|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Gotowi do rozkazów Nie Lut 25, 2018 7:34 pm | |
| First topic message reminder :
Wybudzono go. Dobrze wiedział, co jest następne w kolejności... I choć nigdy nie byli w stanie usunąć wszystkich jego wspomnień, to zawsze próbowano, chcąc zachować jak największą kontrolę. Tak też było i tym razem. Elektrowstrząsy, których nikt nie byłby w stanie znieść z godnością, w milczeniu. On również. Ból, paraliżujący jego ciało, jednocześnie budzący krzyk, nad którym nie umiał zapanować. Jeszcze tylko te klika słów, które uruchamiały w nim system. I już był ich. Poddany, gotowy wypełnić każdą misję, zamknięty na racjonalne rozumowanie i swoje własne uczucia. Jeśli kazaliby mu zabić dzieci, robiłby to bez chwili zastanowienia, roztrzaskując te małe czaszki bezmyślnie. Misja jest misją. Należy ją zrealizować. Wszystko musiało dziać się w przeciągu raptem kilku godzin, aby nie obudził się w nim prawdziwy Bucky, chcący wyrwać się z roli Zimowego Żołnierza, pamiętający jakieś strzępy, starający się odnaleźć siebie. - Żołnierzu? - Gotowy do rozkazów - odezwał się po chwili, wciąż starając się uspokoić oddech. Podniósł zimne spojrzenie srebrnych oczu na mężczyznę, który go wybudził, czekając na szczegóły. W tej chwili nie był sobą. Nie miał emocji. Nie chciał zabić tego gościa, skręcając mu kark. Nie planował wysadzenia tej całej pieprzonej bazy z sobą w samym jej centrum... Wcale. Powiódł uważnym spojrzeniem po pozostałych znajdujących się w szarym, obskurnym pomieszczeniu. Nie było ich wielu - jeden lekarz, który chętnie badał to, co siedziało w Zimowym Żołnierzu, łudząc się, że kiedyś zdoła odświeżyć serum i stworzyć całą armię. Poza nim dwóch żołnierzy oraz mechanik zajmujący się stalową ręką. I Rumlow. - Rumlow przekaże ci szczegóły misji. Rozkujcie - polecił mężczyzna odpowiedzialny za obudzenie potwora, po czym odwrócił się i opuścił pomieszczenie. Dwóch pozostałych żołnierzy uwolniło ręce i nogi Jamesa, a ten niemal od razu podniósł się z krzesła tortur, zwracając uważny wzrok na Rumlowa, czekając na instrukcje.
|
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sro Mar 21, 2018 5:54 pm | |
| Poczuł się ważny. Skoro był dla Rumlowa istotniejszy niż ucieczka z Tarczy, naprawdę coś musiało być na rzeczy. Ostrożnym ruchem zwrócił się bardziej w jego stronę i musnął wargami czoło Brocka, mrużąc oczy. - Zakochałeś się – szepnął zaczepnie. Jak na obolałego i postrzelonego, całkiem dobrze trzymał się go pozytywny nastrój. Ale nie powiedział tego, żeby go wyśmiać czy cokolwiek w tym stylu, absolutnie! W jego głosie raczej brzmiał podziw.
Słuchał jego analizy z mimowolnym uśmiechem na twarzy. - Mm, tak. Truskawki i maliny, moje ulubione – skomentował kwestię dżemu. Odsunął się, żeby złożyć krótki pocałunek na jego karku, wtulając nos w ładnie pachnące kosmyki włosów, po czym odsunął się i sięgnął po krem czekoladowy. - Nie przepadam za miodem. Zjem z tym i dżemem. A ty? - przyznał szczerze, sięgając po jeden z talerzy, żeby pomóc mu w przygotowywaniu tego wszystkiego. - Seksownie wyglądasz w kuchni. Jak kiedyś zechcesz nauczyć się gotować, to dopiero będzie widok zwalający z nóg… - nieczęsto pozwalał sobie na aż taką otwartość, ale… Chciał jakoś przejść tę granicę. A przecież mówienie miłych rzeczy było naturalne w związku.
Clint stymulował jego członka stanowczymi, pewnymi ruchami, gdzieś tracąc ten swój kawałek szkła, żeby zwolnić drugą rękę. Ją oparł na pośladku mężczyzny, przesuwając się palcami bardziej w stronę środka, zdradzając swój plan. - Chcę cię zerżnąć – odpowiedział na pytanie Lexa, szczerze ciekaw reakcji. Gwałtem by go nie wziął – to już zdecydowanie leżało poza upodobaniami Hawkeye'a i właściwie tylko dlatego czekał na odpowiedź nim zdecydował się na coś więcej. W tym czasie dłoń z członka zsunęła się niżej, sięgając jąder, żeby zacząć je masować z wyczuciem, podczas gdy usta scałowywały z szyi Luthora krew.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sro Mar 21, 2018 7:34 pm | |
| Rumlow był daleki od przyznawania mu racji, a jeszcze bardziej niechętny do mówienia tego na głos. Tak, chyba się zakochał. I to było przerażające. Najemnicy nie mogli się zakochiwać. - Za dużo gadasz. - mruknął, poprawiając na nim koc. Na ten czuły gest Jamesa nie mógł jednak udać obojętności.- Jak tak dalej pójdzie, pomyślę jeszcze, że ci na mnie zależy.
- Ja wezmę miód i to czekoladowe smarowidło - zdecydował Thor - Hmh? Podobam ci się, kiedy przygotowuję jedzenie? - zainteresował się nagle - No, to jest bardzo dobra motywacja do nauki gotowania - powiedział, uśmiechając się szeroko. Kiedy tak Steve go adorował, wojownik czuł się przy nim naprawdę chciany i pożądany, czego nie doświadczył nigdy wcześniej przy Lokim, o którego uwagę należało zabiegać non stop, i to bez wzajemności. W tej nowej relacji, będąc przy Kapitanie, miał naprawdę wrażenie, jakby byli już w związku z długoletnim stażem, kiedy było się już pewnym drugiej osoby; miał w końcu jakieś poczucie normalności i wsparcia... i zaufania. Loki nigdy mu nie ufał. On nie ufał nikomu. Thora bardzo to raniło. - Wiesz, Steve?... - zaczął, zbierając myśli - Pomimo tylu lat spędzonych w Asgardzie, wśród innych bogów, dopiero teraz czuję się, jakbym trafił do bajki. - mruknął. - Teraz, kiedy stoimy sobie w kuchni, i wszystko wydaje się takie normalne... - westchnął, i odwrócił się w jego kierunku - I to dzięki tobie. Tylko dzięki tobie. - zaznaczył, pochylając się, żeby pocałować go, w nagłej potrzebie bliskości, jakby upewniał się, że to nie jest sen, i naprawdę znalazł kogoś, komu mógł w pełni oddać serce.
Całowany po szyi, podstawiał się pod pieszczotę. Głosy w jego głowie zrobiły się bardziej natarczywe i nieprzyjemne. Zlizał krew z własnych palców, oddychając coraz bardziej niespokojnie. Im więcej jej było, tym bardziej był nią otumaniony. Na oznajmienie Clinta nie zdawał się specjalnie zaskoczony, ale też nie zdawał się specjalnie podekscytowany. - Skoro tak, to lepiej się przyłóż. - Luthor miał w głosie coś więcej, niż wyzwanie. - Łatwo się tym nudzę. Mam wtedy głupie pomysły. Powrócił do pozycji przy kafelkach, która była bardziej komfortowa, bardziej stabilna, wyginając się w lekki łuk, dając mu do siebie swobodny dostęp. Nadal bawił się szkłem, zgodnie z ich wcześniejszą rozmową po prostu pozwalając mu przejąć kontrolę. Jeśli już miał być spokojny, a przychodziło mu to z trudem, był ciekaw w stonowany sposób, w jaki sposób Clint poprowadzi sprawę. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sro Mar 21, 2018 9:30 pm | |
| James nie był tym typem człowieka, który oczekiwał wzniosłych deklaracji i ciągłego wyznawania sobie uczuć. Lubił wiedzieć na czym stał, ale nie potrzebował nadmiernej słownej wylewności. Ważne, żeby Rumlow był. I tyle. - Mm, nie zaprzeczę – przyznał. Jego organizm dalej zmagał się z neutralizacją toksyn, żeby rana mogła zacząć się leczyć. To na nim samym odbijało się dużym zmęczeniem i wychłodzeniem organizmu, więc ze szczerą ulgą przyjął koc. Mimo to, nie zamierzał zasypiać, chcąc dać czas Brockowi na odpoczynek. - Śpij. Nie ruszą nas, jeśli będziemy razem – mruknął, łagodnym gestem obejmując go ramieniem, tym samym naciągając materiał koca również na jego ciało.
Chciał odpowiedzieć, ale Thor skutecznie zamknął mu usta. Steve wplótł dłoń w jego włosy, zabraniając mu odsuwania się, chcąc tej pieszczoty całym sobą. Nie był bierny, to za jego sprawą pocałunek przybrał znacznie bardziej namiętny wyraz. Kiedy odsunął się, żeby zaczerpnąć tchu, nie odszedł od jego ciała, opierając dłonie na ramionach Thora. - Cieszę się – przyznał. Wiedział, że Asgardczyk jest osobą, której ukrywanie uczuć przychodzi z trudem. Zbyt ekspresyjny, żeby cokolwiek ukryć. Steve czuł się dzięki temu znacznie bardziej rozluźniony i odprężony; nie musiał gdybać, zastanawiać się, analizować. Po prostu wiedział. - Z czasem możemy przenieść się do jednego pokoju – zaproponował zupełnie luźno, pogodnie. - Zobaczymy. Ale coś czuję, że nawet mając cię codziennie, będzie mi ciebie dalej za mało – stwierdził, sięgając po tosty, żeby posmarować je miodem i czekoladą, zaraz wręczając Thorowi. - Smacznego – rzucił z uśmiechem, dopiero po chwili zajmując się swoimi.
Clint zacisnął jedną dłoń na włosach Luthora, odchylając sobie jego głowę, jednocześnie drugą sięgnął między pośladki mężczyzny, żeby zacząć stymulować to czułe, delikatne miejsce stanowczymi ruchami. Nie był ani delikatny, ani brutalny. Po prostu pewny tego, co robił. Kontrolował kochanka silnym uściskiem dłoni na włosach, a pocałunkami na szyi i ramionach starał się odwrócić jego uwagę od myślenia o wybrykach… W pewnym momencie wgryzł się w ramię Lexa, zostawiając po sobie bardzo wyraźny ślad, jednocześnie cofając dłoń od jego pośladków. - Wypnij się – szepnął, siłą sprowadzając go do tej pozycji, aby następnie jednym silnym, stanowczym pchnięciem spenetrować jego ciało. Nie obejmował go. Stał za nim, wyprostowany, opierając dłonie na pośladkach, żeby ten nie miał możliwości na jakiekolwiek umknięcie mu. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sro Mar 21, 2018 10:48 pm | |
| - W porządku. Obudź mnie, kiedy doktorek będzie chciał robić jakieś badania. - mruknął Rumlow, po czym ułożył się wygodniej. Tym razem nie próbował obejmować Jamesa. Podłożył rękę pod głowę, zamknął oczy i wyrównał oddech. Zasnął niemal od razu. Nigdy by nie przyznał, że był zmęczony, ale każdy i tak mógłby to zauważyć. Przy Jamesie zawsze spał spokojnie. Nie rzucał się na łóżku i nie miał koszmarów. Czując jego zapach wystarczająco blisko, nie musiał się o nic martwić. Razem zawsze daliby sobie radę.
- Chodź. - mruknął Thor, biorąc go za rękę - Łóżko, jedzenie i telewizor, pamiętasz? - przypomniał mu plan. Kiedy przenieśli się na miejsce, włączył urządzenie i rzucił kilka większych poduszek na ścianę, robiąc im wygodniejsze legowisko. Kiedy Steve się położył, Thor wręczył mu talerz, i sam umościł się obok, biorąc własny. Podał mu pilota. W tle słyszeli właśnie najnowsze wiadomości. - Ty wybierasz. - powiedział ciepło, wspierając się ramieniem o jego ramię.
Mężczyzna nie unikał dotyku, nie próbował się cofać. Jak na siebie i stan myśli, wykazywał daleko idące opanowanie. Oddychał ciężej, podstawiając się pod jego pieszczoty. Ba, dawał się nawet ustawiać i ciągnąć za włosy. Jednak dopiero ugryzienie wywołało bardziej zauważalny efekt. Westchnął w zmysłowej przyjemności. Wywołało to w nim jakąś emocję. Ruszyło ponownie tę dziką iskrę, którą dotąd próbował wytłumiać. Luthor, sprowadzony do jeszcze niższej pozycji, warknął. Pomimo szczerej chęci uległości w tym momencie, nie potrafił oddawać kontroli. Było to zupełnie sprzeczne z jego instynktem żądzy władzy. Poczekał jeszcze moment, niecierpliwie i z irytacją. Oczekiwał bólu, ale odczucie napierania wcale nie było bardzo nieznośne, dzięki wcześniejszemu przygotowaniu. W głowie słyszał głośny, dziki śmiech. Zacisnął ręce w pięści, nadal trzymając je na kafelkach. Poleciało więcej krwi. Kiedy poczuł w końcu Clinta, momentalnie docisnął do niego pośladki, a w chwilę potem odchylił się w tył, złapał jedną ręką za jego kark, i zacisnął na nim mięśnie, mocno i sugestywnie. Chciał bólu, chciał go więcej i więcej, w każdej możliwej formie. - Mówiłem ci... żebyś się... nie opierdalał. - warknął, falując biodrami, spinając przy każdym ruchu i nie czekając na jego reakcję. Fundował mu tym bardzo silne doznania, i zmuszał do bardziej agresywnego działania, jeśli Clint miał zamiar jeszcze cokolwiek kontrolować. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sro Mar 21, 2018 11:05 pm | |
| James leżał i walczył o to, żeby nie zasnąć, skupiając się na słuchaniu oddechu Rumlowa. Reagował na każdy jego ruch i dźwięk, chcąc mieć pewność, że śpi spokojnie. To było dziwne… Ta ciągła potrzeba sprawowania nad nim opieki, chronienia go. Dziwne i przyjemne jednocześnie. Chciał być dla niego oparciem. Nie powstrzymał jednak zmęczenia i sam po pewnym czasie zasnął. Obudził ich dopiero lekarz. - Panie Barnes – powiedział, naprawdę bojąc się podejść do nich. Co, gdyby któregoś przypadkiem dotknął? Jakoś im nie ufał i domyślał się, że mogliby wyciągnąć nóż spod poduszki. - Panie Barens, musi pan coś zjeść… I leki… I potrzebuję krwi – wyjaśnił. James przetarł twarz dłonią, lekko szturchając Rumlowa. - Ty też coś powinieneś zjeść. - Kiedy zrobię swoje, zostawię panów samych. Gdy będę potrzebny, wystarczy przycisnąć guzik na panelu przy drzwiach – wtrącił się jeszcze lekarz.
Czuł się pierwszy raz tak zupełnie normalnie. Nie polował na nikogo, nie brał udziału w misji, nie musiał się martwić, że ktoś znów może chcieć wysadzić świat w powietrze. I miał obok siebie najsilniejszego mężczyznę, jakiego spotkał. No, poza Hulkiem. Usiadł wygodnie na łóżku, przylegając ramieniem do jego ramienia, posyłając mu krótki uśmiech. - Gdyby nie to, że technologia poszła tak do przodu… Czułbym się z tobą jak za moich czasów w Broklynie – stwierdził pogodnie. - Wiesz, jak jeszcze byłem wojującym dzieciakiem, a nie dorosłym facetem – wyjaśnił zaraz, przeskakując między kanałami. Wydawało mu się, że dla Thora najlepszą opcją będzie komedia. Całe szczęście – trafił na odpowiedni program chwilę przed emisją jednego z zabawniejszych filmów. Wgryzł się w tosta, uważając, żeby nie nakruszyć. - Co robisz w Asgardzie, kiedy masz wolny czas? Nie używacie tam telewizorów, więc musicie mieć jakieś inne zajęcia… Wiesz… Na pewno były tam osoby, z którymi mogłeś robić jakieś ciekawe rzeczy, nie? - zapytał. Sprawa tego magicznego miejsca strasznie go interesowała! I bardzo chciał sobie przybliżyć obraz władającego Thora.
Luthor doprowadzał go do szału. Do szewskiej pasji. Kiedy znów starał się przejąć kontrolę, Clint sprawnym ruchem złapał go za ramiona i podciągnął, ponownie wymuszając na nim wyprostowanie się. Przycisnął jego ciało raz jeszcze do kafelek. - Jak ty mnie wkurwiasz… - syknął mu do ucha, odnajdując jego ręce, żeby następnie przycisnąć je do jego własnego do torsu, unieruchamiając. Musiał mieć pełną kontrolę nad tym ciałem. Chciał je całkowicie zdominować. A ten ciągle uparcie walczył! Nie było nic bardziej irytującego. Nie chcąc dać mu już szansy na jakąkolwiek reakcję, zaczął energicznie poruszać biodrami, wycofując się z jego ciała całkowicie, aby następnie znów wbić się w nie do samego końca, pozwalając sobie przy tym na niskie, szczere westchnienia. Nie zarejestrował nawet momentu, w którym przylgnął ustami do jego ramion i szyi, podgryzając te obszary ponownie, ale już bez jakiejkolwiek delikatności, zostawiając wyraźne ślady. - Doprowadzasz mnie do szału – syknął przez zaciśnięte zęby, puszczając jego ręce, żeby między jednym a drugim pchnięciem bioder wymierzyć mu silne uderzenie w ten apetyczny, kuszący pośladek. Dźwięk rozniósł się po pomieszczeniu, a zaraz po nim zabrzmiał następny, równie mocny.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Czw Mar 22, 2018 1:02 am | |
| - Co? Aaa. Ta. - Rumlow wybudził się szybko, po czym wysłuchał lekarza. - Dobra, dobra. Wstał, przeciągnął się i przystanął w pobliżu, obserwując, czy rzeczywiście skończy się na pobieraniu krwi i lekach. Założył ręce. - Zrób swoje. Jeśli coś zacznie się dziać, zareaguję. Zwrócił się do Jamesa. - Co chcesz na śniadanie? Zajmował się nim, tak. Obecność lekarza niczego nie zmieniała. James był Rumlowa, a Rumlow chciał o niego dbać, i nie było w tym niczego dziwnego.
Thorowi wystarczyło zaledwie kilka gryzów, by uporać się z tostem. Odpowiedział po chwili, gdy zebrał myśli. - W zasadzie to w Asgardzie nie mam wielu wolnych chwil. - wyjaśnił, biorąc drugiego tosta - Jeśli nie chronię go przed lodowymi olbrzymami, to walczę z mrocznymi elfami, i na odwrót... A jeśli nawet nie z nimi, to muszę albo uczestniczyć w rozprawach, albo szkolić wojowników, albo objeżdżać cały teren i odstraszać intruzów... - westchnął - Mam drużynę, jeździmy czasem razem. Świetnie walczą. Znamy się od wieków. Czasem przejmują moje obowiązki, kiedy mam już wszystkiego dość. No i jeszcze zostają knowania Lokiego. Jakbym miał za mało zajęć. - dodał niechętnie - Wcześniej dodatkowo musiałem go jeszcze pilnować. Może i lepiej, że chwilowo pilnuje go ktoś inny? - westchnął - Tak na to patrzę z perspektywy czasu... Kiedy mam z głowy martwienie się o to, że nagle naśle na Asgard jakąś nieznaną armię, czuję się zdecydowanie lżej. Zjadł drugiego tosta, patrząc kątem oka na telewizor. - Jeśli chodzi o odpoczynek, to gramy zwykle w jakieś gry... No wiesz. Zawody w ,,kto zabije więcej wilkołaków" albo ,,kto pierwszy przebiegnie puszczę"... ewentualnie w kości albo w wyzwania... O ile, rzecz jasna, nie pijemy akurat miodu. - uśmiechnął się - Bo wtedy zwykle śpiewamy. Albo wymyślamy zagadki. - spojrzał na niego - Opowiedz mi o tym Broklynie, hmm? Co robiłeś oprócz oglądania telewizji i walki z bandziorami?
Było nieco lepiej, bardziej interesująco, ale nadal... za mało. Świadomie nadstawił się pod ciosy, próbując wywołać w nim większą irytację. A najlepiej furię. Ten stan, kiedy Clint przestanie myśleć. Może, gdyby zamiast klapsów, łucznik użył czegoś, co drasnęłoby skórę, naukowiec byłby bardziej potulny. Albo przynajmniej mniej wygadany. - Najwyraźniej... za słabo. - Luthor prowokował go w najlepsze, zagryzając zęby na dolnej wardze, kiedy głębsze i silniejsze uderzenia erekcji Clinta zaczynały dosięgać prostaty. Wtedy też wydobył z niego pierwszy dźwięk przyjemności, zduszony zaraz w świadomym odruchu. Były tylko dwie opcje w seksie, kiedy Luthor naprawdę ulegał innym; albo był dokładnie związany i nieruchomy, albo stracił tyle krwi, że nie miał siły się stawiać. Teraz nie przydarzyła się żadna z tych okoliczności, więc drażnił się w najlepsze, wypróbowując cierpliwość Hawkeye'a. Dostosował ruch bioder do jego pchnięć, w zmysłowych, zdecydowanych ruchach. Był cichy przy seksie. Oddychał nieco drżąco, niespokojnie. Wiele wytrzymywał. Dopiero ugryzienia przy szyi wywołały pożądany efekt. Im mocniej Clint z nim pogrywał, tym bardziej Luthor mu na to pozwalał, pogrążając się w rozkosznym bólu. Ból kręcił go bardziej, niż seks jako taki. Bólu z pewnością nie mógł odbierać bezosobowo. - Może powinienem wkurwić cię bardziej? - zastanowił się na głos. - Co naprawdę może cię wkurwić... Hawkeye? Co mogło sprawić, żeby Clint też sobie pofolgował i przestał udawać normalnego? No tak, Luthor mógł go rzucić na ziemię i poujeżdżać. To zawsze była jakaś opcja. - Chciałbym zobaczyć, że potrafisz się porządnie wściec. Oprócz cięcia skóry, była to druga kwestia, która kręciła Luthora. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Czw Mar 22, 2018 8:15 am | |
| - Cokolwiek, co będziesz sobie robił – odpowiedział, znów przenosząc uważne spojrzenie na lekarza, gdy ten pobierał mu krew. Przerażony mężczyzna jak najszybciej pozbierał swoje manatki i z wyraźną ulgą na twarzy opuścił ich. James był tym najbardziej upierdliwym typem pacjenta. Kiedy tylko zorientował się, że jest już sam w pokoju, podniósł się najpierw do siadu, a chwilę później wstał z miejsca. Skoro nie podłączono mu na nowo kroplówki, stwierdził, że jest już zupełnie zdrowy. Nieco koślawym krokiem ruszył do kuchni, do Brocka. - Więc co robisz na śniadanie? - zapytał, zatrzymując się u progu, opierając się bokiem o framugę. - Potrzebowałbym jakiejś bluzy, zimno jak cholera – mruknął po chwili. Miał na sobie właściwie tylko spodnie i generalnie marzył o prysznicu, ale z tym mógł się nieco wstrzymać.
Steve słuchał go z uwagą, skupiając się na nim bardziej niż na komedii, kończąc w tym czasie swoje tosty. Odstawił talerz na szafkę nieopodal łóżka i wrócił zaraz do niego, układając się wygodnie przy jego boku. - Lubisz rywalizować, nie? - stwierdził pogodnie, uśmiechając się. - Sądziłem, że masz tam więcej wolnego czasu… - przyznał. Na pytanie o swój Broklyn, zamyślił się chwilę. - Chodziłem do kina. Nałogowo wręcz – przyznał. - Gdy się obudziłem, pierwszym co znalazłem, były bilety w kieszeni spodni. Dwa – mimowolnie uśmiechnął się na to wspomnienie. - Przed samym przystąpieniem do wojska mój wolny czas spędzałem na kombinowaniu. Szukałem miejsca, gdzie mnie wezmą do jednostki i wielokrotnie zmieniałem imię, nazwisko i pochodzenie, podając się za inną osobę, łudząc się, że w końcu się uda. Niezła rozrywka – stwierdził pogodnie, spoglądając w kierunku Thora. - Ale tak… Zawsze się gdzieś włóczyliśmy z Bucky'm. Przed wojną nasze dnie wyglądały bardzo podobnie do siebie. Wychodziliśmy rano, szwendaliśmy się, wracaliśmy wieczorem. Jeździliśmy nad morze, oglądaliśmy jakieś ruiny… Wiesz, byle nie być w miejscu – uśmiechnął się na to wspomnienie. Gdy Thor zjadł, Steve wsunął się pod jego ramię tak, aby oprzeć się głową na torsie mężczyzny. Jednocześnie przeniósł nogę, obejmując go nią, przylegając do jego boku całym swoim ciałem.
Clint zachowywał zdrowy rozsądek. Jemu akurat ciężko było wpaść w kompletne szaleństwo, choć wiedział, że ta opcja jest całkiem możliwa. Całym sobą nacierał na ciało Luthora, a kiedy ten znów się odezwał, Hawkeye po prostu zasłonił mu usta i nos dłonią, trzymając mocno. Bardzo świadomie przyduszał go, jednocześnie uparcie ocierając się o prostatę silnymi ruchami. - I co teraz? - syknął, wgryzając się w jego szyję. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Czw Mar 22, 2018 3:37 pm | |
| Rumlow, kiedy tylko zauważył, co się święci, posłał mu spojrzenie spod byka. - Gdzie zostawiłeś swój mózg, James? W chacie Aleksandra? - zapytał z irytacją i podszedł prosto do niego - Co ja ci mówiłem o nie męczeniu się, hę? - bez zapowiedzi chwycił go pod kolana i podniósł, biorąc go na ręce - Masz leżeć w łóżku, najlepiej cały dzień. Im bardziej kozaczysz, tym dłużej się leczysz. - parsknął. Położył go zaraz na łóżku i okrył kocem, w ogóle nie zwracając uwagi na to, czy James tego chciał, czy nie. - Jeśli chcesz mnie dziś wkurwić, zaczynasz w dobry sposób. - powiedział poważnie, biorąc koniec łóżka na kółkach i popychając je w kierunku kuchni, pod samą lodówkę. - Chcesz wybierać? Wybieraj. Tylko siedź w miejscu. Dostałeś kulą w brzuch, James. To nie jest, kurwa, zabawne.
- Więc może chciałbyś coś ze mną potem pozwiedzać? - zaproponował Thor - Moglibyśmy pochodzić na spacery. Też lubię wędrówki. Zawsze mnie relaksują. - wyjaśnił - Lubię rywalizować z innymi, owszem, ale ostatnio, kiedy mam więcej czasu, spędzam go jednak w mniej aktywny sposób. Wiesz, po tych wszystkich kosmitach i starciach, nagle zatęskniłem za wakacjami - zażartował - Non stop się z kimś biję, więc dla odmiany takie oglądanie telewizji to bardzo nowa i nawet wciągająca rozrywka. W zasadzie... W Asgardzie jest sporo do zwiedzania. Pewnie jesteś ciekaw, jak tam wszystko wygląda. Szkoda, że u mnie aparaty nie działają, mógłbym porobić jakieś zdjęcia - zauważył po chwili - No ale przy mnie to zwykle nawet komórki nie działają, nie powinienem mieć za wiele wymagań...
Według wszelkich prawideł, to powinien być taki moment, w którym mężczyzna mógłby albo się wściec, albo wyrwać, ale nie zadziało się nic z tych rzeczy. Luthor nie był Lexem. Druga osobowość była w kompletnym uśpieniu, dopóki wyczuwał zapach krwi, nie miała cienia możliwości na przejęcie władzy w takiej chwili. Luthor był nieobliczalny, zimny i zawzięty, bez słabych punktów i odczucia strachu, zaś Lex, mimo że miły i bardziej emocjonalny, to straumatyzowany po wypadku i z wieloma obawami różnego pokroju. Pomysł Clinta okazał się strzałem w dziesiątkę. Ugryzienie było jasnym, międzygatunkowym przekazem: ulegnij, bo przegryzę ci gardło. Luthor, przyduszony i przytrzymany w miejscu, nagle się uspokoił. Głosy w głowie ucichły. Brak tlenu utrudniał zbędne teraz myślenie, a taka bliskość spowodowała, paradoksalnie, poczucie stabilizacji. Clint wiedział, co robi, można się było zdać na Clinta, można było odpuścić... - pojawiło się w głowie mężczyzny - Dał ci wszystko, czego chcesz, teraz po prostu się zrelaksuj... Wszystko było w najlepszym porządku. Luthor powolnym gestem wypuścił szkło z palców. Przesunął dłoń na biodro Hawkeye'a, w geście dalekim od agresywnego. Clint poczuł pod palcami, że jego partner się nagle uśmiecha. Luthor przymknął oczy i odsłonił gardło jeszcze bardziej. Targnął nim wyraźny dreszcz przyjemności, a kolana miękły. Był w stanie upojenia. To było to. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Czw Mar 22, 2018 3:57 pm | |
| - No kurwa! - syknął, kiedy Rumlow przeniósł go na łóżko. Gdyby mógł, walczyłby z nim o swoje prawo do swobodnego poruszania się, ale już ten mały spacer wywołał niemały mętlik w głowie. - Tobie chyba naprawdę zależy... - westchnął pod nosem, poddając się. Wolałby jednak noc spędzić w wygodnym łóżku razem z Brockiem, ale nie odezwał się już na ten temat. Rzucił okiem w stronę lodówki i zmarszczył czoło, zastanawiając się. - Możesz mi zrobić kanapkę? Z serem jakimś... I szynką... - mruknął, nie przyznając się, że części tych produktów nie kojarzył. O ile jajka w każdych czasach wyglądały dość podobnie, to wiele innych rzeczy zmieniło się. - Brock, dasz mi wody? - zapytał, podnosząc się do siadu na tym niewygodnym łóżku. Od razu wyciągnął przed siebie dłoń z wysuniętym ostrzegawczo palcem. - Do leżenia mnie nie zmusisz, bo zwariuje - powiedział twardo.
- Pewnie - odpowiedział od razu. - To musi być ciekawym doświadczeniem dla każdego człowieka. Wiesz, takie oderwanie się od tej całej technologii. Poważnie, musisz mnie tam kiedyś zabrać - stwierdził, przesuwając dłonią po jego trosie. Zatrzymał się przy brzuchu, zsunął nieco w bok i sięgnął palcami pod materiał koszulki, dotykając rozgrzanej skóry wojownika. - Nie byłem na wakacjach od przystąpienia do Tarczy - przyznał. - Ale nawet będąc na nich, myślałbym o tym, co się dzieje tutaj i czy przypadkiem właśnie świat nie leci na kark - dodał zupełnie szczerze. - Chyba muszę na nowo nauczyć się relaksować i myśleć o czymś innym niż ludzkość...
Poczuł to. Jak ciało pod nim rozluźniło się, poddając. Mimo to nie puścił go jeszcze przez dłuższy czas, ale nieco zwolnił ruchy bioder. Wychodził całkowicie i zagłębiał się w nim ponownie, ale robił to zdecydowanie wolniej, skupiając się na każdym pchnięciu. - Tak... - wyszeptał mu do ucha. - Właśnie tak... - dodał zaraz. Dłoń na moment odsunęła się od ust , ale jedynie po to, żeby zejść niżej, obejmując szyję w zdecydowanym uścisku, normując ilość tlenu. Jednocześnie w tym samym momencie znów zaczął silnymi ruchami nacierać na jego ciało, samemu pozwalając sobie na ciche, typowo niskie westchnienia szczerej przyjemności. Ciasnota jego ciała doprowadzała go na skraj wytrzymałości. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Czw Mar 22, 2018 5:01 pm | |
| - Ech. Dobra. - Rumlow nalał wody i podał Jamesowi szklankę. - Nie powiedziałem nigdy, że mi nie zależy. - dodał spokojnie, po czym wyjął z lodówki wskazane rzeczy. Sięgnął do radia na blacie i włączył przycisk, nastawiając wiadomości. W kuchni radził sobie bardzo dobrze, poza tym, potrafił gotować. Tyle lat mieszkania samemu zmusiło go do takich radykalnych działań. Chociaż nadal wolał kupować obiad niż go robić, przyrządzanie posiłków było nawet relaksujące. - Mogę ci przynieść jakieś poduszki, żebyś nie musiał leżeć i nie nadwyrężał mieśni brzucha. - zaproponował bardzo logicznie, wyjmując talerz i sięgając po nóż. Wyjął chleb, pokroił na równe kawałki. - Jedną? - uściślił, odwracając się przez ramię - Ja zjem z trzy, tobie proponuję to samo.
Zerknął na jego dłoń pod swoją koszulką i posłał mu nieco hultajski uśmiech. - To może poduczę cię trochę z relaksacji i nie-myślenia o ludzkości, hmm? - zaproponował, unosząc się nieco na łokciu, skierowany bardziej w jego stronę - Są sposoby, żeby zwrócić uwagę na inne, mnie poważne tory... Wychylił się, żeby go pocałować, ale nie był nachalny w tym pocałunku. Sprawdzał, na ile Steve był przy nim swobodny. Gdyby wyczuł w nim cień zawahania, wróciłby zaraz do bardziej koleżeńskiego tonu. Wyczekiwał reakcji.
Każde kolejne pchnięcie wywoływało u niego coraz bardziej spazmatyczne spięcia mięśni. Stabilna dotąd pozycja, przestawała być już tak stabilna. Co jakiś czas miał mroczki przed oczami, ale tak było dobrze, bardzo dobrze... Pozwalał się zaspokajać, czując od środka coraz więcej napięcia i gorąca, które rozlewało się od dołu kręgosłupa, atakując krótkimi spazmami zarówno wrażliwy slot nerwów, jak i wzmagając znajomy, przedorgazmowy ucisk w jądrach. Nie walczył. Próbował się odprężyć, skupić na bliskości. Clint wydobywał z jego ust dźwięki pomiędzy typowymi stęknięciami zapinanego faceta, a bardziej zmysłowymi westchnieniami, zduszonymi oczywiście zaciskiem na gardle. Sięgnął zakrwawioną ręką do swojego penisa, zacisnął na nim palce. - Dochodzę, Clint. - powiedział ściśniętym głosem, w chwilę wcześniej, niż silniejszy dreszcz wymusił na nim większe wygięcie się w tył. Mięśnie Luthora zacisnęły się w kilku spazmach na erekcji Clinta, z siłą, której nie kontrolował. Luthor szarpnął się krótko, a potem ogarnęła go nagle fala przyjemności. Spuścił się, nawet nie musząc się specjalnie dotykać. Sięgnął do gardła, poluzowując jego chwyt. Oddychał ciężko, łapiąc haustami powietrze. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Czw Mar 22, 2018 8:08 pm | |
| James przyjął szklankę ze szczerą ulgą, od razu upijając kilka łyków. - Mm, dwie - odpowiedział. Cześć jego zapotrzebowania została zaspokojona przez kroplówki, ale mimo to odczuwał głód. Obserwował ze swojego miejsca Brocka, mimowolnie uśmiechając się pod nosem lekko w ten swój koślawy, nieudolny sposób. - Ej, wissz, że już nie musisz się martwić? Dojdę do siebie niedługo - wtrącił, mając wrażenie, że Brock dalej myślał o tym co zaszło.
Na pocałunek zareagował od razu, poddając mu się ze szczerą przyjemnością. Nie chciał być bierny i choć z całą pewnością wyszedł z wprawy, zaczął oddawać pieszczotę, zaczepiając jego usta swoimi. Czuł się zdecydowanie bardziej rozluźniony niż ostatnim razem. Lubił jego czułość. Przygarnął Thora bliżej siebie, wsuwając obie dłonie pod jego koszulkę, żeby następnie zacząć przesuwać paznokciami po skórze jego pleców, nie przerywając słodkiego pocałunku.
Dopiero kiedy Lex szczytował, Clint zwolnił uścisk na szyi, żeby obiema dłońmi złapać jego biodra, przytrzymując je sobie. Wykonał w ten sposób jeszcze kilka mocnych, szybkich ruchów i sam doszedł, pozwalając sobie na przeciągły, niski jęk. Oparł się o jego ciało własnym, raz jeszcze przyciskając go do kafelek, oddychając niespokojnie. - Niezły z ciebie szaleniec - szepnął, muskając zaraz jego kark. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Czw Mar 22, 2018 9:50 pm | |
| Dłuższą chwilę Brock po prostu milczał. Skończył robić kanapki dla Jamesa. Odwrócił się na chwilę, oparł o blat. - Przestanę się martwić, kiedy lekarze powiedzą, że jesteś zdrowy. - powiedział spokojnie - Poza tym, łóżko szpitalne w kwaterze zawsze wzmaga poczucie, że coś jest nie tak. - Wręczył talerz Barnesowi i powrócił do robienia kanapek.
Właśnie taka reakcja była najlepsza. Kiedy Steve oddał pocałunek, Thor przeszedł z wolna do bardziej namiętnej pieszczoty, tym razem zdecydowanie bez wywoływania jakiejkolwiek presji. Chciał go trochę lepiej poznać, i odwieść jego myśli od obowiązków. Kapitanowi z pewnością się to należało. Ciągle tylko myślał o innych, a sam przecież zasługiwał na szczęście nie mniej od tych, których chronił. Sięgnął ręką, by przeczesać mu palcami włosy, a potem zatrzymał dłoń na jego policzku, zaczepiając na próbę jego język własnym, w bardziej czułej pieszczocie. Był szczerze ciekaw, czy Steve lubił takie pocałunki, i jak na nie reagował. Pod każdym względem był ciekaw Kapitana, i nawet nie próbował tego ukrywać.
- Mh. - mężczyzna oddychał ciężko, nie próbując się nawet poruszyć - Na to wygląda. Oparł czoło o kafelki, a na dotyk na karku wydał z siebie dłuższe westchnienie. Spojrzał na poharatane ręce. Na Clinta nie musiał spoglądać, bardzo dobrze pamiętał, jak się bawili. - Słuchaj, musimy doprowadzić się do porządku. - mruknął w końcu. - Tracisz krew. Wcale nie chciał się odsuwać, zaskakująco dobrze czując się w tej pozycji. Ale zapach krwi robił swoje, i najbardziej przemyślanym rozwiązaniem było teraz dokładnie opatrzyć rany i odpocząć z daleka od prysznica, którego ciepła woda dawała złudne poczucie ukojenia. Luthor nie chciał czegoś nagle odwalić, jak miał to w zwyczaju, gdy robiło się zbyt spokojnie. Wolał zachować to wspomnienie jako przyjemne. - Noo, chodź. - zarządził, nie robiąc jednak żadnego ruchu, obłaskawiony tą miłą chwilą po spełnieniu, kiedy Clint tak po prostu był blisko, i prawie że go przytulał. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 23, 2018 8:10 am | |
| No tak, Brock mówił z sensem. James zaczekał, aż partner również będzie miał gotowy posiłek i dopiero wtedy zaczął jeść, w jednej ręce trzymając szklankę z wodą, a w drugiej kanapkę. Był jednak bardziej głodny niż sądził, więc bez słowa zjadł obie i odetchnął, wyraźnie zadowolony. Poszedłby spać najchętniej, zmęczenie dawało się we znaki. - Brock, weź mnie zmigruj na nasze łóżko, co? - mruknął, gdy i Rumlow był przy końcu. - To jest cholernie niewygodne, a nie ma różnicy, gdzie pójdę spać – dodał zaraz, chcąc przekonać go do tego pomysłu jak najbardziej racjonalnymi argumentami. W swoim mniemaniu, nie miał powodu, żeby dalej leżeć na tym betonie, którym było szpitalne wyrko.
Na tę bardziej śmiałą pieszczotę również odpowiedział. Pocałunek był spokojny, ale namiętny, podobał mu się bardzo. Przesunął swoim językiem po języku Thora, obserwując jego twarz przez moment spod przymrużonych powiek. Poddał się całkowicie przyjemności, rozkoszując się jego bliskością i dotykiem. Ostatnim razem spanikował. Teraz czuł, że wszystko było tak, jak być powinno. To co robili, nie było złe, a po prostu miłe, przyjemne. Wsunął dłonie pod materiał jego koszulki nieco śmielej, opuszkami palców przeciągając po bokach, znów wracając na plecy, lekko je drapiąc. Gdy pocałunek został zakończony, Steve spojrzał Thorowi głęboko w oczy, uśmiechając się ciepło, samym wyrazem twarzy dając mu przyzwolenie na dalsze działania, jeśli by zechciał. Jedną z dłoni dotknął czule jego policzka.
Prawie zmieniło się na właściwie. Clint przesunął dłonie tak, aby objąć nimi ciało Luthora i ostrożnym gestem przygarnął go do siebie, przytulając. Raz jeszcze musnął wargami jego szyję, a później skórę za uchem i dopiero wtedy się odezwał. - Tak, teraz możemy iść – mruknął pogodnie. Odsunął się ostrożnie od Lexa, raz jeszcze dał wodzie spłynąć po swoim ciele i dopiero wtedy wyszedł z kabiny, łapiąc za jeden ręcznik, drugi podając Luthorowi. - Gdzieś tutaj powinna być apteczka – powiedział, wycierając się pobieżnie, po czym zza lustra wyciągnął wspomniany przedmiot. - Przypominam, że nie lubię lekarzy – rzucił już raczej żartobliwie niż poważnie. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 23, 2018 4:40 pm | |
| - A to nie miało być tak, że leżysz na tym łóżku, bo jest twarde? Ze względu na proste ułożenie ciała? - Brock jadł kanapkę, ale nie wyglądał, jakby w tym wypadku miał wielkie zastrzeżenia co do jego prośby - Ale dobra, co ja się znam... - odstawił talerz, wstał z miejsca i podszedł do łóżka szpitalnego. Wziął Barnesa na ręce. - Lubisz być noszony, James? - uśmiechnął się Rumlow, z nutą przekomarzania się w głosie. Przeniósł go ostrożnie na ich łóżko i nakrył ciepłą kołdrą. Przysiadł obok. - Będziesz spał? Pewnie też zaraz dołączę, tylko posprawdzam coś na laptopie.
Tym razem wszystko wydawało się być w porządku. Nigdzie się nie śpieszyli, nie było między nimi spięcia. Thor jednak nadal wolał pozostać ostrożny. Co z tego, że znali się tyle czasu... Akurat w tym konkretnym aspekcie nic o nim nie wiedział. Nie chciał zrobić czegoś niepotrzebnego, czy, co gorsza, znowu go spłoszyć... Tak, tym razem świadomie zachowywał spokój. To nadal nie było... No, na wszystkie pioruny świata! Taka bliskość powinna być instynktowna. Thor nie lubił wtedy za dużo myśleć. Może powinni jeszcze poczekać. O ile bóg piorunów bardzo łatwo dawał się ponieść emocjom, o tyle Steve wyglądał na takiego, któremu przychodzi to raczej opornie. Uśmiechnął się zadziornie. - Hej, Steve... - wymruczał przyjemnym tonem. Uśmiechnął się teraz zaledwie kątem warg, szelmowsko - opowiedz mi o tym, co lubisz robić w łóżku. - poprosił bez zawahania, a uśmiech poszerzył się teraz w bardzo przekorny sposób.
Na przytulenie odczuł przez moment coś zupełnie dotąd nowego, pozytywnego i zdecydowanie potrzebnego w tej chwili, choć wcale tego nie oczekiwał. Przymknął oczy na pocałunki. Dziwne... to było zdecydowanie nieznane, takie odczucie czułości. Kiedy Clint wyszedł, Luthor zakręcił kran i został jeszcze chwilę, zbierając siły. Wytarł się szybko ręcznikiem. Obwiązał w pasie. - To świetnie, bo nie lekarz będzie cię opatrywał, tylko sadysta. W razie gdybyś zdołał jeszcze nie zauważyć. - parsknął rudzielec, przejmując apteczkę od Clinta i stawiając ją na umywalce. Przeszedł przed Clinta, tyłem do lustra. Lustra wyraźnie unikał. Otworzył drzwi, żeby wpuścić do środka więcej powietrza. Źrenice mężczyzny nadal miały ten sam, nienaturalny rozmiar. Najpierw szybko opatrzył rany na swoich rękach, żeby niczego nie pobrudzić. Potem, już z większą uwagą, zajął się Clintem. - Teraz się nie ruszaj. - poinstruował, przelewając zranienia wodą utlenioną. Przyłożył poniżej gazik, wyjął kilka większych plastrów. Na szczęście nie musiał go szyć... Jak dobrze, że nie musiał. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 23, 2018 4:57 pm | |
| - Nie lubię - odpowiedział zupełnie szczerze, będąc cholernie zażenowanym tą sytuacją. Zdecydowanie bardziej wolałby się zataczać na korytarzach ich mieszkania niż być przenoszonym z jednego miejsca na drugie. Odetchnął ze szczera ulgą, układając się zdecydowanie wygodniej. - Tak, chyba tak. Cholerstwo daje się we znaki - westchnął, sięgając jego dłoni, żeby lekko ją ścisnąć, zaraz wypuszczając. - To przyjdź później, jeśli będziesz chciał - uśmiechnął się krótko. James był zmarnowany, zmęczony i nie miał zdecydowanie siły na cokolwiek. Najchętniej cały czas swojego dochodzenia do siebie przespałby. Nie przywykł do odczuwania jak normalny człowiek. - Przynajmniej wiem już, że nie jestem cyborgiem... - westchnął.
Steve spojrzał na niego szczerze zaskoczony, zaraz uśmiechając się pod nosem. Opuszkami palców przesunął po jego policzku, schodząc w stronę szyi z cichym westchnieniem. - Lubię wiele rzeczy - powiedział bardzo spokojnie, będąc zdecydowanie bardziej odprężony niż poprzednim razem. - Poprostu... Dawno seksu nie uprawiałem. Ale... Chyba nie wymyślił byś czegoś, co mogłoby mnie zrazić - przyznał. Dłoń z policzka wolno przesunęła się na ramię, a stamtąd nieco bardziej w dół, idąc przez brzuch w kierunku krocza. Musnął wypukłość jego spodni przez materiał, patrząc mu przy tym w oczy. - Chce się z tobą kochać, Thor - wyszeptał, ale zabrzmiał bardzo pewnie, nie odwracając od niego uważnego spojrzenia.
Clint był uważny, obserwował go, ale jednocześnie nie wydawał się przestraszony. Kiedy Lex znalazł się blisko, Hawkeye wyciągnął przed siebie dłoń i odgarnął mu włosy z twarzy, uśmiechając się krótko, ciepło. - Wolę sadystów niż lekarzy - powiedział, przechylając głowę w bok. Na wodę utlenioną zmarszczył czoło, ale nie marudził, lekko się tylko spinając.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 23, 2018 6:41 pm | |
| Rumlow przechylił głowę na to oświadczenie. - Ja nigdy nie twierdziłem, że nim jesteś. - uśmiechnął się krótko. Poszedł do kuchni po talerz, a potem przyniósł sobie laptopa. Usiadł w fotelu obok łóżka, żeby nie przeszkadzać Jamesowi w zasypianiu. Odpalił sprzęt, zaczął szukać danych o najnowszych wydarzeniach. Miał sporo zaległości w tym, co ostatnio działo się na świecie. I w nowinkach technicznych. Dojadł kanapki, pilnując Barnesa i tego, czy jego stan przypadkiem się nie pogarsza.
To spojrzenie, ton głosu, a wreszcie tak prosty gest pozbawiły mężczyznę oporów. Steve powiedział wyraźnie - kochać się. Dokładnie tego słowa użył, pokazując Thorowi, że nie miał go za przelotna przygodę. Naprawdę traktował go tak, jak Thor traktował jego. To było strasznie rozczulające, mieć świadomość tak szczerych uczuć. - Więc kochajmy się, hmm? - Thor posłał mu bardzo gorące spojrzenie. W tym właśnie był dobry. W działaniu, nie w podchodach. Tym razem, zanim go pocałował, wsparł ręce po obu stronach głowy Steve'a i przysunął biodra do jego bioder, w oczywisty sposób łaknąc bliskości. Złączył z nim wargi i po chwili przesunął rękę w dół, pod jego koszulkę, wodząc bo boku opuszkami palców. Dotyk nie był już tak swobodny jaki mężczyzna stosował poprzednio; był erotyczny, skupiony na dawaniu przyjemności. Dłoń przesunęła się na lewą pierś, badając uważnie każdą obłość, pieszcząc skórę w bardzo zmysłowy sposób. Po krótkim, gorącym pocałunku, odsunął się na moment, żeby ściągnąć mu koszulkę. Tym razem przysunął wargi do odsłoniętej skóry. Dłoń przesunęła się na wnętrze uda jego kochanka, a potem sprawnie zajęła paskiem spodni. Thor westchnął w zmysłowym roztargnieniu, pozwalając sobie zupełnie przestać myśleć.
To oznajmienie wywołało na twarzy Luthora próbę uśmiechu. Uśmiech nie sięgnął oczu, nie był całkiem naturalny, no ale przynajmniej się o to przez chwilę starał. - To było bardzo niemądre, Clint. - mężczyzna przetarł twarz dłonią. - To było wręcz cholernie głupie - poprawił zaraz, naklejając mu plastry, starając trzymać możliwie daleko od krwi - Wcale bym się nie zdziwił, gdybyś miał bardziej poprzestawiane w głowie, niż ja... - mówił, tylko po to, żeby nie było między nimi ciszy. Nie był tym razem delikatny, nie miał żadnej lekarskiej maniery. Robił co było trzeba, bez żadnych przemyśleń czy wyczucia. W pewnym momencie zamarł, trzymając nożyczki. Stal pobłyskiwała miękko w świetle lampy... Zatrzymała jego uwagę. Była cudownie, niestosownie wręcz błyszcząca, a to było bardzo, bardzo zwodniczo... piękne. Zupełnie i całkowicie zajmujące. Oderwało go od obecnej chwili. Stalowe przedmioty i zapach krwi były bardzo kiepskim połączeniem, jeśli akurat robiło się coś wymagającego skupienia. Luthor zmarszczył brwi. Upuścił nożyczki z powrotem do apteczki. Wrócił do rzeczywistości, konstatując, że trzymał je zdecydowanie zbyt blisko skóry Clinta. Nakleił ostatni plaster, na jego bok, po czym po prostu wyszedł. Sięgnął po koszulę, narzucił ją na siebie, otworzył balkon i usiadł pośrodku niego tak, jak był ubrany, czyli w ręczniku na biodrach i niedopiętej koszuli. Powietrze, tak. To go otrzeźwiło. Źrenice wróciły do normy. Objął się rękami i pozostał w tej pozycji. Lex oddychał niespokojnie. - Co. Ja. Wyprawiam. - wyszeptał sam do siebie, teraz już szczerze rozemocjonowany, powoli zaczynając czuć ból. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 23, 2018 7:04 pm | |
| James był wyczerpany - zasnął bardzo szybko i bardzo głęboko, nawet pochrapując cicho. Jego organizm nie przywykł do normalnego trybu leczenia się, więc to wszystko męczyło go znacznie bardziej niż w normalnych warunkach. Po niespełna godzinie od momentu uśnięcia Jamesa, w ich mieszkaniu pojawił się Fury, wchodząc bez pukania. Od razu przeszedł do sypialni, ale nie wszedł do środka, a jedynie zatrzymał się w progu i skinął na Brocka, najwyraźniej nie mając w planach budzić Zimowego. Przeszedł do kuchni, nalał sobie szklankę wody i usiadł przy wyspie kuchennej, czekając aż Rumlow do niego dołączy. - Cześć – rzucił jak gdyby nigdy nic. - Musimy… Pogadać – zaczął, ale nie powiedział nic więcej, chcąc najpierw wybadać, na ile może być to szczerą rozmową.
Steve poprzednim razem miał niesamowity bałagan w głowie, a jego myśli szaleńczo biegały od jednej do drugiej, uniemożliwiając mu koncentrację na przyjemności. Tym razem to dotyk i obecność Thora przejęły cały umysł Rogersa, skupiając go tylko na osobie kochanka. Nic nie było ważniejsze. Między pocałunkami pozwalał sobie na szczere westchnienia przyjemności, zamykając przy tym oczy, chcąc dokładniej wszystko czuć. Rozchylił uda, dając mu bardziej swobodny dostęp do swojego ciała. Korzystając z okazji, sam również pozbawił mężczyznę koszulki i obrzucił jego ciało pełnym szczerego pragnienia spojrzeniem. Lubił tę fizyczność. Już wcześniej niejednokrotnie wodził wzrokiem za umięśnionym Asgardczykiem. Uniósł biodra, chcąc ułatwić mu sprawę ze spodniami, współpracując. Jego dłonie sunęły po torsie mężczyzny, żeby również dojść do paska spodni, odwdzięczając się tym samym.
Ta zmiana nie umknęła uwadze Clinta – był bardzo spostrzegawczy, a obserwowanie ludzi stanowiło jedno z jego hobby. Lubił ich analizować. Analizowanie Luthora chyba było najciekawsze… Nie ruszył za nim od razu; najpierw się ubrał i poszedł do sypialni. Zabrał stamtąd koc i dopiero wtedy wyszedł za nim na balkon, żeby narzucić ciepły materiał na jego ramiona, otulając go nim. W tym momencie jednak nie obarczał go swoją osobą i odsunął się od razu, stając obok. - Nie myśl, Lex – powiedział, patrząc na niego z góry w ten typowy dla siebie, ciepły sposób. - Nie myśl – dodał, posyłając mu krótki uśmiech, po czym po prostu przesunął dłonią po jego włosach.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 23, 2018 8:12 pm | |
| - Cześć. - Rumlow postarał się nie pokazać zadziwienia, ale nie miał pojęcia, co spowodowało wizytę Furyego. Podszedł i oparł się o ścianę, zainteresowany takim rozpoczęciem rozmowy - W czym mogę pomóc? - rzucił uprzejmą formułką. W świetle ostatnich wydarzeń, nie byli wrogami. Rumlow starał się być względnie uprzejmy dla wszystkich Avengersów. No, może prócz Steve'a. Steve'a ledwo znosił.
Bardzo sprawnie przyszło im pozbycie się ubrań. Thor powrócił do poprzedniej pozycji, tym razem sięgając już do uwolnionego od materiału miejsca, zaczynając od spokojniejszego pobudzania męskości Steve'a. Jednak, w przeciwieństwie do nienachalnej pieszczoty, jego pocałunki były już dużo bardziej zaborcze. Bardziej niecierpliwie i mniej precyzyjne, kiedy nie zastanawiał się nad tym, co robił. Pełne gorących oddechów, dotyku wilgotnych warg, i coraz bardziej chaotycznego zachowania. Każdy kolejny pocałunek zawłaszczał coraz niższą partię ciała kochanka. Thor nie ukrywał, że chce go pieścić ustami. Ze swobodą korzystał z tego, że Steve dawał mu do siebie dostęp.
Zakazywanie Lexowi myślenia było niemal tak skuteczne, jak zabronienie mu oddychania, czyli wcale. Mruknął tylko coś pod nosem, co nawet nie było żadnym precyzyjnym słowem. Okryty kocem, posłał Clintowi nieco rozdygotane spojrzenie. - Potrzebuję kawy. Zrobisz mi kawy? Z dużą ilością cukru. - westchnął, otulając się szczelniej. - A ty powinieneś wziąć coś przeciwbólowego. - dodał zaraz, próbując skupić na czymś innym, niż rozpatrywaniu swoich wariactw. Znowu coś odjebał. A przecież miał udawać normalnego. Wszystko było nie tak. Nie potrafił zapanować nad własną głową, a co dopiero nad pracą. Coś sprawiało, że jego świadomość ciągle przeskakiwała na drugą. Może za sprawą Clinta, który go prowokował. Ale dlaczego, do diaska? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Pią Mar 23, 2018 8:27 pm | |
| Fury był spokojny, opanowany i chciał, żeby to się udzieliło Brockowi. Dobrze wiedział, że ten zdenerwowany bywa nieobliczalny. - Alexander Pierce, jak już ustawią mu szczękę na miejsce, zostanie poddany procesowi – powiedział, przenosząc wzrok na szklankę z wodą. Upił łyk i znów skupił pełną uwagę na rozmówcy. - I w tym momencie zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej, gdyby Zimowy faktycznie odstrzelił go tamtego dnia – westchnął, nerwowym ruchem pocierając skroń. - Nie oszukujmy się, Brock. Będą chcieli przesłuchać Jamesa jako torturowanego jeńca wojennego – wyjaśnił w końcu powód swojej wizyty. - Będzie w stanie zeznawać i zachować spokój nawet, gdy będą zarzucać mu mówienie nieprawdy? Będą starali się go oczernić, podejść, sprowokować… Ale to jego zeznania mogą ostatecznie Pierce'a pogrążyć. Poza dowodami na… Wszystko. Zeznania są ważne, żeby zamknąć go bez możliwości wcześniejszego zwolnienia na całe dożywocie – zakończył.
Oddech stawał się coraz mniej spokojny, a ciało coraz bardziej rozszalałe. Chciał go bardziej niż własnego oddechu… Kiedy Thor zaczął schodzić coraz bardziej w dół, Steve nieco nerwowo podniósł się do siadu, żeby przenieść uważne spojrzenie na Asgardczyka. Nie przerwał mu jednak, a posłał krótki uśmiech, zaraz opadając na materac z niespokojnym westchnieniem. - Tak… - szepnął nieświadomie, wplatając palce w jego włosy, pozwalając mu na to wszystko. Czując ciepły oddech na swoim ciele w tak intymnym miejscu, mimowolnie wysunął lekko biodra w górę. - Przepraszam – mruknął niespokojnym głosem, samemu też nie chcąc go w żaden sposób urazić. Zmusił się do zachowania bioder w miejscu.
- Jasne – odpowiedział, po czym zostawił go samego i wyszedł do kuchni. Czekając aż woda się zagotuje, co rusz zaglądał do pokoju, chcąc mieć pewność, że Lex został w tym miejscu, w którym go zostawił. Wrócił po dłuższej chwili, mając już ze sobą kubek pełen ciepłej kawy. Postawił go na kafelkach przy Luthorze, zaraz siadając za nim, żeby następnie objąć go i silnym ruchem przycisnąć jego plecy do swojego torsu. Nawet, gdyby chciał, nie miałby jak uciec z tego żelaznego uścisku. - Nie zrobiłeś nic złego, Lex… O co chodzi? - wyszeptał mu do ucha miękko, przyjemnie brzmiącym głosem. - Obaj tego chcieliśmy. |
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 24, 2018 1:33 am | |
| - Nikt nie powiedział, że Pierce musi dać radę dotrzeć na sąd - Rumlow zrobił minę, która wyrażała o wiele więcej, niż chciałby powiedzieć - Gdyby... Ktoś... Zostawił niechcący niedomknięte drzwi celi, a Pierce przypadkiem by uciekł... Kto wie, może trafiłby na jakiegoś dawnego wroga Hydry? Kto wie... - najemnik strzelił palcami, nie ruszając się z miejsca, tylko posyłając Furyemu paskudny uśmiech - A zdaje się, Hydra narobiła sobie ostatnimi czasy sporo wrogów... Zaś ja, z tego co wiem, nadal nie mam pełnych praw obywatelskich? - przechylił głowę.
- W porządku - Thor posłał mu swobodny uśmiech- Rety, strasznie mi to pochlebia. Mmm... - ujął jego męskość przy trzonie, żeby zaraz zwilżyć żołądź językiem i zassać lekko, odsuwając leniwym ruchem napletek. Sprawny język podrażnił cewkę, a potem przesunął się w dół, na wrażliwą żyłkę, gdzie ucisnął z wolna, kiedy usta przesunęły się dalej, w równomiernym i przemyślanym nacisku. Wojownik jedną ręką wspierał się o pościel, a drugą przesunął z pachwiny Steve'a na jego jądra, w coraz bardziej zdecydowanym masażu. Czuł na swoich włosach jego dłoń, ale dopóki kochanek nie narzucał tempa sam z siebie, Thor narzucał mu własne; coraz szybsze, i coraz bardziej gwałtowne. Chciał widzieć, jak Steve szczytuje. Pragnął tego, jak niczego wcześniej. Smakował go i pieścił, oddając całe swoje zaangażowanie i pasję, i całe serce. Nie liczyło się teraz nic innego, tylko Steve i jego przyjemność. Wziął go w końcu do gardła. Bez przeszkód pochłonął jego męskość w całości, i zacisnął na wrażliwym żołędziu mięśnie gardła, co wśród śmiertelników nie byłoby łatwym zadaniem bez podduszenia się. Jednocześnie usta uciskały wszystkie nerwy na całej długości penisa, podczas tego, gdy główka ocierała się szczelnie o kraniec podniebienia, w coraz szybszych, i coraz mocniejszych uciśnięciach, bez chwili ulgi czy odpoczynku. Thor zawziął się, to było oczywiste. Nie istniało dla niego nic poza tą chwilą, gdy mógł nasłuchiwać każdego kolejnego niespokojnego oddechu Kapitana, jego wybranka i partnera, do którego chciał w pełni należeć. Gdy mógł obserwować każdą zmianę na jego twarzy, i czuć satysfakcję z tego, że Steve go pragnął, a on mógł spełnić jego oczekiwania.
- Dżizas, Clint, co ty odpieprzasz? - Lex w pierwszym, wyuczonym odruchu spróbował go od siebie odepchnąć, i dopiero po chwili, kiedy stwierdził, że nie będzie to takie łatwe, próbował pójść po rozum do głowy i nie szamotać się - Ty nadal nie jarzysz, że ja nie mam nad nim żadnej kontroli? Nad tym psycholem. Tym, co krzywdzi ludzi i wszystko, co zechce. Kurwa mać... Było tak blisko... - zacisnął desperacko poharatane dłonie na jego rękach, ścisnął mocno palce, pomimo coraz gorszego bólu - Tak blisko, Clint... On zabija ludzi... - oddech Lexa był płytki i paniczny - Mam w głowie dwie różne osoby. Różne. Nie chcę obudzić się kiedyś obok twojego trupa, jasne? Robisz coś takiego, co budzi we mnie zupełnego zwyrodnialca. - przełknął z trudem ślinę, i skupił się, żeby sięgnąć po kawę, i nie wyjść na kompletną ciotę - On szlachtuje ludzi, Clint. - powiedział dużo ciszej Lex - Robi wszystko, żeby się nie nudzić, a ja mogę tylko na to patrzeć... Powiesz jakieś głupie słowo albo zranisz się w palec, i bach: masz koło siebie totalnego świra. To miało nie wyjść na jaw. Miałem zrobić swoje i wrócić do siebie. Tam, gdzie nikt mnie nie zna... - zacisnął zęby, dusząc w sobie przekleństwo, a po tym krótkim ruchem odwrócił głowę w stronę Clinta i schował szybko twarz pomiędzy jego barkiem a szyją, próbując w tym szukać jakiejkolwiek stabilizacji. - Hawkeye. Albo jesteś kompletnym idiotą, albo dążysz do czegoś zupełnie innego, niż odskocznia od codzienności. - powiedział cicho Lex. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 24, 2018 2:15 am | |
| Czego właściwie mógł się spodziewać po rozmowie z Rumlowem jeśli nie oficjalnego planowania zabójstwa. Cicho westchnął, nerwowym gestem pocierając łysinę, kręcąc przy tym głowa. - Nie, Brock - powiedział z pełnym spokojem. - Działasz pod szyldem Tarczy. A Tarcza chce, żeby poszedł siedzieć. Dla niego śmierć byłaby łatwym rozwiązaniem i sądzę, że tylko dlatego James nie dokończył... - wypowiadając się o Zimowym, był bardzo ostrożny już w samym tonie głosu, nie chcąc nikomu narzucać swojego wyobrażenia o nim. - Jak posadzimy Jamesa jako świadka, zrobią sobie na nim linię obrony Pirce'a. I na to musimy być gotowi - wrócił do głównego tematu. - Będą sugerować mu niepoczytalność, szaleństwo, albo co gorsza... W pełni świadome dzialanie. Musielibyśmy go przygotować na zeznawania, Brock. I dlatego tu jestem. Żeby zapytać ciebie, jako jego partnera, na ile jest szansa, że sobie poradzi? Dowody mogą podważyć, musimy mieć coś, co go domknie. Ostatecznie to James zdecyduje... Ale chciałbym wiedzieć jak zareaguje, jeśli zapytam - zakończył, wyraźnie spięty.
Z czasem zachowywanie panowania nad odruchami stawało się coraz trudniejsze, a jego ciało samo wyrywało się w stronę Thora jeszcze bardziej i mocniej. Starał się to zatrzymać. Ale kiedy język Asgardczyka był coraz odważniejszy, to Steve tracił kontakt ze światem, myśląc tylko o tej niesamowitej, niewyobrażalnej wręcz rozkoszy. Nie był głośnym kochankiem. Przygryzając dolną wargę, pozwalał sobie jedynie na zduszone jęki przyjemności, ale Thor z całą pewnością nie mógł mieć żadnych wątpliwości - całe ciało Kapitana krzyczało z przyjemności, choć on sam starał się tego nie robić. - Ah, Thor - odezwał się w końcu, podrywając się niemal do siadu, nieświadomie zaciskając dłoń na jego włosach. - Dojdę... - ostrzegł, ale nie zdołał się zahamować. Jego ciało wygięło się w łuk, a mięśnie napięły, gdy nadszedł ten moment. Wstrząsnął nim spazmatyczny dreszcz, a raptem chwilę później przyszła fala szczerego zażenowania. - Rany... - szepnął, znów gwałtownym ruchem podnosząc się do siadu, zawstydzony tym, co miało miejsce. - Rany, Thor. Przepraszam strasznie - powiedział od razu. Ostatnim razem właśnie podobnej sytuacji się obawiał, a teraz gdy ona nastąpiła, miał ochotę zapaść się pod ziemię.
Clint nie zwalniał uścisku swoich ramion, cholernie chcąc, żeby Lex w końcu określił to, co się działo. Dopiero gdy mężczyzna zwrócił się w jego kierunku, Hawkeye położył łagodnie dłoń na jego głowie, głaszcząc miękkie włosy spokojnym gestem. - Lex... - szepnął, brzmiąc ciepło, nisko. - Jeśli wypuścisz go pod moją kontrolą, wyjdę z tego z kilkoma zadrapaniami... Ale nikt więcej ani ty nie ucierpisz. To chyba lepsza opcja niż zdawanie się kompletnie na jego widzimisię? - mówił uspokajająco. - Jeśli chciałbym, przerwalbym mu. Przy mnie może szaleć... Ja zawsze jestem zabezpieczony i przerwę mu, gdy zajdzie taka potrzeba. A jednocześnie damy mu czas na bycie... Może dzięki temu nie wyjdzie z ciebie w nieoczekiwanych momentach, zobaczymy - zaproponował z pełnym przekonaniem.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 24, 2018 2:37 am | |
| - Dobrze, więc czego oczekujesz? - zapytał Rumlow. - Ja mam stwierdzić, czy James da radę? Jeśli będę blisko, dam mu potrzebne wsparcie. Pogadam z nim wcześniej. Ale dobrze by było, gdybyś dał jakieś wytyczne. Linie obrony, inne takie. I to, jak będą go podchodzić. Przećwiczymy to, wtedy powinno być okej. Zapanuję nad wszystkim. Tak, jak zawsze. - powiedział, utrzymując spokój. To była poważna sprawa. Brock zdawał sobie z tego sprawę.
- Hm? Ale za co? - Thor był naprawdę zdziwiony tymi przeprosinami. Przecież dokładnie po to to robił. - Aaaa... - uśmiechnął się szerzej, w bardziej lubieżny sposób, już nie kontrolując odruchu - Chciałbyś jeszcze raz? - zapytał podnieconym głosem, zupełnie się nie powstrzymując. Zlizał resztki nasienia, powolnym i czysto erotycznym gestem. On tak mógł całe dnie. Był bogiem. Mógł dojść kilkanaście razy pod rząd, nikt nie był mu w stanie tego zabronić. Mógł kochać się tak długo, jak tylko druga osoba dawała radę.- Spokojnie, mamy czas... Z chęcią zajmę się tobą tak długo, jak starczy ci sił. - powiedział bez cienia wahania.
- Mógł cię zabić trzydzieści razy, wiesz? - głos Lexa mieszał się pomiędzy próbą drwiny a kompletnym poddaniem się - Planował to non stop. Ze trzy razy przestał, ale poza tym... to psychol. Kompletny świr. - powiedział, z nagle tłumioną wściekłością - Niby jak byłeś zabezpieczony?! Myślałeś, że dasz sobie radę i że przewidzisz co zrobi. Co robił w tym czasie, wiesz? - Lex zacisnął palce na jego ramieniu -Najpierw ocenił twoją siłę, a potem zaczął się śmiać. Wy macie to samo w głowie. Nie boicie się śmierci. No to ja się boję, jasne? Miej to na uwadze! - parsknął. - Rany... - wcisnął się bardziej w jego ciało, próbując racjonalnie podejść do sprawy - To takie dziwne... Przed chwilą się kochaliśmy... A jednak, widzę to jak film. Nie było mnie w tym. Zupełnie. - westchnął, czując się po prostu głupio - I najgorsze jest to, że ty chcesz tylko tamtego świra... - oparł po prostu czoło o jego ramię. Został tak, uznając, że każde kolejne słowo będzie jeszcze bardziej pogrążające. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 24, 2018 2:55 am | |
| Dobrze wiedział, że nakłonienie Brocka do współpracy było już połową sukcesu. - Spotka się z wami nasz specjalista od prawa... Przedstawi rózne opcje, przerobi z Jamesem różne scenariusze - powiedział spokojnie. - Rozprawa jest wyznaczona w trybie pilnym, więc za dwa tygodnie. Możecie jechać razem - zapewnił. Dobrze wiedział, że jeśli cokolwiek faktycznie wyprowadzi Zimowego z równowagi to zapanowanie nad nim będzie cholernie trudne. Dobrze byłoby mieć Brocka po swojej stronie na ten czas. Nie chciał rozróby w sądzie i śmierci niewinnych ludzi. - Rumlow, liczę na ciebie - westchnął. Brzmiał nawet na nieco zdesperowanego. W końcu podniósł się z miejsca i wolnym krokiem ruszył w stronę wyjścia, zerkając na zegarek. - Jeśli się zgodzi, zaczniecie prace nad tym jutro... Za chwilę przyśle lekarza, zmiana opatrunków. Jak nie przestaniecie go straszyć, młody zejdzie na zawał - powiedzial, obracając się przez ramię. - Nie masz więcej pytań? - upewnił się jedynie, będąc już przy drzwiach.
Widząc, że Thor nie jest w żaden sposób oburzony ani zniesmaczony, Steve także trochę się uspokoił. To przyjemne rozluźnienie, jakiego doświadczał człowiek zaraz po szczycie, ułatwiło mu zapanowanie nad sobą i swoimi zażenowaniem. Dotknął opuszkami palców jego policzka uśmiechając się ciepło. Gdy znów poczuł język na swoim członku, odchylił głowę w tył z cichym, niskim pomrukiem. - Wystarczy... - szepnął, podnosząc się. Zbliżył się do niego na klęczkach, ujął jego twarz w dłonie, a następnie wpił się w usta mężczyzny niezwykle namiętnie, smakując siebie samego w tym głębokim pocałunku. Chciał się odwdzięczyć. Prawa dłoń Steva zsunęła się luźno z policzka, przez ramię do samych bioder, a tam sięgnęła członka Asgardczyka. Objął go zdecydowanym, choć pełnym wyczucia gestem i zaczął masować pewnymi siebie ruchami, dobrze wiedząc, co jemu samemu sprawiało największą przyjemność. Nie spodziewał się, że będzie aż tak okazały. To mu naprawdę imponowało. Zaczepiając samym kciukiem główkę, przerwał pocałunek, zostając jednak blisko, intymnie. - Połóż się - szepnął, wolną dłonią napierając na jego ramię. Gdy Thor opadł na materac, Steve w pierwszej kolejności skupił usta na niewinnych pocałunkach, schodząc przez jego tors w dół, nie spiesząc się.
Ostatnie zdanie obudziło w Clintcie szczery bunt, ale dalej zapakowany w tę pełną cierpliwości, ciepłą otoczkę. Ostrożnym gestem ujął Lexa za podbródek i przyciągnął go do siebie, chcąc spojrzeć mu w oczy. - Nigdy tego nie powiedziałem - szepnął, brzmiąc naprawdę pewnie. - A jeśli okazałem, nie chciałem. Chce ciebie. Bez względu na to, z ilu osobowości się składasz - powiedział. Nie dał mu szansy na odpowiedź, bo musnął jego usta swoimi w niezwykle czułej, ciepłej pieszczocie. - Daj się sobą zaopiekować - mruknął, opierając swoje czoło o jego, patrząc mu w oczy.
|
| | | ArkashDon't Fuck With Me Seme
Data przyłączenia : 28/10/2017 Liczba postów : 520
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 24, 2018 4:16 am | |
| - Jasne, tylko... Rumlow podszedł w milczeniu do drzwi. Zatrzasnął je Fury'emu przed nosem. Stanął przed nimi, zabarykadował swoim ciałem i założył ręce. Już nie był taki spokojny. - Owszem, mam pytanie. - powiedział, tłumiąc nagle narastającą wściekłość - Mam pytanie, szefie... - niemal wypluł to słowo - Co stało się ze S.T.R.I.K.E? Co naprawdę się z nim stało. - warknął, nie ukrywając już swojego stanu psychicznego - Kapitan o niczym nie wie, albo nagle nauczył się świetnie kłamać. Co. Się. Stało. Przeżyliśmy my. Ja, On, Czarna Wdowa. Groby są puste, i to wcale nie przez żaden wybuch! - wymierzył w niego palcem - Reszta zginęła... Niby w ataku najemników Hydry... Ale wiesz co? Ja BYŁEM w Hydrze... - przypomniał drwiąco - Dłuugo, tak. Zinfiltrowałem to tak głęboko, jak wy nigdy nie byliście w stanie. I co? No, zgadnij, co się stało? - zacisnął ręce w pięści - Hydra umywa ręce. Avengersi umywają ręce. Cały mój oddział znika. - wycedził - TO właśnie chcę wiedzieć. Wy wszyscy zachowujecie się tak, jakby nic nie miało miejsca! Mogłem stracić przytomność podczas misji, mogłem dostać w łeb, ale do kurwy nędzy, nie chcę być więcej okłamywany!
- Mmmmmh... - mruknął nosowo Thor, wodząc wzrokiem za każdym ruchem Steve'a - Ale ty wiesz, że ja nie będę potrafił zachowywać takiego spokoju?... - dopytał podnieconym głosem, pozwalając, by jego klatka piersiowa falowała przy każdym oddechu. Nie oczekiwał rewanżu ani niczego takiego. Chciał po prostu zrobić Steve'owi dobrze. To było wystarczająco satysfakcjonujące zajęcie. Sobą mógł zająć się później, nie to było dzisiaj priorytetem. Z każdym ruchem na członku, czuł rosnące pożądanie. Wiedział, że taka zabawa zwiększy jeszcze jego rozmiar. Jednego był zupełnie pewien. Potrafił zaspokoić każdego. To była naturalna kolej rzeczy, skoro był bogiem Asgardu. Dlatego też lepiej wychodziło mu dawanie, niż branie. Spróbował uspokoić nieco rozentuzjazmowane emocje. Chwycił silnie wezgłowia łóżka, byleby tylko nie próbować dominować Rogersa. W takich chwilach kiepsko panował nad siłą. Stal zaskrzypiała, kiedy usta Steve'a znalazły się poniżej pępka. Thor posłał mu nieco przepraszające spojrzenie. Rama łóżka mogła tego nie przeżyć.
Przyciągnięty, zajrzał mu w oczy. Jego spojrzenie było dalekie od spokojnego. - Przecież ty mnie w ogóle nie znasz. Dlaczego miałbyś chcieć... się opiekować? - zapytał ściśniętym, nierozumiejącym głosem. To nadal wychodziło poza jego pojęcie normalności. - Masz na zmianę wariata i paranoika, dwie obce sobie osoby, to chyba nie jest powód do zadowolenia? - dopytał, nie odsuwając się jednak, próbując choć odrobinę zrozumieć sytuację - Masz rodzinę, dzieci, Clint. Stabilną robotę. Własne życiowe problemy. Co ty najlepszego robisz? - Lex był zdecydowanie bardziej emocjonalną stroną osobowości, czyli wyparciem wszystkiego tego, czym brzydził się Luthor - Dlaczego tak usilnie próbujesz mi wmówić, że tobie w ogóle zależy? Po co dajesz mi tą nadzieję, Clint. Jaki ma to cel? Lex patrzył na jego wargi z takim samym zaangażowaniem, jak Luthor potrafił patrzeć pod światło na ostrą brzytwę. Ale był przy tym rozedrgany. Niepewny. Cholernie wrażliwy. - Dlaczego... Ty... - oddychał niespokojnie. Podjął decyzję w ułamku chwili. Nie skończył. Pocałował go. Desperacko i bardzo namiętnie, spragniony tej czułości i zwykłego, ludzkiego ciepła, niezależnie od jego odpowiedzi. Odpowiedź była teraz na drugim miejscu. Smakował jego wargi, kompletnie się wyłączając. Dotknął dolnej wargi Clinta swoim językiem, zwilżając ją zmysłowo; wdychał głęboko jego zapach z przymkniętymi w podnieceniu oczami... Nozdrza zadrgały lekko, łapiąc zapach jego ciała, tak jak wcześniej, gdy Luthor zwierzęco wyczuwał krew. Lex sięgnął do jego włosów i przesunął palcami po kości policzkowej, jakby poznawał go po raz pierwszy... Potrafił wziąć to, czego chciał. Oddychał jego oddechem, będąc bliżej niż kiedykolwiek, trzymając czoło tuż przy czole, w pełnym czułości geście. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów Sob Mar 24, 2018 11:21 am | |
| James do tej pory spał, jednak hałas na korytarzu zwrócił jego uwagę. Ostrożnie podniósł się z łóżka i stanął u progu sypialni, ale nie wyszedł dalej, słysząc głos Fury'ego. - Ty zostałeś, bo potrzebujemy kogoś, kto zapanuje nad Barnesem – odpowiedział jednooki mężczyzna, nie wyglądając na ani trochę zdenerwowanego. Był spokojny, opanowany i dobrze wiedział, co powiedzieć. Zupełnie tak, jakby był przygotowany na to pytanie. - S.T.R.I.K.E częściowo działał pod komendami Hydry. Ci, którzy poddali się i nawiązali współpracę z Tarczą, funkcjonują na zasadach podobnych do tego, co masz ty. Reszta? Są w rządowym więzieniu, którego położenia nawet ja nie znam, Rumlow – odpowiedział. Zawsze był oszczędny w podawaniu informacji. - Wychodzę – dodał zaraz, brzmiąc tym razem już znacznie bardziej surowo, czekając aż mężczyzna go przepuści. Gdy to nastąpiło, Fury opuścił pomieszczenie, zostawiając ich samych. - Brock? - dopiero wtedy James wyszedł na korytarz, przytrzymując się stalową ręką ściany. - Co on tutaj chciał? - zapytał nerwowo.
Reakcje Thora wydawały mu się tak niezwykle szczere i przez to jeszcze bardziej pobudzające. Nie spodziewał się, że będzie aż tak gorącym kochankiem. - Nie krępuj się, Thor – wyszeptał, podnosząc na niego spojrzenie z dołu, mimowolnie uśmiechając się w nieco bardziej drapieżny i zadziorny sposób, tak nietypowy dla Kapitana. Patrząc na niego, przeciągnął językiem po całym imponującym trzonie, zatrzymując się przy główce, aby skupić się na niej nieco bardziej drażniącymi pieszczotami, pocierając ją językiem dłuższą chwilę. Dopiero, gdy nacieszył się tą przyjemnością, objął jego członka dłonią, a pocałunkami zszedł niżej, na jądra. Drażnił się z nim i badał jego cierpliwość. Najpierw samym koniuszkiem przeciągnął po tak wrażliwym miejscu, a po chwili zaczął je obcałowywać na przemian liżąc, ciesząc się tą zabawą. Trochę podświadomie chciał złamać jego barierę, zobaczyć co potrafi zrobić Bóg Asgardu… Igrał z ogniem.
Nie był już do końca pewien, którego Lexa woli… I nawet zastanawianie się nad tym wydało mu się cholernie nietaktowne, nieodpowiednie. Chciał ich obu. Tę wybuchową mieszankę, której nie sposób było określić, jasno zdefiniować. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, ich usta spotkały się. Wówczas mocniej objął go ramionami, przygarniając jego ciało do siebie, chcąc mieć go jak najbliżej. Oddawał pocałunek z pełnym zaangażowaniem, poddając się jego emocjom, mimowolnie odczuwając je razem z nim. Pod tym względem był niezwykle empatyczny. Dopiero, gdy brakowało mu tchu, przerwał pieszczotę, ale nie odsunął się, trwając blisko, trzymając go przy sobie. Mocniej naciągnął koc na ciało Lexa, okrywając go nim dokładniej. - Nie analizuj mnie – szepnął, patrząc mu w oczy. - Po prostu pozwól mi być blisko i nie bój się o Luthora… - powiedział pewnym siebie głosem, dotykając dłonią jego policzka w czułym geście.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gotowi do rozkazów | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |