Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nigdy nie wiadomo.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySob Lip 08, 2017 3:47 pm

First topic message reminder :

Pierwsze miłości poznajemy jeszcze w szkole; szalejące zmysły, pożądanie ponad normę, szaleństwo. Człowiek pragnie zostać w tym stanie do końca swych dni.
Pierwsza miłość rozkwitła jeszcze w okresie liceum pomiędzy dwoma przyjaciółmi, X oraz Y. Sielanka trwała do ostatniej klasy, po której ich przysłowiowe drogi się rozłączyły . Tak mija hmm, 7, 5, 9 lat. Jeden z nich zostaje znanym oraz szanowanym piosenkarzem z ciągutkami ku modzie, przy czym drugi wiedzie spokojne ale i nie takie złe życie, mimo bycia zwykłym, szarym człowiekiem. Dochodzi tu do spotkania byłych kochanków. Podobno stara miłość nie rdzewieje.. czego prawdę przyznaje Pan gwiazda, czując dokładnie to samo co lata wcześniej do niepozornego, szarego człowieczka. Niestety jego bogactwo oraz urok nie działają na wszystkich, a konkretniej na jedną osobę. Byłą miłość z lat licealnych. Ten szary człowiek kiedyś dobrze mu znany, dziś stał się zagadką, która ponad wszystko skrywa w sobie małą dziurę po stracie, mając mu poniekąd za złe.. Właściwie po cichu wini gwiazdora za koniec tego co mogło być piękne. Szary człowieczek nie jest tym samym otwartym osobnikiem, u którego były kochanek bez problemu wyczytywał buzującą emocję oraz różnorodne uczucia. Wszystko się zmieniło.
Nigdy się nie poddawaj.

Zwyczajny człowieczek - Zerlov
Pan gwiazda - Veneziane

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyCzw Sie 17, 2017 1:06 pm

Na jego słowa na temat komplementów w pracy uśmiechnął się szerzej.
Och, Sebastian, naprawdę chcesz ze mną porozmawiać na temat komplementów i adorowania w pracy? Możemy wyjść na ulicę. – Powiedział równie złośliwie. Potrafił sobie wyobrazić, że wychodzi i natychmiast ktoś go zauważa, podchodząc szybko, aby zrobić sobie z nim zdjęcie i zapewnić go, że wszystko, co robi, jest takie wspaniałe. Często w takich sytuacjach ludzie wylewali na niego wręcz wiadro komplementów. Chyba, że były to takie urocze, przerażone sytuacją osoby, które ledwo słyszalnie wyrażały chęć stanięcia na tę parę sekund u jego boku, aby zaraz potem uciec z prędkością spłoszonej gazeli i dopiero wówczas wyładować cały swój entuzjazm osobie bliskiej albo komuś takiemu. Naprawdę trudno było się przekomarzać pod tym kątem z gwiazdą światowego formatu. – Jesteś pewien, że nie były to osoby z jakimiś wadami wzroku? – Dodał jeszcze potem, nie mogąc sobie darować, choć oczywiście, jakkolwiek źle by to nie brzmiało, uważał Sebastiana za kogoś równie urodziwego co on. A przecież swojej urody był całkowicie świadom.
Oczywiście. Może stałem się ostatnio bardziej nieśmiały, nie wpadłeś na to? – Spytał wciąż z tak samo teatralną powagą. Oczywiście nie zmienił się ani trochę, a jedyne hamulce pochodziły z faktu, że teraz każde jego słowo czy czyn były wyłapywane i mogły być przekręcone na tysiąc sposobów, z czego osiemset to te nieprzyjemne.
Na jego słowa aż jęknął.
Daj spokój, nie przejmuj się takimi bzdurami czy Jonathanem. – Machnął znów ręką. – On zawsze znajdzie dziurę w całym, dlatego masz mnie, żebym cię przed nim bronił. – Powiedział i uśmiechnął się uroczo. Drugą porcję pochłaniał jeszcze szybciej niż pierwszą, zaspokajając swój niemalże wilczy głód.
To by wyglądało na to, że dobrze się ze sobą rozumiemy i bawimy. – Stwierdził swobodnie, jak zwykle wręcz starając się nie dostrzegać tej ciemnej strony danej sprawy. Chciał mieć przy sobie Sebastiana i koniec, żadne media go nie zatrzymają. Odsunął wreszcie od siebie talerz i westchnął ciężko.
Mój Boże, ale się najadłem. Przez ciebie będę gruby i ludzie przestaną mnie uwielbiać. – Powiedział, wstając. Dolał wina i sobie, i Sebastianowi, zaraz kierując się do wieży stojącej z boku pokoju. Dotąd nie włączył muzyki, ale na dłuższą metę nie potrafił się bez niej obejść. Włączył więc jakąś w miarę neutralną. Gdyby był sam i zależało od niego, pewnie rozległby się już dźwięk elektrycznej gitary w jakimś metalowym zespole. Kolejna rzecz, której raczej mało kto się po nim spodziewał. A jednak.
Zostawił naczynia na stole tak, jak były, uznając, że potem się ktoś nimi zajmie i po prostu przeszedł na kanapę, po drodze zabierając ze sobą swój kieliszek.
Całe szczęście, że mam na sobie luźną koszulę. – Powiedział rozbawiony, siadając.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyCzw Sie 17, 2017 9:26 pm

Uwielbiał ten uśmiech. Nieważne czy mówił wtedy czule, o bzdetach, czy dogryzał mu zwieńczając wszystko tym pięknym uśmiechem. Ile to razy Lucien ugrał coś jednym lub dwoma uśmiechami, irytując tym samym Sebastiana, bo wystarczyło tak niewiele aby się uginał. Cholera. Człowiek wiedział jak ma się ustawić w życiu.
-Hej! Takie zagranie już by było nie fair, bo Ciebie obrzuca komplementami nawet gdybyś był w błocie ufefłany. -burknął z nagłym ożywieniem. "Ufefłany" towarzyszyło mu od dziecka, odkąd babcia mówiła tak na brudnego aczkolwiek uroczego wnuczka. Słówko mocno wbiło mu się w pamięć i do dnia dzisiejszego używał go częściej aniżeli powinien. -O Ty chamie! -prychnął i w tym samym momencie rzucił w nim tym, co trzymał pod reką, czyt. ciasteczko, na jego szczęście. -Jeszcze zobaczymy! Ja Ci dam ślepi.. -burknął cicho, łypiąc na niego wzrokiem.
Na jego szczęście Sebastian rozumiał koncepcje droczenia dla zabawy i już zaraz uśmiechał się z litością w oczach. I pomyśleć, że ten dalej ciągnął temat nieśmiałości. Doprawdy uroczo uparty. Eluard żeby dalej tego nie ciągnąć zacmokawszy pokiwał potulnie głową mamrocząc "tak jak mówisz, dokładnie tak". Mieli przed sobą wiele tematów do rozmowy a jeszcze by wyczerpali część słów na taką zabawną potyczkę.
Znikające jedzenie z kolejnego talerza działało na niego lepiej niż jakikolwiek komplement. Lubił widzieć, że komuś smakuje jego jedzenie. Nie dane mu było poznać Jonathana w innej okoliczności od restauracji ale kiedyś na pewno nadejdzie ten moment.
-Jak zawsze podchodzi do niektórych spraw z taką lekkością. Podziwiam Cie. -szepnął z pół uśmiechem, pół grymasem.
Choć Lucienowi nie przeszkadzało pokazanie się światu z nim u swego boku, jawnie mówiąc kim dla niego jest Sebastian, tak temu drugiemu jeszcze nie pasowało bycie rozpoznawalnym. Wielu by dało sie pokroić za swoje pięć minut sławy. Światła reflektorów, masa plotek o nich, pierwsze strony gazet oraz portale społecznościowe. Raj! Tylko nie dla takego Eluarda. Sam przed sobą zgodził się pokazać publicznie z Lucienem ale w całkiem innej okoliczności, jako dawny znajomy, o którym pół świata pogada pięć minut i następnego dnia nikt o nim nie będzie pamiętał. A gdyby został przyłapany na ucieczce z pokoju takiej gwiazdy nad ranem.. Nie. Jeszcze nie był gotów.
-Na zdrowie. I nie przesadzaj. Od jednej takiej uczty nie przytyjesz tony. A i jestem pewien, że tylko połowa by się od Ciebie odsunęła. Druga połowa nadal by Cie uwielbiała, bo nie patrzą tylko i wyłącznie na Twój wygląd ale na Twój talent. -rzucił równie lekko co cicho.
Rzucił przelotne spojrzenie nalanemu winu. Na chwilę jeden kieliszek wlany w siebie mu starczy. Z cichym, charakterystycznym skrzypnięciem odsunął się od stołu, wstał i zmniejszył dzieląca ich odległość, siadając obok na kanapie. Muzyka wcale mu nie przeszkadzała.
-Który z tatuaży był twoim pierwszym? -zapytał wysuwając ku niemu dłoń. Oznaczało to, że w tej właśnie chwili pragnie trzymać jedną z dłoni Luciena w swej. To tylko chęć przyjrzenia sie bliżej mozaice na skórze. Ot tyle. -Może i ja bym sobie jakiś zrobił?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyWto Sie 22, 2017 12:04 pm

Roześmiał się szczerze, odchylając głowę nieco w tył. Jednym z tych swoich najpiękniejszych śmiechów w momencie, kiedy usłyszał określenie, którego raczej nie dane mu było słyszeć zbyt często przynajmniej ostatnimi czasy. Brakowało mu tego, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo. Teraz to „ufefłany” było dosłownie jak muzyka dla uszu.
Również już nie odpowiedział, uchylił się tylko przed ciastkiem i obdarzył go kolejnym, szerokim uśmiechem.
Sebastian, nawet nie wyobrażasz sobie, ile spraw jest trudnych tylko dlatego, że tak podchodzą do nich ludzie. – Stwierdził z westchnieniem. Jego na pewno to nie dotyczyło. Często przedstawiał sobie rzeczywistość niemalże uproszczoną, z niesamowitą lekkością podchodząc do spraw, które z pewnością męczyłyby innych. Lucien takich problemów nie miał. Prawdopodobnie to stąd brały się jego późniejsze tarapaty, ale to nie szkodziło. Czym byłoby życie bez dreszczyku emocji i odrobiny przygód? O Eluardzie myślał w kategorii „nie chcę, aby cokolwiek mi przeszkodziło” i sama myśl o tym, że musi dawkować sobie z nim czas doprowadzała go wręcz do złości. Wiele potrafił zrozumieć, z mniejszą ilością spraw potrafił się pogodzić. Zresztą… czy od razu połączyliby ich ze sobą w ten sposób? Lucienowi raczej nie zdarzały się głośne przygody z jakimikolwiek mężczyznami. Jeśli już z jakimś czegoś próbował, pozostawało to ich tajemnicą. Media raczej więc nie zdawały sobie sprawy z tego z kim Tresmontant spędzał i chce spędzać swe noce.
Wygląd też jest ważny, to on buduje twój wizerunek. – Powiedział rzeczowym, niemalże fachowym tonem. I takie też podejście zresztą do tego miał. Przykładał ogromną wagę do własnego wyglądu. O dziwo – do innych nieco mniej, pomimo tego, że zawsze przyglądał się ubraniom. Ludziom wokół potrafił wiele wybaczyć. Sobie z kolei niczego.
Patrzył z pewnym zadowoleniem jak Eluard siada koło niego, a kiedy tylko wysunął do niego dłoń, Lucien pochwycił ją delikatnie i pozwolił mu przyjrzeć się tatuażowi.
Och, żaden z tych na rękach. – Powiedział i już po chwili zabrał dłoń, aby unieść swoją koszulę, odsłaniając bok, na którym miał wytatuowane czarne, odlatujące ptaki. Nie były wcale duże, chociaż sam tatuaż rozciągał się prawie na całej długości boku. Widać było po tym, że choć Lucien chciał, w czasie wybierania się do tatuatora wciąż mógł się bać tego, co go czeka. Szczególnie, że wybrane przez niego miejsce wcale nie należało do najmniej bolesnych ze względu na obecność kości. Przez to, że elementy były małe, nie cierpiał jednak jakoś bardzo. Poza tym… Z pełną premedytacją odsłonił też przy okazji jeszcze całkiem młode, wysportowane ciało, które pewnie wyglądało nawet lepiej niż te lata temu. Oczywiście było to nieuniknione, jeśli kucharz chciał go zobaczyć. A przynajmniej na żywo. Lucien miał kilka sesji, na niektórych ujęto także jego postać bez koszulki, więc w zasadzie odnalezienie tego, jak wyglądał wcale nie było znowu takim wyczynem. Co innego móc popatrzeć na niego z bliska. – Nie krępuj się, jeśli chcesz go dotknąć. – Powiedział jeszcze z uśmiechem i upił nieco wina, wciąż trzymając uniesioną koszulę.
Tatuaże są uzależniające. Sam już myślę nad kolejnym. Gdybyś kiedyś się zdecydował, moglibyśmy nawet iść robić je razem. – Zaproponował. – Na pewno nie pozwolę ci iść do nikogo, kto nie jest sprawdzony. Już słyszałem o różnych wypadkach, kiedy ludzie robili sobie tatuaże na przykład na plecach, a potem mieli nieprzyjemne niespodzianki.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyWto Sie 22, 2017 6:28 pm

Znów nie odpowiedział. Ich sprawa nie należała do kategorii o której wspomniał Lucien. Wszystko właściwie się zmienia, kiedy człowiek jest sławny a kiedy wtapia się w tłum. Skok w bok z mężczyzną u jednego jest niesmaczny ale szybko zapomniany, u drugiego równie niesmaczny co rozpowszechniany na całą kulę ziemską. I choć Lucien nie przejmował się takim.. małym dla niego faktem, tak Sebastian obojętnie wobec tej myśli nie przechodził. Świat składa się z ludzi oraz ich mniejszych lub większych problemów. Jedni borykają się z falami przeciwieństw, podczas gdy cała reszta robi z igły widły. Znał taki typ nazbyt dobrze. Z gówna zrobi wielkie pobojowisko, łypiąc spojrzeniem wokół siebie aby dowiedzieć się ile osób patrzy, ile współczuje, ile lituje się. Właściwie czy nadal mówił o tym samym typie człowieka? Dziś ludzie podzielili się na więcej grup pod każdym z możliwych względów. Sam nie mówił o sobie jako o kimś lepszym, przecież należał do grupy tych wszystkich kroczących po ziemi, aczkolwiek uważał się za człowieka w połowie normalnego z czymś takim jak mózg, który był uważny dosyć często przez Eluarda.
-Owszem, jest. W dzisiejszych czasach bardziej niż człowiek może się spodziewać. Chodzi mi o to, że oprócz wyglądu masz jeszcze talent, który bardziej przyciąga ludzi. Dla takich osób Twój wygląd jest tylko dodatkowym bonusem. -odparł, ledwo przytrzymując śmiech. Och tak, znalazł się pan profesor z swoim istotnym faktem. Szybko zreflektował się i uśmiechnął. -Mam dopiero dwadzieścia sześć lat a już zaczynam gadać jak starzec. Zaraz będę zaczynał rozmowę od słów "A w moich czasach.." -rzekł z śmiechem.
Może nie był jakimś wyuczonym, z psychicznymi bliznami ale swoje wiedział i swoje przeżył. Patrzył inaczej na świat oraz niektóre sprawy. Nie czuł się stary, nie czuł się też wielce młodym gówniarzem. Ach, pozostać w takim wieku na długo. Czemu nie!
Uchwycił w obydwie dłonie daną mu dłoń, całą swa uwagę skupiając wyłącznie na malowidle. Właściciel jednak długo nie pozwolił mu mieć tego zaszczytu, bo zabrał dłoń choć ledwo mu ją dał. No i zaraz okazało się z jakiego powodu. I nie żeby mu przeszkadzał zwrot akcji ale.. Dobra, nie ma żadnego ale. Lucien doskonale wiedział co robi. Sebastian nie omieszkał zwrócić dużej uwagi na ciało ukochanego. Zmieniło się przez te lata. Już wczesnej młodzieńcze ciało posiadało umiejętność przyciągania. Dziś ciało młodego mężczyzny ulepszyło swa umiejętność. W miarę możliwości szybko wrócił do świata żywych.
-Mówisz? -zapytał z błąkającym się uśmiechem na ustach. -Mogę dotknąć?
Przed chwilą ledwo powstrzymał rumieniec a teraz przyglądał mu się z czymś.. nieopisanym w oczach. Szaleństwem połączonym z uwodzeniem? Nieśmiałością z spokojem? Okej, dobra. Starczy.
Rzeczywiście wysunął dłoń na wysokość drugiego od góry ptaka, jakby zainteresowała go oferta o dotknięciu. I interesowała ale na inny sposób. Czego na głos nie powiedział. Wbrew temu co na początku robił nie dotknął jego ciała, odsuwając z nikłym uśmiechem dłoń.
-U mnie jest ten problem, że nie wiem gdzie chcę go mieć ani nie mam koncepcji. Mam tylko chęć ale na chęci nie zawsze da się daleko ujechać.
Przechylając głowę uśmiechnął się. Przyglądał mu się ciepłym wzrokiem, wychwytując nie tylko widoki przed sobą ale i muzykę. -Dla mnie nadal jesteś tym samym Lucienem.. Lecz z drugiej strony coś się w Tobie zmieniło. Dorosłeś. Nie. Zmężniałeś.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyWto Sie 22, 2017 7:22 pm

Spojrzał na niego nieco zaskoczony przez fakt, że Sebastian kontynuował temat w ten sposób. Rzecz jasna Eluard nie musiał się przejmować tym, że Lucien mógłby nie być świadom swoich zdolności, bo był. Ogólnie, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jaki jest ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami. A przynajmniej na tyle, na ile człowiek znać siebie może. Kiedyś znał tak również kucharza. Pewnie było to zasługą między innymi tego, że oprócz różnych miłych rzeczy, które niegdyś razem robili czy docinek, Tresmontant uważał mężczyznę za doskonałego rozmówcę.
Ależ talent to przecież niewielki procent, Sebastian. – Powiedział, rezygnując jednak z większego wywodu, chociaż bardzo brakowało mu większych dyskusji. Teraz raczej wolał spędzić z nim czas inaczej. Szczególnie, że przecież Eluard chciał mu niedługo uciec. – To na pewno. W dodatku zaczynasz siwieć. – Powiedział, znów mu nieco dogryzając zupełnie mimowolnie. I tylko dogryzając, bo żadnych siwych włosów w istocie się u niego nie dopatrzył. Lucien był wiecznie młody. Należał do tego typu ludzi, którzy w wieku czterdziestu lat pewnie będą zachowywać się niemal dokładnie tak samo jak wtedy, gdy mieli osiemnaście, nie zważając zanadto na swoje doświadczenia. I całe szczęście. Inaczej prawdopodobnie by tu razem nie siedzieli, rozmawiając niemal jak za dawnych lat.
Korzystaj, kochany. Nie wiadomo kiedy znów będziesz miał okazję. – Odparł na jego pytanie dotyczące tatuażu i uśmiechnął się również, uważnie obserwując jego reakcję. Zawód, jaki poczuł przez to, że Sebastian jednak cofnął dłoń ponownie odbił się w błękitnych oczach. W końcu westchnął i puścił materiał koszuli, a ten swobodnie opadł, z powrotem zakrywając ciało mężczyzny.
Musiałbyś się tym zainteresować. – Odparł z równie ciepłym uśmiechem, odstawiając wino na bok. Obrócił się również w jego stronę i oparł głowę na dłoni, zaś jej ramię na oparciu kanapy.
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to mówisz. – Odparł i sam sięgnął jego dłoń, aby zaraz zacząć delikatnie gładzić ją palcami. On nie potrzebował pretekstu. Na jego kolejne słowa roześmiał się znów otwarcie. – Dobrze, że to zaznaczyłeś. – Powiedział wciąż rozbawiony na tę poprawkę z dorośnięcia na zmężnienie. W końcu to dwie różne rzeczy, czas w dorastaniu Lucienowi absolutnie nie przeszkadzał. – Nie chciałbym, abyś zaczął patrzeć na mnie jako na gwiazdę. Wówczas nie mógłbym robić z tobą głupot i przychodzić do ciebie wyglądając jak dres. – Przysunął sobie jego dłoń do ust i delikatnie pocałował jego palce. – Chcę być dla ciebie zawsze tą samą osobą. Bo jestem. Chyba nawet nie jestem zdolny do większych zmian. – Dodał z lekkim uśmiechem. Sam również patrzył na niego dokładnie tak samo, jak te ładne parę lat temu, jak gdyby w ogóle nie miały one miejsca.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyWto Sie 22, 2017 9:42 pm

Co prawda mogli wdać się w głębszą rozmowę na jeden temat. Na tyle im czasu starczyło a nawet jeśli, od czego są kolejne dni? Nachodziło pytanie "po co?" Dla utrzymania rozmowy? Nie potrzebowali dyskusji głębszej od oceanów, bowiem pomimo tylu lat świetnie sobie radzili przeskakując tak płynnie z jednego tematu do drugiego. Cisza nie znajdzie tu swego miejsca. A jeśli nawet.. Sebastian nie widział w tym nic złego. Ile razy w życiu siedzieli w ciszy korzystając zaledwie z obecności tego drugiego? Nic się nie zmieniło. Zgadzali się w wielu kwestiach ale i w wielu posiadali odmienne zdanie. Uśmiechnął się ledwie kącikami. Niech mu tak będzie. Wygląd w całej procedurze jest główną warstwą.
-Hej! Wyglądam pięknie oraz młodo, co najwyżej u siebie możesz znaleźć siwizne ale nie u mnie. -odgryzł się dosyć szybko dwa razy wcześniej nie myśląc. Kurcze, niektóre rzeczy nachodziły na język same. Ale to dobrze. Rozmawiali płynnie o wszystkim ale i potrafili dołożyć nieco zabawy do rozmowy.
Uniósł brwi, chwile, dosłownie chwilę patrząc na niego w kompletnej ciszy. Ciężko stwierdzić czemu miało służyć takowe działanie ale nic. Liczyło się co było później. Usta Sebastian wykrzywił w nonszalanckim uśmieszku.
-Kiedy? Och, doskonale wiesz, że kiedy tylko będe chciał. Jeszcze dziś, jutro, za miesiąc. Mnie się nie oprzesz.. -wyszeptał z uśmiechem. Okej, trochę wykorzystywał swoja pozycję. Raz na jakiś czas nikt mu nie zabroni! A co do dotykania. Nie wycofał sie z powodu odrazy; Lucien kusił samym soba a ukazanie większego skrawka ciała zadziałało na biednego Sebastiana od razu. Bardziej chodziło o jego kretyńskie zasady, które już i tak łamał raz za razem. Jeśli tak dalej pójdzie to zostanie rekordzistą w łamanie ich.
Odruchowo katem oka rzucił na ich dłonie. Takie drobne czyny.. Uwielbiał je. Bardziej od mocnych pocałunków przepadał za głaskaniem, drobnymi czułostkami, pocałunkami.. O matko jedyna, dokładnie takimi. Omal nie zachłysnął sie powietrzem czując ciepło rozchodzące się od palców dłoni po całym ciele. I dziękować światu za to, że siedział, bo gdyby stał ktoś by właśnie musiał zbierać go z podłogi.
-Lucien..-zaczął cicho.. i z szczyptą uczucia. Tak, uczucia. -Czy Ty myślisz, że po naszym czasie razem ja mógłbym patrzeć na Ciebie jak na kogoś innego? Nie ważne kim się stałeś, dla mnie jesteś tym samym Lucienem co kiedyś. Tym z roztrzepanymi włosami po spaniu, tym co potrafił się ślinić w śnie, tym co jednym uśmiechem potrafił poprawić mi humor.. -na kilku "tym" by się nie skończyło. Dla niego wciąż był tym samym chłopakiem co latał za nim krok w krok, gdy Sebastian wkurzył się o coś na niego. Był jego dawnym Lucienem. Żadna sława nie zmieniła tego toku myślenia.. Ból i cierpienie porobiły swoje ale na pewno nie zmieniły o nim zdania. Wyzywał go od wszystkiego co najgorsze ale wciąż był dla niego prostym chłopakiem. -Nie zmieniaj się. Nie próbuj. Bądź zawsze sobą. Przy mnie bądź taki jak zawsze. Okej? -odparł z uśmiechem.
Bądź co bądź już teraz nie wyobrażał go sobie w roli przemądrzałej gwiazdeczki. Dziękował w duchu, że Lucien pozostał tym samym chłopakiem, u którego boku tak często zasypiał.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySro Sie 23, 2017 9:27 am

Już darował sobie komentarz na temat potencjalnej siwizny i tylko uśmiechnął się, jakby samym tym uśmiechem próbując się odgryźć tak, tak, broń się. Niemniej cieszył się z ich przekomarzanek równie bardzo jak Sebastian.
Na jego słowa na temat pozwolenia odnośnie dotykania, Lucien westchnął cierpiętniczo.
Tak, tak! Jeszcze wykorzystuj to przeciwko mnie. – Powiedział niby obrażony faktem, że daje się tak wykorzystywać. Rzecz jasna, Eluard miał rację. Tresmontant nigdy nie zabraniałby mu dotyku w jakikolwiek sposób. Ba, gdyby sam wyszedł z inicjatywą, blondyn skakałby pod sufit z radości, bo to oznaczałoby, że są coraz bliżej tego kompletnego wybaczenia, którego tak bardzo pragnął z całego serca. Naprawdę nie marzył tak o niczym jak o dniu, w którym Sebastian wreszcie puszcza w niepamięć te lata rozłąki, daje sobie spokój z tymi swoimi zasadami. Lucien nie miał złudzeń, że to one hamowały kucharza przed czymkolwiek. To było jak taka mała szpilka, którą czuł gdzieś w środku za każdym razem, kiedy ciemnowłosy się cofał. Potem jednak do wokalisty docierało, że i tak jest cudownie, ponieważ nie był odtrącany i znów wszystko było w porządku, znów próbował się powoli przebijać za jego mur.
Ani na moment nie przestawał gładzić jego dłoni kciukiem, patrząc na niego ciepło i na swój sposób wyrozumiale. Rozumiał, że Sebastian mógł się bać tego, że jego ukochany odszedł raz na zawsze, że osoba, którą znał już właściwie nie istnieje. Że to, kim kiedyś byli i jacy byli należało tylko i wyłącznie do sfery wspomnień. Jeszcze nie dawno bał się tego i Lucien, wyobrażając sobie, że kiedy tylko znów porozmawia z ukochanym, okaże się, że ten nie ma z nim praktycznie tematów. Był przerażony na myśl, że mógł stracić go na zawsze, ale nigdy wcześniej nie myślał, że może to działać w drugą stronę. Może dlatego, że poza tym, że stawał się nieco ostrożniejszy, trochę bardziej wyrozumiały albo wręcz przeciwnie, nawet bardziej wredny, zahartowany przez bolesne wydarzenia, nie zmieniał się niemal w ogóle. Oczywiście raz fascynował się tym, raz tamtym, raz nagle zakochiwał się w takiej literaturze i czytał wszystko jak leci, a raz w innej, jednak to raczej nie wpływało na jego charakter. Wciąż był tak niesforny, jak zawsze.
Kochany, zawsze będę taki, jakim mnie pamiętałeś. – Powiedział, przyciągając go do siebie i samemu nieco się do niego przysuwając, aby zaraz objąć go ramieniem i przytulić. – Mogę być kimś innym dla tłumu, ale nie dla ciebie. Teraz tylko mam pieniądze. – Uśmiechnął się i pogłaskał go delikatnie po policzku.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySro Sie 23, 2017 4:06 pm

Uśmiechnał się uroczo. A właściwie wykorzystał swój najpiękniejszy z najpiękniejszych uśmiechów, przy którym oczy mu się śmieją. Wykorzystywał nie tylko fakt, że Lucien dla niego zrobi wiele (zabrzmiało to az nazbyt materialistycznie) ale i śmiało pokazywał swoje atuty (o tak, bo uśmiech jest czymś równie mniam co.. prawdziwe auty ciała). Wiedział co zrobić by uspokoić, przekupić, udobruchać byłego kochanka, czy poprawić mu nastrój. Czasem wystarczyły drobne rzeczy aby zmienić wiele.
-Bardzo chętnie. -sapnął z śmiechem.
Taaak. Wykorzysta jeśli będzie trzeba i nie zadziała nic innego. Potraktuje to jako plan Z, który rusza się dopiero wtedy, kiedy nic innego nie daje rady.
Co najzabawniejsze, gdyby spotkali się w całkiem innych okolicznościach.. też po latach ale utrzymując z sobą kontakt, w dobrej relacji oczywiście, wystarczyłoby mu dać chwilę i każde zahamowanie poszłoby daleko. Matko jedyna. Lucien pociągał go nadal tak samo a nawet i bardziej, patrząc z perspektywy czasu bez.. seksu, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Cały ten czas wychodził na kogoś płytkiego, komu potrzebny jest seks oraz zaspokojenia swych potrzeb.. A w rzeczywistości czegoś takiego nie chciał. Z jednego się droczył a drugie.. chciał tylko z nim. Znów móc zasnąć w jego ramionach, po czasie spędzonym z nim. On, tylko i wyłącznie on. Do cholery jasnej ze wszystkim.
I znów to samo. Znowu pozwolił sobie i jemu na więcej niż powinien. Lucien długo nie musiał czekać na odzew, bowiem Sebastian przyłożył policzek do jego ramienia i przymknął powieki.
-Lucien.. Wiedz, że mimo tego wszystkiego ciesze się, że masz inne życie. Już Ci mówiłem, że czuje dumę z powodu Twojej kariery. Teraz chcę tylko dodać, że cieszę się z Twojego nowego, lepszego życia. Mimo dosłownie wszystkiego. -wymamrotał.
Sprawa wyglądało następująco: może i przebaczenie rozłąki szła mu ciężko, może i miał mu za złe wszystkie te lata ciszy, może i ból paraliżował jego życie tyle lat; lecz jedno jest pewne. Nigdy nie życzył mu źle i w głębi duszy cieszył się z nowego, dobrego życia, które należało się Lucienowi.
-Okej, koniec smutasów i rozczuleń. -zarządził tak nagle jak nagle wstał. Omal nie przyrżnął mu w ten sposób z główki. Biedny. Jeszcze brakowało złamać mu nos przed koncertem.. Na przeprosiny uśmiechnął się i pogłaskał go po policzku. -Ładny masz ten apartamencik. -zagadnął. Dopiero teraz z dokładnością rozejrzał się po pomieszczeniu, znajdując coś lepszego od kanapy. Miękkie, wygodne oraz duże łoże. Z uśmiechem przycupnął na nim, lecąc plecami na miękką pościel. -Wygodne. Nie za dobrze Ci tu kolego? Co?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySro Sie 23, 2017 6:22 pm

Przez ten uśmiech westchnął tylko znów ciężko, również się uśmiechając. Nie wiedział, co musiałby zrobić Sebastian, żeby Lucien się na niego gniewał i czego by nie ugrał uśmiechem. Tresmontant swoimi uśmiechami działał na wszystkich wokół, Eluard na Tresmontanta. Ciemnowłosy naprawdę miał ukochanego w garści. Przynajmniej częściowo, bo wiadomo, że odciąganie od czegoś na przykład wtedy, kiedy muzykowi spodobał się jakiś pomysł nie leżało w kompetencjach absolutnie nikogo.
Jesteś okrutny! – Powiedział więc tylko niby z wyrzutem. Trudno jednak brzmieć poważnie, kiedy kąciki ust wciąż się unoszą w niekontrolowanym uśmiechu. Całe szczęście, że uśmiechał się zazwyczaj, pewnie inaczej już by bolały go policzki.
Kiedy tylko mężczyzna się do niego przytulił i oparł głowę na jego ramieniu, Lucien pocałował czule jego czoło, a po chwili oparł swoją głowę na jego. Jego słowa jednocześnie podnosiły go na duchu i tak cholernie, cholernie bolały. Gdyby nie te kilka słów, pewnie wszystko byłoby w porządku, a jednak przez ich brzmienie znów malał gdzieś tam w środku, znów nasuwało mu się ogromne, beznadziejne poczucie winy wiszące nad nim jak burzowa chmura nad miastem, strzelając piorunami bólu z każdą myślą o ich rozłące. Tak bardzo chciałby go ukoić swoimi objęciami, zmienić wszystko na pstryknięcie palcami. Wiedział, że potrzeba czasu, że w zasadzie ich ponowny kontakt obejmował zaledwie około dwóch tygodni, ale cierpliwość nie była jego mocną stroną. Gdyby to od niego zależało, już dawno znów by się kochali (także na fizyczny sposób, proszę nie myśleć, że i on nie czuł do Sebastiana pociągu, bo czuł ogromny), utuliłby go i żyliby długo i szczęśliwie. Ale tak to działa w bajkach, chociaż może bez fragmentu seksu.
Gdyby tylko nie było tam „mimo tego wszystkiego”, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, mogąc słyszeć od ciebie takie słowa, najdroższy. – Szepnął, ponownie przykładając usta go jego głowy. Przy okazji zaciągnął się zapachem jego włosów. I niemal doznał przez to uszczerbku na zdrowiu, dostając złamany nos i zawał w prezencie. Zdążył jednak odrobinę się odsunąć i puścić kucharza, aby ten mógł wstać swobodnie. Wybaczył jednak Sebastianowi tę nieostrożność, kiedy tylko poczuł jego dłoń na policzku.
Wstał również, sięgnął swój kieliszek wina i pociągnął sporego łyka, zaraz odstawiając kieliszek z powrotem, aby udać się za mężczyzną.
Zaśmiał się cicho, widząc, jak rozgościł się na jego łóżku i zaraz położył obok. Łóżko było na tyle olbrzymie, aby spokojnie pomieścić ich obu i jeszcze dać trochę przestrzeni. Nie, żeby Lucien z tego korzystał, bo położył się dość blisko, niby przez przypadek delikatnie zaczepiając jego palce swoimi.
A skąd. – Odparł nonszalancko. – Na pocieszenie powiem ci, że i tak jestem tu dość rzadko.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySro Sie 23, 2017 10:27 pm

Przecież nie planował tego. Nie planował wbijać kolejnych szpilek w ciepłe serce ukochanego. Tylko było jedno, znaczne ale. Od tak Sebastian nie jest w stanie odrzucić w niepamięć zdarzeń, którego miały tak mocny wpływ na jego życie. Bo prawdą było, że Eluard szedł przez życie z roztrzaskanym sercem i dzięki niemu doszedł dziś do tego miejsca. Spotkał wszystkich ludzi, pracował tu i tam, zrobił to i tamto. Dokonywał wyborów słuchając płaczącego serca.
-Lucien.. Nie wszystko jest tak łatwe jak nam się wydaje. O niektórych sprawach pamięta się długo oraz ciężko jest.. przebaczyć na samo słowo "Cześć". Ja i tak się staram najmocniej z całych sił. Musisz mieć cierpliwość do mnie. -odparł szeptem. Dużo starania wkładał w ich każdą kolejną minutę razem. Już dziś nie widział dla siebie odwrotu, więc należało brnąć do przodu ale z rozsądkiem, aby w przyszłości było tylko lepiej.
Jeszcze tylko szeptem poprosił aby zostawili temat za sobą. Kolejny raz uciekał od rozmowy, która kiedyś nadejdzie i poważnie porozmawiają o wszystkim. Jeszcze nie dziś. Nie był na tyle przygotowany na nią.
Całkowici zapomniał o czekającym na niego kieliszku. Rozejrzenie się dokładniej po pomieszczeniu stało się priorytetem, następnie miękkie łóżko wygrało ze wszystkim. Matko jedyna. Oczekiwał rozmów o byle czym i ciężkiego powrotu do pustego mieszkania. Raczej w swych planach nie uwzględniał myśli o śnie na tym łóżku.
-Hmmm. -mruknął, okręcając się na brzuch. Podparł się na łokciach, a na jednej z dłoni oparł policzek. Przyglądał mu się z lekkim uśmiechem. -Jakieś tam jest pocieszenie. Ale trochę marne. -zacmokał ustami. W jednej chwili rozleniwił się w najlepsze. Nie chciało mu się nic; najbardziej przerażała go myśl powrotu do domu. Nie, że w noc samemu.. Przerażało go ruszenie się z miękkiego królestwa aby chodzić!
-Nie czujesz sie czasem samotny? Chodzi mi o takie pokoje.. Apartamenty, w których bywasz. Wielkie, przestronne a wśród nich Ty sam. -zapytał.
Niby mógł zadać sam sobie ów pytanie. Mieszkał całkowicie sam.. Aczkolwiek własne mieszkanie a kolejny apartament w hotelu - dwa, różne i oddzielnie światy. Opuścił głowę, układając ją na pościeli, zaraz po przyłożeniu dłoni do piersi Luciena.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyCzw Sie 24, 2017 10:46 am

Lucien to wszystko wiedział. Nie wierzył, żeby Sebastian życzył mu źle, a przynajmniej teraz, po ich ponownym spotkaniu. Wcześniej mógł mu nawet robić laleczki woodoo i nie byłoby w tym raczej nic zaskakującego. Wielu pewnie zgodziłoby się nawet, że Tresmontant sam sobie zasłużył. Teraz jedyny ból, jaki odczuwał, był echem bólu Sebastiana, jego świadomość. Próbował sobie wyobrażać, jak wyglądało życie ukochanego, kiedy nie było go obok, ale próbował sobie wmawiać, że Eluard szybko o nim zapomniał i było w porządku. Ale cały czas dostawał znaki, że zaledwie chciałby, aby tak było i jak bardzo mija się to z rzeczywistością. To karmiło jego poczucie winy okrutnie, rosło jak potwór żerujący na cierpieniu.
Och, wiem, wiem. – Westchnął głęboko. Chciał powiedzieć coś jeszcze, wchodzić w temat głębiej, trochę się obronić, może trochę spróbować ulżyć mu w tym cierpieniu, ale ten cichy szept, który ledwo dosłyszał skutecznie zamknął mu usta. Miało być miło tego wieczoru, nie smutno. Obiecał sobie jednak, że postara się być bardziej cierpliwym. Zrobi wszystko, co w jego mocy, da mężczyźnie więcej czasu. Na pewno będzie to dla niego trudne, ale warto. Dla Sebastiana zawsze warto.
Patrzył na niego wciąż z uśmiechem. No… nie można powiedzieć, że widok osoby, za którą się szaleje na swoim łóżku nie pobudza wyobraźni. Próbował się uspokoić i skupić na realiach, ale jego głowa i tak robiła co chciała, kiedy tak kucharz okręcał się na miękkiej, przyjemnej, białej pościeli.
Przeraźliwie. – Odparł i uśmiechnął się do niego lekko. Ukrył jego dłoń na swojej piersi we własnych i znów zaczął gładzić go palcami powoli. Przeniósł wzrok na chwilę na sufit, a potem z powrotem na mężczyznę. – Niby tyle ludzi mnie uwielbia, a jednak czegoś ciągle brak. Wiadomo, że ma się jakichś znajomych, ale to nie to samo. Myślałem nawet nad kupnem psa, który mógłby ze mną jeździć. – Roześmiał się cicho. – Jestem okropnie samotny, kochany. – Powiedział jeszcze smutno, choć z delikatnym uśmiechem. – I tak strasznie mi ciebie brakuje. – Westchnął zaraz całkowicie szczerze. Nie wiedział czy powinien to mówić, ale od kiedy to Lucien przejmuje się takimi rzeczami. Zresztą, to nie była najgorsza rzecz, jaką właśnie zrobił. Po chwili przyciągnął do siebie mężczyznę za rękę, aby był jeszcze bliżej i pocałował go znowu powoli, nieśpiesznie i nienachalnie, na swój sposób nawet czule. Wiedział, że Sebastian się odsunie, jeśli tylko będzie chciał.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyCzw Sie 24, 2017 9:43 pm

Samotność.. Ile tak naprawde on o niej wiedział? Ile typów samotności wyróżnianych jest na świecie? Sebastian wiedział coś o jednym rodzaju: samotność, choć wokół roi sie od ludzi. Wiele razy zastanawiał się jak to jest w przypadku osób znanych. Niby ludzie tacy jak reszta ale ale w niektórych przypadkach wszystko się różni. Lucien bywał samotny? Pośród takiego tłumu fanów, personelu i innych ludzi, czy miewał czas na cichą rozmowę z samotnością?
-Co wtedy robisz? -jego głos zamieniał się coraz częściej w szept. Odnajdywał się w takim stylu bycia; cichym, spokojnym, idealnym wręcz dla niego. Poza tym nastrój robił swoje. Lekka muzyka, przytulne ciepło, miękkie łoże, niewielki kieliszek wina, ciężkie dni.. Okej, jeszcze chwile i zaśnie. Obudzi się rano z wyrzutami sumienia ale wypoczęty.
Powieki coraz mocniej mu opadały; ledwie wstrzymywał się od tej czynności. Skupił całą swa marną uwagę na ich splecionych dłoniach. Coraz mniej mu przeszkadzały takie drobnostki. Dotyk dłoni, bliskość, pocałunki.. I nie myślał o tym aby następnego dnia pluć sobie w brodę za słabą wolę.
-Psa? Jeśli będziesz miał na tyle czasu żeby się niem opiekować - wybieram z Tobą. Niby daleko mu do kota ale chcę i tak wybrać. -wymamrotał na pół śpiąco. Czworonóg jest nazywany najlepszym przyjacielem człowieka.. Coś w tym było prawdą. A skoro odnawiali kontakt i będą się widywać. Eluard czuł się w obowiązku zajmować czworonogiem.. dla swojej oraz korzyści pupila.
-Lucien.. -wydusił szeptem tylko tyle, choć na usta cisnęły mu się kolejne słowa.. Mi Ciebie też, nie masz pojęcia jak bardzo.. Pomyślał lecz nie powiedział. Prawdą było, że im brnęli dalej tym mocniej Sebastian odczuwał pustkę, którą spowodowało odejście ukochanego z życia. Jednak ta drobna bariera wciąż powstrzymywała go przed zrobieniem oraz powiedzeniem tych kilku, znaczących słów. Nie potrafił. Jeszcze nie.
A najgorsze co mógł zrobić kucharz (znowu) było poddaniem się i złamaniem kolejnych zasad. W przeciągu niecałych dwóch tygodni po raz kolejny smakował dobrze mu znanych, utęsknionych ust. Na początku oddał pieszczotę nieco leniwie.. nie tyle ostrożnie, niczym spłoszone zwierze badając teren ale zmęczone, rozleniwione czynnikami zewnętrznymi, takimi jak samo łóżko. Niemal ułożył mu się na piersi dla lepszej wygody. Matko, gdyby wyszedł z siebie i zobaczył z boku co robią.. Znowu. ZNOWU. Cichy pomruk wydarł mu się z gardła, na co zareagował rumieńcem, bo się do cholery zdradzał. Było mu dobrze; takiego życia pragnął. Z nim. Przesunął ostrożnie dłoń z piersi ukochanego na policzek, palcami rozpoczynając taniec palców na przystojnym licu.
-Całuje przystojnego, znanego i kochanego przez świat Pana Luciena. No, no.. -zamruczał. Zreflektował się w ostatniej chwili nim się zagalopował, kończąc ich pocałunek. Nie odsunął się jakoś specjalnie daleko, pozostając.. na wyciągnięcie ust. Uśmiechał się błogo. -Gdyby Twoi fani się o tym dowiedzieli, zapewne na dzień dobry pół świata by mnie znienawidziło.. Ich cudowny idol jest jeszcze dalej oddany od ich zasięgu. -szepnął i zaraz się zasmiał, układając głowę na jego piersi. -Mógłbym bez problemu teraz zasnąć.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySob Sie 26, 2017 9:04 am

Musiał chwilę pomyśleć, usłyszawszy jego pytanie. Co wtedy robił? Próbował w myślach skonstruować w miarę sensowną wypowiedź, jako że sposobów radzenia sobie z tym miał kilka, a nie wszystkimi chciał się dzielić z Sebastianem. Nie byli jeszcze gotowi na całkowitą szczerość, wolał więc oszczędzić mu kilku drobnych szczegółów. Takich jak to na przykład, że czasem potrafił znajdować sobie kogoś na chwilę, aby tylko nie być samemu.
Włączam sobie muzykę, nalewam wina i kładę się czasem, aby pomyśleć albo wychodzę na miasto. – Powiedział po chwili namysłu. Nie kłamał, co najwyżej nieco okroił prawdę. W chwilach skrajnej melancholii zdarzało mu się nagle strasznie filozofować i za dużo myśleć. Kiedy zdarzało się to w jego mieszkaniu, jego ulubionym miejscem do położenia się stawał się miękki, puszysty dywan w salonie. Patrzył bezmyślnie w sufit, muzyka wypełniała cały pokój i były to jedyne chwile, kiedy naprawdę pozwalał błądzić swoim myślom w najodleglejsze i najciemniejsze zakątki własnej duszy. Takie chwile miał od zawsze, także w czasach licealnych. Nic się nie zmieniło.
Och, dałbym sobie z psem radę. Koty nie są tak oddane i towarzyskie, a przecież to o towarzystwo chodzi. – Stwierdził i spojrzał na niego. Mimowolnie uśmiechnął się znów widząc, jak senny był ukochany. Pewnie Sebastian by go za to zabił, ale na tę chwilę, jeśli Eluard zaśnie, nie planował go budzić, przynajmniej od razu. I znowu był pomiędzy sercem, a rozumem. Nie chciał, aby kucharz go opuszczał i pragnął jego obecności bardziej niż czegokolwiek kiedykolwiek, ale z drugiej strony wiedział, jak bardzo ciemnowłosy nie chce zostać złapany na ich relacji…
Choć usłyszał tylko własne imię, nie potrzebował wcale więcej. W tym cichutkim szepcie Eluard zawarł chyba wszystko, co chciał powiedzieć, nawet nieświadomie, a przynajmniej tak myślał o tym Tresmontant. Być może po prostu usłyszał to, co chciał usłyszeć, ale wydawało mu się, że było w tym wystarczająco wiele tęsknoty, aby nadrobić to, czego nie udało mu się powiedzieć. Lucien uśmiechnął się, a już chwilę potem objął go delikatnie ramieniem, całując go równie nieśpiesznie. Mój Boże, jakby on chciał, żeby ta chwila nigdy się nie kończyła i był przekonany, że nie tylko on. Te ciche pomruki jak u zadowolonego kota zdecydowanie utwierdzały go w tym przekonaniu.
Uśmiechnął się, czując jego dłoń na swoim policzku i jeszcze na chwilę przesunął ją, aby pocałować jej wnętrze.
Równie daleko od ich zasięgu, jak zawsze, kochany. – Powiedział nonszalancko. Miał na myśli fakt, że zawsze był oddany tylko Sebastianowi, a teraz dołączały tylko aspekty fizyczne.
Zastanów się nad tym dwa razy. Jak zaśniesz, nie będę cię budził. – Powiedział lojalnie, a jednocześnie nieco złośliwie, jakby chcąc się z nim nieco podroczyć. Zaraz zaczął delikatnie wodzić palcami w jego włosach, bawiąc się ciemnymi kosmykami i znów czuł się, jakby miał osiemnaście lat.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySob Sie 26, 2017 2:04 pm

Trwać i trwać, wiecznie trwać w tej pięknej chwili. Wtulony w pierś, objęty silnymi ramionami, w rytmie lekkiej muzyki czuł się niczym w ich osobistym raju. Zero stresu, zero osób trzecich, ich prywatna oaza oraz intymność. Może i nie leżał na łóżku z równie zwykłą, prostą, wtapiająca się w tłum osobą ale wierzył, że dokładnie w tej chwili mieli na wyłączność masę prywatności. Pewnie dlatego czuł się rozluźniony. Swobodnie robił to co robił, m.in. sam dotyk na policzku, jakieś mniejszy ruch aby bardziej wleźć na ciało ukochanego czy przybliżyć się. Kurewsko tęsknił. Za nim, za jego dotykiem, za bezpiecznymi ramionami, za jego śmiechem, uśmiechem, głosem, bliskością. Tyle słów cisnęło mu się na usta.. Tyle chciał mu powiedzieć.. Nie powiedział. Nie mógł.
W niemałym skupieniu przyjrzał się małej scence jak usta ukochanego zostawiając pocałunek na skórze jego dłoni. Widowisko przyjemne. Przyjemniej było usłyszeć jedną z wypowiedzi Luciena. Niby wiedział, niby czuł ale kolejne zapewnienie, że Lucien oddał się mu budowało jego nadszarpnięte zaufanie. No i polepszało humor. Uśmiechnął sie uroczo. Jak na dorosłego (w miarę) faceta potrafił się zachowywać sie uroczo i to bez większego wysiłku.
-Kuszące słowa. -mruknął. No cóż. Ani on, ani żadne urządzenie by go nie budziło, bowiem Sebastian należał do nieco dziwnych osób i nie ustawiał budzików w telefonie, a posiadał prawdziwy, cholerny budzik na szafce przy łóżku. Taki co wkurza niemiłosiernie. Rozciągnął się z cichym mruknięciem. -Ale nie mogę. Nie powinienem. -dodał. Oczywiście, że chciał. Ba, dać mu chwilkę w ciszy i nie ma człowieka. Tylko ta resztka zdrowego rozsądku kazała mu na noc wrócić do domu. Gorzej było z ciałem, bowiem majstrowaniem mu w włosach Lucien przekabacał je na swoją stronę. -A Ty mi w tym nie pomagasz. -mruknął, mając na myśli cudowne usypianie go za pomocą dotyku w włosach. Śmiałe "oskarżenie" nie zawierało w sobie nerwów a czystą zaczepkę. Bo gdyby mu przeszkadzało nie reagowałby z uśmiechem na dotyk. Stał się dużą przylepą. Jeszcze wiekszą, kiedy ktoś zapukał po cichu do drzwi, a największą, kiedy doszedł do niego głos młodej recepcjonistki.
-Panie Tresmontant, ja bardzo przepraszam za najście o takiej porze.. Znowu. Poproszono mnie abym Panu to przyniosła.. Znaczy ten kosz. Właśnie go dostarczono.
Sebastian stawiał, że choć jej "było głupio" w głębi duszy pluła jadem ze szczęścia. No bo kolejny raz będzie jej dane zamienić kilka słów z Lucienem! Słodkie go porzygania. Eluard zirytowany samą sytuacja niemal wcisnął nos w zagłębienie szyi ukochanego. Zachowywał się źle, nieodpowiedzialnie... zazdrośnie.
Właśnie. Zazdrość. Szczeniacka zazdrość. Kurczowo trzymał się go zamiast puścić i pozwolić otworzyć. Przecież nikt mu go nie zabiera, nikt mu go nie odbierze.. Ja pierdole. -Mhm. -mruknął po cichu, łaskawie rozluźniając wszelakie uściski.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySob Sie 26, 2017 4:00 pm

Zachęcam. – Odparł na jego pomruk nawet nieco rozbawiony. Natomiast na jego odpowiedź, że niby mu nie pomaga, znów roześmiał się krótko i cicho, nie chcąc za bardzo przeszkadzać leżącemu mu na piersi Sebastianowi ani dźwiękami tak blisko jego ucha, ani zbytnim drganiem ciała. – Ani myślałem, aby pomagać. – Powiedział bezczelnie z rozbrajającą szczerością. Uśmiechnął się przy tym czarująco, choć tego prawdopodobnie Sebastian zobaczyć nie miał. Ani na moment nie zaprzestał zabawy jego włosami, delikatnie owijając kosmykami swoje palce, serwując mu przy okazji masaż głowy.
Nie spodziewał się, że ktoś może im przeszkodzić. Trudno opisać jak wielką niechęć do wstawania właśnie czuł, jak bardzo nie chciał puszczać Sebastiana i jak wielka irytacja ogarnęła go na dźwięk głosu osoby, która czysto teoretycznie nic mu nie zrobiła, po prostu non stop utrudniała mu czerpanie garściami ze wspólnych chwil z miłością jego życia. Mimo wszystko uśmiechnął się, czując te oplatające go tylko mocniej ramiona, dające wyraźnie do zrozumienia, że i Eluard nie chciał, aby się oddalał. Ale oddalić się musiał, nawet, jeśli chciał załatwić to jak najszybciej mógł i wrócić do ciemnowłosego, aby znów móc wziąć go w ramiona, całować, słuchać jego zadowolonych pomruków.
Już idę. – Powiedział na tyle głośno, aby kobieta za drzwiami na pewno mogła go słyszeć. Zaraz potem westchnął ciężko i odwrócił nieco głowę, aby przylgnąć ustami do czoła ukochanego, a przy tym pogłaskać go delikatnie po policzku. – Tylko na chwilę, Sebastian. Zobaczę o co chodzi i natychmiast do ciebie wracam. – Powiedział cicho, a kiedy tylko kucharz go puścił, pocałował go jeszcze krótko w usta, nie mogąc sobie darować i dopiero wówczas wstając. Na szczęście po drodze miał lustro, więc spojrzał w nie i doprowadził się do porządku, aby wyglądać na trochę mniej wymiętego, a spotkanie z kolegą uczynić bardziej niewinnym. Bo raczej gdyby tylko rozmawiali, to nie otwierałby kobiecie rozczochrany. Na szczęście koszulę miał z materiału, który się praktycznie nie gniótł. Przeczesał palcami włosy, ułożył je ekspresowo w najbardziej typowy dla siebie sposób i dopiero wówczas, wciąż poirytowany faktem, że im przeszkadzano, ruszył do drzwi apartamentu. Zamknął jeszcze po drodze drzwi do sypialni. W razie gdyby ktoś chciał wejść, nie musiał widzieć Eluarda rozciągniętego na jego łóżku.
W końcu jednak otworzył i uśmiechnął się do kobiety uprzejmie, maskując czym prędzej swoje niezadowolenie z tego najścia.
Słucham, o co chodzi? – Spytał.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySob Sie 26, 2017 5:19 pm

Już idę. Odbijało się w jego głowie wielkim echem. Wcale nie podobało mu sie dzielenie z kimś Lucienem. Teraz, właśnie teraz, kiedy Sebastian zapomniał o całym świecie, zapomniał o zasadach postawionych samemu sobie, teraz, kiedy przypominał sobie dobre chwile z przeszłości.. ktoś im przeszkadza. Ktoś, znaczy ona.. Niby ta dziewczyna odwalała tylko swoją robotę i nie była jakimś zagrożeniem.. No ale samo to, że przyszła.. Znowu przeszkadza, znowu wewnętrznie zaślini się na widok piosenkarza, znowu tym słodkim głosikiem spróbuje marnego szczęścia.. Irytował się na samą myśl na samą ich rozmowę. Prostą, jak pracownik z specjalnym gościem. Czyli przesiąkniętą uprzejmością. A Lucien zaraz wróci do niego. Wciąż się irytował.
Nie puścił go z dobrej woli; gdyby od niego zależało w ciszy czekaliby aż natręt odejdzie. Zareagował tylko i wyłącznie dla dobra Luciena. Musieli dbać o jego dobre słowo, a dziwnie wygląda jeśli do światowej sławy gwiazdora przychodzi kumpel, a później żadne z nich nie jest łaskawe otworzyć drzwi na prośbę. Poza tym im szybciej Lucien wyjdzie, tym szybciej dziewczyna wróci do swoich innych zajęć. -I tak mi się to nie podoba. -wymamrotał, kiedy został sam w pokoju. Tak samo nie spodobało mu się zamknięcie drzwi. Okej, dobre zagranie aby chronić ich prywatność; gorsze jeśli Eluard nie trafi nieproszonego gościa i woli słyszeć wymianę zdań. Zły na cały świat osunął z stóp buty, wdrapał sie na środek łóżka i ułożył głowę na jednej z poduszek, przymykając powieki.
Zaraz po otworzeniu drzwi w oczy rzucał się piękny, nieco zmieszany uśmiech dziewczyny.. No dobra, żart, najpierw zasłaniał go wielki, wielki kosz z wielkimi drobiazgami.
-Jeszcze raz przepraszam za najście ale proszono mnie o dostarczenie Panu tego kosza. Jest od organizatorów pańskiego najbliższego koncertu. -wymamrotała pospiesznie, jak i pospiesznie postawiła kosz przy ich nogach. Widać było, że kosz swoje ważył a ona więcej siły w sobie nie posiadała. Dopiero wtedy widać było jej uśmiech. -Potrzeba coś Panu? Póki tu jestem pytam, żeby specjalnie Pan nie musiał niczego szukać.
Mała, zwinna i sprytna; za szybko się nie podda, choćby świat się walił. Kolejny raz nie z samej siebie ale z bodźców wewnętrznych udało się jej porozmawiać z swym idolem. Brawa dla niej.
Tymczasem Eluard słyszał jedno lub trzy słówka i tyle wystarczyło aby jęknąć cicho, lecz nerwowo w poduszkę. -Okej, dobra, spoko, jestem debilnie zazdrosny. -przyznał się cicho przed samym sobą. Niby głośno a jednak cicho.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptySob Sie 26, 2017 6:45 pm

Och. – Wydał z siebie, widząc kosz. – Nie musiała pani tego dźwigać, mógłbym sam po to później zejść albo można było wysłać jakiegoś siłacza. – Dodał po chwili, widząc, z jakim trudem odstawia kosz. Domyślał się, że to musiało ważyć. Dla niego jako mężczyzny, a w dodatku mężczyzny ostatnimi czasy bardzo fit, dbającego o swoją sprawność fizyczną, przyniesienie tego nie byłoby najmniejszym problemem. Jego słowa były czysto i wyłącznie spowodowane grzecznością.
Na jej słowa, potrząsnął delikatnie głową.
Nie, nie, moja droga, mam wszystko, czego mi potrzeba. Poczekaj chwilę. – Powiedział i czym prędzej wszedł głębiej do apartamentu, aby z szafki obok sięgnąć swój portfel. Wyciągnął z niego banknot o dość dużym nominale i wyciągnął w jej stronę. – To dla pani. A teraz pozwoli pani, że wrócę do mojego gościa. – Posłał jej jeden ze swoich piękniejszych, przepraszających nawet uśmiechów, w myślach zatrzaskując jej drzwi przed nosem i zamykając je na cztery spusty. Zaraz potem odłożył portfel znów na bok i podniósł kosz, bez najmniejszego problemu wnosząc go do pokoju. Odstawił go gdzieś z boku, byle jak, bo przecież miał na głowie ważniejsze sprawy jak na przykład jednego kucharza, którego zamknął w swojej tymczasowej sypialni. Posłał kobiecie jeszcze jeden przelotny uśmiech, a potem wreszcie zamknął drzwi. Miał ochotę wywiesić sobie na klamce tę wywieszkę „nie przeszkadzać”, ale trochę się tego obawiał i tylko te obawy go powstrzymały.
Zaraz potem skierował się do sypialni.
Mój Boże, Sebastian. – Jęknął. – Co ty na to, żebym cię gdzieś porwał i wywiózł na parę dni, żeby nikt, ale to nikt nam nie przeszkadzał, jak będziemy mieć wolne? – Spytał od wejścia, zostawiając już drzwi otwarte. W końcu nikt nie miał prawa do nich wejść bez pukania, a tak lepiej było słychać muzykę. – Mogę nawet pozwolić ci wybrać miejsce porwania, jeśli chcesz. Gdzieś, gdzie nikt nas nie znajdzie i będziemy mieć święty spokój. – Powiedział i opadł obok niego na łóżko, lądując z głową tuż obok niego. Blond lok opadł mu na twarz, jednak zaraz odgarnął go prostym ruchem ręki i obrócił bardziej na bok, przodem do ukochanego. Już nie krępował się składać mu takich propozycji, nie za wiele też nad tym myślał.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyNie Sie 27, 2017 11:56 am

-Ależ nie ma żadnego problemu. Może nie wyglądam ale coś tam uniosę, a, że mnie poproszono o dostarczenie jeszcze dziś.. To jestem. -odparła z cichym śmiechem. Widać jednak było, iż troszkę tam kręciła z swoją niewiarygodną siłą. Jakiś tam podziw trzeba dla niej mieć. Dała radę dotaszczyć super prezent sama, pewnie zdeterminowana żeby raz jeszcze móc zobaczyć Luciena. Osobiście. Po co szukać osiłków, którzy mogą zabrać jej możliwość ponownego spotkania się z idolem twarzą w twarz?
Dalej dziewczyna nie spodziewała sie czegoś takiego. Skinięciem głowy dała mu znać, że poczeka. Zadowolona z kolejnej wymiany słów szybko straciła swój zapał. Nieco zszokowana przyjęła banknot ale w pierwszej chwili nie bardzo wiedziała co ma zrobić czy powiedzieć.
-Ja.. Bardzo dziękuję ale nawet nie myślałam, żeby brać od Pana jakiekolwiek pieniądze. -wydusiła. Ją chyba bardziej od takiego napiwku zszokował taki sposób pozbycia się jej. Niewiele skorzystała z męczarni taszczenia tutaj koszyka. No niby materialnie jest na plusie, ale w bliższej próbie kontaktu z Lucienem przegrała. -Dobrze.. To ja już nie przeszkadzam. Dobranoc. -wybełkotała niezadowolona. Na odchodne uśmiechnęła się grzecznie. Przegrywać też trzeba umieć.
Zamknięcie drzwi połączone z muzyka, jakies słowa połączone z muzyką; w tej chwili muzyka przeszkadzała w odróżnieniu innych dźwięków ale jednego był pewien: ona poszła a Lucien wraca. Nie mylił się. Otworzył oczy witając go ciężkim, zmęczonym spojrzeniem. Reagował źle, dosyć egoistycznie choć nie powinien. Posiadał ku temu swoje powody. Wyjazd.. Zły pomysł?
-Zgoda. -odparł szeptem. Takim cichy, który ledwo co słychać. Znalezienie odpowiedzi zajęło mu dobrą chwilę. Słysząc propozycję nie odpowiedział od razu, zaczął analizować sprawę i ostatecznie stwierdził, że.. czemu nie? Szukając odpowiedzi kierował się nie swoim logicznym ja, a tym z dzisiaj, zazdrosnym na myśl o innych. Podniósł sie do siadu tuż przy poduszkach, niemal na nich siadając. Tak z góry przyglądał się mu.
-Możemy spróbować.. Postaram się załatwić sobie wolne w tym samym czasie co Ty. -powiedział nieco głośniej, aczkolwiek jeszcze nie tak pewnie. Wszak klamka zapadła. Zgodził się ale na jego warunkach, których może i Lucien jeszcze nie znał, lecz pozna. Spokojnie. W odpowiednim czasie. -Co powiesz na jakąś chatkę w lesie, przy jeziorze? Skoro ma nas nikt nie znaleźć.. Nie możemy wybrać się w żadne znane miejsca.
Nie było po nim widać ale powoli ogarniała go ekscytacja. Planował wyjazd, prawdziwy urlop, właściwie drobna ucieczkę. Przeróżne myśli głębiły mu się w głowie, tym ciężej było wykombinować odpowiednie miejsce na urlop..
-Chyba.. -zaczął, chwilę po usłyszeniu na nowo dźwięku swego telefonu. Ktoś się dobijał kolejny raz. Kucharz westchnął cicho. -Chyba czas na mnie. Powoli powinienem się zbierać.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyNie Sie 27, 2017 3:58 pm

Uśmiechnął się znów szeroko, słysząc tę zgodę. Był tak zajęty własną irytacją na kobietę, że aż prawie przeoczył zmęczenie i zdenerwowanie ze strony Sebastiana. Ba, przeoczył jego zazdrość, która na pewno byłaby jak miód na jego serce! Bo przecież nie było dla Luciena nic piękniejszego niż dostawać jasne dowody, że Sebastian wciąż go kocha i wciąż pragnie mieć go u swojego boku.
Niemniej, teraz jego serce zabiło szybciej z radość i ekscytacji. Już wyobrażał sobie, jak pięknie będzie, kiedy znów będą razem tylko dla siebie i kiedy nikt nie będzie miał prawda im przeszkodzić. Wyobraził sobie ich wspólne poranki, a także… no cóż, wspólne noce. Nie był pewien, czy Sebastian wiedział na co się właśnie zgodził, ale był pewien, że jeśli mają spędzić ze sobą parę dób, a nie tylko niewinny wieczór, nie będzie już tak łatwo trzymać rąk przy sobie. Szczególnie, jeśli do akcji wkroczy wino, które w przypadku Luciena było wręcz nieuniknione. Oczywiście mógłby bez niego wytrzymać, ale po co? Życie bez wina jest smutniejsze. Jedni mają czekoladę, on miał swoje ukochane butelki. Nie wiedział jeszcze, że Eluard zechce stawiać mu warunki. Nawet, jeśli teoretycznie mógł się tego spodziewać.
Och, wspaniale! – Powiedział od razu zachwycony. – Jestem całkowicie za. Znam chyba nawet takie miejsce, oni na pewno uszanują naszą prywatność, w razie czego zapłacimy po prostu więcej. – Machnął ręką, jak gdyby również gestem chciał potwierdzić, że kiedy w grę wchodzi czas spędzony z ukochanym, cena nie gra absolutnie żadnej roli. – Wyślę ci smsem, kiedy wreszcie będę miał wolne. To pewnie będzie od razu po koncercie, w końcu po czymś takim trzeba będzie odpocząć. Pojedziemy na parę dni. – Przekręcił się bardziej na brzuch. Jego błękitne oczy wręcz błyszczały z radości. Dopiero ta pozycja zresztą pozwoliła powstrzymać trochę jego gestykulację, może poza dłońmi, które wciąż chodziły przy każdym jego słowie. Odgarnął włosy za ucho, aby mu nie przeszkadzały.
A potem nagle zgasł, cała ekscytacja znikła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a niezwykłą, dziecięcą niemal radość natychmiast zastąpił smutek wywołany jego kolejnymi słowami. To oczywiste, że Lucien nie chciał, aby Sebastian odchodził i znów pokazywał to całym sobą. Nawet przestał już gestykulować.
Musisz? – Spytał nagle dość cicho, a potem westchnął znów niczym prawdziwy męczennik. – Skoro mamy niedługo razem wyjechać, jakoś to może udźwignę. – Powiedział z teatralną rezygnacją, znów sięgając jego dłoń w swoje, szukając jakiegokolwiek fizycznego kontaktu i bliskości. Zdawał się w ogóle nie słyszeć dobijającego się do niego telefonu.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyNie Sie 27, 2017 7:16 pm

I jak widać powoli wewnątrz rosnący entuzjazm był tak naprawdę niczym w porównaniu do tego Luciena. On nie próbował go maskować, całym sobą pokazywał ile dla niego znaczy kilka wspólnych dni. Dla samego Sebastiana wyjazd razem, gdzie nie będzie miał możliwości ucieczki, jest wielkim wyzwaniem oraz krokiem. Właściwie praktycznie nieprzemyślanym, ale cóż. Cóż, cóż, no cóż. Tak to jest jak przez człowieka przemawia pięć milionów uczuć, lecz nie rozsądek.
-W razie czego znajdziemy coś innego. Ja zadowolę się czymkolwiek, byleby nasza prywatność była priorytetem. -odparł. Jeszcze dziś nie wiedział na co się pisze. Zadeklaruje mu zasady, innej opcji nie widział, aczkolwiek na myśl nie przeszło mu coś więcej; czyli żadne noce.. spędzone bardzo blisko. On póki co jeszcze otrząsał się z resztek irytacji w połączeniu z zazdrością. Konsekwencje swych słów poczuje później.
-Dasz radę beze mnie. Poza tym musisz wypoczywać. -szepnął. Na pierwszym telefonie póki co pozostało i dzwoniący dał sobie spokój na parę chwil. Poruszyła go nagła zmiana w nastroju oraz ruchach ukochanego. Żywo reagujący zamienił się w posępnego, szukającego bliskości na każdy możliwy sposób. W skupieniu przejechał palcami po jego ciepłym policzku. -Głowa do góry. -dodał szeptem, nim nie pochylił się nad nim, by drobnym pocałunkiem obdarować jego policzek. Widać i mu nie pasował powrót. Z ociągnięciem zbierał się do wyjścia; jeszcze trzykrotnie dał mu buziaki (w tym dwa w policzek a jeden w usta) aby dał mu wstać; mozolnie wstał, mozolnie ubrał buty, mozolnie dotarł do drzwi.
-Śpij dobrze.
Na pożegnanie Lucien dostał kolejny namiętny, długi pocałunek. Sam Sebastian nie mógł się powstrzymać.. Ale dłużej nie chciał niczego przeciągać. Wiedział, że jeśli pierwszy nie zrobi kroku nigdy nie dojdzie do skutku ich pożegnanie.
Gdy mijał ciekawie zaglądającą dziewczynę posłał jej zaledwie grymas, życząc dobrej nocy. Wprawdzie nic mu złego nie zrobiła ale czuł mdłości na sam jej widok. Tak samo na myśl o spojrzeniu na wyświetlacz telefonu. Doskonale wiedział kto próbował od rana się do niego dobić. Ekranik pokazywał nieodebrane połączenia od kontaktu o nazwie "Charlie".
-Charlie, nigdy nie dajesz za wygraną? -po drugiej stronie rozniósł się melodyjny śmiech. Eluard wracał do domu powoli, nie myśląc aby złapać taksówkę czy prosić samego przyjaciela o podwiezienie. Wystarczyła mu długa rozmowa telefoniczna.
Od tego telefonu nic nie układało się tak jak powinno.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyNie Sie 27, 2017 10:35 pm

Nie musisz się martwić. – Powiedział uspokajająco, uśmiechając się wciąż radośnie i czarująco. Nie czuł potrzeby, aby maskować przed Sebastianem swoje uczucia. Nie wiedział nawet czy tak do końca by umiał.
Bez ciebie porządnie nie wypocznę, ale mogę próbować. – Powiedział i uśmiechnął się do niego jeszcze raz. Uśmiech ten jednak wcale nie sprawiał, że z błękitnych oczu znikał cały ten zawód i smutek, jaki czuł blondyn, kiedy myślał o tym, że znów będą osobno. Już wtedy za nim tęsknił, czuł się jak piesek, który podczas nieobecności właściciela kładzie się na jego rzeczach, byle tylko czuć jego zapach i obecność. Te drobne pocałunki podnosiły go na duchu. Były tak namacalnym dowodem uczuć, że nie potrzebował już słów.
Wstał bardzo powoli i niechętnie, nie spuszczając mężczyzny ani na chwilę z oka. Odprowadził go niechętnie, z ociąganiem, a przy drzwiach wyglądał na jeszcze bardziej przybitego.
Ty także, najdroższy. Śpij dobrze. – Odparł cicho i objął go jeszcze w pasie, odwzajemniając równie namiętnie i przeciągle, nie odsuwając się od niego tak długo, jak tylko mógł.
W końcu go jednak puścił z ciężkim, ciężkim westchnieniem. Otworzył przed nim drzwi, a potem rzucił jeszcze ciche Dobranoc, Sebastian zanim całkowicie zamknął drzwi.
Wkrótce potem przebrał się w rzeczy do spania i położył znów na łóżku, szykując do snu. Zrobił to dokładnie tak, jak leżeli z Eluardem, aby móc wyobrażać sobie, że kucharz wciąż jest obok. Tylko dzięki temu i myśli, że niedługo znów spędzą ze sobą czas sam na sam sprawiał, że zasnął z uśmiechem na ustach.

Już następnego dnia standardowo znów do niego pisał, nawet jeśli miało być to tylko głupie życzenie dobrego dnia, wiedząc, że nie będzie miał zbyt wiele czasu. Napisał mu też kiedy będzie miał wolne i zadał to krótkie, znaczące pytanie Pasuje ci wtedy?
Choć był zabiegany, a z każdym dniem bliżej koncertu, roboty tylko przybywało, i tak jego myśli kręciły się głównie wokół osoby Eluarda.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyPon Sie 28, 2017 10:45 am

Niemal do samego domu szedł z telefonem przy uchu. Wprawdzie wolał ciszę i spokój, bo powoli dochodziło do niego na co się zgodził. Zaczął wątpić. Czy aby nie za łatwo się zgodził? Tak na zdrowy rozum, czy na pewno w tak zastraszającym tempie chciał wracać do przeszłości? Co ma zrobić z tym fantem? Zgodził się ale wiedziony głosem zazdrości.
-Charlie, dobranoc. -powiedział dobitnie. I to były ostanie słowa jakie dziś głośno wypowiedział. Dosyć stanowczo, bo rozmówcy nie spieszyło się aby zakończyć kontakt. W domu dopadły Sebastiana wszelkie wątpliwości. Zakopany po ciepłej kąpieli w miękkiej pościeli zastanawiał się ile to jeszcze razy podda się chwili. Uczucie, którym nadal darzył Luciena było na tyle silne aby władać zachowaniem kucharza niczym człowiek bawi się marionetkę, ciągnąc za nitki.

Minęło ponad pół dnia zanim odpisał mu na drugą część sms. W połowie z powodu niemożności dogadania się z Martinem a w połowie przez swoje obawy. Jedna jego część rwała się do wyjazdu; wreszcie coś nowego, w dodatku z nim.. Druga część kategorycznie zakazała mu wyjazdu. Bluźnił na siebie i próbował wybić z głowy wyjazd. Ostatecznie dostał wolne na kilka dni, o które wręcz musiał powalczyć, bo Martin wypomniał mu niedawny urlop. Coś mu nie pasowało później w personelu itd. Eluard postawił na swoim: wytłumaczył mu na czym polegał ostatni urlop (przecież, podobno by chory) a na swoje zastępstwo narzucił jednego z lepszych, niżej postawionego w hierarchii kucharza, do którego posiadał pewność i miał zaufanie. Odpisał. Tak.
Kolejne dni mijały. Powoli, pełne pracy, narastających obaw na przyszłość. Sebastian nie potrafił od tak pogodzić się z wyborem; zadręczał się coraz bardziej i bardziej. Narzucono na niego więcej pracy, Martin zachorował, trzech z kuchni również. Ogólnie w pracy przechodził istną rzeźnią a poza pracą, o ile wracał do domu o w miarę normalnej godzinie, swój zadek gościł Charlie. Od ostatniego, długiego telefonu zrobił sie bardzo natrętny. Na deser: ledwo co utrzymywał sms kontakt z Lucienem, dwa dni temu wstawiano u niego nowe drzwi, po tym jak najebany sąsiad z drugim najebanym sąsiadem wdai się w bójkę. I wylądowali na jego drzwiach. Dalej: wydawało mu się, że już ktoś zaczyna czaić się na jego osobę ale jeszcze wtedy nie wiedział o co by mogło chodzić. I na tym się nie skończyło.

Pod jednym, znanym studiem w mieście gromadziło się raz po raz kilka grupek. Wszyscy dobrze wiedzieli, że właśnie tam w środku siedzi wielki Lucien. Śledzili na tyle jego życie aby wiedzieć gdzie będzie za godzinę, gdzie jada, co czeka go później, i tak dalej. Tylko jeden nie opuszczał swojego miejsca posadzenia tyłka od godziny. Przypadkiem dowiedział się gdzie jego rozmówca jest, a, że i tak miał wolne i chciał z nim porozmawiać, czekał. Na jednej z ławek w pobliżu, na widoku, żeby Lucien go nie przeoczył. Poza tym sam musiał mieć oko na drzwi.
W tym czasie niczego nieświadom Sebastian przetaczał się z jednego kąta kuchni do drugiego, mając nadzieję, że Charlie niczego dziś nie odpierdoli i da znać o swej żywotności po południu, jak obiecał.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyPon Sie 28, 2017 11:51 am

W życiu Luciena nie było wiele bardziej kolorowo. Nagle pojawiły się jakieś niedociągnięcia, które jak najszybciej trzeba było nadrobić. Jeden z techników okazał się mieć wypadek i jak najszybciej trzeba było sprowadzać osobę z innego miasta. Jonathan był zły, że Tresmontant nie daje z siebie wszystkiego, a ten jeszcze z nim dyskutował, ciągle mówił mu, jak to dramatyzuje i że na pewno wszystko pójdzie dobrze, jak zawsze. Nie wiedział czy miał koncert, na którym faktycznie coś by poszło nie tak. Nawet, jeśli kiedyś był jeden, na którym nagle wszystko padło technicznie, mikrofon przestał działać, przez te parę chwil, kiedy praktycznie nie było go słychać, Lucien podźwignął wyzwanie swoją charyzmą oraz komunikatywnością. Tłum początkowo zaczął śpiewać z nim i za niego. Niedługo potem dzięki sprawności ekipy błędy naprawiono, a o koncercie i tak (a może nawet tym bardziej) mówiono jako o czymś niezapomnianym. Dlatego blondyn nie bał się i tym razem, niezależnie od tego, co marudził mu nad uchem jego agent.
Poza tym… Sebastian odpisał i odpowiedź była pozytywna, więc chyba nic już nie było w stanie złamać jego ducha. Oczywiście nie miał najmniejszej świadomości tego, że mężczyzna, z którym połączyło go to cudowne uczucie nienawiści od pierwszego wejrzenia tak często i uparcie pojawia się w życiu kucharza. Gdyby wiedział, pewnie nie wszystko byłoby już takie kolorowe.
Tymczasem żył przygotowaniami, nagraniami i myśleniem o wyjeździe. Wracał do apartamentu bardzo późno, niemal natychmiast padał, ledwo wysyłając znów wiadomość do ukochanego. Czasem zasypiał wręcz z telefonem w dłoni, nie zdążając nacisnąć palcem „wyślij” zanim jego oczy się zamknęły, a wstać trzeba było znowu wcześnie rano. I tak co dzień ze świadomością, że kiedy tylko wyjdzie, na jego osobę rzuci się tłum ludzi pomimo, że przecież w mieście nie był od wczoraj.

Tego dnia w zasadzie było tak samo. Wyszedł ze studia nagrań stosunkowo wcześnie, bo jeszcze wieczorem. Przez ten czas rozmawiał z Jonathanem, ustalając szczegóły odnośnie dnia następnego. Urwal, kiedy tylko zaczęli podchodzić fani, ponieważ po pierwsze, w takich warunkach po prostu rozmawiać się nie dało, a po drugie niekoniecznie były to informacje, które miałyby zostać im przekazane. I tak fakt, że wielbiciele Luciena ostatnimi czasy zdawali się łazić za nim krok w krok zdawał się dość wykańczający i przerażający. Tym bardziej cieszył się na myśl o urlopie i chwili wytchnienia, nawet jeśli odwzajemniał uczucia swoich fanów jako grupy. Dlatego też owszem, udało mu się przeoczyć osobę, która na niego czekała, jednak całkowicie przypadkiem.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyPon Sie 28, 2017 1:41 pm

W końcu, pomyślał Charlie na widok Luciena wynurzającego się z budynku. Mężczyzna odczekał chwilę, nie ruszając się na milimetry. Nie zależało mu na rozgłosie, nie po to czekał na niego czy przyszedł. Celem była rozmowa; uświadomienie mu jaką ma drogę wybrać. Pojedynczo fani są jeszcze bardziej irytując od całej gromady. Ledwo jeden odszedł zaraz przybiegł drugi, wywołując nieświadomie pulsująca żyłkę na szyi czekającego. Przeczekał kilka kolejnych osób, następnie wstał powoli z ławki i niespiesznie podszedł do gwiazdora. Stojąca akurat obok młoda dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi póty się nie odezwał.
-Cześć, Lucien. Jak tam życie? Masz chwilę? -zapytał wesoło, czym zainteresował dziewczynę. Przyglądała się teraz im z ciekawością. -Panienka wybaczy. Mogę porozmawiać z kolegą? -zapytał raz jeszcze, tym razem dosyć ładnej nieznajomej. Ta chyba nie podejrzewała nic, ot Lucien spotkał dawnego znajomego. Niechętnie ale skinęła głową, powoli się oddalając. -Ciężki dzień? Chyba mnie pamiętasz, co? Czy mam Ci się przedstawić jeszcze raz? -pozostali sami, aczkolwiek ten początek Charlie zagrał na spokojnie. Uśmiechnął się niejako złośliwie, przeczekując chwilę zanim odezwał się dalej. Właściwie on nawet nie oczekiwał odpowiedzi na wcześniejsze pytania. Nie przyszedł aby się z nim spoufalać.
-Do rzeczy, nie będę Ci zabierał więcej czasu niż potrzeba. Ja, zwykły, szary człowieczek. -odparł z lekkością, nie przejmując się kompletnie niczym. -Trzymaj się z dala od Sebastiana. -powiedział poważnie a jego mimika zmieniła się diametralnie. -Kiedyś ktoś go piekielnie zranił. Możesz o tym nie wiedzieć, bo, hm, nie było Cię przy tym ale ja Ci w skrócie mogę powiedzieć co i jak. Nie masz pojęcia ile czasu zajęło mi przekonywanie go do siebie i ile wyciąganie z niego, co stało się przyczyną jego bólu. Ale dowiedziałem się. Nie powiedział mi o kogo chodziło. Wiem tylko, że ktoś go zostawił z roztrzaskanym sercem. -gdyby tylko Sebastian wiedział co się dzieje.. Charlie przybrał na usta lekki uśmieszek aby z boku nikt nie podejrzewał nic złego. Po prostu ktoś rozmawiał z Lucienem. -Z początku chciałem wiedzieć kim jest ten dupek, który go zranił. Z czasem dałem temu spokój, bo czułem, że nic nie wskóram. Zamiast tego postanowiłem być przy nim. Nie masz bladego pojęcia ile on się nacierpiał. Widok tego chłopaka przyprawiał mnie o ból. Sam widok.
Nagły dźwięk dzwonka wyrwał go z chwilowego transu. Wyciągnąwszy telefon spojrzał na ekran i uśmiechnął się nagle ciepło, aczkolwiek nie odebrał.
-A kończąc, powtórzę, masz go zostawić w spokoju. Należy mu się od życia samo szczęście a nie kolejne lata bólu, rozumiesz? On zasługuje na kogoś lepszego.. Kogoś, kto nie jest Tobą. Zostaw go, Lucien. Zostaw. -odparł cicho lecz stanowczo. Sebastian nigdy w życiu nie wspomniał Charliemu kto jest złym bohaterem tragicznej opowieści ale Charlie sam nie był idiotą. On czuł, domyślał się, sprawdził swoje i bam. Dziś stał przed głównym bohaterem tragedii.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 EmptyPon Sie 28, 2017 2:27 pm

Początkowo na twarzy Luciena pojawiło się tylko i wyłącznie zaskoczenie. Potem jego serce zdecydowanie zabiło mocniej, a w błękitnych oczach obok zmęczenia pojawił się chłód. Zrozumiał jednak jego grę, zrozumiał, że nie przyszedł po to, aby korzystać z rozgłosu. To trochę zaskoczyło Tresmontanta, ale jako że było mu to całkowicie na rękę, nie miał zamiaru tego zmieniać. Dlatego momentalnie uśmiechnął się do swojego „kolegi”. Nie zdążył nawet zaprotestować, kiedy drugi blondyn spławił dziewczynę. Wokalista pożegnał się jeszcze z fanką i ponownie skupił się na osobie drugiego blondyna.
Och, nie martw się, pamiętam cię doskonale. – Odparł. Jego głos wcale nie brzmiał już przyjaźnie, jednak mógł sobie na to pozwolić, biorąc pod uwagę, że byli już sami. Jonathan, stojąc nieopodal, wskazał dłonią auto, jakby chcąc powiedzieć Jedziesz czy nie?, jednak Lucien tylko uniósł dłoń, jak gdyby prosząc go, aby dał mu chwilę. Nie zamierzał w końcu spędzać z Charliem zbyt wiele czasu. Mógłby i rozważał nawet to, aby powiedzieć mu po prostu, że bardzo się śpieszy i musi iść, tym samym zostawiając go ze swoimi zamiarami – jakiekolwiek by one względem niego nie były – całkowicie na lodzie.
I pewnie tak byłoby lepiej.
Roześmiał się, słysząc, że ma się trzymać z dala od Eluarda. Śmiechem na pewno nie przyjaznym, na swój sposób nawet prześmiewczym. Potem na jego ustach pojawił się tylko uśmiech – z pewnym politowaniem, a z czasem nabierając w sobie coraz więcej szczerego bólu. Oczy Tresmontanta zdradzały wiele o tym, jak raniło go każde kolejne słowo z ust Charliego. Jeśli „mimo wszystko” w zdaniu Sebastiana były małymi szpilami, teraz czuł, jakby został przebity na wylot. Ból psychiczny był niemalże bólem fizycznym, musiał oprzeć dłoń na biodrze, aby jego postawa, delikatne wygięcie się, jakby stanie zaczęło sprawiać mu jakieś trudności mogła uchodzić za tylko nonszalancką pozę z przełożeniem ciężaru ciała na jedną nogę. Nie przerywał mu, na chwilę spuścił wzrok na ziemię, unosząc go dopiero wówczas, kiedy usłyszał dźwięk dzwonka. Potem zobaczył twarz mężczyzny i nie miał wątpliwości, kim był dzwoniący, a to bolało może nawet jeszcze bardziej. W końcu sam nie poczuł nawet wibracji wiadomości. Miał ochotę rozpłakać się na środku ulicy.
Ale to była tylko jedna strona medalu, ponieważ Charlie nie podszedł do pierwszej lepszej osoby, która daje się tak po prostu bez walki czy przyjmuje to, co się do niej mówi. Nie osiąga się takiej kariery, uginając pod byle kim i mężczyzna powinien był o tym wiedzieć. Ból Luciena był w nim widoczny, ale nie dominował go całkowicie.
Och, jakie to piękne, ten ton, kiedy to mówisz. Musisz być w nim bardzo zakochany. Prawie tak, jak ja osiem lat temu, sześć, trzy, dwa, miesiąc temu, wczoraj i dzisiaj. – Powiedział w końcu po chwili milczenia. Jego głos był stosunkowo cichy i tylko pozornie łagodny. Jonathan pokręcił głową, zirytowany, a potem wsiadł z głośnym trzaśnięciem drzwi. Samochód odjechał, Lucien został z blondynem sam. – Ale musisz zrozumieć, że on wobec ciebie tego nie odwzajemnia, a kocha mnie. Och, spójrz prawdzie w oczy. Jesteś blondynem, widzę, jak się zachowujesz. Byłeś tylko moim zastępstwem, a ból, który widziałeś, pewnie był spotęgowany właśnie tym, że nie byłeś mną. Wcale nie jesteś lepszy. – Mówił wciąż łagodnie, choć wyraźnie pewny siebie. – Wiem doskonale, co zrobiłem i noszę wciąż tego brzemię. Ale teraz znów jestem przy Sebastianie, próbuję odkupić swoje winy za wszelką cenę. Ze mną jest mu dobrze, Charlie. Mam ciebie posłuchać i zranić go znowu? Odejść dla twojego widzimisię, kiedy ty będziesz wciąż się starał i nic z tego nie będzie? Wyobrażasz sobie, co by było, gdybym zrobił mu to jeszcze raz? Och, ja nie potrafię sobie już tego nawet wyobrazić także ze względu na siebie. – Mówił wciąż cicho, tak, aby nikt wokół na pewno ich nie słyszał. Urywał czasem, kiedy ktoś przechodził, a potem natychmiast wracał wzrokiem do Charliego. – Ponieważ to wszystko nie jest w stanie wypełnić mojej pustki po nim, ani jego pustki po mnie. Potrzebujemy siebie nawzajem. On nie potrzebuje ciebie. Przykro mi to mówić, Charlie, ale taka jest prawda. – Powiedział w końcu i westchnął. – Możesz być pewien, że obaj cierpimy przez to, co się stało i nie pozwolę, aby się to powtórzyło. Nawet, jeśli ktoś będzie mi mówił, że tak niby będzie lepiej, bo nie będzie, to tylko nas dobije. – Zakończył w końcu swój monolog, patrząc na Charliego już bez złośliwości, łagodnie, nawet z pewnym współczuciem. Mówił całkowicie szczerze, nie mając wcale na celu ranienia go, ale jedynie otworzenie oczu. – Czas na mnie, Charlie. Trzymaj się. – Powiedział i ruszył w swoją stronę, planując po drodze złapać jakąś taksówkę.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Nigdy nie wiadomo.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: