Wpadka księcia

First topic message reminder :

Wpadka księcia - Dwie zwaśnione nacje planują zakończyć waśnie za pomocą małżeństwa swoich niekoronowanych dzieci. Przed księciem X staje orszak pięknych istot. Wszystkie one są potomkami obecnego władcy. Bez wahania wybiera on Y przekonany, że jest on kobietą. Jakież będzie jego zdziwienie gdy w noc poślubną okaże się, że niezwykle urodziwy osobnik jest mężczyzną


Tygrys - Smok
Lis - Amantis

Jeśli było się księciem to trzeba było wiedzieć jak pachnie ruja bo wtedy leciało się z panienką w 2 dziurkę. Książęce bękarty nie były mile widziane. Co więcej mogli by go wtedy zmusić do ożenku z ową kobietą a tego nie chciał. Nie chciał dzieci. Nie planował.

Zauważył, że jest miejsce, które jak naciska palcami to chłopak zachowuje się inaczej. Upewnił się, że to mu się podoba i nawet po dołożeniu kolejnego palca naciskał je rytmicznie. Aż dreszcz go przeszedł gdy jego zachowanie i dźwięki wydobywające się z gardła uległy zmianie. Wgryzł się mocniej w jego szyję gdy zaczął napierać na dziewiczy tyłek chłopaka. Puścił jego włosy tylko po to żeby złapać go za biodra by mu nie uciekł. Drugą ręką objął jego szyję. Ugryzienie w jakiś sposób odwracało uwagę od bólu związanego z penetracją.

Kiedy znalazł w jego tyłku zgrubienie i zaczął je naciskać, warkot zmienił się w jęk. A w pokoju zaroiło się od erotycznego zapachu liska. 
Był słodki, odurzający. Jak czekolada albo karmel. Sprawiał, że chciało się go zjeść. Ugryźć. 
- Aahh. - Zaskomlał nie wiedząc co go w tym momencie boli, kark czy tyłek. 
Chwycił się ręki, która trzymała go za szyję i znowu wbił w niego pazurki. 
- Jager, boliii! Przestań.. - jęknął drżąc mu rozkosznie w ramionach.

Odsunął jego rękę tak żeby ich palce się splotły. Zaczął go dopieszczać na członku wciąż trzymając jego biodra. Pierwsze wejście było ciężkie. Gdy wszedł do końca zatrzymał się. Zaczął delikatnie lizać ugryzienie na karku chłopaka.
-Jestem cały. Nie było tak źle prawda? Teraz już będzie tylko lepiej...
Mruczał mu niskim głosem. Przypomniał sobie, w którym miejscu było to miejsce, że mu się podobało i nacisnął na tą ściankę.
- Weź głęboki oddech. - Nacisnął na główkę jego penisa i zaczął się wycofywać. Kolejny ruch był szybszy i bardziej zdecydowany. Złapał mocniej jego rękę pozwalając by pazury wbijały się w jego dłoń.

Po wszystkim wydrapie mu oczy i ogdryzie fiuta. Odpłaci się za przymuszenie go do seksu. 
Wiedział, że gdy raz rozbudzi jego ciało te będzie się domagać pieszczot co jakiś czas. 
Jego lisia, seksualna magia nie zadowoli się masturbacja. Będzie naciskać na dotyk rąk kogoś innego. A nikt inny w tym zamku nie ulegnie mu, bo będzie bał się Jagera.
Szlag by go.
Z czystej przekory nie słuchał jego rad, wziął co prawda głęboki oddech, ale już go nie wypuścił. I o mało przy tym nie zemdlał. Całe szczęście Czarny zauważył jego niemadrę zachowanie i zaczął się w nim rytmicznie poruszać, a to wyrwało jęki z gardła liska. I kolejne rytmiczne oddechy.

Jager nie zwykł słuchać innych poza swoim najstarszym bratem i ojcem. Zwykł też stawiać na swoim. Kiedy więc mówił, że sprawi, że będzie jęczał o więcej nie żartował. Zamierzał do tego doprowadzić, a starania zaczął już teraz. Poruszając się naciskał na ściankę na której była prostata. Pieścił jego członka nie dając mu wytchnienia i dzielnie znosił ból wbijających się lisich pazurów. Gdy zaczynał się przyzwyczajać do jednego tempa przyspieszał znów wyciskając z jego ust kolejne jęki. Gdy prejakulat zaczął moczyć jego dłoń przyspieszył by doszli razem. Wiedział, że takie przeżycie połączy ich jeszcze bardziej. Chłopak w momencie szczytu mógł poczuć w sobie głęboko Jagera i jego spełnienie rozlewające się ciepłem. Nagryzał i lizał jego kark na zmianę mrucząc mu wręcz by na koniec wydobyć ze swoich ust coś na kształt ryku dojścia. Ich zmieszany zapach musiał przebijać się na zewnątrz sypialni. Jager opadł ciężko na ciało lisa znów wciskając go w materac.
-Było ci dobrze.- Wymruczał w końcu otrząsając się po orgazmie i znów liżąc jego szyję.

- Złaź ty zwyrolu! - jęknął Lisek prężąc się pod nim i próbując utrudnić mu lizanie go.
- Jak mogłeś to zrobić wbrew mojej woli? - warknął na niego i dziabnął go do krwi w rękę, która leżała niedaleko niego.
Czuł, że magia zadowoliła się takim przypieczętowaniem małżeństwa. Wyczuwał swojego męża znacznie silniej niż jeszcze chwilę wcześniej.
Nie podobało mu się to. Nawet krew partnera zdawała się być słodka.

W odpowiedzi ugryzł go w dłoń. Z tym, że krew chłopaka wtarł w prześcieradło. Powinno załatwić sprawę przynajmniej dla malutkich. Wysunął się z niego i pozwolił mu się odwrócić. Zanim jednak zaczął ujadać albo warczeć na niego pocałował go. Czuł, że nie chce ale podaje mu się podświadomie. Czuł też opór lisa przed całkowitą dominacją. Było to słodko gorzkie i stanowiło wyzwanie które lubił. Był w tej chwili bardzo zadowolonym kocurem.
- Nie radzę się ruszać. Tył za pierwszym razem może boleć. Nie martw się jednak. Każdy kolejny będzie bardziej przyjemny. Pierwszy boli najbardziej.
Przytrzymał jego ręce i zaczął zlizywać z chłopaka pot czyniąc swoją obecność na jego ciele jeszcze bardziej namacalną. Drażnił przez chwilę sutki chłopaka. Dopiero wtedy puścił jego dłonie przytulił go.
- Naprawdę. Ostrzegam. Nogi odmówią posłuszeństwa. - Powtórzył gdy zaczął znów uciekać od niego.

- Pieprzysz, puszczaj chce się wykąpać. - warknął odpychając go i pokazując zęby. 
Czarny nie byłby sobą, gdyby nie pozwoliłby mu samemu sprawdzić swoich umiejętności. 
- Nie mam zamiaru dać Ci się złapać kolejny raz. 
Nie był w stanie przejść dwóch kroków, opadł na kolana z cichym jękiem. Omalo tego okazało się, że jako lis też ma problem z chodzeniem. 
Wrócił do w pełni ludzkiej formy, mimo że emocje ciągle targały tym drobnym ciałem. 
Czemu to tak boli? Aż promieniuje w biodra. Co to będzie po kilku godzinach? 
Kichnął, cały smierdział kotem. Zmarszczył śmieszne nos, przez co przez chwilę wyglądał jak królik a nie lis.

Podszedł i wziął go na ręce. Przez te kolejne kroki i ruszanie się sperma księcia zaczęła wydobywać się z tyłka chłopaka. Znów zaniósł do łóżka. Niezależnie od formy dostosował się do niego otulając swoim ciałem i zapachem. Znów go objął. Za każdym razem jak od niego uciekał sytuacja się powtarzała. Jager przynosił go znów do łóżka i obejmował. Tak w kółko. Oczywiście po paru godzinach chłopak mógł zrobić więcej kroków. Niezależnie jednak zanim dotarł do drzwi znów był niesiony do łóżka. Książę więcej nie naciskał na zbliżenie jedynie pilnował by jego zapach utrzymywał się na ciele lisa wystarczająco długo. Dawał mu obiecane ciepło i czułość mimo jego parskania i prychania.
- Śniadanie będzie dopiero za godzinę.
Uprzedził go gdy znów próbował prysnąć z łóżka. Był już pewien, że lis niezależnie co zrobi będzie niósł jego zapach cały czas.

Nawet gdyby wytarzał się w gnoju, nie przebiłby zapachu Czarnego. Po kilku godzinach takiej zabawy w kotka i myszkę, a raczej w tygrysa i lisa, chłopak padał na pysk.
I to dosłownie, bo na końcu znowu był lisem. W puchatej pościeli wystawał tylko jego pyszczek i czarny nosek.
Oczy mu sie  zamykały i włączył z sobą, żeby jeszcze spróbować raz uciec i sie  wykąpać. 
Nie było łatwo zebrać siły, kiedy od kilku dni żył w ciągłym stresie i dużo uciekał. 
- Tygrysy są najgorsze. Czemu tata nie wziął rozejmu z jakimiś psami? Z nimi nie ma problemu. - Powiedział do siebie, nie zdając sobie sprawy, że tym razem to i mąż go zrozumie. 
Więź się pogłębiała.

- Psom twój ojciec pewnie odda kogoś innego. Sojusz z nami załatwia mu też w pewien sposób sojusz z psami i paroma innymi rasami. Gdyby nie zaczął tak to inni nawet nie chcieli by z nim gadać.
Wyjaśnił co mogło dać Ayase pojęcie, że mąż go rozumie nawet w lisiej formie. Teraz jednak wyłożył się leniwie znów prezentując całą swoją muskulaturę. Czarne włosy rozłożone były na poduszkach. Mięśnie torsu napięły się ładnie gdy założył rękę za głowę. Zmienił formę gdy znów opuścił łóżko. Nie zamierzał go tym razem gonić. Był pewien, że mu nie ucieknie. Nie daleko. Przez następny miesiąc umiarkowanie zamierzał korzystać z ciała tego liska. W jego pozie było wszystko za co mógł go nienawidzić i kochać jednocześnie. Buta. Ego. Pewność siebie.

Podniósł łeb do góry słysząc, że ten odpowiada na jego słowa.
- Niemożliwe. - powiedział znowu a widząc zadowolenie mężczyzny Najeżył się cały i znowu pokazał zęby.
- Mam nadzieję, że twój brat i ojciec obrażeni za ten żart każą mnie zabić. Przynajmniej się od ciebie uwolnienie. - warknął wkurzony i jednak zeskoczył z łóżka. Powoli i chwiejnie opuścił sypialnie męża. Dobrze, że ta jego była tak blisko, bo za nic by nie doszedł. Popiskując cicho schował się w swoim pokoju.
Oczywiste powiedział to tylko po to, żeby mu dopiec. Tak naprawdę to miał silna wolę życia i nie chciał go stracić. Pokazał to prosząc Jagera o darowanie mu życia.

Jager zaś wątpił, żeby jego brat albo ojciec skazali chłopaka. Szczególnie, że on sam nie miał problemu z męskim małżonkiem. Doskonale wiedział gdzie się udał. Czuł go nawet przez ścianę. Zapach kusił. Z doświadczenia wiedział, że musi dać mu odpocząć. Sam skorzystał z swojej kociej wolności i zasnął smacznie. Obudził go dopiero zapach śniadania i przemieszczającego się lisa go obudził. Odział się w lekkie spodnie i bluzkę i tym stanie ruszył do jadalni.

Kiedy lis doszedł do siebie skierował pierwsze kroki do łazienki. Tam próbował zmyć z siebie zapach księcia, ale ten dosłownie w niego wsiąkł.
Jager bardzo dobitnie odznaczył swój teren, ku irytacji liska.
W końcu przeklinając pod nosem wyszedł z wody i spryskał się obficie perfumami. Nie przeszkadzało mu, że są one damskie. Cała ennergię poświęcał na to, żeby pozbyć się zapachu męża.
Tyłek pulsował bólem, ale przynajmniej mógł już chodzić. 
- Księżniczko, śniadanie.
Usłyszał, gdy zastanawiał się przy szafie co ubrać. Było za gorąco na kimono, zdecydował się więc na zwiewna tunike i spodnie do kolan. Nie zamierzał udawać dłużej księżniczki. Nie za to co mu zrobił.
Na samo wspomnienie prychał zirytowany.

Zdaniem Jagera problemu nie było. Gdy zobaczył spodnie i tunikę o mało nie parsknął śmiechem. Jego rozbawienie wprawiło w osłupienie służbę. Pozbierała się ona szybko wracając do swoich zajęć gdy padły kolejne słowa.
- Ayase... podkreślanie swojej niezależności męskim ubiorem nic nie zmieni. Wciąż należysz do mnie. - Rzucił rozbawiony. - Usiądź proszę. Pamiętaj że otaczają cię koty. Mają słuch lepszy od każdego psa i nie gorszy węch. Wiedzą dokładnie co działo się wczoraj.

Ayase syknął na niego bardziej kocio niż po psiemu. 
- Mów tak dalej, to wyskocze przed służba nago. - warknął podchodząc do stołu zastawionego jedzeniem.
Rozejrzał się w poszukiwaniu najlepszych kąsków. Całe szczęście, że nie wyszedł za królika. Chyba by oszalał jedząc ciągle warzywa i owoce. 
Tyłek dalej pulsował bólem więc zamiast usiąść na krześle obok męża, nałożył sobie mięsa i słodkości po czym rozsiadł się, z nogą położona pod siebie, na miękkiej kanapie. 
Nie wyszedł z jadalni tylko dlatego, że był strasznie głodny i wątpił, że to co ma na talerzyku mu wystarczy. Musiał naładować baterie, żeby wymyślać kolejne sposoby na ucieczkę przed tym zbokiem.
Jakoś wytrzyma jego towarzystwo podczas posiłków.

- Bardzo chętnie zobaczę jak budzi się w tobie ekshibicjonista.
Odparł z jeszcze szerszym uśmiechem.
-Twoje ciało jest piękne i uważam, że nie masz nic do ukrycia.
Powiedział chwilę później. Swoim słowom nadawał ton bezosobowy żeby Ayase był pewien, że mówi do niego jako małżonka, a nie wyimaginowanej księżniczki.
- Wasza książęca mość... trochę nie przystoi żeby... - Zaczął jeden z wyższych rangą służących.
-Żeby to było jasne. Jeśli moja druga połówka postanowi paradować nago albo przywdziewać zbroję bądź inne dziwne odzienie nie mam nic przeciwko temu. Lis powinien poznać trochę kociej wolności. W końcu zostanie z nami dość długo.
- Oczywiście książę. - Zamilkł i skłonił się. Podszedł zaraz do Ayase. - Jeśli będziesz miała pani jakiekolwiek życzenia garderobiane jestem do twojej dyspozycji.
Skłonił się i znów skrył w cieniu pomieszczenia czekając na możliwość przydania się.

- Nie jestem żadna Panią! - burknął wkurzony tym, że Jager nic nie robił sobie z jego groźb. Ani z ucieczek, a wszystkie bunty tłumi siłą.
Jak by mu dokuczyć?
- Wielki Pan Nikt nie zrobił mi nigdy kawału, a patrzcie się. Całe twoje królestwo uwierzyło, że masz żonę. - Prychnął wcinając małe kiełbaski z kurczaka. Kurczak to było jego ulubione mięso. Na drugim miejscu były ryby, których to dziś mu tu brakowało.
Zamiast tego nałożył dużo słodkości, takich których nie znał ze swojego królestwa. 
Westchnął, ale było gorąco. Za ciepło jak dla niego.

- Mam żonę. Niezależnie od tego co ona sama o tym myśli. Mówiąc szczerze po ostatniej nocy całkiem mi dobrze z tym, że jest jaka jest.
Lis chyba był zbyt rozeźlony żeby zauważyć, że jego fochy zupełnie nie działają na tygrysa, co więcej, ten wciąż prawił mu niewymuszone komplementy które pozostawały chyba bez echa... a może nie? Może Lisie serduszko zwyczajnie bało się uwierzyć, że ktoś go zwyczajnie akceptuje tak po prostu?
- Poniżej poziomu gruntu znajduje się parę komnat z grot skalnych. Są chłodniejsze. Niektóre służą za spiżarnie ale jest też źródło z którego korzystaliśmy wczoraj. Chyba że wolisz ochłodzić się przy strumieniu. Jest tutaj parę orzeźwiających wodospadów. Z chęcią cię oprowadzę. No i ... proponuję żeby przygotowano dla ciebie jedną z tunik.. które nosi się u nas. Są lżejsze od twoich rodzimych materiałów

- Co z tobą nie tak? - jęknął słysząc, że ten go akceptuje i wcale nie uważa, że bycie mężczyzna jest przeszkodą. - Powinieneś wybrać któraś z moich sióstr. One przynajmniej cieszyłyby się z twoich zalotów. - dodał podnosząc się z cichym jękiem. Aż musiał na moment zamknąć oczy, bo miał wrażenie jakby mu prąd przeszedł wzdłuż kręgosłupa.
Spojrzał na Jagera kiedy ten powiedział o jaskiniach, skąd wiedział że się męczy? Na moment w tych czerwonych ślepiach zabłysło zainteresowanie i ciekawość.
- Wolę sam się oprowadzić. - burknął na męża, bo fakt że mimo swojej płci, noc poślubna się odbyła godziła w jego lisia dumę. - Im mniej ciebie obok mnie, tym lepiej.- kontynuował bycie niemiłym i złośliwym. 
Lisek nie zamierzał go do siebie dopuścić, przez całe życie wszyscy go odpychali, zostawiali i zapomniali o nim. Nauczył się już, żeby nie polegać na innych. Nie miał przyjaciół, znajomych. O urodzinach nigdy nikt nie pamiętał, całymi dniami uczył się i czytał książki żeby nie myśleć o samotności . Gdy miał koszmary, albo był chory nikt go nie przytulił ani nie pogłaskał. Rodzeństwo olewało go i dokuczało mu, a ojciec nigdy nie miał dla niego czasu. 
Co było zrozumiałe, bo przecież był królem, prawda?

Cały dzień książę subtelnie zaznaczał swoje towarzystwo naruszając strefę komfortu liska. Krążył. Zaczepiał. Domagał się uwagi jak typowy kot. W nocy dał mu trochę spokoju bo gdy tylko zaszło słońce ruszył na łowy. Wrócił w środku nocy. Jak przystało na kota czyściutki i ani śladu po zdobyczy. Podszedł bezszelestnie do chłopaka i ułożył się obok mrucząc. Nie zamierzał go tego dnia napastować seksualnie. Wiedział, że jego ciało ciężko zniosło pierwszy raz i lepiej dać mu odpocząć.

Czując ugonajacy się materac przestraszył się i usiadł gwałtownie na łóżku. Nie słyszał skradającego się Jagera, gdy tylko udało mu się schować przed mężem w pokoju, zasnął. 
Był wykończony tymi ciągłymi ucieczkami i polowaniem na jego osobę.
- Jager. - powiedział, gdy dostrzegł lśniące w blasku księżyca ślepia. - Wynocha z mojego łóżka! - warknął pokazując na niego zęby, gotów w każdej chwili go dziabnąć.

Tygrys otarł się o niego pyskiem i położył na nim jedną z przednich łap i zawinął ogon. Mruczał dość głośno. Dźwięk był jednak monotonny i uspokajający. Zamknął oczy i znów się ułożył. Nie zamierzał go tej nocy brać ani molestować. Zwyczajnie przyszedł spać z nim w jednym łóżku. Chłopak musiał rozumieć, że jeśli przeniesie się gdzie indziej to ten zwyczajnie pójdzie za nim. Mógł za to spać w swoim łóżku chroniony przed światem przez wielką kocią bestię. Żadne demony nie wyjdą z pod łóżka. 100 % skuteczności.

Przyglądał się mu uważnie, bo bał się, że to jakiś podstęp i chce go znowu wykorzystać. Kiedy nie zauważył żadnych podejrzanych ruchów z jego strony nieco się uspokoił. Nie znaczyło to jednak, że ma zamiar z nim spać. 
Zmienił się w liska i ziewając zeskoczył na ziemię. Był śpiący i zmęczony, ale ostatkiem sił próbował uciekać. 
Waleczny tygrys był z tego liska. 
Położy się na poduszkach i wyczerpany nawet nie zauważył kiedy zasnął. To mruczenie było jak kołysanka, której nikt wcześniej mu nie śpiewał.

Koty słynęły wręcz z tego, że potrafią przespać 16 godzin. Nie powinno więc dziwić lisa że gdy się obudził kocur wciąż spał w najlepsze co więcej znów naruszając jego prywatną przestrzeń i zapewniając nie tylko mruczenie, ale i coś w rodzaju poduszki. Gdy tylko pierzchnął oko się otworzyło. Ziewnął. Rozciągnął się z kocią gracją zeskakując z łóżka zmienił w człowieka.
- Pójdę się ubrać bo znów będziesz marudził, że cię napastuję. Widzimy się na śniadaniu.
Nago jak go natura stworzyła przeszedł do własnej sypialni, od której oddzielały go tylko drzwi. Tak. Ayase właśnie miał za sobą w pełni przespaną noc u boku kogoś kto grzał mu łóżko i go przytulał. To musiał być szok dla młodego mężczyzny.