Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nigdy nie wiadomo.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySob Lip 08, 2017 3:47 pm

Pierwsze miłości poznajemy jeszcze w szkole; szalejące zmysły, pożądanie ponad normę, szaleństwo. Człowiek pragnie zostać w tym stanie do końca swych dni.
Pierwsza miłość rozkwitła jeszcze w okresie liceum pomiędzy dwoma przyjaciółmi, X oraz Y. Sielanka trwała do ostatniej klasy, po której ich przysłowiowe drogi się rozłączyły . Tak mija hmm, 7, 5, 9 lat. Jeden z nich zostaje znanym oraz szanowanym piosenkarzem z ciągutkami ku modzie, przy czym drugi wiedzie spokojne ale i nie takie złe życie, mimo bycia zwykłym, szarym człowiekiem. Dochodzi tu do spotkania byłych kochanków. Podobno stara miłość nie rdzewieje.. czego prawdę przyznaje Pan gwiazda, czując dokładnie to samo co lata wcześniej do niepozornego, szarego człowieczka. Niestety jego bogactwo oraz urok nie działają na wszystkich, a konkretniej na jedną osobę. Byłą miłość z lat licealnych. Ten szary człowiek kiedyś dobrze mu znany, dziś stał się zagadką, która ponad wszystko skrywa w sobie małą dziurę po stracie, mając mu poniekąd za złe.. Właściwie po cichu wini gwiazdora za koniec tego co mogło być piękne. Szary człowieczek nie jest tym samym otwartym osobnikiem, u którego były kochanek bez problemu wyczytywał buzującą emocję oraz różnorodne uczucia. Wszystko się zmieniło.
Nigdy się nie poddawaj.

Zwyczajny człowieczek - Zerlov
Pan gwiazda - Veneziane

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyNie Lip 09, 2017 12:26 pm

Nigdy nie wiadomo. Large

Imię wraz z nazwiskiem: Sebastian Eluard
Wiek: 26 lat
Wygląd: Mierzący 178, jego skromnym zdaniem miara odpowiednia. Sylwetka postawna, dobrze zbudowana (proszę nie mylić go z napakowanym, bezmózgim świrem. Jest delikatnie umięśniony, bez przesadyzmu). Dążył do tego aby nie zostać chuderlawym ani koksiarskim gościem. Naturalne czarne, niczym smoła włosy, podpadające pod kolor złoty oczy, przystojna gęba, drobny, prosty nos, równie drobne i dobrze skrojone usta, zazwyczaj wykrzywione w lekkim uśmiechu. W parze z smoliście czarnymi włosami kroczy nieco mleczna cera.
Inne:
-Studiował psychologię, trzy lata po których oddał się pasji: gotowaniu. Dziś pracuje w eleganckiej, dobrej restauracji jako szef kuchni. Nie jest znany, zaledwie w swoim kręgu. Młody szef kuchni wygryzł w miejscu pracy starego wyjadacza. Odtąd Ci którzy wiedzieli ten fakt patrzyli na niego z podziwem. W końcu nie doszedł do wygranej po znajomości a dzięki swym umiejętnością.
-Do dziś pozostała mu cicha miłość do kotów, kawy i papierosów.
-Jest dwoma połówkami jabłka. Naprawdę. Lubi imprezy, głośność, chaos, bywa roztrzepany - kocha czytać w ciszy książki, lubi samą ciszę, spokój, odizolowanie od świata, bywa uległy.
-Kulturalny, wyuczony, sympatyczny, lojalny, drażliwy, niecierpliwy, pomocny, egoistyczny, komunikatywny, punktualny, pedant, brudas. Śmieszne i nielogiczne.
-Dostaje zawału na widok marnotrawstwa jedzenia.
-Jeśli ma możliwość chwyta wiatr w żagle i ucieka do innych krajów jako odpoczynek od pracy lub życia. Na ten moment JESZCZE mieszka samotnie. Utrzymuje samego siebie a godna pensja pozwala mu na takie rarytasy. Na ogół jest oszczędny. Wyznaje zasadę, że jeśli coś mu naprawdę nie jest potrzebne to kupno tego aby leżało jest bez sensu.
-Więcej w trakcie pisania..

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyNie Lip 09, 2017 10:46 pm

Nigdy nie wiadomo. 5FCfyCg

Lucien Tresmontant


26 lat | wokalista | 179 cm wzrostu


    WYGLĄDMa piękne, jasne i gęste włosy, które w świetle wydają się niekiedy wręcz białe. Do tego lekko przydługie i delikatnie kręcone. Jego oczy są błękitne wciąż pojawiają się w nich łobuzerskie iskierki. Nie jest zbyt blady. Raz na jakiś czas lubi dać na siebie podziałać promieniom słońca, jednak gdy tylko opalenizna schodzi, od razu staje się blady jak ściana. Wyćwiczył sobie mięśnie. Musiał wyćwiczyć, trenerka nie dawała mu spokoju. Ale on lubi o siebie zadbać. Ogólnie dość mocno o siebie dba i widać to w całej jego osobie. Od mlecznobiałego, idealnie gwiazdorskiego, hollywoodzkiego wręcz uśmiechu aż po jego ubiór, który nigdy nie może być byle jaki. Ma smukłą twarz, wysokie kości policzkowe, dość duże, ładne usta i wąski nos. To wszystko daje mu niemal arystokratyczny wygląd. A jemu to, oczywiście, nie przeszkadza.

    RESZTA
    - Gdyby jakoś to ładnie pozbierać, ma korzenie z połowy Europy - litewskie, włoskie, francuskie... Jego rodzina nigdy się nie nudziła.
    - Chociaż nie należał też do bogatych dzieci. Ba, jego matka była zawsze dość biedna (mówiąc wprost, Lucien pochodzi ze wsi), a jego ojciec wyparł się go po jego narodzinach. Bracia zresztą też go za bardzo nie lubili.
    - Nigdy się tym nie przejmował, przyjaciół znajdując sobie wszędzie wokół.
    - Zawsze był bardzo przebojowy i trudno było mu nie wróżyć ogromnej kariery. Pchał się, gdzie tylko mógł. Kółka teatralne, muzyczne, historyczne... Nie interesowały go tylko przedmioty ścisłe, bo przecież nie ma w nich miejsca na fantazję, to tylko fakty.
    - Oprócz muzyki interesuje się też modą, wie dokładnie co jest na czasie. Dawniej pewnie nazywano by go dandysem.
    - Aktualnie bożyszcze nastolatek i pewnie nie tylko. Jego muzyka jest bardzo różnorodna.
    - Słuchał zawsze strasznie ciężkich zespołów, typu Black Sabbath, chociaż mało kto go o to posądzał.
    - Zawsze mocno gestykuluje.
    - Wegetarianin. Ale to nie ze względu na ideologię, on doskonale wie, jak żyją krówki na wsi. Po prostu mu to nie smakuje.
    - Został zauważony tuż po liceum, nie opłacało mu się już więc studiować i zajął się swoją karierą.
    - Jest zakochany w winie. Tak bardzo.
    - Aktualnie ma pieniędzy jak lodu.
    - Ma już kilka tatuaży. Dwa na przedramieniu, jeden na boku. Myśli nad takim skromnym... Na przykład na szyi...
    - Jest ambitny, czasem arogancki, ciekawy, niecierpliwy, dobroduszny, zmienny, inteligentny, lekkomyślny, lojalny, bardzo wrażliwy, być może czasem naiwny, średnio odpowiedzialny, odważny, niestety próżny, bardzo szczery i na swój sposób szlachetny, sprytny, uparty...
    - Ma wybujałą wyobraźnię i mnóstwo wdzięku.
    - Chociaż czasem ponosił go melanż albo dogadywał się z kimś bardzo dobrze, jakoś nigdy nikt nie potrafił podbić jego serca na dobre. No, może poza jedną osobą.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyNie Lip 09, 2017 11:19 pm

-Gdzie on jest?! Przysięgam, no przysięgam, że jeśli jego szanowna dupa zaraz nie pokaże się na kuchni to go znajdę i wsadzę w nią petardy, ażeby...
Krzyki siwiejącego, z wyrazu miłego, starszego człowieka wybudziły z snu najmniej efektywnego dzisiaj kelnera a to nie lada wyczyn, patrząc na jego możliwości w imprezowaniu. Martin, bo tak nazywał się troll biegający po kuchni jest kierownikiem pięknej, gustownej restauracji Belleza. Niech nikogo nie zmylą krzyki podstarzałego, niskiego człowieczka, w rzeczywistości jest miłym, cichym i bezproblemowym człowiekiem. Nikomu nie wygraża siląc się na swą umiejętność kompromisu. I tym razem nikt nie zwracał uwagi na dzieciaczka o wyglądzie staruszka tupiącego tu i tam.
-Ajaj kapitanie. Już się tak nie pień bo ci żyłka pęknie na szyi, a przy Twoim wzroście to jak zabójstwo.
Na kuchnię wszedł obiekt nerwów trolla. Właściwie wpłynął spokojnie z wielkim uśmiechem na ustach. Sebastian Eluard jest jedną z najbardziej irytujących osób dla Martina na świecie, jednocześnie mając tytuł najlepszego szefa kuchni w okręgu. Gówniarz, bo gówniarz dla starych wyjadaczy a zgarnął taki tytuł. Śmiał się cicho, gdy kierownik go opieprzał, grożąc mu piskliwym głosem, że kolejny raz się spóźnia. -O, nie, nie Martinie. Ja jestem na czas. Mówiłem Ci wczoraj; przyjdę piętnaście minut później. Poza tym sam tu nie jestem. Alex jest od początku.
-Trelemorele! Prosiłem o bycie wcześniej. Dzisiaj mamy ważnego gościa i żadnych do cholery potknięć. Ma być idealnie, zrozumiano?
Dla świętego spokoju po kuchni rozeszło się typowe "ajaj kapitanie", używane w tym miejscu odkąd Sebastian zaczął pracę. Stosunki z Martinem mają w normie. Lubią się oraz szanują, raz na jakiś czas sobie dogryzając. Ah, tak. Gość specjalny. Odkąd tu pracował przewinęło się kilku, jedni mniej wymagający, inni wkurwiający w ciul. Kto tym razem zawita w skromne progi smakowe Sebastiana? Oh, pytanie bez odpowiedzi. Trzeba zacząć od początku; Eluard jako człowiek zwykły do bólu i gorzej ma brzydki zwyczaj nie interesowania się gwiazdami. Ich życie go nie interesowało, miejsca bytu, kto, gdzie, po co i jak. Widząc kogoś znanego zwyczajnie przechodził obok, podczas gdy inni rzucali się podobnie do drapieżnika łowiącego obiadek. M.in. dlatego imię honorowego gościa nie jest mu znane. Ups.

-W imieniu wszystkich chcę serdecznie powitać Pana w naszej restauracji. Życzy Pan sobie specjalnie wybrane przez siebie wino a może szampana?
Minęło właśnie pół godziny odkąd Sebastian przyszedł do roboty. W tym czasie honorowy gość się zjawił a atmosfera wśród innych (oprócz Sebcia) zagęściła się. W swoim tempie szykował kolację specjalnie dla nieznajomego gwiazdora. Martin dzielnie prezentował siebie, restauracje oraz cały personel, chociaż wyglądał jakby miał zaraz zejść na zawał. I tak przy każdym ważniejszym gościu.
-Mogę zaproponować coś Panu czy życzy Pan sobie wybrać coś samemu?
Wiecie jak to jest, gdy człowiek robi coś wiele lat ale przychodzi ktoś jeden i tu nagle profesja idzie się jebać? Kierownik, czyt. troll, Martin, dzieciak w ciele staruszka panikował przy każdej większej grupce ludzi nieco wyżej w hierarchii lub przy jednej, znanej gwieździe. Stary cap pracujący dwadzieścia lat a ręce mu się pociły aż z nich ciekło.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyPon Lip 10, 2017 12:16 am

Koncert, koncert, sesja zdjęciowa, potem wywiad, trzeba zacząć nagrania, ale, o rety, pokaz mody tego obiecującego projektanta, musiał tam być, a potem jeszcze impreza, jakieś groupies stały pod sceną, nieważne, musiał biec, ledwo miał czas na sen, tylko uważaj na gardło, gardło jest wszystkim, co masz oprócz tej śliczniutkiej twarzy!
Kiedy nad tym myślał, jadąc samochodem w miejsca, w których, jak mu się zdawało, przeżył najlepsze lata życia, miał wrażenie, jakby wszystkie dni zlewały się w jedno. Błysk fleszy nigdy mu nie przeszkadzał, jednak kiedy myślał o latach spędzonych w miejscu, do którego teraz jechał… O tym liceum, o wszystkich przyjaciołach, których wtedy miał i nie tylko… Zsunął się na fotelu i westchnął głośno i niemal teatralnie, sięgając po swój telefon. Przed oczami stanęła mu pewna twarz, której nigdy nie zapomniał. Ani tych włosów, ani oczu. Czasem mu się śniły, a wtedy potrzebował jakiegoś mocnego kopa, aby wrócić do siebie. Wspomnienia te nieodmiennie budziły w nim poczucie melancholii. Na szczęście działo się tak rzadko – raz, może dwa do roku, kiedy tylko znalazł się jakiś pretekst, aby wysunąć odpowiednie szufladki w jego umyśle i dojść zawartych w nim myślom do głosu. Teraz taki pretekst był bardzo solidny. Zsunął się na wygodnym fotelu i od niechcenia odrzucił telefon na bok.
- Lucien? Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Spytał, siedzący obok niego agent Jonathan. Był przyzwyczajony do specyficznego charakteru swojej „gwiazdeczki”, ale czasem jego zachowanie naprawdę działało mu na nerwy. Lucien spojrzał na mężczyznę i machnął ręką niedbale.
- Tak, tak, jedzenie, restauracja, mam się z kimś spotkać, bo kontrakt nie podpisze się sam. Boże drogi, mówisz mi o tym piąty raz! – Odparł, a Jonathan chwilę jeszcze mamrotał jeszcze coś pod nosem niezadowolony aż sam spojrzał za okno.

Oczywiście przed samym spotkaniem w wykwintnej restauracji trzeba było dobrać odpowiedni strój. Lucien ubrał więc wspaniałą, szytą na miarę, ciemną marynarkę w nienachalne wzory, a potem skromną białą koszulę i proste, czarne spodnie. Buty oczywiście na delikatnym obcasie.
Wkrótce też przywitał się ze swoim potencjalnym kontrahentem, usiadł z nim przy stole i wciąż śmiejąc się z nim poczekał na obsługę. Nie było w nim nic z melancholii, którą odczuwał wcześniej. Ostatecznie nie było się czym przejmować. Kiedy patrzyło się na niego z dystansu miało się wrażenie, że najchętniej postawiłby wszystkim wokół kieliszek wina. Na widok mężczyzny, obrócił się w jego kierunku i z tym samym, czarującym jak zwykle uśmiechem odparł:
- Wina, drogi panie. Interesuje mnie Chateau Duhart Milon. Będzie taka możliwość? – Spytał grzecznie. – Jeśli nie, zdam się na pana. Wygląda pan na kogoś, kto zna się na rzeczy. – Dodał zaraz.
Ze spokojem, życzliwie wysłuchał wszystkiego, co miał mu do powiedzenia zdenerwowany człowiek i nawet rzucał żartami, aby go rozluźnić. Ach, przecież nie był nikim wyjątkowym!
- Zaproponuj mi. Jestem bardzo ciekawy co możesz mi zaproponować. Tylko bez mięsa. – Zaznaczył i wpatrzył się w mężczyznę wyczekująco, wciąż z uśmiechem. Poniekąd to jego zdenerwowanie nieco go bawiło, ale nie był na tyle wredny, aby dać to po sobie poznać. Wręcz przeciwnie. – Nie wątpię, że będzie to tak pyszne, że osobiście pójdę podziękować szefowi kuchni.


Ostatnio zmieniony przez veneziane dnia Czw Sie 31, 2017 1:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyPon Lip 10, 2017 3:45 pm

W najgorszych przypadkach Sebastian ukazywał stronę o pięknej duszy, wyreczajac Martina w sprawach obsługi honorowego gościa. Jaki taki dodatek, kiedy sam szef kuchni wychodzi z otchłani swej jaskini i zmierza ku ofierze. Zrobił tak z trzy razy. Zazwyczaj nie wyreczał ludzki w takich stawach, bo zwyczajnie lubił popatrzeć jak ci się męczą. Diabeł i anioł w jednym ciele. Tym razem nie zrobił wyjątku. Ściśle pochowany w pałacyku kręcił się po nim. Już od dwóch kelnerów usłyszał jak marnie radzi sobie mężczyzna. Doprawdy chamstwo żeby się tak z kogoś śmiać ale nielogiczne zachowanie Martina przyprawiało o zawroty głowy z śmiechu. Ogólnie rzecz biorąc coś nie pozwoliło mu a raczej zakazało wychodzenia. Założył się z jednym z kelnerów że troll w przeciągu dwóch minut zatnie się przynajmniej jeszcze z siedem razy.

W czasie kiedy jedni z pozoru pracowali inni ledwo dychali. Martin drugi raz poprawiał kołnierzyk koszuli. Jeśli chodziło o wino - nie ma sprawy. Mieli na stanie. Nawet jeśli nie dla takiego gościa sprowadza choćby i zaraz. Skinięciem głowy przywołał do siebie młodego, zadbanego i niego przestraszonego chłopaka. Nowy kelner. Od miesiąca. Poprosił go o przyniesienie wina. I dalej męczył się sam.
-Ja.. My możemy zaproponować Panu.. - kolejne minuty popłynęły na jakaniu, czego raczej nie trzeba opisywać. W końcu stary poddał się. - Wie Pan co? Zawołam szefa kuchni. On państwu zaproponuje coś z własnej ręki. Obiecuję, że panowie nie będą żałować.
Właśnie wykonano najgorszy ruch w życiu. Mężczyzna grzecznie się pożegnał i mniej grzecznie wpadł cały spocony do kuchni. -I jak? Fajnie się pływa w własnym pocie?
Po krótce dowiedział się co i jak. Z śmiechem zgodził się, zaraz po tym jak go chwilę podręczny. Z podobnym śmiechem wychodził z kuchni ale mina mu zrzedla. -O nie. Nie ma kurwa mowy. Nie kurwa nie. Idź mu powiedz, że mnie kurwa nie ma.
I tutaj nastało kilka minut przepychanki pomiędzy wysokim, młodym szefem kuchni a niskim, starym kierownikiem restauracji. Dosłownie. Jeden chciał uciec do kuchni a drugi wypychał go do wnętrza dużego salonu, głośno pytając co on odwala i czy przypadkiem nie jest popierdolony. Przy jednym stoliku siedział ON. To on.. Minęło tyle czasu.. Zmienił się z wyglądu, właściwie wiedział jak się zmienia bo śledził jego życie. Jako jedynej gwiazdy.. Tak tylko troszkę. Odkąd.. Wszystko poszło się jebac próbował się wyleczyć z niego. Zapomnieć. Ciągle zdjęcia, piosenki, plotki mu nie pomagały. Wszędzie go widział i słyszał.. A dziś.. Nie sądził już ze uda im się jeszcze spotkać. Nawet tego nie chciał.. A dziś.. Poczuł gule w gardle.. Pierś bolała. I przegrał. Właśnie stał tuż przed nim patrząc uparcie w pewny punkt na stole. Już nie taki rozbawiony czy pewny siebie. Wyprostowany ale nic więcej.
- W czym mogę pomóc Panom?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyWto Lip 11, 2017 10:40 am

Lucien słuchał wciąż zestresowanego człowieka i uśmiechał się do niego wyrozumiale. Kiedy się zaś się poddał, skinął głową.
- Nie wątpię! – Powiedział jeszcze za nim i odwrócił się do przyszłego kontrahenta, który zdawał się niezadowolony z obsługi. Z kwaśną miną zaczął mamrotać coś pod nosem, układając sobie serwetkę na kolanach. 
- No naprawdę, może powinniśmy iść gdzieś indziej, skoro tutaj tak sobie nie radzą… - Mruczał wciąż ledwo słyszalnie. Lucien odwrócił się w jego kierunku, tym samym siedząc tyłem do drzwi kuchni. Przeoczył więc magiczny moment przepychanki, nie wiedział, co zaraz go czeka (chociaż słyszał urywki). Może to i lepiej, przynajmniej nie rozemocjonawał się za bardzo zawczasu.
- Ten człowiek po prostu się stresuje przed osobistościami, nie ma go co winić. Naprawdę, bywają gorsze przypadki. – Bronił mężczyzny, choć w duchu wciąż był rozbawiony jego zachowaniem. Wiadomo, to i tak lepsze niż na przykład rzucające się na niego dziewczyny, dziwne listy i prezenty, jakieś inne sytuacje o etykietce „turbocringe”, których przy jego popularności nie brakowało. W takim zestawieniu biedny, spocony mężczyzna wypadał nawet urokliwie. 
Lucien oparł się na krześle i potrząsnął delikatnie głową, aby włosy przesunęły się do tyłu, na jego plecy. Przez tę chwilę oczekiwania rozmawiał jeszcze ze swoimi towarzyszami, śmiał się z nimi… 
Żeby zaraz jakby odjęło mu mowę. 
Odwrócił głowę w stronę Sebastiana i otworzył usta, jednak przez chwilę nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Serce poderwało się do szaleńczego galopu, nagle stracił całą ochotę na jedzenie, ale tylko po to, aby mógł wziąć go ze sobą gdzieś, gdzie byliby sami, bez wszystkich tych par oczu, które wpatrzyły się w niego i młodego szefa kuchni. Powiedziałby mu tyle rzeczy, jak bardzo za nim tęsknił, jak dużo o nim myślał, nawet wtedy, kiedy ledwo znajdywał czas dla siebie. Miał ochotę wstać i go przytulić, zapomnieć o reszcie świata i wrócić do czasu, kiedy świat go praktycznie nie znał. 
W końcu odezwał się jego agent, widząc, że jego klient chyba nie jest w stanie mówić. Chyba pierwszy raz w całej ich znajomości widział blondyna w takim stanie, interesujące.
- Co mógłby nam pan polecić? Dla pana Tresmontant oczywiście danie wegetariańskie. – Powiedział spokojnie i rzeczowo. Po tych dwóch zdaniach można było już poznać, że był człowiekiem, który dbał o swój interes i który jeśli chce, zapewne potrafiłby załatwić wszystko. 
Tymczasem Lucien patrzył wciąż na Sebastiana, jakby niezdolny do powiedzenia choćby słowa. Uśmiechnął się tylko, jego widok był jak ciepło wylewające mu się na serce.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyWto Lip 11, 2017 6:13 pm

Wino dostarczono zaraz po pytaniu które padło z ust młodego szefa kuchni. Młody kelner na te parę chwil stał się odskocznią dla Sebastiana. Wraz z innymi spoglądał młodemu na ręce. Biedak chyba wyczuł sytuację bo wino zamiast znaleźć się w kieliszku omal nie ślupnęło na podłogę. Zdarza się. Martin pocił się i jąkał a on posiadał trzęsące się łapy. Kelner odszedł, bo wiadomo jedno; co dobre nie trwa wiecznie, i Sebastian jako przywódca tego piekielnego stada debili w, dla kontrastu, drogiej i ekskluzywnej restauracji, miał za zadanie wypuścić klientów do swych domów zadowolonych. Odchrząknął, wyprostował się, nabrał powietrza do płuc i łapiąc kontakt wzrokowy z jednym z trzech siedzących przy stoliku mężczyzn zaczął mówić.
-Dla Pana Tresmontant polecam na przystawkę grillowane krewetki na sałacie letniej z warzywami z lekkim sosem miodowo paprykowym; ruloniki z cukinii nadziewane serem fetą z suszonymi pomidorami i oliwkami na rukoli z cykorią; bruschetta z pastą truflową i szynką parmeńską lub Burrata di buffala, zaś na główne danie terrina z pieczonych warzyw podana z tatarem z pomidora i pianką z kopru włoskiego na marynowanej cukinii w oliwie; kremowe risotto z warzywami lub Szparagi w maśle z serem fontina. -mówił głośno i wyraźnie, a jednocześnie wydawać by się mogło, że uczył się nazw tych dań długo i rzetelnie, niczym przykłady uczeń i właśnie teraz przedstawiał efekty swej nauki wymagającemu nauczycielowi. Jedno z trzech.
Odczuwał dyskomfort spowodowany jednym z trzech spojrzeń; nie znał dwóch pozostałych mężczyzn. Jeden wyglądał na agenta byłego kochanka, drugi.. nijak. Zwyczajnie. Dobry kumpel, ktoś z rodziny kogo nie znał, fan, chuj wie kto. Uporczywie próbował unikać kontaktu wzrokowego z Lucienem. Czemu tak? Przecież.. przecież, przecież. To nie jest miejsce i czas na rozdrapywanie ran czasu przeszłego, chociaż serce uciekało uchem a umysł próbował kontrolując ciało zabrać go stąd. Zamiast tego kolejny raz nabrał powietrze do płuc i dodał.
-A dla Panów, oprócz tego co powiedziałem, polecam: na przystawkę plastry pieczonej piersi kaczki na karczochach z sosem żurawinowym; podwędzany tatar wołowy lub carpaccio di manzo. Zaś na główne danie: prosty stek wołowy po mojemu; ossobuco z jelenia duszone w czarnym winie podane na puree z grochu z sosem czosnkowym. Na koniec polecam coś na deser ale skupmy się najpierw na czymś konkretnym.
Całe powietrze z niego uleciało. Sztywny Sebastian stał się atrakcja główną wieczoru; Martin stał w drzwiach kuchni i z niedowierzaniem chwytał to co dane mu było widzieć. Eluard natomiast nie czuł się najlepiej. Wspomnienia wracały i jeszcze trochę a wygrają z nim.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyWto Lip 11, 2017 9:33 pm

Kontrahent wciąż coś mamrotał, agent uniósł brwi wyraźnie zdziwiony i średnio zadowolony, kiedy zobaczył młodego kelnera, a Lucien... Lucien praktycznie nie zwrócił na niego uwagi zbyt zaaferowany tym, że stał przed nim prawdopodobnie mężczyzna jego życia. Przynajmniej takie odniósł wrażenie, gdy tylko go zobaczył. Nikt nie budził w nim takich emocji jak on, jego piękny Sebastian. 
No, już nie jego. Niemniej postanowił sobie, że spróbuje znowu. Nie będzie to pewnie łatwe przy natłoku pracy, ale mało go to w tej chwili interesowało, najwyżej będzie jak ta Marilyn Monroe spóźniająca się na nagrania bądź nie przychodząca. Podobnie jak jej, nie wątpił tez, że wszyscy mu wybaczą. Miał nadzieję, że wybaczy mu też Sebastian, kiedy wreszcie z nim porozmawia, powie mu o tym wszystkim, co...
- Lucien? - Jego agent potrząsnął lekko jego ręką, jakby chcąc go przywołać z powrotem do krainy przytomnych. Blondyn spojrzał na niego wtedy tak, jakby dopiero co się obudził i nie wiedział, co dzieje się wokół. - Co chcesz jeść? - Spytał powoli, cierpliwie, jak rodzic tłumaczący dziecku, dlaczego nie można tak po prostu podchodzić do jakiejś pani w autobusie i mówić jej, że jest gruba. 
- A, tak, tak. - Powiedział i uśmiechnął się szeroko, zaraz znów przenosząc wzrok na szefa kuchni (jakaż dostojna ranga, swoją drogą). Był to jeden z tych jego czarujących, hollywoodzkich uśmiechów. Takimi samymi obdarzał nauczycieli, osoby wokół, nawet wtedy, kiedy wcale nie był popularny. Pod tym względem nic się nie zmienił. - Mój Boże, tyle dań, a tylko jeden wybór! - Westchnął teatralnie, a potem przeniósł wzrok znów na Sebastiana. - Jak pan myśli, co może mi zasmakować? - Spytał, uśmiechając się znów do niego, jakby chciał powiedzieć "wiem, że to wiesz, że pamiętasz". Nie mógł się powstrzymać, to było silniejsze od niego. Chciał wiedzieć, że Sebastian również jeszcze coś czuł, że coś zapamiętał z tego, co było i nie wyparł go do końca z pamięci pomimo całego tego czasu, tych ładnych paru lat, które ich podzieliły. Przynajmniej miał taką nadzieje, a jak wiadomo, nadzieja matką głupich.  Bądź co bądź, swoje żywieniowe skrzywienia też miał zawsze. Może nie zmienił się tak bardzo od tamtego czasu? Po prostu zrobił się bardzo rozpoznawalny i stać go było na prawie wszystko, czego chciał. Czy to jakaś zmiana?
Dwaj jego towarzysze westchnęli cicho, jakoś nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że to może jeszcze chwilę potrwać. Zajęli się znów rozmową na jakieś mało znaczące tematy, jednak w każdej chwili gotowi byli złożyć zamówienie. Lucien jednak nie przejmował się nikim.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 9:58 am

Żył sobie spokojnie, nie wyróżniając się spośród tłumu szarych ludzi (miano szefa kuchni nie upoważniało go do rozpoznawalności w tłumie ludzi) i jakoś tak podobało mu się to życie. Uważał się za człowieka przeciętnego do bólu z niewyparzoną gębą i magicznymi rękoma. Ojej, trochę swoje małe ego trzeba podbudować. Pracował z chęcią, dobrze mu było w miejscu pracy, ludzie sami swoi, poza pracą też nie narzekał. Sam na tym świecie nie stąpał. I Panie i Panowie, dotychczasowe życie legło w gruzach a to wszystko przez jedną osobę. Człowiek ten samym swoim bytem zburzył mury prywatnej posesji do serca oraz umysłu Sebastiana. Powrócił na stare śmieci chociaż gospodarz ewidentnie tego nie chciał, czego potwierdzeniem są, a raczej były, mury tworzone przez lata. Tworzyli idealny przykład przeciwieństw. Lucien swobodny i z tym pięknym, czarującym uśmiechem. Sebastian nieco spięty, sztywny, uciekając spojrzeniem byle najdalej od głównego gościa restauracji. Cudowny uśmiech. Nic się nie zmienił. Widywał go na zdjęciach czy filmach wideo i śmiało mógł stwierdzić, że na większości Lucien uśmiechał się szczerze i pięknie. Zapamiętał go.
Całe to pozorne trzymanie się z dala wzrokiem od dawnego kochanka szlag trafił. Jego agent wycofał się na drugi plan, kurwa, tchórz jeden! Niegrzecznie było mówić do kogoś patrząc na boki. Znaczy, Sebastian mógł mówić odwrócony plecami, bo jak jego własna kultura osobista na moment tu zanikała, tak dobro restauracji nakazało mu złapać dawno zanikły kontakt wzrokowy z nim.. Kolana nagle mu się ugięły. Ostatnia bariera została przełamana. Tyle lat leczył się. Pieprzony lokal. Uważał go za drugi dom i próbował zawsze wyrabiać o nim najlepszą opinię.
-Dla Pana na przystawkę polecam krewetki zaś na główne danie terrine, tak moim okiem wydaje mi się, że Panu zasmakuje. Drugą opcją może być połączenie ruloników z cukinii oraz risotto. Osobiście zostałbym przy opcji numer jeden. -silił się na opanowany ton. Nie wiedząc czemu wyczuł na początku drżenie swego głosu. Brzydził się sobą. Spotkał dawnego.. kolegę, nie, nie mógł tak o nim myśleć. Dawny kochanek, jego miłość, która zniknęła i powróciła, chociaż on próbował zapomnieć i wyprzeć się swojej miłości.
Kątem oka spojrzał na pozostałą dwójkę. Z nimi pójdzie o wiele szybciej. Wystarczyło tyko uporać z nim. Wróci do swojej jaskini, przygotuje dania i zajmie się resztą. Po pracy wróci do domu i będzie gorzej.
-Więc co dla Pana, Panie Tresmontant?
Wysiadał i po cichu wiedział, że jeśli Lucien zaraz nie zamówi, Sebastian bez słowa opuści salon. Miał 26 lat ale spotkanie z dawnym ukochanym okazało się być ponad jego siłami.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 1:09 pm

Podziwiał jego fachowość, gdy mówił te wszystkie rzeczy. Że potrafił tak chłodno podejść do sytuacji. Zresztą, był taki zawsze. Nic się nie zmienił, a to sprawiło, że ponownie w sercu wokalisty pojawiło się przyjemne ciepło. Dotąd bał się, że jeśli kiedyś się znów zobaczą, okaże się, że Sebastian podczas jego długiej nieobecności przeszedł jakąś fatalną transformację. Że nie jest już taki, jak go zapamiętał, ba!, że może go nie poznać gdzieś idąc w tłumie. Tego bał się najbardziej - utracenia go na dobre, żeby dawny Eluard pozostał tylko w jego wspomnieniach.
O dziwo jednak przez myśl mu nie przeszło, że zmiany mogą polegać na czymś innym. Na przykład tym, że Sebastian sobie kogoś znalazł. Same takie przypuszczenia złamałyby mu serce, może dlatego ich do siebie nie dopuszczał.
Zamiast tego cieszył się tą chwilą, samym tym delikatnym drżeniem głosu i jakimikolwiek innymi oznakami ze strony ciemnowłosego, że Lucien nie stał mu się obojętny. To dawało nadzieję na to, że może nie wszystko stracone. Boże, tak bardzo miał nadzieję. 
- Zdam się więc na pana. - Powiedział swobodnie i uśmiechając się wciąż do niego i patrząc mu prosto w oczy. Nie miał takiego problemu z kontaktem wzrokowym z właściwie nikim, poza tym był jak otwarta księga. Ta radość z zobaczenia Sebastiana była w nim widoczna już na pierwszy rzut oka, a jako że panowie jeszcze się znali... - Poproszę opcję numer jeden. - Odparł i zamknął kartę, zaraz odkładając ją na bok. 
Na szczęście Eluarda panowie towarzysze mieli już wybrane pozycje odnośnie tego, co chcieli zamówić i nie mieli zamiaru tego przeciągać w nieskończoność. Woleli mieć to już za sobą i przejść wreszcie do konkretów typu ustalanie warunków i tak dalej, i tak dalej. Lucien cieszył się, że miał ze sobą swojego agenta, bo był pewien, że nie będzie mógł już myśleć o niczym innym jak Eluard. Pewnie teraz dałby się naciągnąć na wszystko, nawet największą głupotę z tego prostego względu, że duchem byłby gdzieś indziej. 
Obaj mężczyźni zamówili więc szybko wybrane przez siebie dania. Robiąc to, agent Luciena zmierzył Sebastiana wzrokiem tak dyskretnie, jak tylko mógł. Chciał wiedzieć co to za jeden i co go łączy z jego klientem. Nie ze względów emocjonalnych, po prostu widząc reakcję blondyna zaczął się obawiać, że ten kucharz stanie się jakąś poważną przeszkodą na drodze do realizowania planów związanych z karierą Tresmontanta. Kto wie, co mu odbije? Pracowali ze sobą parę lat i mężczyzna wiedział, że miał do czynienia z osobą nieprzewidywalną.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 2:10 pm

Z ulgą przyjął usłyszane zamówienie. Żaden długopis ani notesik nie widniał w jego dłoniach. Trzymał je za plecami. Posiadał dobrą pamięć a te kilka dań nie jest wcale trudne do zapamiętania. Z Luciena przeniósł żywsze spojrzenie na pozostałą dwójkę. Z nimi poszło najszybciej.. Tego się spodziewał. Po ich twarzach widać było, że główną atrakcja dzisiejszego spotkania nie jest jedzenie a dobicie utargu. Tym lepiej. Zrobią swoje, zjedzą i szybko pójdą.
-Przyjąłem. Z góry życzę smacznego i mam nadzieję, że będzie Panom smakować.
Skinięciem głowy pożegnał się. Bo co miał powiedzieć? Do widzenia? No niby najlepiej. Do zobaczenia? Nigdy. Za dużo zdradził sobą. Niby studiował psychologie ale to nie tak, że nagle był medium czy potrafił zapanować sam nad sobą. Ludzie są tylko ludźmi.
-Sebastian, co to było? - ciche, słabe pytanie doszło do kucharza wchodzącego do swojej oazy, gdzie reszta personelu uwijała się niczym mrówki. Oprócz trzech głównych gości w restauracji kręciło się wiele innych. Martin stający obok drzwi patrzył nań z rezerwą. -Nic co powinno Cię interesować. Serio. Niech wszyscy zabierają się dalej do swoich spraw i przy okazji nie ma mnie więcej dla nikogo. Jestem tu tylko kucharzem.
Dania zostały podane w zastraszająco szybkim tempie. Priorytetem stała się trójka mężczyzn, więc poniekąd dlatego. Kolejnym powodem jest sam Sebastian. Osobiście uwijał się szybko z potrawami i tak kierował innymi aby szybko i dokładnie zrobili swoje zadania. W całości oddawał się swojej pracy.
Z każdym kolejnym zamówieniem wydawał się być coraz mniej obecny. Nie szło mu źle ani nie robił błędów ale komunikacja wśród personelu zanikała. Poprosił Martina aby nikomu nie pozwalał z nim rozmawiać ale wątpił aby kierownik dotrzymał słowa. Wielką wadą staruszka jest uległość. Długo się z nikim nie spierał a w sporach na starcie stał na pasie przegranego.
Zżerały go wspomnienia. Dobre, najlepsze i najpiękniejsze. Próbował zapomnieć ale wspomnień człowiekowi nie uda się wymazać z pamięci. Po nim był w trzech związkach. Wszystkie trzy związki szybko się rozpadły a on po ostatnim postanowił nie szukać tylko żyć samemu. W każdym z trzech związków przeszkadzał mu obraz byłego ukochanego. Pierwsza miłość bywa najgorszą.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 4:30 pm

Tak, jak przypuszczał, spotkanie Sebastiana zmąciło cały jego spokój i już nie interesował się niczym wokół. Jego agent musiał to wyczuć, walczył o swoje racje jak lew, zapewniał mu najlepsze warunki, a Lucien tylko przytakiwał, kiedy zadawał mu pytania dla formalności.
Nie stresował się, w końcu sukces pana Tresmontant to sukces także jego, a nikt nie lubi robić sobie pod górkę.
Jedząc, próbował wyobrazić sobie co teraz robi Sebastian, jak jego posiłek został przygotowany przez ludzi, którzy musieli się go słuchać. Myślał też o tym, co mu powie, kiedy wreszcie będzie mógł z nim normalnie porozmawiać, jednak żaden z jego pomysłów mu się nie spodobał. Do diabła z tym! Nie było się nad czym zastanawiać, będzie improwizować, zresztą to zawsze wychodziło mu najlepiej. Stanie się, co ma się stać. 
Lucien jednak nie należał do osób cierpliwych, a przez to czas strasznie mu się dłużył. Każde danie po kolei, potem jeszcze deser, który jednak zamówili już bez konieczności wychodzenia Eluarda, jeszcze trochę wina, omówienie warunków, potem kolejne zawodowe żarciki. Haha, przekomiczne, dajcie mi już stąd iść.
Kiedy wreszcie mężczyzna umówił się z nim na podpisanie wszelkich umów, blondyn od razu wstał i z  tym swoim uśmiechem, dzięki któremu ludzie potrafiliby wybaczyć mu wszystko, powiedział:
- To było zbyt dobre, żebym osobiście nie pogratulował szefowi kuchni. Przepraszam na chwilę.
Kontrahent zdążył tylko otworzyć usta, jednak wokalista nie zwrócił już na niego uwagi, po prostu szukając kogoś z personelu, aby mógł dostać jakikolwiek dostęp do Sebastiana. 
- Proszę nie zwracać na niego uwagi. Jest entuzjastą dobrego jedzenia. - Wytłumaczył dyplomatycznie jego agent swojemu towarzyszowi, a ten tylko uniósł brwi, woląc już chyba nie pytać.
W tym czasie Lucien zdążył spotkać jednego z kelnerów i od razu podszedł, póki nic nie niósł. 
- Przepraszam, chciałbym osobiście pogratulować dania szefowi kuchni. Będę miał taką możliwość? - Spytał swobodnie, choć w środku szalał od emocji. Jego błękitne oczy niemal lśniły, a uśmiech praktycznie nie schodził z jego ust.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 4:55 pm

Tego dnia przygotowywanie potraw wcale nie poprawiło mu humoru anie nie odciągnęło od świata zewnętrznego. Zabrzmi dosyć komicznie i surrealnie ale Sebastian przychodząc do pracy relaksował się. Nawet przy najgorszym zapierzu, kiedy wracając do domu padał na korytarzu, potrafił znaleźć ziarnko dobroci. Wchodząc na dużą, zadbaną i dobrze wyposażoną kuchnie odczuwał przypływ adrenaliny. A przychodził tylko i wyłącznie gotować! Trzeba znaleźć plusy w swoim otoczeniu a świat zrobi się kolorowy. Nikt młodszy rangą nie próbował z nim rozmawiać na żaden inny temat poza tym związanym z kuchnią. Ogólnie starali się zrobić jak najwięcej samemu. Szanowali się tu wzajemnie. Szanowali Sebastiana choć potrafi dać popalić. Lubili go. Wszystkie na ten czas dania zostały wydane. Dwie, trzy niepozorne minuty dla tych z kuchni jest zbawieniem. Jedni wykorzystują krótki a zarazem długi czas na krótką rozmowę, inni biegną na papierosa za co wzrokiem zje ich Sebastian, kolejni zajadą. Tylko sam Euard osuwa się w cień kuchni.
Kelner znalazł się w najlepszym miejscu i momencie dla Luciena a najgorszym dla Sebastiana. Uśmiechnąwszy się najpiękniej jak mu pozwolono poprawił rękawy białej koszuli. Widać przepadał za piosenkarzem, bo przyglądał mu się oczarowany. Nie tylko płeć piękna zostaje fanami mężczyzn.
-Oczywiście. Obawiam się tylko, że będzie musiał Pan ze mną wejść na kuchnie. Jak tam przed chwilą byłem to Pan Sebastian akuratnie był w trakcie przygotowań posiłku.
Mała łajza zdradził go. Znaczy on jako jedyny nie usłyszał prostego rozkazu o zakazie wkopywania Sebastiana w rozmowy z gośćmi. Martin przyglądał się im z boku ale bez reakcji. Chyba nie bardzo skojarzył fakty i to jak oboje idą w stronę kuchni. Młody kelner wpuścił przodem wyższego od siebie mężczyznę.
-Panie Sebastianie przyprowadziłem gościa, który osobiście chciałby Panu pogratulować dań.
To jak dostać drutem w serce za pierwszym razem a za drugim kijem po mordzie. Patrzył z niedowierzaniem na uśmiechniętego, wycofującego się z kuchni młodego kelnera. Prosił. Prosił ich wszystkich. Podświadomie czuł, że tak to się skończy ale liczył na dodatkowe pół godziny w zapasie. Zostali sami. Tak jakby. Na pewną odległość nikogo nie było a w dodatku Sebastian i tak osunął się w najgłębsze, najdalsze miejsce ukochanej kuchni. Patrzył w milczeniu na niego.. Bo co takiego miał mówić? Dobrze Cię widzieć? Śmieszne. Dwukrotnie rozchylał usta aby coś powiedzieć ale bez skutku. Koszmar w 10 kurwa D.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 6:21 pm

- To nie jest żaden problem. - Odparł na słowa, że będzie musiał wejść do kuchni i potrząsnął jeszcze delikatnie głową dla podkreślenia swojego braku przeciwwskazań. Czym prędzej ruszył za kelnerem. Normalnie pewnie rozejrzałby się po kuchni, jako że nigdy w takiej nie był (mam na myśli oczywiście kuchnię w restauracji, nie kuchnię ogólnie, aż tak źle z nim nie jest), ale teraz, jak wiadomo, jego cel był zupełnie inny. - Dziękuję. - Powiedział jeszcze do kelnera i wszedł do środka. Jeśli powiódł wzrokiem po pomieszczeniu, to tylko po to, aby odnaleźć nim Sebastiana. Tak się zaszył, że potrzebował chwili, jednak zaraz potem podszedł do niego i uśmiechnął się znów ze swego rodzaju wzruszeniem. 
- Musiałem cię znowu zobaczyć. - Powiedział dość cicho, nie chcąc, żeby ktoś ich przypadkiem usłyszał. Niestety, sława miała też swoje mroczne strony i wiedział, że stał się praktycznie na sprzedaż. Nie w sensie dosłownym, rzecz jasna, ale każda informacja z jego życia zyskała swoją cenę. Paparazzi, głupie plotki, morze nieprawdy w głupich szmatławcach. Nie chciał robić problemu ani sobie, ani Sebastianowi. Szczególnie jemu. - I chciałbym to zrobić jeszcze raz. Spotkajmy się. Proszę. Boże, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę. - Powiedział, stając wciąż naprzeciw niego w odpowiedniej odległości. Miał ochotę go jakoś dotknąć, złapać za ręce, absolutnie cokolwiek, ale dystans, który zdawał się kreować Eluard poniekąd podcinał mu nieco skrzydła. Oczywiście nie tamowało to wcale jego emocjonalności, uderzającej bezpośredniości, z jaką mówił o swoich uczuciach czy nawet w jego wyrazie twarzy. Albo w oczach, tych błękitnych oczach, które dosłownie stały się oknem do jego duszy. Była w nich nadzieja, radość z tego, że znów mogli się spotkać, wzruszenie, niesamowita czułość, jaką znów chciał obdarzyć mężczyznę. 
Zupełnie, jakby te ostatnie parę lat wcale nie miało miejsca. 
W jego oczach krył się także żal za to, że kiedykolwiek pozwolił na to, aby się rozstali. Teraz podawał mu się właściwie na tacy, ale jedyne czego chciał to spotkanie, na którym mogliby porozmawiać sam na sam. 
Sięgnął do kieszeni swojej idealnie skrojonej marynarki, jednak nie znalazłszy tam tego, czego szukał, sprawdził jeszcze kieszenie spodni aby po chwili wyciągnąć z nich portfel, a z niego zaś mały, prostokątny kartonik. Nie miał odwagi go dotknąć, dlatego tylko wyciągnął kartkę między palcami w jego stronę. 
- Tutaj jest moja wizytówka. - Wytłumaczył.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 7:04 pm

Niczego nie obawiał się tak bardzo jak spotkania z nim. Mniej go obchodziło co inni powiedzą i czy jutro nie zostanie jakimś jego ukrytym kochankiem w plotkach. Z drugiej strony cieszył się, że obok kręcili się znajomi z personelu i nie bał się o dobre imię swoje czy jego, bo osobiście ręczył za zgromadzonych tutaj. Wyglądali przekomicznie; Lucien uśmiechnięty z wyciekająca przez uszy adrenaliną, będąc tak ostrożnym, że aż ta sztuczna ostrożność była wyczuwalna na kilometr; Sebastian spięty, właściwie podobny do przerażonego zwierzęcia. Gdyby tylko mógł czmychnąłby bokiem na drugi koniec kuchni. Lu całym sobą pokazywał co właśnie w nim buzuje a Sebastian oprócz dystansu i wielkich oczu - nic. Jedynie dawał mu do zrozumienia, że domyślił się ich kolejnego spotkania w tym dniu. Pod tym względem się tyci zmienił. Albo nauczył. Kiedyś bez problemu kochanek dawał radzę powiedzieć o czym myśli co czuje kucharz. Dziś byłoby mu ciężko cokolwiek wyczytać z oczu mężczyzny. Paranoja. Milczał od początku do końca. NIE ODEZWAŁ SIĘ ANI SŁOWEM. Na karku 26 pieprzonych lat i zero odzewu. Przecież czasy dziecka odleciały w niepamięć i takie uciekanie od wszystkiego nie powinno być w stylu dorosłych.
Wahał się nad wizytówką. Czy aby na pewno w najbliższym czasie chciał się z nim spotkać? Sam na sam? Krzyk zawiadamiający go o nowych zamówieniach zmusił do działania. Chwycił szybko karteczkę w dłoń i szepnął, omijając go szybko:
-Muszę wracać do pracy.
Tak naprawdę te kilka minut mógł mu poświęcić. Zamówienie było małe i proste, więc i bez niego daliby sobie radę. On szukał jednak najprostszej drogi ucieczki. Udało mu się fizycznie, niestety psychicznie drogi zostały zamknięte.
Nie patrzył na Luciena; nie widział kiedy wychodzi ani jak; nie widział czy ostatni raz mu się przygląda czy wychodzi szybko bez rozglądania się; nie widział czy nadal uśmiecha się czy poważnieje. Im mniej człowiek wiem tym lepiej śpi. Sprawdzało się. Sebastian na własnej skórze przetestował znane powiedzonko. Godzina za godziną mijały. Poddał się całkowicie pracy. Czas dzięki temu zleciał szybciej.

Ile dokładnie minęło od pierwszego spotkania po latach dwóch byłych kochanków? Ach no tak. Tydzień. Równiutki tydzień. Eluard nie odezwał się pomimo numeru. Karteczka zaraz po powrocie do domu wylądowała na blacie stołu kuchennego i właśnie tam żyła przez calusi tydzień. Coś, wewnętrzny głos, nie pozwalał mu ani jej wyrzucić ani napisać, ani wstukać numeru do telefonu. Cholerny tydzień niepewności, dręczonych wspomnień, trosk, nerwów. Właściwie cały kurewski tydzień spędził w domu biorąc sobie wolne a tłumacząc chorobą. I jemu raz na ruski rok przyda się odpoczynek.. Choć wyciągnął wolne kłamstwem.. Ale szzzz.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 8:44 pm

Czekał aż coś powie, może zrobi, naprawdę cokolwiek, ale nie udało mu się przebić przez tę zasłonę wystarczająco, aby móc wymusić z niego jakieś słowa czy inne reakcje. Nieco go to zraniło, nieco przestraszyło, ale na pewno nie sprawiło, że się poddał. 
Właściwie, Lucien chyba nawet kiedy jęczał innym, że się poddaje, nie potrafił tego zrobić.  To jakoś nie było w jego stylu. Poza tym Eluard wziął wizytówkę i nawet, jeśli nie powiedział wprost, że poświęci mu czas, w sercu blondyna znów pojawiła się nadzieja. Widząc to, uśmiechnął się, a potem odwrócił, jeszcze chwilę obserwując, jak bierze się do pracy. Nie na tyle jednak, aby mogło to rodzić jakiekolwiek podejrzenia. Po prostu dał sobie czas, aby spokojnie schować portfel. A przy okazji jeszcze choć moment popatrzeć na mężczyznę, z którym kiedyś bardzo wiele go łączyło.
Zaraz potem skierował się do wyjścia z uśmiechem. Nie tak szerokim, jak wtedy, kiedy tu wchodził, ale podobno to właśnie nadzieja umiera ostatnia. 

Przez ten tydzień praktycznie nie ruszał się bez telefonu. Czasem bezsensownie się na niego gapił, czasem sprawdzał pięć razy czy nie ma choć wiadomości. Wiadomo, dostawał ich mnóstwo, ale żadna nie wyglądała na treść, na którą czekał. 
To czekanie zaczynało go męczyć. Zrezygnowany opuszczał telefon bez sensu gdzieś na bok, pił wino i słuchał marudzenia swojego agenta, że musi się wziąć w garść, bo nie zostało wcale tak dużo do koncertu. I nie pić tyle, w końcu jego gardło jest bardzo cenne. Lucien jednak skutecznie go zbywał, nie chcąc mu się jeszcze zwierzać. Przez ten tydzień faktycznie był praktycznie do niczego. Udzielił jednego wywiadu, ale nie skupiał się na pytaniach, wszystko nadrabiając właściwie uśmiechem. Resztę wywiadów jego agent odwołał rzekomo z tego samego powodu, z jakiego Eluard nie chodził do pracy. 
Pan Tresmontant nieco się rozchorował, ale spokojnie, do koncertu będzie jak nowy, proszę się nie obawiać.
W okolicach tygodnia jego cierpliwość naprawdę zaczynała się kończyć. Wydał majątek na kogoś, kto mógłby mu przybliżyć, gdzie mieszka Sebastian. Czuł się przez to jak jakaś włoska mafia i trochę go to rozbawiło, ale na krótką metę. 
Eluard swoim milczeniem dał mu jasno do zrozumienia, że nie chce się z nim widzieć. Ale to nie mogło się tak skończyć, Lucien na to nie pozwoli. 
Tego dnia ubrał się jak najmniej spektakularnie, chociaż stanowiło to dla niego pewne wyrzeczenie. Ubrał bluzę z kapturem, aby nikt go przypadkiem nie rozpoznał, dresy, które zawsze nosił do ćwiczeń (chociaż noszenie ich ot tak było naprawdę sztyletem w jego serduszko elegancika) i adidasy. Kiedy wychodził z wynajmowanego hotelowego pokoju, obwieścił jeszcze agentowi, że idzie pobiegać, parę rzeczy przemyśleć i ma go nie szukać. Mężczyzna zmierzył go spojrzeniem, jakby szukając haczyków, ale zgodził się na ten układ.

Trzymając w dłoni karteczkę, odnalazł wreszcie właściwy adres. Znał jeszcze trochę miasto i pamiętał, co gdzie było. Przynajmniej mniej-więcej. Wiele się pozmieniało, co przy obecnym tempie postępu było nie do uniknięcia, ale nie narzekał. Kiedy w końcu stanął przed odpowiednimi drzwiami, był gotowy na kolejne odepchnięcie. A raczej walkę o to, żeby ono nie nastąpiło. 
Wdech, wydech. No nic. 
Zapukał do drzwi i cierpliwie poczekał, aż mężczyzna mu otworzy. Wciąż był w kapturze, swoim najmniej wyjściowym ubraniu... Pluł sobie w brodę, że akurat takim zobaczy go Sebastian, ale nie było raczej innego wyjścia.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 10:09 pm

Chciało mu się śmiać. Leżał okryty kocem na kanapie w dłoni dzierżąc mały prostokącik z numerem telefonu. Nie byle jakim! Znanej i kochanej gwiazdy, nie zapominając o przystojnej. Niezliczona liczba osób ręce by dała sobie poobcinać żeby mieć coś co ma on. Wróć. Niezliczona liczba te ręce obcięłaby żeby porozmawiać kilka minutek sam na sam z mężczyzną a on? Mamusiu. Tydzień zwlekał aby po raz kolejny chwycić w palce świstek papierka i jeszcze tylko na niego patrzeć. Taka szansa.. Jest wielka różnica pomiędzy zwykłymi ludźmi mianującymi się fanami Luciena a Sebastianem, człowiekiem znającym go przed sławą; człowiekiem mającym z nim nie tylko kontakt zwykły ale ten bardzo osobisty; człowiek, który uzyskał czyste uczucie miłości od niegdyś zwykłego chłopaka. Sprawa oprócz tej różnicy pomiędzy innymi a nim różni się diametralnie. Biorąc wizytówkę poniekąd zobowiązał się do odzewu. Tylko problem jest taki - nie chciał. Sądził, że do tygodnia Lucien skończy swój pobyt w mieście i ruszy dalej. Szczególnie nie zainteresował się tym na ile były kochanek i źle przeliczył swoje szanse. Ułożył sobie w głowie plan. Łatwiej było mu się nie odzywać, przecież nie znał i jego miejsca zamieszkania; minie tydzień, Lucien wyjedzie a on na nowo zacznie etap zapominania i zamazywania. Nie sądził jednak jakie to trudne zadanie.
Miał mu za złe rozłąkę. Gorzej było później. Kontakt został przerwany a głupi Sebastian liczył na cud z nieba. Pan piękny uśmiech za wszelką cenę zechce go odnaleźć.. i przeliczył się. Zabolało bardziej niż by się mogło wydawać. Od nieszczęsnego momentu przejrzenia na oczy obiecał sobie zapomnieć i zepchnąć nadzieje pod pociąg. Stąd mizerne związki i swobodne skoki w bok, kończące się zawsze klęską.
-Lezie ktoś. Zawsze ktoś lezie w najgorszym momencie. Tydzień spokoju widocznie za dużo dla mnie. -mamroczą odgarnął koc na bok i od razu pożałował. Nagrzane ciepło spotkało się z normalną temperaturą mieszkania ale z jego mniemaniu - za zimną. Zacisnął zęby ażeby nie dygotać i drobnymi kroczkami doczłapał się do drzwi. Wizytówkę pochował do kangurka bluzy. Sam nie wyglądał szokująco. Czarne spodnie dresowe i ciemniejsza w kolorze szarości bluza z kapturem.
Wolne żarty. Jaj sobie, kurwa nie róbcie.
Postać skrytą pod kapturem pozna wszędzie. Osłupiały zaciskając dłoń na klamce przyglądał się mu klnąc pod niebiosa. Znalazł go. I to nie jest najgorsze. Będzie się musiał wytłumaczyć. Dziecko, które rozwaliło lampę bez powodu ma lepiej od niego. Nabrał powietrza do płuc i osunął się w głąb mieszkania. Uległość. Wiedział, że jest na przegranej pozycji.. Zaoszczędził tylko czasu im obydwu.
-Skąd masz mój adres? - zapytał cicho.
Drzwi za Lucienem trzasnęły a gospodarz skierował się w głąb mieszkania. Kultura nakazała stanąć i zapytać się gościa czy ma na coś ochotę. W dupie z kulturą. Jeśli zaproponuje mu coś do picia.. -Coś do picia? -..ten nie daj Boże zostanie dłużej. Pojebie trzeba było siedzieć cicho, pomyślał.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptySro Lip 12, 2017 11:23 pm

Gdy mu otworzył, znów serce zabiło mu szybciej. Uśmiechnął się i wszedł do środka, idąc za Sebastianem. Tym razem nie powstrzymywał się od rozglądania. Chciał dokładnie wiedzieć, gdzie mieszka, jak mieszka, jak się urządził, czy coś się w nim zmieniło, odkąd się  widzieli te ładne parę lat temu. To zainteresowanie jednak znikło momentalnie, gdy tylko Eluard się odezwał.
- To nie jest istotne, Sebastian. - Odparł wymijająco. Oczywiście mógł mu powiedzieć, że się tym zainteresował, ale jeszcze chwilę chciał nie brzmieć jak stalker stojący pod oknem. Na kolejne pytanie zareagował znów szerokim uśmiechem. Nie jednak tym hollywoodzkim numer pięć, a tym skromniejszym, o wiele bardziej uroczym, jak chłopiec, któremu właśnie obiecano, że zabierze się go na wycieczkę. 
- Herbaty. - Powiedział i wreszcie ściągnął z głowy kaptur, a kilka kosmyków wysunęło się, swobodnie kręcąc się lekko wzdłuż jego twarzy. Zanim wyszedł, spiął włosy w kitkę dla ulepszenia pozorów. Teraz gumka ledwo się trzymała, a jego włosy były zmierzwione.
Ale teraz byli sami. Już nie musiał się ukrywać, zresztą zapewne Sebastian widział go niegdyś w o wiele gorszych sytuacjach. 
 Chwilę zwlekał, aż końcu emocje wzięły nad nim górę. Dość się już naczekał przez ten tydzień. Wcale nie oczekiwał od niego wyjaśnień, te były aż nadto oczywiste dlaczego nie zadzwonił. Nie miał złudzeń co do tego, jak bardzo musiał go kiedyś zranić i teraz cholernie przez to żałował. 
Oddałby nawet karierę, gdyby to pomogło mu cofnąć czas! 
- Sebastian. - Złapał ciemnowłosego za rękę, chcąc go zatrzymać. Nie przemyślał tego, oczywiście. Przez chociaż tę jedną chwilę czucie jego dłoni w swojej sprawiło, że wspomnienia powróciły niemal w postaci jakiegoś dziwnego bombardowania jego świadomości. Pamiętał, jak trzymał go za rękę kiedyś, a przez to ścisnął jego dłoń jeszcze bardziej. To te emocje. - Chcę, żebyś mnie wysłuchał. Boże, tak bardzo pragnę ci o wszystkim powiedzieć. Jak bardzo za tobą tęskniłem i jak dużo o tobie myślałem! Nie wyjdę stąd, póki mnie nie wysłuchasz. - Wyrzucił z siebie, patrząc mu znów prosto w oczy. I mówił całkowicie poważnie, a uparty to on być potrafił. Sama ta wizyta była tego doskonałym, podręcznikowym wręcz przykładem.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyCzw Lip 13, 2017 11:30 am

Jeśli tak pomyśleć dokładnie.. adres mógł dostać od Martina. Właściwie każdej jednej osoby z restauracji.. Chyba, że się mylił i znajomi utrzymywaliby w tajemnicy adres. Z drugiej strony nie byle kto zainteresował się żywotem Sebastiana. Żaden żul; żaden podejrzany typek a ktoś znany. A jeśli np. pytano się o niego, bo w zanadrzu ten ktoś ma dla niego dobrą ofertę na zarobek? Wtedy przyszywana rodzina nie utnie skrzydeł a pomoże najlepiej jak potrafi. Mógł polemizować. Dostał od kogoś adres i koniec. Za późno na nerwy i osądzanie. Zamykając za nim drzwi w przenośni zakończył spór o to kto go zdradził. Równie dobrze osoby trzecie, całkowicie mu nieznane podały takowa informację.. Cholera. Jeszcze popadnie w paranoje.. Świat ewoluował; wszystkie można zaczął się spodziewać po ludziach.
-Jasne. -szepnął. W porównaniu do innych produktów herbatę oraz kawę chomikował tonami. Kawę w jednym rodzaju a herbaty.. ile się dało. Kurcze, człowiek posiada jakieś takie swoje dziwności.. Wolał jednak po szafkach chować herbaty a nie zaśmiecać pokoi niepotrzebną, ohydną porcelaną czy czymś innym.
Sprawa rozwinęła się zbyt szybko. Wprawdzie znalazł się w kuchni i wyciągnął kubek, ówcześnie nastawiając wodę w czajniku. Nie zdążył jedynie przygotować się na ciepły dotyk miękkiej dłoni. Kurwa mać. Z wiekiem miękkość skóry na dłoni ukochanego nic się nie zmieniła. Sama dłoń podobnie. Lata wstecz była większa od Sebastiana i do dziś tak pozostało. Zacisnąwszy usta w cieniutką linię opuścił głowę. Wbrew pozorom nie zaczął się szarpać, bo takie akcje wcale nie są na miejscu.
-Wpuściłem Cię wiedząc na co się pisze. Czasem człowiek czuje co nastąpi i ma dwa wyjścia: albo pogodzi się z tym albo zacznie walczyć, co w moim przypadku jest marnotrawstwem sił. Mów co chcesz. Niczego Ci nie zabronię. -rozplątał dłoń z uścisku i dodał ciszej: -Mam herbatę do zrobienia.
Nie ucieknie w całości ale drobne kroczki nie są karalne. Zajmując się przygotowaniem herbaty myślami pozostanie z nim, lecz same oczy i szalejące ciało znajdzie sobie zajęcie na krótki, ulotny moment.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyCzw Lip 13, 2017 12:52 pm

Mimo całej tej swojej ekspresji, Lucien należał do dość inteligentnych osób, aby rozumieć mniej-więcej mechanikę świata. A przynajmniej ludzi. Nie zgłosił się z prośbą do nikogo z jego znajomych ludzi, bo nie chciał, żeby mieszali się w ich sprawy. Potrafił wyobrazić sobie, że Sebastian może go odepchnąć i choć nie liczył się z porażką jako taką (jak już wiemy, Tresmontant był uparty jak osioł, a przy tym również pewny siebie), nie chciał, żeby w razie czego ktoś zatruwał życie Eluardowi wypytując go o jego jakikolwiek związek ze słynnym gwiazdorem o anielskiej twarzy. Musieli załatwić to sami, a jeśli dobrze pójdzie, dopiero wówczas wywlekać to na światło dzienne. 
Przyjął jego słowa i skinął głową, uśmiechając się znów delikatnie z pewną wdzięcznością. Potem zabrał dłoń i przysiadł gdzieś z boku, już nie chcąc mu przeszkadzać ani jednocześnie zbyt ingerować w jego prywatność. Bywał bezczelny, ale panoszenie się nagle nie po swoim mieszkaniu przekraczało nawet jego granice. Wrócił do rozglądania się nieco, obserwował każdy szczegół i próbował coś z niego wywnioskować. Choć zabrzmi to fatalnie, dawno nie był w tak... pospolitych wnętrzach. Mam na myśli, jego mieszkanie oczywiście było ultranowoczesne, bardzo stylowe, nie miał ani jednej rzeczy z IKEA, nawet pachniało tam pięknie i uderzało to od momentu, kiedy tylko przekraczało się jego próg. Ta aura luksusu. Bo kto bogatemu zabroni? Nie spodziewał się więc, że tak miło będzie znów zetknąć się z tą szarą rzeczywistością, tą uroczą zwyczajnością. Uśmiechnął się znów z rozczuleniem. 
- Chciałbyś mi o sobie opowiedzieć? Jak wiele się zmieniło, odkąd wyjechałem? Uroczo się tu urządziłeś. - Powiedział, przenosząc wzrok błękitnych oczu z powrotem na postać kucharza. Nie spodziewał się wielkich opowieści i wylewności, po prostu chciał o nim trochę więcej informacji. Wciąż nie przeszło mu przez myśl, że może kogoś mieć, zresztą nie widział żadnych nadprogramowych rzeczy... Przynajmniej tak mu się wydawało. Chciał go też trochę rozruszać. Atmosfera wciąż była nieco napięta, wciąż czuł tę barierę pomiędzy nimi i wciąż myślał, jak ją zburzyć.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyCzw Lip 13, 2017 5:57 pm

Kilka minut rozmowy i odbębni co los mu słał. Tak sądził. Źle zinterpretował scenariusz słaby z góry. Przecież po pierwsze wpuścił go bez szarpaniny do domu; a po drugie zaproponował coś do picia. Jeśli człowiek nie chcę rozmawiać z kimś dłużej aniżeli sprawa wymagała nie proponuje mu nic więcej. Dotąd sądził, że jeśli w kuchni w pracy nie znajdzie psychicznego bezpieczeństwa to mieszkanie da mu wszystko czego zechce. I owszem, kilka lat czuł się pewnie przekraczając próg mieszkania, do dziś. Do czysto białego kubka wrzucił poduszeczkę zwykłej herbaty. W dwóch szafkach roiło się od różnorodnych odmian ale Sebastian nie miał głowy do wymiany wszystkich.
-Nie wiem czy chcę... -zaczął cicho. Przecież nie o taka rozmowę chodziło; czemu właściwie miałby o sobie opowiadać? I co? Wyrzucić mu w twarz nieudane życie sercowe po nim? Bez jaj. Westchnął. -Lucien.. Co ja mam Ci powiedzieć? -zapytał. Charakterystyczne kliknięcie zawiadomiło o gotowości wody do dalszego działania. Bez słowa zalał kubek; tak samo postawił przed ukochanym kubek, cukier, miód oraz mały talerzyk na poduszeczkę.
-Jestem szefem kuchni jak już zdążyłeś się dowiedzieć. Studiowałem psychologię. Wystarczy?
Nie na tym chciał skończyć. W głowie ułożył sobie całą masę informacji; szczególnie myślał o wykrzyczeniu mu w twarz ile czasu zajęło mu leczenie się z niego, ile zawodu przeżył z innymi, o tym jak źle się czuł przez te wszystkie lata sam..
Przejechał dłonią po twarzy, rozumiejąc, że wkopał się w głębsze bagno niż mu się zdawało. Unikał kontaktu wzrokowego a.. nasuwa się pytanie, dlaczego? Obydwoje zaczęli swoje osobne życia; nic nadzwyczajnego, kiedy drogi znajomych rozchodzą się po ukończeniu szkoły.. Więc? Achh no tak. Zapomniał o tym największym i najmocniej znaczącym szczególe: uczucia i zażyłości które ich łączyło. Zagryzając kącik dolnej wargi zaplótł dłonie luźno wiszące.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyCzw Lip 13, 2017 11:01 pm

Czekał na cokolwiek z jego strony, jakieś fakty, może nawet o jego życiu uczuciowym. Przez chwilę - po raz pierwszy przyszło mu to do głowy! - myślał nawet o tym, że może jednak ktoś pojawił się w życiu Sebastiana, na kogo ten zwrócił większą uwagę, a Lucien swoją obecnością tylko wszystko niszczył i wtrącał się niepotrzebnie. Nie, żeby to blondyna jakkolwiek zniechęcało, rzecz jasna, po prostu nieco studziło jego zapał i odrobinę wbijało sztylet w jego zarazem kruche i niezwykle twarde serduszko. 
O niczym takim (dzięki Bogu) Sebastian nie wspominał i Tresmontant odetchnął w duchu. Zresztą, spójrzmy prawdzie w oczy. Mając do wyboru kogoś innego, a Luciena...
Uśmiechnął się zachęcająco i na swój sposób smutno, widząc, jak wielki trud sprawia mu to powolne otwieranie się przed nim oraz uchylanie rąbka tajemnicy jego życia przez ten okres, kiedy się nie widzieli. 
- Jak to się stało, że tam pracujesz? Jak ci tu jest? Jest tyle rzeczy, które mógłbyś mi powiedzieć. - Powiedział, obracając się bardziej w jego stronę. Miał ochotę złapać go znów za ręce, ukryć je we własnych albo przyłożyć do ust, jakby samym tym gestem pokazując, ile dla niego wciąż znaczy Eluard. 
Szczątki rozsądku kazały mu się jednak opanować i jego dzikie wyobrażenia pozostały jedynie w sferze fantazji. Ani na moment nie spuścił wzroku na herbatę, wpatrując się wciąż w ukochanego. 
- Możesz mi powiedzieć wszystko. Jeśli ci to ulży, powiedzieć mi, jak bardzo mnie nienawidzisz, wyrzucić mi całą krzywdę, jaką ci zrobiłem, zniosę to! I będę cię prosił o wybaczenie. Wiem, że takie rzeczy nie dzieją się od razu, ale musisz mi wierzyć, że jestem gotowy zapłacić każdą cenę, żeby znów być przy Tobie jakkolwiek. - Wyrzucił z siebie, a przy tym dosłownie ledwo usiedział w miejscu. Swoje słowa popierał całym sobą. Już nie tylko wyrazem twarzy, ale też ciałem, które było całe spięte z emocji. Nie był teraz w stanie nawet przełknąć przygotowanej przez ciemnowłosego herbaty. 
Przygotowywał się zresztą na atak, jaki mógł paść ze strony chłopaka. Ten wylew bólu, jaki mógł się w nim nagromadzić przez to, że Lucien zmarnował niegdyś coś wyjątkowego i prawdziwego. 
Bywało, że wyobrażał sobie, co by było, gdyby wcale nie wyjechał. Odmówił wszelkim propozycjom, poszedł na studia jak przykładny chłopak, był jakąś szarą wersją siebie, szczęśliwą u boku Sebastiana. Było to jednak oczywiste, nie tylko dla niego, ale dla każdej osoby, która go znała, że wówczas nie byłby to on. Lucien nie potrafił być szary, nie potrafił chować się po kątach i robić tego, co zwykli, szarzy ludzie. Traktował świat jak dziki ogród, a on był w nim rajskim ptakiem stworzonym do podziwiania. Nie pracowitą mrówką taką samą, jak cała reszta.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyPią Lip 14, 2017 4:35 pm

Przygotowanie herbaty nie zajęło mu zbyt wiele czasu. Zmuszony został do odnalezienie nowego zajęcia lub szukania drobnych plam na ścianach lub szafkach; a jeśli dziś stawia się na szczerość to i takich plamek nie da się znaleźć w mieszkaniu Sebastiana. Dbał o porządek w mieszkaniu, lubił czystość czasem aż nazbyt sterylną. Mieszkał sam i szczególnie nie narzekał. Wychowany w rodzinie, w której przeważała ilość kobiet nauczył się wiele m.in. utrzymywania mieszkania. Na szczęście wśród nich znalazły się perełki męskie i wpoiły Sebastianowi inne, ważne wartości. Dzięki temu wyrósł na faceta z umiejętnością gotowania i dbałością o porządek, z pociągiem do swej płci. Zdarza się. Sprawa rodzinna w życiu kucharza jest jasna i klarowna: zaakceptowano go mimo początkowych trudności. Matka dała radę szybko oswoić się z faktem, iż jej kochany syn jest gejem.. ojciec potrzebował niemal dwóch lat ale w końcu zrozumiał i przeprosił syna za wszystko. A było za co. Ujawnienie się przysporzyło mu wiele bólu ale z biegiem czasu nie żałował. Czasem lepiej powiedzieć coś wcześniej i mieć z głowy. Wyprowadził się z rodzinnego domu cztery lata temu. Rodzice mieszkali na drugim końcu miasta i gdy nadarzała się okazja wpadali do syna na coś dobrego do jedzenia.
Serio chciał tego słuchać? Opowiastek z życia? Takich? Eluard wyprany z wszystkich sił nie wzbraniał się a zaczął cicho i niespiesznie opowiadać.
-Byłem na kolacji w tej restauracji, podano mi niespecjalnie dobry posiłek i bez zahamowania o tym powiedziałem. Później wyszło jak wyszło. Rozmawiałem z szefem kuchni wprost, doszło do ostrych słów i kazał mi pokazać, skoro jestem taki mądry, jak ma ów danie wyglądać. Pokazałem, Martin ten z trzęsawką, dojrzał podobno mój potencjał i bam. Wygryzłem starszego szefa kuchni. Jest mi tu dobrze. Nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu.
O dziwo mówienie o sobie szło mu całkiem dobrze. Nie zacinał się; nie próbował kłamać, chociaż nie podobała mu się opcja opowiadania o okresie bez niego.. Wolał usłyszeć co on ma do powiedzenia i żyć dalej. Lepiej lub gorzej.
Nie widział w nim tego sławnego, przystojnego piosenkarza a zwykłego, prostego i przystojnego chłopaka z lat szkolnych. Widywał go w różnych sytuacjach i ta teraz, kiedy wyglądał jak lekki roztrzepaniec była tylko kropelką w oceanie. Wiedział też, że niewielu osobom jest dane widzieć go takiego. Westchnął cicho.
-I co mi z tego, że zacznę krzyczeć Ci w twarz? Myślisz, że zawsze człowiekowi ulży jeśli krzyknie lub zapłacze? I nie nienawidzę Cię, Lucien, mam do Ciebie żal i mam Ci za złe porzucenie mnie. -opanował samego siebie i mówiąc wypowiadał się podobnie jakby znów mówił o swoim zamieszkaniu i pracy. W własnym mieszkaniu czuł coś w rodzaju nowych sił, które pomagają mu w niecodziennej sytuacji. -Jak chcesz być przy mnie skoro jesteś gwiazdą? Chcesz dokonać rzeczy niemożliwej. Jesteś bożyszczem nie tylko dziewcząt ale mężczyzn i nie w wieku szkolnym ale również wyżej. Ciągłe trasy koncertowe, nowe płyty, imprezy, praca i praca i gdzie w tym wszystkim widzisz mnie?
On, zwykły i szary człowiek w życiu wciąż bijącej gwiazdy? Żarty żartami ale Sebastian nie miał tych osiemnastu lat aby żartować. Dorósł i pracował, bo za coś żyć trzeba. -Pij herbatę, wystygnie Ci.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. EmptyPią Lip 14, 2017 8:53 pm

Lucien wysłuchiwał jego opowieści o zatrudnieniu z nieco szerszym uśmiechem. Mogło wydawać się to głupie, ale tak, chciał słuchać takich pierdół, takich błahostek z codziennego życia, bo wtedy mógł jakoś sobie to życie zwizualizować. Diabeł tkwi w szczegółach i doskonale o tym wiedział. Był zresztą tego doskonałym przykładem. Ludzie rozmawiając z nim również chcieli słuchać głupich detali i anegdot, nie o tym, jak wspaniale jest śpiewać. Chcieli móc się z nim utożsamiać, zobaczyć w nim kogoś normalnego, móc wyobrazić sobie jego życie poza obiektywem. U Tresmontanta działało to na podobnej zasadzie - chciał utworzyć sobie znów obraz Sebastiana z tego czasu, kiedy nie mógł się z nim widzieć. Stać się znów tego częścią. 
- Cały Sebastian. - Skomentował historię na koniec z szerokim uśmiechem i rozczuleniem, przekrzywiając głowę, kiedy na niego patrzył. - Tak się cieszę, że ci się powodzi. 
Na jego słowa zasmucił się jednak znowu. Spodziewał się, że kiedyś Sebastian będzie musiał być z nim jednak szczery, jednak usłyszenie tego wprost tak po prostu jednak zabolało. Na takie rzeczy po prostu nie da się być gotowym.
Chłopak nie zniechęcił go znów ani trochę. Dla Luciena nie było czegoś takiego jak słowo "niemożliwe". Wszystko jest możliwe, ludzie mówią, że coś takie nie jest, dopóki tego nie osiągną! To, że w ogóle Eluard zaczął mówić o takiej (nie)możliwości znowu ożywiło jego nadzieję i jego oczy aż zaświeciły. 
Z typowym dla siebie ekspresyjnym rozmachem, zignorował całkowicie uwagę o herbacie, wstał, a następnie podszedł do niego aby ująć jego dłonie w swoje. 
- Ach, niemożliwe, co za bzdura! Wszystko jest możliwe. My również. - Powiedział, patrząc mu znów prosto w oczy. - W szmatławcach wypisywali o mnie głupie teksty, chcąc zarobić grosze na wielkiej sensacji, że o, proszę, Tresmontant się z kimś pokazał! Co z tego, kiedy znowu budziłem się, myśląc tylko o tobie. Każda dziewczyna, chłopak, z którymi kiedykolwiek się spotkałem nudzili mnie i miałem ich dość, a wyliczając sobie cechy, które powinni mieć, nawet nieświadomie, wyliczałem te twoje. Owszem, miałem wywiady, koncerty, ale czułem przez ten czas tak ogromną pustkę, że nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. - Mówił wciąż, wyrzucał z siebie słowa z całą tą swoją szczerością. Być może Eluard wolał wszystko przekazać na spokojnie, ale Lucien tak nie potrafił. - A potem zobaczyłem ciebie i zrozumiałem, kogo tak bardzo mi brakowało. Boże, gdyby nie ten twój dystans, objąłbym cię znów i już nigdy nie wypuszczał. Teraz będę w mieście na dłużej, podpisałem kontrakt i muszę nagrać płytę. Ale potem biorę wolne. I marzę, żebyś był wtedy ze mną, choć raz stał za kulisami, rozmawiał ze mną, znów spędził czas z dala od kamer. - Zaraz potem skupił się znów na konkretach, nie puszczając jednak jego rąk i nie spuszczając wzroku z jego oczu. - A jeśli wyjadę, móc do ciebie zadzwonić, porozmawiać przez Skype, powiedzieć ci, że o tobie myślę. Jeśli ta rozłąka nie zabiła nas do końca, żadna inna tego nie zrobi, a chcę chociaż spróbować.
I koniec. Zamilkł, wreszcie dając mu dojść do głosu po swojej Małej Improwizacji.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Nigdy nie wiadomo. Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. Empty

Powrót do góry Go down
 
Nigdy nie wiadomo.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 9Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: