|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Zachowaj opanowanie Sro Kwi 18, 2018 11:54 pm | |
| First topic message reminder :Michael McCarty 27 lat, dyrektor szkoły licealnej W ostatnich tygodniach bardzo wiele rzeczy zmieniło się w jego życiu. Życie zawodowe nabrało tempa, a życie towarzyskie i miłosne gwałtownie ugięły się pod ciężarem tego pierwszego. Kiedy najważniejszy filar egzystencji Michaela został powalony z hukiem, on sam czuł się jeszcze bardziej zatracony w tym wszystkim... Nie powinien przyjmować tego awansu. Był na to zbyt młody, a w szkole pracowało wielu nauczycieli o znacznie większym stażu i doświadczeniu. To któremuś z nich powinna zostać zaproponowana posada dyrektora, nie jemu! Miał ku temu większe predyspozycje, bo co? Skończył jakiś kurs zarządzania, ale to przecież nic wielkiego! Nie umiał sobą zarządzać, a co dopiero setkami uczniów i pokaźną gromadą zawistnych pedagogów, którzy od lat zacierali sobie ręce, chcąc przyjąć to ciepłe krzesło. Wiele oddałby za możliwość ponownego nauczania w standardowym trybie. Po awansie mógł liczyć raptem na jedną czy dwie klasy, a i to w bardzo ograniczonej formie. Szlag go trafiał, gdy należało podjąć kolejną cholernie ważną decyzję... Koniec miesiąca był najgorszy. Rozliczenia, analizy, weryfikacje. Pomiędzy jednym a drugim cholernie ważnym zadaniem, udało mu się wymknąć z gabinetu, żeby przejść do pokoju nauczycielskiego. Lubił to miejsce... W czasie lekcji powinno być zupełnie puste. W swoim gabinecie miał jakiś drogi ekspres do kawy, ale on zatęsknił za tą rurą, której mógł skosztować tylko za zamkniętymi drzwiami wspomnianego pomieszczenia. Ukradkiem wślizgnął się do środka i kiedy miał już pewność, że jest zupełnie sam, od razu zajął się przygotowywaniem naparu. Brakowało mu tego. Tej cholernej normalności. I spokoju... Spokoju nie czuł już dawno. Elizabeth nie była w stanie spełnić jego oczekiwań. Nie umiała mu pomóc. Kubek. Zmielone ziarna. Gorąca woda. Trzask drzwi. Nie spodziewając się, że ktoś nakryje go na tym gorącym uczynku, niemal podskoczył, zahaczając rękawem koszuli o kubek. Porcelanowe naczynie z hukiem padło na podłogę, roztrzaskując się w drobny mak. - Szlag! – westchnął pod nosem, zaraz kręcąc głową. - Przepraszam. Nie powinienem – dodał od razu. Ci, którzy znali go nieco bardziej, wiedzieli, że przekleństwa i przepraszanie za nie były nieodłącznym elementem wypowiedzi Michaela. Nie podnosząc spojrzenia na przybyłego, klęknął na podłodze i zaczął czym prędzej zbierać potrzaskane skorupy. Był nieostrożny i chaotyczny, chcąc jak najszybciej uciec do gabinetu, aby tam schować się i spalić ze wstydu. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 2:20 pm | |
| Całe szczęście, że podczas nieobecności Dominica, telefon Michaela już dawno się rozładował... Elisabeth starała się do niego dodzwonić już kilkanaście razy. Co by mu powiedziała? Czego właściwie oczekiwała? Wyraził się zupełnie jasno, kiedy oznajmił jej, że to jest koniec ich relacji... Właściwie nigdy w życiu nie był tak stanowczy jak w tamtym momencie. Kiedy Dominic wrócił do domu, Michael jeszcze spał, ale już zdecydowanie słabiej. Obudził go dopiero dźwięk zamykanych drzwi. Przeciągnął się pod kołdrą z cichym, niskim pomrukiem, po czym wygramolił się spod materiału i ruszył w stronę wyjścia z sypialni. Na moment zatrzymał się w progu, uśmiechając się na widok mężczyzny. To jego oczekiwał, budząc się. Nie jakiejś nadętej poczwary... Przez sen się zgrzał, więc już wcześniej zdjął z siebie dresowe spodnie i bluzę, pozostając jedynie w bieliźnie i t-shircie. Nadal było mu tak nieznośnie gorąco, co najpewniej było właśnie objawem gorączki. Jedni w tym czasie zamarzali, a on miewał fale ciepła i dopiero później przeraźliwego zimna. - Cześć – odezwał się nieco zachrypniętym głosem, odgarniając włosy z twarzy. Zawsze rano stały w każdą możliwą stronę, zupełnie pozbawione ładu. Zerknął na zegarek, zaraz marszcząc lekko czoło. - Dominic, długo cię nie było. Stało się coś? – zapytał szczerze zaniepokojony, jednocześnie podchodząc bliżej niego. Wyjął z dłoni matematyka płaszcz, aby odwiesić go na miejsce, ułatwiając mu walkę z tymi wszystkimi rzeczami. - Zapomniałem ci powiedzieć, że mam chomika... – przyznał, nieco zmieszany tym, jak niewiele matematyk o jego życiu prywatnym wiedział. - Zawsze gdy wychodzę na dłużej sypię mu więcej jedzenia... Zerknąłeś może, czy coś mu zostało? – zapytał, wyraźnie zatroskany. Bardziej interesował go ten zwierzak niż Elisabeth. Chomik miał nocny tryb życia, co jemu samemu bardzo odpowiadało – wypuszczał malucha na wybieg, a sam siadał z książką i czytał do późnych godzin nocnych. - Już i tak zrobiłem niemały problem wokół siebie – westchnął, kierując się w stronę kuchni, żeby nalać sobie wody i upić łyk. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 2:39 pm | |
| - Dzień dobry - odparł matematyk, lustrując go uważnym spojrzeniem. Miło było zobaczyć półnagiego nauczyciela literatury w swojej sypialni, ale w tym momencie bardziej zaniepokoiła go wyraźna gorączka, uniemożliwiając zarówno zadowolenie, jak i podniecenie. Oddał bez oporów płaszcz, zaraz układając rzeczy kochanka na pobliskim krześle, zdejmując buty i kończąc rozbieranie się z odzienia wierzchniego. Uśmiechnął się do mężczyzny, podchodząc do niego i lekko całując w czoło. - Wszystko w porządku. Ze mną, z chomikiem i z mieszkaniem. Niczego mu nie dosypywałem, ale raczej powinno wystarczyć do jutra. - Wzruszył lekko ramionami, dla siebie wyjmując z lodówki sok i nalewając do szklanki. - Powiedz mi... - Zaczął, zawieszając na chwilę głos. - Czy mówiłeś coś o nas swojej byłej... pannie? Odniosłem wrażenie, że ma o mnie dość kiepskie zdanie... - rzucił pozornie lekkim tonem, jednocześnie czując wewnętrzny sprzeciw na myśl o tym, że na jakimś etapie związku z tą kobietą, Michael jej się na niego poskarżył. Powiedział kilka słów za dużo, zarysowując jego sylwetkę jako jakiegoś... perwersyjnego chuja, który mógłby go skrzywdzić. Może i matematyk nie był najbardziej otwartym, miłym i czułym mężczyzną, jakiego można było sobie wyobrazić, ale nigdy nie uważał, by wyrządził komuś krzywdę... przynajmniej z tym jednym wyjątkiem z przeszłości, po którym obiecał sobie obdarzać uległych szczególną troską, jednocześnie dając im szansę wieść normalne życie, niezwiązane z nim samym. Bezpieczeństwo i wolność, to były najważniejsze elementy relacji z Morrisem... a słowa kobiety wywołały w nim nieprzyjemne zwątpienie. Czyżby popełnił więcej niż jeden błąd z tym mężczyzną? Wyciągnął pęk kluczy do mieszkania kochanka oraz drugi, mniejszy, w którym był oryginał i kopie do nowego zamku. Może jednak przesadził...? Westchnął ciężko. - Nie planowała się wyprowadzić, więc już do ciebie nie wejdzie. Wiem, że możesz to uznać za przekroczenie moich kompetencji, więc cię przepraszam, ale obawiałem się, że może zrobić coś głupiego pod twoją nieobecność. - Uśmiechnął się z wymuszeniem, odkładając klucze na blat. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 2:49 pm | |
| Napełnił szklankę wodą i chwilę później zrobił to samo z drugą, aby ją podać Dominikowi. Słuchając mężczyzny, zmarszczył lekko czoło, nie do końca rozumiejąc, co ten ma na myśli. Zaraz jednak westchnął ciężko, przykładając dłoń do czoła. - Nie mówiłem jej – odezwał się. - Ale... Kiedyś. Wypiłem trochę za dużo wina... Wiesz, że alkohol bardzo szybko mnie pokonuje, prawda? – starał się jakoś usprawiedliwić. Już w tamtym momencie, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że może faktycznie powiedział zbyt wiele, poczuł się źle. Tak jakby obnażył ich prywatność przed osobą, która absolutnie nic nie powinna wiedzieć. - Wtedy... Zacząłem jej mówić, czego bym chciał... Co mogłaby zrobić, żeby dać mi seksualne zaspokojenie... – westchnął, skrępowany. - Możliwe, że właśnie to ci wypomniała. Unikałem mówienia o nas... Bo to było nasze, Dom. Ale wtedy... Nie wiem, co we mnie wstąpiło – przyznał szczerze, spuszczając wzrok. Było mu tak cholernie głupio i źle! Poczuł się naprawdę idiotycznie... Jego uwagę przykuły jednak klucze. Zmarszczył lekko czoło, wyraźnie zaskoczony, ale nie wyglądał na zagniewanego. Sięgnął po pęk i po prostu przyczepił do niego co ważniejsze rzeczy ze swojego poprzedniego zbioru. Jak na poważnego nauczyciela przystało, nosił niewielki breloczek z chomikiem... Bez niego klucze wyglądały źle. - W porządku – mruknął. - Przepraszam za problem, Dom... – westchnął. Dla niego związek z matematykiem był naprawdę dobry. Tylko na moment w niego zwątpił i skończyło się to wcale nie najlepiej. Gdyby tylko mógł cofnąć czas... - Całe szczęście, że już tam nie wejdzie. Kapral jest bezpieczniejszy, gdy jej tam nie ma – przyznał z cichym westchnieniem. To wszystko go męczyło... Elisabeth ciągle go męczyła, od samego początku związku. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 3:05 pm | |
| Matematyk wysłuchał tłumaczeń kochanka w milczeniu, przytakując lekko, by zachęcić go do mówienia. Nie skomentował w żaden sposób ani słabości mężczyzny, ani faktu, że opowiadając o swoich preferencjach musiał w jakiś sposób nawiązać do niego. Nie podobało mu się, że ktokolwiek wiedział o ich relacji, nawet jeśli nie mógł mieć co do niej stuprocentowej pewności - a Elisabeth najwidoczniej ją miała. Nie chodziło nawet o to, że w jakikolwiek sposób wstydził się tego, co łączyło go z dyrektorem, zwyczajnie cenił sobie swoją prywatność. Obcy nie mieli do niej wstępu, a szczególnie ci, za którymi szczególnie nie przepadał. Nie mógł jednak mieć o to pretensji do swojego uległego, gdy ten po prostu w trakcie trwania swojego innego związku próbował naprowadzić partnerkę do tych zachowań, które mogłyby zapewnić mu szczęście i rozkosz. To byłoby zwyczajnie niewłaściwe. - To nie był żaden problem - odparł spokojnie Dominic, wzruszając lekko ramionami, popijając sok. - Znów to mieszkanie należy tylko do ciebie. - Uśmiechnął się, nie wprost zapewniając, że nie będzie przekraczał tego progu bez wyraźnego zaproszenia. Że nie wziął żadnej kopii dla siebie. Zaraz uniósł brew wysoko, spoglądając na kochanka z lekkim rozbawieniem. - Kapral? Nazwałeś chomika... Kapral? - spytał z cichym śmiechem. Skłamałby, gdyby powiedział, że spodziewał się czegoś podobnego. Obstawiał prędzej imię literackie, nawiązujące do jakiegoś mało znanego pisarza, który był uznawany za niedocenioną klasykę... A nie takie proste i męskie. Czy może jednak się mylił i istniał ktoś o takim nazwisku? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 4:38 pm | |
| Z zachowania Dominica niewiele mógł wywnioskować. Najbardziej jednak nie chciał, aby mężczyzna miał mu za złe to, że cokolwiek zostało powiedziane. W ciągu trwania ich relacji obaj bardzo dbali o to, aby należała bezwzględnie tylko do nich, więc ujawnianie jakichkolwiek szczegółów zawsze uważali za wysoce niewłaściwe... Może właśnie dlatego to się posypało? Dlatego, że nigdy nie mógł powiedzieć: mam partnera. Stłamsił w sobie tę myśl, skupiając się na tylko i wyłącznie na rozmowie. - Dziękuję – odpowiedział od razu. Wiedząc, że w tym mieszkaniu wszystko ma swoje miejsce, nie pozostawił kluczy na blacie, a odłożył je do kieszeni swojego płaszcza. Chwilę potem wrócił do swojego rozmówcy, sięgając po szklankę z wodą, aby upić kilka łyków. - Miałem już Generała, Sierżanta, Admirała... – odpowiedział, mimowolnie uśmiechając się. - Gdy komukolwiek je przedstawiałem, zawsze reagowali jak ty. Z rozbawieniem i politowaniem – dodał, wzruszając lekko ramionami, aby pokazać, że to właściwie nie robi na nim większego wrażenia. Nie czuł się ani wyśmiany, ani zirytowany zachowaniem matematyka. - Puszki i inne Okruszki jako imiona mi nie pasowały... Poza tym. Lubię mundury – dodał pogodnie. Nieczęsto rozmawiali o swoich prywatnych sprawach. Robili to głównie wtedy, gdy w jakiś sposób mogły się one odnieść do seksualnej sfery ich znajomości. Kiedy więc jechał na drugi koniec miasta, żeby przygarnąć porzuconego chomika, nie informował o tym Dominica, stwierdzając, że to mogłoby go po prostu nie zainteresować. Selekcjonował informacje, jakie przekazywał mężczyźnie, nie chcąc niepotrzebnie zaprzątać mu głowy swoimi błahostkami. Przecież... Nie byli partnerami. Przynajmniej nie w tamtym momencie. - Kapral miał być oddany na karmówkę dla węża. Nie zgodziłbym się na to – pozwolił sobie jeszcze coś dodać, zauważając, że może w tym kierunku powinni pójść. Może sam powinien nieco bardziej wpuścić go do swojego życia, żeby w efekcie dostać coś podobnego? A jeśli chodziło o życie dyrektora to chomiki były dużą jego częścią. - Musiałem kłócić się z tą kobietą, która wystawiła ogłoszenie, kiedy zorientowała się, że maluch nie będzie karmą dla węża... Nie chciała mi go oddać... Chora logika. Ostatecznie nastraszyłem ją przekazaniem sprawy do odpowiedniej organizacji i niemal siłą zabrałem jej pudełko – podzielił się z nim tą drobną historyjką, popijając w międzyczasie wodę. - W sumie miałem ich już sporo. I każdy podobni odratowany – zakończył, uśmiechając się lekko. Nie ociekał dumą przez to, czego dokonał. Mówił raczej spokojnie i dość neutralnym tonem. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 5:37 pm | |
| Dominic autentycznie się oburzył, słysząc słowa kochanka. Założył ręce na piersi, wbijając w niego odrobinę zirytowane spojrzenie. - Nie traktuję cię z politowaniem - wycedził bardzo dobitnie, opierając się lekko o blat. - Daleko mi do oceny tego, jak nazywasz swoje zwierzaki. Zwyczajnie obstawiałem inny rodzaj imienia, powiązany bardziej z twoim zawodem i pasją, a nie mundurami. - Wzruszył lekko ramionami. - Z drugiej strony, ma to trochę sens. Odratowani bohaterzy wojenni. - Pozwolił sobie na żartobliwy uśmiech, mimowolnie rozczulony postawą kochanka. Oczywiście, bardzo dobrze wiedział, że jego gość miał złote serce i zaopiekowałby się wszystkim, gdyby tylko miał czas i możliwość, ale jednym była świadomość, a drugim zobaczenie i usłyszenie potwierdzenia własnych przekonań. Chomiki nie byłyby może jego pierwszym wyborem, z drugiej jednak strony, były chyba najbardziej bezbronne, jak tylko Dom mógł sobie wyobrazić. I przekazane jako żywe pożywienie? Łał, nawet w jego opinii, osoby generalnie nieprzepadającej za zwierzętami, było to zbyt okrutne. - Nie powinieneś tak tutaj stać, jeśli chcesz jutro wrócić do szkoły. Wracaj do łóżka się wygrzewać, zaraz przyniosę ci lekarstwa i... może tosty? Będą dosyć szybko. - Podsunął, jednocześnie wydając stanowcze polecenie, jak i wpatrując się z uwagą i pytaniem w oczach w towarzysza. Mógł oczywiście zrobić im pełen obiad, ale to wymagałoby czasu, a wzięcie tabletek na czczo nie wchodziło w grę. Klepnął lekko McCarty'ego w tyłek, jednoznacznie spychając go ramieniem w stronę sypialni, nalewając jednocześnie kolejną porcję wody do jego szklanki i podsuwając mu ją zaraz - coby nie myślał, że pod taką wymówką będzie mógł zostać w kuchni. Pan już wrócił i zamierzał się nim porządnie zająć. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 5:48 pm | |
| Może faktycznie źle dobrał słowa? Skinął głową, dając do zrozumienia, że przyjął jego uwagę. Większość osób w ogóle z politowaniem reagowała na sam fakt posiadania chomika przez dorosłą osobę – uważano przecież, że to idealne zwierze dla dzieciaka, żeby nauczyć odpowiedzialności. Prawda była zupełnie inna. - Świetni towarzysze. Mają nocny tryb życia, jak ja – rzucił pogodnie, zaraz uśmiechając się. Wcześniej nie skojarzył, że może faktycznie byli jak odratowani bohaterowie wojenni. Myśląc w ten sposób nagle pan Kapral stawał się dla niego znacznie bardziej dostojny. Nawet ze swoją typową chomiaczą nieporadnością. Klepnięty w pośladek, uśmiechnął się zadziornie, odwracając się w kierunku mężczyzny. Uniósł wymownie brew, przechylił lekko głowę i przygryzł wargę w tym typowym dla siebie, niesamowicie seksownym geście. - Mm... A może pomógłbyś mi się rozgrzać? – wymruczał zaczepnie. Och, gdyby tylko był pewniejszy siebie, zrzuciłby z ciała ostatnie ciuchy jakie mu zostały i kusiłby matematyka zupełnie nagim ciałem! Ale obaj wiedzieli, że takie rzeczy (i inne, znacznie bardziej pokręcone!) robił tylko po odpowiedniej ilości alkoholu. Wówczas dawał pełną swobodę swoim pragnieniom, nie ograniczając się już w ogóle. Wtedy był jak najbardziej sobą... Bardziej niż gdy mózg pracował na pełnych obrotach, ciągle powtarzając: nie wolno, nie wypada, to nie jest właściwe. - Tosty są okej, ale nie mają takich możliwości rozgrzewających jak ty... – dodał, odwracając się znów, ruszając w stronę sypialni. Gdy tam się znalazł, od razu wszedł pod kołdrę, naprawdę żałując, że nie ma w sobie takiej swobody, jaką pokazałby po procentach. Mógłby wtedy tak wiele!
|
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 6:28 pm | |
| Słodko go kusił... oj bardzo słodko. Nie to, żeby matematyk zamierzał mu ulec, nie w tej sytuacji, ale zawsze miło było popatrzeć na słodkiego kochanka, który próbował obdarzyć go odpowiednio namiętnym spojrzeniem, jakby - gdyby tylko mógł - chciał zawlec go do łóżka i zaspokoić swoje rozbuchane potrzeby seksualne. Nawet chory miał apetyt na więcej, zawsze chętny ulegać, ale też próbować kusić... Apetyczna bestyjka. Dominic pstryknął palcami, wskazując bardziej jednoznacznym i stanowczym gestem sypialnię, jednak wychylił się jeszcze i krótko cmoknął go w policzek, zapewniając niemo, że może starania nie zakończyły się sukcesem, ale były zawsze mile widziane. Potem wreszcie zabrał się za przygotowywanie tostów, nie odprowadzając kochanka wzrokiem, pewien że ten wypełni jego polecenie grzecznie i bez zbędnych protestów. Kokieterii nie traktował jako formę sprzeciwu, dobrze wiedząc, że coś zupełnie innego kierowało jego gościem, gdy tak uroczo się uśmiechał i wyglądał, jakby był o krok przed zrobieniem przed nim striptizu. Może, gdyby nauczyciel literatury zdecydował się na tak odważny ruch, Morris faktycznie by za nim podążył...? Ciężko stwierdzić. Ułożył na talerzy kupkę tostów, na tacy zaś lekarstwa i przyniósł wszystko do swojego, owiniętego dokładnie, pacjenta. Przysiadł przy nim, wyciągnął rękę i potarmosił czule rozrzucone po poduszce włosy. - To zabrzmi okrutnie, ale do twarzy ci w gorączce. Jesteś taki cały zmierzwiony, czerwony i apetyczny... - Skomplementował, czy może raczej skrępował swojego gościa, kładąc mu na kolanach tacę. - Powiedz, jak się czujesz? Nie pogarsza ci się? - spytał, kładąc dłoń na czole mężczyzny, sprawdzając jego temperaturę i - tak przy okazji - prawdomówność. Teoretycznie Michael zawsze był wobec niego szczery, ale gdy chodziło o te specyficzne sytuacje, w których obawiał się, że sprawia komuś problem, zaufanie matematyka było znacząco mniejsze i... nie brakowało mu ostrożności w zawierzaniu dyrektorowi. - W razie czego, możesz przecież przedłużyć swoją nieobecność o jeszcze jeden dzień, by przypadkiem nie przypłacić tego całym tygodniem w chorobie i na antybiotyku, prawda? - Uniósł brew wysoko, przybierając poważniejszy ton i minę, ewidentnie oczekując przytaknięcia. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 6:39 pm | |
| Strasznie nie lubił chorować. Choć zawsze twierdził, że ma dobrą odporność, to prawda była nieco inna – przeziębienia łapał regularnie, ale nigdy raczej nie leczył się w łóżku. Brał jakieś leki polecone przez miłą panią w aptece i dalej wypełniał wszystkie swoje obowiązki, chodząc do szkoły. Gdy się w niej nie pojawiał, stwarzał problem i był tego w pełni świadom – ktoś musiałby go zastąpić, wziąć dodatkowe godziny, zająć się jego klasą... Wolał robić to sam. Nawet chory. Gdy położono mu tacę na nogach, przytrzymał ją, aby nie zsunęła się. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, poddając się jego dotykowi, łaknąc nawet tej zupełnie niewinnej bliskości. Był bardzo stęskniony za Dominickiem i każdy moment czułości przyjmował bardzo chętnie. - Nie no, Dom... – odezwał się w końcu. - Pójdę normalnie do szkoły. Mam kilka ważnych spraw do domknięcia jutro, a Olga nie jest w temacie... – westchnął. Wiedział doskonale, że przekonanie Morrisa do swojego zdanie najłatwiejsze nie będzie. Pozostawało zatem pójść nieco łatwiejszą drogą i... Skłamać. - Właściwie wieczorem mógłbym wrócić do siebie. Nie mam już gorączki, na pewno! I dobrze się czuję – wyjaśnił, zaraz uśmiechając się pogodnie jak gdyby nigdy nic. Taka taktyka była dobrą opcją. Musiał jeszcze tylko robić wszystko, aby sprawiać wrażenie dobrze czującej się osoby. To nie powinno być takie trudne... Na potwierdzenie swoich słów, sięgnął po tosta i od razu zaczął jeść ze smakiem. Przecież źle czujący się ludzie nie mają apetytu... Co z tego, że on miał go zawsze. Nawet z wysoką gorączką. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 6:52 pm | |
| Morris nawet w minimalnym stopniu nie uwierzył w słowa kochanka. Nadal błyszczały mu się oczy, nadal miał gorące czoło - a dopiero co wszedł pod kołdrę, więc nie mógł bronić się przegrzaniem pod materiałem. Oczywiście, matematyk oczekiwał w pewnym stopniu nieszczerości, ale mimo to odrobinę go ona zirytowała. Nie oczekiwał przecież po swoim kochanku niczego strasznego, niczego też od niego nie wymagał. Żadnych trudnych do wykonania poleceń, żadnych krępujących zadań. Tylko siedzieć na dupie i zdrowieć. Cóż było w tym trudnego? - Mamy wystarczająco dużo czasu, żebyś mnie wprowadził - odparł ze spokojem godnym budowli stworzonej jeszcze w poprzedniej erze. Jeśli Michael sądził, że uda mu się łatwo pozbyć towarzysza, był w więcej niż poważnym błędzie. Gdy Dom podjął decyzję, trzeba było czegoś więcej, niż nieudolnego kłamstwa, by przekonać go do jej zmiany. Cudu. Chwycił tacę i odsunął od rąk mężczyzny, zabierając mu również z dłoni tosta. Uniósł brew wysoko. - I co ty sobie wyobrażasz, co? Nie minęła nawet doba od tego, jak chciałeś, żebyśmy odnowili naszą relację, od tego, jak zdecydowaliśmy się coś w niej zmienić i będziesz mi kłamał w żywe oczy? - spytał ostro, tym szczególnym tonem, którego używał przy swoim uległym bardzo, bardzo rzadko. Tym, którego dominant używał tylko w sytuacji, gdy został zawiedziony przez swojego podopiecznego i karał go już własnym niezadowoleniem, nawet nie przechodząc do bardziej fizycznych czy werbalnych przywoływań do porządku. Odłożył z powrotem tacę na kolana mężczyzny, podnosząc się. - Zjedz wszystko, weź leki i wracaj spać. I nie próbuj wystawiać nosa spod kołdry bez mojej zgody - polecił, podnosząc się i po prostu... zostawiając mężczyznę samego. Bo jaka kara była lepsza, niż odrzucenie uległego i pozostawienie go samemu sobie, by pogrążył się w rozmyślaniach i poczuciu winy? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 7:15 pm | |
| Kiedy taca została od niego odsunięta, Michael już dobrze wiedział, że przesadził. Momentalnie zastygł w zupełnym bezruchu, spuszczając wzrok, skupiając spojrzenie na kołdrze. Cholernie tego nie lubił! Nie dość, że czuł się wtedy jak nieposłuszny szczeniak, to jeszcze miał świadomość tego, jak bardzo zawiódł Dominica. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł po jego plecach, kiedy mężczyzna się odezwał. Miał rację.. Cholerną rację. Może nawet poczuł ulgę, gdy został sam? Nie zniósłby patrzenia mu w oczy z myślą, że faktycznie... Zjebał. Zyskał całe popołudnie na myślenie o tym, jak bardzo źle się zachował. Świetnie. To z całą pewnością powinno poprawić jego samopoczucie... Ale takiej kontroli również potrzebował. Musiał mieć nad sobą kogoś w bardzo wielu aspektach swojego życia. W szkole nie miał już nikogo, kto byłby wyżej od niego samego i właśnie dlatego czuł się tam źle. Wypełnił polecenia mężczyzny – zjadł, zażył lekarstwa i znów znalazł się pod kołdra, dalej analizując sytuację. Jak mógłby się ponownie wkupić w jego łaski...? W okolicach dziewiętnastej nie wytrzymał już tej ciszy i siedzenia samemu ze sobą. Generalnie bycie bez nikogo zawsze stanowiło dla niego samego niemały problem. Wtedy musiał myśleć, analizować, zastanawiać się. A to nie działało na niego najlepiej... W końcu postanowił złamać jeszcze jeden zakaz – opuścił łóżko, a następnie i pokój. - Nie złość się, Dom – odezwał się od razu, tym razem brzmiąc bardzo stanowczo. Przed wyjściem ubrał się we wszystko, co miał pod ręką, więc nie będąc w łóżku, dalej czuł cholerne ciepło. Odnalazł matematyka siedzącego na fotelu w salonie. Bez słowa zbliżył się i wsunął na jego kolana, siadając na nich okrakiem, po czym objął go ramionami, nie dając się odsunąć w żaden sposób. Nie mógłby zostać odepchnięty, włożył w to całą swoją siłę. - Przepraszam, Dom – szepnął z ustami przy jego uchu, trwając blisko. - Przyszedłem tu, żeby odbudować naszą relację, a już drugiego dnia stałem się problemem... - zaczął tłumaczyć. - Świruję z tą świadomością, choć tylko się rozchorowałem. Wariuję, gdy wiem, że mogłeś mieć inne plany na ten dzień, a masz na karku przeziębionego mnie. Nienawidzę być dla ciebie problemem... - mówił cicho, ale pospiesznie i niespokojnie, wyraźnie przejęty. - Chcę, żebyś chwile ze mną wspominał tylko przyjemnie... I wariuję myśląc, że tak nie jest. Nie chcę być kłopotem, Dom... Dlatego tak się zachowałem, przepraszam... – zakończył. Kiedy pierwszy raz zaczynali smakować dominacji i uległości, Dominickowi bardzo wiele czasu zajęło zbudowanie pewności siebie Michaela. Bez tego wiecznie czuł się przeszkadzającym problemem pozbawionym większego znaczenia. Z czasem zmieniał go, formował w swoich dłoniach pod kolejnymi nakazami, czyniąc coraz pewniejszym siebie... Ale w ciągu tych ostatnich miesięcy cała ta praca została zaprzepaszczona, a on znów czuł się tylko kłopotem. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 7:50 pm | |
| Dominic, by nie przerywać ciszy, w jakiej siedział kochanek, znalazł sobie nową książkę, pobrał na czytnik i zabrał do lektury, ignorując niedokończony poprzedniego wieczora serial. Ku jego przyjemnemu zaskoczeniu, wybrana powieść okazała się być napisana całkiem ciekawie i ładnym językiem, pozwolił sobie wobec tego na zatonięcie w niej, ignorując tymczasowo jakiekolwiek potrzeby związane z posiłkiem. Sam tego dnia zjadł niewiele, skupiony całkowicie na swoim uległym, co dotarło do niego na tyle późno, że zdecydował się już nie przygotowywać niczego chwilowego, a po prostu skupić na kolacji, gdy nadejdzie jej pora. Właściwie zamierzał się podnieść i do niej zabrać, gdy przyszedł do niego Michael - ale w takiej sytuacji nie pozostało mu nic innego, jak obdarzyć kochanka niezadowolonym spojrzeniem i wysłuchać. Prawdę mówiąc, zdziwiła go ta inicjatywa mężczyzny, oczekiwał raczej, że znudzony i zjedzony przez wątpliwości mężczyzna wreszcie zacznie do niego wołać, prosić albo o zgodę, albo o przyjście do niego... ale to nieposłuszeństwo było dosyć ciekawym zwrotem akcji. Nie odsunął dyrektora od siebie, pozwalając mu się wtulić, odnaleźć w jego ramionach spokój i bezpieczeństwo. To, że go, kolokwialnie mówiąc, wkurzył, było jednym - to zaś, że był jego domem, było czymś zgoła odmiennym. Skoro Michael zdecydował się przyjść do niego z podkulonym ogonem i opowiedzieć o wszystkich wątpliwościach, nie należało go za to karać. Może niekoniecznie nagradzać... ale na pewno do tego nie zniechęcać. Objął go delikatnie rękoma, przytulając do siebie, pozwalając zaciągnąć się własnym zapachem i poczuć na swoim miejscu. Nie odezwał się, nie przerywał towarzyszowi, cierpliwie słuchając słów, które - miał kiedyś nadzieję - powinny były pozostać już dawno za nimi. Westchnął ciężko. - Mój uległy nie może być dla mnie problemem. Gdyby był, oznaczałoby to jakieś kolosalne nieporozumienie - mruknął cierpliwie, zaczynając głaskać mężczyznę po plecach. - Wątpisz w to, że powiedziałbym ci, gdybym chciał coś robić? Pamiętasz, że spędzam niedziele w jakiś bardzo specyficzny i problematyczny sposób? Fakt, że zajmujesz moje łóżko, czyni mnie nieszczęśliwym i pozbawionym swojego miejsca? - zadawał kolejne, całkowicie retoryczne pytania, chcąc przywołać swojego kochanka do porządku. - Nie życzę sobie, żebyś mi kłamał. Po to masz bezpieczne słowo, by zasygnalizować, że coś, co robię, jest niewłaściwe. Nie życzę sobie, żebyś traktował mnie tak, jak tę harpię i okłamywał dla jakiegoś wypaczonego mojego dobra. - Pocałował go lekko za uchem, wsuwając palce prawej dłoni we włosy i dociskając gościa bardziej do siebie. - Mogłem cię odwieźć do domu, ale tego nie zrobiłem, to o czymś świadczy, prawda? - szepnął ciszej, a przez to bardziej intymnie i... wyjątkowo? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 8:01 pm | |
| Uwielbiał sposób w jaki Dominic prezentował swoją dominację. Nigdy tego nie nadużywał, zawsze pozostając odpowiednio opanowanym, spokojnym i cierpliwym. Potrafił wytłumaczyć wszystko w odpowiedni sposób, dzięki czemu Michael zaczynał rozumieć swoje błędy, zwracając myśli na odpowiedni tor. Niskie poczucie własnej wartości było jedną z wielu przeszkód, jakie przyszło im przeskoczyć w trakcie tej całej relacji. Im dalej był od matematyka, tym bardziej niewartościowym się czuł. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy to uczucie wzmagało się pod naporem Elisabeth... - Myślałem, że robię dobrze dla ciebie... – odpowiedział cicho, mocniej wtulając się w jego ciało. Bardzo cieszył się, że Dom nie odrzucił go w tym momencie. Gdyby to zrobił, Michael nie zebrałby się ponownie na rozmowę o tym wszystkim... Odsunął się nieco od jego ciała, aby móc spojrzeć mu w oczy. Przesunął dłonie z ramion na tors, zaczepiając palcami guziki koszuli – nie rozpiął ich jednak, a jedynie bawił się, chcąc choć częściowo skoncentrować myśli na czymś innym niż to, co uczynił. - Zawsze się boję, że przeszkadzam... – westchnął, odchylając głowę lekko w tył na moment. - Ale... Już rozumiem. Już wiem, że tak nie było, Dom. Dlatego przepraszam – dodał zaraz, wysilając się na jakiś niezgrabny uśmiech, dalej wyraźnie przejęty. Zawsze gdy faktycznie zrobił coś złego i wiedział, że kara była w pełni zasłużona, nawet jeśli surowa, zaczynał się bardzo kajać. Najchętniej przepraszałby za swoje zachowanie aż nadmiernie, łasząc się do niego jak skruszone kocie. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 8:25 pm | |
| - Dobrze. Wybaczam - mruknął uspokajająco Dominic, nie przestając głaskać swojego kochanka, obserwując uważnie jego mimikę i ruchy, upewniając się, że mężczyzna chociaż trochę zrozumiał jego słowa, a nie pogrążył się w smutku i poczuciu beznadziei. Pocałował go krótko w usta, zapewniając jeszcze raz, że już wszystko w porządku i jego winy zostały wybaczone. Uśmiechnął się do kochanka. - Zrobię nam kolację, dobrze? Umieram z głodu. Możesz ze mną zostać, jak chcesz, ale na fotelu - mruknął, unosząc się razem z dyrektorem, a potem odłożył go na mebel, pamiętając o niechęci do noszenia. Pocałował go jeszcze raz, niespecjalnie przejmując się ewentualnym zagrożeniem w postaci zarazków, a następnie ruszył do części kuchennej... po drodze jednak zmieniając zdanie i najpierw zgarniając coś z przedpokoju. Dokładnie rzecz biorąc, była to rozpoczęta przez Michaela książka, zabrana z jego komody, by zapewnić mu jakieś zajęcie na popołudnie i wieczór, będące przyjemnym, a jednocześnie niezobowiązującym sposobem spędzania czasu. Gdyby młodszy mężczyzna nie zasłużył na karę, pewnie mógłby już dotrzeć i do połowy lektury. Podał mu ją, potarmosił krótko włosy i oddalił się do kuchni, nieprzejęty specjalnie faktem, że pozwolił sobie na nadprogramowy gest czułości. Fakt, że chciał by jego uległemu było przy nim jak najlepiej, uznawał za absolutnie normalny i naturalny - nawet, jeśli nigdy wcześniej nie znalazł się w mieszkaniu mężczyzny i już pozwolił sobie na zrobienie czegoś więcej, niż tylko wypełnienie jego życzeń. Bez słowa zabrał się za posiłek, risotto ze szparagami, radząc sobie bez pomocy mężczyzny bardzo sprawnie, całkiem szybko kończąc przygotowania i lądując w fazie stricte odpowiadającej za gotowanie. - Chciałbyś się czegoś napić? - zapytał, opierając się łokciami o wyspę kuchenną, przygryzając kilka skrojonych warzyw, już poważnie wygłodniały. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 8:41 pm | |
| Zawsze kiedy gdzieś się zagalopował, przegiął i faktycznie Dominic był na niego zły, Michael bardzo to przeżywał. Ale ten moment, w którym nadchodziło przebaczenie, był niesamowitym doświadczeniem! Najchętniej podskoczyłby wraz z pocałunkiem, dziękując za zrozumienie. Nauczył się już jednak, że aż tak żywe reakcje wcale nie są wskazane... Pozostawało odetchnąć z ulgą i po prostu nadal panować nad sobą, to wszystko. Pozostał więc w fotelu, uśmiechając się w jego kierunku krótko. Kiedy jednak Dom powrócił z książką, Michael był szczerze zaskoczony. Pomyślał o nim! Jego dom pomyślał o tak prostej rzeczy jak zapewnienie mu rozrywki... Miłe. - Rany. Dzięki... Znam tę książkę na pamięć, ale uwielbiam – przyznał. Mistrz i Małgorzata skradła jego serce jeszcze w czasach liceum – książka była już mocno sfatygowana i wyglądała na przytarganą z antykwariatu. Miał ją jednak od nowości, a po prostu czytanie jej tak wiele razy w bardzo różnych momentach swojego życia odcisnęło na niej piętno. Pochłonięty czytaniem, dał towarzyszowi w spokoju zająć się przygotowaniem obiadu. O ile widok matematyka w kuchni był seksowny, to miał już dużo mniejsze znaczenie, kiedy Michael mógł czytać. Całkowicie skupił się na lekturze, rozkładając się wygodniej w fotelu, odprężając się. I nagle ten wieczór mógł znów odzyskać rangę całkiem przyjemnego... - Mm... Nie, nie... – mruknął zaczytany, nawet nie do końca skupiając się na tym, czego dotyczyło pytanie mężczyzny. Rękopisy nie płoną. Na moment podniósł kontrolne spojrzenie w stronę Dominicka, ale zaraz znów skupił się na książce, nie myśląc o niczym więcej. To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem. Ha, nie poznali Doma. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 9:40 pm | |
| Zaczytany nauczyciel literatury sprawiał wrażenie... cholernie urocze, bez dwóch zdań. Był kompletnie obojętny na wszystko, co się wokół niego działo, rozłożony po kociemu na fotelu, w pozycji, która dla niewielu byłaby wygodna, przyjemnie domowy i znajomy. Dominic nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo brakowało mu takiego widoku - aż do tego momentu. Jak bardzo brakowało mu odrobiny nieładu i miękkości w swoim sztywnym, uporządkowanym mieszkaniu. Pozornie do siebie nie pasujący, uzupełniali się idealnie. Dom zapewniał kochankowi stabilność i porządek, zaś Mike - odrobinę kontrolowanego chaosu i ciepła. Bez tego obaj byli zagubieni, pozbawieni jasnego celu. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, kiwając lekko głową, już się nie odzywając, by nie wyrywać swojego towarzysza od książki. Puścił do niego oko, podgryzając marchewkę, zaraz skupiając swoją uwagę z powrotem na ryżu. Znowu wszystko było... na swoim miejscu. Zamknął oczy, westchnął cicho, pozwalając ciszy i spokojowi go owinąć. Było idealnie. Wrócił do przyrządzania kolacji, nakrył do stołu, nałożył wszystko na talerze i wreszcie podszedł do mężczyzny, lekko trącając go kolanem. - Podano do stołu, książę - mruknął, odsuwając się zaraz, wracając do części kuchennej i wyjmując kolejną porcję leków dla kochanka. Tyle, ile wcisnął w niego tego dnia, to zapewne nauczyciel literatury dawno nie wziął. Wszystko, żeby postawić go na nogi przed tym nieszczęsnym poniedziałkiem. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Nie Maj 06, 2018 9:51 pm | |
| Michael nie czuł się u niego jak u siebie – bardzo szanował granice wyznaczane przez mężczyznę i zawsze starał się postępować w pełni grzecznie i kulturalnie. Często jednak spędzali czas razem na czytaniu książek, nie rozmawiając. Lubił takie momenty... Wspólne sprawdzanie wypracowań uczniów, czytanie, słuchanie muzyki. Nie musieli zawsze prowadzić zaciętych konwersacji czy pieprzyć się do upadłego, aby było im po prostu miło. Poza tym – cisza była komfortowa tylko jeśli ludzie między którymi panowała byli do siebie dobrze dobrani. Michael milcząc z innymi czuł się niewygodnie, ale robiąc to z Dominickiem, odpoczywał. Po prostu. Relaksował się. - Mm? – podniósł na niego spojrzenie, zaraz uśmiechając się pogodnie. Złożył książkę, zaznaczając moment, w którym przerwał czytanie, po czym podniósł się i zasiadł przy stole. - Mm... Wygląda naprawdę świetnie – przyznał od razu, czekając aż matematyk do niego dołączy. Dopiero gdy oboje mieli już swoje porcje i wzajemnie życzyli sobie smacznego, zaczął jeść, raz jeszcze nie mogąc wyjść z podziwu dla umiejętności kulinarnych Dominicka. Gotował naprawdę świetnie, a jego dania zawsze miały w sobie niesamowitą oryginalność. - W tej książce jest fragment idealnie do ciebie pasujący, wiesz? – odezwał się między kolejnymi kęsami, jednocześnie uśmiechając się ciepło w jego kierunku. - To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem. Bułhakow napisał to, bo nie znał ciebie. Gdyby cię poznał, robiłbyś w tym zdaniu za fakty, Dom – stwierdził pogodnie, żartobliwie. Dobrze wiedział, że kto jak kto, ale matematyk jego poczucie humoru powinien zrozumieć. Na tej płaszczyźnie zawsze się dobrze dogadywali i nie powinno być problemu i tym razem. Puścił mu oczko, zaraz biorąc kolejny kęs dania do ust, pozwalając sobie na cichy pomruk zadowolenia. Przecież dobrze karmione kociaki mruczały rozkosznie. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Maj 07, 2018 12:33 am | |
| - Zawsze tak mówisz - odparł matematyk z minimalnym rozbawieniem. - Ale z drugiej strony, zawsze tak wygląda. - Dodał z dźwięcznym śmiechem, pozbawiony zbędnej skromności, ale też i nie napawający się uznaniem przesadnie. Znał zwyczajnie swoje atuty - i lubił je wykorzystywać, gdy miał okazję. Nieczęsto w końcu ktoś pojawiał się w jego mieszkaniu, a już na pewno nie na obiady. Matematyk może i był uwielbiany i podziwiany, ale bardzo cenił sobie własną prywatność i chronił ją przed każdym. To, że Michael mógł poruszać się po jego własności w zasadzie swobodnie, ani nie musiał się dopraszać o karmienie, było bardzo dużym wyróżnieniem. Dom wiedział, że kochanek nie wykorzysta go, nie naruszony jego spokoju i bezpieczeństwa, wobec czego pozwalał mu na znacznie więcej, niż komukolwiek innemu. Oczywiście, z drugiej strony nikim tak bardzo nie zarządzał i nie kontrolował... ale to była idealna równowaga. Nie musieli się od nowa poznawać, zdobywać powoli do siebie zaufania, ostrożnie sprawdzać granice właściwego i nieprzekraczalnego. Oczywiście, pewne rzeczy zdecydowali się zmienić, ale cała reszta... cała reszta była znajoma, bezpieczna i bezproblemowa. Usiadł naprzeciwko mężczyzny, wpatrując się w jego rozanieloną twarz, samemu bez pośpiechu konsumując posiłek. Był głodny, cholernie, ale wciąż nie przeszkadzało mu to powoli cieszyć się towarzystwem i zadowoleniem tegoż towarzystwa. Kocię siedzące przy stole było jedynym rodzajem "zwierzątka', które odpowiadało Dominicowi - właśnie dlatego, że nie przypominało futrzastych, problematycznych istot, ale jednocześnie miało w sobie tę miękkość, czułość i niewinność, tak charakterystyczną dla nieludzkich stworzeń. - Ach tak? - rzucił zachęcająco, unosząc jedną brew. Zaraz parsknął śmiechem, wywracając oczami. - To raczej kwestia tego, że posługuję się właśnie faktami, Michael. Odpowiednia, chłodna analiza sytuacji potrafi zdziałać cuda... - Pokręcił głową, jednak po chwili na jego twarz wpłynął znacznie bardziej łagodny i czuły uśmiech. - Z drugiej jednak strony, ta bardziej empatyczna i zaangażowana też ma swoje zalety - powiedział, jawnie nawiązując do siedzącego naprzeciwko dyrektora i zapewniając go o swoim... poparciu? Akceptacji? ...Uczuciu? |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pon Maj 07, 2018 12:18 pm | |
| Jedzenie wspólnych posiłków zawsze było dla niego ważne. To pomagało im się zbliżyć do siebie, bardziej na sobie skupić i po całym dniu swoich własnych spraw i problemów w końcu mogli się podzielić przeżyciami. Jak w związku? Może trochę tak to właśnie wyglądało, ale z całą pewnością było po prostu przyjemnym doświadczeniem... Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, słuchając matematyka, jednak nim podjął temat, minęła dłuższa chwila. Obiecał być z nim szczery... Ale też nigdy wcześniej nie przyznał się przed nim do tego, że jemu samemu jego własna natura przeszkadzała. - Przy tobie nauczyłem się chłodniej podchodzić do spraw – stwierdził niemal pogodnie. - Ale nie byłem w stanie całkowicie pozbyć się mojej emocjonalności – dodał po chwili z niskim westchnieniem. Obaj dobrze wiedzieli, że ta część osobowości często przysparzała dyrektorowi niemałych problemów. Zwłaszcza na aktualnym stanowisku... Nie umiał nie-być emocjonalny. O ile Dominic mógł to w nim lubić, to dalej było niemałym kłopotem w życiu zawodowym. Prywatnie natomiast miało to wiele plusów, czyniąc Michaela bardziej żywym, pełnym ciepła i pasji. Byli różni i dzięki temu tak cudownie się uzupełniali, współgrając. Uśmiechnął się krótko, aby nadać swojej wypowiedzi nieco mniej poważny wyraz, zaraz znów skupiając się na jedzeniu. Apetyt dopisywał mu jak zawsze, więc już po niedługiej chwili talerz został całkowicie pusty. - Mm, dziękuję. Pozwolisz, że tym razem ja posprzątam po posiłku? Ty zawsze gotujesz... – zaproponował uprzejmie. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Maj 10, 2018 8:36 pm | |
| - Gdyby wszyscy byliby jak ja, świat byłby smutnym miejscem - odparł z lekkim uśmiechem, wzruszając ramionami. Nie mówił tego tylko po to, by pocieszyć swojego towarzysza - bo pomimo radosnego głosu wyczuł w nim zawahanie - ale przede wszystkim szczerze informował o swoim podejściu do tej kwestii. Jasne, że dobrze się czuł ze swoim analitycznym umysłem, ale to, jaką radość czerpał McCarty z życia, jak wszystko przeżywał znacznie intensywniej od niego, też miało swój urok. Może matematyk mu tego nie zazdrościł, ale... cieszył się, będąc w jego towarzystwie. Chętnie chłonął te gwałtowne reakcje, szczerość i ufność w każdym ruchu i każdym spojrzeniu. Skłamałby, gdyby powiedział, że nigdy go to nie kręciło. - Oczywiście, pozwolę. - Przytaknął, sam jeszcze nie skończywszy jeść, bez pośpiechu popijając wino. - Jeśli oczywiście dobrze się czujesz. - Uśmiechnął się do niego przyjaźnie, ale użył odrobinę twardszego tonu. Takiego, który jasno sugerował, że kolejna próba skłamania mu prosto w twarz była co najmniej niemile widziana i mogła wiązać się tylko z gorszymi konsekwencjami. Takimi, które uległego ukażą faktycznie, a nie zapewnią mu przyjemność lub jedynie delikatny dyskomfort. - Chciałbyś mi opowiedzieć, albo przegadać, czym musisz się zająć jutro? Może mogę jakoś pomóc tą moją chłodną analizą? - spytał miękko, przechylając się bardziej w stronę dyrektora, zachęcając go niemo do dalszej rozmowy i obarczenia go jakąś dawką problemów. Bo tak należało zrobić, prawda? Ich równowaga nie polegała tylko na rozstawianiu po kątach i dzikim seksie. Może... może Michael miał faktycznie powody do traktowania swojego doma jako "coś więcej"? Do obdarzenia go głębszym uczuciem? Rzecz jasna, nie było to całkiem nietypowe - relacja dom-sub zawsze była związana z intensywniejszymi emocjami i łatwo można było przekroczyć granicę zabawy i wejść w uczucia, ale... Ale Dominic traktował swojego kochanka inaczej, niż dawnych uległych. Ich relacja była może nie identyczna, ale zbliżona do tamtej sprzed lat, która... zakończyła się tragicznie. Z jego winy. Powtórka nie wchodziła w grę. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Maj 10, 2018 9:01 pm | |
| Choć nie zamierzał się z nim spierać w tej kwestii, nie zgadzał się z wypowiedzią Dominica. Zdaniem Michaela jego poczucie humoru było ciekawe, osobliwe i naprawdę dobre, choć nieco poskromione przez chłodną naturę matematyka. Nie sądził jednak, aby było to czymś złym, a wręcz przeciwnie. Dzięki temu był taki ciekawy, pociągający... Niemniej jednak – największą przyjemność czerpał z tej relacji przez to jak bardzo się uzupełniali. Razem tworzyli spójną całość, w której miło było egzystować. Bez niego u swojego boku czuł się taki rozdarty, niepełny... Nie chciałby tego ponownie doświadczać. Dopiero w towarzystwie Dominica mógł być tak naprawdę sobą, bezwzględnie szczerze i z pełnym zaangażowaniem. Rozkoszne i wygodne. Mimo pozwolenia, nie od razu poderwał się od stołu, aby zacząć sprzątać. Planował poczekać aż i dom skończy posiłek, a dopiero później zająć się porządkami. - Czuję się już dobrze, naprawdę – przyznał z łagodnym uśmiechem. - Nie planuję jutro wolnego, Domnic. I... Nie chciałbym cię w to angażować – zabrzmiał bardzo ostrożnie, a przez to zupełnie nie-stanowczo. Jemu samemu nieczęsto przychodziło wyznaczać granice, ale o ile chciał ich w swoim życiu prywatnym, to zawodowe wolałby trzymać w ryzach. - Z tobą... W tym miejscu... Tu nie chcę myśleć o pracy, naprawdę. Chcę mieć poczucie tego, że daję radę sam. Między innymi dzięki temu, co robimy tutaj. Chciałbym jednak w pracy samodzielnie radzić sobie z problemami... - zaczął wyjaśniać, chcąc brzmieć naprawdę rzeczowo, ale jednocześnie bardzo uważał na to, aby nie urazić w żaden sposób swojego towarzysza. - Jeśli będę potrzebował twojej pomocy lub wsparcia, przyjdę i poproszę cię o to... I jeśli zechcesz, wprowadzę cię bardziej w te wszystkie sprawy, ale tylko po to, abyś się w nich sprawnie odnalazł, gdy będę tego potrzebował... To dalej powinny być moje decyzje, moje działania. I moje próby przystosowywania się do tej posady - zakończył nieco nerwowo, splatając dłonie na blacie stołu, lekko opuszczając wzrok. Ciemne włosy opadły na twarz, nieco przysłaniając zmartwione spojrzenie Michaela. Wiedział przecież, że Dominic nie zostanie rozgniewany takim postawieniem spraw... Ale nie mógł mieć pewności, czy nie poczuje się odrzucony. Zraniony. McCarty zawsze myślał o tym, jak wielką krzywdę mógłby wyrządzić swojemu rozmówcy tym, co powie. |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Maj 10, 2018 10:51 pm | |
| Dominic uniósł brew wysoko, przez chwilę milcząc, obracając w głowie wszystkie słowa kochanka, a jednocześnie upewniając się, że nie zechce on czegoś jeszcze dodać. Może niekoniecznie obrazić, ale podkreślić swoje zdanie w tej kwestii - lub nagle całkowicie je zmienić. Gdyby Michael podniósł wzrok, spostrzegłby zaskoczenie na twarzy swojego doma, który odłożył pusty kieliszek na stół, wpatrując się w zaniepokojonego kochanka z uwagą. Wreszcie pozwolił sobie na delikatny uśmiech, rozjaśniający odrobinę jego poważna minę. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie planuję rządzić ani rozkazywać w każdym aspekcie twojego życia, prawda? Masz pełne prawo w każdej chwili odmówić, wycofać się, wyjść. Masz prawo mieć swoje mieszkanie i swoje życie poza tymi drzwiami, tak samo jak masz prawo odejść - z którego już raz skorzystałeś. - Zamilkł na krótką chwilę, sięgając do butelki i nalewając sobie resztkę wina. - Mówiąc moją propozycję... - Zawahał się, wpatrując w czerwoną ciecz. - Proponując ci wysłuchanie, albo nawet rozmowę, miałem na myśli coś innego. Sądziłem, że oczekujesz czegoś więcej, oprócz zabawy i stabilności w przestrzeni mojego mieszkania. Brzmiał nagle, jakby był zraniony. Co za idiotyzm! Każde słowo, które wymawiał, brzmiało w jego ustach dziwnie. Niepasująco. Jakby wymawiał je ktoś zupełnie inny, nie Dominic Morris, zawsze w kontroli, zawsze w nieskazitelnym garniturze, z aurą tak intensywną, iż uniemożliwiającą oderwanie od niego wzroku. Czuł się tak, jakby znalazł się nie na swoim miejscu, zagubiony i pozbawiony wskazówek. Naprawdę był pewien, że o to chodziło Michaelowi. Czyżby znowu się pomylił? Najpierw doprowadził do odejścia, nie walczył, chociaż nauczyciel literatury tego oczekiwał, a teraz z kolei przekraczał granice, których nie powinien? - Nigdy bym nie chciał wpłynąć na twoje decyzje, czy w ogóle jakikolwiek aspekt życia, który nie jest stricte związany z nami i tym, co pomiędzy nami jest. Myślałem, że oczekujesz... - Znów się idiotycznie zająknął! Jakie to było kretyńskie i nie na miejscu. Miał ochotę wstać, odwrócić się na pięcie i uciec. Upił kilka łyków wina, by zatuszować swoje zagubienie. - Zrozumiałem, że chcesz czegoś bardziej zbliżonego do normalnej relacji. - Związku. - Wybacz. Nie chciałem, żebyś poczuł się tak, jakbym uważał, że nie jesteś zdolny się czymkolwiek zająć. - Odłożył kieliszek na stół, podnosząc się. - Pójdę się umyć. Faktycznie odwrócił się na pięcie i uciekł. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Maj 10, 2018 11:02 pm | |
| Michael nie spodziewał się takiej reakcji, takiego zachowania... Kiedy się denerwował lub nie był do końca pewnym tego, czy dobrze postępuje, zdarzało mu się wyrażać niejasno, był tego świadom. I przez tę właśnie świadomość stresował się jeszcze bardziej, co wcale nie poprawiało przekazu jego wypowiedzi. Już miał coś powiedzieć, zaprzeczyć, wykłócać się, kiedy Dominic po prostu postanowił się odsunąć, zamykając na tę rozmowę. O nie. Sam musiał pracować nad tą cholernie skomplikowaną relacją. Składanie wszystkiego w ręce swojego dominującego wcale nie było najbardziej rozsądną decyzją. Jeśli miało to przypominać związek, powinni budować go razem... Nawet jeśli żaden z nich nie określił tego w taki sposób. I właśnie dlatego już po chwili Morris mógł poczuć jak z impetem Michael wpada na jego plecy, oplatając ciało mężczyzny ramionami na wysokości żeber, uniemożliwiając mu odejście. Nie w tym momencie! Nie w trakcie rozmowy, która zeszła na tak poważne tory. - Nie puszczę! – powiedział od razu, brzmiąc na nieco spanikowanego. Pewniej zacisnął ramiona wokół jego ciała, dając do zrozumienia, że jeśli najdzie taka konieczność (co było wysoce nieprawdopodobne!), zamierzał walczyć. - Źle się wyraziłem, Dom – zaczął niespokojnie, chcąc wszystko wyjaśnić tu i teraz. - Chcę, żebyś był częścią mojego życia w każdym jego aspekcie... Ale chcę też sobie udowodnić, że nie jestem kompletną kluchą, która nie potrafi sobie poradzić... A gdy okaże się, że jednak faktycznie sobie nie radzę, pragnę wiedzieć, że mogę liczyć na twoje wsparcie... - nieświadomie zacisnął dłonie na jego koszuli, wciąż nie zwalniając uścisku, obejmując go tak mocno, że nawet obrócenie się, aby stanęli sobie twarzą w twarz mogło okazać się trudne. - Ale tutaj i z tobą chcę odpoczywać od pracy dopóki będzie to możliwe... Dopóki nie będę świrował do reszty, nie radząc sobie z nią. Dopóki nie okaże się, że jednak nie poradziłem sobie... – westchnął, tak bardzo pragnąc być zrozumianym... I tak cholernie nie chcąc go zranić. - Potrzebuję cię... Tam też... Przecież wiesz - dodał szeptem, opierając czoło o jego bark, czując jak robi mu się tak nieprzyjemnie duszno... Nie lubił tego uczucia. Braku tchu. Musiał nad tym zapanować, żeby nie zbłaźnić się do reszty. Przecież to proste. Wdech i wydech... |
| | | ArgentOpportunist Seme
Data przyłączenia : 18/07/2017 Liczba postów : 856
Cytat : I wanna do bad things with you.
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Czw Maj 10, 2018 11:24 pm | |
| Dominic znieruchomiał, zatrzymując się w pół kroku, objęty tak niespodziewanie przez kochanka. Powinien oczywiście spodziewać się takiej reakcji, McCarty'emu przecież zawsze zależało na ich relacji i nie było dnia, kiedy nie zareagowałby spontanicznie i emocjonalnie, ale... mimo wszystko, w tym momencie nie oczekiwał tego dotyku. Chciał uciec, schować się na chwilę, odciąć od tego dziwnego stanu, który doprowadził go do tego bełkotu. Boże, w co on najlepszego się wpakował? - Wiesz, że zawsze możesz liczyć na moje wsparcie - odparł trochę ciszej niż zwykle matematyk, przygnieciony tak poważną rozmową, której wcale się nie spodziewał - i której wcale nie chciał inicjować. Westchnął krótko, ciężko, nie wyrywając się, cierpliwie pozwalając na kontakt i przytrzymanie go w miejscu. Chciał uciec, ale... nie odrzuciłby swojego uległego. To nie wchodziło w grę. - Nie chcę, żebyś przychodził do mnie tylko wtedy, gdy wszystko się wali i pali. To znaczy, że to ja robię coś źle, że nie potrafisz mi zaufać wcześniej i jestem ostatnią instancją, do której się zwracasz. - Podniósł dłoń, próbując sięgnąć do włosów i przeczesać je - jednak z powodu trzymających go dłoni, musiał zrezygnować z tego nerwowego gestu. Westchnął jeszcze raz, z cichą irytacją. Na siebie, na kochanka, na całą sytuację. - Nie mów, że chcesz mnie w każdym aspekcie życia, gdy tak nie jest. Wprowadzasz mnie w błąd, a ja znów cię przez to ranię, bo źle rozumiem potrzeby. - Zacisnął zęby. Cholera, to naprawdę zabolało. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio coś tak naprawdę przedarło się przez jego chłód, opiekuńczość i stanowczość, przynajmniej na tyle, by poczuł się tak... niewłaściwie. Naprawdę chciał się w tym momencie schować. Zrobił krok do przodu, przesuwając się z przyczepionym do jego pleców uległym. Uciec. - Masz prawo uważać, że w niektórych aspektach twojego życia nie powinienem być. Pełne prawo, Michael. |
| | | James B.I will bite you
Data przyłączenia : 25/02/2018 Liczba postów : 547
Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie Pią Maj 11, 2018 9:54 am | |
| Teraz to on się poczuł urażony... Przychodził tylko w trakcie ostatecznego kryzysu? Jego zdaniem wyglądało to inaczej. Szukał każdego możliwego powodu, aby tylko znów znaleźć się w towarzystwie Dominica, sądząc, że bycie tak po prostu jest niewskazane i nieoczekiwane przez mężczyznę. Między nimi było tyle niedomówień, że zostawienie i tego tematu wiszącego między nimi byłoby wysoce nieodpowiedzialne... Musieli rozmawiać, mówić więcej rzeczy wprost i bez zbytecznych ogródek. Nie przyznałby się jednak, że ta uwaga go zabolała... - Dom – nieco zwolnił uścisk. - Chcę cię wszędzie. Również tam. Ale z granicami – zakończył, sądząc, że powiedział już wszystko. Jego ręce osunęły się wzdłuż ciała bezsilnie, a on sam odsunął się i odwrócił w kierunku stołu. Nie dostał zrozumienia, którego potrzebował, ale nie to było najważniejsze. Ciągle w głowie miał myśl, że mógł zranić swoim postanowieniem matematyka... Nie chciał tego, naprawdę. Ale nie mógł przy nim całkowicie zatracić siebie, zgadzając się na każdą opcję bez zająknięcia, bez wahania. Ich relacja musiała być obustronna także w wyrażaniu swoich potrzeb. Zwrócił się w kierunku stołu i zaczął z niego sprzątać, układając talerz na talerzu. Nie śpieszył się. Jakoś... Stracił całą cholerną energię. Michael przez to jak żywą i emocjonalną osobą był, stawał się zawsze łatwym celem. Zranienie go nie stanowiło problemu – zawsze przychodziło bardzo łatwo, a on za każdym razem działał w ten sam sposób, starając się stłamsić w sobie te emocje, aby nie obarczać nimi innych. Nie chciałby, żeby na domiar wszystkiego Dominic doznał jeszcze poczucia winy. Zebrał talerze i ruszył z nimi w rękach w stronę kuchni, aby opłukać je i odłożyć do zmywarki. Zawsze zazdrościł osobom, które skupiając się na jakiejś czynności potrafiły zapomnieć o bolesnych doświadczeniach. On raczej skupiał się na uczuciach, a inne rzeczy robił mimowolnie i nieco bezmyślnie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zachowaj opanowanie | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |