Poker

First topic message reminder :


♥Poker
Ojciec X jest alkoholikiem i hazardzistą. Matka dawno odeszła zostawiając jeszcze niepełnoletniego syna z mężem. Chłopak wraca do domu i zazwyczaj zamyka się u siebie w pokoju zanim w salonie jego ojciec i jego koledzy zaczną grać i pić. Jeden z  młodszych kolegów ojca (Y) doskonale wie, kto śpi za ścianą. Gdy mężczyźnie kończy się kasa i nie ma już co postawić proponuje układ. Grają w pokera 1 na 1. Jeśli wygra. Zerżnie jego syna. Jeśli przegra. Odda kasę.
UWAGA! Fabuła oparta na seksie.

Przetarł oczy zmęczonym gestem i zmusił się do uśmiechu.
– Odwrotnie. Gdybyśmy byli zespołem, to nie byłoby problemu. Ale dla niego jestem kumplem, który podprowadził mu ukochanego faceta. Uwiódł i ukradł. Wyszedłem na chuja, a nie przyjaciela – westchnął ciężko i sięgnął po wybrane dla kotów muszki, obracając jedną z nich w dłoniach. – Chciałem zagrać Mozarta – wzruszył lekko ramionami. – Co środę chodziłem na zajęcia do takiego starszego faceta, chyba potrzebował po prostu towarzystwa, bo nie wziął ode mnie kasy. To już nieważne.
– Zjedź na bok – przerwał smęcenie i oparł dłoń na jego udzie, a następnie bez chwili zawahania zsunął ją na jego krocze. Niektórzy od kłopotów uciekali w alkohol albo narkotyki. Oscarowi ulgę przynosił seks.
Chwila zapomnienia w cudzych ramionach, kiedy cały świat ograniczał się do nierównego oddechu.

Słysząc jego prośbę wypowiedzianą tym tonem i czując rękę na udzie wiedział mniej więcej czego się spodziewać. W mieście nie bardzo miał gdzie zjechać. Nie mógł zatrzymać się tak po prostu i pozwolić sobie na uniesienie. Mimo iż po tym szczerym wyznaniu naprawdę miał ochotę doprowadzić go do utraty zmysłów.
- ściągnij spodnie skarbie i poszukaj gumek w schowku.
W końcu zauważył zjazd do parkingu. Odebrał bilet i zaparkował.
Odsunął fotel. Ściągnął własne spodnie z tyłka by uwolnić członka. Opcja, że ktoś ich zobaczy tylko zachęcała do pośpiechu.
Kutas sterczał chociaż nie był jeszcze w pełni swoich możliwości.

Przez całą drogę pobudzał przyjemnie mężczyznę, a gdy w końcu zaparkowali wsunął się na dywanik między nim, a kierownicą. Oparł dłonie na jego udach i z zadziornym uśmiechem zerknął na mężczyznę.
– Nie potrzebujemy gumek. Jesteśmy prawie małżeństwem... nie będzie ci przyjemnie ze świadomością, że siedzę obok z bielizną wilgotną od twojego spełnienia? – pochylił głowę i leniwie pociągnął językiem wzdłuż na wpół sterczącej męskości, a następnie zassał się na samej główce. Ujął jądra w ciepłe dłonie, czując jak Mikko staje się coraz bardziej pobudzony.
– Rozkoszna myśl, że jestem wciąż ciebie pełen? – Oderwał różowe usta na moment od fiuta, a zaraz potem znów wsunął go do nich, po samą nasadę i mocno zassał. Nie zakrztusił się. Miał zachwycającą wprawę.

- Uwielbiam patrzeć jak twój zachłanny tyłek połyka mnie głęboko i jak strużki mojej spermy zdobią twoje uda.
Mówił by więcej zbereźnych rzeczy, ale działania Oscara skutecznie go zamknęły. Westchnął z rozkoszą.
- Bardzo.
Odpowiedź bez ładu i składu. Nie ma co się dziwić kiedy ktoś własnie obrabia ci pałę z taką wprawą. Odsunął go od siebie gdy już stwierdził, że jest wystarczająco ośliniony i twardy by w niego wejść. Po paru ruchach pewnie jeszcze się trochę powiększy, ale gdy zrobi to w nim przyjemność będzie większa.
Odczekał aż para w skończy się pakować do samochodu stojącego dwa miejsca dalej i podciągnął go w górę.
- Weź go głęboko.
Zaczął opuszczać wygodny fotel do tyłu. Chciał żeby kochanek miał możliwość oprzeć się i ujeżdżał go biorąc na co tylko ma ochotę.

Wsunął się na jego uda i oparł się dłońmi o ramiona mężczyzny. Niski dach samochodu nie pozwalał mu się wychylić. Odruchowo zerknął w okno, za którym na szczęście nikogo nie dostrzegł. Pół roku temu Mikko stanowczo zarzekał się, że seks w miejscach publicznych i ze studentami nie wchodzi w grę. Z Oscarem notorycznie i bez odrobiny zastanowienia łamał pierwszą z tych reguł, zapominając, jakie mogłaby mieć konsekwencje dla jego pracy.
Chłopak ujął w dłoń jego męskość i nakierował ją na swoje wejście. Opadł na niego powoli biodrami, sapiąc cicho i mrużąc oczy. Michael nie znalazł się głęboko, ponieważ ciało chłopaka stawiało opór. Mięśnie były lekko zaciśnięte. Oscar potrzebował kilku głębszych wdechów, by wziąć go jeszcze odrobinę.
I mimo wysiłku, na jego twarzy malował się wyraz przyjemności. Oscarowi ta odrobina bólu, zwiastująca nadchodzącą rozkosz nie przeszkadzała. Uwielbiał być pieprzony. Mieć w sobie kochanka. Nie przejmować się całym tym życiowym gównem… bo trudno było na nim skupić myśli, kiedy penis wchodził w ciebie powoli.
– Wezmę całego – mruknął z tym nieobecnym, rozkosznym uśmiechem i jeszcze odrobinę opadł na niego biodrami.

Mikko mówił o swoich studentach a co do miejsc publicznych... raczej się tego nie bał. Już nie. Początkowo adrenalina mu skakała z tego powodu. Teraz liczyło się tylko to by nie zostać przyłapanym. Już po chwili okna były zaparowane więc nawet gdyby ktoś chciał miałby problem z dojrzeniem co się dzieje.
Ręce mężczyzny złapały za zgrabne biodra by później przesunąć się do sutków. Przyciągnął go trochę w swoją stronę żeby móc sięgnąć do tych punktów ustami. Dłonią sięgnął do jego członka by go pobudzić bardziej i dać przyjemność z każdej strony.
- Najpiękniejszy kutas na świecie.
Powiedział mając oczywiście na myśli członka Oscara.
- Może jemu kupimy pierścionek z diamentem?
Zażartował obciągając mu dłonią. Miał oczywiście na myśli rodzaj biżuterii erotycznej. Chwilę później już nie był w stanie gadać jedynie sapał by później dojść wraz z kochankiem.

– Jesteś chory i popieprzonym starcem – sapnął, słysząc jego nieprzyzwoity komentarz.
Chętnie poddał się pieszczotą, jednocześnie ujeżdżając kochanka. Bardzo egoistycznie, chcąc dać sobie jak najwięcej przyjemności. Opierał dłonie o jego tors, co pozwalało mu na zachowanie równowagi w ciasnym samochodzie. Nie było szczególnie wygodnie, ale za to intensywnie i szybko, tak jak Oscar lubił.
Bez zbędnych czułości, bo przecież nie było na nie czasu.
W tych pospiesznych zbliżeniach było zawsze coś obłędnego. Chłopak kompletnie zatracał się w rozkoszy, zapominając o wszystkim. Seks był jego lekarstwem na kłopoty i podły humor.
Po wszystkim zsunął się z niego i szybko doprowadził do porządku. Zapadł się w fotel, czując jak wilgotna bielizna lepi się do jego skóry. Odetchnął cicho, zapinając rozporek i przygryzając wargi. A potem wychylił się, by na zaparowanej szybkie namalować kutasa.
– Zabierzesz mnie kiedyś na swój pokerowy wieczorek?  

Tego namalowanego kutasa zauważyła kobieta idąca z gigantyczną ilością toreb do samochodu. Nie przejął się tym zbytnio Michael, który zajął się ubieraniem własnej dupy i ustawianiem na nowo fotela. Włączył silnik i dmuchawę.
- Nie, zanudził byś się. Ale możemy pójść do kasyna. Albo pograć kiedyś z jakąś swoją ekipą.
Mikko grał z ludźmi, których nie chciał pokazywać Oscarowi. Stare znudzone życiem i zdecydowanie posiadające więcej kasy niż uroku osobistego dziady. Za to w kasynie mieli go na oku. Z Oscarem pewnie bardziej by wydawał jak zdobywał ale zawsze większa zabawa.
- Dobrze było by sprawdzić czy nadajesz się na talizman szczęścia najpierw na bezpiecznym i legalnym gruncie.

Przeciągnął się leniwie, czując to przyjemne zmęczenie, które zawsze następowało po seksie. Z zadowolonym pomrukiem zapadł się bardziej w krzesło, a pani z nadmiarem toreb pokazał środkowy palec, tylko potęgując jej oburzenie.
Oblizał spierzchnięte wargi.
– Nie chce być żadnym talizmanem, staruszku. Nie potrzebujesz go, masz swoją matematykę – posłał mu ten szeroki uśmiech, który zawsze zwiastował jakiś wyjątkowo głupi i niebezpieczny pomysł, których Oscar zdawał się mieć zdecydowanie zbyt wiele. – Ja zamierzam zagrać – oznajmił całkowicie poważnie i przymknął oczy.
Na moment kłopoty z Peter i ten nieprawdopodobny ślub odeszły gdzieś na bok, pozwalając chłopakowi na chwilę beztroskiego lenistwa w obrzydliwie drogim samochodzie.
– Pojedź naprawdę szybko – zażyczył sobie, nie otwierając oczu. – Tak szybko, jak mnie zerżnąłeś – dodał, a jego uśmiech stał się nieprawdopodobnie niegrzeczny.
Znajomość z Oscarem niosła ze sobą zawsze ten nadmiar wrażeń, zależny od jego kaprysów i chwilowego nastroju.

- Skarbie, tym razem to ty zerżnąłeś mnie.
Skomentował z szerokim uśmiechem wypominając chłopakowi, że to on był tym nadającym tempo i górującym.
Niestety szybka jazda nie była możliwa. Ulica okazała się koszmarnie zakorkowana. Wiązało się to oczywiście z bluzgami pod nosem na innych kierowców którzy jeżdżą jak pizdy i temu podobnymi. Jak w końcu udało mu się przycisnąć to już byli pod apartamentowcem.
- Pierdolona banda bezużytecznych cweli.
przeklinał pod nosem jeszcze w garażu. Dopiero podczas wjazdu windą na ich piętro zatkał się całując Oscara. Ścisnął mocniej jego pośladki wiedząc, że nadal jest mokry od jego spełnienia i podrażniony.
- Chcę cię przelecieć.- Wyszeptał nagryzając jego ucho. I na tym się skończyło bo winda otworzyła się na ich piętrze. Jak zwykle ze swoim szczęściem trafili na starszą panią z pieskiem.
- Ta kobieta musi mieć o nas niezłe zdanie.- Skomentował rozbawiony.

Mruknął coś cicho, kiedy wilgotny materiał znów przylgnął do jego skóry, a spomiędzy rozsuniętych pośladków wypłynęła jeszcze odrobina spełnienia kochanka. Odruchowo zarzucił ramiona na szyję mężczyzny i bez wahania przysunął się do niego. Oscar nigdy nie mówił nie.
Łatwiej było go zaciągnąć do łóżka niż namówić do założenia koszuli.
Posłał oburzonej pani cudowny uśmiech i poprawił leniwym gestem włosy.
– Myślę, że i tak ma o nas dużo lepsze zdanie niż jest w rzeczywistości – mruknął, gdy weszli już do domu. Odwiesił kurtkę i zgubił buty gdzieś po drodze, zsunął przez głowę koszulkę, kiedy zadzwonił jego telefon.
Odebrał zaskoczony i to dość niechętnie.
– Jasne. Mhmm. Jestem po prostu zaskoczony. Doskonale. Dziękuję za telefon.
Rozmowa przebiegła szybko, a po niej chłopak rzucił telefon na kanapę i zaczął rozpinać rozporek.
– Wzięli mnie. Będę Mozartem.

Mikko też zaczął się rozbierać od kiedy przekroczyli próg. Kiedy Oscara telefon zaczął dzwonić zrzucał z siebie koszulkę i został w samych rozpiętych już spodniach i bieliźnie.
Zatrzymał się w pół kroku słysząc rewelację.
- E... mam gratulować ci i otwierać szampana? - Zapytał totalnie skonfundowany bo chłopak przyjął to naprawdę na spokojnie, a wiedział przecież, że chciał dostać tą rolę. - Czy mam znaleźć kogoś kto pokaże tamtemu zbokowi co go czeka za dotykanie mojego przyszłego męża?
Drugie pytanie też było całkiem poważne. Michael nie wiedział jak się zachować z tym wszystkim. Za dużo społecznych powinności na raz. A przecież jeszcze chwilę temu jedyne o czym mógł myśleć to zanurkowanie między nogami Oscara. Podszedł do niego i pocałował go mocno.
- Powiedz, czego teraz chcesz?

– Twojego fiuta – oznajmił bez chwili zawahania i zmrużył lekko oczy, następnie sięgnął dłonią w dół w kierunku jego rozpiętych spodni. Podrażnił męskość przez materiał bielizny, kradnąc mu kilka szybkich pocałunków. Nie kierował się wcale do sypialni, kiedy wykonał jeszcze jeden krok w tył, ciągnąć za kark swojego kochanka.
Nie podjął w ogóle dyskusji o niespodziewanie otrzymanej roli. Był pewien, że jego obojętność na zaloty członka jury natychmiast skreśla go z listy potencjalnych kandydatów. Z drugiej strony Mikko nie miał jednak żadnej pewności, że Oscar rzeczywiście nie uległ kaprysowi, by wystąpić na deskach znanego teatru i nie uznał za dobry biznes kilku niestosowności ze staruszkiem w zamian za moment sławy.
Zahaczył palcem o krawędź jego bielizny.
– Tylko jego – dodał, wpadając w końcu na kanapę, która znalazła się za jego plecami.

Niestety Mikko wielu rzeczy nie mógł być pewien z ty dzieciakiem, ale przez pół roku ciągłego stresu jakoś się przyzwyczaił poniekąd. Nadal targała nim zazdrość. Czasami mocniej. Czasami słabiej. Gdyby był ze sobą szczery wkurzył by się za jakieś sprośne smsy czy podpuszczanie starego dziada. Nie zrobiłby jednak nic w tym kierunku poza jakąś złośliwością. On nie usiał nigdy radzić sobie z takimi sytuacjami. W sumie każda jego miłostka robiła go w chuja w ten czy inny sposób więc w pesymistycznych napadach nawet by się nie zdziwił gdyby Oscar zrobił to samo.
Dlatego wypowiedziane w ten sposób słowa bardzo go ucieszyły. Było to po nim widać.
- Jak sobie życzysz.
Odłożył rzucony tam wcześniej telefon na podłogę i wsunął pod kanapę by nic nie włączyć przez przypadek. Bardzo szybko znalazł się w jego tyłku. Dużo wolniej jednak pracował na to by sprawić mu przyjemność. Wystarczyło, że wszedł w niego głęboko a zatrzymał się całą uwagę poświęcając pieszczotom dłoni i ust.

Prawdopodobnie była to jednak z najbardziej romantycznych rzeczy, które Mikko kiedykolwiek od Oscara usłyszy. W absurdalnie szybki sposób pozbyli się reszty ubrań, a chwilę później chłopak objął mężczyznę, pozwalając mu na te powolne pieszczoty, którym oddawał się z przyjemnością.
Był rozleniwiony ich ostatnim razem i teraz donikąd się nie spieszył.
Przesunął palcami wzdłuż jego pleców, czując usta na rozgrzanej skórze. Przygryzł na moment wargi i przymknął oczy, skupiając się na doznaniach. Tym razem to Michael narzucał tempo i intensywność, a Oscar jedynie egoistycznie brał, co mężczyzna miał do zaoferowania.
– Szampanem też bym nie pogardził – wymamrotał w pewnym momencie z tym kapryśnym uśmiechem. Bąbelki szybko uderzały do głowy, a Oscar był uzależniony od seksu i dobrej zabawy.
Poza tym naprawdę nie miał ochoty mierzyć się ze zdradzonym przyjacielem i całym tym syfem.

- Po.- Padło na propozycję szampana. Teraz chciał sprawić, żeby chłopak nie był w stanie wydusić z siebie więcej artykułowanych dźwięków. Kanapa skrzypiała. Dla obojga był to kolejny numerek tego dnia. W dodatku Mikko po raz kolejny nie ubrał gumki. Wszystko więc przeciągało się w czasie. Wcześniej to Oscar nadawał tempo. Teraz Michael nie żałował sobie. Chciał mieć wszystko. Jego jęki rozkoszy. Jego sprośny tyłek. Chciał widzieć jak się wygina i jak zmienia się jego mimika. Poznał już jego reakcję ciała na tyle dobrze, że nie było problemem wyczucie kiedy jest u kresu i podkręcenie tempa by dojść wspólnie. Zadbał o to by w chwili wytrysku znajdować się jak najgłębiej w jego tyłku. Chciał żeby poczuł ten pędzący ciepły strumień jeszcze głębiej niż jego samego. Efekt był jednak taki, że zanim się rozłączyli sperma zaczęła już wyciekać z tyłka Oscara.
- Jesteś tak mnie pełen, że więcej nie zmieścisz.- Wysapał oddychając ciężko. Nie potrafił pojąć dlaczego, ale znów chciał się z nim pieprzyć. Gdyby tylko ciało na to pozwalało... Tyłek chłopaka nadal trzymał go mocno więc nie więdł. Nie podjął by się jednak kolejnej rundy tak od razu. Podsunął pod tyłek Oscara jedną z poduszek. Wysunął się i obserwował z fascynacją jak z każdym centymetrem na zewnątrz coraz więcej jego spełnienia wylewa się z chłopaka.
- Zaniosę cię do wanny i otworzę szampana. Chyba, że chcesz iść sam?
Widział z tej pozycji wyraźnie jak bardzo zaczerwieniony jest jego zwieracz. Nie zdziwił by się gdyby czuł dyskomfort.

Uniósł na niego zamglone rozkoszą spojrzenie. Oscar nie miał wstydliwego odruchu, by spróbować się zasłonić czy zewrzeć wilgotne od spermy i potu uda. Pozwalał się kochankowi oglądać i z ospałym zadowoleniem dochodził do wniosku, że właśnie taki wyuzdany się mu podobał. Czuł jak powoli wycieka z niego dowód spełnienia kochanka, lekkie pieczenie i potworne zmęczenie wszystkich mięśni.
Leniwym, pieszczotliwym gestem wygładził własne podbrzusze i lekko się uniósł na drugiej ręce.
– Zanieś mnie – zdecydował bez chwili zawahania.
Gdy znalazł się w wannie, która powoli wypełniała się ciepłą wodą i powodowała to rozkoszne rozluźnienie, wydał z siebie zadowolone westchnienie. Wciąż nie potrafił zebrać myśli, nawet nie próbował. Byle dalej od wszystkich kłopotów i trudnych decyzji.
– Przynieś mi szampana i skręta. Znajdziesz papierośnicę przy moim łóżku – wymamrotał, otwierając oczy i wychylając się, by sięgnąć po żel do kąpieli, który zaczął ospałymi, powolnymi ruchami wcierać w drobne ramiona.

Przez ostatnie pół roku Michael zrobił się silniejszy. Regularny wysiłek związany z seksem sprawił, że przeniesienie partnera czy nawet ciężkich rzeczy w pracy zaczęło mu przychodzić wręcz z łatwością. Miał kondycję. Zostawił go pozwalając żeby wanna powoli napełniała się ciepłą wodą. Poszedł po szampana i kieliszki. Ze znalezieniem trawki miał większy problem. Wyposażony we wszystko wsunął się do wanny za plecami chłopaka. Może był sentymentalnym starym dziadem łaknącym czułości. Trudno. Chciał czuć bliskość kochanka i obejmować go. Dwa pełne kieliszki w rękach i odpalony skręt w ustach weszły do wanny wraz z nim. Wręczył mu kieliszek a później pocałunkiem oddał dym z jointa. Dopiero wtedy przekazał go chłopakowi.
- Za twoją pierwszą poważną rolę kochanie.- Wzniósł toast. Czuł w głębi, że gotuje się w nim. Nie chciał żeby jego facet był jakkolwiek blisko tego pojeba, który wysyłał mu zdjęcia swojego kutasa. Ale... czy on był inny? Zaatakował go w jego domu, na bezpiecznym gruncie, wręcz wykupywał od ojca alkoholika. Zaczął to wszystko właśnie w ten sam sposób. Zaoferował coś w zamian za kontakty cielesne. No... sprzęt miał bardziej przyzwoitych rozmiarów i był zdecydowanie przystojniejszy. Niemniej nie odbiegał tak bardzo.
- Aktorzy żyją pod dużą presją. Mój sterczący kutas będzie na każde twoje zawołanie. I nie tylko on.
Zaczepił sugestywnie językiem jego ucho dając do zrozumienia, że jego usta i język też są do dyspozycji. Podtrzymywał w nim pieszczotami stan podniecenia. Pozwalał się rozluźnić bombelkami i trawą. Mikko też nie chciał żeby chłopak myślał o czymś innym niż on.

Oparł się plecami o tors Michaela, lekko kuląc ramiona i umieszczając głowę na piersi mężczyzny. Zaciągnął się raz zachłannie skrętem, wypuszczając dym z na wpół rozchylonych warg, które wciąż piekły od szybkich pocałunków kochanka. Zapił przykry posmak w ustach dużym łykiem szampana. Bąbelki załaskotały jego podniebienie.
– Smakuje równie okropnie, jak ten najtańszy ruski – zaśmiał się, ponownie upijając łyk alkoholu, jakby próbował utwierdzić się w tej brutalnej krytyce. W sumie to w ten sposób opróżnił kieliszek, który pusty odstawił na krawędź wanny. – Pierwszej nocy tutaj też tak się kąpaliśmy, staruszku. W wannie myślałem tylko o tym, co tu zwinąć o poranku, kiedy będę się wymykał – zachichotał ponownie, podsuwając sobie skręta i biorąc kolejnego bucha.
Strzepnął popiół do kieliszka.
– Nie boisz się? Dostanę rolę, dostanę kasę. Nie będziesz mi już potrzebny. Nie wiem, czy przypadkiem nie wznosisz toastu za własną stratę – złapał jedną rękę mężczyzny i objął się nią w pół. Oparł dłoń na swoim płaskim brzuchu i lekko przesunął w górę, w kierunku sutków i mostka.

Zamyślił się. O czym on myślał kiedy do niego przyszedł?
- Nazwij mnie głupcem ale ja obliczałem prawdopodobieństwo tego ile ukradniesz w najgorszym wypadku jeśli cię postawię na nogi. Wyglądałeś cholernie seksownie, mógłbym cię rżnąć do rana, i nie byłbyś w stanie wynieść nawet własnej dupy... nie pytaj mnie dlaczego tego nie zrobiłem. Sam siebie nie rozumiem.
Pocałował go odbierając mu bucha z ust. Pozwolił by strzepnął popiół do kieliszka. Po tej kolejnej paplaninie znów pocałował. Czy się bał? Jak cholera. Brał to jednak pod uwagę.
Zaczął pieścić jego sutki kiedy przesunął na nie dłoń.
- Jeśli chcesz mnie zaskoczyć skarbie, to nie najgorszym możliwym scenariuszem a najlepszym. Przyjmuję zawsze maksymalne ryzyko porażki kiedy coś biorę. A biorę ciebie. Jeśli chcesz mnie zaskoczyć... obnaż przede mną swoje serce i duszę. Nie tylko ten słodki tyłeczek.
Oscar nie musiał długo czekać na kolejną rundę. Skręta nie udało im się wypalić do końca kiedy znów Michael był w nim głęboko. Tym razem to woda łagodziła penetrację chociaż słaba była jej rola w tym wszystkim. Wątpliwe żeby chłopak mógł się ruszyć następnego dnia.