Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

Wąż podniósł łepek zdziwiony. Jager zaś cieszył się, że Ayase nie jest kotem. Pazury psowatych były tępe i nawet zawinięcie łap w koło jego głowy nie było takim bólem jak wbicie się zakrzywionego kociego pazura.
- Poznaj Slimada. Jest to jedyny niekoci strażnik w tym zamku. Pełni tą rolę od prawie ćwierć wieku.
Jager mruknął w dość specyficzny sposób a wąż przybrał formę siwego mężczyzny o bardzo małych oczach. Na jego nosie znajdowały się śmieszne małe okulary.
- Dobry wieczór wasza wysokość nie chciałem przestraszyć małżonki.
Tygrys kiwnął mu głową w pozdrowieniu i oddalił się.
-Slimad był mężem mojej świętej pamięci ciotecznej babki. Jest prawdopodobnie jednym z ostatnich swojego gatunku.
Idąc do zamku opowiadał mu historę małego plemienia które 150 lat temu liczyło ratem 20 osób. Pradziadek Jagera przejął zajmowane przez to plemię ziemie i włączył je do swojego królestwa wydając za księcia plemienia swoją córkę - cioteczną babcię Jagera. Opowiedział mu jak w podobny sposób przejęli ziemie Hien i sępów. Jeśli Ayase czytał dużo książek to wiedział, że było tych małżeńskich przejść więcej. Mógł jednak poznać niepublikowane fakty przechodzące wyłącznie w rodzinie Jagera w sposób słowny. Jak to, że Hienia księżniczka woli panie i jeden z wujków Jagera cierpi z tego powodu bo jest piękną kobietą. Czy, że Sępi książę to prawdziwy sknerus i ma problem z wydaniem jakiegokolwiek grosza albo jedzenia komukolwiek. Złapał go w szczęki przed wskoczeniem na taras. Musiał. Inaczej by mu spadł.
- Tutaj będzie dobrze?
Wskazał na skwerek z dużą ilością trawy na tarasie.

Jager kiedy chciał potrafił opowiadać naprawdę bardzo ciekawie i przez to, Ayase nawet nie zorientował się kiedy dotarli do zamku. 
Szczeknął po psiemu, gdy znalazł się w jego szczękach a potem sapnął cicho, kiedy już znalazł się na ziemi. 
- Może być. - zgodził się łaskawie i powoli ruszył w stronę skrawku trawy. 
- Nie mieliście jednak w swojej długiej historii takiego przypadku, co ja, prawda? Lisi król musiał mieć niezły ubaw, gdy mnie wybrałeś. - powiedział kręcąc się w kółko w poszukiwaniu najlepszego miejsca do spania.

Jager lubił słuchać takich opowiadań od swoich krewniaków. Ten który go uczył historii szybko się nauczył, że dawanie mu tomideł na nic się zda bo uparty książę ich nie przeczyta. Zaczął więc mu opowiadać a te opowiadania zjamowały jego uwagę i słuchał ich z zapartym tchem.
- Nie spotkałem się jeszcze z kotem hybrydą ale z tego co pamiętam w królewskim rodzie były takie przypadki. Baardzo dawno temu. Mówiono nawet, że to przez jakąś klątwę rzuconą na tamtą królową. Podobno odmówiła ona pokłonu przed jakimś bogiem lunarnym i za to jej ostatnie dziecko urodziło się w połowie kobietą w połowie mężczyzną. Tylko fizycznie miała no wiesz. Członek i cipka więc... Taka anomalia. Ty urodziłeś się mężczyzną. Jeśli faktycznie będziesz mógł mieć dzieci to sprawi to wyłącznie twoja magia.
Odparł z przekonaniem. Wiedział, że hybrydy rodziły się koszmarnie rzadko. W jego rodzinie od pokoleń żadnej nie było.
Owinął się ciałem znów w koło lisa. Był mały i nie chciał żeby marzł, a on sam grzał.

- Dla mnie to też klątwa. - powiedział nawet nie otwierając oczu, kiedy tygrysie cielsko zapewniło mu ochronę od zimna.
W zwierzęcej formie mniej mu przeszkadzały umizgi męża. Nie wydawał mu się w takiej formie zagrożeniem, co było dosyć przewrotnie zważywszy na to, że jako tygrys mógł go zabić w kilka sekund.
- z jakiegoś powodu w naszej bibliotece nie było dużo zmian na temat hybryt i albinizmu. Zaczynam podejrzewać dlaczego... - westchnął cicho, dało się słyszeć w tym smutna nutkę. Miał żal do ojca, że tak z niego zadrwił.

- Jeśli myślisz to samo co ja to po śmierci twojej matki twój ojciec kazał wszystko zniszczyć albo schować przed tobą. Ja bym tego nie nazwał psikusem a raczej zdeterminowaną chęcią zniszczenia komuś życia przez zatajenie prawdy i uniemożliwienie sięgnięcia po nią. W mojej rodzinie takie osoby uznaje się za szkodzące stadu i zabija.
Oznajmił twardo. Jager był przekonany, że gdy następnym razem spotka się z królem lub jego najstarszym synem nie powstrzyma chęci mordu. Lepiej więc żeby się nie pojawiali. Ayase przez więź mógł wyczuć jego poruszenie i chęć mordu na swoich pobratymcach. Nawet jeśli sam uznawał to za normalność to nie jego mąż.
- Dla mnie jesteś darem. Jesteś piękny. Niezwykły. Niespotykany wręcz. Z tobą przy boku nie potrzeba klejnotów bo przyćmisz ich blask.
Prawił komplementy wsuwając pysk za ucho lisa by nacieszyć się jego zapachem.

- Przez to jaki jestem umarła moja matka. - powiedział opuszczając nisko uszy. On jako jedyny nie znał swojej rodzicielki, a na dodatek rodzeństwo obwiniało go o jej śmierć. Jak już było wiadomo, samica alfa była w jego stadzie najważniejsza. Gdy jej zabrakło, równowaga została zachwiana.
Słysząc komplementy zesztywniał śmiesznie a potem zerknął na Jagera podejrzliwie. Dlaczego go komplementował? To było dla niego dziwne.
- Niby co jest pięknego w tym jak wyglądam? Wypłowiałe włosy i czerwone, jak u demona, oczy. - parsknął poruszając się pod nim niespokojnie. Zupełnie jakby nie mógł znaleźć sobie miejsca.

Jager jeszcze przez chwilę prawił mu komplementy aż nie zasnął. Obudził się z głową lisa pod swoją szyją i między łapami. Nie miał pojęcia jak tam wlazł, ale musiało mu to przypominać bezpieczną norkę bo, ktoś z boku mógł tylko zauważyć końcówkę różowego nosa lisa. Zaczął go lizać co oczywiście spotkało się z protestem.
- Pójdę zorganizować śniadanie. Ubierz się porządnie.
Odparł i zmienił postać. Pocałował go w czubek puchatego łepka.

- Że niby ubieram się nieporządnie? - spytał pokazując kiełki urażony takim komentarzem.
Już nie pamiętał kiedy obudził się taki wyspany, to wszystko za sprawą ciepłego i mięciutkiego futra jego męża. Pomyślał by kto, że spanie wtulonym w groźnego tygrysa może być takim relaksującym doświadczeniem.
Zmienił się człowieka i poszedł wziąć prysznic. A dworze znowu robiło się nieznośnie gorąco, co wcale nie pasowało wychowanemu w innym klimacie liskowo. Po tych wszystkich komplementach od Jagera z jakiegoś powodu miał ochotę szczególnie zadbać o swój wygląd. Większa uwagę przywiazał tego ranka do ułożenia włosów i ubrał ładna tunikę w hafty roślinne.
Spojrzał na swoje odbicie i pokręcił głową.
- To niedorzeczne. - mruknął do siebie.

Nie o to chodziło Jagerowi, ale jako 100% samiec alfa nie wiedział co powiedział nie tak. Tygrysy lubiły wodę więc on się pluskał. Później kazał przygotować śniadanie w cieniu na tarasie. Usługiwał im ten sam sługa co wcześniej. Po jego minie było widać aprobatę do stroju księcia. Jager za to przywitał go drapieżnym uśmiechem. Chłopak mógł poczuć wręcz ciepło rozlewające się od emocji jakie przez więź otrzymywał od męża.
- Jeszcze piękniej jak wczoraj.
Powiedział podając mu to co zazwyczaj jadł.

Lisek pierwszy raz zarumienił się pod wpływem komplementu. Zerknął w kierunku sługi jakby pytając się czy to prawda.
- Też tak uważam książę. W tak upiętych włosach widać jak atrakcyjna ma książę szyję i kark.
- Szyję i kark? - spytał odruchowo się tam dotykając. - Pierwszy raz słyszę takie głupoty. - mruknął widocznie zdezorientowany słowami mężczyzn.
Czuł emocji Jagera, ten zdawał się być zadowolony za to Lisek czuł się niepewnie i ewidentnie nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.

- Jeśli nie wiesz co myśleć to przestań myśleć i ciesz się z komplementu. My naprawdę jesteśmy prostymi istotami. Nie wszystko ma drugie dno. Nie tutaj. Jeśli mówię, że pięknie wyglądasz to tak myślę. Jeśli mówię, że mam ochotę cię przelecieć to tak właśnie jest. Jeśli mówię, że mnie wkurzasz to znaczy, że mnie wkurzasz. 90 % kotów tak robi. Jeśli przychodzą żeby je głaskać to chcą głaskania. Jeśli gryzą to dlatego, że robisz to źle albo chcą się bawić. Ze mną masz jeszcze łatwiej. Jeśli sięgniesz do więzi zawsze będziesz wiedział co czuję.
Zaczął rozwiewać jego obawy. Z tego przeszedł do opisywania obyczajów kotów i uroczystości jakie czekają chłopaka po powrocie. Przerwał mniej więcej po godzinie. Na jego ustach zagościł zupełnie inny wyraz twarzy.
- Przekaż proszę, że następca tronu nas odwiedzi. - Zwrócił się do służącego.
- Ile mamy czasu na przygotowania panie?
- Jakieś... trzy godziny. Chociaż dość mu spieszno więc może być szybciej.
Ukłonił się i opuścił ich.
- Nie martw się. Royal to mądra głowa. Czuję jego mieszane uczucia ale jedzie tutaj by wiedzieć jak ma wyglądać powrót do stolicy a nie po to żeby cię zabić.
Starał się rozwiać wątpliwości chłopaka.
-Ayase... chciałbym cię napełnić sobą zanim on się pojawi ... wiem, że stosunek jest dla ciebie czymś niezrozumiałym. Po tamtej nocy kiedy twój lis nie chciał odpuścić przestraszyłeś się. Do niczego nie zamierzam cię zmuszać...
Chciał go zmusić. Chciał go brać aż będzie pełen jego spełnienia i brat nie będzie miał wątpliwości do kogo należy. Ayase nie znał jednak podstawowej czułości więc nie potrafił sobie poradzić z tym ogromem emocji związanym z połączeniem się dusz i ciał. Sięgnął do jego reki i pogłaskał palce.
- Zapach który jest na tobie jest mój i określa moją i twoją przynależność. Jest to jednak co innego jak... zapach intymnego połączenia. Chcę żeby mój brat był pewien od momentu kiedy cię poczuje, że jesteś mój i nie zamierzam rezygnować z tego co mam.
Złapał końcówki jego palców w mocniejszym uścisku. Chciał żeby rozumiał jego uczucia. Nie musieli uprawiać seksu dosłownie chociaż to była najszybsza i najprostsza droga. Mogli załatwić to bez penetracji. Jager pragnął jednak znów poczuć jego słodycz.

Słuchał go uważnie, do czasu aż napłynęły do niego jego uczucia. Co to było?
- Więc to po to były te wszystkie komplety? - spytał czując gwałtowny przypływ gniewu. To nie było dobre zagranie Jagera. Ayase nie rozumiał, że tygrys chciał to zrobić żeby przekonać swojego brata.
Lis miał problem z przyswojeniem ich zwyczajów i dopiero uczył się czułości. Wciąż był podejrzliwy i węszył podstęp w każdym geście swojego męża.
Odsunął się od niego gwałtownie z wyrazem oburzenia na ślicznej twarzy.
- Nie będę tego robił żeby pokazać coś twojemu bratu. Hera mówiła, że nie muszę się martwić.

W tygrysie aż się zagotowało. Ayase nie wierzył w jego komplementy. Nie wierzył w jego słowa.
- Czy ty słuchasz co do ciebie mówię! Daję ci wykład o szczerości a pierwsze co robisz to szukasz w moich słowach podtekstów! Bo muszą być po coś! Nie można ci powiedzieć pierdolonego komplementu!- Warknął. - Nie chodzi o zagrożenie dla ciebie tylko dla mnie! Nie chcę cię stracić idioto!- Uderzył ręką w stół aż zastawa zabrzęczała. Podniósł się i wyszedł. Tak po prostu. Chłopak mógł jeszcze czuć jego gniew i żal. Ayase go zranił chociaż nie chciał. Jager był wściekły a w tym stanie nie mógł stawać przed bratem. Zazdrość sprawiła by, że mógłby zrobić coś głupiego. Zwierzę w nim domagało się by wziął od lisa to co mu się należy. Miotał się więc jak w klatce po swojej sypialni.

Lis aż się skulił czując emocje tygrysa. Były tak palące i okropne, że dłuższą chwilę nie mógł się pozbierać z tarasu. Dlaczego poczuł też żal? Zranił go swoimi słowami?
Potem doszły do niego chęci zwierzęcej części Jagera i ku swojemy przerażeniu, zaczął reagować.. Wbrew swojej woli.
Widocznie jego lisie ja podzielało zdanie tygrysa i postanowiło pobudzić ciało albinosa.
- Przestań. - jęknął, gdy zmaterializowały mu się uszy i ogon. - To nie w porządku.. - szepnął czując, że robi się mokry i zaczyna uwalniać feromony. Zamknął wszystkie okna, żeby jego zapach nie doszedł do męża, ale nawet jeśli by mu się to udało.. To Jager na pewno czuł co się z nim dzieje.

Nie uprawiali seksu od dawna. Jager wyczuł jak tylko druga połowa Ayase go "przyzwała" bo tak powinien nazwać to co się stało. Od tamtej nocy którą całą spędzili pieprząc się jak zwierzęta nie próbował go dotknąć inaczej niż z czystymi zamiarami pozbawionymi erotyzmu... czasami wychodziło inaczej ale to już nie z jego świadomej winy.
Drzwi między sypialniami huknęły wypadając z zawiasów gdy zaczął do niego podchodzić. Zanim zdążył go podrapać albo zaczął walczyć Jager wypełnił sobą pomieszczenie. Swoim zapachem i dominacją.
- Twój lis nie odpuści. Pozwól mu przejąć kontrolę.
Zażądał wręcz od niego. Na skórze ksiecia falowały czarne pasy jego tygrysa. Jego zwierzę też chciało przyjąć formę pośrednią. Dominacja była wtedy silniejsza. Wstrzymywał się jednak z przemianą wiedząc, że może w ten sposób przestraszyć chłopaka. Jeśli teraz mu nie ulegnie naciskany wewnętrznie przez samego siebie i zewnętrznie przez magię męża wtedy przyjmie formę pośrednią.

Lisek aż podskoczył kiedy drzwi huknęły. Lisie uszy opadły nisko a chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć, ale pod wpływem feromonów męża aż padł na kolana.
Oddychał ciężko czując, że na jego policzki wchodzi zdradliwy rumieniec.
Lisi ogon zafalował, zupełnie jakby się cieszył na widok tygrysa. Ayase zerknął w jego stronę i ugryzł sam siebie. To nie było mądre zachowanie, bo zabolało naprawdę mocno.
Zaskomlał głośno, bardzo po psiemu i wycofał się pod okno, nie zgadzając się na oddanie kontroli.

Gdy feromony Jagera dotarły do strażniczek dało się słyszeć jęk kobiet. One już nie był w stanie walczyć z nim. Dziwiło więc bardziej jak mocno potrafi mu się opierać Ayase.
"Spójrz mi w oczy"
Nawoływał go. Gdy tylko pochwycił na ułamek sekundy jego spojrzenie przytrzymał je. Nie pozwolił mu uciec spojrzeniem. Ściągnął swoje ubranie. Wiedział, że Tygrys już się nie powstrzyma. Widział przerażenie w oczach chłopaka. Najpierw mógł dotrzeć wybuch feromonów, a później fala dominacji podziałała jak zwiększone przyciąganie. Jager przeszedł w półformę. Przymus jaki wywierał na chłopaka był tak silny, że pod drzwiami strażniczki omdlały. Żaden z nich nie słyszał jednak tego gdyż świat skoncentrował się w koło dwóch bestii. Dopadł do niego jednym susem.
"Zaśpiewałeś dla mnie lisie. Zrób to jeszcze raz."
Zwrócił się do bestii Ayase. Nie używał ust. Jedynie więzi. Zresztą jego głowa była teraz głową bardziej tygrysa jak ludzką. Pozbawił go odzieży starając się nie zniszczyć mu ubrań. Co dziwne mimo półformy i panującego bardziej "tygrysiego" jak "ludzkiego" JA, Jager wciąż miał kontrolę. Nawet jeśli Ayase nie powiedział słowa to Lis wzywał go do siebie swoją pieśnią, a tygrys Jagera był wręcz nią pieszczony. Nawet Jager nie do końca rozumiał co się dzieje. Był jednak pewien, że ich wieź się umacnia. Nie miał jak przygotować go szponami. Lis zadbał jednak o wszystko jak mógł najbardziej. Tyłek Ayase na niego czekał. To co się między nimi stało było bardziej magiczne niż ludzkie. Pół człowiek pół bestia połączony z drugim pół człowiekiem pół bestią. Szczeknięcia i piski lisa. Warczenie i mruczenie tygrysa.
Nic bardziej zwierzęcego od pożądania - powtarzał Jagerowi ojciec i teraz go rozumiał. Nie wiedział ile minut, godzin, minęło od początku tego co się stało. Nie do końca też wiedział co się stało. Gdy odzyskał świadomość, przeszedł w formę ludzką, a wymęczona i usatysfakcjonowana pół forma Ayase spała wtulając się w niego. Wiedział, że jego brat jest już w zamku. Czuł jego obecność. Była jak mrowienie na karku. Royal był bardziej dominującym od niego mężczyzną, chociaż wszystkich zwodził jego delikatny uśmiech i roześmiane spojrzenie.
- Lisie, oddaj mi Ayase. - Szepnął w puchate ucho. - Musimy się spotkać z przyszłym królem.
Prosił. Z ciała chłopaka wciąż wypływało jego spełnienie to oznaczało, że maraton musieli skończyć dość niedawno.

Cialo Ayase nosiło znamiona tego co stało się kilkanaście minut wcześniej. Ślady pazurów, zębów i drobne siniaki wskazywały na to, że ich stosunek był naprawdę dziki.
Zresztą nie tylko albinos był podrapany, Jager miał piękna mapę pazurów na plecach i ramionach.
Lisek się nie ograniczał do całusków i bierności. Też pokazał, że jest drapieżnikiem a nie puchatym kroliczkiem.
Lisi ogon i uszy zniknęły i zamiast lisołaka Czarny książę miał przed sobą ślicznego młodego chłopaka, który spał wymęczony stosunkiem że swoim.. Mężem.
On w porównaniu do Jagera mogłby teraz przespać trzęsienie ziemi, żadne przybycie przyszłego króla tygrysów nie zrobiło na nim wrażenia.

Okrył chłopaka i ubrał się. Nie mógł go zabrać w takim stanie do brata... chyba, że sam tego zażąda to prędzej weźmie go na ręce niż pozwoli Royalowi przyjść tutaj. Nacisk na lini więzi powiedział mu, że brat chce zobaczyć Ayase. Owinął wiec chłopaka w prześcieradło i wziął na ręce. W ten sposób sprowadził do obszernej sali w której brat przebywał. Nie potrzebował wskazówek. Energia Royala, więź między braćmi. To było coś czego nie dało się opisać słowami. Następca tronu siedział do nich plecami wpatrując się w zieleń za wielkimi oknami.
- Spodziewałem się, że przywitasz mnie w progu Czarny. Jednak jak tylko przekroczyłem magiczną barierę wyczułem co się dzieje. Jesteś nieodpowiedzialny.
Wstał powoli i odwracał się do brata. Jager stał w drzwiach z Ayase na rękach i słuchał jak brat go łaja. Royal był równie wysoki i postawny jak Jager. Miał te same przenikliwe oczy, jednak w jego tańczyło złoto. Miał też przycięte do ramion jasne włosy. Dokładnie ten sam kolor miała jego grzywa gdy przemieniał się w lwa. Jego opalenizna była też złotawa. Gdy stanął przed nim Jager uklęknął. Royal z ciepłym uśmiechem pogłaskał go po głowie.
- Połóż chłopca na kanapie. Wiem co chciałeś osiągnąć. Czuję to. Nie odbiorę ci go ale na litość ojca, Jager... tak się nie robi... NIE. Połóż go i usiądź. Porozmawiamy.
Gdy już przyszły król nawtykał młodszemu bratu zaczął mówić znów ciepłym tonem. Koty nie zwykły chować swoich myśli. Nikogo wiec nie dziwiło że po szybkim zżucie "żółci" między braćmi znów zapadła przyjazna atmosfera. Jager ułożył Ayase w miękkich poduszkach i usiadł przed nim bardziej podświadomie robiąc z siebie strażnika jego snu.
- Jager, nie.
- Nie oddam go!
- Nikt tego od ciebie nie oczekuje. On jest już nasz. Chociaż wstyd to przyznać to nie zamierzam wywoływać wojny z powodu słabości mojego młodszego brata do słodkich chłopców. Pakt pozostanie więc paktem. Wasze małżeństwo jest jednak nieważne, do czasu aż on nie urodzi ci dziecka. Wśród ludu występował będzie jako kochanek. Zostało ustalone. Oficjalna wersja jest taka, że zapragnąłeś tego królewskiego dziecka, a my żeby nie wszczynać konfliktu załatwiliśmy to w ten sposób licząc, że nikt nie spostrzeże się, że to mężczyzna. Możesz go nawet przykuć do łóżka jeśli ci to pasuje. Nie mamy jednak pewności czy jest hybrydą czy nie. Nie zamierzam odbierać tobie możliwości posiadania potomstwa Jager. Królewskiego dziecka. Nie bękarta. Dam wam rok. Jeśli w ciągu roku Ayase nie będzie brzemienny razem z ojcem wydamy cię za jakąś księżniczkę. Upewniając się wcześniej, że jest zdolna do prokreacji. Chodzi o dobro rodziny. Masz wspaniałe geny. Nie chcemy by umarły wraz z tobą. Dokonałeś pełnego połączenia przed moim przyjazdem. Jeśli jest hybrydą jego ciało zacznie się zmieniać. Zacznie cię przyzywać. Powinien w ciągu paru tygodni dostać pierwszej ruji. Upewnij się tylko, że jesteś obok. Uwierz mi, rok to aż naddatek czasu. Jutro chciałbym porozmawiać z nim. SAM.
Z ust Jagera wydobył się lekki warkot
- Nie pokazuj mi tu zębów i nie sycz. Będę jego królem. Niezależnie od tego czy wam się cokolwiek uda czy nie on będzie podlegał mi. Nie ojcu. Nie bratu. MI.
- Nienawidzę gdy to robisz. Nasza więź jest słaba... możesz ją zerwać.
- Nie zerwę. Jest silniejsza niż ci się wydaje bo to wasze bestie ją stworzyły. Łaczy was magia której nie widziałem już dawno. Nie czułem. Możliwe, że jest nawet mocniejsza niż moja z tobą.
Royal zostawił ich w saloniku i udał się do swojej sypialni. On miał za sobą prawie dzień podróży. Też potrzebował odpoczynku.

Ayase obudził się dopiero następnego dnia koło południa. Był obolały i strasznie głodny. Kiedy przypomniał sobie co sie działo ostatniego dnia poczuł złość.
Nie tylko na Jagera, ale też na swojego lisa. Był na niego taki zły, że nie miał zamiaru zmieniać formy przez dłuższy czas.
Niech siedzi w ukryciu. Jak śmiał go kontrolować? To nie on jest najważniejszy, lis to dodatek. Warknął mając ochotę ugryźć swoje zwierzęce wcielenie.
Podniósł się na ramionach czując, że oprócz Jagera w zamku jest ktoś równie potężny.
Royal?
Jęknął, ale go wszystko bolało. Co to do diabła było?

Podobny problem miały wszystkie kobiety będące w pobliżu i w zamku gdy Jager uwolnił swoje feromony i przygniótł je dominacją. Budziły się obolałe i czuły się jak na kacu. Było to jeden z głównych powodów, dla których Royal był zły.
Ayase nie rozumiał, że lis był równie ważną częścią jak człowiek.
Jager chodził w kółko. Od kiedy chłopak zasnął przespał u jego boku parę godzin po czym znów zaczął chodzić w kółko. Był zdenerwowany. Nie miał pojęcia co brat powie chłopakowi... był jednak przekonany, że powie coś co mu się nie spodoba. Gdy tylko chłopak się obudził już stał w jego drzwiach.
- Nasze bestie się połączyły. Można powiedzieć, że więź jest kompletna.
Czuł jego złość. Nie przejmował się nią. Jego zwierzę domagało się znów poczuć jego smak. Zamiast się na niego rzucać pochwycił go i pocałował.
-Mój brat jest w zamku i chciał się z tobą zobaczyć osobiście. Beze mnie. Przyślę twoje strażniczki. Zaprowadzą cię do niego. JA muszę się oddalić bo inaczej będę nie do wytrzymania.
Ostrzegł go. Ukradł mu jeszcze jeden pocałunek i zniknął za drugimi drzwiami. Jeśli Ayase chciał się na nim po wyżywać to okazja właśnie mu uciekła.

Ayase jęknął cicho kiedy znalazł się w zaborczym uścisku mężczyzny. Co on sobie wyobrażał?! Warknął na niego, ale nim zdążył coś powiedzieć Czarny zdominował go zabierając mu oddech namiętnym pocałunekiem.
Dysząc ciężko obserwował jak ten opuszcza pokój. Szlag by go.
Usłyszał pukanie do drzwi, wyjątkowo pozwolił tygrysica wejść do pokoju. Uniósł brew do góry widząc, ze i one wyglądają jakoś tak.. Miernie.
- Co Wam się stało? - spytał zachrypniętym głosem, bo on to już w ogóle wyglądał jak po kilkudniowej imprezie.
- Jestem strasznie głodny...

- To samo co tobie książę.
Odparła jedna z nich. Druga zaraz pospieszyła z wyjaśnieniami.
- Z nami książę Jager nie... to jego magia uwolniona wczoraj sprawiła, że wszystkie kobiety w zamku czują się jak po suto zakrapianej imprezie.
- Twój .m... książę Jager to bardzo dominujący samiec, ale nigdy wcześniej nie zafundował nam czegoś podobnego. Dobrze wiedzieć, że może. - Dodała pierwsza. Wszyscy już wiedzieli, że Ayase oficjalnie nie ma statusu żony księcia, aż nie powije mu potomka. Nie chciała więc mówić o mężu.
Zapytały w jaki sposób chce zjeść i czy czuje się na siłach by spotkać się z następcą tronu. Gdy doszedł już do siebie zaprowadziły go do byłej komnaty tronowej. Ayase mógł czuć, że jego mąż jest poza obrębem zamku, prawdopodobnie nawet poza magiczną barierą.

Ayase nie wiedział jeszcze, że Jager przestaje być jego mężem. Czarny go o tym nie informował, a inni nie byli do tego uprawnieni.
Lisek wyczuwał też pomimo odległości, że jego partner jest podenerwowany i przez to też był wytracony z równowagi.
Znowu nic nie rozumiał i widocznie pogubił się w tej całej więzi. Postarał się wyglądać jak najlepiej przed spotkaniem z przyszłym królem, nie bardzo podobało mu się, że ma rozmawiać z Royalem sam.
Z jakiegoś powodu czułby się bezpieczniej, gdyby Jager był przy nim, co także było dla niego niezrozumiałe.
Odetchnął cicho, gdy stanął przed drzwiami na taras. Czuł, że najstarszy z kotów już na niego czeka.
- Chciałeś się ze mną zobaczyć. - powiedział spoglądając na mężczyznę swoimi dużymi czerwonymi oczami.
Nie czuł chęci klękania przed nim, jak to było w przypadku jego ojca czy brata. Nie miał tak dużej potrzeby podporządkowania się mu.. Bardziej chyba reagował na swojego męża. Więź z Jagerem była naprawdę silna, do czego lis nie mógł się przyzwyczaić. Co chwila wzdrygnał się albo robił miny, gdy naplywały do niego różne emocje. Jak to zablokować?

Royal nie był jeszcze królem. Nie czuł też potrzeby zniżania wszystkich do poziomu podłogi.
- Witaj Ayase. Darze północy dla Królestwa kotów. Z radością przyjmujemy dar twojej osoby od twojego ojca.
Podniósł się i stanął przed nim. Uśmiechał się. Patrzył spokojnie.
- Zgodnie z wolą podpisanego przymierza przekazuję cię mojemu bratu.
Położył dłoń na policzku Ayase i delikatnie uniósł jego twarz w górę. Musiał załatwić dwie sprawy. Żadna nie była przyjemna.
- Każdy król ma władzę nad swoim ludem. Władza kotów rozciąga się poza granice kraju. Poza fizyczność. Władza króla nad swoim ludem w tym kraju oznacza władzę nad duszę. Od Hery wiem, że twój naród nie korzysta z więzi, albo nie stworzono jej z tobą. Powinno być to więc dla ciebie... mniej nieprzyjemne. Jako skarb królewskiego dworu zostaniesz połączony więzią ze mną, moim ojcem i każdym następnym królem. Jest to inny rodzaj więzi niż więź partnerska.
Royal poprowadził chłopaka do stołu i posadził go obok siebie. Spokojnie wyjaśniał mu z czym się wiąże więź kociego króla z jego ludem. Koty posiadały ją z racji urodzenia ale Ayase nie był kotem. Wyjaśnił mu więc czego może się spodziewać.
- Jeśli przyjmiesz to dobrowolnie będzie to mniej nieprzyjemne. Gdy zmuszam kogoś do podobnej czynności muszę wezwać mój zwierzęcy autorytet. Jest to mniej humanitarne.
Ostrzegł go jednocześnie, że w skutek więzi może przestać czuć cokolwiek do swojej obecnej rodziny. Ma ona za zadanie zapewnić by każdy członek stada dbał o dobro stada.
- Zniknie pragnienie uległości przed ojcem i bratem. Co ci się może spodobać będziesz mógł łatwiej oprzeć się Jagerowi i jego dominacji ponieważ będziesz mógł czerpać z mojego autorytetu.