Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nigdy nie wiadomo.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptySob Lip 08, 2017 3:47 pm

First topic message reminder :

Pierwsze miłości poznajemy jeszcze w szkole; szalejące zmysły, pożądanie ponad normę, szaleństwo. Człowiek pragnie zostać w tym stanie do końca swych dni.
Pierwsza miłość rozkwitła jeszcze w okresie liceum pomiędzy dwoma przyjaciółmi, X oraz Y. Sielanka trwała do ostatniej klasy, po której ich przysłowiowe drogi się rozłączyły . Tak mija hmm, 7, 5, 9 lat. Jeden z nich zostaje znanym oraz szanowanym piosenkarzem z ciągutkami ku modzie, przy czym drugi wiedzie spokojne ale i nie takie złe życie, mimo bycia zwykłym, szarym człowiekiem. Dochodzi tu do spotkania byłych kochanków. Podobno stara miłość nie rdzewieje.. czego prawdę przyznaje Pan gwiazda, czując dokładnie to samo co lata wcześniej do niepozornego, szarego człowieczka. Niestety jego bogactwo oraz urok nie działają na wszystkich, a konkretniej na jedną osobę. Byłą miłość z lat licealnych. Ten szary człowiek kiedyś dobrze mu znany, dziś stał się zagadką, która ponad wszystko skrywa w sobie małą dziurę po stracie, mając mu poniekąd za złe.. Właściwie po cichu wini gwiazdora za koniec tego co mogło być piękne. Szary człowieczek nie jest tym samym otwartym osobnikiem, u którego były kochanek bez problemu wyczytywał buzującą emocję oraz różnorodne uczucia. Wszystko się zmieniło.
Nigdy się nie poddawaj.

Zwyczajny człowieczek - Zerlov
Pan gwiazda - Veneziane

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptySob Lip 22, 2017 9:57 pm

Zerkał wciąż w stronę drzwi z nadzieją, że zaraz jednak pokaże się Sebastian i za każdym razem uśmiechał się do siebie w duchu, myśląc, że nie wiedział, skąd pomysł, że Eluard miałby wyjść przed resztą. Taki pracowity człowiek? Tak oddany swojemu zajęciu? Ale może jednak? Czuł się trochę jak taki piesek podczas zabawy. Człowiek wciąż ma w ręku piłeczkę, wciąż udaje, że ją rzuca, a on jak głupi nabiera się i rozgląda, aby zaraz przekonać się, że obiekt zainteresowań wciąż spoczywa w ludzkiej dłoni. Ale to nieważne, na pewno piłeczka kiedyś poleci.  I podobnie zresztą jak taki pies, Lucien się nie zrażał. 
O ironio, kiedy Sebastian faktycznie w końcu wyszedł, blondyn sprawdzał wiadomość na telefonie. Lada moment uniósł jednak na kucharza wzrok i uśmiechnął się znów równie szeroko i równie czarująco, co zazwyczaj. I z tą radością, że go widzi tak szczerą, że aż topnieje serce. 
Natychmiast schował telefon. 
 – Ja dopiero zaczynam, panie Eluard. A pan będzie mi towarzyszył, ponieważ pana porywam. – Powiedział całkiem wesoło. Widział zmęczenie Sebastiana i obiecał sobie, że nie będzie męczył go zbyt długo, nawet sam zatroszczy się o to, żeby cały i zdrowy trafił do domu. Chciał tylko chociaż chwilę z nim pobyć, nie wiedział kiedy znów uda mu się wyrwać ze szponów Jonathana. – A potem wyłudzę od pana pański numer telefonu i może za drobny okup wreszcie niedługo wypuszczę. – Dodał i zbliżył się do niego, aby go krótko objąć, tak samo przyjacielsko, jak ostatnim razem. 
Jednak teraz wszystko różniło się od tamtego spotkania. Już nie był aż taki zestresowany, już wszystko sobie wyjaśnili i był nieco spokojniejszy. Poniekąd wciąż się łudził, że Sebastian również powiedział mu już to, co chciał, że ma czystą kartę. A nawet jeśli nie… Będzie miał jeszcze ku temu okazję, żeby Lucienowi wszystko wygarnąć albo pozadawać pytania, które wtedy wydały się zbyt trudne. Przełamali pierwsze lody, teraz trzeba było wypłynąć z powrotem na głęboką wodę. Nawet, jeśli miało się to odbyć z trudem, na pewno było warto. 
Zbyt go kochał mimo całego tego dystansu, który cały czas spotykał ze strony ciemnowłosego, żeby tak po prostu się poddać. 
Och, jeśli coś będzie nie tak, najwyżej mnie pozwiesz. Myślę, że nie będzie problemów ze znalezieniem mnie. – Zaśmiał się, gdy tylko znów odsunął. Zrobił to dość szybko, nie chcąc mu zanadto narzucać swojej osoby, a do tego wystawiać się na zbyt dużą pokusę. Stopniowo, Lucien, małymi kroczkami. – Odmowy nie przyjmuję. 
Uśmiechnął się znów do niego ciepło i zachęcająco.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyNie Lip 23, 2017 8:59 am

Kilka dni w ciszy stosunkowo dobrze mu zrobiły. Poukładał sobie wszystko w głowie i dziś nie czuł tego niezrozumiałego, panicznego strachu.. Wręcz Lucien spadł mu z nieba do zamknięcia dnia w przyjemności. Od rana układało mu się dobrze: wstał wypoczęty, zero nerwów w drodze do pracy, w samej pracy bez pośpiechu z przyjemną atmosferą. Inaczej mówiąc: niespodziewane (trzeci raz) spotkanie byłego kochanka nie zniechęciło go a można rzec.. ucieszyło. Sam nie wiedział jak bardzo brakowało mu spotkań, bo od przeszło miesiąca dnie spędzał na przemian w domu i pracy; brakowało mu spotkań właśnie z nim.. Królem pięknych uśmiechów raz spojrzeń roztapiających największe lody.
-Och, naprawdę? Nie boi się Pan, że porywając mnie nagrabi sobie w środowisku prawnym? -zapytał z mrukliwym tonem oraz podniesionymi ku górze brwiami, czemu na czole zrobiło mu się kilka zmarszczek. Długo nie wytrzymał w teatralnej roli i roześmiał się cicho. Mimo zmęczenia da mu się porwać wszędzie, byleby wrócił do domu o takiej porze aby pospać jeszcze z kilka małych godzin. Wyjście z kimś dobrze mu zrobi - tak sam sobie wmawiał.
Całkiem zapomniał o numerze telefonu! No on jego miał i nawet wklepał do telefonu a karteczkę pochował do kalendarzyka.. Wahał się długo, wystarczył jedno niespodziewanie spotkanie w mieszkaniu by numer znalazł się w telefonie. Uśmiechnął się uroczo, tak, jak zdarzało mu się jeszcze w liceum. Niczego nie będzie przeciągał; chodziło o numer komórkowy a nie o rękę czy bokserki.. Później.
-Czyli mówisz mi, że może być coś nie tak? Mam się dwa razy zastanowić zanim się zgodzę gdzieś z Tobą ruszyć? -zapytał z teatralną powagą.. która zamieniła się w szczery śmiech. -Zapamiętam, Lucien, zapamiętam.
Śmiech przerodził się w uśmiech, skromniejszy. Matko, trzeba zacząć liczyć, który raz Sebastian przyodział twarz w uśmiech. Spokojnym ale z gracją krokiem zbliżył się nie tyle co do Luciena, a motoru. Obszedł go dwa razy zanim nie ułożył dłoni na siedzeniu.
-Mówisz, że dziś tym pokażemy się nocy?
Wbrew wszystkiemu nie brzmiał jakby odmawiał.. czy okazywał niechęć. W jego zmęczonych oczach zabłysnęła nieznana iskierka. W połączeniu z uśmiechem jednoznacznie mówiła, że ten Pan da się porwać. -Dobrze przemyślane, proszę Pana. Zazwyczaj na motorze pasażer dla większego własnego bezpieczeństwa powinien się trzymać kierowcy.. No, no.. Więc Panie Lucienku kochany. Ruszamy?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyNie Lip 23, 2017 12:48 pm

Dla porwania pana jestem gotów ponieść wszystkie konsekwencje. – Odparł równie teatralnie i zaraz zawtórował mu śmiechem.
Trochę zaskoczyła go ta odmiana w zachowaniu Sebastiana. Bardzo pozytywnie. Przygotowywał się na przekonywanie go i upraszanie, ten uroczy rodzaj nieustępliwości i wciąż delikatne skrępowanie, a tymczasem zastał osobę, która nie patrzyła już  na niego z takim przerażeniem, jakby miał zaraz znów ją skrzywdzić, ale kogoś, kto uśmiechał się do niego i żartował zupełnie swobodnie. To go trochę rozluźniło, niezwykle ucieszyło i zdecydowanie podniosło na duchu. Lucienowi w zasadzie nie trzeba było wiele. Przynajmniej z reguły.
Obserwował go uważnie, kiedy podchodził do jego wspaniałego pojazdu (rzecz jasna najwyższej możliwej klasy, bo to bogatemu zabroni, Harleye Davidsony to nie byle motocykle). Kiedy dotknął siedzenia i Tresmontant zobaczył w nim to przyzwolenie, zanim cokolwiek powiedział, czuł, jakby serce miało mu pęknąć ze szczęścia. Oczywiście ta ekscytacja została tylko w jego środku głębokim środku, po prostu chciał zapamiętać ten moment już na zawsze.
Na jego uwagę na temat trzymania się kierowcy, uśmiechnął się na swój sposób uroczo i przebiegle zarazem.
 – Nie mam pojęcia o czym pan mówi, mój drogi. – Odparł z teatralnym westchnieniem i również podszedł do pojazdu. Stanął z drugiej jego strony i sięgnął kask jedną ręką, drugą zdejmując Sebastianowi okulary.  – Na razie nie będzie pan musiał nic widzieć. Pański trzęsący się szef chyba by mnie zabił, gdyby utracił taką przepisową bazę danych, jak pańska wspaniała głowa. – Parsknął i złożył okulary. –  Albo przynajmniej od zająknięcia do zająknięcia powiedziałby, że trochę cię szkoda. – Dodał, jakoś nie potrafiąc sobie wyobrazić, że człowiek, który próbował go obsłużyć, ale nawet zwykła rozmowa sprawiała mu problemy, miałby jakkolwiek zwrócić mu uwagę.  Nie mówił tego na żaden wredny ani złośliwy sposób. Poza tym sam czuł się ogromnie odpowiedzialny za bezpieczeństwo Sebastiana w tym momencie i chyba nie przeżyłby tego, gdyby coś mu się stało. Szczególnie, jeśli wina leżałaby po stronie Luciena. Być może i był bardzo emocjonalny, a czasami lekkomyślny, ale w żadnym razie nie był głupi.
 Zaraz potem nasunął na jego głowę kask ostrożnie i uśmiechnął się znów, zadowolony.
 – Nie ująłbym tego w inny sposób, jak że ci do twarzy. – Powiedział znów ze śmiechem i wyciągnął okulary w jego stronę. – Masz do nich futerał czy musimy coś wykombinować? – Spytał, od razu wyciągając kask z mocnej skórzanej torby przymocowanej z boku pojazdu dla siebie.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyNie Lip 23, 2017 8:11 pm

Czas do namysłu poukładał mu klepki w głowie. Zgodził się na znajomość, klamka zapadła zanim zdołał porozmawiać z samym sobą na spokojnie, pozwalając temu drobnemu, wyrywającemu się pragnieniu zadziałać. Doszedł również do wniosku, że skoro padła zgoda to i wiecznie nie będzie uciekał, bał się, spinał a zacznie zachowywać się względnie normalnie. Nadal traktował go z rezerwą i już dziś tego nie zmieni ale zamiast wiecznie czujnego spojrzenia oraz smętnej miny zdecydował się na uśmiech wraz z ciepłym spojrzeniem. Pamiętał cały ból ciągnący się latami; czegoś takiego człowiek nie jest w stanie zapomnieć od tak.. Stąd ta rezerwa. Ale dał ich znajomości drugą szanse i ma zamiar dać również pełną swobodę w budowaniu relacji.
Ułamkiem sekundy dojrzał chwytany kask w pełnej ostrości a zanim lekki ciężar z nosa znikł. Sebastian nie był całkowicie ślepy. Nosił okulary do pracy, czytania oraz jazdy autem, czasem zapominając, że może swobodnie operować całym sobą i się nie pozabijać bez nich.. Ale chyba nikt tak naprawdę o tym nie wiedział. Sam Lucien również nie.. a czemu? Dobre pytanie, skoro możliwość widzenia bez okularów nie jest wcale karygodna. Tak wyszło i tyle. Zmrużył oczy od nagłej zmiany. Wyglądał trochę jak krecik z kaskiem na łbie. Dwa razy doznał okazji jazdy takimi cackami.. dwa starczyły aby chętnie zgodził się na trzeci.
-Żebyś się nie zdziwił jakby naskoczył na ciebie z pretensjami bez zająknięcia! -sapnął wskazując na niego palcem. -Martin jest jedyny w swoim rodzaju, ciekawy, naprawdę. Przy osobach sławnych lub ważnych jąka się oraz poci. Przy nas zazwyczaj wielka kula cierpliwości i spokoju, chociaż jak się wkurzy jego krzyk rozwala szklanki.
Kilka razy brał się za rozpracowanie tego człowieka ale zaraz kończył znudzony. Lubił go tak czy siak. Chwytając w dłoń okulary odezwał się: -Nie mam, bo nie wiedziałem co mnie dzisiaj czeka. Bez niego dam sobie radę. -i jak na zawołanie okulary znalazły się w kieszeni jego kurtki. Niebezpieczne miejsce, zważając na sytuacje ale wolał swoje dobro mieć przy sobie. -I już tak nie komplementuj a odpalaj. -mruknął z uśmiechem.
Nigdzie mu się nie spieszyło, właściwie zdał się na Luciena co dalej, bo zgodził się na wspólny czas. Wyczekał odpowiedniego momentu, w którym posadził swe cztery, zgrabne litery na siedzenie, tuż za kierowcą. W tym wypadku Eluard długo się wahał co dalej zrobić.. po czym zaczepił dłonie na bokach kurtki piosenkarza. Do pełnego objęcia było daleko ale sam fakt, że nie kombinował a poddał się opcji bliskości jest krokiem w przód, prawda?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyPon Lip 24, 2017 12:05 am

Wierzę ci, wierzę. – Odparł z uśmiechem na temat Martina, unosząc dłonie w geście mówiącym „spokojnie, mam czyste ręce, przybywam w pokoju”. Wysłuchał do końca jego słów, aby zaraz odpowiedzieć: – Chętnie poznałbym go poza pracą. Wydaje się całkiem uprzejmym człowiekiem. Pozdrów go ode mnie. – Mówił to całkowicie przyjaźnie i szczerze. 
Mimo wszystko wspomnienie tamtego dnia było zbyt zabawne, aby o tym zapomniał, już pomijając ten szok wynikający ze spotkania z Sebastianem, tę całą falę uczuć, która potem nastąpiła. Ten cały Martin naprawdę poprawił mu wtedy humor, jak każda osoba, która aż tak stresuje się spotkaniem z nim. Jakby był jakimś bogiem, miał wielce każdego oceniać, a wszystko co mówił, było jedyną słuszną prawdą, dlatego należało przed nim drżeć i padać na kolana. W całej swojej próżności, w takich momentach w Lucienie odzywał się właśnie ten prosty chłopak, który owszem, zdaje sobie sprawę ze swoich osiągnięć, urody czy charyzmy, ale przy tym jest naprawdę życzliwy wobec każdego, kto i wobec niego ma zamiar być w porządku. 
Powiódł wzrokiem za jego dłonią, kiedy chował okulary, ale nie skomentował jego decyzji odnośnie wątpliwie bezpiecznego miejsca ich przechowywania. Najwyżej je roztrzaska, będzie ślepy i zdany na łaskę lub niełaskę Tresmontanta… A on się by się bardzo chętnie kolegą zaopiekował. 
Odgarnął sobie jeszcze włosy i założył na głowę kask. Zaraz potem wsiadł i kiwnął lekko głową, aby Sebastian wsiadł za nim. 
Czując to złapanie się jego kurtki, westchnął tylko, ale kask raczej stłumił odgłos. 
 – Lepiej trzymaj się mocniej, mój drogi. Nie zabieram cię na przejażdżkę dla emerytek. – Powiedział z uśmiechem dość głośno, aby ciemnowłosy na pewno go słyszał, poprawiając sobie rękawiczki, które nieco pomagały przy jeździe.  Chwilę potem odpalił. Minął dosłownie moment, a Harley z głośnym dźwiękiem ruszył, prując przez ulice. 
Wiózł go przez mniej znane miejsca, potem przez duży, opustoszały teraz most o pięknym oświetleniu. Woda migotała w jego świetle małymi, drobnymi punkcikami, wszystko zamarło, wiatr chłostał ich ciała. Lucien nie zatrzymywał się ani na chwilę, czasem przepisy odnośnie prędkości traktując z przymrużeniem oka. I tak o tej godzinie właściwie nie miał kto ich łapać. 
Zwolnił dopiero, kiedy dojechali na miejsce, na wzgórze wśród drzew, skąd było widać całą panoramę miasta. Zamierające ulice, pięknie oświetlone poniektóre budynki, most o wspaniałym blasku i te małe samochodziki śmigające w tę i we w tę. Tresmontant miał parę takich miejsc i nie łudził się, że Sebastian może nie wiedzieć, o jakie chodzi. Ale tutaj czuć było tak wspaniały, nieopisany spokój oraz piękny bezkres, że nie mógł go tu nie zabrać. Choćby mieli chwilę tylko posiedzieć i milczeć, chciał, aby Sebastian to zobaczył i być może zachwycił się tym widokiem tak samo jak on. Od czasu, kiedy wyjechał, wiele się w mieście pozmieniało. Rozkwitło.
Zatrzymał motor i zsiadł z niego, od razu zdejmując sobie kask. Potrząsnął przy tym głową niemal jak ludzie na filmach, aby włosy ponownie opadły na jego ramiona w artystycznym nieładzie, dodającym mu tylko uroku.
 – Jesteśmy na miejscu. – Powiedział z uśmiechem i odetchnął, rozglądając się.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyPon Lip 24, 2017 11:11 am

-Ciekawe porównanie.
Tym faktem zakończył temat wszystkiego na czas podróży. Podróż tzw. nie dla emerytek.. Pod kaskiem ledwo powstrzymywał cisnący się śmiech.. Wszak nieładnie było rozpraszać głównego i jedynego kierowcę wieczoru; dlatego zacisnął usta w cieniutką linię uniemożliwiając odgłosom wydostanie się. Wahał się do ma dalej zrobić ale ryk silnika nakazał mu wrócić do żywych i nie być idiotą. Puścił materiał kurtki na rzecz objęcia Luciena, delikatnie acz stanowczo. I później reszta przestała się liczyć.
Krytycznego problemu z wzrokiem nie posiadał ale w tym wypadku niewiele widział; migające światła pojedynczych aut lub lamp.. najpierw kojarzył gdzie są a następnie stracił orientację. Pozwolił zrelaksować się na tyle ile pozwalała sposobność i korzystać z chwili, wiatru muskającego ich ciała, niecodziennej przejażdżki; wszystkich nowości nieznanych mu od dawna. Życie bez Luciena nie było pozbawione wszystkiego co daje odrobinę radości. Po pierwszym, najgorszym dołku Sebastian próbował odrodzić się na nowo i korzystał trochę z tego albo trochę z tamtego. Ostatni okres zmienił się z pełnego życia na szarą codzienność pod tytułem "Praca oraz dom". Chyba ze względu na to dziś tak chętnie zgodził się później być w domu. Ile jechali? Pogubił się. Pogubił gdzie byli i ile mniej więcej minęło czasu odkąd ruszyli. To nic. Pilnując się aby nie ułożyć głowy gdzieś na ciele Luciena (odruchowo) przestał się martwić problemami.
Koniec drogi. Sebastian najpierw mozolnie zsunął się z maszyny, zaś następnie zdjął z głowy kask i w mgnieniu oka na nos nałożył szkiełka. Nagła zmiana otoczenia zmusiła go do kilkusekundowego zmrużenia oczu; a w międzyczasie przejechał dłonią po włosach aby z grubsza je ułożyć.
-O kurde. -wydusił na widok.. dosłownie tego wszystkiego gdzie wzrok sięgał. Ostatnio niewiele rzeczy go zachwycało. W gruncie rzeczy przez to, że nie chodził nigdzie ani nie próbował szukać, a najśliczniejszą rzeczą jaką ostatnio udało mu się ujrzeć być puchaty, mały kotek śpiący na rączkach małej dziewczynki. Dziś jednak zaparło mu dech w piersiach.. Zapomniał, że wbrew pozorom rodzinne miasto z innej perspektywy jest najzwyczajniej w świecie piękne. Trzymając kurczowo w dłoniach kask zrobił kilka drobnych kroków w przód i zaciągnął się chwilą.
-Minęło tyle lat.. Ja zapomniałem jak wygląda nasze miasto z góry, z tej innej, lepszej perspektywy. Zapomniałem, że wbrew wszystkiemu jest ono piękne.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyPon Lip 24, 2017 8:53 pm

Uśmiechnął się, gdy tylko porządnie go objął. To rozumiał. 
Lucien wciąż poznawał nowe miejsca i wciąż zachwycał się coraz to nowszymi widokami, które mu się ukazywały. Jeździł praktycznie po całym świecie. Odkąd jego popularność nagle wystrzeliła w górę, a promocja Luciena okazała się być ogromnym sukcesem zaraz po tym, jak wydał płytę, która stała się przebojem, miał okazję być już na prawie każdym kontynencie i widzieć prawdziwe cuda. Nawet, jeśli nie miał akurat koncertów, Tresmontant z całym swoim zamiłowaniem po prostu do życia i poznawania, nie odpuścił ani chwili. W ramach wakacji wybrał się kiedyś do Indii i poznał ich uroki. Odwiedził Tokio, nigdy nie miał zrobionych tylu zdjęć ani żaden kraj już go chyba aż tak nie zaskoczył. Niezależnie jednak od tego, gdzie wcześniej pojechał, nic nie wzruszało go tak, jak powrót do domu. Nie w sensie dosłownym, ponieważ, jak wiadomo, domu już tutaj nie miał. Jednak te znajome strony, te widoki, nawet zmiany, które potrafił wychwycić, sprawiały, że przyjazd do tego zapewne nie tak ogromnego miasta stawał się prawdziwym przeżyciem, być może najbardziej kojącym i rozweselającym gdzieś tam, w środku. 
Tym lepiej, że był z nim teraz Sebastian.
Westchnął z pewnym rozmarzeniem, podchodząc do dość dużego, podłużnego kamienia, który był w stanie spokojnie służyć im obu. Motor był zaraz obok, niemalże na wyciągnięcie ręki, więc nie bał się go teraz zostawić ani na moment. Uśmiechnął się tylko do Eluarda w odpowiedzi na jego pierwszy, konstruktywny komentarz. 
 – Och, nawet nie wiesz jak piękne. Musiałbyś je pewnie opuścić, aby to zrozumieć. Wyjeżdżałeś gdzieś przez ten czas, Sebastian? – Spytał, przysiadając i odwracając się nieco w jego stronę. Chwilę potem poklepał delikatnie miejsce obok siebie, jakby wskazując mu, że może z nim przysiąść. – Zapraszam, panie Eluard. – Uśmiechnął się do niego nieco szerzej. 
Odgarnął włosy z twarzy, aby przynajmniej z jednej strony mu nie przeszkadzały i urwał kosmyk trawy spod stóp, aby zacząć się nim bawić. To zajmowało trochę ręce i odciągało od tego, czego na pewno nie chciał robić, czyli wykonywać gestów dla Sebastiana niewygodnych. Chciał z nim też trochę porozmawiać. Może dowiedzieć się czegoś nowego, a przede wszystkim do niego zbliżyć. 
 – Strasznie mi tego miejsca brakowało. Pamiętam, jak tu przychodziłem, kiedy musiałem pobyć sam. Albo z tobą. Tego drugiego nie dodał, być może oczekując, że wspomni o tym sam kucharz.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyPon Lip 24, 2017 9:47 pm

Widok zrobił na nim wielkie wrażenie, choć wcale nie tak daleko miał żeby przyjechać i odpocząć.. odkąd rozeszli się z Lucienem wszystkie wspólne tego typu miejsca unikał niczym ognia. Przez pierwszy rok unikał wizyt w ich ulubionej kawiarni.. paranoja ale wszystko co kojarzyło mu się z ukochanym deptało już i tak zniszczone serce. Dopiero znajomy przemówił mu do rozsądku i wcześniej unikane miejsca na nowo zaczął odwiedzać. Odłożył kask ale dalej z miejsca się nie ruszył. Nie trzeba było stawać przy samej krawędzi aby widzieć wszystko - widział i z tego miejsca. Z lekkim uśmiechem bujał się na piętach.
-Nie muszę. Wbrew pozorom zawsze miałem nasze miasto za piękne. Tylko ostatnimi latami zapomniałem o tym.. -spojrzał na jego smukłą, ciemną sylwetkę. W tym wszystkim włosy stanowiły odskocznię od ciemnego stroju. -Wyjeżdżałem. Kiedy tylko miałem taką okazję pakowałem się i jechałem jak najdalej.. Czasem zaledwie dwa, trzy miasta dalej na krótką oraz szybką wycieczkę.
Podróże.. małe i duże, masa zdjęć i zapamiętanych widoków, wspomnienia a wszystko zostanie do końca. Zazwyczaj uciekał gdzieś samotnie. Po to wyjeżdżał żeby odpocząć a nie użerać się z zbędnym bagażem.. Zagryzając kącik dolnej wargi przyjął zaproszenie, zaraz siadając obok Luciena, wzrok skupiając nie na widokach, lecz dłoniach ukochanego.
-Oboje przychodziliśmy. Czy to razem, czy osobno. I mnie wiele razy tu samego przywiodło. Pewnie nie tylko nas. - szepnął.
Wszystkie chwile spędzone tu i wszędzie.. Czemu nie mogło to trwać aż po dziś dzień bez tej kilkuletniej rozłąki? Czemu dziś wszystko wydaje się takie trudne Sebastianowi?
-Sporo czasu minęło a ja wciąż nie umiem się przyzwyczaić z Tobą w roli gwiazdy. Pamiętam Cię jeszcze jako takiego co potrafi się zaślinić w nocy. -sapnął z cichym rechotem. Obiecał sobie, że postara się jak najmniej uciekać do przeszłości, bo odczuwał zawód na przestrzeni tych lat, wszak zabawne sytuacje same mu się wymykały. Ci ludzie z całego świata, nikt nie znał ani nie widział go w takich wydaniach w jakich miał możliwość Eluard, jeszcze przed jego karierą. -Mógłbym zbić fortunę na Twoich żenujących zdjęciach, kolego. -odparł z triumfem i śmiechem, choć nie uśmiechało mu się zdradzanie takich pospolitych widoków tego człowieka. Te wspomnienia są tylko i wyłącznie jego prywatnym zbiorem. -Do tej pory czekam na moją wygraną babeczkę w zakładzie. Ja go nadal pamiętam!

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyWto Lip 25, 2017 11:38 am

Pokiwał lekko głową na jego słowa i uśmiechnął się znów delikatnie. Dobrze było wiedzieć, że Sebastian korzystał z życia, zwiedzał coś i nie kisił się już w jednym miejscu bez końca. Lucien nie potrafił już sobie wyobrazić takiego życia. Musiał czasem zostawić coś za sobą, pojechać w jakieś miejsce i oczyścić umysł. Nie potrafił zrozumieć ludzi, którzy twierdzą, że tego nie potrzebują. 
Kiedyś jeszcze go ze sobą zabierze, był tego niemal pewien. 
Wciąż rwał w dłoniach delikatnie pasma trawy na małe kawałeczki ot, aby mieć co robić z rękami. Kiedy tylko zaczynało mu jej brakować, rwał kolejne i cała sytuacja się ponawiała. Robił to jednak zupełnie mimowolnie, zerkając albo przed siebie, albo na Sebastiana.
Trudno opisać jak się cieszył, że to Eluard poruszył temat ich obojga, to on zaczął ze wspominkami, niejako dając Lucienowi zielone światło, aby i on się dołączył. I wcale nie musiał się narzucać, było to tak naturalne, że naprawdę miał ochotę klasnąć z radości. 
Roześmiał się szczerze na jego słowa o zaślinieniu się i żenujących zdjęciach, odchylając przy tym głowę do tyłu. 
Boję się pomyśleć, co ty tam przechowujesz. Jeszcze wyjdzie na to, że byłeś gorszym paparazzi niż ci, którzy prześladują mnie teraz! – Powiedział wciąż ze śmiechem. – A babeczkę jeszcze ci zrobię, żebyś się nie zdziwił. Będzie to najlepsza babeczka w twoim życiu, popadniesz w kompleksy. Przecież jestem bardzo zdolnym kucharzem, chyba nie zaprzeczysz, prawda? Tamto przypalone spaghetti, które ci kiedyś zrobiłem, było akurat bardzo dobre.  – Dodał, niby grożąc mu palcem. Lucien nie był najgorszym kucharzem, ale często niestety się zapominał i odpływał myślami gdzieś daleko stąd. Przez to zdarzało mu się na przykład zapomnieć coś wyłączyć albo dodać jakiegoś, na przykład dość istotnego, składnika. I zrobi mu tę babeczkę, to już postanowione. 
 – Cieszę się, że nie patrzysz na mnie jak cała reszta ludzi. To wspaniałe, że ludzie czują do mnie taki szacunek, ale, och, nawet nie wyobrażasz sobie jak mi brakuje kogoś, z kim naprawdę mógłbym porozmawiać. – Powiedział już całkiem poważnie, nawet nieco smutno i zupełnie szczerze. – Nikomu niemal nie można ufać i wszyscy oceniają. Mój Boże, jak ja czasem tęsknię za swobodą. – Westchnął ciężko i zupełnie mimowolnie, nie myśląc o tym geście, oparł głowę na ramieniu Eluarda. – Chcę już zawsze być dla ciebie Lucienem śliniącym się w nocy. 
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyWto Lip 25, 2017 1:43 pm

Ręce Sebastiana były zajęte przez siebie wzajemnie. Splótł je i przekładał z nogi na nogę, puszczał w powietrze; właściwie kręcił trochę nimi. Tak samo z wzrokiem: raz w skupieniu przyglądał się temu co robią dłonie Luciena a raz korzystał z danych mu widoków.
-Zapewniam Cię, że gdybym im wszystko pokazał zostałbym ich Bogiem oraz znanym na całym świecie paparazzi. Ale bym robił furorę. -uniósł nieco głowę ku górze, wbijając wzrok w niebo. Kolejny raz nie powstrzymał cichego rechotu. Być królem paparazzi.. taka kariera i to w dodatku bez większych męczarni! Cudo. -To ja lepiej przemyśle trzy razy czy chcę moją babeczkę.. Skoro moja kariera ma zostać przez to złamana. Och! Było przepyszne, zaraz po tym jak się przypalone miejsca wyskrobało albo odłożyło.
Z sekundy na sekundę rozpędzał się coraz bardziej. Chwytał w garści tylko te lepsze chwile, np. przypalony, roztopiony czajnik.. NOWY czajnik. Sebastian zostawił Luciena na pół godziny samego w domu, wcześniej nastawiając wodę (wzięło go na wypróbowanie nowego czajniczka mamusi na gazówce) na herbatę dla samego ukochanego.. wspomniał mu tym pięć razy za nim wyszedł a ten i tak o nim zapomniał. Tyle pięknych chwil..
-Znam Luciena jeszcze zanim stał się sławny.. Tego śliniącego sie w nocy, naiwnie uroczego, przypalającego Luciena.. Od zawsze na zawsze będziesz nim w moich oczach. Zwykłym, prostym chłopakiem w wszystkich możliwych wydaniach. -wymamrotał. Z wesołego, dźwięcznego tonu przeszedł w cichy, niemalże szept. On w wydaniu gwiazdy.. Jest tylko jak taka informacja, nowa i niby ważna ale w głowie i sercu zostanie mu człowiek bez kariery w showbiznesie. -Takie życie wybrałeś Lucien. Domyślam się jak Ci jest ciężko. Wierzę.
I tu poczuł znajomy, przyjemny oraz elektryzujący ciężar. Zmroziło go nie tylko przez nagłą i nieoczekiwaną bliskość, lecz wyznanie.. szczere i prawdziwe. A czy on tego nie pragnął? Kiedyś.. Wiecznie prosił o możliwość pozostania z nim razem w takim a nie innym wydaniu. Z drugiej strony patrząc zapamiętał go takiego. Zagryzł mocno, za mocno dolną wargę siląc się z sobą aby nie zrobić czegoś, czego będzie żałować.. Jeśli pozwoli aby ciało przejęło nad nim kontrole.. później będzie sobie pluł w brodę za lekkomyślność. Dlatego wpatrując się w trawę wyszeptał cicho:
-Takiego Cię zapamiętałem... Dla mnie nie jesteś światowej sławy znanym piosenkarzem a zwykłym chłopakiem.. teraz mężczyzną.. Tym, któremu udało się zrobić karierę.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyWto Lip 25, 2017 2:35 pm

Odchylił również głowę w tył, śmiejąc się szczerze, pięknie i jakże dźwięcznie, w typowy dla siebie, również czarujący sposób. 
 – I nagle ludzie obok moich zdjęć z sesji zaczęliby wieszać sobie moje zdjęcia jak śpię. Albo jakaś nastolatka przywiesiłaby sobie koło łóżka, wyobrażając sobie, że to z nią. Ludzie są naprawdę przerażający, nawet sobie nie wyobrażasz. – Powiedział również ze śmiechem, zerkając w jego stronę rozbawiony. Choć w zasadzie to, co mówił, było prawdą. Musiałby mu chyba pokazać kilka listów, które kiedyś kilka razy dostał, a przez które potem bał się przez chwilę wychodzić z domu. 
O nie, nie, mój drogi. Słowo się rzekło. Przyniosę ci twoją babeczkę, a wtedy się załamiesz i dostrzeżesz mój kulinarny geniusz. Myślisz, że mogę rzucić wszystko i zostać kucharzem w waszej restauracji? – Spytał, żartując.
Nic nie mógł poradzić, że miał w sobie taką żyłkę małego piromana. Oczywiście, że również pamiętał ten czajnik. Na początku wypierał się, że on nic nie wiedział, że Sebastian nic mu nie mówił, a kiedy zobaczył czajnik, niemal turlał się po podłodze ze śmiechu. Oczywiście jak już wywietrzyli. W zasadzie teraz nawet te złe wspomnienia wydawały się Lucienowi bardzo piękne, bo były związane z czasami, kiedy czuł się bardzo szczęśliwy u boku Eluarda. Nawet, jeśli zdarzały się między nami kłótnie, pamiętał też, jak się godzili i kiedy znów wszystko było takie doskonałe i piękne. 
Niech tak zostanie. – Powiedział jeszcze z uśmiechem, słysząc jego cichutkie słowa. 
Niemniej zrobiło mu się nawet smutno. Wiedział, że to wszystko jego wina i nikogo nie mógł obarczać za to winą, ale robiło mu się przykro, kiedy mówił to Sebastian. Takie życie wybrałeś, Lucien. 
Ale nie mógł wybrać inaczej. Zapewne gdyby tego nie zrobił, byłby teraz bardzo nieszczęśliwy. Aktualnie jednak był bardzo samotny. I potrzebował Eluarda jak nigdy wcześniej. 
 – Tak musiało być, Sebastian. – Powiedział również dość cicho, jednak nie szeptem. Uśmiechnął się przy tym smutno i westchnął cicho. – Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz, bo niczego nie pragnę bardziej. – Dodał znów całkowicie szczerze i uniósł powoli głowę, aby na niego spojrzeć. – Nigdy już nikt nie będzie dla mnie ważny tak, jak ty. I nikogo nie będzie mi tak brakować. 
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyWto Lip 25, 2017 4:05 pm

-Jesteś bożyszczem w szczególności nastolatek i Ty się jeszcze dziwisz, że napastują Cię i mają kolorowe fantazje o Tobie?
Kiedyś sądził, że żale gwiazd o zwariowanych fanach są tylko i wyłącznie ich wymysłami. Znudzeni brakiem zainteresowania swoją osobą wymyślają niestworzone historie z psychicznymi fanami w rolach głównych. Sebastian do pewnego momentu swoje życia nie wierzył w dużo rzeczy, do dziś media uważa w większości za zakłamane. Kilkakrotnie spotkał się z autentycznymi dziwnymi zdarzeniami i zmienił zdanie co do niektórych spraw.. W sumie nie uważał wszystkie gwiazdy za kłamliwe, ale część z nich zrobi wiele dla podtrzymania sławy, włącznie z rozsiewanymi kłamstwami w formie plotek. Poruszył się i wstrzymał powietrze ażeby nie wybuchnąć śmiechem i nie zrzucić niechcący głowy z swego ramienia. Wygrał.
-O tak, pewnie! Bez niczego Cię tam przyjmą i od dziś Belleza zacznie serwować swoim klientom spalone spaghetti. Ale by Ci Martin dał wtedy popalić.. -sapnął z śmiechem.
Czas i przyziemne rzeczy nie grały roli. Chociaż mnie mu się podobało nawiązywanie do rozłąki to wspominanie zabawnych rzeczy z przeszłości było dobra odskocznią. W końcu będą musieli raz jeszcze porozmawiać na poważne tematy, nawet jeśli Eluard był temu przeciw, chcąc jak najdłużej nie pamiętać. Cały czas winił Luciena. A może on jest winny? Ciągłe wmawianie sobie, że po szkole pozostaną razem; właściwie nigdy od siebie nie odejdą i już zawsze będą prowadzić życia połączone. Im głębszy był ich związek tym Sebastian bardziej się w tym upewniał. Naiwnie zapewniał? Czy tak nie brzmi lepiej? Wyznawali sobie potwierdzenia zażyłości do końca swych dni ale czy mieli świadomość tego jak wyglądał prawdziwe, dorosłe życie?
Czyżby to Sebastian we wszystkim zawinił wmawiając sobie zbyt dużo?
-Takie życie. -szepnął i pośpiesznie wstał. Nagła myśl nadeszła z podwójną siłą. Czy to do cholery jego wina, że nie radził sobie z własnymi emocjami i aktualnie oczy go piekły? Trzy lata psychologii i domowej nauki na nic. Nie potrafił poradzić sobie sam z sobą. Ale przecież jest facetem a nie beksą. Zacisnął mocno usta a następnie zrobił trzy kroki w przód zatapiając spojrzenie na rozświetlone miasto. Dłużej tej rozmowy nie chciał ciągnąć. Pragnął, jasna cholera, marzył o tej samej, mocnej relacji co kilka lat temu! Coś jednak od środka go blokowało i zwykłą prośbę o objęcie musiał dokładnie przemyśleć. Jak popierdolony. Czas na zmiane tematu.
-Za trzy dni mam jeden dzień wolny. Tak mi jakoś wypadło a ja z niego skorzystam. Jeśli będziesz gdzieś w okolicy w pracy daj mi znać a przywiozę wam coś do jedzenia.. Zamiast śmieciowych potraw jakie się jada, kiedy nie ma czasu.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyWto Lip 25, 2017 10:32 pm

Uśmiechnął się znów szeroko, pokazując zęby niemal jak w reklamie pasty do zębów.
 – Ależ Sebastian. Nie mówię, że mnie to dziwi, tylko że bywa uciążliwe. – Odparł uroczo i skromnie i ponownie parsknął śmiechem. Lucien czasem przesadzał, mówiąc o różnych rzeczach, ale na pewno nie w tej kwestii. Zresztą, Tresmontant był zawsze słabym kłamcą. Być może potrafił zamydlić oczy na chwilę, jednak na dłuższą metę nie za bardzo się to sprawdzało właśnie ze względu na jego emocjonalność oraz to, że w zasadzie zawsze można było czytać z niego jak z otwartej księgi. Jak się teraz czuje? Czy robi to naprawdę, czy nie? Przykładem tego było nawet to feralne spotkanie z Charliem. Ach, na samą myśl robił się wściekły.
Ale jakie spalone spaghetti! Zrobione przez samego Luciena Tresmontanta! – Roześmiał się również. – Może udałoby mi się go przebłagać? Jak myślisz? – Spytał jeszcze rozbawiony.
Ale ten klimat rozbawienia powoli zaczynał przemijać, ustępując ciężkiej do zniesienia melancholii o nucie poczucia winy i zawodu. Nie podobała mu się ta zmiana, ale wydawała się nieunikniona.
Może musieli przez to przejść, żeby potem móc spojrzeć na siebie znowu tak, jak dawniej? Lucien w jego rezerwie czuł, że nie uzyskał przebaczenia nawet, jeśli Eluard pozwolił mu się zbliżyć i to bolało. Widział, że bolało ich obu. Widział to w jego twarzy, w gestach, w tym, jak właśnie wstał i się od niego odsunął. Nie gonił go, dając mu przestrzeń. Nie chciał mu się zbyt narzucać ani go płoszyć. Dlatego też nie ciągnął tej rozmowy i tylko wysłuchał jego słów, powoli wstając. Dopiero wtedy podszedł do niego nieśpiesznie.
Miał ochotę objąć go i okazać mu swoje wsparcie. Takie przyjacielskie, bez krzty nachalnej romantyczności, ale uznał, że nie będzie mu się narzucał. Nie powinien przeginać. A przede wszystkim – nie chciał znów wracać do niewygodnego tematu, więc pozwolił mu swobodnie wskoczyć na inny.
Gdybym nie miał trenera, pewnie byłbym teraz cały obrośnięty tłuszczem. Wyglądałbym jak Christina Aguirela w dwa tysiące szesnastym. – Powiedział z teatralnym westchnięciem. – Wyobrażasz to sobie? Dobrze, że jem głównie warzywa. To byłoby jeszcze gorsze niż te twoje zaślinione zdjęcia, paparazzi. – Roześmiał się zaraz. Szczerze mówiąc, nie potrafił sobie tego nawet wyobrazić, ale myśl, że nie mógłby nosić wszystkich tych swoich szykownych marynarek z taką gracją sprawiała, że niemal ogarniało go przerażenie.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptySro Lip 26, 2017 1:44 pm

Spojrzał na niego z małym politowaniem i bezczelnym jak na siebie uśmiechem. Pocieszny jeszcze niczym z lat licealnych.
-Z początku ludzie by kupowali twoje spaghetti. Wiesz, wydane z rak gwiazdy, a ludzie są zdolni wydać majątek na Twoje zasmarkane chusteczki.. Jednak z czasem twoje miano mistrza kuchni odeszłoby w niepamięć, staruszku.
Już oczami wyobraźni widział pierwsze krzyki i zachwyty radości; wielki Lucien ma jeszcze jedna umiejętność 'GOTOWANIE". Jedzenie przypalone, niedosolone lub w ogóle bez smaku - żaden problem! Wydane z rąk światowej sławy gwiazdy, liczy się! Czas jednak nie jest przyjacielem dla każdego i kolejna zatruta osoba przez smacznie przypalone danie wielkiego gwiazdora sprowadziła by go do piekła i wyrzeczenia się miana kucharza oraz ukochanej gwiazdeczki. Rzecz jasna Sebastian mu tego nie życzył ale sądził, że tak by się właśnie skończyła jego kariera kulinarna.. cała kariera.
Walczył z sobą wiele razy będąc osamotniony.. Nigdy nie chciał się przyznać sam przed sobą ale wiele razy nachodziły go myśli czy stosownie by było spróbować złapać z nim kontakt? Dałby radę? Lecz wtedy odzywała się zraniona strona i zakopywał głupi pomysł głęboko pod ziemią. Aktualnie walczył z sobą aby się nie rozpłakać, nie wyrzucić z siebie wszystkiego co go dręczyło a najważniejsze: nie wpaść z płaczem w ramiona byłego kochanka, prosząc o to aby pozostał z nim na zawsze.. "Na zawsze", które jak wiadomo nie zawsze oznacza to samo. Ciche westchnięcie oznaczało coś w rodzaju podziękowań za nieciągnięcie ciężkiego tematu.
-Gadanie. -sapnął, jednocześnie nabierając tyle sił w sobie aby spojrzeć na niego. -Z tego co pamiętam w szkole nie miałeś trenera a dobrze wyglądałeś. -obejrzał go z dołu do góry a wracając chwilowo zatrzymał się na wysokości brzucha. -Roślinożerco. Niby przyzwyczajam się myślami do ludzi niejedzących mięsa ale sam nie wyobrażam sobie życia na warzywach. Za bardzo lubię mięso. -westchnął cierpienczo. Na zawołanie uśmiechnął się kącikami.
-A w życiu! A kto powiedział, że podałbym tylko te zaślinione? Ja mam dosyć mocny arsenał i przy nim nawet Twoje grube zdjęcia byłyby do niczego! Ha!

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptySro Lip 26, 2017 3:33 pm

Niszczysz mi moje marzenia, Sebastian. – Powiedział tylko. Jeszcze się zdziwi, jak kiedyś Eluard do niego przyjdzie, a Lucien zaserwuje mu pyszne danie własnej roboty. Ostatnimi czasy wiele jego umiejętności poszło w górę, gotowanie było tylko jednym z przykładów. Dawno też nie zdarzyło mu się nic przypalić. Po części dlatego, że nie miał czasu, ale to szczegół. Często wracając do domu, był w stanie tylko podejść do łóżka i paść na nie bez siły, a potem nagle budził się następnego dnia zaskoczony i przerażony tym, że znowu tak łatwo przyszło mu po prostu odpaść. No, nieważne. Ważne, że już planował swoją zemstę za te bezlitosne słowa i zemsta ta miała być bardzo słodka. Przygotuje mu taką babeczkę, że mu kapcie z nóg spadną. Nawet, jeśli nie będzie miał kapci. – I sam jesteś staruszkiem. – Dodał jeszcze niby obruszony. Nieważne, że poniekąd byli w tym samym wieku. 
Na wspominki liceum, ponownie uśmiechnął się do niego. 
W szkole miałem inne aktywności fizyczne. I więcej czasu, żeby nie jeść głównie fast foodów. Poza tym, przypominam ci, że nie było mnie stać na takie rzeczy. – Zauważył. Bądź co bądź, to prawda. Lucien zanim stał się sławny i zaczął spać na pieniądzach, należał raczej do dość ubogich osób z domem na wsi, gospodarstwem, kurnikiem i rzeczach niby dobieranych w równie wyszukany sposób co dzisiaj, jednak na pewno nie należących wprost z drogich sklepów czy od projektantów. To dodatkowo sprawiało, że myśl o tym, że może odmienić swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, przyjmując jedną prostą propozycję złożoną mu tuż po rozdaniu świadectw, kiedy ktoś usłyszał go w jakimś coverze, stała się nie do odrzucenia. Teraz mógł mieć wszystko. Mógł mieć opiekę trenera, mógł wypożyczać Harleye i jeździć w pięknej, skórzanej kurtce. Mógł mieć tatuaży tyle, ile chciał i nie martwić się o zbieranie na nie przez pracę w mniej znaczących miejscach, jak już mu się niegdyś zdarzało. Jego życie stało się bardzo wygodne i jeszcze bardziej puste. Przez brak tej jednej osoby, która teraz stała obok niego, chyba bojąc się go nawet dotknąć. 
 – Nie każdy musi być wegetarianinem. Nic nie mam do osób jedzących mięso, mi ono po prostu nie smakuje i nie wiem, jak może to smakować tobie, mięsożerco. – Wzruszył ramionami, zaraz uśmiechając się znów z rozbawieniem. 
Przerażasz mnie, Sebastian. Chcę zobaczyć te zdjęcia, nawet nie mam pojęcia, kiedy je robiłeś!
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptySro Lip 26, 2017 6:59 pm

Zabawiał się trochę jego kosztem, z szczerością się do tego przyzna; i choć nie zakreślał jego zdolności kulinarnych, patrząc na kilkuletnią rozłąką, nie widział go w roli kucharza. W tej robocie człowiek dużo się rusza, a i owszem, kiedy nie zorganizuje sobie dobrze miejsca pracy, ale nie ma w tej pracy żadnych nieprzewidzianych zwrotów akcji, adrenaliny, czegoś co polubi szczerze i bezgraniczne Lucien. Sebastian zaś kochał kilkugodzinną mordęgę na nogach. Lubił wracać zjechany do domu, padać na łózko bądź kanapę i z uśmiechem zaliczać dzień pracy do udanych, ze względu na najedzonych gości. Jeśli tylko się da trzeba lubić to co się robi. Nie zawsze człowiekowi udaje się odnaleźć pracę zgodną z jego pasą lub preferencjami, dlatego on nie narzekał i korzystał.
Czasy szkolne.. Pamiętał, doskonale pamiętał sytuacje materialną Luciena. On nigdy nie miał najgorszej, ale całym sobą był zawsze przy ukochanym. Pamiętał ile razy ukradkiem chciał mu w czymś pomóc, ile razy upierał się, że on chce coś kupić, nawet jeśli Lucien nie był biedakiem żeby nie móc sobie kupić zwykłego ciastka.. Eluard patrzył na niego.. jak zakochany człowiek. Kochał bezgranicznie, nie patrząc na jakieś drobne wady. Każdy je przecież ma. Nie zakochał sie w dobrach materialnych a osobie z krwi i kości o cudownym środku. No dobra, część miłości oddał gospodarstwie jego rodziców.. Miastowy dzieciak uwielbiał zaszywać się na wsi, na terenie mieszkalnym swojego chłopaka. Kiedy tylko była możliwość zabierał się tam z nim.
Klapnął zębami zacznie w powietrzu i powiedział: -Dobrego mięska nigdy za wiele! -doprawdy dziecinny dorosły się znalazł. Znów zapomniał o swych troskach; z śmiechem pokręcił głową na boki. -A w życiu Ci ich nie pokarze! To jest moja przepustka do szantażu i cudownej kariery bożka paparazzich! -sapnął z triumfem. Nawet głowa uniosła mu się nieznacznie ku górze. O, taki byłby z niego szef nad szefami.
-Dobra, gwiazdeczko z nieba. Zaśpiewaj mi coś. Ostatni raz na żywo słyszałem Twój śpiew dawno temu.. -ostatniej, wspólnie spędzonej nocy.. Lecz tych słów nie dodał. Zanim się rozeszli wielokrotnie Lucien był wręcz zmuszony do śpiewania mu lub nucenia czegoś. Wielokrotnie późną nocą na dobranoc.. Posłał mu uroczy, dziecięcy uśmiech a następnie usiadł na trawie w tzw. siadzie po turecku.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptySro Lip 26, 2017 7:59 pm

Było zdecydowanie więcej „za” niż „przeciw” wobec przyjęcia tej jednej szatańskiej propozycji, którą złożono mu te ładne parę lat temu. Pieniądze, wyrwanie się z domu, w którym jakąkolwiek życzliwość okazywała mu tylko matka, zyskanie sławy, którą uwielbiał… To takie nieksiążkowe, takie nieszlachetne porzucać osobę, którą się kocha dla tego wszystkiego. Lucien dość długo miał nadzieję, że to się nie skończy w ten sposób. Z całym tym swoim optymizmem, z całą swoją pogodą ducha wierzył, że ten kontakt uda się utrzymać. A potem stopniowo, z każdym dniem, kiedy nie miał czasu nawet odezwać się do Eluarda i relacja zaczęła rozpadać się na kawałki, powoli zaczął przekonywać się, że to niemożliwe, aż w końcu Sebastian stał się uczestnikiem jego życia tylko we wspomnieniach czy snach. Teraz jedyna pomoc, jakiej potrzebował to towarzystwo Eluarda i choć odrobina jego dawnego ciepła wobec osoby Tresmontanta. 
Teraz, przy nim było mu lepiej.
Pewnie nawet nie próbowałeś żyć na diecie wegetariańskiej, przyznaj się. Gdybyś jadł to, co ja, nie musiałbyś już jeść mięsa. – Powiedział pewny siebie.
Na jego słowa dotyczące zdjęć, od razu jęknął niby zrozpaczony. 
Ależ Sebastian, ja chcę je tylko zobaczyć! – Powiedział obracając się bardziej w jego stronę. – Żadnego nie zniszczę, obiecuję. – Dodał błagalnie. – Chcę tylko wiedzieć czy muszę się teraz pilnować, kiedy z tobą gdzieś jestem czy nie. – Naprawdę go to interesowało, raczej nie zwracał uwagi na to, czy Sebastian akurat robi jakieś zdjęcia czy nie. To go intrygowało.
Uśmiechnął się na jego słowa. 
Dla ciebie będę śpiewał kiedy zechcesz i co zechcesz. – Odparł i usiadł obok niego również po turecku, wyprostowany, aby mogła mu pracować przepona. Nigdy nie zwracał na takie rzeczy uwagi. Kiedy natomiast stanął na drodze do kariery i fachowcy wzięli go w obroty… Z czasem zaczął brzmieć tylko lepiej. – Czy masz jakieś konkretne zamówienie, mój drogi? – Spytał, uśmiechając się wciąż.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptySro Lip 26, 2017 8:45 pm

Dłużej nie chciał zadręczać się niechcianymi wspomnieniami. Choć na krótką chwilę wolał skupić się na tym co dzieje sie teraz. Spojrzał na niego z zmarszczonym nosem.
-Hej, byłem! -odparł z dumnie wypiętą piersią i głową ku górze. A po kilku sekundach zmniejszył się do poprzedniego Sebastiana. -W sumie wtedy musiałem ledwo coś jadłem, więc nie byłem na takiej diecie z własnej woli.. Ale to i tak się liczy!
Pamiętna dieta pozostanie z nim na długo. Zdarzało mu się chorować i miewać dietkę na kilka dni lub okres choroby, która zazwyczaj trwała krótko. Ten jeden raz dwa miesiące się leczył i miał ścisłą dietę. Tak ścisłą, że znane gwiazdeczki mody by się przed nim kłaniały. Jadał niewiele i lekko. Czasem wisiał grzecznie na kroplówkach z jedzeniem, bo spożyty posiłek wolał wyjść na światło dzienne niż zostać w żołądku. Aż wzdrygnął się na niesmaczne wspomnienie.
-Jak będzie grzeczny to Ci kiedyś pokażę moje perełki. -puścił ku niemu oczko. -I spokojnie. Moja jeszcze nieopublikowana kariera zakończyła się kilka lat. Przy mnie nie bój się o zdjęcia z zaskoczenia. -zapewnił go z drobnym uśmiechem.
-Darmowy koncert na żywo. Twoi fani by mnie za to żywcem zakopali. Musze korzystać póki to nie nastąpi. -powiedział nie ukrywając swojego rozbawienia.
Przekręcił się nieco bardziej w bok żeby widzieć go lepiej. Specjalne życzenie? Czy jakieś posiadał? Chwilkę w milczeniu myślał, kurczowo dziobiąc palcami w trawie. Tak jak wcześniej w głowie leciało mu milion niechcianych piosenek, tak teraz świerszcze odgrywały swoją prostą muzyczkę. Pięknie, Sebastianie, wprost bombowo masz w główce!
-Zostawiam Ci puste pole, Lucien. Zaśpiewaj co tylko zechcesz.. Ważne żebym tylko mógł znów Cię usłyszeć. -powiedział szeptem.
I tu zakończył swoją rolę, milknąc na dobre. Odruchowo zamknął oczy a dłonie złączył razem na nogach, wyczekując chwili śpiewu.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptySro Lip 26, 2017 10:54 pm

Ach tak? Byłeś? – Powtórzył wyzywająco,  obracając się nawet bardziej w jego stronę, a potem uśmiechnął się triumfalnie i roześmiał. – O, nie, nie, mój drogi. Takie coś się nie liczy. Musiałbyś zrobić to z własnej woli. Wiesz, jakie dobre kotlety mogą być na przykład z soczewicy? – Oczywiście, że Sebastian nie wiedział, w końcu nie był szefem kuchni i nie zajmował się wcale jedzeniem zawodowo. Skąd ten pomysł? Mówiąc to, Tresmontant nie za bardzo się tym przejmował, uznając, że jego awersja może wynikać z negatywnego nastawienia. Ale nie zamierzał go też zmuszać ani nadmiernie zachęcać do swojego punktu widzenia. Zawsze bawili go wegetarianie, którzy najchętniej wszystkich mięsożerców by rozstrzelali albo na siłę nakłaniali do tego, aby zmienili swoje podejście do jedzenia. Szczególnie, że sam Lucien koniec końców mięso mógłby zjeść i żadna tragedia w jego życiu by się nie stała. 
 – Jeszcze nieopublikowana? Wypluj te słowa. Zaskarżę cię o zniesławienie. – Zagroził mu, zaraz jednak ponownie się uśmiechając. Uśmiech ten zmalał, kiedy dotarło do niego znaczenie jego kolejnych słów. Nie będzie już zdjęć z zaskoczenia, nie są już tak blisko i w zasadzie dlaczego Sebastian miałby chcieć to robić? Ponownie poczuł ukłucie i ponownie zamaskował je pięknym, nawet jeśli delikatnym uśmiechem. – Jestem naprawdę strasznie ciekawy co tam trzymasz. – Dorzucił jeszcze swobodnie i ponownie wpatrzył się w piękny pejzaż rozpościerający się przed nimi. 
Roześmiał się, odrzucając głowę do tyłu. 
 – Nie martw się, Sebastian. Obronię cię przed każdym, kto będzie miał złe zamiary. – Powiedział z uśmiechem. Chwilę sam musiał pomyśleć nad tym, jaką piosenkę chce mu zaśpiewać. Postanowił nie śpiewać mu nic swojego. Milczał więc jeszcze na moment, a kiedy wreszcie przyszła mu do głowy odpowiednio spokojna piosenka, wziął jeszcze wdech.
A potem zaczął śpiewać.  
Cicho, spokojnie i z ogromnym wyczuciem, samemu również zamykając oczy. Julia Johna Lennona wybrzmiała łagodnie jego dość wysokim głosem. I nagle zrobiło się znów spokojniej, o wiele bardziej wzruszająco oraz na swój sposób kojąco. Jakby cały świat zniknął.
Przez dłuższą chwilę nie otwierał jeszcze oczu. Dopiero pod koniec, ani na moment nie przerywając śpiewać, rozchylił powieki, aby na niego spojrzeć. W końcu zakończył piosenkę cicho.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyCzw Lip 27, 2017 11:38 am

Och, wiedział jak smaczne mogą być potrawy bez grama mięsa. Wiedział bardzo dużo i wbrew różnorodnym pozorom wciąż udoskonalał samego siebie, interesując się potrawami z różnych krańców świata; aktualnie będąc na etapie "Co jest azjatyckie jest najlepsze". Za sobą ma kilka takich etapów, bardzo przyjemnych pod względem smaku oraz nauki. Do Bellezy przychodzili ludzie o różnych gustach, którym trzeba dogodzić, więc menu tworzono tak aby każdemu coś pod pasowało.
-Oj! Nie gorączkuj się tak, króliczku. Jeśli dobrze wyjdę na Twoich zdjęciach to Ci jakiś procent za ten jeden raz odpale. -odparł z przeciągłym pomrukiem i oczkiem puszczonym na końcu. Rzecz jasna śmiech również znalazł swoje miejsce.
Obroni go.. W to akurat nie wątpił. Ile by czasu nie minęło Eluard wierzył mu w tej kwestii, nie ważne co by się działo innego. Ciemność jaka go ogarnęła wyostrzyła mu resztę zmysłów. Słyszał najdrobniejsze odgłosy owadów, oddech Luciena, gdzieś z daleka ruch aut.. I śpiew. Piękny, melodyjny i urzekający głos rozchodził się po najbliższej okolicy. Sebastian rozchylił powieki i widząc zamknięte oczy towarzysza przyglądał mu się niemalże do samego końca. W kucharzu toczyła się wielka, mocna walka, którą starał się wygrać. Piosenka.. Była piękna, jest piękna, lecz nie jej słowa a ten melodyjny głos urzekł go niemiłosiernie. Śpiew tylko i wyłącznie dla niego. Dziś tak czysty, kiedyś poharatany ale równie piękny. Profesjonaliści potrafią zdziałać cuda. Przypomniał sobie noce wspólnie spędzone razem, różne piosenki na dobranoc, ciche nucenia w trakcie robienia kawy..
Zamknął oczy na nowo tuż przed końcem a otworzył je chwilę po zakończeniu piosenki. Cisza wisząca w powietrzu nie okazała się być uciążliwa. Sebastian odnalazł się w niej idealnie, wpatrując się długo w oczy byłego kochanka. W końcu ruch jego własnej ręki zakończył pewną część zdarzenia.
-Miałem Ci podać swój numer, prawda? Daj mi więc swój telefon, Lucien. -szepnął. To tak jakby nie chciał zepsuć chwili i szept jest najlepszym rozwiązaniem.. Ale i tak zepsuł, bo przecież prośba o telefon nie jest wcale ani romantyczna.. ani żadna. Kąciki ust wygięły się w uśmiech: ciepły, uroczy, drobny.
Chyba nie musiał mówić głośno co sądzi o śpiewie. Prawda? Nie musiał? Nie. W tej kwestii zdania nie zmieni, a zdanie jego ukochany zna od dawna.. Przecież inaczej tak często by nie prosił go o nocne piosenki.. Ani śpiew dziś. Uśmiechał się; był wyciszony; wystarczy aby uznać, że śpiewa się pięknie.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyCzw Lip 27, 2017 11:41 pm

Skandal! Naprawdę skandal! – Powiedział jeszcze wciąż z teatralnym oburzeniem, choć jego błękitne oczy się śmiały przy każdym kolejnym wypowiadanym w tym temacie słowie. Już go zresztą nie kontynuował, tym świętym oburzeniem kończąc. 
Chwilę patrzył w jego twarz bez słowa z niesamowitą czułością. Jeszcze kiedy śpiewał, potem przez moment, kiedy w końcu skończył i zaległa między nimi cisza. Czułością tą samą, którą obdarzał go dawno temu, kiedy go całował, kiedy trzymał go w swoich ramionach i zapewniał o tym, jak jest dla niego ważny. Kiedy byli razem i reszta świata zdawała się nie mieć znaczenia. Kiedy z którymś z nich było źle i drugi go wspierał. Czułością osoby po prostu zakochanej. Dziś strach przed spłoszeniem cały czas go hamował, związywał ręce i przywracał do pionu. Starał się nie mówić nic niestosownego, ale jego ciało cały czas mówiło za niego. Jego twarz, głos, w końcu oczy. 
Wiatr wciąż delikatnie unosił kosmyki jego miękkich włosów, słychać było szum liści z drzew rosnących gdzieniegdzie. Siedzieli wciąż w bladej poświacie księżyca zupełnie w ciszy. 
Jeszcze chwilę słyszał w głowie własny głos, potem usłyszał Sebastiana i… Wyciągnął telefon z zapinanej na zamek kieszeni skórzanej kurtki. Jeden z najnowszych modeli, o wielu funkcjach, doskonałym aparacie i ogromnej pamięci, z pewnością godny pozazdroszczenia przez niejednego gadżetomaniaka. Wyciągnął ten doskonały telefon w jego stronę, jednak praktycznie nie zwracał na niego uwagi, a kiedy tylko Eluard sięgnął, aby go wziąć, delikatnie pociągnął go za rękę i przyciągnął w swoją stronę. 
Och, nie wiedział do końca, co właśnie robił, na chwilę zapomniał o tym, że może spłoszyć przed sobą Sebastiana i sam zbliżył się do niego, aby delikatnie dotknąć jego ust swoimi. Nie robił tego nachalnie, nie rzucał się na niego, nie zmuszał do namiętności. A jednak w tym jednym geście udało mu się przekazać mu swoją tęsknotę. Dopiero po chwili zorientował się, do czego właśnie się posunął i jakie może mieć to konsekwencje. Serce przyspieszyło mu do szaleńczego galopu. Miał wrażenie, że zemdleje. Myśl o odrzuceniu potrząsnęła nim tak bardzo, że wyobrażał sobie rzeczy straszne i brutalne. Przesadzał, emocjonował się, bał przeraźliwie. 
W końcu odsunął się nieznacznie, patrząc na niego tak uważnie, jakby spodziewał się policzka.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyPią Lip 28, 2017 1:23 pm

Tak jak się domyślał - telefon jako urządzenie samo w siebie należało do najnowszych. Wystarczył mu kątem oka spojrzeć przedmiot trzymany w dłoni aby dojść do takich wniosków. Osobiście posiadał równie dobry model, dlatego nie starał się myśleć krytycznie na temat rzeczy materialnych Luciena, bo skoro mógł.. niech korzysta. Niech kupuje sobie wszystko czego zapragnie; czego życie za młodu mu nie dawało; czego potrzebował. Nie sztuką jest krytykować. W momencie kiedy palce dotknęły urządzenia zdarzyło coś czego nie mógł się spodziewać. Poniekąd przyzwyczaił się do myśli nieprzewidywanych objęć ale nie spodziewał się.. całej reszty. Akcja potoczyła się praktycznie powoli a teoretycznie za szybko, aby po wszystkim czas stanął.
Ostatni raz poczuł te znane motylki w brzuchu kilka lat temu. Zabawnie zabrzmi ale każdy pocałunek z Lucienem był zawsze taki sam: pierwszy z milionem motyli trzepoczących w jego brzuchu. O ile coś takiego naprawdę istnieje.. Pocałunek.. Matko, ich usta zaledwie się dotknęły ale tyle starczyło aby go zmroziło, wywierciło dziurę w brzuchu, wspomnienia powróciły a bariera została rozbita. Rozchylone usta, lekka czerwień na policzku i szeroko otwarte czy - w takim wydaniu świat mógł go aktualnie oglądać. Tyle o ile noc z gwieździstym niebem pozwalają dojrzeć wszystko co się dzieje na licu oraz w oczach Sebastiana. Prosił o przestrzeń i drobne kroczki w przód, dostał nawet potwierdzenie a tymczasem Lucien przekroczył granicę zaledwie na drugim, rozmownym spotkaniu. I nie wkurzył tym Sebastiana. Ani nie spłoszył. O dziwo.
Wbrew pozorom tego o czym Lucien myślał Sebastian O DZIWO nie pomyślał o krzykach, biciu, ucieczce. Zdziwił samego siebie.. Do tego stopnia, że wolna, ciepła dłoń znalazła miejsce na krótko na policzku byłego kochanka. Jak na zawołanie lico jego rozpromienił ciepły uśmiech.. Co się właśnie działo? No co? Dziwne zachowanie nie trwało jednak długo; Eluard odwrócił wzrok i całą swoją uwagę skupił na telefonie. Szybko wstukał swój numer, oddał mu urządzenie, zaś zaraz stanął na równe nogi.
-Łamiesz zasady, Lucien. Nie ładnie tak. -szepnął. Może na początku słowa Sebastiana mogły zabrzmieć jak nagły naskok na niego ale ten uśmiech wymalowany na twarzy kucharza rozwiewał całą złą aurę.
-Jedziemy?
Zmiana o 180 stopni.. Czy tylko na chwile Sebastian zachowywał się dziwnie, czy kilka dni po pierwszym, nieoczekiwanym spotkaniu nadeszła zmiana?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyPią Lip 28, 2017 2:03 pm

Nie widząc żadnej reakcji wskazującej na to, że Sebastian miałby go zaraz zabić albo postarać się o sądowy zakaz zbliżania się, poczuł, jak kamień spada mu z serca. Kamień. Ba, głaz! Natychmiast twarz blondyna rozjaśnił szczery, ogromny uśmiech, nabrał z powrotem pewności siebie, a poza tym pojawiła się znów w nim ta ciesząca oczy radość. Miał ochotę pocałować go jeszcze raz, może dwa, dziesięć, najlepiej nie odsuwać się od niego już nigdy. A do tego skakać z radości, dawno nie czuł się tak… uskrzydlony. 
Ułożył na moment dłoń na dłoni Sebastiana i jeszcze zanim kucharz ją zabrał, przysunął ją sobie do ust i kolejnym, delikatnym pocałunkiem, obdarzył jeszcze jej wnętrze. 
Nie mógł powstrzymać przysłowiowego banana, kiedy patrzył, jak Eluard bierze jego telefon, aby wreszcie wpisać do niego swój numer. Wreszcie nie będzie musiał czekać tyle czasu, żeby się z nim jakkolwiek skontaktować. I to pomimo tego, że zdecydował się na tak śmiały ruch! To takie niestrategiczne, przecież Sebastian mógłby teraz odmówić mu podania numeru. 
Och, mój drogi, jak zawsze. Spodziewałeś się po mnie czegoś innego? – Spytał z czarującym uśmiechem, zaraz podnosząc się również. Zaraz potem podniósł się i otrzepał swoje wspaniałe ubrania z trawy czy piachu. Pewnie inni modomaniacy dostaliby zawału, widząc co z nimi robi, ale chwilowo się tym nie przejmował. Zaś co do zasad… Tresmontant by się nie spodziewał ich przestrzegania, w końcu zasady są po to, żeby je łamać. Stosował się do tego i w szkole, uciekając w środku dnia bądź nie stosując się do poleceń nauczycieli, i teraz kiedy dorósł. Luciena chyba po prostu nie można było brać w żadne ramy i nie stawiać warunków. Całe szczęście, że tak łatwo przychodziło ludziom wybaczanie mu, że większość miała do niego słabość. 
Chyba czas najwyższy. – Westchnął. – Nie możesz być niewyspany w pracy, jeszcze podasz jakiemuś wegetarianinowi stek, kochany. – Powiedział, sięgając znów kask dla niego i chociaż może wciąż nie powinien, jeszcze zanim wyciągnął go w jego stronę, pocałował przelotnie ciemnowłosego. Odsunął się niemal błyskawicznie i ponownie odgarnął włosy do tyłu, aby założyć sobie kask, a potem wsiadł na motor czekając, aż Sebastian do niego dołączy. Miał nadzieję, że kucharz nie będzie już kombinował „co zrobić, żeby go nie objąć”. 
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyPią Lip 28, 2017 5:56 pm

Żeby podać swój numer - nie widział problemu. Pierwszy lody przełamali, poza tym skoro Lucien dał radę wyciągnąć od kogoś adres zamieszkania, to bez problemu wydębi prywatny numer komórkowy. A Sebastian, wielkoduszny człowiek, tym drobnym, prostym czynem zaoszczędził mu czas i być może kolejną wydaną kwotę. Och, czasem dobrze jest być dobrym człowiekiem! Udawał, że nie widzi kolejnej dawki szczęścia widzianej po całości w nim. Ogólnie od początku czytał z byłego kochanka niczym z otwartej księgi: widział prawdziwie i czysta uczucie miłości, radość, kolejne zawody czy niewidzialną pulsującą żyłkę na czole. Wszystko widział od samego początku, lecz nic nie mówił. Zwyczajnie nie uważał aby oświecanie go w tym, że wie co czuje w danej sytuacji jest niepotrzebne. Dopóty nie trzeba będzie reagować aby ugasić rozpalony ogień, dopóty po cichutku będzie tylko i wyłącznie obserwatorem.
Już wiedział, iż będzie sobie pluł w brodę jeszcze dzisiejszej nocy lub zacznie dopiero od rana. Dał się ponieść pragnieniu, które bez wysiłku zburzyło wcześniejszy mur postanowień, zbudowany, jak mu się wydawało, z mocnych fundamentów. Niczego więcej nie pragnął jak tej samej miłości z lat szkolnych, ba, dla tej miłości byłby w stanie zrobić wiele.. Wszak miał się za osobę silniejszą, trzymająca się swych postanowień, która zanim pozwoli aby doszło do czegoś więcej wybada solidnie teren.. Już wiedział, iż będzie sobie pluł w brodę, lecz nie oponował przed kolejnym, drobnym muśnięciem, wręcz poszerzając swój uśmiech oraz zagryzając dolną wargę.
-Nawet będąc tak zaspanym nigdy bym nie popełnił podobnego błędu. - powiedział a już zaraz siedział za nim. Popełnił dzisiaj kolejne dwa błędy, więc ten trzeci - mocniejszego objęcia Luciena jest zaledwie kropelką w oceanie.
W pracy wyrwie sobie wszystkie włosy i pochowa je do reklamówki albo przyozdobi jeden ze śmietników, tworząc jedyny w swoim rodzaju włochaty śmietnik. Zacznie się obwiniać za swoją słabość, brak silnej woli, łamanie narzuconych zasad i jeszcze dla ogółu wyzwie się od idiotów. A co mu tam. Rzucanie mięsem w samego siebie jest lepsze, niż dostać takim mięchem od kogoś bliskiego. Życie, aj to życie!

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 EmptyPią Lip 28, 2017 7:58 pm

A myśląc o mnie? – Spytał nieco bezczelnie, a potem roześmiał się szczerze. Oczywiście bardzo chętnie usłyszałby jakąś odpowiedź, ale wcale jej nie oczekiwał. Teraz, kiedy widział, że kontakt z nim jest dla Sebastiana czymś naprawdę pożądanym i co sprawiało, że na jego twarzy wykwitał najpiękniejszy uśmiech (zdaniem Luciena) na świecie, pozwalał sobie na trochę więcej, jednak wciąż w pewnych granicach. Wiedział, jak szybko złamał te zasady, ale nie przeprowadzał żadnych rewolucji w ich relacjach. Może i czasem dawał się ponieść, ale nabyta przez lata ostrożność okazywała się mimo wszystko dość przydatną cechą. 
Zresztą… Jaki Sebastian teren chciał badać, zanim podejmie jakieś kroki, skoro Lucien przez cały czas był przed nim jak na dłoni ze swoimi myślami i uczuciami?
Pod kaskiem uśmiechnął się szeroko, gdy tylko poczuł, że Sebastian nie kombinował już z obejmowaniem go i zrobił to porządnie. Jaka miła odmiana. Chwilę potem ruszył. Przejażdżka była tym przyjemniejsza, że jechał z ukochanym, a nie ukochanym, który go odpychał. Tresmontant był więc aktualnie właściwie uosobieniem szczęścia. 
Most ze swoimi światłami wydawał się jeszcze piękniejszy niż poprzednio, a miasto nabrało wyjątkowego wyrazu. Wszystko było jednocześnie takie stare i takie nowe. Czuł się, jakby znów był tym nastolatkiem i było to bardzo przyjemne uczucie. 
Zajechał pod znajomy już adres i zatrzymał się, zaraz zdejmując kask z westchnieniem. Bycie tu oznaczało zapewne, że będą musieli się pożegnać, a tego absolutnie nie chciał. I wątpił, że zostanie zaproszony do środka. 
Jesteśmy na miejscu, drogi panie. Teraz musi pan tylko zapłacić za taryfę. – Powiedział, udając profesjonalnego taksówkarza i obejrzał się na niego z uśmiechem. Żartować sobie i droczyć się można przecież zawsze. No i próbować. Bo oczywiście, że nie chciał od Sebastiana pieniędzy. – Dla pana zrobię dzisiaj wyjątkowo zniżkę. 
Odgarnął włosy bardziej do tyłu, żeby nie wpadały mu na twarz.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Nigdy nie wiadomo.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: