|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Zachowaj opanowanie Sro Kwi 18, 2018 11:54 pm | |
| Michael McCarty 27 lat, dyrektor szkoły licealnej W ostatnich tygodniach bardzo wiele rzeczy zmieniło się w jego życiu. Życie zawodowe nabrało tempa, a życie towarzyskie i miłosne gwałtownie ugięły się pod ciężarem tego pierwszego. Kiedy najważniejszy filar egzystencji Michaela został powalony z hukiem, on sam czuł się jeszcze bardziej zatracony w tym wszystkim... Nie powinien przyjmować tego awansu. Był na to zbyt młody, a w szkole pracowało wielu nauczycieli o znacznie większym stażu i doświadczeniu. To któremuś z nich powinna zostać zaproponowana posada dyrektora, nie jemu! Miał ku temu większe predyspozycje, bo co? Skończył jakiś kurs zarządzania, ale to przecież nic wielkiego! Nie umiał sobą zarządzać, a co dopiero setkami uczniów i pokaźną gromadą zawistnych pedagogów, którzy od lat zacierali sobie ręce, chcąc przyjąć to ciepłe krzesło. Wiele oddałby za możliwość ponownego nauczania w standardowym trybie. Po awansie mógł liczyć raptem na jedną czy dwie klasy, a i to w bardzo ograniczonej formie. Szlag go trafiał, gdy należało podjąć kolejną cholernie ważną decyzję... Koniec miesiąca był najgorszy. Rozliczenia, analizy, weryfikacje. Pomiędzy jednym a drugim cholernie ważnym zadaniem, udało mu się wymknąć z gabinetu, żeby przejść do pokoju nauczycielskiego. Lubił to miejsce... W czasie lekcji powinno być zupełnie puste. W swoim gabinecie miał jakiś drogi ekspres do kawy, ale on zatęsknił za tą rurą, której mógł skosztować tylko za zamkniętymi drzwiami wspomnianego pomieszczenia. Ukradkiem wślizgnął się do środka i kiedy miał już pewność, że jest zupełnie sam, od razu zajął się przygotowywaniem naparu. Brakowało mu tego. Tej cholernej normalności. I spokoju... Spokoju nie czuł już dawno. Elizabeth nie była w stanie spełnić jego oczekiwań. Nie umiała mu pomóc. Kubek. Zmielone ziarna. Gorąca woda. Trzask drzwi. Nie spodziewając się, że ktoś nakryje go na tym gorącym uczynku, niemal podskoczył, zahaczając rękawem koszuli o kubek. Porcelanowe naczynie z hukiem padło na podłogę, roztrzaskując się w drobny mak. - Szlag! – westchnął pod nosem, zaraz kręcąc głową. - Przepraszam. Nie powinienem – dodał od razu. Ci, którzy znali go nieco bardziej, wiedzieli, że przekleństwa i przepraszanie za nie były nieodłącznym elementem wypowiedzi Michaela. Nie podnosząc spojrzenia na przybyłego, klęknął na podłodze i zaczął czym prędzej zbierać potrzaskane skorupy. Był nieostrożny i chaotyczny, chcąc jak najszybciej uciec do gabinetu, aby tam schować się i spalić ze wstydu. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 2:54 pm | |
| Dominic Morris 32 lata, nauczyciel matematyki w liceum - Przestań, Michael - odezwał się odruchowo przybyły, jeden z trójki matematyków i dawny kochanek dyrektora. Dawny Dom dyrektora. Nie przemyślał swojej reakcji, tak naturalnej, jakby wcale ze sobą nie zerwali i wciąż miał prawo wydawać polecenia Mike'owi. Tak nie było. Po pierwsze dlatego, że jego były miał dziewczynę. Po drugie dlatego, że nie lubił się dzielić. A po trzecie - być może najważniejsze - rozmawiał w tym momencie ze swoim przełożonym. Żadna z tych rzeczy jednak nie wpłynęła na wypowiedzenie spokojnego, rzeczowego rozkazu. Potrzeba ochrony uległego, nawet przed własną głupotą, a także uspokojenia jego nerwów, były zbyt głęboko usytuowane w osobowości nauczyciela, by powstrzymał się przed wpłynięciem na Michaela. Westchnął ciężko w duchu, odsuwając się od drzwi i zbliżając do swojego byłego. Wyjął z kieszeni garnituru chusteczkę, owinął nią palce, chwycił stojący w rogu kosz i przybliżył się do rozbitego kubka, przyklękając. Potem całkiem sprawnie pozbierał większe odłamki, z naturalnym spokojem i precyzją, plamiąc kawą wyłącznie biały materiał. - Zrób sobie nową kawę. Weź mój kubek, Michael - mruknął, wciąż wyczuwając zdenerwowanie, emanujące od dyrektora tak silnie, że niemal drażniąco. Tym razem świadomie złamał swoją zasadę, dochodząc do wniosku, że jego dawny uległy najwyraźniej potrzebował chwili zapomnienia i posłuszeństwa. Momentu, podczas którego nikt nie będzie wymagał od niego podejmowania jakichkolwiek decyzji, nawet tych najgłupszych, a zamiast tego, zobowiąże młodego mężczyznę do posłuszeństwa. Podniósł się i przeszedł do zlewu, wypłukał chusteczkę, a potem wrócił do plamy na ziemi i zaczął ją ścierać. Równie spokojnie i starannie, co poprzednio, wyrzucając mniejsze odłamki do kosza, raz po raz mocząc materiał. Doprowadzenie podłogi do porządku nie zajęło mu dużo czasu, nie doprowadziło do żadnej rany ani nawet najmniejszego śladu na nienagannie wyprasowanym i ułożonym, trzyczęściowym garniturze. Był jednym z niewielu nauczycieli, którzy zawsze prezentowali się dokładnie tak, jakby wyszli z salonu, pachnący nowością, wyprostowani, wypastowani, ze wszystkim na swoim miejscu. Bardzo rzadko można było go zobaczyć mniej formalnego, z powiniętymi rękawami, pozbawionego marynarki, z lekko roztrzepanymi włosami. Niewiele osób oprócz Michaela mogło się pochwalić doprowadzeniem matematyka do takiego stanu. Nawet jego kubek był elegancki, zawsze czysty, pachnący delikatnie jego perfumami. Wyprostował się wreszcie i obrócił w stronę dyrektora, opierając bokiem o zlew. - W porządku? - spytał delikatniej, już mniej stanowczym tonem. Mniej dominującym. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 5:25 pm | |
| Ten głos rozpoznałby naprawdę wszędzie, a już na pewno wtedy, gdy wydawał on jasne polecenie. Na tym opierała się ich relacja, kiedy jeszcze byli parą – Michael nie miał analizować, myśleć, zastanawiać się, a po prostu zdać na wiedzę i doświadczenie starszego, bardziej opanowanego dominującego. To było cudownie jasne i klarowne, tak cholernie Dyrektorowi potrzebne, a jednocześnie odległe. Dawno nie słyszał tego tonu ani rozkazu. - Dobrze... – Panie. Najchętniej tak zakończyłby swoją wypowiedź, ale wiedział, że nie wolno mu. Podniósł się z klęczek, zostawiając potrzaskany kubek. W chorych relacjach dominujący-uległy, musiałby przepraszać za w ogóle stłuczenie tego naczynia. Ale z Dominicem? Nie. On był naprawdę dobry w tym, co robił, dając Michaelowi to tak cholernie mu potrzebne poczucie bezpieczeństwa. Odszedł od plamy na podłodze i umył dłonie w zlewie, dostrzegając tylko jedno małe, nie krwawiące zadrapanie porcelaną. Niewarte większej uwagi. Jednak umył ręce bardzo dokładnie - nie dotknąłby jego kubka brudnymi dłońmi... - Tak, tak. Wszystko dobrze – nie umiał kłamać. A patrząc na niego, czuł jak jeszcze bardziej niewiarygodny jest w tej nieprawdziwej odpowiedzi. Zawsze miał wrażenie, że przy Dominicu prezentował się marnie, ale jednocześnie gdy tkwili w seksualnej relacji, czuł się przez niego bardzo adorowany. On – zawsze elegancki. A Michael? W czarnych spodniach, ciemnej bokserce i naciągniętej na ramiona koszuli w kratę. Nie takiego wizerunku oczekiwano od niego jako dyrektora, ale już niejednokrotnie próbował się dostosować i coś zmienić – we wszystkim był tylko śmieszny. Przebrany. Nerwowym gestem poluzował zapięcie koszuli przy szyi. Zalał kawę, wolną dłonią odgarniając włosy z twarzy. Chciał coś powiedzieć, wyrzucić z siebie, gdy tylko Dominic wszedł do tego pokoju, ale jednocześnie nie potrafił, czując cholerną blokadę. Ten stan matematyk znał od dawna. Niejednokrotnie widział już jak Michael walczy ze sobą, żeby złamać swoje kolejne ograniczenie i znów przejść dalej, rozwijając się. - Masz czas wieczorem? – odezwał się w końcu z opuszczonym na blat wzrokiem, opierając się dłońmi o kant mebla. Dopiero po chwili zwrócił spojrzenie w jego kierunku, niemo prosząc go o to, aby się zgodził... Obaj dobrze wiedzieli, o co chodzi. Czego oczekiwał. Choć oczekiwania to złe określenie. On potrzebował dominacji bardziej niż własnego oddechu, żeby tylko móc funkcjonować normalnie. Nerwowym gestem zastukał opuszkami palców w blat. - Miej czas, proszę – szepnął, odwracając od niego wzrok, skupiając się na pachnącej kawie. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 5:52 pm | |
| W pierwszej chwili, Dominic chciał przypomnieć dyrektorowi, że nie wolno mu było skłamać. Że łamał zasady, które już dawno temu, jeszcze przy pierwszym spotkaniu, wtedy, w klubie, ustalili. Ale to było dawniej. W innym świecie, w którym miał prawa wymagać od swojego towarzysza posłuszeństwa, szczerości i zaufania. W tym, Michael nie był mu nic winny. Mógł oszukiwać wprost, mógł protestować i mógł nie zgadzać się z żadnym słowem, żadną sugestią, jaką kierował do niego dominant. Dlatego milczał. Wpatrywał się w młodszego mężczyznę ze spokojem i opanowaniem, milczący, cierpliwy, nie karcący za tak oczywiste kłamstwo. Niemal od razu dostrzegł rozdarcie i niepewność w dawnym kochanku, który najwidoczniej chciał powiedzieć coś - tak dla odmiany - szczerego. Uniósł lekko brew do góry, czekając na słowa dyrektora. Nie poganiał, nie dopytywał się, nie naciskał. Czekał, jakby mieli dokładnie tyle czasu, ile przystojny dyrektor potrzebował. Nie spodziewał się jednak tego pytania. W pierwszej chwili, nie pomyślał nawet o tym, iż była to sugestia do wspólnego spędzenia czasu... w tamten sposób. To było już zamkniętym rozdziałem, zakazanymi fantazjami. Propozycja wieczora w klimacie dominacji była czymś zupełnie innym, nowym i przyjemnie pobudzającym. Lubił Michaela. Mieli swoje tempo, swoją równowagę, swój świat, w którym działali jak dobrze naoliwiony mechanizm. On mógł zapewnić kochankowi spokój, a samemu zyskiwał posłusznego, pełnego uwielbienia kochanka, który odwdzięczał się za każdą chwilę po stokroć. Jednak... - Mam czas - odparł ciszej, łagodnie, widząc rosnące znów zdenerwowanie swojego eks. - Ale przecież wiesz, że nie możemy do tego wrócić. Masz kogoś. Nie chcę, żebyś zdradził swoją partnerkę - mruknął, pozwalając sobie na zmianę obojętnego wyrazu twarzy na bardziej cierpliwy i zatroskany. Nie chciał, by Mike poczuł się odrzucony, szczególnie w takiej sytuacji. Przełamał się. Poprosił. Zasługiwał na nagrodę, nie karę. Dla Morrisa było jednak niewłaściwe, by przez kilka przyjemnych chwil tamta młoda kobieta została zraniona. Do żadnego zbliżenia nie mogło pomiędzy nimi dojść, żadne seksualne doświadczenia nie wchodziły w grę. Oczywiście, mógłby poświęcić się ten jeden raz i zapewnić dyrektorowi chwilę spokoju, a jednocześnie nie dopuścić do zdrady. Mógłby to wszystko obrócić w grę... Ale czy chciał angażować się w sytuacji, gdy McCarty był zajęty? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 6:04 pm | |
| Michael zawsze miał bardzo duży problem z przyznaniem się do porażki. Gdyby to było łatwiejsze, już dawno porzuciłby przyjęte stanowisko i powrócił do bycia zwyczajnym nauczycielem. To jednak wiązało się z powiedzeniem kilku ważnym osobom, że nie podołał. Nie wytrzymał. Poddał się. Poległ. Podobnie podchodził do kwestii związku. Choć jeszcze się nie zdecydował, to rozważał opcję zakończenia tego... Elizabeth nie potrafiła spełnić jego oczekiwań. Sięgnął po kawę, obejmując ciepły kubek dłonią. Elegancki, idealnie pasujący do Dominica, a jednocześnie tak niepodobny do tego naczynia, które należało do Mike'a, a zginęło, zderzając się z podłogą. Byli tak cholernie różni, a jednocześnie i niezwykle zgrani. - Potrzebuję tego, Dom – odpowiedział w końcu. Już wcześniej o nim myślał. Właściwie po pierwszym dniu na nowym stanowisku wiedział, że bez twardej ręki w życiu prywatnym, nie poradzi sobie. Potrzebował jego stanowczości, siły. Ale czy miał prawo wymagać powrotu? Właśnie dlatego w ostatnich dniach tak bardzo podupadł, już zupełnie sobie z niczym nie radząc. - Ona... Właśnie... Tego nie umie znieść – dodał, wykonując jakiś niejasny gest dłonią, jakby chciał wskazać na roztrzaskany kubek. Dobrze wiedział, że Dominic zrozumie. Nie był pewien, dlaczego to tak dobrze działało, ale nawet jeśli sam miał problem z określeniem czegoś, wyjaśnieniem w klarowny sposób, to i tak mógł mieć pewność, że Dom rozumie. Wie, o co chodzi. Znów zwrócił w jego kierunku wzrok, czekając na odpowiedź, nie chcąc ponawiać swojej wcześniejszej prośby. Raz wypowiedziane, wystarczyło. To i tak wymagało od niego niesamowitej walki ze sobą samym. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 7:10 pm | |
| Dominic wpatrywał się w swój kubek, objęty tak starannie przez palce dawnego kochanka. Widział w jego zachowaniu to zmęczenie, zagubienie, desperacką potrzebę odzyskania chociaż ułudy stabilności. Trzymał przedmiot tak, jakby był od przedłużeniem dominanta, jakby mógł mu zapewnić jakiś wewnętrzny spokój i dodać pewności siebie. Westchnął cicho, tym razem już na głos. No bo jak niby miałby odmówić swojemu uległemu? Mężczyźnie, którego znał bardzo dobrze i wiedział, jak istotna była dla niego równowaga pomiędzy życiem prywatnym, a publicznym. Wiedział, jak źle funkcjonował w chwilach formalnych, gdy pozbawiony był odpowiedniego traktowania za zamkniętymi drzwiami. Dostrzegał wszystkie oznaki, świadczące o tym, że Elizabeth nie spełniała jego potrzeb. Prawdę powiedziawszy, wcale nie był tym zdumiony. Kobieta nie prezentowała się jak materiał na dominę - bliżej jej było do żony idealnej, niż twardej kochanki, która doprowadza mężczyznę na skraj szaleństwa i uległości. Nie była tym, czego potrzebował Michael - a kto jak kto, ale matematyk wiedział, co było dla niego niezbędne. Mógł przystać na propozycję, ale jednocześnie postawić jasne granice. Nie tu, nie w pokoju nauczycielskim, ale u siebie w mieszkaniu - jak najbardziej. - Nie ma czego znosić - powiedział z emfazą, jasno podkreślając swoje zdanie w kwestii dyrektora. Nawet, jeśli tamta relacja była już przeszłością, nigdy nie użyłby takiego sformułowania opisując swojego uległego. McCarty był kuszącym skarbem, który należało pilnować, pielęgnować i zapewniać mu najlepsze doświadczenia. - Dobrze - potwierdził, kiwając lekko głową dla podkreślenia swojej decyzji. - Przyjdziesz do mnie dzisiaj. O osiemnastej. Na kolację. - Wyjaśnił powoli, konkretnie i dobitnie. Żadne zbliżenia nie wchodziły w grę. Mógł mu zapewnić stabilność bez zapewniania spełnienia - i dokładnie do tego zamierzał się posunąć. Łamał już część ze swoich zasad, nie planował zrezygnować ze wszystkich, bez względu na to, jak dobrze się znali. - Kup dobre wino. To, które zwykle piliśmy - dodał po chwili namysłu, pozwalając sobie na lekki, kokieteryjny uśmiech. - I nie rozbij kolejnego kubka. Możesz go sobie zachować, ale uważaj na niego - mruknął, odsuwając się od małej części kuchennej i zmierzając do wyjścia. Rozmowa dobiegła końca - reszta była milczeniem. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 7:32 pm | |
| Dostał kubek! Dla uległego tak drobne gesty były bardzo niezwykłe. Zwykle, jeśli coś było mu darowane, to w ramach nagrody za posłuszeństwo czy odpowiednie spełnienie wymagań swojego dominującego. Kiedy dostawał coś tak po prostu, czuł się wyróżniony za nic. Za samo istnienie? Nie mógłby powiedzieć, że Dominic był skąpy. W trakcie ich związku, niejednokrotnie zdarzały się okazje, w których mężczyzna sprawiał mu podarki albo nagradzał za posłuszeństwo. Każdy ten moment był dla Michaela tak niezwykle istotny. - Dziękuję – odpowiedział od razu, nie zamierzając protestować przed przejęciem kubka w swoje posiadanie. Absolutnie. Wszystko, co dostawał, akceptował niemal bez wahania, ciesząc się tym całym sobą. Gdy został sam w pokoju, odetchnął z wyraźnym trudem, zaraz jednak uśmiechając się już zupełnie pogodnie. Mógł się z nim spotkać. Zupełnie prywatnie i w tej relacji, za którą tak cholernie tęsknił... Nie planował tego wcześniej. To było spontaniczne i najlepsze, na co mógł się zdecydować. Kolejne godziny w pracy dłużyły się okrutnie, a perspektywa nadchodzącego wieczoru cieszyła go do tego stopnia, że nie umiał skupić się na kolejnych papierach, dokumentach, procedurach. W końcu na szczęście wybiła piętnasta i mógł odetchnąć, opuszczając mury budynku. Odkąd nie panował nad sobą tak dobrze jak zwykle, przerzucił się ze swojego motoru, którym zwykł jeździć do pracy na komunikację miejską. Dlatego też powrót do mieszkania zajął mu nieco więcej czasu. Śpieszył się. Musiał kupić wino i wyglądać nienagannie. Przed spotkaniami z Dominickiem zawsze spędzał bardzo długie godziny w łazience, chcąc dać mu siebie samego w najlepszej wersji. Zadbał o tym i teraz, ale zdecydowanie skompresował wszystkie zabiegi do wymaganego minimum, wiedząc, że nic nie będzie gorsze niż spóźnienie. Elizabeth nakarmił jakąś marną wymówką i w końcu opuścił swoje mieszkanie, żeby ruszyć na zupełnie przeciwną stronę miasta. To zawsze było problemem – odległość jaka dzieliła ich. Dotarł na miejsce taksówką raptem kilka minut przed wyznaczoną godziną. Z winem w ręce, ubrany w ciemne spodnie i cienki, obcisły golf, ruszył na górę. Miał nadzieję, że wyglądał dobrze... Może gust się nieco zmienił? Może nie trafił w jego oczekiwania? Te obawy były naturalne po tak długim czasie między obecnym momentem a ich ostatnim zbliżeniem. Punkt osiemnasta zadzwonił do drzwi, nerwowym gestem przeczesując włosy, chcąc mieć pewność, że są ułożone odpowiednio. Pewność, ha! Złudne życzenie. One zawsze były najbardziej niesforne, niszcząc każdy idealnie dobrany strój Dyrektora. Już czuł, że oddech zaczyna być coraz bardziej niespokojny, a dłonie drżą. Kolana miękną. Było duszno. Tak cholernie duszno. Nerwowym ruchem odchylił kołnierz golfu, czekając. To nie był jeden ze znanych im obu ataków paniki, ale jednak poczuł się źle. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 8:09 pm | |
| Dominic przyszedł do pokoju nauczycielskiego po to, by upewnić się, że niczego w nim nie zostawił. Jego dzień pracy już dobiegł końca i planował spokojnie wrócić do domu, a potem sprawdzić klasówki i obejrzeć jakiś niezobowiązujący film. Nic męczącego, nic wymagającego nadmiernego planowania i przygotowań. Spotkanie z dyrektorem zniszczyło tą koncepcję - ale Morris nie zamierzał na to narzekać. Dawno nie spotkał się sam na sam z Michaelem, a lubił jego towarzystwo. Mężczyzna, gdy nie emanował histerią, był naprawdę dobrym i wdzięcznym kompanem. Można było spędzić z nim czas nie tylko na rozkazywaniu i uprawianiu ostrego seksu, ale też czytaniu książki czy sprawdzaniu zadań. Jeśli był spokojny, doprowadzony do stanu równowagi, był zupełnie innym człowiekiem. Matematyk cenił w nim wszystkie twarze, jakie miał do zaoferowania - dlatego zamiast wrócić do domu, udał się na zakupy. Musiał chociaż wstępnie zaplanować cały wieczór, wymyślić coś dobrego na kolację, załatwić potrzebne składniki... I dotrzeć do swojego mieszkania. Ponieważ żył w tej bogatszej części miasta, miał daleko do każdego miejsca - wliczając w to szkołę, która znajdowała się umiarkowanie blisko - oraz supermarket i plac targowy, znajdujące się w zupełnie innej dzielnicy. To wymagało od niego zarówno auta, jak i znajomości wszystkich płatnych parkingów. Nie mógł zostawić swojego samochodu w niepewnym miejscu, ponieważ droga, niepilnowana bryka była łakomym kąskiem dla wielu złodziei. A tak się składało, że pomimo horrendalnie wysokiego ubezpieczenia, lubił te cztery kółka i nie chciał ich tak łatwo stracić. Po zakupach, w korkach, dotarł do swojego mieszkania - spokojny, bez ani jednej rysy, pomimo kilku niedzielnych kierowców i zapatrzonych w lusterka umalowanych dam. Tam rozpakował wszystko, odkładając każdą jedną rzecz na swoje miejsce, dokładnie tam, gdzie mógł łatwo znaleźć ją Mike. A potem usiadł w salonie i zaczął przeglądać klasówki, czekając na przybycie swojego uległego. Tresura musiała zacząć się od wspólnego robienia posiłku, dominant ani myślał robić za swojego kochanka wszystkiego. Nie na tym ten wieczór miał polegać.
Punkt osiemnasta rozległo się pukanie. Matematyk nie oczekiwał po dyrektorze niczego innego. Podniósł się z kanapy, odłożył na stolik resztę sprawdzianów i przemieścił się w stronę drzwi, wodząc spojrzeniem po całym mieszkaniu i upewniając się, że wszystko było na swoim miejscu. Wszystko było czyste, błyszczące, czekające na wspólny wieczór dwójki nauczycieli. Od ostatniego pobytu McCarty'ego niewiele się zmieniło. Zasłony, telewizor, gałki i... może kilka garnków. Nic, co utrudniłoby mężczyźnie odnalezienie się w mieszkaniu Dominica. Przekręcił zamek i nacisnął klamkę, witając dawnego kochanka wąskim uśmiechem i wpuszczając go od razu do środka. Powiódł po nim spojrzeniem, gdy go mijał - i musiał przyznać, że mężczyzna niewiele się zmienił. Wciąż przypominał cukierka, który tylko czekał na rozpakowanie i pożarcie go. Wyciągnął przed siebie dłoń, czekając aż towarzysz poda mu wino. - Daj. I rozbierz się, Michael - polecił, zaraz uśmiechając się szerzej. - Ale nieprzesadnie. Nie po to dzisiaj tu przyszedłeś. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 8:24 pm | |
| Cały stres momentalnie odszedł na bok, kiedy drzwi zostały otworzone i znów znalazł się twarzą w twarz z Dominickiem. Tego właśnie potrzebował. Jego. Całego, bez ograniczeń, ale dobrze wiedział, że właśnie na tym będzie ten wieczór polegał. Na granicach. Podał mu wino. Wszedł do środka i zsunął z nóg buty, zaraz odwieszając kurtkę na miejsce. Michael był nieco bardziej swobodny, a w jego mieszkaniu zawsze panował drobny, ale nieprzesadny nieład. U Dominica wszystko miało swoje miejsce, odpowiedni porządek i ład. Lubił to. Właśnie tego potrzebował, a sam nie umiał tego sobie zapewnić. - Mm... To mieszkanie dalej pachnie w ten sam sposób... – przyznał szczerze, zwracając się w kierunku mężczyzny. Czystość, perfumy mężczyzny, nowość i elegancja. To wszystko tak bardzo pasowało do tego miejsca i człowieka! Poczuł się znacznie pewniej, mogąc być przy nim. - Nie przeszkodziłem ci w pracy? – powiedział, zauważając odłożone sprawdziany. Zawsze nieco się martwił, że może przypadkiem zawadza. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 9:20 pm | |
| - Liczę, że to dobrze - mruknął z nieschodzącym z ust uśmiechem, oglądając jednocześnie wino. Oczywiście, dyrektor pamiętał i kupił właściwe. Zachował się dokładnie tak, jak powinien. Nigdy nie zawodził oczekiwań matematyka - był gotów zrobić naprawdę wiele, by do tego nie doprowadzić. - A przyszedłeś punktualnie? - odpowiedział pytaniem na pytanie Dominic, zaraz kładąc dłoń na plecach mężczyzny, tuż pod karkiem, delikatnie ale stanowczo go chwytając. - Nie przeszkadzasz - uspokoił go zaraz, nie czekając na odpowiedź, pozwalając swojej pewności owinąć towarzysza i uspokoić go. Podobało mu się, jak łatwo ulegał jego sile młodszy mężczyzna. Jak sam fakt, iż znalazł się z nim w mieszkaniu, sam, powodował w nim ulgę i spokój. To było wspaniałe doświadczenie, naprawdę uskrzydlające. Uległy nie miał pojęcia o tym, jak działał na swojego Pana... Eks Pana. Morris musiał sobie co chwilę przypominać, że nie wrócili do dawnych czasów. Ich relacja była w tym momencie inna, niezależnie od tego, czego obaj pragnęli. Pewne zachowania nie wchodziły w grę. - Chodź, pora zabrać się za kolację. Dzisiaj mam pomysł na rybę w sosie z zapiekanymi warzywami. - Obrócił głowę, spoglądając na swojego kochanka. - Brzmi w porządku? - spytał. To było jedno z niewielu pytań, które zamierzał tego wieczora wypowiedzieć w stronę McCarty'ego. Większość decyzji należała do niego, po to się spotkali, taki był od początku zamiar. Musiał jednak być pewien, że jego wizja kolacji odpowiada uległemu. Znał dwudziestosiedmiolatka i wiedział, że ten, by nie robić kłopotu, był gotów zrobić wiele rzeczy wbrew sobie - a nie o to przecież chodziło. To miał być przyjemny wieczór, pozbawiony zbędnych wątpliwości i trudności. Nauczyciel podwinął rękawy białej koszuli, a potem nałożył prosty, męski fartuch, starannie go układając i zawiązując. Wybrał sobie dwa noże i deskę do krojenia, ułożył na wyspie, a potem znów spojrzał na dawnego kochanka. - Będziesz mi podawał rzeczy. Zaczniemy od ryby. Jest w lodówce, jak się domyślasz. Zioła natomiast w pojemnikach - mruknął, opierając się lekko na łokciach o blat i czekając, aż wymagane składniki zostaną mu podane. - Możesz też od razu przygotować patelnię, średniej wielkości. Plusy tego, że Michael wiedział, gdzie wszystko się znajdowało, były nie do opisania. Taka łatwość w rozporządzaniu uległym, bez konieczności uczenia go wszystkiego od początku i tracenia czasu na naukę rzeczy kompletnie nieistotnych! Piękne. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 9:32 pm | |
| Dotyk w takim miejscu wzbudził przyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż pleców. Odetchnął ze szczerą ulgą, choć starał się być przy tym odpowiednio dyskretny. Wolał mieć pewność, że nie przeszkadzał, nawet jeśli jego pytanie mogło zostać odebrane jako zupełnie zbędne czy niewłaściwe. Dużo lepiej się czuł, wiedząc, że jest w tym miejscu chciany. - W porządku – odpowiedział. - To może być smaczne – przyznał zaraz, posyłając mu krótki uśmiech. Bez większego problemu poruszał się po kuchni, odnajdując kolejne rzeczy, których Dominic potrzebował. Lubił taką współpracę. I bardzo lubił też wygląd nauczyciela matematyki w tym nieco bardziej swobodnym wydaniu – z podwiniętymi rękawami, swobodą w zachowaniu, luzem. Dalej miał w sobie coś, co budowało dystans i kojarzyło Doma z bardzo eleganckim mężczyzną, ale miało łagodniejszy wyraz. - Dominic – odezwał się, układając patelnię na płycie indukcyjnej. Podał mężczyźnie rybę oraz zioła, po czym zatrzymał się przy nim. - Jakie masz oczekiwania wobec mnie tego wieczoru? – zapytał wprost, czekając jednocześnie na następne polecenie, chcąc czym prędzej je wykonać. Na ten moment był względnie opanowany, a panika którą pokazał po sobie w szkole, chwilowo ucichła. Wystarczyło kilka jasnych komend, które mógł bez większego problemu wykonać, żeby poczuł się nieco pewniej i odważył się zadać to pytanie. Chciał wiedzieć, jak ma wyglądać ten wieczór. Ale i tak najbardziej interesowało go to, jakie są preferencje Dominica. To było przecież najważniejsze. Chciał sprostać normom narzuconym przez mężczyznę, podporządkować mu się i utrzymać odpowiedni standard. - Na ile mogę sobie pozwolić, Dom? – dodał już nieco ciszej, wciąż stojąc blisko, pragnąc czuć jego obecność całym sobą. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Kwi 19, 2018 9:59 pm | |
| Obrócił nóż w dłoni, drugą układając rybę na desce. Nie odpowiedział na pytanie od razu, pozwalając mu zawisnąć pomiędzy nimi, zabierając się za przygotowywanie mięsa, pewnymi, precyzyjnymi ruchami odcinając zbędne kawałki, rozcinając brzuch i pozbawiając ją wnętrzności. Był szybki, efektywny i przy tym niesamowicie schludny. Czynność, która mogła wielu obrzydzić, w nim nie wywoływała żadnych emocji, a w jego rękach wyglądała tak porządnie, iż nie sposób było poczuć zniechęcenia. Zaczął nakładać zioła, gdy poczuł bliskość swojego byłego kochanka - i bóg mu świadkiem, że przez krótką chwilę rozważał przechylenie się i pocałowanie go. Nie dlatego, że w tym konkretnym momencie go zapragnął. Nie dlatego, że chciał, by przestał mówić. Tylko dlatego, że mógł. Z tą różnicą, że wcale nie. Nie miał do tego prawa. - Do niczego pomiędzy nami nie dojdzie. Masz dziewczynę i ona zasługuje na twoją wierność - powiedział wreszcie, obracając z cichym plaśnięciem rybę i traktując też i tę część ziołami. Westchnął cicho, na chwilę odrywając dłonie od mięsa i spoglądając na swojego towarzysza. - Oczekuję, że będziesz posłuszny. Nie będziesz kłamał. Jeśli nie będziesz chciał o czymś rozmawiać, po prostu mi o tym powiesz, nie będę naciskać na żadne zwierzenia. Jeśli natomiast jest coś, co chciałbyś ze mną przerobić, o czym chciałbyś opowiedzieć, to cię wysłucham i spróbuję doradzić. - Uśmiechnął się łagodnie. - Oczekuję miłego wieczoru w dobrym towarzystwie, z pyszną kolacją. - Zamilkł, spoglądając nagle znacznie uważniej na swojego gościa. - A na co chcesz sobie pozwolić? - spytał powoli, nie opuszczając spojrzenia, uważnie analizując reakcje Michaela. To, jak łatwo dyrektor się uspokoił i zaczął zdobywać pewność siebie, było piękne samo w sobie - ale obserwowanie zmian na jego twarzy, zakłopotania, walki, czy niepewności, było równie ciekawym doświadczeniem i idealnym obrazem samym w sobie. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pią Kwi 20, 2018 10:31 am | |
| Lubił obserwować go w kuchni. W trakcie gotowania Dominic najbardziej pokazywał swoją precyzję - każdy ruch jego dłoni był stanowczy, ale spokojny i idealnie zaplanowany. Wszystko miało swój cel, było ładne, estetyczne, nawet jeśli pozornie niektóre z tych czynności mogłyby wydać się odpychające. Ten mężczyzna miał w sobie to coś. Przyciągał, choć przecież budował dystans. Był opanowany, a jednocześnie budził istną burzę w myślach Michaela. Niesamowita mieszanka. Musiał się przy nim bardzo pilnować, żeby nie zapomnieć się w tym wszystkim. Przecież nie był już jego... Miał bardzo mocno ograniczone prawa. Nie mógł naruszać jego przestrzeni, traktować go jak partnera. To minęło. - Nie chcę jej zdradzić - postanowił od razu, chcąc aby ta kwestia była jasna. Zabrzmiał pewnie, ale im bardziej obecność Doma na niego wpływała, tym mniej umiał sobie poradzić z zachowaniem odpowiednim do sytuacji... - Oczekuje... Że mi pomożesz. Bardzo bym tego chciał, Dom - westchnął, odwracając na krótki moment od niego spojrzenie. To chyba było najtrudniejsze. Przy nim nie powinien nic zatajać ani kłamać, a często postępował w ten sposób bardzo automatycznie, chcąc ukryć własne uczucia. - Czy wolno mi zająć się warzywami? - zapytał, kończąc poprzedni temat. Podzielili się swoimi oczekiwaniami i to powinno wystarczyć. Ton i słowa przez niego wypowiedziane zabrzmiały tak jak powinny - prosząco. Nie lubi stać bezczynnie, czuł się wówczas zbędny. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pią Kwi 20, 2018 7:40 pm | |
| - To dobrze - mruknął z subtelną pochwałą, ciesząc się, że doszli do porozumienia w tej kwestii. To był jeden wieczór, ich wieczór, podczas którego będą robić rzeczy... jakieś rzeczy, ale żadna z nich nie będzie związana z seksem - a wszystkie będą krążyć dookoła poleceń i uspokajania zestresowanego dyrektora. Tak miało być. Tak powinno być. - Zawsze chętnie ci pomogę - odparł łagodniejszym tonem, odrywając się od ryby by znaleźć w szafkach i lodówce składniki na sos. A wcześniej, oczywiście, umyć ręce. - Możesz je umyć - odparł na pytanie, kiwając lekko głową, nie odwracając się w stronę dawnego kochanka. Nie pozwolił mu ich obrać, ani tym bardziej pokroić. Ostre przedmioty w kuchni należały do niego - od początku ich relacji, i nawet taka przerwa nie mogła tego zmienić. Nie dlatego, że nie ufał Michaelowi, czy obawiał się tego, iż mężczyzna sobie coś zrobi. Nie, po prostu nóż był pewnym potwierdzeniem władzy. Symbolem, którego uległy nie mógł posiadać, inaczej zmieniłby się jego status. W kuchni, w łóżku, czy w każdej innej sytuacji, sub musiał być poddany swojemu dominującemu, bezbronny, ale jednocześnie ufny, że jego słabość nie zostanie wykorzystana. Tak jak często - kiedyś - Dominic odmawiał kochankowi prawa do chodzenia na dwóch nogach, a zmuszał do przemieszczania się po mieszkaniu na kolanach, tak jak odmawiał mu czasami oddechu podczas zbliżenia, tak i trzymanie przedmiotów, które - tylko teoretycznie - mogłyby zmienić balans ich relacji, było niedopuszczalne. Wrzucił rybę do pojemnika, ustawiając pod nią odpowiedni ogień, a potem umył brudny nóż i odłożył go na swoje miejsce. Dopiero gdy skończył te czynności, zabrał się za wypłukane warzywa. - Nakryj do stołu - polecił po dłuższej chwili milczenia ze swojej strony. - I włącz muzykę. Nie za głośno. Jak zawsze. - Uśmiechnął się kątem warg do towarzysza, kiwając lekko głową w jego stronę. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pią Kwi 20, 2018 8:35 pm | |
| Lubił fakt, że Dominic dominował nie tylko w łóżku, ale również w wielu innych aspektach życia. Pytanie o przygotowanie warzyw było po prostu taktyczne – chciał się upewnić, że dalej ta relacja mogłaby mieć te same formy, zasady, przywileje i obowiązki. Kiedy tylko zabroniono mu obrania i pokrojenia warzyw, poczuł przyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż pleców. - Dziękuję za twoje zaangażowanie, Dominicu – powiedział spokojnym głosem, jednocześnie uśmiechając się w jego kierunku ciepło. Tylko ten mężczyzna wiedział, ile naprawdę to wszystko dla niego samego znaczyło. W pracy starał się ukrywać ze swoimi stanami i dlatego też bardzo unikał matematyka, dobrze wiedząc, że ten nie nabrałby się na jego śmieszną grę aktorką. Cała reszta grona pedagogicznego nie zauważała nic. Michael wiedział, że wystarczyło jedno spojrzenie Dominica, żeby ten domyślił się, o co chodzi. Czuł się przed nim zupełnie nagi – nawet wtedy, gdy dzieliła ich bezpieczna odległość, a między nimi panowała stricte formalna atmosfera. Odwrócił się od niego i zajął się warzywami, dokładnie myjąc je pod bieżące wodą. Dobrze wiedział, że oczekiwano od niego perfekcyjnego wykonania polecenia. Nie chodziło o zwykłe umycie tych produktów – musiał zadbać o to, aby były zupełnie czyste. Kiedy skończył, zaczął układać naczynia i sztućce na stole. Gdy jadał sam, nie kłopotał się takimi rzeczami. Dobrze jednak wiedział, że tu wymagano od niego konkretnego poziomu. Miało być ładnie, elegancko i zgodnie z obowiązującymi zasadami. Wszystko na swoim miejscu. Jedynym o czym zapomniał, były serwetki. - Dom – odezwał się, wracając do niego, znów stając dość blisko. - Gdybym nie był z Elizabeth... Chciałbyś powrócić do tego, co mieliśmy? – zapytał wprost. Nigdy nie był przesadnie subtelny, jeśli chodziło o emocje. Nie umiał sobie z nimi radzić i generalnie zawsze ciężko mu szło określanie ich. Z Dominickiem doszli do wniosku, że najsprawniej mu to wychodzi dopiero wtedy, gdy jest bezpośrednio szczery i wybiera najkrótszą ścieżkę.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pią Kwi 20, 2018 10:11 pm | |
| Mieli swoje tempo, swoją równowagę, wypracowaną przez długie miesiące treningów, wyczuwania własnych granic, łamania ich i ustalania kolejnych zasad tak, by odpowiadały obu stronom. Dominic po zerwaniu nie szukał sobie kolejnego uległego na pełen etat. Nie miał na to siły ani - prawdę mówiąc - ochoty. Przywykł do towarzystwa dyrektora, do jego pełnej akceptacji, zaufania i sporadycznych ataków paniki. Przyzwyczaił się do tego chętnego i otwartego człowieka, któremu poświęcił potężny kawałek swojego wolnego czasu. Nie chciał ponawiać szkolenia bez pewności, że mu się to opłaci - a jej nie mógł nigdy mieć. Skinął lekko głową, przyjmując podziękowanie od swojego gościa. Nie uważał, by robił wiele - ale z drugiej strony, nie było to też nic. Zaprosił go do siebie, dał mu chociaż chwilę zapomnienia, poczucie bezpieczeństwa i oparcie - to było dla młodszego mężczyzny ważne i obaj o tym bardzo dobrze wiedzieli. Niegrzecznym wręcz byłoby zaprzeczenie. Obieranie i krojenie warzyw nie wymagało od niego dużego skupienia. Każdy kolejny ruch był wymierzony, mechaniczny i bardzo dokładny. Spod rąk gospodarza wychodziła idealna kostka, układana na brzegu deski w rosnącą górę, do której cały czas dochodziły następne warzywa. Obecność drugiego nauczyciela nagle stała się bardziej wyczuwalna. Matematyk mimo to nie obrócił się, ani nie zerknął na towarzysza. Poczekał, aż ten wyartykułuje całą swoją wątpliwość, emocję, pytanie, a potem zamilknie. Dopiero wtedy obdarzył go krótkim, uważnym spojrzeniem. - Michael, dlaczego nasza relacja w pewnym momencie się zakończyła? - spytał cicho, łagodnym tonem. Nie po to, by wytknąć byłemu kochankowi jakieś nieudane decyzje, czy by przypomnieć coś nieudanego. Nie, po prostu chciał zmusić dyrektora do refleksji. Do analizy życzenia, które nie było wprawdzie wypowiedziane wprost, ale wymagało dużych zmian. To nie była decyzja, którą można było podjąć ot tak, od razu, pod wpływem chwili. Przynajmniej - nie dla Dominica. Nie był ślepy i widział, jak źle radził sobie dyrektor bez jego osoby u boku, ale mimo to... dużo się w życiu młodszego mężczyzny pozmieniało od czasu, kiedy byli razem. Skakanie pomiędzy partnerami, w desperackiej nadziei na znalezienie czegoś, nie było zachowaniem, które matematyk akceptował. Podejmowanie konkretnych decyzji wiązało się z konkretnymi konsekwencjami. Takimi, jak jego osobista i jedyna w swoim rodzaju samotność. Czy związek z Elisabeth u McCarty'ego. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pią Kwi 20, 2018 10:25 pm | |
| Niecierpliwił się, czekając na odpowiedź. Gdyby miał chociażby złudną nadzieję na to, że Dominic dalej chętnie przyjmie go w swoje ramiona, już dziś byłby ponownie jego. Nie zniósłby jednak perspektywy porzucenia Elizabeth, jednocześnie nie mogąc się zwrócić do nikogo innego. On potrzebował partnera bądź partnerki. Cholernie mocno. Nawet, jeśli ta kobieta nie była w stanie spełnić jego oczekiwań, to życie bez niej u boku byłoby koszmarem. Z czasem, zastanawiając się nad tym nieco mocniej, można było dojść do wniosku, że ta cudownie delikatna i łagodna dziewczyna, z którą się związał, była tylko próbą i zastępstwem. Nadzieją na to, że poradzi sobie bez dominacji Dominica nad sobą. Dominacja kogokolwiek innego była śmieszna, nie spełniała jego wymagań. Nerwowo przełknął ślinę, obserwując mężczyznę uważnym wzrokiem. - Ja... – zaczął, zaraz urywając, znów przypominając tego dyrektora, którego matematyk znalazł w pokoju nauczycielskim. Momentalnie stał się poddenerwowany. I choć wiedział, że słowa mężczyzny nie miały być przytykiem, a naprowadzeniem go na konkretny tok myślenia, to poczuł się cholernie źle. Postąpił krok w tył, zwiększając dystans między nimi, zupełnie tak jakby chciał uszanować prawo do strefy osobistej Dominica. - Ja o tym zdecydowałem – powiedział w końcu, brzmiąc niespokojnie. Nerwowym gestem odgarnął włosy w tył, zaraz zwracając się w kierunku stołu, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Dla zasady poprawił widelce, naprostował talerze, ale jego dłonie drżały zdradziecko. - Wystraszyłem się – podjął temat, nie patrząc jednak już w jego kierunku, skupiając się na tym cholernym, nierówno stojącym kieliszku do wina. - Że... Że to niepoprawne, co robimy... Że można inaczej – zaczął tłumaczyć, wątpiąc, że ten temat Dominic zrozumie. Dla niego wszystko co robili było zupełnie zwyczajne... Dla Michaela również, do czasu. - Ale... Cholera jasna – warknął, marszcząc czoło. Przysiadł na krześle jedynie na krótki moment, zaraz znów podnosząc się. - Nie, nie, nie... Nie powinienem był tutaj przychodzić. Przepraszam, Dom, ale pójdę do siebie – stwierdził, brzmiąc tak stanowczo jak tamtego wieczoru, gdy oznajmił mu, że nie chce tego kontynuować. Jakby faktycznie był tego pewien. To był pierwszy raz, gdy złamał komuś serce, nieświadomie łamiąc je i sobie. Błąd dotarł do niego zbyt późno i teraz powrót do tego, co stracili byłby nierealny. On miał Elizabeth. A odpowiedź Dominica była jasna – ten mężczyzna również już zdążył poukładać sobie życie bez niego. - Przepraszam – rzucił, jednocześnie ruszając w kierunku wyjścia, chcąc opuścić to cholerne mieszkanie, które tak niezwykle kojarzyło mu się ze wszystkim. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pią Kwi 20, 2018 11:13 pm | |
| Widząc zdenerwowanie towarzysza, odłożył nóż i warzywa na blat, poświęcając mu pełnię swojej uwagi. Dyrektor przedstawiał sobą obraz nędzy i rozpaczy. Był zdenerwowany, roztrzęsiony, niepewny, przerażony, przytłoczony - wszystkie emocje, których mieli tego wieczora uniknąć. Ale, z drugiej strony, pewnych kwestii nie mogli przemilczeć. To po prostu nie wchodziło w grę, nie w sytuacji, gdy Mike chociaż rozważał powrót do ich dawnej relacji. Musieli pewnie stanąć na nogach, potwierdzić swoją pozycję, świadomość konsekwencji i dopiero od tego momentu mogli próbować cokolwiek tworzyć. Dominic nie chciał, by jego gość poczuł się źle. Pragnął jedynie jego pewności. Nie, to było kłamstwo. Chciał też wiedzieć, dlaczego młodszy mężczyzna zdecydował się go zostawić. Dom tamtego dnia przyjął zerwanie relacji tak samo, jak każdą inną nowinę: ze spokojem, bez zbędnych pytań i miotań. Uszanował wolę swojego kochanka, zaakceptował fakt, że ten lubił jego dominację, czuł się z nią dobrze, ale jednocześnie potrzebował czegoś innego. Czegoś więcej. Kobieta, tak śliczna i delikatna jak Elisabeth, mogła mu dać wiele innych rzeczy, których od Dominica najwidoczniej nie otrzymywał. Kim był matematyk, by odmówić mu szczęścia? Jak każdy inny dominant, zaakceptował wolę swojego uległego, pozwolił mu rozpocząć nowy etap życia i skupić się całkowicie właśnie na nim. Na nowej partnerce, nowej sytuacji, nowym stanowisku. Szczęście Michaela, niezależnie od tego, co on sam myślał, było dla starszego mężczyzny priorytetem. Nawet za cenę własnej stabilności i spokoju. Tym razem jednak nie zamierzał pozwolić mu odejść tak po prostu. Nie tak miał wyglądać ten wieczór i Dom ani myślał zgadzać się na tak żałosną ucieczkę z "miejsca zbrodni". - Michael, wracaj. - Polecił, bardziej dobitnym tonem. - Nie skończyłeś nakrywać do stołu. I nie włączyłeś muzyki. Zapomniałeś o tym, co powiedziałem, czy o zasadach, które tutaj panują? - Zacmokał z niezadowoleniem, zakładając ręce na piersi, kątem oka zerkając na rybę. Nie przypalała się jeszcze. Dobrze. Nie poszedł za swoim byłym kochankiem. Nie złapał go, nie podniósł głosu. Jedynie rozkazał, tak jak dawniej, czekając ze spokojem na to, aż jego polecenia zostaną wypełnione. Ani serwetki, ani sprzęt muzyczny nie mogły zrobić żadnej krzywdy Mike'owi, nie mogły mu wypaść z dłoni i się potłuc. Mógł mu wydać takie polecenie nawet w tak napiętej i nerwowej sytuacji, pewien, że mężczyźnie nic się nie stanie. - Ten wieczór jeszcze się nie skończył, niezależnie od tego, co sobie właśnie ubzdurałeś. Jesteś w moim mieszkaniu i masz obowiązek dostosować się do moich poleceń. Przyszedłeś tutaj, wiedząc jakie są reguły. Potwierdziliśmy je jeszcze chwilę temu. Teraz się dostosuj. - Podkreślił, tłumacząc cierpliwie, ale nadal stanowczo, mówiąc to bardziej stanowczo, niż cokolwiek innego, co mówił tego samego wieczora. - Przestań uciekać w chwili, gdy sobie z czymś przestajesz radzić. Tutaj nie masz żadnej kontroli, nad niczym. Nawet twój oddech jest mój, a tym bardziej słowa i myśli. Nie masz po co uciekać. Nie masz od czego uciekać. Jesteś mój. Musiał go przywołać do rozsądku. Zapanować nad jego strachem, nad szalejącymi emocjami, nad głupimi myślami. McCarty nie przyszedł do niego po to, by podejmować samodzielnie decyzje - nawet takie, które dotyczyły ewentualnej ucieczki. A jeśli coś go przerosło... wciąż mieli bezpieczne słowo. Na pewno je pamiętał. Na tym polegało. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Kwi 21, 2018 2:40 pm | |
| Kiedy poznał Elisabeth, jego świat zwariował. Była tak dobra, tak delikatna i tak cholernie w nim zakochana, że już wtedy podjęcie decyzji było proste – dobrze wiedział, że zranienie Dominica będzie mniej katastrofalne niż skrzywdzenie jej. Nigdy nie był mistrzem asertywności... Ich związek nie był zły. Kobieta bardzo dbała o to, aby rozwijał się możliwi jak najlepiej i spełniał wszelkie oczekiwania Michaela. Dobrze gotowała, była świetną kochanką, idealnie zarządzała ich wspólnym gniazdkiem. Nie potrafiła jednak jednego. Nie umiała być Dominickiem. I to wystarczyło, aby będąc z nią czuł się źle. Miewali dobre chwile. Ale to go zaczynało dusić. Potrzeba bycia głową rodziny i decydowania o wszystkim, było dla niego zbyt obciążające. Z czasem doszedł do wniosku, że cały stres, którego doświadczał w pracy, był dodatkowo podwajany w domu, wykańczając go psychicznie. Inaczej to wyglądało w relacji z Domem. Zupełnie. Przy nim nie musiał nic udawać, nie musiał kłamać ani chować swoich emocji. Mógł być tak bezwzględnie i swobodnie sobą. Był dobrym kochankiem, partnerem i przyjacielem jednocześnie. Słysząc jego słowa, zatrzymał się w miejscu, skupiając swój wzrok na mężczyźnie. Gdyby mężczyzna złapał go, przyciągnął do siebie i po prostu przytulił, wcale nie osiągnąłby zamierzonego efektu. To dopiero uwolniłoby emocje Dyrektora, budząc w nim jeszcze większe pokłady szczerej rozpaczy. Ale stanowczy ton i surowo wypowiedziane słowa były lepszą opcją. Nie tłumiły jego uczuć, absolutnie. W żadnym stopniu nie tłamsiły go i nie ograniczały. Sprowadzały jednak jego myśli na inne tory, wymuszając posłuszeństwo, jednocześnie sprowadzając większe opanowanie i spokój. Wiedział, co miał zrobić. Nie myśleć. - Twój... – szepnął, patrząc mu w oczy, potwierdzając jego słowa. Tak, Dominic miał rację. W tym miejscu i z tym człowiekiem nie miał prawa do podobnych zachowań. Musiał być posłuszny i potulny. Takim matematyk lubił go najbardziej. Skinął głową. Ach, gdyby to był inny czas, padłby właśnie na kolana, aby spełnić polecenia w tej uległej pozycji. Tym razem jednak nie na tym polegało to wszystko. Od razu podszedł do sprzętu grającego i uruchomił muzykę, ustawiając standardową głośność – nieprzeszkadzającą w rozmowie, miłą dla ucha. Serwetki. Zapomniał o nich. Niemal machinalnie zaczął rozkładać je w odpowiednich miejscach, dbając o to, aby wyglądały idealnie. Spokój i opanowanie. Dłonie już nie drżały, oddech wrócił do normy. Tutaj dalej był jego. Tego właśnie przecież potrzebował. - Dom, ryba chyba dochodzi – oznajmił, brzmiąc już spokojnie. Zawsze, kiedy zwracał się do niego, mówił ciepło. Nie umiał zwracać się do tego mężczyzny inaczej, nawet w pracy ton głosu automatycznie zmieniał się, kiedy mówił bezpośrednio do Dominica. Także w obecności innych osób.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Kwi 21, 2018 10:59 pm | |
| Dominic skinął krótko głową, potwierdzając. Uległy był jego i powinien zachowywać się właściwie, a nie bezsensownie szaleć. Chociaż, z drugiej strony, wbrew temu, co myślał dyrektor, wcale nie oczekiwano od niego absolutnej potulności. Posłuszeństwa - tak, jak najbardziej. Milczenia i braku charakteru? Nie, w żadnym wypadku. Dom lubił towarzystwo swojego (DAWNEGO) kochanka nie za to, że ten przyjmował wszystko bez słowa protestu i prezentował poziom intelektualny przeciętnego mebla. Nie, wręcz przeciwnie. Lubił przebywać z Michaelem za jego szczerość, bystrość, ciekawe spojrzenie na różne, bardziej naukowe kwestie i... to ciepło, które kierował zawsze w jego stronę. Był ciepłym promykiem radości w świecie matematycznej, ale też i chłodnej i samotnej, precyzji. Dominic wrócił do krojenia warzyw, widząc iż jego gość zabrał się za wypełnienie poleceń. Gdy jeden z nich kończył przygotowania do posiłku, drugi poprawiał swoje niedopatrzenia przy stole. Pracowali sprawnie, w milczeniu, i znowu przez chwilę było dokładnie tak, jak być powinno. Spokojnie, bez pośpiechu, z niesamowitą precyzją i zgodnością, dotarli do finiszu swoich zadań. Matematyk obrócił się na pięcie, spoglądając krytycznie na rybę i faktycznie zdejmując ją z płyty, przykrywając starannie. - Podaj garnek na warzywa. Z wodą od razu - polecił, już bez tamtej twardej stanowczości, która najwidoczniej była niezbędna chwilę wcześniej, gdy cały wieczór znalazł się pod znakiem zapytania. Wrzucił pokrojone składniki do otrzymanego pojemnika, a potem postawił go na tej samej, wciąż niewyłączonej, płycie. Zakrył. I uśmiechnął się do mężczyzny wąsko. - Jeszcze trochę będziemy musieli zaczekać. Co powiesz na przekąskę? - spytał, tym razem bardziej w formie zagajenia, niż faktycznego zainteresowania odpowiedzią. Wiedział przecież, że Mike się zgodzi. Chciał jednak, by poczuł się znów swobodnie podczas rozmowy, nie tylko przy wypełnianiu poleceń. Obrócił się i sięgnął do szafki, z której wyjął dwa czekoladowe, dobrze wypieczone muffiny z ulubionej piekarni. Lubił gotować, tak, ale nie zawsze miał na to czas i ochotę. A dzisiaj, ponieważ miał przyjść do niego gość, zaopatrzył się w coś dobrego, słodkiego i rozluźniającego. Podał jeden owinięty ślicznie wypiek swojemu eks, samemu sięgając jeszcze po talerzyki. I nóż - ten jednak dla siebie, bo pomimo swojej potrzeby perfekcji akceptował czasami fakt, iż inni ludzie woleli trochę mniej zobowiązująco się czymś ucieszyć. Ruszył w stronę zastawionego stołu, po drodze łapiąc butelkę wina. - Napijemy się? - dalej ten lżejszy, nienaglący ton. - Weź otwieracz. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Kwi 21, 2018 11:15 pm | |
| Podobało mu się to jak niewiele uległo zmianie w mieszkaniu Dominica. Zawsze jakoś tak ciężej było mu się odnaleźć w nowych miejscach, a z kolei jeśli coś znał i zostało to zastąpione czymś zupełnie innym, czuł pewien smutek. Gdyby w tym mieszkaniu dokonano większych zmian, ich rozstanie stałoby się jeszcze bardziej realne, a przez to i przytłaczające. Tego absolutnie nie chciał. Wiedział, że to się stało, ale myślenie o tym dobiłoby go. A tak? Mógł z uśmiechem na twarzy spełniać kolejne subtelne polecenia, nie grzebiąc przesadnie po szafkach. Odnalazł garnek, napełnił go wodą i podał mężczyźnie. Lubił też to, jak bardzo znali swoje preferencje wzajemnie – dzięki temu mógł bez większego problemu spełnić oczekiwania Dominica w trakcie tak prostych czynności. - Chętnie. Nic nie jadłem po pracy – przyznał, zaraz odnajdując w jednej z szuflad korkociąg. Podążył za matematykiem do stołu i zajął miejsce, które było do niego dopisane. Zawsze siadał właśnie na tym konkretnym krześle, dobrze wiedząc, że Dominic również miał względem miejsca przy stole swoje osobiste preferencje. Sam Michael się po prostu dostosował. - Mm... Wyglądają pysznie. Nie pamiętam, kiedy jadłem coś z tej cukierni – stwierdził, mimowolnie uśmiechając się bardziej do babeczek niż towarzysza. Sięgnął po jedną z tych słodkości i kompletnie nie kłopocząc się sztućcami, wgryzł się w ciastko. Zaraz jednak spojrzał na mężczyznę, wyraźnie zakłopotany i odstawił babeczkę na talerzyk, połykając szybko to co miał w ustach. - Rany – odezwał się. - Rany, Dom, przepraszam. Powinienem na ciebie zaczekać, to strasznie niekulturalne z mojej strony było! – powiedział i to już nie miało nic wspólnego z ich relacją dominujący-uległy. On po prostu faktycznie zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo niegrzeczne było jego postępowanie. Otarł usta chusteczką, posyłając w kierunku Dominica przepraszający uśmiech.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Kwi 21, 2018 11:48 pm | |
| Tak właśnie sądził. Zabiegany dyrektor nie miał dużo czasu na przedostanie się z jednej części miasta do drugiej, a co tu dopiero mówić o jakimś posiłku. No i przecież jeszcze się przygotował dla dominującego. Dominic wprawdzie tego nie skomplementował, ale dostrzegł i odnotował w myślach. Kolejny plus na koncie Michaela, żadne zaskoczenie. Mężczyzna w końcu śmiało mógłby uchodzić za ideał - gdyby tylko dopuścił do siebie taką myśl. Matematyk roześmiał się cicho, przerywając staranne odwijanie babeczki z papieru. Pokręcił lekko głową, mówiąc: - Jedz. Nic się przecież nie stało, to tylko ciastko. Gdybym nie chciał, żebyś je zjadł, to bym ci nie dał, prawda? - mruknął, odchylając się lekko do tyłu na krześle i przekrzywiając głowę, tłumacząc swojemu gościowi kwestie dlań oczywiste. Nie potrafił stwierdzić, z czego tym razem wynikała skrucha - z łamania zasad dobrego wychowania, czy dominacji? Ale nie robiło to żadnej różnicy. Nic złego nie zrobił i Dominic nie zamierzał pozwalać mu na myślenie w ten sposób. Wrócił do swojej babeczki, kończąc odpakowywanie jej i krojąc. Zerknął na swojego towarzysza. - Naprawdę, możesz ją zjeść - mruknął łagodniej, pozwalając sobie na kolejny uśmiech. Spędził raptem kilka chwil w towarzystwie dyrektora - nie, nie dyrektora, a Michaela - i od razu poczuł się bardziej żywy. Wlało się w niego ciepło i entuzjazm, którymi ten tryskał zupełnie nieświadomie, wypełniając nimi każdego, kto z nim przebywał. Nie sposób było się przed tym uchronić - człowiek po prostu musiał się do niego uśmiechać. A gdy zbyt długo był obok... chciało się już nie tylko chłonąć te wrażenia, ale je konstruować. Tworzyć mu powody, które go ucieszą. Które wywołają w nim reakcję. Które spowodują jęk... Ale o tym nie powinien akurat myśleć. Zamrugał, powracając do swojego niewielkiego zadania, związanego z wypiekiem i nożem. - Chciałbym, żebyś odpowiedział mi teraz na kilka pytań. Wystarczy mi "tak" lub "nie", tłumaczenia nie są w tym momencie potrzebne. Może, jeśli będziemy tego chcieli, wrócimy do nich kiedy indziej. - Chwycił kawałek ciastka i wsunął do ust, stwierdzając z satysfakcją, że było dobre. Czekoladowe, z polewą, z wiśniowym wypełnieniem - słodycz z gorzkością, idealnie wymierzona. W pewien sposób, była to równowaga podobna do tej panującej w ich relacji. Kiedyś. W pewnym stopniu. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Kwi 21, 2018 11:55 pm | |
| Słysząc jego słowa, mimowolnie uśmiechnął się jeszcze bardziej pogodnie, sięgając zaraz po babkę, aby znów skupić się na jedzeniu. Lubił słodkości. Nie bardziej niż standardowe mięso, ale czekolady raczej nie odmawiał. Dlatego też z chęcią pochłonął babeczkę całkiem sprawnie i szybko, ale absolutnie nie łapczywie. Michael należał do osób bardzo ciepłych i uczuciowych. Chętnie obdarzał innych swoimi emocjami, jeśli te były dobre. Ranienie drugiej osoby nie było w jego stylu, a w życiu zawsze wolał koncentrować się na tym, co wywoływało uśmiech. Wiedział, że to pozytywne nastawienie dla wielu osób było męczące, jednak nigdy nie odniósł takiego wrażenia przy Dominicu. Przy nim lubił być sobą, po prostu. - Zwykle jestem bardziej kulturalny, dobrze o tym wiesz. Ale głód wyzwala w człowieku bestię – skomentował, gdy po słodkości nie było już śladu. Nie sięgnąłby jednak po następną – wolał nasycić się rybą, której przygotowanie było niemałym zachodem dla matematyka. Zawsze starał się zjadać jego posiłki do samego końca, będąc pod prawdziwym wrażeniem zdolności kulinarnych mężczyzny. Spojrzenie Mike'a stało się bardziej uważne, gdy mężczyzna wspomniał o tym, jak widzi kolejną część wieczoru. Poczuł się nieco mniej pewnie, ale skinął głową. - Dobrze – odezwał się w końcu. - Ale jeśli będę chciał powiedzieć coś więcej niż „tak” i „nie”, to mogę? – dodał już nieco bardziej przekornie, zaraz znów posyłając mu krótki uśmiech. To na swój sposób było również ekscytujące – często poruszał z Dominiciem tematy, które dla niego były w jakiś sposób niekomfortowe lub trudne. Taka komunikacja również była łamaniem granic i wychodzeniem ze swojej wygodnej sfery. A przecież tego potrzebował. - Słucham zatem. Czy wolisz zaczekać aż kolacja będzie gotowa? – zachęcił go, jasno dając do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko. Mieli przecież bezpieczne słowo. - Ale tym razem nasza relacja wygląda inaczej. Chciałbym zaproponować ci... Pytanie za pytanie - oznajmił, jednocześnie podnosząc się z miejsca. Usiadł tak, aby stolik nie był między nimi, bo dobrze wiedział jak ważna w tej sytuacji jest mowa ciała. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Kwi 22, 2018 12:37 pm | |
| Matematyk powoli pochłaniał kolejne kawałki muffinki, z pewnym rozbawieniem zauważając, że jego gość nie był już wcale taki uległy i aż nazbyt chętnie próbował dyktować warunki. Chociaż nie, nie do końca - raczej uszczknąć jak najwięcej z czegoś, co zwykle było przeznaczone głównie dla Doma, który zdobywał o kochanku informacje, jednocześnie zmuszając go do przekraczania kolejnych wewnętrznych barier. To nie tylko rozwijało ich relację, ale też bywało nienajgorszą grą wstępną. Tym razem, oczywiście, zasady musiały być trochę inne. Nie było mowy na żadne zbliżenie po serii pytań - a skoro tak, to Dominic mógł przystać na pewne zmiany również na korzyść swojego dawnego kochanka. Uśmiechnął się pod nosem. - Dobrze, ale nie wolno ci za nic przepraszać. - Renegocjował warunki, bawiąc się tak dobrze, jak... jak dawniej. Znów czuł się żywy, znów musiał panować nad drugą osobą, a jednocześnie zapewnić jej wszystko, co najlepsze. Lubił to. Naprawdę lubił przepychanki z Michaelem, obserwowanie jego zachowania, prowadzenie go w taki sposób, by przekraczał kolejne granice, niemal ich nie zauważając. Aż poczuł nieprzyjemne ukłucie żalu na myśl, że nie będzie mógł dzisiaj - ani w ogóle - doprowadzić do żadnego bardziej seksualnego momentu. Wdzięczne, chętne i ciasne ciało dyrektora, wraz z tym ufnym spojrzeniem i miękkimi, puszystymi włosami, było czymś, za czym szczerze tęsknił. Podobnie jak za takimi chwilami. - Czyżbym ja też potrzebował bezpiecznego słowa? - spytał z nutą wesołości, wręcz trochę kokieteryjnie, puszczając oko do swojego towarzysza. Oczywiście, nie planował żadnego specjalnego zwrotu wymyślać - nie sądził, by Mike mógł zadać mu pytania, na które nie mógłby odpowiedzieć. Może to było naiwne z jego strony, ale zakładał, że uległy nie narobi mu żadnych kłopotów. Obrócił się tak, by siedzieć dokładnie naprzeciwko kochanka, bez ograniczenia stołu, oparł się lekko ramieniem o drewniany blat i uniósł brew wysoko. - W takim razie, ja zacznę. - Zdecydował. - Czy jesteś zadowolony z tego, że zostałeś dyrektorem? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Kwi 22, 2018 12:45 pm | |
| Michael chciał się bawić tą sytuacją i czerpać z niej jak najwięcej. Skoro nie mógł pójść na całość i kompletnie poddać się Dominicowi, to postanowił odebrać z tego spotkania przyjemność w nieco inny sposób. A pytań miał naprawdę wiele! Nie chciał jednak błądzić tylko przy tych bezpiecznych tematach. Chciał sprawdzić na ile może sobie pozwolić, wybadać granice i balansować w jej okolicach, poddając Doma drobnej manipulacji. - Zawsze możesz użyć mojego – przyznał, uśmiechając się w jego kierunku. Czuł się dobrze, zupełnie swobodnie, choć wciąż z naturalnym dystansem jaki panował w relacji dominujacy-uległy. Mimo, że tego dnia wyglądało to inaczej. Zawsze w towarzystwie tego mężczyzny czuł się jego uległym... Czasami po prostu to doznanie było nieco subtelniejsze. - Trochę – odpowiedział z uprzejmym uśmiechem. - Mogę decydować o naszych uczniach i to mnie cieszy. Ale zarządzanie tą placówką trochę mnie przerasta – dodał. Nie musiał mówić, że nie chce się zrzec tej pozycji, bo to byłoby przyznaniem się, że nie podołał. Dominic pod tym względem znał go wystarczająco dobrze. - Czy po moim odejściu, miałeś innych uległych? – od razu wytoczył ciężkie działa, kierując rozmowę na nieco bardziej erotyczne tory, brzmiąc przy tym bardzo luźno i swobodnie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |