekawe co tym razem tak go w nim podnieciło.. Wiedział, że był atrakcyjny, ale nie sądził, że ktoś może tak bardzo go pragnąć.
Kurwa...
- Nie będę jutro zły. - wydyszał mając nadzieję, że to wystarczy Ivanowi i nie będzie kazał mu mówić na głos czego dokładnie pragnie w danej chwili.

- Nie jadłem. Jedyna słodycz jaka mnie interesuje to ty.
Odpowiedział i skupił się na drobnych pieszczotach szczęki i szyi chłopaka. Słysząc jego "nie będę zły" o mało nie pękła mu jakaś żyłka. Odsunął się od niego. Miał dość. Myślał, że to kwestia paru pieszczot i chłopak w końcu z siebie wydusi czy chce żeby go zwyczajnie zerżnąć na stole czy chce iść do łóżka, czy może chce samych pieszczot. To jednak było dla niego niezrozumiałe. Musiał więc rozbić to na czynniki pierwsze. Zaczynał być rozdrażniony.
- Nie będziesz zły o co? O pocałunki? O Tort? O ostre rżnięcie na stole? Kimmy, Kurwa, Tak ciężko powiedzieć pieprz mnie, całuj, chodź do łóżka? Ja pierdole.
Uwolnił się od nóg chłopaka i zaczął nerwowo krążyć po kuchni. Prawda była taka, że nie musiał nic mówić. Wystarczyłoby żeby zrobił coś co upewniłoby Ivana w tym czego chce. Po parudniowych pogadankach z Samem starał się zachowywać w sposób dla nich normalny. Dla niego normalne to nie było. Kiedy miał kochanka w łóżku brał go. Kiedy chciał. Jak chciał. Ile chciał. Nie bawił się w pieszczoty w pytania. W uczucia. Widział, że chłopak jest kompletnie rozbity. Podszedł do niego ponownie i pocałował go mocno.
- Idę do łóżka. Jeśli chcesz mojego kutasa musisz sobie go sam wziąć.
Powiedział kończąc pocałunek i udając się do sypialni. Tak. Zostawił go. Mały Kimmy musiał pokazać, że ma jaja. Lobos wchodził po dwa stopnie i szybko zniknął w sypialni. Gdyby się nie pospieszył jego wewnętrzny demon zawróciłby go i chłopak mógłby tym razem być zły bo nie patrzyłby na nic tylko na to żeby zaspokoić swój wewnętrzny głód.

To było dopiero wyzwanie. Był napalony jak pochodnia, jego penis był twardy jak skała a on.. Wciąż miał opory, żeby powiedzieć czego chce.
Bo w tym momencie bardzo, bardzo chciał, żeby Iavan się nim zajął. Tak jak robił to od początku ich znajomości. Jęknął. Może jak weźmie zimny prysznic to trochę mu pomoże?
Ivan chciał żeby pokazał, że ma jaja. No miał. I to pełne gotujacej się spermy, która tylko czekała żeby wytrysnąć.
Sprobował z prysznicem, ale to sprawiło, że tylko zrobiło mu się zimno. A podniecony był dalej. Cholera.
Pojawił się w drzwiach sypialni z bardzo niepewna mina. Widać było, że wykonanie pierwszego kroku było dla niego bardzo ciężkie. Gdyby nie szalał z pożądania, jak nic by spełniał i dał nogę. A tak uścisk w podbrzusza nie dawał mu zapomnieć o Ivanie.
O tym co może mu zaoferować.
Wszedł na łóżko, Nagi i z mokrymi włosami, wladował się pod kołdrę. Zerknął na Ivana nie wiedząc jak się do tego zabrać.
Może zacznie od pocałunku?
Zmarszczył brwi i.. Uszczypnął go w tyłek.
- Ivan, no weź. Mam dzisiaj urodziny, pamiętasz? - mruknął  robiąc swoje szczeniaczkowe oczy.
Słysząc odpowiedź Ivana przewrócił oczami i zatkał mu usta pocałunkiem. Jeszcze znowu by powiedział coś czego później by żałował, bo Kim by się obraził.

W czasie kiedy chłopak postanowił wziąć prysznic Ivan się położył. Oczywiście nago bo on nie spał inaczej. Długi czas uświadomił go tylko w tym, że "używanie" z nim było ostatnią rzeczą którą chciał robić chłopak. Leżał więc i oglądał coś w telewizji.
- Już nie. Północ minęła 5 minut temu. - Odpowiedział mu kompletnie ignorując uszczypnięcie. Zmienił kanał. Zdziwił się jednak kiedy chłopak go pocałował.
- Zdążyłem pozbyć się erekcji którą załatwiłeś mi wcześniej. Jeśli zamierzasz mnie znów postawić i nic więcej z tym nie robić to lepiej od razu idź spać. - Ostrzegł go lojalnie gdy w końcu się od siebie odkleili.

Wkurzył się słysząc taka odpowiedź, nic mu nie ułatwiał. Już chyba wolałby być bardziej naćpany, bo wtedy nie miałby hamulców.
- Wcale cię nie postawiłem wcześniej. - jęknął opierając czoło o jego klatkę piersiowa.
Bardzo seksowną, umięśnioną, twarda i przyjemnie pachnąca. O matulu.
Pierwszy raz to on chciał się bardziej dobrać do Ivana niż, on do niego. Dobrze, że nikt tego nie wiedział, bo już w ogóle spaliłby cegłę.
Zsunął dłonią w dół na penisa mężczyzny a ustami zawedrowal do jego szyi i tym razem to on zrobił mu malinke.
Miał nadzieję, że takie podchody trochę go nakręca.
- To twoja wina, że jestem w takim stanie. Jako prawiczek nie miałem takich problemów. - burknął mu do ucha oskarzycielsko.

Ivan spojrzał na niego ale mu nie pomagał. Teraz już bardziej ciekawość kierowała nim "jak daleko się posunie?"
- To nie moja wina tylko twojego łakomstwa na torty. Gdybyś był tak łakomy na męża jak na słodkości to nie miałbyś teraz takiego problemu. - Pogłaskał go delikatnie po włosach i odłożył pilota. Ivan też lubił być dotykany i pieszczony. Zamierzał wiec teraz wykorzystać możliwość. Zsunął dłoń na rękę chłopaka i zacisnął ją mocniej. Wolał bardziej zdecydowany dotyk i w ten sposób chciał mu to pokazać. Pozwolił mu jeszcze trochę poocierać się jak kociak i przetoczył się na niego całując znów zdecydowanie i mocno. Gdy obaj zgubili na chwilę oddech odsunął się. Przełożył nogi chłopaka tak by obejmowały go w biodrach i wręczył mu prezerwatywę. Miał problem z mówieniem - okej. Miał problem z pokazywaniem - okej. Jeśli chciał jego kutasa musiał chociaż poradzić sobie z gumką. W tej chwili ciepły narząd znów w gotowości ocierał się o krocze chłopaka.
- Małymi kroczkami nauczę cię mówić i pokazywać swoje potrzeby.- Obiecał mu mrucząc do ucha i nagryzając je.

- Gdybym nie jadł tyle słodyczy, nie byłbym taki słodki. - wydyszal swój mało śmieszny żart patrząc na niego wzrokiem zaslonietym mgła pożądania.
Widząc gumkę zmarszczył brwi. Dużo przyjemniej było czuć skórę niż plastik, więc wyrzucił prezerwatywę na bok a Sięgnął po lubrykat. Jeśli miał go zarazić to pewnie już to zrobił. Więc co za różnica?
Wiedział już gdzie Ivan go chowa.
Zerknął na męża ciekawy jego reakcji, chyba nie spodziewał się tego po nim. Bo wydawało mu się, że przez chwilę był zaskoczony.
- Małymi kroczkami nauczę cię delikatności i czułości. - odpowiedział na jego słowa. - na razie idzie mi całkiem nieźle. - dodał rozsmarowując żel na grubym fiucie.

Oczywiście, że się nie spodziewał. Gumka była prosta i wymagała mniej dotyku jak porządne nawilżenie członka żelem. Ivan cały czas był przekonany, że Kimmy nie zrobi nic ponadto co musi. Podsunął mu rękę by na jego palce też nalał żelu. Podpierał się na jednej ręce a drugą sięgnął do tyłka chłopaka. Sprawne palce szybko znalazły właściwe miejsce.
- Lekcja na dzisiaj. Twój mąż jest najlepszy.
Wymruczał mu i zaczął pieścić jego tyłek rozciągając i torturując wrażliwe miejsca. Gdy starał się hamować odgłosy wydobywające się z ust znów go pocałował. Wszystkie stęknięcia, sapnięcia i jęki miały być jego. Dla niego.

Parsknął słysząc lekcje na dzisiaj. Też coś.
- I do tego nie grzeszy skromnościa. - sapnął kręcąc się pod nim niecierpliwie. Czy on znowu specjalnie przedłużał?!
- Ivan, weź się pospiesz! - warknął w końcu bo jego tyłek pulsował domagając się czegoś znacznie większego i grubszego niż palce.
Narkotyki już i tak nadwyrężyły jego cierpliwość. Chciał w końcu doznać spełnienia.

Zaczął się śmiać po tym pełnym oburzenia krzyku. Pocałował go i bardzo gładko wszedł w niego. Tyłek chłopaka był już jakiś czas przygotowany. On zwyczajnie przedłużał wszystko czekając właśnie na coś podobnego. Bardziej spodziewał się pisków jęków i ciągnięcia za włosy niż pretensji w głosie ale to też mu pasowało. Wszedł do połowy i pozwolił by chłopak sam zdecydował czy chce więcej czy nie. Dość szybko doprowadził go do pierwszego wytrysku ale nie puścił. Teraz zamierzał sobie odebrać z nawiązką całą wstrzemięźliwość.

Ulga jaka odczuwał po orgazmie, była dosłownie wymalowana na jego ładnej twarzy.
Oddech mu się uspokoił, a niewielkich rozmiarów penis nie sterczał jakby ktoś go postawił na baczność.
Odetchnął i zerknął w górę, na swojego męża. Wtedy też zastygł w bezruchu i napiął się widocznie.
- No nie.. - jęknął widząc ten pełen głodu wzrok wpatrzony w jego drobna osobę.
- Daj odpocząć. - mruknął mając nadzieję, że chociaż będzie mógł się umyć od spermy i potu. Miał wrażenie, że cały się wręcz kleił.

- Twój tyłeczek nie mówi, że potrzebuje odpoczynku. - Odparł rozbawiony. Kimmy był młodszy. Powinien mieć więcej wigoru. Po kolejnym marudzeniu o klejeniu się i prysznicu wziął go na ręce wcale nie opuszczając jego tyłka.
- Nie wierć się. Idziemy pod prysznic. Złap mnie za szyję.
Idąc w kierunku prysznica parę razy uniósł go na ramionach i opuścił penetrując go głębiej. Wszedł pod prysznic i puścił wodę. Oparł chłopaka o kafelki by zamknąć mu usta pocałunkiem. Kimmy kąpał się wcześniej wiec poleciała taka z jakiej korzystał.

Krzyknął mu w usta czując lodowata wodę na swoim rozgrzanym ciele. Wbił mu paznokcie w ramiona i podjął próbę ucieczki, ale to oczywiście na nic mu się zdało.
Ugryzł męża w wargę by ten pozwolił mu coś powiedzieć.
- Draniu, zimno! - warknął na niego szarpiąc go lekko za włosy w tył, bo bal się że znowu go uciszy.
Jęknął, gdy podrzucił go dwa razy do góry przez co duży penis zagłebił się w nim po same jądra.
- Ivan! - krzyknął cicho, bo w tej pozycji czuł go bardzo, bardzo mocno.

Dla Ivana jego jęki były więcej niż zachęcające.
- Więc przekręć kurek
Sapnął przesuwając go trochę bliżej mieszalnika. Ciągnięcie za włosy nie robiło na nim wrażenia. Nie jedna kobieta targała go za nie przyciągając bądź odciągając. Zrobił więc to co zrobiłby w każdej innej sytuacji. Docisnął mocniej jego ciało do kafelek i zaczął poruszać się w jego tyłku drażniąc znów to wrażliwe miejsce. Nie spieszył się. Odciągnięty mógł uważnie obserwować reakcje Kimma.

Kiedy popłynęła ciepła woda, rozluźnił się nieco, przez co nie zaciskał się tak na penisie  Ivana. To dało mu większe pole do popisu.
Jęknął po raz kojeny, gdy mężczyzna znalazł jego prostotę i zaczął w nią miarowo uderzać.
- Japierdole. - powiedział bardziej do siebie niż do męża i wtulił głowę w zagłębienie między jego szyja a barkiem.
Tabletka już praktycznie nie działała, więc nie mógł zwalić tego uczucia na narkotyk.
Czy gdyby nie zjadł torta, także skończyli by w ten sam sposób?
Dzisiejszego wieczora mąż sprawił, że zmiękły mu kolana na jego widok. Pewnie gdyby nie miał do niego uprzedzeń, nie znał go, sam zaczalby go podrywać i się do niego wdzieczyć. Bo był cholernie sexy.

W tej pozycji to Ivan decydował jak głęboko i szybko będzie wchodził. Niestety obciążało go to bardzo fizycznie. Nic więc dziwnego, że gdy tylko obaj doszli puścił chłopaka by mógł kucnąć w brodziku. Nie był to jednak dla młodszego koniec seksualnych tortur. Dał mu chwilę żeby odetchnął podczas gdy sam opłukał się ze spermy i potu. Później pomógł mu wstać i obmył jego mimo protestów i marudzenia
- Pochyl się trochę do przodu. Chcę wyczyścić twój tyłek inaczej zrobi ci się niedobrze.
W planach miał nie tylko czyszczenie ale i ponowne podniecenie chłopaka. Wiedział, że obaj będą teraz potrzebowali więcej czasu. Mogli jednak rundę 3 zacząć pod prysznicem.

Postękał próbując go od siebie odepchnąć i zwiać od tych zachłannych rąk i ust. Nie miał już siły na kolejne razy, a miał wrażenie, że Ivan wciąż był nakręcony.
Przynajmniej zmeczył się trochę tym podrzucaniem go, bo w innym wypadku chyba nawet nie dałby mu chwili spokoju.
- Niedobrze? Niby dlaczego? Nie nabierzesz mnie, sam się mogę umyć. Hey, gdzie z tymi łapami?
Jęknął czując jego palce przy swoim napuchniętym odbycie. Był tam bardzo tkliwy i w sumie mial ku temu powód.

Nie tłumaczył mu więcej tylko kontynuował. Był delikatny czując jak bardzo chłopak jest już podrażniony.
- Przyznaj się, że lubisz jak cię dotykam.
Powiedział rozbawiony i nagryzł jego ucho. Delikatność, humor, drobne pieszczoty. Tak wyglądało następne pół godziny. Na szczęście nowy system był już sprawny bo inaczej ciepła woda dawno by im się skończyła.
- Przyjemnie prawda?

Kimmy opierał się czołem o zimne kafle i pojękiwał przy każdym ruchu męża. To co z nim robił, coraz bardziej uswiadczało go w przekonaniu, że ten przystojny dupek, jest demonem seksu.
Spojrzał na niego zmaglonym spojrzeniem i otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale stracił wątek po tym jak potarł jego prostatę.
- To chyba nie jest normalne, że jesteś taki nienasycony. - mruknął cicho, znowu obejmując go kurczowo, bo nogi już dawno odmówiły posłuszeństwa.

- Śpię koło ciebie co noc. Kręcisz mi tyłkiem przed nosem za dnia. Uwierz mi. Długo na to czekałem.
Odparł nawet się nie tłumacząc z swoich potrzeb a wręcz zrzucając winę na ten stan rzeczy na Kimma. Prawdą jest, że od dłuższego czasu starał się iść za radami Sama w kwestii chłopaka. Przez to zamiast brać na co miał ochotę czekał aż do dzisiaj. Nogą trochę rozstawił te chłopaka. Chciał go wziąć znów. Nie miał jednak gumek, a wiedział, że tym razem powinien ich użyć. Zakręcił wodę i otulił go ręcznikiem. Później wziął ten naleśnik i przerzucił przez ramię.
- Wracamy do łóżka. Dość moczenia się.
Oczywiście jedna z dłoni głaskała przez ręcznik tyłek chłopaka no bo jak by mógł się oprzeć....

Przerzucony przez ramię jęknął cicho.
- No wiesz?! Nie jestem workiem kartofli wyobraź sobie! - fuknął na niego kręcąc się i próbując uwolnić ręce z ręcznika.
- A tak poza tym, to ty mi ciągle wchodzisz do łóżka i za mną chodzisz. - powiedział pyszałkowatym tonem głosu. Nie da sobie wmówić, że to jego wina.
Kiedy znalazł się na łóżku sapnął widząc, że jego meżulkowi znów stoi.
- lvaan.. - jęknął cierpietniczo. On już chyba sam będzie się domagał seksu co jakiś czas, żeby nie dopuścić do takich maratonów.
Zerknął na Lobosa. Miał nadzieję, że S.J. Miał rację i to wszystko.. To nie jest tylko jakaś okrutna gra Ivana.

Po tym jęku uśmiechnął się tylko. Może chłopak miał dość ale jego ciało zostało pobudzone i ewidentnie było gotowe na kolejną rundę. Tym razem się nie spieszył. Wszystko było bardzo powolne i raczej nastawione na jak najdłuższe przeżywanie przyjemności i bliskości niż na finał. Pokazywał mu różne pozycje i czerpał przyjemność z każdego nawet cichego jęku. Ich ciała szybko znów pokryły się potem.
- Słońce wschodzi. - Wysapał i odwrócił go tak by mógł go obserwować. Sam ułożył się za nim i objął go ciasno. To ostatnie podejście polegało bardziej na tym by Kimmy czuł go wszędzie. W koło siebie i w sobie. Ruszał się więc bardzo nieznacznie głównie będąc głęboko w nim. Obejmował go ciasno i pieścił dłonią jego ciało aż od tej powolnej tortury obaj nie doszli. Po ogarnięciu siebie wrócił do tej samej pozycji już bez penetracji. Słońce zdążyło już na dobre wzejść więc zasłonił wcześniej okno.
- Dzień dobry i idziemy spać. Co ty na to?
Zapytał całując jeszcze lekko jego szyję.

- Mam nadzieję, że nikt nie będzie nas budzić. - powiedział leżąc w bezruchu kompletnie wycieńczony po calonocnych ekscesach.
Nie był taki wytrwały jak Lobos, on nawet nie klopotałby się żeby zasłonić okno. Padłby po wszystkim jak kamień w wodę... A Iavn miał jeszcze siły żeby chodzić i sobie żartować.
Pachnął mężem. Wszystko nim pachniało, w sypialni unosił się jego silny, męski zapach.. Co zaskakująco, dla Kima, sprawiało, że czuł się.. Bezpiecznie?
Ich związek zaczynał przypominać prawdziwe małżeństwo, a to oznaczało że Kimmy zaczynał mu ufać i się przywiązywać.

Różowowłosy obudził się dopiero po godzinie dwunastej, bo było mu za ciepło i był głodny. Mruknął i odwrócił głowę żeby spojrzeć na męża. Wyglądał niewinnie, gdy tak leżał z zamkniętymi oczami. Kto by pomyślał, że tak naprawdę potrafił być strasznym daniem.
- Przez ciebie nie usiądę dzisiaj na tyłku. - powiedział wiedząc, że Ivan ma płytki sen.

Już po mruknięciu jego umysł zaczął pracować. Otworzył jednak oczy dopiero po usłyszeniu słów chłopaka.
- Takie skutki kuszenia męża. - Powiedział i przytulił go do siebie. Wyspał się. Mógł więc wrócić do zabawy. Nie o to jednak mu chodziło. Chciał się nacieszyć ciepłem drugiego ciała zanim chłopak znów ucieknie z jego ramion i będzie udawał, że jest jego wrogiem nr 1.

Pocałował go i gładził lekko jego plecy i pośladki aż chłopak nie zaczął od niego uciekać.
- Weź mój telefon i zadzwoń do Tylora. Napisz w smsie co chcesz na śniadanie i żeby tutaj to przyniósł. Spędzimy leniwy dzień w łóżku a niech on zapierdala skoro postanowił się zabawić na ostro wczoraj.

Poszedł do łazienki, nagle zawstydzony swoja nagością. Gdy wrócił miał na sobie koszulkę Ivana, która sięgała mu do kolan i zakrywała gołe pośladki.
Widząc wzrok męża na swojej osobie, wzruszył ramionami.
- Nie wiem co cie wczoraj sprowokowało, ale na wszelki wypadek wolałem się ubrać. - zamruczał podchodząc do ciuchów Lobosa, by wyciągnąć z kieszeni spodni jego telefon.
- Jak masz go zapisane? Naczelny zbir numer dwa czy coś w tym stylu? - spytał podchodząc bliżej męża, ale nie siadając, bo ciągle miał wrażenie że w jego tyłku tkwi penis Ivana. To było dziwne uczucie.
Wolałby żeby dzisiaj już nic nie było w niego wkładnane, niech biedy trochę odpocznie.
- To za mała zemsta. Wymyśl coś gorszego. - dodał zastanawiając się co mógłby chcieć zjeść. - A jak znowu coś dosypie?