Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Zachowaj opanowanie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptySro Kwi 18, 2018 11:54 pm

First topic message reminder :

Zachowaj opanowanie - Page 4 Breath_in_by_chouette_e-d5tk7t5

Michael McCarty
27 lat, dyrektor szkoły licealnej

W ostatnich tygodniach bardzo wiele rzeczy zmieniło się w jego życiu. Życie zawodowe nabrało tempa, a życie towarzyskie i miłosne gwałtownie ugięły się pod ciężarem tego pierwszego. Kiedy najważniejszy filar egzystencji Michaela został powalony z hukiem, on sam czuł się jeszcze bardziej zatracony w tym wszystkim...
Nie powinien przyjmować tego awansu. Był na to zbyt młody, a w szkole pracowało wielu nauczycieli o znacznie większym stażu i doświadczeniu. To któremuś z nich powinna zostać zaproponowana posada dyrektora, nie jemu! Miał ku temu większe predyspozycje, bo co? Skończył jakiś kurs zarządzania, ale to przecież nic wielkiego! Nie umiał sobą zarządzać, a co dopiero setkami uczniów i pokaźną gromadą zawistnych pedagogów, którzy od lat zacierali sobie ręce, chcąc przyjąć to ciepłe krzesło.  
Wiele oddałby za możliwość ponownego nauczania w standardowym trybie. Po awansie mógł liczyć raptem na jedną czy dwie klasy, a i to w bardzo ograniczonej formie. Szlag go trafiał, gdy należało podjąć kolejną cholernie ważną decyzję...
Koniec miesiąca był najgorszy. Rozliczenia, analizy, weryfikacje.
Pomiędzy jednym a drugim cholernie ważnym zadaniem, udało mu się wymknąć z gabinetu, żeby przejść do pokoju nauczycielskiego. Lubił to miejsce... W czasie lekcji powinno być zupełnie puste. W swoim gabinecie miał jakiś drogi ekspres do kawy, ale on zatęsknił za tą rurą, której mógł skosztować tylko za zamkniętymi drzwiami wspomnianego pomieszczenia.
Ukradkiem wślizgnął się do środka i kiedy miał już pewność, że jest zupełnie sam, od razu zajął się przygotowywaniem naparu. Brakowało mu tego. Tej cholernej normalności. I spokoju... Spokoju nie czuł już dawno. Elizabeth nie była w stanie spełnić jego oczekiwań. Nie umiała mu pomóc.
Kubek. Zmielone ziarna. Gorąca woda.
Trzask drzwi.
Nie spodziewając się, że ktoś nakryje go na tym gorącym uczynku, niemal podskoczył, zahaczając rękawem koszuli o kubek. Porcelanowe naczynie z hukiem padło na podłogę, roztrzaskując się w drobny mak.
- Szlag! – westchnął pod nosem, zaraz kręcąc głową. - Przepraszam. Nie powinienem – dodał od razu. Ci, którzy znali go nieco bardziej, wiedzieli, że przekleństwa i przepraszanie za nie były nieodłącznym elementem wypowiedzi Michaela.
Nie podnosząc spojrzenia na przybyłego, klęknął na podłodze i zaczął czym prędzej zbierać potrzaskane skorupy. Był nieostrożny i chaotyczny, chcąc jak najszybciej uciec do gabinetu, aby tam schować się i spalić ze wstydu.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Kwi 26, 2018 2:24 pm

- Wiedziałem... - Zamruczał niemal radośnie, śmiejąc się cicho. - Lubisz to. Lubisz być przeze mnie męczony. Przez moje usta... - Westchnął głośno, wypuszczając gorące powietrze do ucha kochanka. - Chciałbyś to teraz odegrać? Jako nagrodę za posłuszeństwo? Chociaż w sumie... - Otarł się o niego ponownie, rozkosznie powoli wbijając go w materac, owijając swoim zapachem, zamykając całkowicie pod sobą. - Tak długo nie chciałeś nic konkretnego zdradzić... Może tak naprawdę zasługujesz na karę?
Bawił się nim. Znęcał. Dokładnie tak, jak wcześniej sobie zażyczył uległy. Klęcząc przed nim w salonie nie prosił o spełnienie, nie błagał o spełnianie fantazji, ale chciał by jego Dom się nim pobawił. W tym momencie, podniecony, otoczony znajomym zapachem i gorącem, czujący twarde, męskie ciało, mógł przeklinać tamtą chwilę, ale było już na to za późno. Dominic czegoś chciał - więc obowiązkiem dyrektora było zapewnienie mu tego.
- Podnieś się. Żadnego ocierania, żadnego dotykania. I rozbierz - polecił, odsuwając lekko od swojego kochanka, tylko na tyle, by ten mógł spełnić życzenie. Nie przesunął nogi znajdującej się pomiędzy udami uległego, zmuszając go do jedynie częściowego zsunięcia spodni, wypięcia się i... i na prawym pośladku kochanka pojawił się na krótką chwilę czerwony ślad po uderzeniu otwartą dłonią.
- Takiego? Czy może... mocniej...? - spytał, uderzając jeszcze raz, w tym samym miejscu. Zaśmiał się chrapliwie, przesuwając palcami po piekącej skórze, wsuwając je powoli pomiędzy pośladki i rozsuwając je.
Jeszcze chwilę wcześniej miał zupełnie inne plany co do kochanka... ale opowiedziana fantazja wywołała w nim ochotę na modyfikację tychże. Podobnie jak słodkie błagania, wydostające się spomiędzy warg młodszego mężczyzny, otępiałego od żądzy.
Otarł się o jego nagą skórę członkiem, wydając z siebie cichy pomruk zadowolenia. Potem wychylił się do komódki, otworzył szufladę i wyjął z niej lubrykant. Nawilżył męskość kilkoma ruchami, niezbyt pospiesznymi, pozostawiając wypiętego i częściowo unieruchomionego przez spodnie kochanka. Pozwalając mu myśleć o tym, do czego to za chwilę dojdzie... A może wcale nie, może Dom dalej się nim bawił?
Oblizał wargi ze słyszalnym mlaśnięciem, a potem odrzucił buteleczkę na swoje miejsce.
- Chciałbyś tego, Michael? Potrafiłbyś ładnie mnie poprosić...? - spytał nisko, sięgając niepostrzeżenie dłonią do członka kochanka, łapiąc go nagle u nasady, uniemożliwiając przedwczesny wytrysk. - Ale musiałbyś naprawdę bardzo się postarać... Powiedz, bawiłeś się z nią bez ochrony? Nie chciałbyś przecież, żeby twój Dom się czymś zaraził od tamtej zdziry, która na chwilę cię uwiodła, prawda? Uwiodła mojego chętnego uległego, który tak mocno pragnie dobrego wypieprzenia. Tak, ja wiem, czego ci potrzeba. Żadnych słodkości, żadnych obietnic, tylko słodka tortura. Upokorzenie.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Kwi 26, 2018 3:00 pm

Dla Michaela zwyczajny seks był oczywiście fajny, ale dużo lepszą opcją było, gdy Dominic bawił się jego ciałem... Korzystał ze wszystkich jego uroków, robiąc każdą rzecz, jaka wpadła mu do głowy. Zadaniem uległego było poddać się temu, przyjmując i przyjemność, i odrobinę bólu z prawdziwą wdzięcznością. Przecież mężczyzna robił to wszystko, aby doprowadzić swojego uległego do skrajnego wyczerpania i jeszcze bardziej skrajnej przyjemności...
Słodka tortura. Uwielbiał ją. I właśnie o to prosił, dokładnie tak. O zabawę jego ciałem, a nie szybkie spełnienie i zaspokojenie wszystkich potrzeb.
Jasne, że czasami żałował prowokacji, ale chwilę później rozkoszował się jego dotykiem, koncentrując się już tylko na doznaniach. Właśnie ten skrajny stan, w którym tkwił umysł, umożliwiał mu pełne wyciszenie się. Nic poza doznawaniem nie miało znaczenia. Nawet, jeśli doznania były zbyt intensywne i drażniące – to one jedyne były istotne.
Gdy padło polecenie już chciał się poderwać, kiedy niespodziewanie poczuł opór. No tak. Zwykłe rozebranie się byłoby zdecydowanie zbyt proste. Klęknął zatem w miarę możliwości i ściągnął z siebie bluzkę, odsuwając ją jak najdalej. Ten chłód zadziałał niezwykle przyjemnie na tak rozgrzane ciało. Opadł ponownie twarzą na poduszki, sięgając następnie dłońmi spodni, aby zsunąć je wraz z bielizną. W tej pozycji nie mógłby wykonać tego w inny sposób niż wypinając się w jego kierunku. Michael był posiadaczem naprawdę atrakcyjnego ciała, a jego pośladków mogłaby pozazdrościć mu niejedna kobieta – idealnie krągłe, przyjemnie jędrne i zawsze tak spragnione dotyku.
Klaps.
- Mocniej... – powiedział niespokojnie drżącym głosem, kolejny raz przyjmując z cichym jękiem. Lubił to. Piekący ból, jaki pojawiał się chwilę później był niezwykle podniecający, wywołujący rozkoszny dreszcz. Cudo.
Przełknął ślinę, dając mu się dotykać, nie cofając ani na moment bioder. Dobrze wiedział, że nie wolno. Skoro Dominic wybrał taką pozycję, obowiązkiem Michaela było utrzymanie jej. Niegrzecznym by był, gdyby się cofał, unikając jego dotyku. Nawet, jeśli ten był nieco brutalny. Automatycznie zatem postąpił w zupełnie inny sposób, mocniej unosząc biodra, dając mu pełen dostęp do tych rejonów. W tak uległej pozycji prezentował się rozkosznie.
Zaskomlał wręcz, czując jego dłoń na swoim dumnie stojącym członku. Chciał zsunąć uda, ale utrudniła mu to noga i ręka Dominica, blokująca jego ruchy. Odetchnął niespokojnie, znów posłusznie rozsuwając przed nim uda. To był odruch, którego nie zdołał odpowiednio wcześnie powstrzymać – przecież nie powinien się przed nim zasłaniać.
- Dom... – wyszeptał drżącym głosem. Jakże trafiał w sedno, mówiąc te wszystkie rzeczy! Michael wyciągnął przed siebie dłonie, żeby przyciągnąć pod twarz poduszkę. Nie dość, że miał mówić o takich rzeczach to jeszcze kazano mu poprosić...
- Dom... – to też było prośbą. Słodkim błaganiem o to, aby nie musiał mówić. Wiedział jednak, że matematyk nie ustąpi. W swoich poleceniach bywał okrutnie konsekwentny i jeśli czegoś żądał, to musiał to dostać.
- Tylko ty... Możesz uprawiać ze mną seks bez prezerwatywy... Przecież wiesz... – odezwał się w końcu, odsuwając poduszkę od twarzy, jednak niezbyt daleko. Miała mu pomóc tłumić jęki już za chwilę. - Proszę, Dominic... Zrób to... - zbyt ogólnikowo? Wydał z siebie dźwięk na pograniczu jęku, skomlenia i niespokojnego westchnienia, znów walcząc na jego oczach ze sobą samym. - Proszę, Dominic... Zerżnij mnie... Jestem twoim uległym... Pokaż to mi, proszę... Wejdź we mnie... Mocno... I... I... Pieprz mnie – ostatnie dwa słowa padły szeptem, a on sam zaraz znów schował czerwoną twarz w poduszkę, paląc się ze wstydu.
Po alkoholu bywał zdecydowanie bardziej otwarty... A tego dnia wypił zbyt mało.
Zakołysał biodrami ze zniecierpliwienia, czekając.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Kwi 26, 2018 10:38 pm

Och, te rozpaczliwe jęknięcia, skamlenia, bolesne szepty i westchnienia. Michael był cholernie seksowny i oddany swojemu panu. Prezentował sobą niesamowicie kuszący obraz, wypięty, podniecony i z twarzą ukrytą w poduszce. Zbyt wygłodniały, by zaprotestować i spróbować się wyrwać z mocnego uścisku, a jednocześnie zbyt przytomny, by nie pożerał go wstyd. Był gorący, czerwony i słodko drżący. Dom mógłby spędzić całą noc, zmuszając go do kolejnych wyznań, nadrabiając wszystkie te dni, gdy uległy był w związku z kimś innym, tęskniąc za swoim dominującym. Fantazjując o nim, wzdychając do niego i męcząc się w relacji, którą sam wybrał.
Dominic nie był z natury mściwy, ale w tym momencie kusiła go wizja pomęczenia kochanka tylko po to, by... by go męczyć. Był wygięty, niemal unieruchomiony pod starszym mężczyzną, zdany wyłącznie na jego łaskę... mógłby jeszcze tyle innych rzeczy powiedzieć, tyle słodkich obietnic z siebie wydusić, tyle błagalnych jęków wyskamleć...
Ale matematyk nie był podły. Owszem, był odrobinę sadystyczny, lubił przełamywać bariery partnera, ale miał pewne zasady. Żelazne, których trzymał się ponad wszelką cenę.
Westchnął cicho, przesuwając członkiem pomiędzy pośladkami kochanka. Raz, drugi, trzeci, jakby cały czas się zastanawiał, czy jego uległy zasługiwał na taki zaszczyt, czy może jednak powinien dalej płakać z pożądania i niespełnienia.
- Brakowało mi ciebie... - szepnął na granicy słyszalności, niespodziewanie łagodnym tonem, na ułamek sekundy przed tym, jak naparł na wejście dyrektora. Znał jego ciało jak swoje własne - w dwóch idealnie wymierzonych ruchach znalazł się we wnętrzu kochanka, wypełniając je bezlitośnie dokładnie, rozciągając i przeciągle jęcząc z przyjemności.
Ciasny. Chętny. Jego.
Zamruczał głośno, przechylając się, sięgając pod kochanka, wbijając w jego biodro palce drugiej dłoni. Wypuścił z uścisku boleśnie twardą męskość, by zapewnić sobie bardziej stabilną pozycję.
I zrobił dokładnie to, o co był poproszony.
Pieprzył go. Mocno, rytmicznie, za każdym razem niemal całkiem wysuwając się z gorącego wnętrza, a potem z plaśnięciem wsuwając do samego końca, dociskając do jego pośladków, wydając z siebie kolejne zadowolone pomruki. Coraz szybciej, coraz bardziej niechlujnie, coraz mniej jak chłodny matematyk, a coraz bardziej jak podniecony kochanek. Biegnąc ku spełnieniu razem ze skrajnie podnieconym, rozpłaszczonym pod nim dyrektorem.
- Jeszcze nie. - Zakazał przez zaciśnięte zęby, przedłużając bezlitosną torturę o te kilka dodatkowych ruchów. Tyle, ile potrzebował, by...
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Kwi 26, 2018 10:50 pm

To drażnienie go doprowadzało do szału, budząc jeszcze większe pragnienia. Gdyby Dominic postanowił to jeszcze bardziej przeciągnąć, Michael nie byłby w stanie nad sobą zapanować... Już teraz czuł, że jego policzki są wilgotne, choć przecież był pewien, że nie płakał! A może? A może to tylko ślina!
Było mu tak wstyd...
I już miał ponowić swoje błaganie, gdy w końcu poczuł zdecydowanie w jego ruchach. Nie dotykał się od ich rozstania w ten sposób. Nie prowokował własnych pragnień, dobrze wiedząc, że wówczas byłoby znacznie trudniej powstrzymać się przed ucieczką do Doma...
Był przez to tak cholernie ciasny. Kiedy więc mężczyzna zagłębił się w nim, Michael zaskomlał, odruchowo osuwając lekko biodra. Zaraz jednak stłamsił w sobie to pragnienie, wracając do mocnego wysunięcia pośladków w jego stronę, znów przyjmując tę słodką, niezwykle uległą pozycję, oddając mu całego siebie we władanie.
Tak rozkosznie obejmował sobą męskość matematyka... Czuł go cholernie dokładnie. Każdy jeden ruch. Nie potrzebował wiele, żeby spomiędzy jego ust zaczęły uciekać kolejne donośne, głośne jęki. Nie powstrzymywał się już. Nie byłby w stanie. Dźwięki te mieszały się, raz będąc westchnieniem, innym razem jękiem, aby następnie przerodzić się w krzyk rozkoszy.
Nie panował nad sobą. I o to właśnie chodziło. Z czasem sam zaczął wypychać biodra w jego stronę, rytmicznie wysuwając się do kolejnych uderzeń, pozwalając aby matematyk wchodził w niego z większym impetem.
- Już... – wysyczał w odpowiedzi na jego słowa i wcale nie potrzebował wiele. Jeszcze jeden ruch, jedno pchnięcie, a zaraz wygiął się w łuk, dochodząc z niewyraźnym krzykiem na ustach, spinając się mocno.
To było tak intensywne... Tak niesamowicie mocne... Czuł to całym sobą... Opadł na materac, zauważając, że cały świat wiruje. I nawet tak skupiony na własnym finiszu, tak kompletnie pozbawiony zdolności panowania nad sobą i swoim ciałem, pozostawał z pośladkami mocno wypiętymi, dając i Dominicowi szansę na zakończenie tego.
Niespokojny oddech, drżące ciało, pulsujące wnętrze. To powinno zapewnić matematykowi cholernie przyjemne doznania.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Kwi 26, 2018 11:36 pm

Michael odleciał - a gdy tylko jego wnętrze zacisnęło się w spazmie przyjemności, matematyk za nim podążył, szczytując z przeciągłym, rozkosznie głośnym jękiem.
Uległy nie spytał się go, czy też korzystał z prezerwatyw w trakcie ich rozłąki. Nie obawiał się żadnego zarażenia. To świadczyło jednocześnie o sile jego zaufania, ale też głupocie. Głupocie, tak, ale było w tym coś jeszcze. Wieloletnia znajomość z Dominikiem. Gdyby Dom stworzył równie głęboką relację, wytresował swojego uległego, sprawdził wielokrotnie jego oddanie i zdrowie - być może zdecydowałby się na seks bez ochrony. Ale w klubach? Kilka miesięcy po zerwaniu relacji pan-uległy ze swoim kochankiem? Nie, to nie było możliwe. Za mało czasu, za mało chęci. Nie zdominował nikogo po raz drugi, a co dopiero mówić o pełnej tresurze!
Dlatego wypełnił swojego gościa, swojego ufnego, podległego mu mężczyznę nasieniem, potwierdzając na kolejny sposób, że jest tylko i wyłącznie jego. Nikt inny nie miał do niego prawa, nikt inny nie mógł go w żaden sposób oznakować, wymusić posłuszeństwa czy zdobyć jego serca. McCarty był własnością trzydziestodwuletniego matematyka - i nikogo więcej.
Starszy mężczyzna osunął się na niego powoli, ciężko, przyciskając znów do materaca, sklejając z nim mokrym ciałem, układając usta na słonej skórze na karku, napawając się drżącym kochankiem, jego pomrukami, jego gorącem. Wszystko było przeznaczone wyłącznie dla niego, a taki obraz zawsze napawał go satysfakcją. Doprowadził swojego uległego do ekstazy, całkowitego oddalenia się od świata, byli tylko oni dwaj i ich dwa orgazmy. Nic więcej się nie liczyło.
- Mmm, grzeczny. Świetnie się spisałeś, Michael. Posłuszny, uległy, całkowicie oddany mojej woli. Dokładnie tak, jak powinieneś... - chwalił kochanka krótkimi, chrapliwymi zdaniami, składającymi się w symfonię uznania i uwielbienia. Tak jak wcześniej wymagał, tak w tym momencie było tylko to - nagroda. Ciepłe słowa. Czułość. Miękkie pocałunki. Wszystko koiło rozedrgane zmysły, powoli sprowadzało suba na ziemię.
Wysunął się z niego powoli, opadając na materac, tuż obok niego, łagodnym ale i stanowczym gestem przyciągając do swojej piersi, zamykając w bezpiecznym uścisku, mamrocząc dalsze, pozbawione składni pochwały, których jedynym celem i sensem było zapewnienie młodszego mężczyzny, że dobrze się spisał.
Że nie zawiódł.
Że jego pan nadal go uwielbia.
Przeczesał palcami jego włosy, zaraz owijając ich dokładnie kołdrą, zamykając w ciepłym, odrobinę wilgotnym i pachnącym intensywnie seksem, kokonie. Pocałował partnera w czoło, zamykając oczy, czując jak ich ciała wreszcie całkowicie się rozluźniają.
To było właśnie to. Dobre, mocne pieprzenie bez ograniczeń.
- Już przypomniałeś sobie zasady, Michael? - spytał cicho, prosto do jego ucha, po długiej chwili, gdy już miał pewność, że obaj oprzytomnieli i jeszcze nie potrafili zasnąć, przeżywając w ciszy zbliżenie po tak długiej przerwie. Skoro spełnienie już osiągnęli, mogli przejść do bardziej formalnych kwestii, wymagających odrobiny - ale tylko odrobiny! - zdrowego rozsądku.
Pocałował mężczyznę ponownie w czoło, uśmiechając się wyczuwalnie.
Mój.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Kwi 26, 2018 11:48 pm

Nigdy nie chciał seksu bez zabezpieczeń – zawsze bardzo mocno o to dbał, dobrze wiedząc, jakie mogą być konsekwencje. Dopiero do Dominica zdobył na tyle duże zaufanie, aby oddać mu się w pełni i bez jakichkolwiek ograniczeń. To było cudowne. Do tego stopnia, że zupełnie nie potrafił sobie wyobrazić innej opcji.
Chciał go całego. Chciał, aby ten kończył niemal za każdym razem w jego ciele. Potrzebował tego jako dopełnienia całego aktu i ostatecznego potwierdzenia swojej przynależności do matematyka. Choć znał swoją pozycję w tej relacji, pragnął ciągłego ponownego potwierdzania jej.
Nagroda.
Słodkie pochwały. Tak jak musiał wiedzieć, że do niego przynależy, tak też cholernie potrzebował zapewnienia, że spełnił oczekiwania i usatysfakcjonował swojego partnera. Dopiero mając te dwa czynniki, odzyskiwał ogólnie pojęty spokój w swoim życiu. Zupełnie tak, jakby wspierało się ono na tak seksualnych filarach i to od nich bardzo wiele zależało.
- Mi ciebie też... Też bardzo brakowało – odezwał się, nawiązując do jego słów dopiero wtedy, gdy zapanował nad własnym ciałem, świadomością i odruchami. Wyraźnie złakniony również tej niewinnej bliskości wtulił się w jego ciało, obejmując go na wysokości ud swoim udem, nie chcąc żadnych barier między nimi. Gdzieś w międzyczasie zsunął z siebie te cholerne, przeszkadzające spodnie, pragnąc zupełnej bliskości pozbawionej jakichkolwiek ograniczeń i barier. Całkowita nagość i kontakt fizyczny – tego potrzebował.
Bezwstydnie zaciągnął się zapachem ciała Dominica, zamykając na moment oczy, choć nie zasypiał.
- Pamiętam je wszystkie, Dom – szepnął z pełnym przekonaniem, podnosząc na niego wzrok dopiero po chwili. Gdy patrzył na matematyka, jego oczy mówiły wszystko. Krzyczały oddaniem, uwielbieniem, potrzebą bliskości i ciepła. Jego wzrok miał już w sobie pewną nutę pokory, ale i pragnienie prowadzenia figlarnych gierek, w których mógłby podsycać ich ogień.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyPią Kwi 27, 2018 10:46 am

Matematyk nie skomentował wyznania kochanka. Chwila słabości, która ogarnęła go wcześniej, zmieniła kształt. Zamknął oczy, napawając się bliskością w milczeniu, uspokojony i przyjemnie rozluźniony. Nie widział już konieczności, by werbalnie zapewniać towarzysza o swoim uwielbieniu i akceptacji. Już wrócili z tamtej przestrzeni wypełnionej rozkoszą i zapomnieniem, w której trzeba było zachowywać się ostrożnie, delikatnie i z uczuciem.
W zasadzie, mogliby za chwilę już iść spać...
Uśmiechnął się, spoglądając z góry na wtulonego w niego mężczyznę, wpatrzonego z takim uwielbieniem, iż nawet w ciemności ciężko było ją przeoczyć. Zamruczał cicho, przekrzywiając głowę i całując go w usta.
- Tak właśnie sądziłem. - Zaśmiał się cicho, wsuwając palce jednej dłoni w jego włosy, drugą zagarniając kochanka bliżej siebie, zamykając dokładnie w swoich ramionach. - Ale wiesz, Michael... zastanawiałem się nad tym, co mówiłeś. Pomyślałem, że może powinniśmy coś zmienić. Nie drastycznie, oczywiście... - Pogładził partnera uspokajająco po plecach, całując jeszcze raz w czoło. - Ale może coś byś chciał zmodyfikować, o czymś porozmawiać? - spytał miękko, wpatrzony w niego z uwagą.
Nie dlatego, że poczuł zwątpienie co do niezawodności własnej oceny - ale dlatego, że zależało mu na wtulonym w nim uległym. Po tym, jak młodszy mężczyzna przyznał, dlaczego od niego odszedł, uznał iż ich relacja na jakimś poziomie miała pewnego rodzaju luki. Nie błędy, ale niedopatrzenia, subtelne, nawarstwiające się aż do momentu, w którym Michael zdecydował się zerwać ze swoim dominującym. A ten nie wysilił się na tyle, by spytać dlaczego.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyPią Kwi 27, 2018 1:07 pm

Nie był kobietą, żeby po seksie wymagać nie wiadomo jak skomplikowanych konwersacji w trakcie których analizowaliby swoje życie. Z drugiej jednak strony był tak spragniony kontaktu z Dominiciem, że choćby miał przykleić sobie powieki taśmą klejącą do brwi, to nie zamierzał zasnąć! Ze skupieniem i uwagą słuchał go, leżąc wygodnie przy jego boku.
Generalnie... Nigdy nie przytulał się z Elisabeth tuż po. Właściwie unikał fizycznego kontaktu z nią, a ona przeszła nad tym do porządku dziennego, dochodząc po prostu do wniosku, że Michael jest jeszcze bardziej zamknięty w sobie niż jej się na początku wydawało. Był zamknięty. Ale Dom nie miał problemu, aby go otworzyć.
- Mm? – uniósł lekko głowę, zaraz jednak wracając policzkiem na pierś mężczyzny. Tak jak wcześniej, kiedy po prostu siedział na jego kolanach, tak i tym razem oparł łagodnie dłoń na mostku matematyka, aby czuć w ten sposób bicie jego serca. - Nie wiem, czy chcę coś zmieniać... – przyznał, uśmiechając się krótko. Było mu dobrze. Dominic swoim sposobem bycia i formą dominacji robił wszystko doskonale.
- Możesz... Czasami zabrać mnie do kina bez podtekstu seksualnego. Raz w miesiącu. Ale jeśli czujesz, że to jest niezgodne z tym, czego sam oczekujesz ode mnie i potrzebujesz, powiedz – powiedział spokojnie. Zawsze był tak bardzo pełen wyrozumiałości... Inni mogli mieć jego uczucia w głębokim poważaniu, ignorując ich znaczenie, ale on wciąż pozostawał tak pełen zrozumienia i empatii. - To, że wyznałem ci co czuję, nie obliguje ciebie do niczego, Dom – dodał, wychylając lekko głowę, żeby móc pocałować bok szyi mężczyzny. - Jest mi przy tobie dobrze. Ale to też idealny moment, abyś ponownie zdefiniował i określił swoje wymagania jako doma, Dom. Może ty chciałbyś coś zmienić? Masz pełne prawo oczekiwać ode mnie jeszcze więcej... Lub ustalić nowe zasady – zaproponował, uśmiechając się przy tym ciepło.
Nie przyznałby się do tego, ale lubił rozmowy o ich relacji, powtarzanie zasad, modyfikowanie ich. Miał wówczas wrażenie, że to się w dalszym ciągu rozwija i kształci, jest dynamiczne, a oni obaj mają wpływ na to, w którą stronę pójdą.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyPon Kwi 30, 2018 12:38 am

Dominic nie wierzył w swoją doskonałość i wspaniałość. Robił oczywiście wszystko pewnie, bez zawahania, jasno wyznaczając granice i dając gwarancję bezpieczeństwa swojemu kochankowi, ale nie był nieomylny. Najważniejsze miejsce w ich relacji zajmował właśnie uległy, nie dom i jego wymagania, dlatego, niezależnie od tego, co sądził Michael, matematyk wolał czasami coś zmienić, dodać pikanterii lub emocji, niż tkwić ślepo w tym samym punkcie, licząc na to, iż oni się nie zmienią.
Szczególnie po ich ostatnich przeżyciach. Niezależnie od tego, co mówił dyrektor, starszy mężczyzna wiedział, że go zranił. Potraktował ich związek jako coś oczywistego i pewnego, zamiast skupić się na zmiennych potrzebach nauczyciela literatury, a potem, ponieważ ich nie znał, pozwolił mu odejść, gdy... wcale nie chciał odchodzić. Gdy potrzebował go bardziej niż wcześniej.
Jako dominant, zawalił na całej linii.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Kino bez podtekstu raz w miesiącu. W porządku. A z podtekstem częściej? - spytał, pozwalając sobie na bardziej żartobliwy ton, świadom iż oczywiście do niczego bardziej dwuznacznego poza jego mieszkaniem nie mogło pomiędzy nimi dojść. Byli nauczycielami, ba! jeden z nich był dyrektorem. Musieli stanowić wzór dla młodzieży, pozostawić wszystkie intymne sprawy w tajemnicy. Żadne flirty w miejscach publicznych nie wchodziły w grę.
- Coś zmienić... - Zamyślił się na głos, mrucząc wyczuwalnie pod dłonią kochanka. - Sądzę, że pora odświeżyć zasadę zakazującą ci pieszczenia się bez mojej obecności. Powiedzmy, że minimalne wymagania to połączenie telefoniczne... - Uśmiechnął się drapieżnie, oblizując usta w geście przywodzącym na myśl czysty grzech. Pomruk tylko wzrósł na sile. - I pewnie pamiętasz jeszcze jedną zasadę, związaną z twoimi fantazjami... - Zamilkł na chwilę, pozwalając niepewności zasiać swoje ziarno, nim nie kontynuował. - Sądząc po dzisiejszych problemach, z tamtą panną nie pozwalałeś sobie na za wiele fantazji. A przecież oboje wiemy, jak wiele potrzeb w tobie siedzi... więc powinniśmy wznowić zwyczaj zaspokajania ich raz w miesiącu, wraz z wizytą w sex shopie. Zawsze miałeś słabość do szukania wśród gadżetów tego, co pojawiało się w twoich najbardziej wstydliwych snach... - Zaśmiał się cicho, przechylając i całując mężczyznę w usta, zamykając mu je, nim zdążył zaprotestować. Miał czas dokładnie na wypowiedzenie jednego słowa. Bezpiecznego. Każde inne zostało stłumione przez zachłanny język Doma.
Oderwał się od kochanka po dłuższej chwili.
- Czego jeszcze ty byś chciał, Michael? - spytał zachęcająco, dając mu jawne pozwolenie na kontynuację listy życzeń.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyPon Kwi 30, 2018 10:35 am

Żart matematyka wywołał krótki uśmiech na twarzy Michaela. Dobrze wiedział, że jakieś głębsze okazywanie sobie fascynacji w miejscach publicznych jest wysoce niewskazane. Nawet, gdyby nie byli nauczycielami, wolałby tego uniknąć. Tylko w idealnym świecie homoseksualne pary będą mogły pozwolić sobie na czułości poza domem, wśród obcych ludzi. Wolał się nie narażać i trzymać zawsze na uboczu. Zachowanie prywatności tylko dla ich dwoje czyniło ją czymś magicznym, niezwykłym i jednocześnie chroniło ją przed atakami z zewnątrz.
Tak było dobrze.
- Do sexshopu...? – nerwowo przełknął ślinę, podnosząc na niego spojrzenie. Nie zamierzał używać w tej chwili bezpiecznego słowa, choć faktycznie – taki plan był gdzieś na granicy jego możliwości. O ile nie-masturbowanie się mógł znieść, to jednak wycieczka do sklepu takiego typu od razu napawała go pewnymi obawami...
Nim zareagował większym sprzeciwem, Dominic wpił się w jego usta. Oddał ten pocałunek, sięgając dłonią włosów mężczyzny, aby wpleść w nie palce, przeczesując miękkie kosmyki. Było mu tak dobrze! Tak przyjemnie! Cholernie podobała mu się ta relacja i cieszył się możliwością ponownego kosztowania jej uroków.
Gdy pieszczota się zakończyła, znów wtulił się w jego ciało, zamykając na moment oczy. Potrzebował chwili na zastanowienie się nim w końcu podjął ponownie temat.
- Chciałbym częściej z tobą rozmawiać – przyznał, nie patrząc na niego. - Nie tylko tutaj, ale również w pracy, Dom. Nikt się nie zorientuje, że cokolwiek robimy, jeśli zamienisz ze mną kilka zdań w mniej formalny sposób niż zwykle, udając, że jesteśmy tylko kolegami z pracy – westchnął. Trochę tego potrzebował. Nie oczekiwał od niego funkcjonowania jak związek, ale jednak chciał poczucia bycia kimś więcej znaczącym, bardziej wyjątkowym dla Dominica. Tylko wtedy mógłby faktycznie podnieść swoją samoocenę.
- Mógłbyś też czasami odwiedzić mnie... W moim mieszkaniu. I to chyba wszystko. Jeśli coś mi się jeszcze przypomni, to ci powiem, ale wydaje mi się, że to tyle - wymruczał. - Padam... - dodał po chwili, uśmiechając się uprzejmie. Bardzo często po wspólnym seksie, Dom odstawiał go do domu i właśnie tego się spodziewał i w tym momencie. Dlatego tez wyswobodził się z jego objęć, siadając na łóżku. - Podwieziesz mnie? – dodał. Ileż dałby za noc spędzoną w jego ramionach! Nigdy jednak o to nie zabiegał i nie prosił, dając mu zupełnie wolny wybór w tej kwestii. To było decyzją matematyka, nie jego.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyPon Kwi 30, 2018 10:46 pm

Wszystkie potrzeby Michaela, wszystkie jego sugestie, nie były związane z seksem. To dużo mówiło o brakach, jakie odczuwał przy swoim domie - i powodach, dla których się od niego odsunął. Matematyk nie zamierzał niczego wytykać, wyśmiewać, czy mu odmawiać - nie były to żądania zbyt wygórowane, które mogłyby postawić go w niewygodnej sytuacji. McCarty jak zawsze więcej dawał, niż oczekiwał. Nic dziwnego, że potrzebował kogoś, kto się nim zaopiekuje, zapewni absolutne bezpieczeństwo i zaspokoi wszystkie potrzeby. Nie był studnią bez dna, w końcu musiał docierać do granic swoich możliwości, opadać bez sił, wykończony ciągłym oferowaniem siebie.
- Dobrze. Co tylko sobie zażyczysz - mruknął łagodnie Dom, głaszcząc kochanka po włosach, przytulając go na chwilę trochę mocniej, dociskając do swojej piersi i niemo zapewniając, że wszystkie życzenia były w porządku. Wiązały się z pogłębieniem ich relacji, ale... Starszy mężczyzna nie uważał, by były przesadą. Nie wymagały od niego wyjścia ze strefy komfortu, nie wiązały się z żadnymi nieprzyjemnymi wspomnieniami. Dominic z czystym sercem mógł wyjść naprzeciw potrzebom towarzysza, oferując mu coś więcej niż tylko seks i dominację.
Spojrzał pytająco na mężczyznę, gdy ten odsunął się i usiadł. Sam się nie podniósł, obserwując go z pewną ciekawością, jakby nie wiedział, co też wydobędzie się spomiędzy jego słodkich warg. Zaraz potem uśmiechnął się pod nosem, wyciągnął dłoń i chwycił dyrektora za podbródek. Pociągnął go delikatnie, ale stanowczo w dół, ku swoim ustom, a potem ponownie połączył ich w namiętnym pocałunku, znów zamykając kochanka w uścisku swoich ramion.
- Nie - odparł wreszcie, całkiem spokojnym i opanowanym tonem, bez minimalnej nawet zadyszki po tak intensywnym doznaniu. Pozwolił niepewności Mike'a odrobinę wzrosnąć, nim nie pokręcił głową:
- Dzisiaj zostajesz. Wystarczy ci spacerów i kobiecego towarzystwa. Połóż się grzecznie, przykryj kołdrą i odpocznij. - Pocałował go jeszcze raz, tym razem krótko. - Zasłużyłeś. - Zapewnił go delikatniejszym tonem, przesuwając się lekko w stronę brzegu łóżka, pozostawiając towarzysza na środku.
Materac nie należał do małych, mogli spędzić całą noc śpiąc obok siebie, a jednocześnie nie dotykając się żadnym fragmentem ciał. Rzadko zasypiali przytuleni - taka pozycja, jakkolwiek by nie była romantyczna, wiązała się z pewnymi ograniczeniami i niewygodą, a Michael nie zawsze potrzebował długiego, zapewniającego o bezpieczeństwie i chwalącego uległość, przytulania, całowania i szeptania. Zwykle wystarczało im dzielnie łóżka - co nie zdarzało się wcale tak często.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyWto Maj 01, 2018 5:06 pm

Sądził, że skoro ich relacja wróciła do normy, to powinien spędzić noc u siebie – nawet jeśli wciąż zalegała w jego mieszkaniu Elisabeth. Bał się ponownej konfrontacji z nią i to nie przez to, że nie poradziłby sobie. Po prostu nie miał siły i ochoty na dalsze emocje, chciał przejść dalej i skupić się na Dominicu. Niemniej jednak nigdy nie prosił o pozwolenie na zostanie na noc. Nie byli standardowym związkiem, więc nie wymagał podobnych rzeczy...
Dlatego też zachowanie matematyka bardzo mocno go zaskoczyło. Dał się przyciągnąć do tej krótkiej, słodkiej pieszczoty, poddając się mu. W jego ramionach nie musiał walczyć, a ulegać. To było najsłodszym doświadczeniem jakiego w swoim życiu doznał...
- Mm... - mruknął, ponownie wsuwając się pod kołdrę, układając wygodnie, ale z zachowaniem odpowiedniego dystansu. Tak było milej i bezpieczniej. Ważne, że noc mogli spędzić w jednym łóżku, nic innego nie miało znaczenia. - Dobranoc – zakończył ich rozmowę gładko, wtulając się w poduszkę dalej pachnącą Dominikiem.
Ileż marzył o tym wieczorze...
Zmęczenie dawało się jednak bardzo mocno we znaki i już po niedługiej chwili odpłynął zupełnie, zasypiając. Nawet przez sen nie wtulał się w niego. Czasami jedynie szukał dłonią tego drugiego ciała, aby upewnić się, że przy nim jest. Później cofał w rękę i znów spał zupełnie odprężony i rozluźniony w swojej części łóżka. Blisko, ale nie natarczywie.
Dawno nie był tak rozluźniony. Przyjemnie wyczerpały go seksualne doświadczenia, ale nie tylko o to chodziło. W towarzystwie matematyka sypiał najspokojniej... To przy nim było przecież najbezpieczniej.
Dopiero nad ranem jego sen przestał być tak cichy. Spacer nocą pośród deszczu przez całe miasto jednak go pokonał – temperatura ciała Michaela wzrosła wyraźnie.
- Szlag by to... – mruknął, podnosząc się z łóżka. Nie obudziłby go tak po prostu – to nie było w jego stylu. Wolał sam zająć się sobą niż prosić o jakąkolwiek pomoc... Naciągnął porzuconą gdzieś bluzkę i bez słowa udał się do łazienki, musząc się najpierw odświeżyć.
W takich momentach – mimo przyjemnej nocy – zaczynał żałować, że został na noc. Męczyć się ze sobą wolał sam na sam.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyWto Maj 01, 2018 10:25 pm

Dom wiedział, że byli dopasowani z Michaelem. Spędzili naprawdę dużo czasu w swoim towarzystwie, odnajdując swoje wspólne tempo, równowagę, potrzeby i granice - i pomimo przerwy, odnaleźli się bez żadnego problemu, zaspokajając i zapewniając dokładnie to, czego drugi kochanek potrzebował. Matematyk mimo pewnej oczywistości tej sytuacji, przyjął ją z niesamowitym zadowoleniem. Wspólnie spędzona noc może nie była dla nich częsta, ale - nawet biorąc pod uwagę fakt, iż przez pewien czas Mike żył z kimś innym, o zupełnie innych zwyczajach - jego kochanek wciąż sprawował się w łóżku idealnie. Dokładnie tak, jak powinien, żadnego żądania, żadnej bezczelności, tylko spolegliwość i czułość. Dominant zasnął dopiero po chwili, wpatrzony w śpiącego spokojnie uległego, nie uciekając od jego dłoni, gdy pojawiła się na nim po raz pierwszy, z pewnego rodzaju melancholią upewniając się, że faktycznie znów byli razem. Może on też tego potrzebował?
Zamknął oczy, powoli odpływając, przyjemnie rozluźniony i uspokojony.
Wreszcie był znowu na swoim miejscu.

Już ruch kochanka wybudził Morrisa z głębokiego snu, ale dominant nie podniósł natychmiast powiek, rozkoszując się jeszcze ciepłem i miękkością posłania, pozwalając dźwiękom przemieszczającego się dyrektora dotrzeć do uszu, ale chwilowo nic z tym faktem nie robiąc. Dopiero szum prysznica wyrwał go z przyjemnego otępienia. Ziewnął, przetarł dłonią twarz i chwycił zegarek znajdujący się na komódce przy łóżku, spoglądając krzywo na wskazówki. Wcześnie. Za wcześnie, by uległy ot tak uznał, że chce się umyć i przywitać swojego Pana gorącym, czystym ciałem.
Coś musiało być nie tak.
Dominic nie był panem tylko dlatego, że potrafił wydawać polecenia, ale też dlatego, że dobrze sobie radził w ocenianiu potrzeb uległych, dostrzegał często to, czym niekoniecznie chcieli się chwalić i zapewniał im bezpieczeństwo nawet wtedy, gdy nie byli chętnie przyznać się, iż potrzebowali takiego zapewnienia.
Dlatego podniósł się z łóżka, narzucił na siebie dresowy komplet i przemieścił w stronę łazienki, stając w drzwiach, opierając ramieniem o framugę i wpatrując sennie w zamknięte drzwi prysznicowe, cierpliwie czekając, aż kochanek je otworzy i wyjdzie.
Chwycił szlafrok swojego uległego, przerzucając go przez przedramię i... znieruchomiał, przymykając sennie oczy.
Gdy nauczyciel literatury wreszcie wychylił się spod ciepłego strumienia, podał mu miękki materiał i uśmiechnął się łagodnie.
- Coś się stało, Michael?
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptySro Maj 02, 2018 3:12 pm

Było mu zimno i gorąco jednocześnie, a w głowie nieprzyjemnie szumiało. Co jak co, ale nie takiego efektu ich pierwszej wspólnej nocy się spodziewał... Choć zaczynał się domyślać, że nie to jest powodem jego złego samopoczucia.
Nocny spacer musiał mieć swoje skutki, jak widać.
Zimny prysznic był zbyt irytujący, za to gorący również nie dawał ukojenia. Zatrzymał się gdzieś pośrodku, pośpiesznie dokonując wszystkich niezbędnych czynności, aby jak najszybciej pozbierać się i zacząć chorować w swoim mieszkaniu. Nawet jeśli dalej była tam Elisabeth, wolał spotkanie z nią niż bycie problemem dla Dominica.
Nie usłyszał jego kroków, nie zarejestrował momentu w którym mężczyzna wszedł do pomieszczenia. Dopiero gdy opuszczał kabinę prysznicową, zauważył go.
- Obudziłem cię... Przepraszam – odezwał się, sięgając po ręcznik, aby otrzeć swoje ciało. Normalnie nie przepadał jakoś za swoją fizycznością, ale noc u boku tego mężczyzny wyraźnie podnosiła samoocenę. Przynajmniej do tego stopnia, że nie musiał się chować przed jego spojrzeniem w panice. Zrobił więc to spokojnie, przepasając sobie ręcznik w biodrach i dopiero wtedy podszedł do niego.
- Kiepsko się czuję... – przyznał, nieco rozczulony zachowaniem Doma, który najwyraźniej wciąż pozostawał bardzo śpiący. Takie momenty czyniły matematyka bardziej przestępnym, mającym zwyczajne ludzkie problemy... Jeśli nawet Michaelowi zdarzało się go idealizować, to w takich momentach zachwycał się nim w zupełnie inny sposób.
Wyciągnął przed siebie dłoń i czułym gestem dotknął jego policzka, zaraz uśmiechając się ciepło.
- Wracaj spać. Ubiorę się i pójdę do siebie. To tylko przeziębienie – wyjaśnił.
Tego akurat nigdy Dominic nie zdołał go oduczyć – Michael w bardzo wielu momentach myślał o sobie jak o zbędnym problemie. Dodatkowo jeśli z jakiegoś powodu należało się nim zajmować, to czuł się jeszcze gorzej. Dlatego też planował czym prędzej opuścić jego mieszkanie...
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptySro Maj 02, 2018 6:44 pm

Matematyk łypnął na kochanka z góry, obdarzając zdecydowanie niepochwalnym spojrzeniem.
- Mówiłem, że nic dobrego ci z tego spaceru nie wyjdzie. Nie mogłeś podjechać taksówką, albo po mnie zadzwonić? - mruknął, nadal brzmiąc sennie, obejmując uległego i przyciągając do siebie, by oparł się na jego piersi. Westchnął ciężko, całując go zaraz w czoło. - Wracaj do łóżka, przyniosę ci przeciwzapalne - mruknął, przytrzymując go przy sobie jeszcze chwilę. - I przeciwgorączkowe, jesteś za ciepły. Masz jeszcze jakieś inne objawy? - spytał, wreszcie powoli się wybudzając i zaraz patrząc ostro na towarzysza, widząc ewidentny zamiar wyrażenia protestu na polecenie. Uniósł brew wysoko.
- Michael - powiedział znaczniei dobitniej, swoim "domowym" tonem, nieznoszącym ani słowa protestu. Chwycił go za ramiona i popchnął w kierunku sypialni, nie spuszczając z niego wzroku i... zaraz obdarzając jego tyłek mocnym klepnięciem. - Do łóżka.
Gdy uległy przeszedł przez drzwi sypialni, starszy mężczyzna wywrócił oczami, ziewnął i przeszedł do kuchni, wyciągając leki z jednej szafki i składniki do kanapek z drugiej. Przygotował kilka, niezbyt wymyślnych, zagotował kochankowi wrzątek na lekarstwo, a potem przeszedł z powrotem do pokoju, ze wszystkim ułożonym na niewielkiej, prostej tacy. Uśmiechnął się do nauczyciela literatury, kręcąc od razu głową, ucinając wszelkie protesty w zarodku. Podał mu trzymane rzeczy, położył się obok, układając głowę na poduszce, ale jeszcze nie zasypiając, czekając aż jego gość wszystko zje, wypije i zażyje. Potem przykrył go dokładnie kołdrą i kocem, chwycił za ramię i przyciągnął do swojej ciepłej piersi, zamykając w bezpiecznym uścisku.
- Czasami jesteś strasznie wyszczekanym uległym, nie wiedzieć czemu. Niby tak dobrze sobie radzisz, a potem... - Zacmokał, kręcąc lekko głową. Zamknął oczy i westchnął sennie. - Za chwilę lekarstwo zbije cię z nóg i już nie będziesz tak protestował. - Uśmiechnął się kątem warg, z przewrotną satysfakcją. - A jak się pozbierasz, to dostaniesz karę za nieposłuszeństwo. - Ostrzegł jeszcze, układając się wygodniej, ziewając po raz kolejny i... powoli odpływając z powrotem do krainy snów.
Nie istniała siła, która mogłaby o tak wczesnej porze całkowicie wybudzić Morrisa. Spełnił swój obowiązek, zajął się kochankiem, więc... mógł wracać do spania.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptySro Maj 02, 2018 9:15 pm

Bycie uległym wcale nie było takie proste... Samo przełamanie się i przyznanie do tego przed sobą było trudne. W żadnym stopniu nie chciałby być niemęski, a właśnie z tym kojarzono większość uległych. Kiedy już zaakceptował seksualny aspekt tego doświadczenia, czerpiąc z niego niesamowitą przyjemność, nastąpiły inne rzeczy. Jak chociażby relacja z Dominikiem, w której poza łóżkiem również był uległy. Choć nigdy nie czuł się zniewolony lub upokorzony przez mężczyznę (poza sypialnią!), to jednak jakiekolwiek kłócenie się z nim i stawianie jawnego sprzeciwu było niemałym problemem.
Poinstruowany, chciał raz jeszcze powiedzieć, że pójdzie do siebie.
Skierowany w stronę sypialni, chciał zaprzeczyć.
Gdy wchodził już do łóżka, chciał krzyczeć, że z niego zaraz wyjdzie!
A kiedy podano mu kanapki i leki, niemal rzucił się na tacę, sięgając po pierwszą lepszą rzecz do zjedzenia. Nawet choroba nie była w stanie pozbawić go tak niesamowitego apetytu, którym zwykle emanował. Jeść, jeść, jeść... Dbał o to, aby posiłki były zdrowe i nie naruszały zbytecznie jego linii, ale jednak odmawianie sobie czegokolwiek przychodziło mu z trudem.
Wzięcie leków było więc automatyczne, a gdy tylko silne ramiona objęły jego ciało, przyciągając do siebie, czuł jak się rozpływa. W takich momencie jakakolwiek kłótnia nie mogła mieć miejsca... Szarpanina? Nawet nie przeszło mu to przez myśl!
Chciał mu ulec. Pragnął tego. Znów całym sobą chciał być mu posłuszny i oddany...
Ciche westchnienie uciekło spomiędzy jego warg.
- Ukażesz mnie? – wymruczał. - W porządku... – dodał zaraz bez cienia jakiegokolwiek sprzeciwu w głosie, zamykając oczy. Nie potrzebował wiele czasu, aby zupełnie odpłynąć, ciesząc się jego obecnością tak blisko. Uwielbiał tego człowieka, cholernie. Nawet, jeśli coś tam mamrotano o karze... Nic nie miało znaczenia, gdy znikał w jego ramionach.
Zasnął głęboko i nawet nadejście ranka nie byłoby w stanie wyciągnąć go z łóżka.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptySro Maj 02, 2018 11:35 pm

Grzeczny... - pomyślał z satysfakcją matematyk, tuż przed tym, jak zasnął.
Następne kilka godzin minęło im w spokoju. W pewnym momencie pozycja uległa zmianie, a mężczyźni znów znaleźli się w pewnym dystansie do siebie, niedługo później jednak znów odnaleźli swoją bliskość. Dom spał mocno, ale był wyczulony na wszystkie zmiany w kochanku, dbając o to, by ten dobrze się wygrzał i wyspał, walcząc z podstępnym przeziębieniem. Nie było potrzeby, by wstawali zbyt wcześnie.
Chociaż, gdy Dominic obrócił się, wyplątał z kołdry i uścisku uległego, a potem spojrzał na swój zegarek i dostrzegł iż minęło południe, doszedł do wniosku, że być może jednak trochę przesadził z tym rozleniwieniem. Przetarł twarz dłonią, ostrożnie wysunął się spod kołdry, zawinął nią dokładniej nauczyciela literatury i udał się do kuchni w celu przygotowania czegoś pomiędzy śniadaniem a lunchem, w postaci pachnących apetycznie, słodkich i bardzo puszystych, naleśników. Z dżemem, z owocami, z syropem klonowym i z czekoladą.
Wrócił z tacą z jedzeniem (i lekami) do kochanka, usiadł na brzegu i przysunął ku niemu pachnący talerz.
- Dzień dobry? - mruknął na przywitanie, uśmiechając się pod nosem. Rzadko miał okazję rozpieścić swojego gościa, zwykle ich relacja polegała na dominacji i kontroli, nie zapewnianiu mu wyłącznie waniliowej relacji. Właśnie to "zwykle" doprowadziło do ich rozejścia, dlatego doszedł do wniosku, że coś powinno ulec zmianie, nie tylko w tych kwestiach, które wymienił poprzedniego wieczora, ale też w ich codzienności.
Dobry dominant lubił też rozpieszczać swojego uległego, szczególnie wtedy, gdy była taka konieczność. A że dzięki słodkościom mógł pilnować i kontrolować kochanka... to była dodatkowa korzyść.
- To nie jest obiecana kara, ta przyjdzie jak się pozbierasz. - Puścił do mężczyzny oko, siadając po turecku w pobliżu, obserwując jego poczynania. - Potrzebujesz czegoś, coś powinienem doprowadzić do porządku w twoim mieszkaniu? Na pewno cię dzisiaj nigdzie nie puszczę, musisz się wygrzać. - Lekko poklepał dyrektora po ukrytej pod kocem łydce. Uniósł zaraz brew, dodając znaczące:
- Michael...
Tak na wszelki wypadek, żeby przypadkiem młodszemu mężczyźnie nie przyszło do głowy znów próbować protestować przed życzeniami swojego Pana.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Maj 03, 2018 2:02 pm

Gdyby tylko Michael wiedział, że Dominic chce dodać nieco słodyczy do ich relacji... Z cała pewnością poczułby się bardzo nieswojo. I miałby wrażenie, że wymusił na mężczyźnie takie postępowanie. A przecież nie do tego zmierzał, prawda? Jakiekolwiek naciskanie na Dominica i wymuszanie na nim prób przekształcenia tego związku w bardziej romantyczną czy czułą relację były nie na miejscu.
Może i dobrze, że się rozchorował. Nieco przyćmiony lekami mózg nie był w stanie myśleć o takich rzeczach, dając tym samym szanse na zwyczajne cieszenie się nimi.
Gdy Domnic opuścił łóżko, Michael spał jeszcze smacznie. Zmęczony organizm potrzebował dużej porcji odpoczynkuObudziło go dopiero ciepłe przywitanie.
- Mm... – mruknął, przewracając się na plecy. Wyciągnął ręce za głowę i przeciągnął się w ten sposób, pozwalając sobie na ciche, niskie westchnienie. W tej jednej chwili przypominał rozkoszne, nieco rozleniwione kocie, które ze snu mogłoby być wybawione tylko i wyłącznie przyjemnym posiłkiem.
- Dzień dobry – odezwał się w końcu, siadając na łóżku. Rzucił okiem w stronę przygotowanego śniadania, od razu uśmiechając się pod nosem. Naleśniki do łóżka? Czegoś takiego absolutnie by się nie spodziewał... Ale to było miłe. - Dzięki – dodał zaraz.
Było mu wciąż jakoś nieprzyjemnie zimno, dlatego też naciągnął kołdrę bardziej na siebie i dopiero wtedy sięgnął po przygotowany napój. Upił łyk, słuchając Dominicka.
- To kiepski pomysł... – westchnął. - Chociażby dlatego, że Elisabeth pewnie dalej tam jest i czeka aż wrócę... – dodał, kręcąc głową. Nie chciałby się z nią spotkać, ale robienie problemów Morrisowi było gorszą decyzją. Widząc jednak, że mężczyzna nie zamierza ustąpić, Michael westchnął, kręcąc głową. Nerwowym gestem odgarnął włosy z twarzy, walcząc ze sobą w myślach o to, co powinien, a czego nie. Ale... Jakże mógłby przeciwstawić się decyzji Doma?
- Mam nadzieję jutro lepiej się czuć... Więc potrzebowałbym ciuchów do pracy. I dokumentów z biurka w sypialni. Odnośnie przetargu na organizację balu końcowego... – wymienił, mając nadzieję, że to faktycznie wszystko, co będzie mu kolejnego dnia niezbędne. - Ale chce ci robić problemów, Dominic. Ja mogę sam tam podjechać, wezmę sobie taksówkę przecież... – dodał nieco nerwowo.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Maj 03, 2018 3:06 pm

Dominic uniósł brew wysoko, spoglądając na swojego towarzysza z ciężko do interpretacji miną. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili, lekko odginając do tyłu, opierając dłońmi o materac za plecami.
- Co w związku z tym, że nadal tam jest? - spytał, unosząc brew pytająco. - Sugerujesz, że nie będę w stanie dostać się do mieszkania, zamienić trzech uprzejmych zdań i wziąć wszystkiego, czego ci trzeba? - Przekrzywił głowę, używając równie niejednoznacznego tonu, co spojrzenia. Nie dało się stwierdzić, czy uważał taką sugestię za obrazę, czy raczej ona go rozbawiła. A może w ogóle fakt, że była jego uległego wciąż znajdowała się w mieszkaniu, czynił go odrobinę... zazdrosnym?
Nie sposób było stwierdzić.
- Nigdzie nie idziesz. Ani na piechotę, ani taksówką, ani nawet ja cię nie zawiozę. Zostajesz tutaj i się grzejesz, wystarczy tej bezmyślnej samowolki - oznajmił po chwili, zakładając z powrotem ręce na piersi. - Jedz, nie wygaduj głupot. I pomyśl, co jeszcze mogłoby ci się przydać, bo nigdzie się nie wybierasz. - Uniósł brew wysoko, jakby tylko czekał, aż kochanek zaprotestuje.
Nie obawiał się spotkania Elizabeth. Nie mógł powiedzieć, by pałał do niej olbrzymią sympatią, ale z drugiej strony, nie miał wobec niej też żadnych negatywnych emocji. Była tylko przystankiem na drodze życia Michaela, pomogła mu odkryć, czego tak naprawdę w życiu potrzebuje - i popchnęła go z powrotem w ramiona Doma.
W zasadzie, powinien być jej za to wdzięczny, chociaż do tak pozytywnych emocji wobec kogoś, kto dzielił łoże z jego uległym raczej nie zamierzał mieć.
- Weź wszystkie leki - mruknął, uśmiechając się pod nosem. - Skoro planujesz jutro wracać do pracy, potrzebujesz porządnej pomocy, żeby stanąć na nogi.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Maj 03, 2018 4:17 pm

Tak naprawdę nie wiedział, co myśleć o zachowaniu Dominica ani jak podejść do jego ewentualnego spotkania z Elisabeth. O ile po mężczyźnie mógł spodziewać się pełnej kultury i naprawdę dużego opanowania, to jednak jej zachowania nigdy nie potrafił przewidzieć. Bywała zbyt emocjonalna, wybuchowa, a jednocześnie miała w sobie duże pokłady cierpliwości... Co wygra, gdy faktycznie dojdzie do ich spotkania?
Przegryzając naleśnika, myślał o tym bardzo gorączkowo, jednocześnie mimowolnie starając się znaleźć odpowiedni argument, którym przekonałby Morrisa do wypuszczenia go samego...
W końcu westchnął zrezygnowany, poddając się.
- W porządku – odezwał się po chwili, sięgając po przygotowane leki. - Przecież wiem, że sobie poradzisz i nie dasz się jej pogryźć... – mruknął. Zażył tabletki, popił wszystko i ponownie zakopał się pod kołdrą tak, że właściwie wystawała tylko ciemna czupryna. Obserwował mężczyznę jednak nadal dość uważnie, jakby chciał wyłapać wszystkie zmiany widoczne w jego zachowaniu. Gdyby tylko znalazł odrobinę wątpliwości czy wahania, może zdołałby podjąć tę potyczkę słowną i przekonać go do swojego pomysłu?
… Wątpliwe.
- Chyba nie potrzebowałbym nic więcej. Możesz jeszcze wziąć mi ładowarkę do telefonu... Klucze są w kieszeni kurtki... – westchnął, już ostatecznie się poddając. Był śpiący. Tak cholernie śpiący. Co z tego, że przed chwilą się obudził? Przeziębienie zwykle bardzo mocno zwalało go z nóg i nawet, gdyby Dom powiedział cokolwiek więcej, niewiele by to dało – zasypiał.
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Maj 03, 2018 6:14 pm

Dom uśmiechnął się z satysfakcją, widząc iż jego kochanek zrezygnował z dalszych protestów i grzecznie wypełnił wszystkie polecenia. Tym razem uległość nie cieszyła dyrektora, nie wywoływała w nim też żadnego podniecenia, ale była bardziej niż konieczna. Pogłaskał mężczyznę po nodze, podnosząc się zaraz z łóżka, zabierając tacę, by nie przeszkadzała Michaelowi w kolejnej drzemce.
- Śpij. Zajmę się wszystkim - mruknął uspokajająco, wychodząc z pomieszczenia.
Nie pobiegł od razu do mieszkania swojego uległego - najpierw posprzątał kuchnię, następnie doprowadził się do porządku, ubrał w zwyczajny, granatowy trzyczęściowy garnitur, aż wreszcie znalazł klucze swojego gościa i oddalił się w kierunku auta.
Bezczelnie zamknął za sobą drzwi na wszystkie zamki, tak by Michael przypadkiem nie mógł się gdzieś oddalić.
Podróż do czterech ścian towarzysza przebiegła mu bezproblemowo, w środku niedzieli nie mógł narzekać ani na korki, ani nawet na tak zwanych "niedzielnych kierowców". Dotarł na miejsce, znalazł miejsce do zaparkowania, a potem ruszył w odpowiednią stronę. Wydawało mu się odrobinę nierzeczywiste, iż po raz pierwszy w życiu miał znaleźć się w mieszkaniu McCarty'ego... i to bez jego towarzystwa. Przez krótką chwilę stał przed drzwiami, zastanawiając się, na ile to, co robił, nie było pewnego rodzaju wtargnięciem. Celowo nigdy nie przekroczył tego progu, pozostawiając ich relację wyłącznie w obrębie własnego apartamentu. Znalezienie się w miejscu, w którym dyrektor spędzał wszystkie wolne chwile, być może z jego poprzednią towarzyszką, wydawało się nie w porządku. Jakby naruszał jego intymność.
Głupota.
Wsunął klucz do zamka, przekręcił go, a potem nacisnął klamkę, znajdując się wreszcie tam, gdzie nigdy wcześniej się nie odważył. Zastukał lekko, na wypadek, gdyby Elizabeth usłyszała kroki - i nie przeraziła się, gdy na miejscu swojego byłego zobaczy kogoś zupełnie innego.
Rozejrzał się po mieszkaniu z ciekawością.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Maj 03, 2018 6:36 pm

Mieszkanie było przytulne – to pierwsze, co przychodziło człowiekowi na myśl, kiedy przekraczał jego próg. Ciepłe barwy ścian, przyjemne oświetlenie i kilka zadbanych kwiatów potęgowały to wrażenie.
Pierwszym pomieszczeniem był dość wąski przedpokój, z którego można było przejść do niewielkiej kuchni, zamkniętej łazienki lub salonu – ten ostatni pokój był zdecydowanie największy, choć nie było w nim wielu mebli. Niewielka kanapa na samym środku, telewizor naprzeciwko niej i bardzo dużo książek porozkładanych wszędzie. Począwszy od regałów i półek, a skończywszy na... Podłodze. Tak, zdecydowanie panował drobny nieład. Nie brud, a po prostu nieporządek tak idealnie pasujący do wiecznego roztargnienia Michaela.
Z salonu można było przejść do sypialni lub gabinetu dyrektora.
Nim jednak Dominic zdołał zwiedzić coś więcej niż przedpokój, zabrzmiał niezwykle dźwięczny, przyjemny głos kobiety.
- Mike! Wiedziałam, że wrócisz! – zawołała, wybiegając z salonu i niemal zderzyła się z mężczyzną. Zaraz gwałtownie postąpiła krok w tył, marszcząc czoło. Jej ładne oblicze zachmurzyło się wyraźnie, niemniej jednak pozostawała pełna uroku. Kobieco delikatna, atrakcyjna. Smukła i krucha... Jej ciemne, długie włosy opadały łagodnie na ramiona, przyjemnie kontrastując z bladą cerą.
Niby była ładna. Ale jednocześnie nie tkwiło w niej nic specyficznego. Ot, zwyczajność.
- To ty! No tak! - syknęła wściekle. - Znów namieszałeś mu w głowie!? Dobrze wiem, co lubisz mu robić! To chore, rozumiesz?! Chore! A ty znów sobie go przywłaszczyłeś... Jak przedmiot! - rzuciła oskarżeniami, wyraźnie rozwścieczona, gotowa skoczyć Dominikowi do gardła, jeśli tylko zajdzie taka konieczność. Skąd wiedziała? Przecież wszystko trzymali w sekrecie...
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyCzw Maj 03, 2018 7:48 pm

Dominic rozejrzał się z ciekawością po własności swojego kochanka. Było ciepło, z masą literatury i lekkim nieładem. Przyjemnie, dokładnie tak, jak się tego spodziewał mężczyzna. Jego myśli same podążyły w kierunku porównania jego własnego mieszkania do tego należącego do nauczyciela literatury. W tym miejscu, gdzie stał, nie widział wiele, ale od razu mógł dużo powiedzieć o gospodarzu. Michael odcisnął tu wyraźne piętno własnej osoby.
Matematyk uśmiechnął się pod nosem, chowając klucze do kieszeni i zamykając za sobą drzwi. Był ciekaw, jak bardzo zmieniłaby się jego własna przestrzeń, gdyby dodał do niej trochę papierów i książek, może niekoniecznie tak chaotycznie rozłożonych, ale... mimo to, będących na zewnątrz. On był zawsze raczej minimalistą, wszystkie rzeczy przechowywał albo w pudełkach, albo na czytniku, nie zawalając bezsensownie przestrzeni, która mogłaby być pusta i nie zbierać kurzu.
Z drugiej strony... może trochę koloru by dodało jego mieszkaniu życia?
Włożył ręce do kieszeni, pogrążony w rozmyślaniach zmierzając w stronę salonu, gdy... zaatakowała go wysoka kobieta o delikatnej urodzie. Już zdążył o niej zapomnieć, uznać że jednak się oddaliła w sobie tylko znanym kierunku... no trudno.
Przywołał na twarz uprzejmy uśmiech, wyciągnął dłoń i... znieruchomiał, unosząc brwi wysoko. Schował z powrotem dłonie do kieszeni, rezygnując z neutralnego przedstawienia się.
Przypominała rozsierdzoną kotkę.
- Pani wybaczy, ale nie wiem, o co chodzi - oznajmił spokojnym tonem, spoglądając na kobietę z mieszanką uprzejmego zdumienia i rozbawienia. - Michael dzisiaj nie wróci do siebie - w tym miejscu zrobił znaczącą pauzę, żeby ostatnie słowo zawisło przez chwilę w powietrzu pomiędzy nimi i zasugerowało kobiecie, co też powinna ze sobą w tym momencie zrobić. - Dlatego przyszedłem po kilka niezbędnych rzeczy. - Uśmiechnął się trochę szerzej, delikatnym gestem przesuwając kobietę na bok i ją wymijając. - Czy potrzebuje pani pomocy w wyniesieniu własnych? - spytał, zatrzymując się w pół kroku, na progu salonu, odwracając do kobiety z uprzejmą łagodnością.
Powrót do góry Go down
James B.I will bite you
James B.

Data przyłączenia : 25/02/2018
Liczba postów : 547
Zachowaj opanowanie - Page 4 6mEWl

Cytat : Gucci, Gucci, Prada, Prada

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyNie Maj 06, 2018 11:25 am

Elisabeth potrafiła być urocza – inaczej Michael nie zniósłby z nią aż tak długiego czasu. Miała w sobie wiele piękna, była przepełniona miłością i zawsze taka miła, uśmiechnięta... Ale najwyraźniej nadszedł w jej życiu moment, w którym ta ładna strona całkowicie znikała i budził się w niej ktoś zupełnie inny.
- Pan chyba jest niepoważny! - odpowiedziała wściekle, marszcząc czoło, przez co wydała się dużo starsza, mniej atrakcyjna. Naburmuszone oblicze tej kobietki nie było ładne...
- Moje rzeczy tutaj zostaną, bo ja się nigdzie nie wybieram! – oznajmiła, wypinając dumnie pierś. W tym jednym momencie Dominic mógł z łatwością zrozumieć, jak musiało wyglądać życie Michaela przez cały ten czas. Teoretycznie wymagano od niego stricte męskiej postawy, gdzie musiał kierować domem, szkołą i wieloma innymi sprawami, a jednocześnie miał nad sobą... Ją. Silną, waleczną, cholernie upartą i jednocześnie zupełnie zamkniętą na inne podejście do problemu, skupioną tylko i wyłącznie na tym, co sama odczuwała. W emocjach bywała egoistyczna, zupełnie nie biorąc pod uwagę uczuć innych osób.
- To mnie rujnuje! - syknęła wściekle, chcąc aby i Dominic zaczął odczuwać poczucie winy. Nim jednak zareagował, sięgnęła po swój płaszcz i naciągnęła materiał na drobne ramiona. Raz jeszcze zwróciła się w stronę matematyka. - Przekaż mu, że jak tu wróci, to dalej mnie zastanie, bo nigdzie się nie wybieram. A jeśli nie wróci, to jego pieprzony szczur nie dostanie ode mnie żarcia – stwierdziła, wskazując na metrowe terrarium umieszczone pod jedną z półek z książkami. Oczywiście nie było w niej szczura, a po prostu chomik aktualnie zakopany głęboko pod ściółką. Najwyraźniej nawet on miał dość awanturującej się Elisabeth...
Nim jednak Dominic zdążyłby zaprotestować bądź wyrazić jakkolwiek swoją opinię, kobieta odwróciła się na pięcie i wybiegła z mieszkania, zostawiając mężczyznę samego z tym problemem. Gdyby chciał, dogoniłby ją gdzieś na schodach... Ale czy warto biec za kimś takim?
Powrót do góry Go down
ArgentOpportunist Seme
Argent

Data przyłączenia : 18/07/2017
Liczba postów : 856
Zachowaj opanowanie - Page 4 Tumblr_nbpob5p6bK1r9us6no3_500

Cytat : I wanna do bad things with you.

Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 EmptyNie Maj 06, 2018 1:41 pm

Dominic pozwolił sobie na chwilę bezsensownego zdumienia. Skąd jego uległy wziął tę kobietę? Dlaczego uznał ją za odpowiednią dla siebie? Jak mógł w ogóle wpuścić ją do swojego mieszkania?
Nie przeoczył ponownego powrotu do nieformalnego sposobu zwracania się do niego. Nie podobało mu się to podejście, nie dość, że pozbawione szacunku, to jeszcze wcale nie przyzwolone. Nie przedstawił się jej, nie spytał o jej imię, więc powinna traktować go jak obcego. Mogła uważać, że jest u siebie i wszystko jej wolno, ale tak zdecydowanie nie było. 
Morris zamierzał tego dopilnować.
Nie pobiegł za kobietą, zamiast niepotrzebnych kłótni, które i tak prowadziły donikąd, decydując się na telefon do... ślusarza.
Za odpowiednią cenę ludzie byli gotowi zrobić naprawdę wiele, nawet w dzień wolny.
Michael może nie pochwali jego działań, ale z drugiej strony, Dom zakładał, że mężczyzna ma do niego zaufanie i jest świadom, że nigdy by nie zdecydował się wchodzić z butami w jego życie. Nie planował niepotrzebnie dyskutować z naburmuszoną eks, nie planował jej zastraszać ani grozić - po prostu uniemożliwi jej powrót do mieszkania, które od początku nie było jej. Jeśli nauczyciel literatury będzie chciał dalej mieć z nią jakiś kontakt, wyjaśnić nieprzyjemną sytuację, czy cokolwiek innego - będzie mógł śmiało to zrobić. Cała wina spadnie na nieprzyjaznego matematyka, który - nieproszony - podjął decyzję za niego.
Mężczyzna podszedł ostrożnie do szklanego terrarium i delikatnie zastukał palcem w ścianę, wypatrując bogu ducha winnej istoty, której zagłodzeniem groziła ta harpia. Słowo "szczur" nie nastawiło go pozytywnie, za zwierzętami ogólnie nie przepadał, ale nie chciał mieć na sumieniu czegoś, co musiało być dla Michaela chociaż trochę ważne, skoro znajdowało się w jego mieszkaniu i żyło.
No, przynajmniej na to liczył Dominic.
Gdy przekonał się, że futrzasta kula żyje, ma się względnie dobrze i ma w klatce jedzenie - chwalmy pana, bo Morris nie wyobrażał sobie wsadzania tam ręki! - wrócił do oglądania mieszkania, niespiesznie poznając otoczenie, w którym jego uległy spędzał sporo czasu.
Zaskakująco łatwo przyszło mu wyłapanie elementów należących do byłej partnerki Michaela. Bez większego zastanowienia zaczął je zbierać, układając na jednym fotelu, aby pomóc kobiecie wynieść się możliwie najsprawniej z miejsca, które nigdy do niej nie należało.
Przerwało mu przybycie ślusarza z nowym zamkiem do drzwi - otworzył mu więc, podziękował za szybkie przybycie, a potem zostawił z robotą, samemu wracając do niewielkiego, dosyć nieinwazyjnego, sprzątania mieszkania. Po drodze przygotował też rzeczy, których zażyczył sobie sam właściciel, szczęśliwie nieświadomy i śpiący u niego w łóżku.
Dom nie skończył przez wymianą zamka, ale przyszedł, zapłacił i zdecydował się wrócić do kochanka, zostawiając resztę na później. Przed wyjściem ładnym, czytelnym pismem stworzył niedługi list dla Elizabeth, uprzejmie prosząc o napisanie, czego zwrot by sobie życzyła.
Całuski.
Skierował się z powrotem do swojego apartamentu, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Zachowaj opanowanie   Zachowaj opanowanie - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
Zachowaj opanowanie
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
 Similar topics
-
» To zachowaj dla siebie.

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: