Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nigdy nie wiadomo.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySob Lip 08, 2017 3:47 pm

First topic message reminder :

Pierwsze miłości poznajemy jeszcze w szkole; szalejące zmysły, pożądanie ponad normę, szaleństwo. Człowiek pragnie zostać w tym stanie do końca swych dni.
Pierwsza miłość rozkwitła jeszcze w okresie liceum pomiędzy dwoma przyjaciółmi, X oraz Y. Sielanka trwała do ostatniej klasy, po której ich przysłowiowe drogi się rozłączyły . Tak mija hmm, 7, 5, 9 lat. Jeden z nich zostaje znanym oraz szanowanym piosenkarzem z ciągutkami ku modzie, przy czym drugi wiedzie spokojne ale i nie takie złe życie, mimo bycia zwykłym, szarym człowiekiem. Dochodzi tu do spotkania byłych kochanków. Podobno stara miłość nie rdzewieje.. czego prawdę przyznaje Pan gwiazda, czując dokładnie to samo co lata wcześniej do niepozornego, szarego człowieczka. Niestety jego bogactwo oraz urok nie działają na wszystkich, a konkretniej na jedną osobę. Byłą miłość z lat licealnych. Ten szary człowiek kiedyś dobrze mu znany, dziś stał się zagadką, która ponad wszystko skrywa w sobie małą dziurę po stracie, mając mu poniekąd za złe.. Właściwie po cichu wini gwiazdora za koniec tego co mogło być piękne. Szary człowieczek nie jest tym samym otwartym osobnikiem, u którego były kochanek bez problemu wyczytywał buzującą emocję oraz różnorodne uczucia. Wszystko się zmieniło.
Nigdy się nie poddawaj.

Zwyczajny człowieczek - Zerlov
Pan gwiazda - Veneziane

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyNie Lip 30, 2017 12:14 pm

I rzecz jasna nie odpowiedział. Pytanie nie wydało mu się palić przymusem do odpowiedzi. Zamiast tego usta zacisnął a oczy zamknął. Przez pół drogi jechał w ciemnościach, skupiając się na tyle co na widokach, jak na samej jeździe; bliskości zapomnianej tylko pod względem fizycznym; zapachu ciała, który czuł nawet przez perfumy i charakterystyczny zapach skórzanej kurtki. Drugie pół drogi przejechał z otwartymi oczami i myślą, że odstrzeli sobie głowę zaraz po wejściu do mieszkania za swoją słabą wolę.
Wysiadka, za szybko. Sebastian z ociągnięciem zdjął kask, zsiadł z maszyny i ogarnął się do względnie dobrego wyglądu. Dopiero wtedy całą swoją uwagę skupił na prywatnym taksiarzu. Otaksował go wzrokiem, po czym się zaśmiał.
-O proszę, widzę, że posiadam specjalne przywileje skoro już po pierwszej jeździe dostałem zniżkę.

I chociaż śmiech kucharza, dosyć cichy, dochodził do uszu, tak jego cała osoba zbliżyła się na niebezpieczną dla niego odległość. Po roześmiany uśmiechu pozostał tylko drobny, ledwo widoczny, właściwie dostrzegalny tylko dla osób które miały niesamowicie dobry wzrok. Stanął bliżej niż mogło się wydawać Lucienowi. Jeszcze dziwniej było kiedy nie tylko ich ciała niemal się stykały ale również ich twarze z jego własnej woli. Tak - w ten sposób ludzie zazwyczaj robią malutkie podchody lub przygotowania do tak pięknej czynności, jaką jest pocałunek.
W ich przypadku usta się nie zetknęły; Sebastian najpierw aranżował piękny czyn, by milimetry przed połączeniem ich warg uciec głową w drugą stronę, trafiając ustami blisko jego ucha.
-Dobranoc, Lucien. Uważaj na siebie.
I na tym zakończyło się ich spotkanie. Wyszeptał te kilka słów na ucho piosenkarza, zaś po tym oddał kask i nie obracając się zniknął w budynku. Za dużo się dziś zadziało choć nie powinno. Sebastian o dziwo dopiero rankiem, kiedy upierdliwy budzik w telefonie kazał mu wstawać, poczuł nieodpartą chęć wsadzenia sobie widelca w oko. Po powrocie do domu wręcz zastanawiał się czy nie powinien jednak na pożegnanie dać mu coś więcej od siebie.. I wtedy nastał ranek i szara rzeczywistość wyrywała mu włosy.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyPon Lip 31, 2017 7:30 pm

Kiedy poczuł, że się zbliża, poczuł też jak znów serce bije mu mocniej i szybciej. Potem, im bliżej zdawał się byćć, tym bardziej serce to zdawało się wariować. Aż w końcu, kiedy czuł już jego oddech na własnych wargach, zdawało się chcieć wyskoczyć z jego piersi. Jednak Sebastian się odsunął, a oddech pojawił się na uchu, tak ciepły i elektryzujący, że niemal dostał dreszczy. A serce dalej wariowało. 
 – Dobranoc, Sebastian. – Odparł z uśmiechem i wziął od niego kask, patrząc jak odchodzi. Mógłby na niego patrzeć w nieskończoność. 
Dopiero kiedy ciemnowłosy zniknął za drzwiami, Lucien wreszcie się ruszył. Schował kask i ruszył chwilę potem z rykiem. Z pewnością sąsiedzi będą kochać tajemniczego wielbiciela Eluarda. 

Od tamtego czasu był cały w skowronkach, a skupienie nie było jego mocną stroną. Korzystając z tego, że mógł już kontaktować się z Sebastianem nie tylko poprzez wystawanie pod jego oknami bądź pracą, pisał do niego wtedy, kiedy tylko mógł. Głównie były to głupoty, czasem narzekał na Jonathana albo inne osoby, które się nie przykładały (choć akurat jego agent czasem przykładał się aż za bardzo), ale Lucien jakoś nie potrafił się teraz na nich długo gniewać. Wręcz przeciwnie, miał ochotę tulić każdą osobę, którą napotkał. Pracował jednak znów dość dużo, więc ilość czasu poświęcana na sterczenie z telefonem, pisząc do Eluarda mimo wszystko była ograniczona. Ale wciąż pamiętał o jego propozycji i sam poustawiał wszystko tak, aby samemu również znaleźć czas dla kucharza kiedy ten miał wolne, nawet jeśli oznaczało to pracę wcześniej albo pracę dłużej następnego dnia. 
W końcu napisał do niego znów wiadomość, w której zapraszał go do swojego hotelu, aby faktycznie przywiózł mu coś dobrego do jedzenia. I w zasadzie nie tylko dla niego, ponieważ Tresmontant chciał, aby Sebastian jednak chwilę z nim został, a najlepiej zjadł z nim i znów spędził miły wieczór. Nie poganiał go z czasem, dając tym samym duże pole do popisu na przygotowanie nawet wymagających dań. Chciał, aby Eluard przyjechał późnym popołudniem.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyPon Lip 31, 2017 9:58 pm

Trzy dni minęły szybko oraz spokojnie. Po przebudzeniu jeszcze tego same dnia, gdy wcześniej w nocy spotkał się z Lucienem, czuł się podle w stosunku do samego siebie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że każda ich bliskość jest pożądana z jego strony i tym bardziej zakazana. Jeszcze na początku pomysł z powolnym zbliżaniem się do siebie i nowym zaufaniem jest najlepszy na całym świecie; teraz zastanawiał się po co zgodził się na coś takiego. Od zawsze był słaby jeśli chodziło o Luciena i nie ma w tym zasługi jego uroku a miłości, jaką darzył Sebastian tego hollywoodzkiego gościa. Popadł w kompletną rozterkę; nie wiedział którego z ja słuchać.. Tego zakochanego, czy tego o zdrowych zmysłach.. Starał się odpisywać na każdego sms ale i jemu było ciężko, najbardziej w pracy. Nie łatwo jest pogodzić gotowanie z telefonem oraz kręcącym się personelem. Tu zamówienie, tam pomóc w prostym daniu, gdzieś tam Martin go wołał, krótka przerwa i dalej do pracy. Zaraz po skończonej zmianie umywał się do domu i wtedy miewał chwilkę relaksu. Ta niestety szybko mijała i nadchodził kolejny dzień z pracą oraz myślami.

Obiecał jedzenie w swój wolny dzień i obietnicy dotrzymał. Sądził, że jedzenie doniesie mu podczas pracy, przez co wymyślił sobie kilka dań w większej ilości (dla Luciena +/- innych ludzi), jednak nie miał nic przeciwko gotowaniu w mniejszych porcjach. Więcej czasu dla niego. Uporał się szybciutko z potrawami, więc szybko odnalazł swój cel w hotelu. Rzecz jasna trafił do nie pierwszego lepszego. Recepcjonistka przyglądała mu się początkowo z zauroczeniem, zaś gdy prężnym krokiem ruszył w poszukiwaniu wcześniej poznanego numeru pokoju, ta w mgnieniu oka ostudziła jego zapał. Ponad dziesięć minut zajęło mu tłumaczenie jednego i tego samego..
-Tłumacze Ci, że nie jestem jednym z tych pojebanych fanów i Lucien mnie oczekuje. Jeśli nie wierzysz, chodź i sama sprawdź.
Sebastian nie słynął z cierpliwości. Dziewczyna, na oko bardzo kumata, omal nie doprowadziła go do furii. Na propozycję chwilę się wahała lecz zgodziła. No cóż, ma możliwość spotkania się na szybko z bożyszczem tłumu, każdy by się zgodził. Chwilę potem stali pod odpowiednimi drzwiami: on zły z reklamówką jedzenia; ona próbująca ukryć podekscytowanie. Drugie z nich zapukało z cichymi słowami "Przepraszam, Panie Tresmontant".

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyWto Sie 01, 2017 2:09 pm

Hotel, w którym mieszkał Lucien, należał prawdopodobnie do grupy najbardziej eleganckich budynków w mieście. Zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Piosenkarz nie miał powodu, aby wybierać się do innego, zresztą „jego ekipie” podobały się takie luksusy. Takie jak na przykład zapewniona prywatność, cisza, spokój oraz duża przestrzeń umożliwiająca jakieś kreatywne działania. Zazwyczaj blondyn doceniał starania obsługi, aby jak najbardziej mu dogodzić, jednak gdyby dowiedział się, że Sebastianowi sprawiano takie problemy, pewnie nie byłby zbyt zadowolony.
Przed przyjściem Eluarda przygotowywał się jeszcze do następnego dnia. Wykonał parę telefonów, jeszcze raz sprawdził swój terminarz, chwilę jeszcze grał na gitarze, aż w końcu odłożył instrument na bok i zmęczony osunął się na oparcie, zamykając oczy. Nie chciał myśleć o robocie, jakkolwiek jej nie kochał. Jego myśli bardzo posłusznie odpłynęły więc w kierunku mężczyzny, z którym niedługo miał się zobaczyć. 
Od tej chwili relaksu odciągnęło go ciche pukanie. Nieco zaskoczony podniósł się, słysząc kobiecy głos i przeczesał palcami włosy. 
Już otwieram. – Powiedział i odłożył tylko gitarę na stojak, aby zaraz faktycznie skierować się do drzwi. O ile w chwili otwarcia mógł zdawać się nawet zmęczony, tak na widok Sebastiana od razu się rozpromienił i szeroko uśmiechnął. – Och, Sebastian, wejdź. – Wskazał wnętrze za sobą i usunął się w drzwiach, robiąc mu miejsce do swojego wcale nie tak małego, z pewnością bardzo przestronnego i jasnego apartamentu z umeblowaniem najwyższej klasy. Jakby zupełnie nie przejął się obecnością kobiety, która w sumie była dla niego nieco zaskakująca. Miał jednak dość kultury osobistej, żeby nie mówić przy niej nic niestosownego. Zamiast tego posłał jej szeroki uśmiech. 
Co za profesjonalna obsługa, moi goście dostają nawet eskortę. – Powiedział przy tym.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyWto Sie 01, 2017 6:35 pm

Zdziwioną minę dziewczyny zapamiętam na długo. Widać krepowała się stanąć twarzą w twarz z Lucienem ale pokazanie Sebastianowi swoich mylnych racji była od niej silniejsza. Czasem ludzie są nazbyt pewni siebie a później opadają na samo dno z hukiem i oklaskami. Wraz z zdziwieniem na twarzy młodej kobiety Eluard dojrzał coś na kształt zawodu. No tak: myślała, że wyjdzie na lepszą i to jeszcze przed samym Lucienem! Wzrok kucharza powędrował z dziewczyny na "gospodarza" pokoju. Nic w sumie nie powiedział, nie padło również żadne przywitanie, po prostu wyminął go i wszedł do środka. Poniekąd rozumiał upartość w tej dziewczynie, bo jeśli ktoś niepożądany wejdzie w głąb terenu to jej dostanie się za wszystko; tym bardziej rozumiał jeśli w grę wchodziła jakaś gwiazda. Słyszał o przypadkach wtargnięć poprzez podawanie się za członków rodzin lub bliskich przyjaciół. Takich wpuszczano nie myśląc wiele.
-Proszę mi wybaczyć, mam taki nakaz aby nie wpuszczać nieznajomych, zwłaszcza do kogoś takiego jak Pan.. Już kilka osób próbowało swoich pomysłów żeby jakoś sie do pana dostać.
Jednak ta drobna flądra powinna zachowywać się milej dla każdego a nie udawać wielką Pannę. Sebastian zaciekawiony psychicznie ich krótką rozmową próbował fizycznie tego po sobie nie pokazać; odstawił reklamówkę z jedzeniem i zaczął wyciągać z niej kolejno dania. Widział jak dziewczyna uśmiecha się swym z najpiękniejszych uśmiechów a oczy jej zdają się próbować flirtu. Kucharz zacisnął mocno usta. No i po co się denerwował? Co go obchodziła jedna mała laleczka? Wiele osób na pewno próbowało uwieść Luciena.. Z tym wyjątkiem, że dziś był tego świadkiem. Gotowało się w nim wszystko. Powinien sie uspokoić.. Co go ona obchodzi? Co go wszystko obchodzi? Po jaką cholerę się denerwuje?
Nim się obejrzał jedno z plastikowych opakowani opadło z niemałym hukiem na podłogę, zaś po nim poszła cicha salwa przekleństw. Na szczęście w środku były ciasteczka a samo opakowanie przeżyło. Sebastian zirytowany przykucnął a za nim powędrował wzrok młodej kobiety, która szybko wróciła spojrzeniem do lepszego obiektu, widocznie niechętna do pójścia sobie.
-Wszak jest Pan gwiazdą, a kto nie chciałby się z Panem spotkać! Jest Pan przystojny i utalentowany.. proszę mi wybaczyć, wiem, że zachowuje sie niekoniecznie dojrzale w swej pracy ale jestem pana wielką fanką..
Wsadź sobie w dupe ten swój uśmiech, Ty jadowita zołzo, pomyślał, choć nie powinien. Obróciwszy się do nich plecami aby nie zgnieść tej laski wzrokiem postanowił bez pozwolenia poczuć się jak u siebie. Właściwie nie kręcił się po katach a z tego miejsca znalazł drogę na balkon i sekundę później stał na świeżym powietrzu odpalając papierosa.
Czy on właśnie przejawiał odruchy zazdrości?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySro Sie 02, 2017 1:53 pm

Choć przez cały czas się uśmiechał, i on najchętniej zostałby z Sebastianem sam na sam. Może kiedyś, może zanim spotkał się z Sebastianem, może wtedy takie próby uwodzenia nie spełzłyby na niczym, może nawet piosenkarz mógłby być zainteresowany. Tylko chwilowo,  ponieważ rzadko ktoś przykuwał jego uwagę na dłużej. Teraz jednak za jego plecami właśnie siedziała miłość jego życia i tylko jako taka kultura osobista zakazywała mu zatrzasnąć dziewczynie drzwi przed nosem. 
O niego proszę się nie martwić, to wręcz gość specjalny. – Odparł z uśmiechem na słowa o tym, że byli już ludzie próbujący się wkraść do jego apartamentu. Ogólnie, było już dużo ludzi, którzy próbowali różnych zagrywek. Znowu rozdawał pełno autografów i robił sobie mnóstwo zdjęć z różnymi ludźmi, jeśli tylko go rozpoznali. Niestety znalazł się też jakiś oszołom, ale starał się o tym nie myśleć. 
Próbami flirtu ani trochę się nie przejmował, ignorował je, a wręcz zdawał się nie zauważać, absolutnie tego nie odwzajemniając. Dla wprawnego oka, które potrafiło przeniknąć przez jego maskę uprzejmości można było dostrzec nawet lekkie zniecierpliwienie. Trzymał wciąż rękę na drzwiach, czekając tylko, aż kobieta wreszcie wróci do obowiązków. 
Drgnął, słysząc huk i odwrócił się, aby zerknąć na Eluarda co się stało. Nie wpadł na to, skąd w ciemnowłosym to nerwowe zachowanie. Chwilę patrzył jeszcze na niego, jak przykucnął, a gdy znów dobiegł go głos wielbicielki, odwrócił znów głowę w jej stronę i ponownie posłał jej jeden z tych urokliwych, hollywoodzkich uśmiechów. 
Schlebia mi pani, moja droga. Niestety będę musiał chyba panią przeprosić, bo umieram z głodu, zresztą chyba powinienem zająć się swoim gościem. – Powiedział, wskazując kciukiem za siebie na Eluarda. – Dziękuję za przyprowadzenie go. – Dodał po chwili i moment jeszcze zaczekał, nie chcąc zatrzaskiwać jej drzwi przed nosem. Choć i tak zrobił to dość szybko. 
Odetchnął wtedy wreszcie z ulgą i oparł się o drzwi na chwilę, jak gdyby ktoś miał je jeszcze otworzyć. Potem zobaczył Sebastiana na balkonie i uśmiechnął się szerzej. Naprawdę dobrze było go widzieć. 
Po chwili ruszył w jego kierunku i stanął w drzwiach balkonowych. 
Już myślałem, że nie pójdzie. – Westchnął teatralnie, przekrzywiając nieco głowę. – Nie wiedziałem, że palisz. – Powiedział, przyglądając mu się. Wolał nie wychodzić na balkon. Mógłby nie oprzeć się temu, aby go objąć, a jeszcze nie byli na etapie, aby pokazywać się razem. Wiedział, że fotoreporterzy potrafią być bezlitośni. Następnego dnia w jakimś szmatławcu mógłby pojawić się nagle nagłówek ZNANY PIOSENKARZ GEJEM? ZOBACZ ZDJĘCIA Z KOCHANKIEM. Choć nie miał nic przeciwko temu, aby powiedzieć światu, jak ważny był dla niego Sebastian, Eluard wydawał się mieć ogromny problem, aby przyznać się do Luciena nawet przed sobą.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySro Sie 02, 2017 4:04 pm

Pedantka dbająca o swoją pracę liczyła na coś więcej aniżeli tylko uśmiechy oraz podziękowania; jej główka pewnie wyobraziła sobie zbyt wiele jak na próbę uwodzenia kogoś z wyższych sfer. Zakomunikowanie o głodzie, czy zajęciu się nowym gościem uświadomiła ją o porażce. Mimo tego wciąż nie traciła swojego uśmiechu, licząc na cud. Nie ważne. Przegrała. Pozostało jej z klasą wycofać się.
-Polecam się na przyszłość. Jeśli będzie Pan czegokolwiek potrzebować, śmiało, wie Pan gdzie mnie szukać.
Przesłanie bardziej prostsze nie mogło być do odgadnięcia. Na szczęście Sebastian nie słyszał tego. I dobrze. Wkurzał się na flirt z strony dziewczyny a nie powinien wcale na takie zaczepki reagować. Tymczasem gotowało się w nim.`Młoda kobieta zawinęła się do swojej wcześniejszej pracy na stojąco.
Sebastian opart o barierki spoglądał z góry na miasto. Na myśl mu nie przyszło większe krycie się czy wzrokiem szukanie niekoniecznie zaproszonych gości w postaci wścibskich paparazzi. Żył w całkiem innym świecie i takie pilnowanie się na każdym kroku nie należało do jego codziennych zadań. Ani drgnął słysząc znajomy głos. Widocznie urok osobisty zadziałał, skoro dosyć szybko udało mu sie ją spławić.
-Czyli już wiesz.
Jego przygoda z papierosami rozpoczęła się.. dwa miesiące/trzy po ich rozstaniu? Na oko gdzieś tak. Cały rok palił niczym zagorzały palacz, widząc w papierosach ukojenie swych nerwów oraz stresu. Później powoli zmniejszał częstotliwość palenia i dziś palił.. raz na jakiś czas. Np. teraz. Zgasił truciznę o poręcz a niedopałek wrzucił do popielniczki: Lucien palił czy nie, dla pewności w hotelowych pokojach te mini śmietniczki są. Odbił się od poręczy, ominął zgrabnie piosenkarza i wgramolił się do środka. Zachowywał się jak obrażone dziecko bez większego powodu.
-Co u Ciebie? - zapytał cicho.
Jedzenie powyciągał ale nic więcej; potrzebował talerzy, przecież z domu ich nie będzie taszczył. Przejechał wzrokiem po najbliższej okolicy w poszukiwaniu czegoś dobrego ale ostatecznie łaskawie zawiesił spojrzenie na blondynie.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySro Sie 02, 2017 8:58 pm

Kiedy Lucien zaczynał palić i zaczęło mu się to podobać, niemal od razu specjaliści dobrali się do niego mówiąc, że nie jest to dobre dla jego gardła. Wciąż ktoś za nim łaził, powtarzał mu to wręcz do znudzenia, a Tresmontant z typowym dla siebie uporem i z ogromną przyjemnością po prostu ich ignorował. Musiał sam się znudzić, aby w końcu porzucić swój kaprys – bo nałóg to nie był na pewno nigdy. Nie czuł potrzeby palenia, tylko chęć. Minęło mu to raz, a konkretnie. Już nigdy potem nie sięgał po papierosa, a nawet odsuwał się w momencie, gdy ktoś palił przy nim. Chyba, że akurat chciał inaczej, w końcu potrafił być zmienny jak pogoda. Poniekąd go rozbawiło go to, że Sebastian mógł palić. Absolutnie nie wiedział dlaczego. 
Ton Sebastiana jednak był dla niego dość sporym zaskoczeniem. Zrobił coś nie tak? Powiedział? Obraził go jakoś? Czym sobie zasłużył? Przez chwilę szukał w myślach jakiegokolwiek powodu, aby Eluard mógł czuć się jakoś urażony. Myśl, że to przez zazdrość sprawiła, że blondyn nie posiadał się z radości. Dlatego też uśmiechnął się zaraz szeroko i spojrzał na kucharza, idąc za nim. Po drodze zamknął jeszcze tylko balkonowe drzwi, jako że pod wieczór zaczynało robić się chłodno.
Proszę, proszę, czyżby monsieur Eluard się dąsał? – Powiedział, podchodząc do niego bliżej. Bardzo blisko. Ułożył dłonie na jego bokach i przesunął je bardziej na jego plecy, aby go objąć. Ośmielony wydarzeniami z ich poprzedniego spotkania pozwalał sobie na coraz więcej, już nie bacząc tak bardzo na konsekwencje, choć wciąż się na niego nie rzucał tak, jak by chciał. Poza tym chciał go trochę udobruchać za całe to zajście z obsługą. – Mam się doskonale, pomijając to, że pracuję prawie cały czas. Nawet gwiazdy nie mają łatwo. – Westchnął znów ciężko. – Ale kiedy myślę o tobie, jest mi łatwiej, bo wiem, że niedługo znów się zobaczymy i warto pracować dla wolnego czasu spędzonego z tobą. A ty? Jak się miewasz? – Spytał wciąż z delikatnym uśmiechem.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySro Sie 02, 2017 10:34 pm

Do Sebastiana powoli dochodziło, właściwie już doszło, czemu z lekkiego humoru przeszedł zgrabnie szybko na pulsującą żyłkę. Zazdrość miała tu swoje miejsce a wręcz całe pole do popisu, lecz kucharz doszczętnie próbował się wyprzeć tej myśli, tłumacząc sobie, że nie jego interes kto próbuje swoich sił u Luciena bo: a) nie są razem od dawna b) Lucien jest gwiazdą i pewnie nie pierwszy raz ktoś z obsługi oraz przypadkowy przechodzień na ulicy szczebiotał do niego. Kurde, NIC GO NIE POWINNO OBCHODZIĆ CO I JAK. A jednak. Ta myśl, że Lucien jest wciąż jego i wyłącznie jego tkwiła w nim; te wszystkie lata nie zmieniły danego toku myślenia, niemalże przybierając na sile.
Nadąsany obrócił wzrok w bok. Samo to, iż ktoś (a zwłaszcza ten ktoś) upomniał go o inne zachowanie wprawiało go w dziwne uczucie. Niby nie ukrywał się z zmianą nastroju ale nie trzeba było nic mówić na głos. Założył ramiona na piersi. Specjalnie, żeby dodać sobie jeszcze więcej cech nadąsanego człowieka, plus żeby nie wyglądał śmiesznie, gdy odpowiednie dla jego ciała ramiona go oplatały. Na nic się zdało plunie sobie w brodę po ostatnich wydarzeniach. Pozwalał mu na więcej samemu póki co nic nie robiąc.
-Nie dąsam się! -sapnął choć prawda była inna. I widoczna.
Nie komentował w sposób negatywny pracy Luciena. Nic wspólnego z ową branżą nie miał ale domyślał się, że mimo wszystko i gwiazdy mają wiele do roboty. Lekkim kiwnięciem dał mu do zrozumienia, że rozumie oraz współczuje. No i dalej...
-Ty, cwaniaczku, zamiast mnie tutaj bajerować na swój sposób lepiej podaj mi jakieś talerze żebym mógł dać Ci jeść. - przewrócił oczami i pchnął go lekko dla lepszego efektu. Zaraz wyswobodził się z jego objęć, następnie stając jeszcze bliżej stolika, na którym stały zapakowane dania.
-Praca, dom, praca, dom. I tak w kółko. Nic ciekawego się nie dzieje, pracy póki co mi nie przybywa. Czasem jestem dziwnie zmęczony, choć robię to samo co zawsze. Zaczynam się zastanawiać od czego tak..
Ostrożnie spojrzał na niego, żeby przypadkiem nie pomyślał sobie, że go woła wzrokiem. Lepiej niech poda mu wreszcie coś na czym wystawi jedzenie.
-Lucien.. Co robisz dokładnie za tydzień? -zapytał i to dosyć.. niepewnie jak na siebie.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySro Sie 02, 2017 10:59 pm

Słuchając go, uśmiechnął się rozczulony. Ogólnie jego zachowanie sprawiało, że czas, który spędzili razem, jakby przestawał mieć miejsce. Znów miał do czynienia ze swoim kochanym Sebastianem i widać to było na załączonym obrazku. Przecież nie byli o siebie zazdrośni pierwszy raz, chociaż w liceum może trochę bardziej sobie ufali zdecydowanie nie musieli się bać tego, że którykolwiek zwróci uwagę na kogokolwiek innego, ponieważ świat poza nimi po prostu mógłby nie istnieć. Tylko Lucien i Sebastian. Teraz obaj wiedzieli, że możliwość bycia z inną osobą to nie tylko głupie obawy, ale coś realnego i to chyba to bolało najbardziej. Dlatego każda zbliżająca się osoba była prawdziwym zagrożeniem, niemal jak w piosence ABBY. A niech spróbuje mu kiedyś wypomnieć zachowanie Tresmontanta wobec Charliego. 
Roześmiał się na jego słowa i posłusznie odsunął, zaraz rozglądając po pokoju w poszukiwaniu jakichkolwiek talerzy. Niby spędził tu już ponad tydzień (przy czym przez tydzień kwitł tu, czekając na odzew od Eluarda), ale wciąż nie do końca orientował się, gdzie co jest. Zaglądał więc do różnych mebli, a gdy okazało się to złym wyborem, szedł do innego, aby sprawdzić tam. Oczywiście poświęcał przy tym uwagę na to, co mówił mu Sebastian. Na szczęście umiał ją podzielić. 
Och, ja ci powiem skąd to zmęczenie. Z tej okropnej nudy, z której muszę cię wyrwać. – Powiedział w końcu, podnosząc się z kucków z westchnieniem. Wyciągnął przy tym kilka talerzy, nie wiedząc ile dokładnie potrzebował ich ciemnowłosy i zaniósł je na stół. Przez to, że zamknął drzwi balkonu w pomieszczeniu mimo wszystko zrobiło się dość ciepło, dlatego podwinął rękawy swojej luźnej, niemal za dużej na niego białej koszuli w czarne pasy do ramion, tym samym odsłaniając swoje tatuaże. Uniósł na niego nieco zaskoczony wzrok, jednak zaraz uśmiechnął się do niego znów ciepło. 
Dokładnie za tydzień? Musiałbym się dowiedzieć. Dlaczego pytasz? Masz wobec mnie jakieś plany? – Spytał i od razu spróbował znaleźć jakieś sztućce. Nawet jeśli miał jakieś plany, jeśli nie będą one zbyt trudne do przesunięcia (jak na przykład koncert szykowany od miesięcy), będzie próbował je jakkolwiek zmienić, aby znaleźć czas dla Sebastiana. Chyba, że to Sebastian będzie mógł ugiąć się dla niego.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyCzw Sie 03, 2017 10:31 am

-Pan pewny Siebie 24 godziny na dobę..
Skomentował cicho, rzecz jasna nie po chamsku a raczej poszedł w stronę zaczepek. Szczerze wątpił aby z nudy monotonii bywał zmęczony każdego dnia pracy czy odpoczynku. Jakiś inny czynnik wpływał na jego samopoczucie; poniekąd znany, lecz nieujawniany. Chociaż.. Nie spróbuje zaprzeczyć jeśli ktoś kiedyś stwierdzi, że Sebastianowi przyda się kilka dni mocnych wrażeń i lżejszych atrakcji. Cichy kucharz nie jest dokładnie takim jakim widzą go inni, którzy go nie znają. Na przykład taki Martin, pierwszego poważnego dnia widział w nim posłusznego chłopaka z powalającymi umiejętnościami; dziś czasem planował jak go zabić i nie zostawić śladów.
Zainteresował się tatuażami; pamiętał swoją pierwszą reakcję na ten fakt. Zdziwiony przez ponad miesiąc nie mógł przyswoić tej informacji. Niby tatuaże nie są wynalazkiem szatana a i osobiście mu się podobały, lecz mozaika na cudnej skórze Luciena wcale mu nie pasowała. Aż do dziś. Być może zabrzmi to śmiesznie, wszak dziś zaakceptował tatuaże i, żeby było śmieszniej, Lucien wydał mu się być atrakcyjniejszy. Sebastian zaczerwienił się nieznacznie. Pięknie, bosko!
-Za tydzień... -powtórzy mrukliwie pod nosem. Właśnie był zmuszony przypomnieć sobie o co mu dokładnie chodziło... Matko jedyna. Na wszelki wypadek odwrócił się do niego plecami. -Ach.. Za tydzień zaczyna się dwudniowy festyn w miasteczku obok nas. Myślałem, że uda mi się Ciebie w jeden chociaż dzień wyciągnąć tam..
Łypnął na niego krótkim spojrzeniem. Skupił się mocniej na możliwości rozkładania jedzenia. Przyszedł tu z priorytetem nakarmienia Luciena, więc nie było co przedłużać owej chwili.
-Wiem, że dla Ciebie taki wypad niekoniecznie może być spokojny ale nie zaszkodziłoby spróbować. Jeśli za bardzo zaczną się na Ciebie rzucać zaraz byśmy się zebrali do domu. Chodzi mi o to żebyś oderwał się od świata showbiznesu i rozerwał w przyziemnych, zwykłych atrakcjach. -kontynuując swój wywód kończył ostatnie, dokładne dekorowanie naczyń potrawami. -Tylko zabiorę Cię tam jeśli masz czas i chęci. Nie mam zamiaru wyrywać Cię na chama z pracy. Nie wtedy to kiedy indziej. Rozumiemy się? -zapytał i raz jeszcze łypnął na niego krótko.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyCzw Sie 03, 2017 11:30 pm

Siedem dni w tygodniu. – Dodał ze śmiechem w odpowiedzi na jego zaczepkę. I, rzecz jasna, była to szczera prawda.
Lucien, podobnie jak osoby, które tego spróbowały, zakochał się w tatuażach bez pamięci. Chciał mieć ich coraz więcej i planował kolejne, w coraz różniejszych miejscach. Nigdy nie zamierzał być jednak wytatuowany z góry do dołu, po prostu… To było uzależniające. 
Na szczęście Sebastiana, nie zauważył jego rumieńca, zbyt skupiony tym, aby znaleźć sztućce. Gdy to wreszcie zrobił, podszedł do niego i położył je obok talerzy, stając przy nim. 
Jego propozycja nieco go zaskoczyła i odbiło się to w jego spojrzeniu. Chociaż nie miał nic przeciwko, obawiał się, że faktycznie może skończyć się to w ten sposób, że ludzie zaczną się na niego masowo rzucać z prośbami o autograf czy zdjęcie. O ile w małych ilościach było to przyjemne, o tyle nie chciałby, aby ktokolwiek przeszkadzał mu, kiedy będzie z Sebastianem.
No właśnie, pokazałby się z Sebastianem. Kiedy to do niego dotarło, uśmiechnął się szeroko i jakże promiennie. Już wiedział, że nic nie powstrzyma go przed tym, aby tam z nim pojechać. Chociaż na chwilę. 
Oh-la-la, jaki władczy Sebastian. – Powiedział rozbawiony jego tonem i oparł się obok niego, patrząc, co robi. – Chętnie z tobą pojadę. Zrobię sobie jeden dzień wolnego. Nie sądzę, aby coś mi przeszkadzało. – A jeśli przeszkadzało, to prawdopodobnie będzie robił wszystko, aby to zmienić. Eluard być może miał pewne przywileje, być może jego słowa były dla Tresmontanta szczególnie ważne, a samego kucharza uważał właściwie za miłość swojego życia. Ale nawet on nie mógł postawić Luciena do pionu bądź zmusić go, aby się go słuchał. On po prostu nie potrafił. Wszystko musiał robić po swojemu i koniec. Był jak takie dziecko, któremu mówi się „nie!”, a on nie słyszy. Całe szczęście, że miał zdolności do łatwego wychodzenia z opresji. 
Chwilę patrzył na niego i jakby jego entuzjazm oklapł. Widać było, że się waha, aż w końcu westchnął cicho i powiedział to, co go męczyło. Ryzykował, że nagle Eluard zmieni zdanie, ale miał szczerą nadzieję, że mimo wszystko to nie nastąpi. 
Jesteś pewien, że chcesz ze mną tam jechać? Ludzie mogą zacząć się zastanawiać kim jesteś. Albo jakiś nasz znajomy udzieli komuś tej informacji. Jesteś na to gotowy, Sebastian? – Spytał całkowicie poważnie i łagodnie, patrząc na niego nawet nieco zmartwiony.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyNie Sie 06, 2017 5:46 pm

Jedzenie stanęło na stole, wreszcie. Ruchem ręki pokazał mu aby dłużej nie zwlekał i dokarmił swój mały głodek. Sam pochwycił ciasteczko, pieczone, o zgrozo, własnoręcznie, szamiąc z smakiem ładny i słodki wypiek. Tym razem udało mu się za pierwszym razem, zero spalonych; wszystkie jaśniutkie i ładniutkie. Z ciasteczkiem w ustach przysiadł na pobliskim z krzeseł w celu odpoczynku no i omówieniu reszty spraw. Zaproponował mu wyjście i wcześniej wszystko sobie przemyślał. Po pierwsze wyciąganie go gdziekolwiek w trakcie pracy było ostatnim czego chciał. Mówił szczerze: obrazi się jeśli Lucien za wszelką cenę wykręci się z umówionych zadań aby z nim ruszyć. I uważał, że jego kochaś ma troszkę więcej oleju w głowie i nic nie odwali w tym temacie.
Sebastian dosłownie przemyślał sobie wszystko od A do Z zanim wcielił swój plan w życie. Od pracy Luciena po jego rozpoznawalną na wysoką skalę sławę. Gwiazda idąc sama jest sensacją, a dodac do tego kogoś innego, w dodatku nieznanego jeszcze światu.. O matko. Toż to sensacja na pięć lat plotek w wszystkich możliwych gazetach, stacjach, forach itd. Kucharzowi ten fakt oczywiście się nie spodobał i tak naprawdę gdyby nie opór dawno porzuciłby swój plan. Postarał się jednak przełamać i poszukać innych rozwiązań. Za bardzo się uparł na cholerny festyn.
-Pamiętasz abym kiedyś podjął większe decyzje bez wcześniejszego namysłu? -zapytał choć co oczywiste: nie oczekiwał odpowiedzi. Lucien powinien pamiętać, że grubsze decyzje podejmował po dokładnym obmyśleniu co ma zrobić. -Po pierwsze pomyśl: gdyby któryś z naszych znajomych chciał powiedzieć światu o nas już dawno by to zrobił, prawda? Na takiej informacji da się nieźle zarobić. Więc wątpię aby nagle komuś się odmieniło właśnie teraz. -przewrócił oczyma, lecz bardziej bez większego powodu aniżeli w związku z sprawą. Odgryzł kawałek ciasteczka. -Po drugie: zanim zacząłeś być sławny miałeś inne życie a w nim znajomych. Nie martwię się o to czy będą się zastanawiać kim jestem czy nie, ponieważ przejdzie im ta myśl w jeden dzień. Uznają mnie za starego, nic nieznaczącego znajomego i koniec w temacie. Przeżyje jeden dzień plotek a Ty poczujesz smak dawnego życia.
Wpakował właśnie do ust kolejny kawałek wypieku kiedy jego telefon zawibrował. Omal nie spadł z krzesła, wcześniej zapominając, że diabeł go podkusił i nastawił takową funkcję. Sebastian nie odebrał; spojrzał kto dzwoni i wcisnął urządzenie w kieszeń, wracając wzrokiem do Luciena.
-Po trzecie: jestem pewny, że chcę z Tobą jechać. A teraz jedz. Czekają Cię na końcu ciastka, które niezależnie od ich prawdziwego smaku musisz skomplementować. -odparł z uśmiechem.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyNie Sie 06, 2017 10:04 pm

Kiedy tylko ukochany Luciena usiadł, on zrobił to samo. Nie sięgnął ciastka, ułożył tylko ręce płasko na stole i wpatrzył się w niego, słuchając uważnie każdego jego słowa, zupełnie jakby nie chciał opuścić żadnego z nich. Zawsze lubił to jego rzeczowe podchodzenie do każdej sprawy, nawet jeśli sam nigdy nie potrafił myśleć w tak konkretny sposób, kiedy chodziło o niego. To znaczy: potrafił, ale w jego przypadku branie pod uwagę prawdziwych argumentów nie za bardzo wchodziło w grę.
Chociaż w istocie doskonale znał Sebastiana i wiedział, że mężczyzna (w przeciwieństwie do niego) nie podejmuje decyzji pochopnie, był zaskoczony tym, jak głęboko przemyślał temat. Przez chwilę nawet sam zastanawiał się od kiedy to planował i jak dużo poświęcił czasu na to, aby rozważyć wszystkie te za i przeciw. A przy tym go to nawet wzruszyło, ponieważ wskazywało na to, że kucharzowi naprawdę zależało na tym, aby z nim wyjść, mimo wszystko. Że zależało mu na Lucienie. To było ważniejsze niż cokolwiek innego, miał ochotę po prostu przechylić się przez stół i go pocałować. Oczywiście pozostało to jedynie w sferze fantazji.
Przyznawał mu więc przez cały czas rację lekkimi kiwnięciami głową. Wciąż był skupiony, jakby przepuszczał każdą informację przez jakiś swój wewnętrzny filtr, aby zaraz uśmiechnąć się szeroko na wzmiankę o dawnym życiu. Tym życiu, za którym tak strasznie czasem tęsknił i w którym wszystko było tak wspaniale, tak świetnie, tak wyśmienicie u boku Eluarda.
Usłyszawszy telefon, uśmiech nieco zmalał, a wzrok Luciena podążył w kierunku, z którego pochodził dźwięk. Uniósł lekko brwi, ale nie skomentował. Przynajmniej nie od razu. 
Och, jakie to wszystko doskonale przemyślane. – Powiedział z szerszym uśmiechem i faktycznie sięgnął sobie ciasteczko, aby zaraz zacząć je podgryzać. Zaraz potem wstał znów i skierował się po dwa kieliszki, ponieważ taka okazja jak zjedzenie właściwie obiado-kolacji z Sebastianem zasługiwała na odrobinę wina. Dla niego każda okazja mogłaby być dobrą dla wypicia tego trunku, więc starał się je ograniczać. Postawił przed ciemnowłosym kieliszek, a drugi przed sobą i sięgnął butelkę, zaraz zabierając się za jej otwieranie. – Nie mógłbym się po tobie spodziewać niczego innego. – Powiedział przy tym, wkręcając otwieracz w korek. – Nie chciałeś odebrać? 
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyPon Sie 07, 2017 10:10 pm

Drażnił go uporczywy wzrok słuchacza, kiedy mówił; tak samo drażniło go mówienie do kogoś kto patrzy wszędzie ale nie na niego. Z punktu widzenia ludzi takie przeciwieństwa Sebastiana brano za coś dziwacznego i niezrozumiałego, podczas gdy on sam doskonale siebie rozumiał. Preferował kontakt wzrokowy i przyglądanie się wzajemnie ale nie długo. Z Lucienem było, jest oraz będzie inaczej. Nigdy nie przeszkadzał mu wzrok ukochanego, czasem niemal wiercącego w nim dziurę; mógł peplać jak najęty, czując się z tym spojrzeniem swobodnie. Dlatego płynnie szło mu powiedzenie przemyśleń do których doszedł. W gruncie rzeczy dziękował mu za uważne słuchanie. Niektórych nawyków człowiek nie pozbędzie się choćby chciał.
Z niemałym rozbawieniem patrzył jak Lucien niemal posłusznie bierze ciasteczko i na dzień dobry komplementuje. Jak dziecko. Najpierw trzeba zapchać się słodkim, by później zjeść małe kęski jedzenia i zacząć mruczeć, że jest się najedzonym. Z początku kucharz wymyślał desery z nieba wyjęte ale ostatecznie przystanął na zwykłych ciasteczkach, jako że kupił wszystko co potrzebne, lecz nie pomyślał o niczym do deserów a więcej wracać po zakupy mu się nie chciało. Leniwa bestyjka. Odruchowo ułożył dłoń na kieszeni i powiedział:
-Nie. Jak raz czy dwa nie odbiorę to nic się nikomu nie stanie. -wzruszył ramionami. Przejechał palcami po szkle, nie oponując przed winem. Dziś sobie pozwoli. Pogryzł ostatni kęs ciasteczka nim na nowo się odezwał. -Poza tym nie przyszedłem do Ciebie żeby rozmawiać przez telefon. Siadaj i jedz.
Jakby na potwierdzenie swych słów uśmiechnął się ciepło. Odzywała się w nim ta druga strona; chcąca spędzać czas z Lucienem na osobności, bez innych ludzi i niepotrzebnych problemów; tylko oni dwoje oraz ten uciekający czas. Ale tego mu nie powie głośno. Wzrokiem zmuszał go do posadzenia czterech liter oraz jedzenia, podczas gdy on sam dziecinnie podciągnął nogi na krzesło, siadając w tak zwanym "siadzie po turecku".
-Odwiedzisz swoich rodziców? Bo jak tak.. Mogę z Tobą? - zapytał tak nagle, że sam nie bardzo wiedział czemu to zrobił. Lubił jego rodziców, zżył się niejako z nimi i sama myśl pogadania z nimi pięć minut dawała mu myśl o oderwaniu się od monotoniczności życia.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyWto Sie 08, 2017 11:28 am

Lucien na szczęście potrafił zjeść naprawdę dużo, aż dziw. Szczególnie, że był bardzo szczupły i absolutnie nie było tego po nim widać. Prędzej można by się po nim spodziewać, że je bardzo mało albo w ogóle jest taki strasznie fit, małe porcyjki co pięć godzin i inne tego typu pierdoły. Szczególnie, że jest przecież wegetarianinem. Ale to wszystko nieprawda. Blondyn nie miał nigdy, teraz zresztą również, problemów z tym, żeby jeść niemal talerz za talerzem. Dlatego też trud Sebastiana z pewnością nie szedł na marne, a Lucien bardzo chętnie zaopiekuje się każdym z jego małych, kulinarnych dzieł. O ile nie mają w sobie mięsa.
Zaraz potem korek wreszcie wyszedł z butelki, a Tresmontant wręcz fachowo nalał wina najpierw do kieliszka Eluarda, a potem do swojego. Odstawił butelkę na stolik między nimi i po chwili zajął swoje miejsce, aby faktycznie wreszcie zająć się jedzeniem tego, co przygotował dla niego kucharz.
W duchu ucieszył się, że Sebastian chciał poświęcić czas jemu i tylko jemu, kiedy byli razem, a jego słowa tylko to potwierdziły. Muzyk wydawał się więc bardzo zadowolony, kiedy wreszcie wziął do rąk sztućce i przysunął sobie danie.
Jestem wzruszony, że chcesz poświęcić czas tylko dla mnie. – Powiedział i uśmiechnął się znów.
Uśmiech ten zszedł nieco na słowa Sebastiana, ponieważ nie wiedział jak na nie zareagować. Poczuł się trochę zagubiony, z pewnością bardzo zdziwiony tą propozycją. Jakby… Eluard po prostu zapomniał o jego sytuacji. A przecież on nie mógł zapomnieć. Chyba, że chodziło tylko o jego matkę, ale skoro tak, czy nie dotarła do niego ta informacja?
Sebastian. – Odłożył na chwilę sztućce. – Mój ojciec odezwał się do mnie dopiero wtedy, kiedy zacząłem robić się sławny, takiego mam ojca! Oczywiście z nim nie rozmawiam. – Ujął znów kieliszek i napił się odrobinę z gorzkim uśmiechem. – A moja mama zmarła parę lat temu. Nie wiedziałeś o tym? – Spytał już łagodnie i smutno. Nie powinien w sumie mieć mu tego za złe, w końcu wieś, z której pochodził blondyn mieściła się ładne parę kilometrów za miastem. Czemu ktoś miałby się interesować tym, czy zmarła w niej kolejna kobieta czy nie? Lucien miał dwadzieścia jeden lat, kiedy się o tym dowiedział i był to okres, kiedy nie był może jeszcze aż tak znany, dlatego też jego załamanie odbiło się bez większego echa. Przynajmniej teoretycznie. Kiedy po jakimś czasie wreszcie się pozbierał, wkroczył do świata showbiznesu z ogromnym przytupem. – Moi bracia nie pytali mnie o zdanie i sprzedali gospodarstwo, bo mieli finansowe problemy, a ja nie mogłem im pomóc. Zresztą, dlaczego miałbym to robić, skoro kiedy z nimi byłem, traktowali mnie jak gorszego od siebie? – Westchnął ciężko i spojrzał na Eluarda smutno.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyWto Sie 08, 2017 1:50 pm

Jeden raz bez telefonu jest niczym złym. Osoba dzwoniąca nie podda się tak łatwo i jeśli nie wyjdzie mu dziś, oddzwoni później. Osobiście zostawiłby telefon w mieszkaniu, żeby na wszelki wypadek i go nie kusiło oddzwonić, aczkolwiek inna cząstka wolała mieć urządzonko przy sobie, nawet jeśli ma zamiar go nie ruszać. Zmieniał powoli swoje nastawienie do Luciena czy ich spotkań. Na początku dałby oraz zrobił wszystko aby ktoś im przeszkodził, nie pozwalając dłużej ze sobą rozmawiać oraz przebywać razem. Dziś, kila dłuższych dni później, odrzucał telefony, irytowały go osoby trzecie marnujące im ich czas na podlizywanie się, czuł się swobodnie w swych czynach i nie próbował odpychać go z wrzaskiem od siebie. Robił wszystko wbrew sobie.
Cały czar dzisiejszego spotkania prysł. Sebastian wcale nie zapomniał jaką sytuację w sowim życiu miał Lucien; takich rzeczy się nie zapomina. Od zawsze na zawsze myślał o jego mamie, ewentualnie pokręceniu się na gospodarstwie. Wiedział o jej sprzedaży. Pamiętał jak tamtego dnia znalazł się w okolicy. Rzecz jasna nie spróbował wejść na teren czy odwiedzić mamę byłego kochanka. Powstrzymywała go myśl, że w tym domu poczuje obecność Luciena i nie wytrzyma psychicznie. Nie wiedział o śmierci Pani Tresmontant. Matko jedyna.. Tyle lat i nic nie wiedział. Automatycznie zrobiło mu się cholernie głupio. Ręce zjechały z stołu a usta delikatnie rozwarły. Gdyby tylko nie wahał się tyle razy.. Sebastian wielokrotnie próbował nabrać sił aby odwiedzić mamę Luciena; tyle razy ile próbował, tyle razy mu się nie udawało. Zawsze znajdował wymówki: od braku czasu po "ona pewnie nie chce mnie widzieć, bo po co?". Pani Tresmontant może nie była mu aż tak bliska jak jego własna matka czy Lucien, aczkolwiek nigdy nie zapomni jej życzliwości, dobra, poczucia humoru i tej chęci o rozmów. Zawsze.
-Ja.. Nic nie wiedziałem.. Tyle lat.. Lucien.. -jąkał się, choć w głowie szło mu lepiej wypowiadanie słów. Przecież to niedorzeczne nie wiedzieć przez tyle lat, że mama ukochanego nie żyje!
To co zrobił później nie było do końca przemyślane. Wstał, podszedł do niego i tak po prostu przykucnął przed nim, zaraz po tym jak zmusił go aby się przekręcił z krzesłem, układając na koniec dłonie na jego kolanach. Przyglądał mu się z dołu nie bardzo wiedział co przez chwilę ma powiedzieć.
-Przepraszam Cię, ja nie chciałem w ogóle wspominać temat domu.. I nie wiedziałem też o Twojej mamie, co też jest niedorzeczne.. Tyle razy chciałem ją odwiedzić i nie dałem rady..
Dalej nie wiedział co ma powiedzieć. Nie tak chciał spędzić chwile ale nie mógł przemilczeć wyciągniętych brudów. Westchnął cicho zadzierając głowę wyżej aby przyłożyć wargi do jego policzka.
-Pokazałeś innym, że potrafisz dojść do celu mimo przeciwieństw losu. I cokolwiek ja mówię, cokolwiek myślę.. W głębi duszy jednak jestem z Ciebie dumny. -szepnął ciszej aniżeli planował a wzrok powędrował mu niżej niż znajdowały się oczy Luciena; tak, on jest dumny z Luciena, mimo całego zawodu oraz bólu jaki otrzymał przez jego karierę. Szybko się ogarnął i pocierając dłońmi o jego kolana uśmiechnął się słabo. -Koniec gadania! Czas jeść. Dzisiaj nie przyszedłem po to żeby Cię dołować a nakarmić, więc jedz Panie Gwiazdo. -odparł a następnie z impetem wstał na równe nogi.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyWto Sie 08, 2017 4:41 pm

Rozgrzebywanie tego było dość bolesne, co z kolei można było przewidzieć. W takiej sytuacji, jak był Lucien, jego matka stawała się ogromnym oparciem. Sytuacji, kiedy nie mógł absolutnie liczyć na swoich braci, a co dopiero na ojca. Ojciec nie potrzebował wiele, żeby się go wyprzeć – Lucien okazał się najbardziej wątły, najbardziej entuzjastyczny oraz, jego zdaniem, najgłupszy i najmniej męski. Nie było go w życiu chłopaka praktycznie wcale, odszedł, kiedy jeszcze był chłopcem. Został więc z matką i dwójką braci, którzy poniekąd nieco obwiniali go po cichu o to, że to przez niego ich rodzina nie była pełna. No i matka wyraźnie go faworyzowała, pomimo, że to oni mieli „więcej oleju w głowie”. Pani Tresmontant nigdy tak na nich nie patrzyła, a w najmłodszym synu widziała kogoś, kto w życiu z pewnością coś osiągnie, w przeciwieństwie do jego tylko gadającego rodzeństwa. Lucien do dziś zresztą pamiętał moment, kiedy ujawnił się przy kolacji, mówiąc otwarcie o swojej miłości do Sebastiana. Kiedy jeden z jego braci rzucił się na niego z pięściami, matka zagroziła jego bratu wyrzuceniem z domu. Nigdy nie mówił o tym Eluardowi, nie chcąc, aby to cokolwiek zepsuło. Wobec niego zresztą jego matka w istocie zawsze była równie życzliwa. Choć wciąż nieco zdystansowana, lubiła z nim rozmawiać, żartować w bardzo inteligentny sposób czy słuchać o swoim najmłodszym synu. Traktowała go niemal jak członka rodziny, tej swojej lepszej, wyobrażonej rodziny, w której nie ma znienawidzonego męża oraz dwójki synów, którzy zdecydowanie się w niego wdali. Na ich tle Lucien naprawdę wyglądał jak niemal adoptowany.
Dlatego też jej śmierć była dla niego ogromnym ciosem, z którego nie potrafił się po prostu pozbierać. Choć po pogrzebie był w pobliżu, nie potrafił z nikim rozmawiać. Przyszło mu do głowy, aby wówczas skontaktować się z Eluardem i pewnie byłby to moment idealny, ale zbyt bolało, widział wszystko w zbyt czarnych barwach i nie potrafił uwierzyć, że Sebastian mógłby chcieć z nim rozmawiać po ich rozstaniu. Nic wtedy nie miało sensu. Po raz pierwszy poczuł się tak samotny, a to z kolei napędziło w przyszłości jego karierę, ponieważ wniosło mnóstwo uczuć we wszystko, co śpiewał. Nagle ludzie zaczęli się utożsamiać z jego bólem i twierdzić, że pomaga im przejść przez ich własny. To zdecydowanie postawiło go na nogi i pozwoliło przejść do momentu, w którym był teraz.
Spojrzał na niego zaskoczony, widząc jak wstaje i do niego podchodzi, a gdy tylko kucnął, blondyn odwrócił się do niego przodem.
Och, kochany, nie mam do ciebie żalu. – Powiedział i uśmiechnął się nawet delikatnie. – Dlaczego miałbyś to wiedzieć? – Jego głos brzmiał bardzo łagodnie, przymknął na chwilę oczy, czując jego usta na swoim policzku. Usłyszawszy z kolei jego słowa, bardzo się wzruszył. Usłyszenie, że Sebastian jest z niego dumny, było najpiękniejszym, co go ostatnimi czasy spotkało. Tak bardzo tego pragnął, że potwierdzenie, że faktycznie tak jest, sprawiło, że na chwilę zaparło mu dech w piersiach. Pewnie ta lawina uczuć potoczyłaby się dalej, gdyby Sebastian nie urwał tematu, a przynajmniej próbował. Ponieważ Lucien nie potrafił znów tak po prostu przejść do jedzenia od tak silnych uczuć.
Chwilę błądził wzrokiem od jednego oka mężczyzny do drugiego, aż wstał i ujmując jego twarz w dłonie, nie przejmując się już totalnie zahamowaniami, po prostu go pocałował.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyWto Sie 08, 2017 6:09 pm

Nie taki był zamysł aby zdołować Luciena. Sebastian próbował podjąć jakimś temat do rozmów, ponieważ cisza nie wydała mu się super opcją, choć i ona by mu wielce nie przeszkadzała. Kaprys miał inny: rozmowa o byle czym, byleby rozmawiać. Myśl o jego rodzicach nadeszła go niespodziewanie, tak samo niespodziewanie palnął o tym na głos i wyszło.. Doskonale wiedział.. widział jak od pierwszego dnia ich spotkania po latach ranił go swym dystansem. Wieczne odsuwanie się, obwinianie go - nie podobało mu się, lecz nie potrafił go inaczej traktować. Kwestia miłości po tylu latach bólu, rozpaczy i pustki była ciężka. Chociaż w głębi duszy nie chciał go ranić, samo wychodziło. Jednak co innego ranić go w taki sposób a co innego roztrząsać takie rany. Czuł się źle z takową myślą: nic nie wiedział o śmierci jego mamy oraz na nowo ożywił wszystkie rany w Lucienie.
Zadziałał instynktownie; zawsze tak robił, kiedy coś się działo w życiu Luciena lub chłopak miewał gorsze dni. Eluard dawał mu całą swoją miłość w połączeniu z czułością i namiastką troski. Oddawał siebie w całości, łącznie z uwagą. I tego ludzie potrzebowali. Nie tylko głupkowatych zapewnień "będzie dobrze" czy cielesnej uciechy. Im więcej szczerej uwagi poświeci się drugiej osobie tym lepiej. Odezwał się w nim ten stary Sebastian z jednym celem: poprawić mu humor. A kto inny zrobi to lepiej jak sam Sebastian? Uznał, że drobna bliskość i równie drobny buziak nie nagnie bardziej osobistych, już i tak nagiętych zasad. Nim sie obejrzał stało się to..
Takie pocałunki pamiętał. Nie niepewne, szybkie jakby druga strona bała się dostać w twarz.. Sebastian kompletnie zbaraniał. Motylki z brzucha obiegły całe ciało zmuszając kolana do galaretowatych ruchów. Zapomniał się. Całkowicie. Żeby nie wylądować na podłodze został zmuszony chwycić się Luciena za ramiona. Wiecie co? Nastaje w życiu człowieka taka chwila, która wprawdzie jest warta przemyśleć (pięciokrotnych), którą człowiek tak chętnie ignoruje i daje się ponieść tej chwili. Sebastian zamiast zareagować jak na człowieka z dystansem przystało, wolał zrobić coś przeciwnego: odwzajemnił pocałunek wcale nie myśląc. Zapomniał o swych zasadach czy bożym świecie. Poddał się temu czego w głębi serca pragnął. Na nowo posmakować tych ust, na nowo zapoznać się z bliskością tego ciała, na nowo poczuć się uniesionym szczeniackim uczuciem. Chwilę nawet przejął inicjatywę, wdając w pocałunek całą swoją tęsknotę, ból, żal, ciepło.
Tchu jednak zabrakło. Zarumieniony od pocałunku oraz braku powietrza oderwał się i odsunął na delikatną odległość, uważnie wodząc spojrzeniem po pięknych oczach ukochanego. Znów dał się ponieść. Uśmiechnął się samymi kącikami, tkwiąc w jednej pozycji z rękoma zaplecionymi wokół szyi jego. Dopiero unormowanie oddechu zmusiło go do mowy.
-Jeśli zaraz nie zjesz tego co Ci przygotowałem to więcej nic ode mnie nie dostaniesz. -szepnął, a raczej cichutko zagroził.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySro Sie 09, 2017 12:27 am

Kiedy przylgnął wargami do jego, zapomniał o bożym świecie. A potem Sebastian okazał się to odwzajemniać i to już nie było zapomnienie, to po prostu było zniknięcie. Nie istniało już nic poza nimi, nie było tych lat rozłąki, nie było dystansu, z jakim cały czas Eluard traktował.
Kucharz nie musiał bać się upadku. Tresmontant niemal od razu objął go mocno silnymi ramionami, przylgnął do niego bardziej ciałem, jakby już nie zamierzał go puszczać. Dokładnie tak chciał go całować cały czas. Czule, namiętnie, do utraty tchu. Dlatego kiedy wreszcie się od siebie oderwali, z cięższym i szybszym oddechem, Lucien niemal promieniał ze szczęścia. Choć jeszcze chwilę temu był przybity, myśląc o swojej rodzinie, teraz za sprawą Sebastiana znów był szczęśliwy było to widać w nim całym. Poczynając od błękitnych, śmiejących się, pięknych oczu o uwodzicielskim spojrzeniu, po usta również rozciągnięte w szerokim uśmiechu rodem z reklam past do zębów.
Na jego słowa roześmiał się cicho i perliście.
Nie martw się, Sebastian. Zjem wszystko, co dla mnie zrobiłeś. – Zapewnił, gdy tylko również unormował oddech i odsunął się powoli i bardzo niechętnie, przy okazji przesuwając dłońmi po jego plecach. W międzyczasie pocałował go jeszcze krótko, nie mogąc się powstrzymać i usiadł znów na swoim krześle, biorąc w dłonie sztućce. Ręce aż drżały mu od emocji, tego podekscytowania, że to wreszcie się stało. Czuł się znów jak przy ich pierwszym pocałunku w liceum. Albo nawet szczęśliwszy. W końcu teraz doskonale wiedział, co stracił i co czuł, że powoli odzyskuje. Odłożył jeszcze na chwilę nóż i napił się wina, zaraz jednak wreszcie zabierając się za jedzenie.
Właściwie, ja też miałem dla ciebie pewną propozycję. – Powiedział po chwili, kiedy wreszcie trochę ochłonął i zaczął znów przetwarzać informacje. – Jak pewnie wiesz, niedługo będę miał tu koncert. Mam szczerą nadzieję, że nie kupowałeś na niego biletu. – Powiedział, biorąc porcję z widelca do ust. Tak, jak sądził, jedzenie było prawdziwym niebem w gębie.
Wpatrzył się w mężczyznę na swój sposób wyczekująco. To  było dla niego naprawdę bardzo ważne. Co prawda wątpił, żeby Eluard chciał wybrać się na jego koncert (o którym było dość głośno, plakaty wisiały tu i ówdzie, zresztą często pojawiał się ten temat w mediach), a przynajmniej jeszcze niedawno, więc takowego biletu nie miał, ale... mimo wszystko, wolał się upewnić. Nie chciał, żeby Sebastian wydawał na niego jakiekolwiek pieniądze. Sama myśl wprawiała go w zakłopotanie.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySro Sie 09, 2017 11:21 am

Czy warto było łamać wcześniej ustalone zasady? Czy dobrze wyjdzie na chwili zapomnienia? Czy jest za co sobie pluć w brodę? Zaciekawi się pewnie tymi tematami dopiero później, tak jak ostatnio, w spokoju, po ochłonięciu i zdaniu sobie sprawy co się wydarzyło. Dziś chciał zapomnieć tak naprawdę o wszystkim. Szło mu dosyć dobrze jak na człowieka chcącego kontrolować cały rozwój zdarzeń. Ale czy taka chwila zapomnienia jest równoznaczna z karą męczarni w piekle? Spędzi miło czas z miłością swojego życia, czego mu głośno nie powie.
Szczerze powiedziawszy jedzenie przestało mieć dla niego większe znaczenie. Czy Lucien zje teraz na szybko, czy usiądzie przy tym później w samotności - jeden pies. Sebastian egoistycznie najchętniej trzymałby go ciasno przy sobie. Tylko resztką jaiegoś tam racjonalnego myślenia wymusił na sobie wygonienie ukochanego do jedzenia. Bóg jeden wie dokąd by się posunął gdyby nie odsunęli się od siebie na chwilę. Pragnienia Eluarda zaczęły wariować. Wolał nie zrobić czegoś, czego rankiem będzie żałować. Takiej radości oczekiwał z strony Luciena. Pięknej oraz promieniującej. Osobiście uśmiechał się od ucha do ucha, gdy zajmował swe poprzednie miejsce a w dłoń chwytał kieliszek z winem. Upił łyka dla smaku.
Na słowo "propozycja" skupił swoją uwagę i zdziwione oczy na nim. Przez myśl mu przeszło czy jest się czegoś bać z jego propozycją, bo pamiętał kiedyś jak dowalił mu takie trzy propozycje, że Sebastian poważnie się zastanawiał czemu jeszcze z nim jest...
-Ach, koncert. -sapnął z niemałą ulgą. Posłał mu rozbawiony uśmiech. Oczywiście, że słyszał i wiedział o zbliżającym się koncercie. Wczoraj znalazł się na krótko w grupce ludzi podniecających się ów zbliżającym wydarzeniem. Ciekawe jak szybko zdarliby z niego skórę, wiedząc jak blisko jest z Lucienem.. Ta myśl przemknęła mu ale nie skupiał się na niej długo. -Nie, nie kupowałem.
Ciężko było stwierdzić czy w ogóle myślał o kupowaniu. Słyszał a i owszem; ciężko nie słyszeć o takim koncercie w takim miejscu.. Wszak do pewnego momentu widok ukochanego na żywo mu nie odpowiadał. Dziś nie widział innej opcji jak doprowadzenie swych czterech liter na ciekawe wydarzenie.
-A co? Mam rozumieć, że będę twoim gościem specjalnym? -zapytał z cichym śmiechem. Humor poprawił się i mu. Oparł łokieć na stoliku a policzek na otwartej dłoni.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyCzw Sie 10, 2017 6:07 pm

Lucien odetchnął z wyraźną ulgą, kiedy tylko dowiedział się, że Eluard nie wydał na niego pieniędzy, chyba musiałby mu je oddać. W ogóle, gdyby to zależało od Luciena, kucharz miałby za darmo wszelkie możliwe przyjemności. Kochał go tak bardzo, że najchętniej po prostu obsypałby go złotem, dając wszystko, co najlepsze. Chociażby w podzięce za wszystkie te momenty w przeszłości, kiedy Sebastian mu pomagał, a blondyn z ogromnym bólem serca, pięćdziesiąt razy powtarzając "Kiedyś ci się odwdzięczę" albo "dostaniesz to ode mnie w przyszłości z nawiązką" prosił go o pomoc, w tym finansową. Wtedy jeszcze nie wiedział jak prawdziwe będą to słowa.
- Całe szczęście! - Powiedział zadowolony, a ulga ta odmalowała się nawet na jego twarzy. Również ujął w dłonie kieliszek i napił się nieco, od razu odstawiając kieliszek na miejsce. - Och, oczywiście, że tak. - Odparł, uśmiechając się znów czarująco. Sięgnął sztućce z powrotem, wracając do jedzenia. Jak się można spodziewać, jedzenie smakowało mu więcej niż bardzo. - Ale nie pod sceną. Chciałbym mieć cię za kulisami. - Powiedział wprost, ani na moment nie spuszczając z niego wzroku. - Wszystko byś doskonale widział, jeśli by ci na tym zależało. Może nawet lepiej niż inni. - Dodał niby kusząco. - Pojedziesz po prostu ze mną. Zobaczysz, jak mnie malują, żebym był jeszcze piękniejszy. - Zaśmiał się. Taka skromność była dla niego bardzo typowa. Lucien doskonale zdawał sobie sprawy ze swojego wyglądu zawsze, nie tylko po tym, jak stał się sławny. Nigdy nie miał kompleksów. Jeśli miał, to małe (nie, żeby nie potrafił marudzić na ich temat całymi dniami, kiedy już mu się coś rzuciło w oczy) i szybko o nich zapominał po napływie kolejnych komplementów czy zdarzeń, które podnosiły go na duchu albo mile łechtały jego ego. Na szczęście nie miał w zwyczaju się puszyć, po prostu znał swoją wartość. To wiele ułatwiało.
- Ach, Sebastian, ja tu jem, a ty na mnie patrzysz. To krępujące, zjedz ze mną. - Zachęcił go i przesunął sztućce w jego stronę. - Chyba, że chcesz, abym to ja cię karmił. Wystarczy powiedzieć, kochany. - Powiedział rozbawiony, już bez skrępowania używając określeń, którymi obdarzał i tak większość ludzi. Ale przy nich to nie miało znaczenia, było tak samo neutralne jak imię, kiedy już się przywykło do tego, że Lucien ma tę dziwną manierę, zazwyczaj bardziej odpowiednią dla starszych pań niż dla młodych, czarujących mężczyzn. Dotąd jednak przy Sebastianie bardzo się pilnował, uważając, że nieuważnie użyte określenie może być dla Eluarda znów bolesne i odstraszające, a tego nie chciał.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyCzw Sie 10, 2017 9:42 pm

Zaś Sebastian za nic w świecie nie przyjąłby od niego żadnych pieniędzy. Bilet nie kosztuje milionów; wydanie pieniędzy na świstek pozwalający mu wejść na koncert nie zrobiłby z niego bankruta. Eluard w każdej chwili mógł iść kupić bilet i żyć nadal. Kupując bilet nie byłby pod przymusem, ponieważ nikt nie zmusiłby go do takiej śmiesznej rzeczy; kupiłby go z własnej woli, żeby znaleźć się bliżej Luciena oraz pierwszy raz w swym życiu stanąć na jego koncercie. Ani razu mu się nie zdarzyło odkąd ukochany wspiął się na wyżyny kariery. A przyznać trzeba, że czterokrotnie miał taką możliwością.
Śmiesznie zszokowany spojrzał na niego. Niby logiczne, specjalny gość za kulisami, lecz w pierwszej chwili nie sądził, że Lucien zaproponuje mu coś takiego. Wpisze do loży VIP i spotkają się po koncercie: o takie coś rozumiał. Kurcze. Przecież tyle osób kręci się za kulisami: bliska rodzina, miłości życia, przyjaciele, a on przecież zaliczał się do tej grupy. Sebastianowi wciąż było ciężko oswoić się z myślą "Lucien jako znana twarz świata". On nie żył w takim świecie, nigdy nie był za kulisami, nawet nie myślał aby być.
-Już się nie mogę doczekać, kiedy opowiem tam wszystkim kilka żenujących Twoich wpadek z dawnych czasów. - sapnął całkiem złośliwie. Rzecz jasna tym dał mu zgodę na wciągniecie go do swojego świata. Trochę nabijał się z niego, prawda, aczkolwiek i jemu przyda sie taka rozrywka. -Mówisz, że dadzą radę umalować Cię na człowieka? -zapytał złośliwie. A myślał inaczej: jego zdaniem Lucienowi nic więcej nie było potrzeba. Przystojny, urokliwy w każdym możliwym calu. Zaśmiał sie cicho nim nie pokręcił rozbawiony głową.
-Krępujące mówisz? -ujął w dłoń kieliszek z cieczą a brwi mechanicznie podniosły się. -A ja doskonale pamiętam, jak wyjadałeś mi moje jedzenie perfekcyjne patrząc mi w oczy, złośliwcu. A teraz się krepujesz?
Haniebne, bojowe chwile. Pan hollywoodzki uśmiech bardzo często żeby wkurzyć Sebastiana wiele nie musiał robić. Wystarczyło odmówić kucharzowi posiłku dla samego siebie a później wrednie zjadać mu porcjuńkę. Eluard doskonale wiedział, kiedy ten człowiek specjalnie mu wyżerał jedzenie a kiedy szczerze głodniał.
-Jedzenie jest dla Ciebie. Ja nie jestem głodny a wino w zupełności mi wystarcza. -uniósł kieliszek ku górze, upił i postawił na poprzednie miejsce. -Do której mogę Ci dziś zawracać głowę?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptySro Sie 16, 2017 8:08 pm

Lucien czasem się zastanawiał czy Sebastian wykreślił go z jego życia aż tak na dobre, aby faktycznie nie chcieć go już nigdy widzieć, nigdy nie chcieć go słyszeć, a przynajmniej na żywo. Czy był na jego koncercie, czy też może jednak zrezygnował z niego całkowicie. Czasem, stojąc na scenie, myślał o tym, czy gdzieś tam w tłumie jest ta jedna jedyna osoba, która raz na zawsze sprawiła, że Lucien oszalał niemal na jej punkcie udowadniając, że takie miłości nie zdarzają się jednak tylko i wyłącznie w bajkach, ale też w prawdziwym świecie, także pomiędzy dwojgiem mężczyzn. Wyobrażał go sobie tak rzadko, ale jednak, częściej będąc zaaferowanym całym wydarzeniem. Zresztą… Wbrew filmom, w których piękne ujęcia pokazują, jak wokalista wypatruje wśród ludzi tę jedną, konkretną twarz, w takim tłumie jak ten uderzający na koncerty Tresmontata nie sposób było w sumie rozpoznać kogokolwiek. Szczególnie, gdy ludzie skakali, machali rękami, tańczyli, kołysali się albo śpiewali, przypominając jedno wspaniałe morze, wciąż falujące.
Uśmiechnął się nieco szerzej rozbawiony, widząc to zaskoczenie, a po jego słowach roześmiał się szczerze i krótko. W duchu natomiast poczuł się przeszczęśliwy, w końcu to oznaczało, że Sebastian się zgadza i będzie z nim tam, tak blisko, w tak ważnym momencie. Bo każdy koncert był tak samo ważny. Nawet, gdy śpiewał tylko przed nim samym.
Jesteś dla mnie bezlitosny. Żebym nie chciał się kiedyś odegrać, kochany. – Powiedział i upił znów odrobinę wina. – W przeciwieństwie do ciebie, w moim wypadku jest nadzieja. – Odgryzł się jeszcze znad szkła i posłał mu oczko, nie mogąc się powstrzymać. Być może i był urokliwy, ale to wcale nie umniejszało jego złośliwości. Ani teraz, ani wcześniej. Psocenie się Eluardowi było po prostu normą.
Machnął kilka razy ręką, jakby chcąc powiedzieć „no, no, tak, tak”, kiedy słuchał o tym, że wyjadał mu jedzenie z talerza w sposób wyjątkowo wręcz bezczelny. Zaraz potem odstawił kieliszek, wracając do jedzenia.
To były inne okoliczności, może zrobiłem się bardziej wstydliwy? – Powiedział niby całkiem poważnie. Kiedy skończył jeden talerz, po prostu wziął się za drugi. Bądź co bądź nie jadł cały dzień. Należało mu się trochę tej rozpusty.
Ty? Do której dusza zapragnie. A jeśli pytać mnie o zdanie, to im dłużej, tym lepiej. – Uśmiechnął się lekko, patrząc na niego. – Strasznie się za tobą stęskniłem, Sebastian. Naprawdę każda chwila z tobą jest dla mnie na wagę złota. – Powiedział i dokończył kieliszek wina.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 EmptyCzw Sie 17, 2017 10:57 am

Trochę dogryzania sobie, trochę wrednych uśmiechów i kpin z drugiej osoby.. w ich przypadku są to rzeczy normalne. Bo tak jak dawniej kochali się wzajemnie ponad życie, zapewniając swe uczucie słownie oraz w czynie, tak w ich związku było wiele miejsca na inne rzeczy. Ile można trwać w sztywnym związku bez większej rozrywki?
-Nadzieja? Czyżby? -sapnął z wyćwiczoną do bólu kpiną. Eluard wiedział gdzie jest granica dobrej zabawy i spokojnie, jeszcze jej nie przekroczył. Powoli się rozkręcał, co jest w jego wypadku dobrym zagraniem, ponieważ dawał nieme znaki, iż ich napięta relacja powoli puszcza. -Chyba patrzysz na mnie od złej strony, cwaniaczku. Tak się składa, że mi nie brak niczego. Och! Ile to razy komplementowano mnie w pracy, żebyś to słyszał! Do dziś wielu nie może sie nadziwić skąd biorą takich przystojnych kucharzy. -odparł, teatralnie napuszając się niczym paw. Przyłożył dłoń do piersi a głowę dumnie uniósł. Na końcu zaśmiał się.
-Ty? Bardziej wstydliwy? Czy my aby na pewno mówimy o tym samym Lucienie? -postukał palcami w kieliszek, usta wykrzywiając w drobnym uśmiechu. Pamiętał chwile, w których Sebastian palił się z wstydu a Lucien z lekkością robił dana rzecz lub mówił. Tresmontant z wyglądu przypominał raczej cichego, spokojnego człowieka. Takiego zazwyczaj widzi się przez pryzmat uskoku w bok a nie wychodzeniu na sam przód. Pozory potrafią mylić. Oblizał górną wargę.
-Pamietaj, że musisz się wysypiać. Nie chcę mieć później na sumienie Twojej zaspanej osoby. Ani Ciebie, ani Twojego menadżera. Jeszcze mu podpadnę i co wtedy? -zapytał z czystym rozbawieniem. W gruncie rzeczy niedawno przyszedł i kwestia wyjścia nie była pożądanym tematem ale Sebastian wolał mniej więcej wiedzieć kiedy kończy się ich spotkanie. Dopił jednym przechyleniem resztkę wina, zlizał nieme kropelki z górnej wargi i oparł policzek na otwartej dłoni, przyglądając mu się z uśmiechem.
-Poza tym jakby to wyglądało gdybym nad ranem, po cichu wymykał się z hotelu? Ludzie tutaj mają na Ciebie oko, Panie Gwiazdo. -mówił lekkim tonem wciąż sie uśmiechając. On.. też tęsknił, czego nie powie na głos. Pozwalał sobie na dużo w tak krótkim czasie ale do stopnia mówienia niektórych rzeczy jeszcze nie dotarł.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
Nigdy nie wiadomo.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: