|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Zachowaj opanowanie Sro Kwi 18, 2018 11:54 pm | |
| First topic message reminder :Michael McCarty 27 lat, dyrektor szkoły licealnej W ostatnich tygodniach bardzo wiele rzeczy zmieniło się w jego życiu. Życie zawodowe nabrało tempa, a życie towarzyskie i miłosne gwałtownie ugięły się pod ciężarem tego pierwszego. Kiedy najważniejszy filar egzystencji Michaela został powalony z hukiem, on sam czuł się jeszcze bardziej zatracony w tym wszystkim... Nie powinien przyjmować tego awansu. Był na to zbyt młody, a w szkole pracowało wielu nauczycieli o znacznie większym stażu i doświadczeniu. To któremuś z nich powinna zostać zaproponowana posada dyrektora, nie jemu! Miał ku temu większe predyspozycje, bo co? Skończył jakiś kurs zarządzania, ale to przecież nic wielkiego! Nie umiał sobą zarządzać, a co dopiero setkami uczniów i pokaźną gromadą zawistnych pedagogów, którzy od lat zacierali sobie ręce, chcąc przyjąć to ciepłe krzesło. Wiele oddałby za możliwość ponownego nauczania w standardowym trybie. Po awansie mógł liczyć raptem na jedną czy dwie klasy, a i to w bardzo ograniczonej formie. Szlag go trafiał, gdy należało podjąć kolejną cholernie ważną decyzję... Koniec miesiąca był najgorszy. Rozliczenia, analizy, weryfikacje. Pomiędzy jednym a drugim cholernie ważnym zadaniem, udało mu się wymknąć z gabinetu, żeby przejść do pokoju nauczycielskiego. Lubił to miejsce... W czasie lekcji powinno być zupełnie puste. W swoim gabinecie miał jakiś drogi ekspres do kawy, ale on zatęsknił za tą rurą, której mógł skosztować tylko za zamkniętymi drzwiami wspomnianego pomieszczenia. Ukradkiem wślizgnął się do środka i kiedy miał już pewność, że jest zupełnie sam, od razu zajął się przygotowywaniem naparu. Brakowało mu tego. Tej cholernej normalności. I spokoju... Spokoju nie czuł już dawno. Elizabeth nie była w stanie spełnić jego oczekiwań. Nie umiała mu pomóc. Kubek. Zmielone ziarna. Gorąca woda. Trzask drzwi. Nie spodziewając się, że ktoś nakryje go na tym gorącym uczynku, niemal podskoczył, zahaczając rękawem koszuli o kubek. Porcelanowe naczynie z hukiem padło na podłogę, roztrzaskując się w drobny mak. - Szlag! – westchnął pod nosem, zaraz kręcąc głową. - Przepraszam. Nie powinienem – dodał od razu. Ci, którzy znali go nieco bardziej, wiedzieli, że przekleństwa i przepraszanie za nie były nieodłącznym elementem wypowiedzi Michaela. Nie podnosząc spojrzenia na przybyłego, klęknął na podłodze i zaczął czym prędzej zbierać potrzaskane skorupy. Był nieostrożny i chaotyczny, chcąc jak najszybciej uciec do gabinetu, aby tam schować się i spalić ze wstydu. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Maj 12, 2018 12:29 pm | |
| Dominic nie wiedział, co powinien powiedzieć. Nie lubił tego uczucia. Zagubienie nie było dla niego naturalnym stanem, raczej unikał sytuacji, w których mógłby je poczuć. Wolał być zawsze we władzy, wydając polecenia, kontrolując wszystko, nie wahając się przy tym, co było właściwe, a co wcale nie. Westchnął ciężko, zerkając przed ramię na swojego oklapłego kochanka. Z jednej strony chciał uciec, ale z drugiej... nie mógł go w takim stanie pozostawić samemu sobie. Jako dom miał pewne obowiązki, szczególnie względem swojego uległego. Niezależnie od tego, jak bardzo sam czuł się przytłoczony nieudaną komunikacją, nie powinien zignorować dyrektora i jego potrzeb. Zamknął oczy, przecierając twarz dłonią. Wziął kilka głębszych oddechów, próbując się uspokoić, chociaż tak naprawdę nie wiedział nawet, skąd wynikało to zdenerwowanie. Miał jednak świadomość, że musiał emanować pewnością i spokojem, by dobrze zająć się Michaelem - a to było zawsze priorytetem. Nie jego potrzeby, jako dominującego, ale wrażliwy uległy partner. Obrócił się na pięcie, przekroczył dzielącą go odległość od nauczyciela literatury i łagodnym ruchem objął, przytulając go do swojej piersi. - W porządku - mruknął łagodnie. - Może nie wszystko rozumiem, ale to niczego pomiędzy nami nie zmienia. Nie chciałbym cię nigdy przytłoczyć - szepnął, pozwalając sobie na lekki uśmiech, świadom że zmiana w głosie będzie dla kochanka wyczuwalna. To, jak zgaszony i oklapły wydawał się w jego rękach dyrektor, tylko potwierdziło słuszność decyzji mężczyzny. - Pomyślałem, że może pomógłbym ci z tymi naczyniami, żebyśmy poszli się potem wykąpać? Nawet, jeśli czujesz się lepiej, gorąca kąpiel by ci nie zaszkodziła... - mruknął na ucho McCarty'ego, nie wypuszczając go z ramion, a wręcz przeciwnie, wzmacniając uścisk. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Maj 12, 2018 1:52 pm | |
| Sądził, że na tym ich rozmowa zostanie zakończona – Domnic pójdzie do łazienki, a on sam zajmie się porządkami, łudząc się, że rozbiegane myśli same wrócą do normy. Miało przecież być przyjemnie... Powinien przytaknąć, a dzięki temu ten wieczór dalej szedłby miłą drogą. Musiał się wychylić i jak zwykle wszystko popsuć... Kiedy jednak matematyk objął go i przycisnął do swojego silnego ciała, Michael westchnął w jego pierś ze szczerą ulgą. Tego właśnie potrzebował! Jego ramion i poczucia akceptacji. Sam czym prędzej objął Morrisa, przylegając całym sobą do niego, nie chcąc czuć dystansu – ani fizycznego, ani psychicznego. Wczepił się w jego ciało jakby bał się, że ten zaraz postanowi go od siebie odsunąć. - Przepraszam, Dom... – szepnął, znów poddając się temu swojemu nie do końca racjonalnemu odruchowi, w którym przepraszał wszystkich i za wszystko, nawet jeśli nie oczekiwano tego od niego. Zdecydowanie nadużywał tego słowa, ale to nie czyniło go mniej wartościowym. Michael, kiedy przepraszał, robił to z pełnym zaangażowaniem i oddaniem, faktycznie doznając cholernego poczucia winy i licząc na wybaczenie. Nawet, jeśli chodził o zupełną błahostkę. Dla niego większość małych spraw była ogromna... - Dobrze. Jeśli chcesz, w porządku – dodał zaraz, odsuwając się od niego. Posłał mu krótki uśmiech, po czym odwrócił się i znów zaczął zbierać naczynia ze stołu. Dobrze wiedział, że w domu Dominica musi panować niemal idealny porządek, więc sprzątając, bardzo się do tego przykładał nawet wtedy, gdy się śpieszył. Perspektywa wspólnej kąpieli efektywnie pośpieszała... Kiedy naczynia były już w zmywarce, sięgnął po ściereczkę i zaczął wycierać blat oraz stół, aby wszystko było odpowiednio czyste. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Maj 12, 2018 7:58 pm | |
| - Nic się nie stało - zapewnił go łagodnie matematyk, nawet pomimo tego, że coś... coś się chyba stało. Nie wiedział jednak co, nie potrafił tego zracjonalizować ani sensownie opisać, wobec czego wolał zamknąć ten dziwnie bolesny moment i o nim zapomnieć. Skupić się za to na czymś innym, związanym z jego kochankiem, zasługującym zawsze na milsze słowa, dobre towarzystwo, zapewnienie o wsparciu. To, że dyrektora zawsze prześladowały kompleksy, Dominica nigdy nie cieszyło. Wolał, gdy ten mężczyzna uśmiechał się, kusił i poddawał jego woli, pewny swojego ciała, swojej męskości i swojej wyjątkowości. To czyniło go jeszcze seksowniejszym i pięknym. Musnął wargami skroń mężczyzny, wypuszczając go ze swoich ramion, gdy nauczyciel literatury uspokoił się i zdecydował zabrać za sprzątanie. Dobra motywacja i kilka ciepłych słów mogło przy Michaelu zdziałać cuda. Dom skłamałby, gdyby powiedział, że mu się to nie podobało. Pozbierał jedzenie ze stołu oraz kuchni i pochował na swoje miejsca, część do lodówki, część do szafek, a puste naczynia włożył do zmywarki. Po drodze minął się dwukrotnie z kochankiem, za każdym razem obdarzając go czułym, a przy tym słodko znaczącym pocałunkiem. Wspólna kąpiel zbliżała się wielkimi krokami... i miała być dobra. Gdy skończył wszystko odkładać, udał się do łazienki i zabrał się za przygotowywanie kąpieli. Gorącej, pachnącej przyjemnie, zapewniającej jednocześnie dobre doznania i wspomagającej przyspieszone leczenie nadszarpniętego zdrowia dyrektora. Zaczął się potem bez pośpiechu rozbierać, czekając na przybycie kochanka... a gdy ten wreszcie się pojawił, zamknął za nim starannie drzwi, przysiadł na brzegu wanny i uśmiechnął się drapieżnie. - Rozbierz się. Ładnie - polecił znajomym, stanowczym tonem. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 2:02 pm | |
| Każdą czułość był gotów przyjmować całym sobą, zatapiając się w niej bez ograniczeń. Najpewniej gdyby nie to, że przecież mieli tyle do zrobienia, utonąłby w kolejnym pocałunku, nie pozwalając na to, aby był jedynie krótką, chwilową pieszczotą. Potrzebował go całego, całym sobą, całkowicie... Ale Dominic był świadom, że nie dając mu siebie bezwzględnie jeszcze bardziej pobudzał pragnienia dyrektora, czyniąc je znacznie bardziej intensywnymi. Nie było szansy na przesyt, bo wiecznie było go zbyt mało. A on sam ciągle chciał więcej i bardziej, mocniej i intensywniej. Słodkie szaleństwo. Do łazienki dotarł chwilę po matematyku, więc zastał go już nagiego i oczekującego... Lubił ten widok. Ciało mężczyzny było dla niego bardzo atrakcyjne – tak silne, męskie, seksowne. Nawet, gdy jeszcze nie byli razem, Michael wiedział, że właśnie tak wygląda jego ideał. Silny, ale nie przesadnie umięśniony. Władczy, ale nie macho. Atrakcyjny, ale nie przesadnie rozczulający się nad swoją fizycznością. I można by tak wymieniać w nieskończoność. - Dobrze – odpowiedział od razu, posyłając w jego kierunku krótki uśmiech. Kiedy nie był jedynym rozebranym, czuł się znacznie pewniej i śmielej, pozwalając sobie na nieco większą odwagę. Nie taką jak po alkoholu... Ale jednak! Zatrzymawszy się na metr przed partnerem, sięgnął swojej bluzy, aby sprawnym ruchem ściągnąć ją przez głowę, nieświadomie podciągając nieco bluzkę, odsłaniając smukły tors. Materiał jednak już po chwili bezwładnie powrócił na swoje miejsce, przysłaniając ciało dyrektora. Odłożył bluzę na bok, nerwowym gestem przeczesując włosy, które zostały wyraźnie zmierzwione tym ruchem. Następnie sięgnął dresowych spodni i patrząc mężczyźnie uważnie w oczy, zaczął zsuwać je z bioder, odsłaniając bieliznę, nie wstydząc się. Uniósł wymownie brew, uśmiechając się pod nosem zaczepnie, gdy materiał zsunął się wzdłuż jego nóg, opadając na podłogę. Następna była koszulka, aż w końcu został przed nim w samych bokserkach. Wówczas przysunął się bliżej, stając na wprost matematyka. Ostrożnym gestem sięgnął jego dłoni, objął je własnymi i położył je na swoich biodrach. Nie spuszczając z niego uważnego spojrzenia, naparł własnymi rękoma na jego, aby w ten sposób wspólnie zsunąć bokserki z ciała, odsłaniając jego męskość – nieco pobudzoną, oczywiście. Kiedy bielizna sama zsunęła się po nogach, Michael puścił dłonie mężczyzny i stopą przesunął bokserki w tył, aby nie przeszkadzały. - Wystarczająco ładnie? – zapytał szeptem, brzmiąc przyjemnie mrukliwie, kusząco. Tym właśnie tonem zwykł szeptać mu do ucha swoje największe i najsłodsze perwersje... |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 2:41 pm | |
| Matematyk obserwował ruchy kochanka z nieukrywanym zadowoleniem, wodząc spojrzeniem po kolejnych, odsłanianych fragmentach ciała, wręcz je wygłodniale pieszcząc, oblizując usta dwukrotnie, już myślami znajdując się ustami na jasnej skórze. On też lubił wygląd swojego towarzysza. Dyrektor zapewniał swojemu domowi wszystko, co było mu potrzebne, był zawsze spragniony, zawsze wdzięczny i zawsze rozkosznie chętny do odpowiedzi na nawet najdrobniejsze pieszczoty. Nie dało się przy nim nudzić, a ta dominująca część Morrisa z radością brała w posiadanie każdy jeden element mężczyzny, który do niego należał. Uśmiechnął się, wciąż trzymając dłonie na biodrach kochanka. - Grzeczny - pochwalił odrobinę niższym głosem, nieukrywającym podniecenia, które się w nim budowało, równie pięknie ukazane przez unoszącą się delikatnie męskość. - Chociaż wiem, że potrafisz znacznie ładniej - mruknął, przyciągając go lekko ku sobie, rozsuwając własne nogi, by umieścić pomiędzy nimi stojącego kochanka. Przesunął ustami po jego brzuchu, zsuwając się na tyle, by zacząć drażnić wrażliwą skórę w okolicach męskości, może nie obiecując, ale sugerując przyjemność. Po nieznośnie długiej chwili wypełnionej delikatnymi muśnięciami i skubnięciami, podniósł się, nie odrywając wzroku od kochanka wsuwając do wanny, siadając powoli w ciepłej wodzie i... ciągnąc mężczyznę za sobą. - Chodź tutaj - mruknął i rozluźnił uchwyt, by zmusić kochanka do wsunięcia się za nim o własnych siłach. - Obróć się - polecił po chwili, znów umieszczając towarzysza pomiędzy swoimi nogami, opartego plecami o jego pierś, rozkosznie zdanego na jego wolę. Przesunął dłońmi wzdłuż znajomego ciała, układając jedną rękę na jego szyi, zaś drugą na udzie, tuż przy męskości. Zamruczał mu cicho na ucho, głaszcząc palcami wrażliwą skórę. - Michael, jak bardzo masz ochotę na zabawę...? - spytał z subtelną kokieterią w głosie. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 2:54 pm | |
| Dla Michaela niewiele było potrzebne, aby obudzić w nim słodkie pragnienia i chęć na zabawę. To działo się automatycznie – wystarczył delikatny dotyk Dominica w odpowiednim miejscu, a McCarty już był jego, gotów spełnić każdą erotyczną prośbę, każdą sugestię. Morris mógł wykorzystywać tę słabość na wiele różnych, perwersyjnych sposobów, ale to niewiele zmieniało – Michael wciąż lgnął do niego, chcąc doznawać więcej i bardziej, mocniej. Przyciągnięty, podążył za nim bez wahania, układając się w ciepłej wodzie dokładnie tak, jak mężczyzna sobie tego zażyczył. Wygodnie oparł się plecami o tors Dominica, odchylając głowę pod naciskiem jego dłoni, chcąc dać mu więcej miejsca. Lubił ten dotyk. Nie dość, że skóra w tym miejscu była tak niewyobrażalnie wrażliwa, to ta pieszczota miała dodatkowy wymiar, już stricte związany z uległością i dominacją. Michael bardzo lubił, gdy dłoń zaciskała się na jego szyi, odbierając mu dech, kontrolując go... Niewiele rzeczy podniecało bardziej, dlatego też już przy tak prostej rzeczy jak zwyczajny dotyk, czuł jak jego podniecenie się wzmaga, a oddech traci spokój. Morris także mógł to wyczuć... Pierś unosiła się nieco szybciej, bardziej łapczywie. Delikatna różnica, ale jakże znacząca... Kiedy ostatni raz Dominic panował nad nim w ten sposób? - Chcę – szepnął niespokojnie, lekko zwracając głowę w bok, aby móc spojrzeć na twarz mężczyzny, choć pod tym kątem złapanie jego spojrzenia było trudne. - Bardzo chcę, Dom... – odpowiedział zaraz, nerwowym gestem sięgając dłoni ułożonej na udzie, aby móc lekko zacisnąć palce na jego nadgarstku. Nie przytrzymywał go, nie utrudniał ruchu, a jedynie szukał czegoś stabilnego, jakiejś ramy, która pomoże mu zapanować nad sobą.
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 6:25 pm | |
| - Chcesz... czegoś konkretnego? - spytał Dom z nutką rozbawienia w głosie, zarówno widząc, jak i czując podniecenie, które pozbawiało jego kochanka racjonalności i zmieniało w wygłodniałego uległego, spragnionego... oj tak, już on wiedział czego. Wiedział, ale chciał to usłyszeć, jak zawsze znęcając się nad swoim podopiecznym. Zawstydzenie i dyskomfort nigdy nie były czymś łatwym do ukrycia u dyrektora, a Dominic lubił patrzeć na jego twarz, wykrzywioną w grymasie skrępowania. Polizał mężczyznę po uchu, jednocześnie lekko drapiąc paznokciami po szyi. Poruszył delikatnie swoim ciałem, minimalnie bardziej ich kładąc w wannie, jednocześnie dociskając własny członek do pośladków i pleców partnera. Znów poruszył palcami pod wodą, łaskocząc udo towarzysza. - Pomyślałem, że przyzwyczaiłeś się do kobiecej - lub własnej - dłoni, zaspakajającej tą twoją wiecznie spragnioną męskość... myślę, że powinniśmy to zmienić, zapewnić ci nową rozrywkę... - Zaśmiał się cicho, przesuwając trzymany nadgarstek w kierunku członka mężczyzny. Zatrzymał się dosłownie milimetry od niego, a potem delikatnie wsunął palce w dół, pomiędzy nogi Michaela. - No i oczywiście tutaj też przydałaby się odmiana... Ale z drugiej strony, jak by to było, gdybym wszystko sam robił, hm? Sądzę... Że powinieneś użyć mojej dłoni. - Zawiesił na chwilę głos, lekko poruszając palcami, tworząc niewielkie, drażniące fale. - Użyć, Michael. Poradzisz sobie, prawda? - Uśmiechnął się, obdarzając krótkim pocałunkiem policzek mężczyzny, tak słodko wystawiony w jego stronę. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 7:14 pm | |
| W ciągu raptem kilku minut powstała między nimi naprawdę sprzyjająca atmosfera. Za to cenił spotkania z Domem – mógł się skupić tylko na danym momencie, przyjemności i doznawaniu, zamykając się na jakiekolwiek inne myśli. Nic nie miało większego znaczenia niż słodka bliskość. - Chcę... – szepnął niespokojnie. - Chcę, żebyś mnie... Dotykał – wyszeptał. Nie przyznałby się do tego, gdzie tak naprawdę zmierzały jego myśli i czego chciałby doświadczyć. Przyznanie się do takiej perwersji było jednak jedną z wielu jego barier... Nawet, gdy w ataku paniki Dominic wykorzystywał tę metodę, żeby uspokoić uległego, to wciąż Michael czuł się skrępowany myślą, że było to konieczne. Odetchnął niespokojnie, posłusznie obejmując jego dłoń, zsuwając ją nieco dalej między własne uda. Zignorował męskość, choć ta domagała się pieszczot – obaj dobrze wiedzieli, że łatwiej jest mu doświadczyć spełnienia przez dotyk w nieco innym miejscu. Ten fakt wyjątkowo mocno świadczył o naturalnej uległości McCarty'ego. - Poradzę sobie – obiecał, choć jego głos drżał zdradziecko. Woda była w tej chwili ich jedynym nawilżeniem, ale mimo to naparł na palec Dominica, zmuszając go do dotknięcia wejścia. Nie wsunął, a jedynie skupił się na nieco mocniejszym dotyku zaciśniętych mięśni. Starał się rozluźnić, wpuścić go do środka bez większego problemu. I po chwili udało się to, a wówczas wygiął się w łuk w jego objęciach, pozwalając sobie na niespokojne westchnienie. Może i reakcja była nieco gwałtowna i przesadna, ale przecież... Odwykł od tego rodzaju pieszczot, dotyku i perwersji. Choć wczoraj uprawiali seks, Michael znów był tak rozkosznie ciasny i gorący... - Mogę jeszcze? Proszę... – zapytał, sugestywnie napierając na jego dłoń, chcąc aby pozwolono mu na wsunięcie palca głęboko, do samego końca. Rozsunął uda nieco szerzej, żeby było im wygodnie, nie zważając na to, jak uległa była to pozycja. Gdyby jeszcze zaciśnięto dłoń na szyi... |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 7:50 pm | |
| Dominic dostrzegł to zawahanie w głosie. Z trudem powstrzymał się przed zirytowanym westchnięciem. Gdy pytał, oczekiwał odpowiedzi. Konkretnej, jasnej i wyrażającej dokładnie takie potrzeby kochanka, jakie on miał. Żadnych innych, żadnych uników, żadnych półśrodków. W momencie, gdy pytał, chodziło tylko i wyłącznie o fantazje dyrektora, a nie jego własne pomysły. Swoje miał w głowie i potrafił sobie z nimi poradzić. Pozwolił poprowadzić swoją dłoń, wsuwając głębiej pomiędzy nogi, a potem drażniąc wejście Michaela. Nie wychodził z inicjatywą, ale też nie był całkowicie bierny, by nie utrudniać zabawy. Czasami dodawał niespodziewany ruch, czasami odrobinę unieruchamiał palec, by stał się sztywniejszy... wszystko, by zapewnić kochankowi jednocześnie zaspokojenie pragnień, jak i dodać tę nutkę niespodziewanego. Zassał się lekko na jego uchu, znów drapiąc szyję, lekko zsuwając kochanka w dół, tak by ułożył się bardziej na jego piersi, a jego nogi znalazły się wyżej. - Może przerzucisz kolana przez brzegi, hm? - podsunął, najwidoczniej nieusatysfakcjonowany aktualną uległą pozycją mężczyzny. Chciał go zobaczyć jeszcze bardziej otwartego, spragnionego i skrępowanego, jednocześnie zdesperowanego i wygłodniałego. Uśmiechnął się pod nosem. - Wszystko możesz... za rąbek fantazji. Czego jeszcze byś chciał? - spytał, poddając się naciskowi i wsuwając palec głębiej, jednocześnie wzmacniając odrobinę ucisk na szyi mężczyzny, dokładnie tam, gdzie nie zrobiłby mu krzywdy, ale jednocześnie mógł pozostawić ślad, który byłby widoczny ponad normalnym ubraniem. Poruszył lekko palcem, szukając magicznego punktu w ciele kochanka, bardziej po to, by go podrażnić, niż faktycznie znaleźć - bo przecież znał nauczyciela literatury bardzo dobrze i wiedział, gdzie tak naprawdę należało nacisnąć, by wydusić z niego okrzyk rozkoszy. Powolutku, jakby bez przekonania, zaczął napierać drugim palcem, zupełnie tak, jakby rozważał wsunięcie i jego. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 8:05 pm | |
| Michael – kiedy zaczynał się rozkręcać – stawał się znacznie bardziej otwarty i chętny. Zupełnie tak, jakby coraz to większa ilość perwersji pomagała mu w odcięciu się od myśli. Doznawał. I tylko tyle miało znaczenie. Jeśli przez konkretne słowa czy zachowania mógł doznawać więcej, to tego chciał i oczekiwał, poddając się słodkiej rozkoszy. Im więcej Dominic był w stanie mu zaoferować, tym więcej Michael dawał mu siebie samego, otwierając się przed nim. - Mm? – zwrócił się w jego stronę, nie do końca rozumiejąc... Kiedy jednak zdał sobie sprawę z tego jak rozkosznie ulegle wyglądałby w tej pozycji, poczuł poniżający wstyd. Ten rodzaj zawstydzenia, który dodatkowo potęgował podniecenie. Czasami naprawdę lubił to niepokojące uczucie... Puścił dłoń matematyka, aby posłusznie osunąć się niżej, jednocześnie unosząc nogi. Oparł się na kancie wanny, rozkładając uda szeroko... Wanna była dość szeroka i wygodna, więc pozycja w jakiej się znalazł była dość uwłaczająca. Jednocześnie jego twarz paliła się czerwienią, ciesząc się, że w tym ułożeniu Dominic widział raczej niewiele z czerwonych policzków. Wstydził się. A jednocześnie chciał być dla niego takim – otwartym, całkowicie dostępnym i zupełnie uległym. Posłusznym, oddanym, gotowym wypiąć się lub zaprezentować najbardziej intymne rejony swojego ciała w najróżniejszych kombinacjach. Bo Dom tego wymagał. Należało więc wykonać polecenie. - Tak dobrze? – odezwał się cicho, bo wiedział, jak perwersyjna jest ta sytuacja. Musiał uważać, aby nie zanurzyć się pod wodą, ale jednocześnie ufał w siłę Morrisa – jeśli cokolwiek byłoby nie tak, mógłby na niego liczyć. Nerwowo przeciągnął językiem po swoich wargach, znów sięgając dłonią między własne uda, aby odnaleźć rękę partnera. - Dom – odezwał się, jednocześnie sięgając tego palca, który zaczepiał go, drażnił. - Proszę... - wymamrotał, odchylając głowę w tył, eksponując szyję bardziej. Niespokojne westchnienie uciekło spomiędzy warg Michaela, ale wciąż nie umiał od razu powiedzieć, czego pragnął. W końcu – napierając na palec mężczyzny, zmuszając go do zagłębienia się w ciasnym, rozkosznym wnętrzu, powiedział z wyraźnym trudem i wstydem: - Przyduś mnie, proszę... – obaj wiedzieli, jak to działa na dyrektora. Jak wiele znaczy i w jak cudowny sposób potrafi oczyścić głowę z myśli. Nie pozwoliłby na to nikomu innemu – taka perwersja była dowodem całkowitego oddania i zaufania. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 8:31 pm | |
| - Pięknie. Świetnie się spisujesz, Michael... Zwykła kąpiel, mająca przyciszyć ich zdenerwowanie sprzed chwili zmieniła się w festiwal perwersji. Uległy z każdą kolejną chwilą był jeszcze bardziej podniecony, jeszcze bardziej uległy, jeszcze bardziej upokorzony i zawstydzony. Czerwony, nieśmiały, skrępowany, ale wypełniający posłusznie polecenia, prezentował się dokładnie tak, jak pragnął go Dominic. W tym momencie nieważne było zaspokojenie doma, a słodka tortura dyrektora, wzrost podniecenia, obserwacja jego podnieconego, zdesperowanego ciała, obserwacja - i słyszenie - próśb, na które normalnie Michael by sobie nie pozwolił. Morris pochwalnie zamruczał, lekko przesuwając nadgarstek, by ułatwić sobie wejście do ciasnego i chętnego wnętrza, zaraz rozsuwając w nim palce, gładząc wrażliwe ścianki opuszkami palców. Po nieznośnie długiej chwili niewystarczających pieszczot, delikatnie zacisnął dłoń na szyi kochanka - wyłącznie na tyle mocno, by zdał sobie sprawę z tego, że to ostrzeżenie. Że prawdziwe zaspokojenie fantazji uległego zaraz nadejdzie, a on ma tylko kilka sekund na opanowanie nerwów... albo wręcz przeciwnie, na zdenerwowanie się, nim nie nadejdzie upragniony brak powietrza. Rozluźnił palce, przesunął nimi czule po odsłoniętej skórze, a potem - wreszcie - zacisnął dłoń, odcinając kochankowi możliwość nabrania tchu. Pomimo odrobinę bardziej nietypowej pozycji, śliskości od wody i konieczności utrzymania Michaela nad powierzchnią wody, chwycił go pewnie, bez zawahania, z łatwością radząc sobie ze wszystkimi wyzwaniami i zapewniając upragniony dyskomfort mężczyźnie. Jednocześnie zaczął poruszać w nim palcami, teraz już celowo, błądząc po wrażliwych rejonach i masując prostatę bezlitośnie, napinając mięśnie całego ciała, by uniemożliwić większość ruchów partnerowi. Był uwięziony, zdany tylko na łaskę dominującego, któremu świadomie mógł ufać, ale ciało... ciało pozbawione dostępu do tlenu szybko przechodziło na zwierzęce odruchy. Puścił wreszcie szyję McCarty'ego, wysuwając z niego jednocześnie palce, przenosząc dłoń do góry, po udzie i brzuchu do ramion kochanka. - Grzeczny... - szepnął miękko, wzmacniając uchwyt, czekając aż chwila zdenerwowania i maksymalnego podniecenia minie, pozostawiając jego uległego bezbronnym, ale znacznie szczęśliwszym. - Ufasz mi, Michael? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 13, 2018 8:51 pm | |
| Czując już ten ostrzegawczy chwyt, wiedział, że jego prośba zostanie spełniona. Całe ciało zadrżało, serce zaczęło bić mocniej, a poziom ekscytacji wzrósł niekontrolowanie. Nie umiałby być spokojny, wiedząc, co go czeka. Zawsze przyduszanie wiązało się ze stresem, nerwami i tak dużymi obawami... Jedynie świadomość tego, kto mu to robi, koiła. Odetchnął. Ale zaraz pozbawiono go tej możliwości. Nie szarpnął się, nie walczył, a jedynie zacisnął dłonie na udach Dominica, nieświadomie wbijając w nie lekko palce. Kiedy poczuł jego ruchy w swoim wnętrzu, odruchowo jęknął, pozbawiając się tej resztki tlenu, który miał w płucach. I to był ten moment... Ten stan kompletnej utraty jakiejkolwiek kontroli nad sobą. Powietrza! Jego ciało szarpnęło się, wkładając w ten odruch niesamowity wysiłek, walcząc o dech. To był istny popis siły Dominica... W tej chwili Michael zrobiłby wszystko, aby się uwolnić, nie kontrolując swojego ciała, nie panując nad odruchami i instynktem. A Morris? Umiał go zatrzymać, zapanować nad nim całkowicie, uniemożliwiając ucieczkę, dopóki sam nie stwierdził, że faktycznie wystarczy. Pieczenie w płucach. Niewyraźny obraz. Szum... Rozkosz. Przyjemność. Tlen. Kiedy tylko uścisk został zwolniony, McCarty szarpnął się raz jeszcze, chcąc usiąść, odkaszleć. Ale i w tym odruchu Dominic sprawnie go pohamował, przytrzymując dalej w tej samej uległej pozycji, co dodatkowo zadziałało na jego psychikę. Nigdy nie czuł się tak obnażony i poniżony jak w tej jednej chwili. Z trudem łapał tlen, ciesząc się nim jak jeszcze nigdy, nie mogąc zgiąć się w pół, aby sobie to ułatwić. Dominic miał nad nim tak dużą kontrolę nawet w tak instynktownych działaniach... Kiedy już zdołał zapanować nad sobą, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Morris mógł wyczuć jak ciało znów rozluźnia się przyjemnie, mięśnie stają się bardziej wiotkie. Oparł się ponownie o tors mężczyzny, poprawiając ułożenie nóg, dbając o to, aby pozostawały szeroko rozstawione. Uśmiechnął się. Tak cudownie błogo, pełen słodkiego rozluźnienia i odprężenia. Tego właśnie potrzebował... - Dziękuję, Dom – szepnął lekko zachrypniętym głosem, zaraz przeciągając językiem po swoich wargach. Było mu tak dobrze... - Ufam ci. Bezwarunkowo – dodał zaraz bez wahania. Ten moment chwilę po przyduszeniu zwracał uwagę Michaela na całkowite poddanie się i uległość bardziej niż na stojącego członka domagającego się pieszczot i uwagi. W tej chwili ważniejsze było to palące uczucie w płucach, ten niepokój i spokój jednocześnie. Sięgnął dłoni mężczyzny i podsunął ją sobie pod usta, aby obdarzyć jej przegub pocałunkiem w formie niemych podziękowań. Obaj dobrze wiedzieli, że ta perwersja nie była tylko seksualna, ale bardziej psychiczna i właśnie dlatego miała tak duże znaczenie dla Michaela. Łzy? Niemal parsknął śmiechem, czując je na policzkach. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Maj 14, 2018 1:14 am | |
| Morris nie poniżał kochanka dlatego, że chciał go stłamsić w jakiś sposób. Nigdy też nie wykorzystałby słabości uległego po to, by poczuć się lepszym. Nie, wszystkie jego naciski na Michaela wynikały z jednej, prostej przyczyny: dyrektor tego chciał. Każda kolejna bariera, którą zmuszony był pokonać, zwiększała jego podniecenie - a nie zmniejszała. Wywoływała reakcje, które dalekie były od zniechęcenia i oburzenia. Krępowała, ale w ten słodki i rozkoszny sposób, tylko wzmacniając siłę odpowiedzi. Nauczyciel literatury, ułożony na jego piersi z zadowolonym uśmiechem, szeroko rozsuniętymi nogami i ładną, napęczniałą męskością, prezentował się wspaniale. Dokładnie tak, jak powinien, z dodatkiem perfekcji. Rozluźniony, podniecony i wypełniony ufnością wobec swojego doma, gotów oddać mu wszystko, nie pytając o cel, nie wahając się, nie obawiając. Dominic głaskał go łagodnymi ruchami, tworząc palcami niewielkie okręgi, napawając się rozluźnionym ciałem gościa. Uśmiechnął się kątem warg, przechylając głowę i muskając wargami skroń mężczyzny. - Wiesz, że za szczerość zawsze czeka cię nagroda - mruknął, cierpliwie przypominając Michaelowi zasadę, która z powodu przerwy w ich relacji na pewno została już zapomniana. Tam, gdzie zniknęła pewność siebie dyrektora, tam też udały się wszystkie kwestie z nią związane, pozostawiając uległego bezbronnym i zagubionym. Dominic, pomimo ich długiej znajomości i dobrego dopasowania, z niektórymi rzeczami musiał zaczynać właściwie od początku. - Cieszę się - rzucił tym samym, głębokim i wypełnionym pochwałą głosem. - Pomyślałem, że powtórkę moglibyśmy zrobić pod wodą... tak dla odmiany. - Uśmiechnął się, przekrzywiając głowę tak, by móc spojrzeć na twarz uległego, a jednocześnie by on mógł dostrzec jego minę. Spojrzenie. Jednocześnie zapewniał kochanka, że wszystko jest dokładnie takie, jakie powinno, a zarazem upewniał się, że on nie panikuje. Oblizał usta, delikatnie układając dłoń przy wargach i nosie kochanka, w niemy sposób pokazując, jak by sobie to wyobrażał. Nie nalegał, nie przekonywał. Po prostu czekał na protest lub przytaknięcie, wpatrzony w Michaela z uwagą, ze szczególnym natężeniem. Werbalne zapewnienie w tym momencie było mniej istotne, niż reakcja ciała, mina, blask w oczach. Po wstępie z pieszczoty i jednego podduszania, mogli przejść dalej... ale wcale nie musieli. Powtórka z przyduszania dłonią też zdałaby egzamin. Najważniejsze było wypchnięcie mężczyzny do tej odległej przestrzeni wypełnionej rozkoszą, lekkością i błogością. Takiej, w której reakcje ciała już nie były ważne, bo odczucia były tak intensywne, że przyćmiewały wszystko inne. Dominic wiedział, że jego uległy się za nią zatęsknił. Jemu też brakowało tego nieprzytomnego, zamglonego spojrzenia, świadczącego o istnieniu innego, lepszego świata. Takiego, w którym Michael nie musiał się już niczym przejmować. W którym nie brakowało mu pewności siebie, bliskości, czy w ogóle czegokolwiek. Subspace. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Maj 14, 2018 7:20 pm | |
| Jak on mógł się związać z Elisabeth i choć częściowo sądzić, że będzie się przy niej czuł tak dobrze, jak miało to miejsce w objęciach Dominica? Żadna kobieta nie mogłaby zapewnić mu tak cudownych doznań... Ha! Im dłużej czasu tkwił przy nim, tym bardziej był przekonany, że również żaden mężczyzna nie zdołałby dojść do takiego momentu. Tylko przy nim jednym był całkowicie oddany, uległy, podwładny i tak rozkosznie zaspokojony. Oddech uspokoił się, a przyjemny stan rozluźnienia dalej pozostawał. Przyjemne... Dalej słyszał w głowie ten słodki szum... Mógłby spędzić w tym miejscu, w tej pozycji i przy tym mężczyźnie resztę swojego życia. Zdecydowanie tak. - Mm... – odchylił lekko głowę, aby móc na niego spojrzeć, mimowolnie uśmiechając się. Jeśli za szczerość miał dostawać takie nagrody to planował posuwać się znacznie dalej w określaniu swoich pragnień. Nieco nerwowym ruchem przeciągnął językiem po swoich wargach, słuchając jego dalszych słów. Znów na samą myśl o tym, co miałoby się stać, poczuł przyjemny dreszcz i wracające pobudzenie. - Dom – odezwał się niespokojnie. - Chciałbym tak... Chciałbym... – dodał zaraz, nieświadom tego, że jego głos zadrżał zdradziecko. To nie było efektem strachu i Dominic z całą pewnością o tym wiedział. Tak Michael brzmiał podekscytowany, poddając się podnieceniu i swoim słodkim pragnieniom. Od razu w jego głowie kreowały się jeszcze bardziej erotyczne wyobrażenia i jeszcze silniejsze oczekiwania... Apetyt rósł z każdą kolejną przekraczaną granicą. Nigdy nie rozumiał tego stanu, w którym czuł się tak niemożliwie podniecony, poddając się całkowicie Morrisowi, gotów uczynić wszystko, czego ten by sobie zażyczył. - Zrób mi tak... – zaskomlał wręcz, jednocześnie sięgając jego dłoni, przytrzymując ją przy sobie lekko. Znów wygiął się tak, aby móc choć częściowo spojrzeć na mężczyznę. - Zrobisz? – dodał zachęcająco brzmiącym głosem, uśmiechając się zadziornie, jawnie kusząc. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Wto Maj 15, 2018 10:35 pm | |
| Michael był uroczo szczery w swoich reakcjach. Spragniony, chętny, nieskrępowanie podniecony, nie musiał wcale długo namawiać swojego doma do dalszej zabawy. Jego zachowanie, przyspieszony oddech i niewątpliwie napęczniała męskość zdradzały go wspaniale, nie dając żadnego pola do pomyłki. Dyrektor chciał więcej, a Dominic z radością zamierzał mu to zapewnić. Nauczyciel literatury zachowywał się jak małe zwierzątko, skaczące dookoła swojego właściciela i dopraszające się o uwagę. Jeśli to nie roztopiłoby trochę serca jego Pana, to nic i nikt nie mógłby tego zrobić. Matematyk przechylił się i musnął wargami drugi policzek mężczyzny, uśmiechając się z rozczuleniem i jednoczesnym, znajdującym się na granicy dostrzegalności, podekscytowaniem. On uwielbiał łamać granice swojego uległego być może jeszcze bardziej, niż sam McCarty. Przesunął się lekko do tyłu, opierając dokładniej na brzegu wanny, wzmacniając swoją pozycję i jednocześnie pozwalając kochankowi zsunąć się trochę w dół, jeszcze nie pod poziom wody, ale już znacznie bliżej tej granicy. Przesunął palcami po nosie i wargach mężczyzny, znów sygnalizując, ostrzegając i dając szansę na wypowiedzenie bezpiecznego słowa. Wiedział oczywiście, że się go nie doczeka, nie chodziło jednak o to, by Michael protestował, a o to, by miał taką możliwość. Grzeczny - pochwalił kochanka, jedynie poruszając wargami, nie wydając żadnego dźwięku, a potem wreszcie zasłonił mu usta, zacisnął palce na nosie i popchnął mężczyznę w dół, pomiędzy swoje nogi, pod wodę. Pozycja, w jakiej znalazł się w tym momencie Michael, była kwintesencją uległości. Dyrektor nie tylko nie mógł oddychać, nie mógł się wydostać spod wody, ale też znajdował się pod swoim dominem, z nogami wysoko w górze, przerzuconymi przez brzegi wanny, utrudniającymi zarówno ruch, jak i czyniącymi go całkowicie bezbronnym i otwartym na wszelkie zewnętrzne zagrożenia. Gdyby nie ufał Dominicowi, mógłby się przestraszyć. W zasadzie, nawet ufając mu, mógł szybko poddać się panice. I tym razem Morris nie wypuścił wierzgającego kochanka, wzmacniając ucisk na ustach i nosie, by przypadkiem nie dopuścić u kochanka do zachłyśnięcia się wodą, przyciskając go do dna wanny zarówno drugą dłonią, jak i udami oraz kolanami. I czekał. Bezlitośnie, cierpliwie czekał. Po odpowiedniej ilości sekund, chwycił swojego towarzysza mocno za ramię i pociągnął go ku górze, jednocześnie prostując, jak i przyciągając do swoich pleców, owijając ramionami, umożliwiając wreszcie zaczerpnięcie powietrza, znalezienie się na powierzchni i poczucie uścisku, który miał za zadanie kojarzyć się wyłącznie z bezpieczeństwem. Był w jego ramionach, więc nic nie mogło mu się przydarzyć. Mógł mu zaufać. Mógł odlecieć. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sob Maj 19, 2018 3:53 pm | |
| Już kiedy Dominic zmieniał ułożenie swojego ciała, Michael czuł się cholernie podekscytowany i jednocześnie nieco wystraszony. W ten sposób jeszcze nigdy nie próbowali... Gdyby tylko okazało się, że Morris ma zbyt mało siły, aby utrzymać mężczyznę pod wodą, ten mógłby się zachłysnąć i zacząć faktycznie topić. Ale taka myśl nawet przez moment nie pojawiła się w głowie dyrektora. Przecież dobrze wiedział, że nie stanie mu się krzywda. W ramionach Morrisa był bezwzględnie bezpieczny, nawet jeśli ich zabawy wydawały się coraz bardziej niepoprawne, a może nawet i niemoralne. Jak dobrze, że nikt ich nie oceniał. Czując jego dłoń na swojej twarzy, zamknął oczy, starając się zapanować nad wszystkimi swoimi odruchami, aby nie przerwać tej przyjemności nim się do porządku rozpoczęła. Serce waliło mu jak młotem! Gdy usta i nos zostały zasłonięte, uświadomił sobie ten fakt. Obijało się o jego klatkę piersiową zaskakująco głośno, mocno, ale to również nie było obrazem tylko strachu, ale też ekscytacji. Nie zaprotestował. Nie zawahał się. A gdy w końcu został wepchnięty pod taflę, zrozumiał w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazł... Jak wielkim zagrożeniem jest ta zabawa. Nie spodziewał się takich emocji! Momentalnie zaczął odczuwać przyjemność i bezgraniczne przerażenie jednocześnie. Chciał krzyczeć, wyrywać się, szarpać... I właśnie to zaczął robić już po chwili, wierzgając się pod wodą z całych sił. Nawet nie zauważył, kiedy jego dłoń dosięgnęła ręki Dominica, aby zacząć się z nią szarpać, chcąc się uwolnić. Strach... Ekscytacja... Nie wiedział, co ma przewagę. Nie wiedział, dlaczego nie był w stanie pohamować się przed tymi próbami ucieczki, które mogłyby być jeszcze bardziej niebezpieczne w skutkach. Szumiało mu w uszach... Szlag by to! Za którymś kolejnym szarpnięciem się uderzył nogą w twardy kant wanny, ale to również go nie powstrzymało przed dalszą walką. Jakakolwiek samokontrola w tej jednej chwili całkowicie zgasła, ustępując miejsca instynktowi i odruchom. Walczył nieprzerwanie aż do momentu, w którym znów mógł zaczerpnąć tlenu, czując to specyficzne pieczenie w piersi. Tym razem to powietrze okazało się zdradliwe. Chcąc zaczerpnąć tchu, zaczął się krztusić, walcząc już teraz z samym tylko sobą, chcąc zapanować nad tym, nad czym kontroli zupełnie nie miał. I właśnie o to chodziło. O brak kontroli. O poddanie się woli Dominica, bo przecież tylko on mógł mieć na niego jakikolwiek wpływ. I choć walczył ze sobą samym nad złapaniem powietrza, to jego dłonie instynktownie odnalazły dłonie Morrisa, aby spleść ich palce razem, potrzebując w tej chwili jego wsparcia bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. To było silniejsze niż jakiekolwiek inne doznanie. Wspanialsze. I jednocześnie tak rozkosznie składające dyrektora w ramiona matematyka... - Dom... – jęknął błagalnie między kolejnymi kaszlnięciami, nie radząc sobie z uspokojeniem się. Tego wszystkiego, co czuł i czego doznał było zbyt wiele... A Dom już niejednokrotnie widział Michaela w tym właśnie stanie, gdy emocjonalnie i fizycznie nie umiał sobie poradzić, potrzebując jego wsparcia. Tak właśnie wyglądało przechodzenie przez kolejną granicę, przez którą Morris przeprowadzał go stanowczo. To był ten cudowny stan, do którego zmierzali, aby oczyścić myśli i osiągnąć coś, czego nikt obserwujący ich z boku nie mógłby nawet zauważyć, a co dla Michaela miało niesamowite znaczenie. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Maj 21, 2018 1:14 pm | |
| Dominic zamknął oczy, rozkoszując się trzęsącym się i kaszlącym w jego ramionach kochankiem. Przyciągnął go jeszcze raz do swojej piersi, mocniej i bardziej stanowczo układając w ramionach, niemal uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Uśmiechnął się lekko, wzmacniając uścisk na dłoni McCarty'ego, drugą ręką sunąc po jego twarzy w dół, układając mokre palce na równie wilgotnej szyi, gładząc po niej uspokajającymi, kolistymi ruchami. Starał się narzucić kochankowi tempo własnego oddechu, zmuszając go do całkowitej rezygnacji z indywidualnych decyzji, dostosowując nawet w tak podstawowym aspekcie życia do siebie. Nie na zawsze, rzecz jasna - ale tylko na ten konkretny, wypełniony rozkosznym zapomnieniem, moment. - Jestem - szepnął uspokajająco, miękkim, przyjemnie męskim i stanowczym głosem. Pilnując krztuszącego się i rozbitego partnera, skupił się na niemal w całości na jego osobie, oddychając w pewnym, równomiernym tempie. Michael był w tym momencie cały jego i nikt ani nic nie mogło tego zmienić, ani na to wpłynąć. Trzymał mężczyznę mocno, w milczeniu, jeszcze przez długą chwilę po tym, jak dyrektor odzyskał panowanie nad własnymi płucami i przyjemnie rozluźniony wtulił się całkowicie dobrowolnie i z własnej potrzeby w matematyka. Nie przestawał przy tym go gładzić, przywodząc na myśl zadowolonego z siebie właściciela zwierzęcia, które zachowało się właściwie i zasłużyło na pochwałę. Zaśmiał się cicho, chrapliwie, przesuwając lekko i układając partnera tak, by członek dominującego mężczyzny znalazł się dokładnie pomiędzy pośladkami skrajnie wręcz wyczulonego uległego. Nie planował jeszcze zmieniać ich zabawy w bardziej seksualną, póki co świetnie rozwijała się relacja związana stricte z drażnieniem i przekraczaniem granic, ale... Ciężko było mu powstrzymać się przed zapewnieniem też i sobie odpowiednich bodźców. Jędrna i wrażliwa skóra wywoływała w nim subtelne dreszcze przyjemności przy każdym ich ruchu. Miał ochotę mruczeć. - Już dobrze... - szepnął ciepło, lekko sunąc palcami do góry, zachęcając niemo kochanka do wygięcia i obrócenia szyi. Oblizał własne wargi, nawilżając je odpowiednio, a potem przechylił się i objął w posiadanie usta mężczyzny. Tak, w tym momencie zamruczał. Miękkie, chętne wargi powitały go tak radośnie, że chciał w nich zatonąć. Nawet nie zauważył momentu, w którym jego druga dłoń wyplątała się z uścisku i wsunęła pomiędzy uda uległego, nie pieszcząc go jeszcze, ale błądząc delikatnie, z namysłem, po najbardziej erogennych strefach. Znów drażnił, jednocześnie stymulując też i siebie. Każde odwzajemnienie muśnięcia językiem, westchnienie i jęk, drgnięcie rozpalonego ciała i dotyk jedwabistej skóry wywoływały w nim coraz to bardziej rosnące podniecenie. Nie wiedzieć kiedy ich kontakt zmienił się z intensywnego i brutalnego w bardziej namiętny i czuły. - Słodki... - mruknął pochwalnie, bez wahania, raz po raz biorąc usta w posiadanie. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Maj 21, 2018 2:24 pm | |
| Jeszcze dzień wcześniej jego umysł uginał się pod ogromem panującego w głowie bałaganu, dusząc się. Odkąd wrócił w ramiona Dominica było lepiej... Ale to dopiero teraz doznał prawdziwego spokoju. Wszystko zostało sprawnie wyrzucone z przepracowanego mózgu, pozwalając mu skupić się na chwili obecnej – doznawaniu i przeżywaniu. Bez nerwów, stresu. Choć w obu momentach absolutnie najbardziej bał się utraty kontroli, to jednocześnie wiedział, że stracenie jej w taki sposób i z domem u swojego boku jest najlepszym rozwiązaniem. Z początku odzyskanie panowania nad oddechem było niezwykle trudne i nieco przerażające. Kiedy jednak zrozumiał, że wystarczy znów zdać się na Morrisa, opanowanie nadeszło zaskakująco szybko. Wdech i wydech. Grzeczny. Wdech i wydech. Uległy. Tego właśnie chciał... Spełniania poleceń Dominica, rozkładania przed nim nóg, gdy należy i poddawania się jego pragnieniom, aby dzięki temu naprawdę odnaleźć siebie. To było dla niego jedyną właściwą drogą. - Dom – odetchnął z ulgą, dochodząc już do siebie. Zamknął oczy, poddając się jego dotykowi, układając głowę tak, jak ten tego chciał. W takim momencie absolutnie nie sprzeciwiłby się względem czegokolwiek... Gdyby właśnie teraz Morrisowi wpadł do głowy pomysł realizacji swojej największej perwersji, Michael spełniłby każde jego pragnienie bez zająknięcia! Lubił ten stan. To właśnie w nim nie było również wstydu i obaw. Niczym brama do seksualnych rozkoszy... Od razu zaczął oddawać pocałunek z pełnym zaangażowaniem, jednak wciąż nie przejmował nad nim kontroli. Tak robił, gdy chciał się droczyć z Domem, ale w tej chwili jego pragnienia i oczekiwania były zupełnie inne. Zaczepiał jego język swoim własnym, muskał go i prowokował, wycofując się zawsze w odpowiednim momencie, działając w tej kwestii zupełnie mimowolnie. Uległość miał we krwi. - Dom – odezwał się między kolejnymi muśnięciami. - Zerżnij mnie... Proszę. Zerżnij – niemal zaskomlał, błagając o to! Przecież do tego zmierzali. A on już tak bardzo chciał... Nie było niczego przyjemniejszego przecież. Dodatkowo pobudzało go, że przy każdym jednym drgnięciu własnego ciała czuł jego męskość... - Proszę... Byłem grzecznym kociakiem... – dodał już nieco bardziej prowokacyjnie, uśmiechając się zaczepnie kącikiem warg. - Zasłużyłem, prawda? Weźmiesz mnie? - wymruczał. Obaj dobrze wiedzieli, że gdyby pozycja była inna, on już łasiłby się do Dominica! |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Maj 21, 2018 8:41 pm | |
| - Zerżnąć? - Zamruczał z uśmiechem mężczyzna, mrużąc oczy w namyśle i zadowoleniu, jakby ten pomysł nie przyszedł mu wcześniej do głowy i wypełniało go przyjemne rozleniwienie, a nie delikatne, znaczące podniecenie. Odsunął swoje usta od kochanka, przerywając ich pocałunki, a zamiast takiej pieszczoty przesuwając długim, ciężkim spojrzeniem po chętnym, mokrym ciele. Oblizał się powoli, przekrzywiając głowę najpierw w jedną stronę, a potem drugą, rozważając zaproponowaną formę spędzania czasu. - Tak, bardzo ładnie się spisałeś... ale nie jestem jeszcze na tyle podniecony, by cię wziąć... - Uśmiechnął się z subtelną złośliwością, wzruszając lekko ramionami. - Może gdybyś usiadł po przeciwnej stronie wanny... dalej z tak ślicznie rozstawionymi nogami... i wsunął w siebie powiedzmy dwa, może trzy, palce... i pokazał mi, jak byś chciał, żebym cię wziął... tak, to może wtedy bym się zdecydował. - Przytaknął głową stanowczo, dla potwierdzenia wagi własnych słów. Puścił oko do dyrektora, przesuwając dłonie i układając je na jego plecach, delikatnie, znacząco popychając. Przysunął wargi do ucha mężczyzny, drażniąc je ciepłym oddechem. - Do roboty, kociaku. Pokaż mi się z najlepszej strony. - Zachęcił go przyjemnym, niskim głosem, zaraz układając się wygodniej w wannie i unosząc brew wysoko, jakby pytał "na co jeszcze czekasz?". Uśmiechnął się. Kolejne granice, kolejne bezwstydności... a przy okazji widok tak skrajnie uległego McCarty'ego, zaróżowionego, skrępowanego, ale gotowego zrobić dla niego wszystko. Spełnianie życzeń swojego doma Michael opanował do perfekcji, jeśli tylko nie wiązały się z werbalnymi opisami własnych fantazji - a i nad nimi zamierzał popracować Dom. To jednak później - w tym momencie liczyło się tylko show, zrobione specjalnie dla niego, tylko dla niego, związane z chętnym, wygłodzonym ciałem. Ułożył prawą dłoń na własnej męskości i zaczął nią niespiesznie jeździć w górę i w dół, cierpliwie czekając na właściwe przedstawienie. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Maj 21, 2018 9:46 pm | |
| Już sam szept Dominica i jego oddech na rozpalonej skórze dyrektora budziły niesamowite podniecenie. Ciało samo rwało się do kolejnych rozkoszy, gotowe uczynić wszystko, aby tylko zaznać jak największej przyjemności. - No... – jęknął, kiedy zrozumiał, że to jeszcze nie pora. Nerwowo przygryzł dolną wargę, spoglądając na miejsce, w którym miałby się przed nim obnażyć w ten niezwykle poniżający sposób, a później przeniósł błagalne spojrzenie na Morrisa, chcąc aby zmienił decyzję. To nie nastąpiło. Gdy dom wydawał polecenie, Michael absolutnie nie powinien go negować. W żaden sposób. Przecież to nie on miał podejmować decyzje – właśnie o to chodziło w ich relacji. Nerwowo przełknął ślinę i skinął głową, zgadzając się na tę opcję. Zsunął nogi z kantów wanny do wody i zmienił pozycję, siadając po drugiej stronie zbiornika. Oparł się wygodnie, uciekając speszonym spojrzeniem przed Morrisem, jednocześnie spełniając kolejne części jego sugestii. Uniósł nogi i oparł je o kanty wanny, prezentując się przed nim w tej niezwykle rozkosznej, uległej pozycji. Poniżające. Ale nie w ten zły sposób, absolutnie. Ta forma poniżenia budziła niesamowite podniecenie i ekscytację, dzięki której wszystko stawało się niezwykle przyjemnie. Dom niejednokrotnie widział go w podobnych pozycjach. Oglądał każdy fragment ciała dyrektora często z niezwykłą skrupulatnością i dokładnością. To wszystko niewiele jednak zmieniało – wciąż odczuwał zawstydzenie, skrępowanie i niepewność, gdy prezentował się przed nim w ten sposób... I jednocześnie chciał tego. Chciał, aby Morris widział go w ten sposób. Zwrócił w jego kierunku niepewne spojrzenie, opierając dłonie na udach, po czym przesunął się dalej, sięgając wciąż niezwykle pobudzonej męskości. Trwało to raptem chwilę – przeciągnął palcami w górę i w dół, a następnie z cichym westchnieniem zszedł dalej, dosięgając w końcu tego obnażonego, wystawionego na pokaz, wejścia. Obserwując Dominica, zaczął zaczepiać to miejsce samym koniuszkiem palca, drażniąc, czując jak ciało reaguje automatycznie, zaciskając się i rozluźniając. Odchylił głowę w tył z cichym westchnieniem. - Dom – odezwał się, wolno wsuwając w siebie pierwszy palec. Jego ruch był pewny, stanowczy i ewidentnie zmierzał do zagłębienia palca po sam koniec. - Jestem ciasny? Lubisz to? – wyszeptał niespokojnie, pierwszy raz w pełni świadomie samemu mówiąc coś perwersyjnego. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Sro Maj 30, 2018 5:02 pm | |
| Ta słodka mieszanka podniecenia i zawstydzenia była widoczna u młodszego mężczyzny jak na dłoni. Uciekał wzrokiem, rumienił się, jego oddech był przyspieszony, a członek delikatnie uniesiony. Jasne, niemal całkiem gładkie ciało prezentowało się ślicznie zapraszająco i matematyk musiał się przywołać do porządku, by od razu po nie nie sięgnąć. Nagle zagłębienie się w nim i zerżnięcie było znacznie bardziej kuszące, niż jeszcze chwilę wcześniej. Dominic celowo zwolnił ruchy swojej dłoni, by przypadkiem nie dojść zbyt szybko. Nie o to w tym momencie chodziło, a o przedstawienie. Zakłopotanie swojego uległego, uczynienie z niego wijącej się i jęczącej głośno rozpalonej kuli pożądania. Nieświadomie oblizał usta. Wobec takiego widoku nikt nie mógł pozostać obojętnym. - Całego cię lubię, kociaku. Szczególnie tak chętnego i bezwstydnego... - odparł z pomrukiem zadowolenia i niecierpliwości, zaciskając mocniej dłoń na własnym członku. Zagłębienie go w ciasnym wnętrzu dyrektora stało się nagle znacznie bardziej kuszące niż chwilę wcześniej, utrudniając odrobinę skupienie się na czymkolwiek innym, niż mężczyźnie z tak pięknie rozłożonymi nogami. Aż się prosiły o pochwycenie i wzięcie w posiadanie ich właściciela. Zamiast tak gwałtownych posunięć, nauczyciel matematyki zdecydował się na zbliżenie do kochanka, podwinięcie pod siebie własnych nóg i przesunięcie palcami po wrażliwych udach. - Ślicznie wyglądasz. Powinienem zakazać ci ubierania się w moim mieszkaniu... - mruknął z lubieżnym uśmiechem błądzącym po ustach, obejmując wzrokiem całą sylwetkę mężczyzny, by po chwili przechylić się i chuchnąć na jego szyję. Celowo zmodyfikował ich pozycję tak, by - gdyby ktoś spojrzał z odpowiedniej perspektywy - wyglądało, jakby już brał swojego podległego dyrektora. W rzeczywistości nawet nie dotknął jego skóry własną męskością, pulsującą coraz mocniej w dłoni. Zamiast tego, ugryzł McCarty'ego delikatnie, pozostawiając niewielki, piekący ślad w okolicy złączenia ramienia z szyją, by zaraz pozostawić to samo oznaczenie po drugiej stronie głowy mężczyzny. Zamruczał z zadowoleniem, wsuwając wolną dłoń w wilgotne włosy towarzysza, chwytając go za nie i przyciągając do własnych ust. Pocałował go długo, namiętnie, obejmując wnętrze ust w posiadanie swoim gorącym i bezczelnym językiem, wręcz go pieprząc, poddając się na krótką chwilę pragnieniom, których jeszcze chwilę wcześniej nie planował spełniać. Dopiero po tym się odsunął, wracając na drugi brzeg wanny, podziwiając dalsze posunięcia Michaela. Puścił do niego oko, pozornie równie rozluźniony i spokojny co chwilę wcześniej, pomimo tego, iż jego oddech znacząco przyspieszył. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Cze 04, 2018 10:15 pm | |
| Ten wieczór jak i cała noc były naprawdę cudowne. Właśnie tego potrzebował, aby w całej plątaninie rzeczywistości odnaleźć siebie. Kolejne wieczory spędzone u boku Dominica wzmacniały jego pewność siebie, jednocześnie poruszając w głębi osobowości Michaela te delikatne nuty, których tak bardzo potrzebował będąc dyrektorem, a których sam nie potrafił z siebie wykrzesać. Nawet z udziałem Morrisa zarządcza część osobowości McCarty'ego była dość licha i niepewna, ale w końcu zaczynała istnieć! Choć trochę. Cieszył się każdą odrobinką... Dobre przygotowanie przed zebraniem rady pedagogicznej. Takie sytuacje zawsze powodowały w nim jeszcze większe poczucie stresu i niepewność. Przezwyciężanie tego było łatwiejsze, jeśli z tyłu głowy pozostawała myśl, że wieczorem będzie mógł sobie „odbić” przeżycia tych dwóch godzin... - Witam wszystkich zebranych – odezwał się, gdy pokój nauczycielski był już pełen pedagogów. Ktoś jeszcze parzył sobie kawę, gdzieś w kącie wciąż trwały rozmowy na temat jakiejś cudownej receptury na jabłecznik... - Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy – mruknął pod nosem, zajmując miejsce na końcu połączonych biurek. Nigdy nie stał nad swoimi podwładnymi, bo to kojarzyło mu się z przepytywaniem uczniów na środku sali, ale w tej sytuacji sam stawał się uczniem. Nieprzyjemne. Aby zaoszczędzić sobie dodatkowych negatywnych bodźców, wolał siedzieć. Dbał o to, żeby wszyscy go widzieli i słyszeli, ale nie wychylał się niepotrzebnie. Jeszcze przez dłuższą chwilę kolejni nauczyciele schodzili się, a najwięcej czasu zajmowało to matematykowi, który jawnie konkurował z Morrisem... Może by tak go zwolnić? Hm, ciekawa opcja... Niby nie miał powodu... Ale zawsze coś by się znalazło. Mógłby wtedy zatrudnić młodszą osobę ze świeższym podejściem i lepszym kontaktem z uczniami... Odchrząknął nieco nerwowo, upijając zaraz łyk wody. - Chciałbym, aby spotkanie poszło nam jak najbardziej sprawnie... Do poruszenia mamy kwestię ocen semestralnych, organizacji balu końcowego dla ostatnich roczników, moją delegację na seminarium pod koniec tego miesiąca... I sprawy bieżące. Właśnie od tego chciałbym rozpocząć – mówił nieco niespokojnie, trochę pośpiesznie, chcąc ewidentnie przejść przez to wszystko jak najszybciej. Starał się nad sobą panować całkowicie, kontrolując sposób wypowiedzi, jednak nie zawsze wychodziło mu to najlepiej. - Chciałem porozmawiać z Wami na temat ucznia Jasona Zingler – podjął temat, przenosząc wzrok na kartkę papieru, którą trzymał w dłoni. - Rodzice uczniów złożyli oficjalną prośbę o wydalenie go ze szkoły. Pod prośbą podpisało się już siedmiu nauczycieli. Czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos w tej sprawie? – zapytał, podnosząc spojrzenie na zacne grono pedagogiczne. Sprawa Jasona była skomplikowana, trudna i niewygodna, ale z całą pewnością znana wszystkim. Agresywny, arogancki, brutalny. I tyle. Pozornie nie reprezentował sobą nic więcej. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Cze 07, 2018 12:51 am | |
| Michael w roli dyrektora zawsze wyglądał na odrobinę zagubionego. Jak uczeń, który nagle ma poprowadzić zajęcia i wciąż szuka wzrokiem nauczyciela, by potwierdził, że dobrze robi - a najlepiej, zlitował się i go zastąpił. Był to widok, który wywoływał w Morrisie jednocześnie rezygnację i przymus wsparcia kochanka. Nawet wtedy, gdy nie byli razem, matematyk próbował - trochę za plecami nauczyciela literatury, owszem - jakoś go wesprzeć i zadziałać oddolnie tak, by grono pedagogiczne zaczęło obdarzać większym szacunkiem. Było to niestety bardzo trudne wyzwanie. McCarty był dobrym dyrektorem, jeśli chodziło o zarządzanie i zainteresowanie się uczniami, ale fatalnym, gdy chodziło o zapanowanie nad swoimi kolegami po fachu. Gdyby to matematyk zajął jego miejsce, do tak jawnego lekceważenia, jak rozmowy i popijanie kawy po ewidentnym rozpoczęciu spotkania, nie miałyby miejsca. Westchnął w duchu, z irytacją spoglądając na szczebioczące nauczycielki języków obcych, poważnie rozważając sprowadzenie ich do parteru kilkoma chłodnymi słowami. Na szczęście, Mike zaczął mówić i wreszcie się zamknęły. ... Nie to, żeby Morris był pasjonatem rad pedagogicznych. Uważał je ogólnie za pomyłkę, wynalazek szaleńca, który uznał, że należy udawać demokratycznego w sprawach, które ewidentnie wymagały głosu jednej, najważniejszej osoby - i im więcej ludzi miało prawo do wypowiedzenia się, tym bardziej odpowiedzialność się rozmywała, a problemy wzrastały. Świetne rozwiązanie... dla szaleńca. A gdy dodać do tego jeszcze łagodne obycie Michaela, który wprawdzie próbował sprawiać wrażenie pewnego i decyzyjnego, jednocześnie zawsze chcąc być dla wszystkich miłym - co, nawet w takich chwilach, ewidentnie od niego emanowało - wszystko tylko prosiło się o katastrofalny koniec. Matematyk miał przez pierwsze kilka chwil rady ochotę wyjść, by nie patrzeć na to, co się tam działo. Nie przepadał za tymi ludźmi, chociaż spędzał większość czasu czarując ich i sprawiając wrażenie bardzo tajemniczego i bardzo seksownego, uwodząc niejedną nauczycielkę i wcale nie mniejszą ilość zadeklarowanych "heteroseksualnych" nauczycieli płci męskiej. Rodziców swoich uczniów lubił tylko odrobinkę bardziej. Najwięcej czasu i energii poświęcał najmłodszym i to właśnie oni byli warci jego czasu i poświęcenia. Nawet, jeśli tępi i oporni, wciąż była dla nich nadzieja. Nie to, co dorośli. Nie podniósł ręki, by zgłosić się do odpowiedzi, nie był w końcu szczeniakiem - ale zastukał lekko w blat stołu, błyskawicznie zdobywając uwagę wszystkich znajdujących się w pokoju. Ponownie westchnął w duchu - gdyby Michael tak potrafił... - Ja - oznajmił oczywiste. - Jestem przeciwny. Tak jak się spodziewał, po jego prostym i krótkim oświadczeniu rozpętało się maleńkie piekło. Siedmiu nauczycieli, którzy podpisali prośbę - każdy jeden będący miękką pipą, która nie powinna uczyć w szkole, a zamiatać podłogi - natychmiast zaczęło protestować, rzucając coraz to bardziej obrazowe przykłady katastrofalnego i szkodliwego zachowania młodego, problematycznego ucznia. We wszystkie ich historie Dominic wierzył - ale nie o to tutaj chodziło. - Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż ewidentnie ma on problemy w domu. Od początku roku nie pojawił się u mnie ani jeden rodzic, czy inna osoba, która powinna zainteresować się beznadziejnymi wynikami w nauce. Nie powinniśmy go karać za to, że próbuje wyładować swoją złość i bezsilność, czy zdobyć zainteresowanie. Zamiast wyrzucać, powinien zmienić klasę, wychowawcę... - W tym miejscu mężczyzna zrobił pauzę, miażdżąc spojrzeniem aktualnego opiekuna biednego Zieglera, który był jedną z tych miękkich ciot, które nie potrafiłyby zapanować nawet nad szczeniakiem. - I dostać szansę na wykazanie się i wyładowanie w inny, bardziej akceptowalny przez społeczeństwo, sposób. - Wzruszył lekko ramionami. - Jest niegłupi. Mogę go przyjąć do swojej klasy. - Zakończył swój wywód, zakładając ręce na piersi i rozpierając się wygodnie na krześle, wodząc spojrzeniem od nauczyciela do nauczyciela, obserwując z uwagą ich reakcje. Szczególnie gardził pedagożką. To było jej zadanie, do cholery. Nie cierpiał osób, które nie potrafiły się wywiązać z jego obowiązków. Starannie ominął wzrokiem swojego kochanka, wiedząc, że mógłby przypadkiem go zdekoncentrować - a tego wolał uniknąć, szczególnie w tak śliskiej kwestii. Potrzebował go w pełni siły, najbardziej dyrektorskiego, jak tylko Michael mógł się stać. Transfer z klasy humanistycznej do matematycznej mógł wydawać się drastyczny... ale z drugiej strony, znacznie mniej, niż wydalenie ze szkoły. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |