Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nigdy nie wiadomo.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
AutorWiadomość
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptySob Lip 08, 2017 3:47 pm

First topic message reminder :

Pierwsze miłości poznajemy jeszcze w szkole; szalejące zmysły, pożądanie ponad normę, szaleństwo. Człowiek pragnie zostać w tym stanie do końca swych dni.
Pierwsza miłość rozkwitła jeszcze w okresie liceum pomiędzy dwoma przyjaciółmi, X oraz Y. Sielanka trwała do ostatniej klasy, po której ich przysłowiowe drogi się rozłączyły . Tak mija hmm, 7, 5, 9 lat. Jeden z nich zostaje znanym oraz szanowanym piosenkarzem z ciągutkami ku modzie, przy czym drugi wiedzie spokojne ale i nie takie złe życie, mimo bycia zwykłym, szarym człowiekiem. Dochodzi tu do spotkania byłych kochanków. Podobno stara miłość nie rdzewieje.. czego prawdę przyznaje Pan gwiazda, czując dokładnie to samo co lata wcześniej do niepozornego, szarego człowieczka. Niestety jego bogactwo oraz urok nie działają na wszystkich, a konkretniej na jedną osobę. Byłą miłość z lat licealnych. Ten szary człowiek kiedyś dobrze mu znany, dziś stał się zagadką, która ponad wszystko skrywa w sobie małą dziurę po stracie, mając mu poniekąd za złe.. Właściwie po cichu wini gwiazdora za koniec tego co mogło być piękne. Szary człowieczek nie jest tym samym otwartym osobnikiem, u którego były kochanek bez problemu wyczytywał buzującą emocję oraz różnorodne uczucia. Wszystko się zmieniło.
Nigdy się nie poddawaj.

Zwyczajny człowieczek - Zerlov
Pan gwiazda - Veneziane

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Lis 19, 2017 5:43 pm

Będzie wspaniałe. Ale jeszcze nie teraz. – Odparł z uśmiechem.
Sam również zastanawiał się nad tym, czy Jonathan nie będzie robił żadnych problemów. Myślał zresztą podobnie jak Sebastian. Agent prawdopodobnie to zaakceptuje, bardziej lub mniej zadowolony z takiego obrotu spraw, ale nigdy do końca nie zaufa kucharzowi, biorąc pod uwagę, co widział, do jakiego stanu ten doprowadził jego gwiazdkę. Nie mógł dopuścić do tego, aby to się znów powtórzyło. Ale nie mógł też poradzić nic na to, że Tresmontant i Eluard znów będą razem.
Zawsze mnie zadziwiało, że tak lubiła z tobą rozmawiać. Była strasznie skryta i ledwo rozmawiała nawet ze mną, a tobie to gadała niestworzone historie głównie na mój temat. – Wywrócił oczami. Po chwili uśmiechnął się znów z pewnym rozczuleniem. – Bardzo cię lubiła i zawsze bardzo nas wspierała. Pewnie by się cieszyła, że tak między nami wyszło. – Stwierdził.
Kolejne jego słowa sprawiły, że blondyn spojrzał na niego tak, jakby ten był głuptasem, który palnął przed chwilą coś naprawdę idiotycznego, a jednak słodkiego. Bo jak można było nawet brać pod uwagę opcję, że Lucien miałby odmówić mu wprowadzenia się do niego chociaż na jakiś czas? W zasadzie, trzeba było wiele rzeczy rozważyć, jak na przykład to, co się teraz z Lucienem stanie. Zycie Sebastiana nie musiało się wcale aż tak bardzo zmieniać, ale żeby to działało, musieli się do siebie dostosować. Dotąd dzieliły ich setki, jeśli nie tysiące kilometrów. Będzie musiał to naprawdę rozważyć, wszystko sobie poukładać w logiczny, sensowny sposób, biorąc pod uwagę, że nie jest już sam i że Sebastian również ma dla siebie plany. Chyba że… Ale to nie teraz, na spokojnie, nie wszystko od razu.
Mówisz tak, jakby była jakakolwiek możliwość, abym ci odmówił. Przez najbliższy czas nie będziesz się mnie mógł pozbyć, jeszcze sam będziesz mi kazał sobie iść, zobaczysz. – Powiedział rozbawiony w odpowiedzi na jego pomruk.
Poddał się jego dłoniom, pozwalając mu w zasadzie na wszystko. Na chwilę nawet zamknął oczy, czerpiąc ogromną przyjemność z dotyku, jaki niosły za sobą dłonie kucharza.
Obawiam się, że będziemy musieli mi kupić jakąś perukę, jeśli mam być anonimowy. – Westchnął teatralnie na wpół poważnie. – Nikt by nie uwierzył, że zmieniłem kolor włosów na ciemny i nikt na mnie nie spojrzy, a tak do okularów i czapek już całkiem przywykli. – Dodał i obrócił się, aby dać Sebastianowi dostęp również do jego pleców. – Ale niech ci będzie. Może się poświęcę i znów ubiorę się w jakieś dresy. W sumie Adidas produkuje ostatnio całkiem ładne ubrania.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Lis 19, 2017 7:20 pm

Och, doskonale pamiętał Panią Tresmontant z tamtego czasu. Pierwszy raz, gdy ją poznał nie wierzył jak Lucien mógł być jej synem. Różnili się od siebie na tyle, że jeden potrafił go przegadać a druga ledwo odpowiadała mu "dzień dobry". Między innymi takie czyny wywołały w nim nieodpartą chęć złapania z nią porozumienia. Postawił sobie za cel dojścia do tej ciche osóbki. Szło opornie, najpierw zaczynał od zwykłych pytań o miniony dzień, czasem zadawał pytania na temat danego dania, czasem o tym co dzieje się na wsi. Odpowiadała półsłówkami lub tłumaczyła się robotą w domu. Nigdy nie naciskał, bo wiedział, że niewiele zdziała. Lucienowi nigdy nie powiedział o swoich planach. Nie chodziło tu o to by go polubiła (kłamstwo, bo o to też) ale by otworzyła się bardziej na rozmowy. Ani razu się nie poddał. Efektem tego były miłe godziny spędzone na rozmowie, śmiechach, różnych tajemnicach oraz pięknych historiach z dzieciństwa ukochanego. Oj, jak on się pięknie obłowił w różnorodne, ciekawe informacje. Oj, jak uwielbiał mieć na niego haka. Przemilczał jakąkolwiek odpowiedź na jej temat, stosując odpowiedź ciała. Uśmiechnął się. Uwielbiał ją.
-No wiesz, wolę się upewnić co do Twojego wyboru. A skoro o tym mówisz.. Jak będzie upierdliwy, przystojny cwaniaczku, to przeniosę Cię na kanapę i wydzielę taki mały kwadracików po jakim będziesz się mógł poruszać w domu. -zagroził z ostatecznym śmiechem. Póki co nie sądził aby gdzieś go wyganiał. Zbyt długo brakowało mu go obok, żeby teraz za wielką bliskość odepchnąć. No chyba, że serio będzie irytacją w czystej postaci, wtedy go ustawi do pionu.
-Ty wiesz, że nawet ja ostatnio widziałem taką kolorową? Wyglądała jakby wyszła od kiepskiego fryzjera ale szczególik. Z czerwonym, niebieskim i różowym byłoby Ci do twarzy. Dodatkowo bym Ci ją wytapirował i tadam! -sapnął entuzjastycznie. Dać dziecku zabawkę.. Nim się obejrzał dłonie znalazły mu się na plecach. A tak chciał dotrzeć do ud... Ekchem. Łopatki, tak łopatki są idealnym miejscem do mycia. -Mój elegancik w dresach. Szok! Musisz poprosić Adidasa żeby Ci garnitur dresowy uszyli. Będziesz oryginalny, elegancki i sportowy jednocześnie. -zaśmiał się.
Z plecami uwinął się raz dwa. Bo ile będą się myć? Koniec zaakcentował bardzo.. dobitnie. Klepiąc go raz a porządnie w tyłek obrócił się na pięcie.
-Okej, koniec tego dobrego kolego. Czas się ubrać. -zakomunikował rozkazem. Czuł niemały dyskomfort poruszając się ale to nic dla niego. Ostrożnie wyszedł z kabiny, chwycił dwa duże ręczniki w dłonie, z czego jeden podał mu a drugi wziął dla siebie.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyWto Lis 21, 2017 8:56 pm

Patrzył na niego wzrokiem, mówiącym tyle co „ach tak, tak, tak, mów mi więcej”, kiedy ten śmiał się z jego rzekomej upierdliwości. To, że Lucien będzie w najbliższej przyszłości zbyt irytujący w tej sytuacji wydawało się właściwie niemożliwe. Sam miał wrażenie, że naprawdę przez najbliższy czas trudno ich będzie rozdzielić choćby na chwilę, że tam, gdzie pójdzie Eluard, tam będzie i Tresmontant oraz na odwrót. A wszystko w sposób zupełnie naturalny, bo dwa dotąd wciąż trawione tęsknotą serca teraz znów się odnalazły i zanim się nacieszą, ich znajomi pewnie będą musieli znieść, że jak podlotki będą mieć w głowie tylko siebie nawzajem i nie będą widzieli u siebie żadnych wad – a nawet jeśli, będą je tolerować, jeśli nie kochać. Już widział tę chęć mordu w oczach Jonathana.
Tylko pod warunkiem, że będę mógł w tym kwadraciku być z tobą. W sumie nie potrzebujemy więcej miejsca. – Stwierdził jak gdyby nigdy nic, a potem znów uśmiechnął się szeroko i wręcz rozbrajająco. Nie wątpił, że Sebastian zrozumie, co produkował jego nieczysty umysł.
Zabawne, doprawdy. – Powiedział mrużąc oczy, choć zaraz uśmiechnął się również rozbawiony. – Ale powiedz, wyobrażasz sobie mnie w czarnych włosach na przykład? Sam sobie siebie nie wyobrażam. Muszę to sprawdzić, choć oczywiście nigdy się nie przefarbuję. – Stwierdził.
Ze swoim ciałem pozwalał mu wciąż na wszystko, na chwilę przymknął oczy.
Taki elegancki garnitur z trzema pasami na rękawach. Rozpocząłbym nowy trend, kochany. – Roześmiał się na samo wyobrażenie i drgnął lekko, kiedy Sebastian go klepnął. No proszę, a taki niby nieśmiały. Kłamczuszek. Odwrócił się jednak zaraz z uśmiechem, a chwilę potem wyszedł również z kabiny, biorąc od ukochanego ręcznik. Wytarł się nim dokładnie, po chwili ruszając z powrotem do pokoju, aby tam móc się przebrać. Bolało go, że nie miał przy sobie praktycznie niczego, a co więcej – musiał ubrać się dokładnie tak samo, jak dzień wcześniej i prawdopodobnie tak wyjść do ludzi. Nie wiedzieć czemu, to naprawdę sprawiało mu problem. W domu mógł się ubierać codziennie w te same dżinsy, ale tak pokazywać się innym? Czuł się wtedy, jakby wyglądał na brudnego, ale nie zapowiadało się, aby miał mieć wyjście. I to skrzywienie nie było wcale efektem uderzenia wody sodowej do głowy, bo miał je nawet będąc jedynie chłopakiem ze wsi. Z jego dziwactwami w kwestii własnego wyglądu trzeba było się po prostu pogodzić.
Muszę koniecznie zadzwonić do Jonathana, aby przysłał kogoś, kto przywiezie mi moje bagaże. – Westchnął ciężko, zapinając koszulę.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyCzw Lis 23, 2017 10:05 am

-Nie, Ciebie zapamiętałem w jasnych włosach i chyba nigdy nie przestawiłbym się na inny kolor. Chyba, bo czasem co innego się a mówi a całkiem co innego robi. -wymruczał z malutkim grymasem.
Lucien w postaci człowieka z ciemnymi włosami. Ciężko mu było wyobrazić go sobie takiego... Niby z czasem da się przyzwyczaić do zmiany u osób bliskich. Można marudzić początkowo, że temu komuś nie pasuje dana zmiana ale mija chwila i słowa milkną. Aczkolwiek Sebastian, człowiek o bujnej wyobraźni, nie dawał rady podpiąć pod ukochanego włosy w kolorze np. czarnym. Mniejszy problem robiła mu sprawa ubioru. Elegancki, w dresach, prosty styl. Cokolwiek by nie ubrał wyglądałby dobrze. Nawet ten wspomniany śmieszny dres z trzema paskami by mu pasował.
Najprostszą opcją było zamówienie taksówki, podrzucenie go do swego mieszkania a samemu wyruszenie po samotnie stojące auto. Problemem był chaos w mieszkaniu. Nie uśmiechało mu się tłumaczyć jakie tornado przeszło mu przez salon. Bo co powinien powiedzieć? Tak, rozwalałem wszystko co wpadło w dłonie w akcie rozpaczy, desperacji oraz strachu? NIGDY. Wynagrodzi mu małe niedogodności. Tego syfu mu NIE pokaże. Z małym ociągnięciem wytarł całe ciało, sunąc ostrożnie po rozgrzanej ale szczęśliwej skórze. Powoli trzeba powrócić do całego świata. Czas włączyć telefon, zadzwonić do rodziców aby ich uspokoić, zobaczyć która tak naprawdę jest godzina..
-Jak się czuje mój czyścioch w tych samych ciuchach co wczoraj? -zamruczał, wchodząc do pokoju. Z drobnym uśmiechem nasunął na siebie również wczorajsze rzeczy, niespiesznie sięgając po telefon. Lata minęły ale on doskonale pamiętał te kryzysy, kiedy Lucien musiał dwa dni pod rząd ubrać te same ciuchy. Nie żeby i on uwielbiał chodzić kilka dni w tym samym ale znosił takowy przymus o wiele lepiej od ukochanego. Czyli, wcale się tym nie przejmował.
-Co w ogóle chcesz na śniadanie? Dawno tutaj nie byłem ale ogólnie wiem, że wiele w sklepiku nie ma. Są dobrze rzeczy, tylko trochę pospolite. -odparł, siadając z pomrukiem na łóżku. Telefon w mgnieniu oka rozdzwonił się, dając znać o wczorajszych nieodebranych połączeniach. Sms, okej, zaraz oddzwoni.
-Chcesz od razu do kogoś zadzwonić? -wysunąwszy ku niemu telefon opadł z westchnięciem plecami na wygodne łóżko. Teraz nawet zadzwonienie do kogokolwiek sprawiło mu problem. Jeszcze te kilka minutek w innym świecie.. Pięknym, cichym świecie.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Gru 03, 2017 3:26 pm

Aż chyba spróbuję. – stwierdził po krótkim zastanowieniu. Lucien był osobą, która zawsze lubiła eksperymentować i robić ludziom na przekór, więc podobne stwierdzenie wcale nie należało do jakoś bardzo niespodziewanych, wręcz przeciwnie. Skoro już zaczął temat, należało wręcz wątpić, że szybko z tego zrezygnuje. Pewnie tylko spróbuje, szybko zrezygnuje, bo jego blond włosy były praktycznie jak znak firmowy, to jak zobaczyć Freddy’ego Mercurego bez wąsa, ale kto mu zabrania chociaż próbować?
Na jego słowa westchnął teatralnie, podkreślając swoje niezadowolenie. Sebastian trafił w samo sedno. Widać, że nie znali się od wczoraj i znajomość ta była naprawdę silna.
Okropnie. – Powiedział cierpiętniczo, poprawiając rękawy marynarki. Skoro już musiała być wczorajsza, niechże chociaż będzie idealna, a nie wytarmoszona, jakby nie wiadomo gdzie był. I tak większość jego rzeczy była pognieciona… Czy mogło być gorzej? Chyba tylko, jakby kazali mu się ubrać w jakieś niezwykle tandetne ubrania i kazali tak wyjść do ludzi! Czuł się naprawdę zniesmaczony. To burzyło mu doskonały dzień u boku ukochanego, choć starał się to od siebie odsunąć.
Zjem wszystko, co zrobisz i nie będzie miało w sobie mięsa, kochany. – Odparł i usiadł również na łóżku.
To, że Sebastian wziął telefon, przypomniało mu, że istnieje jeszcze coś takiego jak świat i świat pewnie chciałby się z nim skontaktować.
Zaraz sięgnął po własny telefon. Najpierw spróbował go trochę ogarnąć, dopiero potem włączył. Na szczęście jego bateria jeszcze się trzymała, więc niemal od razu, jak to zrobił, telefon zaczął bombardować go wibracjami. Pełno smsów, pełno powiadomień, mailów, nie wiadomo czego jeszcze.
Mam swój. Choć pewnie będę musiał jeszcze chwilę poczekać, zanim go użyję. Oby system się nie zawiesił z tego wszystkiego. – Powiedział i położył się również obok niego, kładąc telefon na łóżku. – Jest nowy. – Dodał i wyciągnął ramię, proponując Sebastianowi, żeby się przytulił. – Chodź do mnie, jeszcze zanim wyjdziesz, a ja spróbuję trochę uspokoić wszystkich, że mam się dobrze i nie trzeba się o mnie martwić. Przynajmniej wiem, że jestem ważny. – Uśmiechnął się nieco rozbawiony. – Tobie natomiast proponowałbym zadzwonić do rodziców.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Gru 03, 2017 7:10 pm

Ani myślał upierać się przy zostaniu w aktualnych włosach. Niech no robi co tylko sobie zechce! Byleby blisko niego. I tak wiedział, że jeśli zaryzykuje z ciemnym kolorem to najpóźniej do kilku dni wróci do starego koloru. Pozwoli mu na ów wybryk z czystej miłości do niego. Z osłem lepiej nie wdawać się w dyskusje a Lucien przypominał trochę uroczego osiołka. Uprze się na swoim i koniec. Sebastian uśmiechnął się do samego siebie. Kochał go mimo wszystko. Ponad wszystko.
-Dobra, w takim razie najpierw dojdę do sklepu i wtedy zobaczę co tam jest. -zakomunikował z pomrukiem, już obmyślając co takiego da się zrobić: szybko, smaczne, z niewielu produktów plus bezmięsnych. Pewnie przystanie na czymś pospolitym. Co jak co ale dzisiaj ani myślał za bardzo się produkować. Zostawi zapas siły na wielkie sprzątanie domu, czyli burdelu na kółkach, heh.
Takie życie kilka dni bez telefonu pewnie jest fajne. Sebastian i tak zwlekał z włączeniem go. Dostał o wiele mniej powiadomień ale wystarczająco dużo jak na jego osobę. Rodzice, Martin, nieznany numer. Pewnie ktoś z głównych szefów restauracji. Wcale się nie zdziwi ani nie przestraszy. Jeśli zechcą go wywalić z palcem w nosie znajdzie kolejna robotę.
Telefon wylądował na boku, bezpiecznie, żeby nic mu się nie stało. Skorzystał z okazji i zmniejszając nieco odległość pomiędzy ich ciałami ułożył mu głowę na ramieniu. Nogę zarzucił przez biodro a dłoń przez brzuch, tym samym przytulając się do ukochanego.
-No pewnie, że jesteś ważny. Wątpiłeś? -wymruczał, wciskając nos w zagłębienie jego szyi. Zamknąwszy powieki czuł dwukrotnie silniej wykorzystany niedawno zapach płynu do kąpieli. -Tak, wiem. Powinienem też zadzwonić do Martina i mu się wytłumaczyć. Zadzwonię w drodze do sklepu.
Staruszkowi należy się kilka słów na temat wybryku kucharza. Zapewni go o powrocie do pracy, aczkolwiek na dzień dzisiejszy wzięte wolne jest aktualne. Zamierza kilka dni spędzić w towarzystwie Luciena, z dala od pracy. Inaczej widywaliby się rzadko i nic im po tym, nawet jeśli piosenkarz będzie z nim mieszkał. Co potem? Pożyją, zobaczą.
-Gdzie masz najbliższy koncert i kiedy?

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptySro Gru 06, 2017 11:35 pm

To już jakiś plan. – Odparł z westchnieniem na jego słowa i uśmiechnął się znów. Zostawiał mu wolną rękę. Ufał mu całkowicie i wychodził z założenia, że Sebastian nic niedobrego nawet nie byłby w stanie zrobić, musiałby się bardzo postarać. Był więc spokojny. Nawet, jeśli to będzie pięć produktów na krzyż, rzodkiewka, suchy chleb pszenny i jakiś serek, dla niego jedzenie tego wszystkiego w towarzystwie Sebastiana i tak będzie ucztą bogów.
Objął Eluarda ramieniem, a gdy ten ułożył głowę na ramieniu blondyna, Lucien odwrócił swoją, aby móc pocałować delikatnie jego głowę. Uwielbiał takie małe gesty dawać i dostawać. Dlatego też nie mógł (i nie chciał) powstrzymać cichego pomruku, kiedy czuł, jak ukochany wtula się w niego cały ciałem. Zaczął wodzić palcami po jego ramieniu powoli, delikatnie, od niechcenia, zamykając oczy.
Och, nigdy, kochany. – Odparł, właściwie tylko częściowo zgodnie z prawdą. Choć zazwyczaj nie miał problemów z samooceną czy uznaniem siebie w świecie, czasem miał dni, kiedy wydawał się światu zupełnie nieistotny, kiedy wydawał się być kimś, kto jest ważny tylko pozornie, a jego zniknięcie nie zmieniłoby absolutnie nic. Na szczęście ten nastrój mu mijał, szybko wracał do normy, kiedy był przebojowy i jak nikt przekonany o swojej wartości. – Pozdrów go ode mnie serdecznie, dobrze? – Wymruczał jeszcze. Zapamiętał tego człowieka całkiem ciepło, lubił go.
Choć jego telefon był już cicho, Lucien jeszcze go nie sięgał. Chciał spędzić parę chwil więcej w towarzystwie ukochanego w ciszy, spokoju, tuląc się tak i udając, że wciąż są sami na całej kuli ziemskiej.
Usłyszawszy jego pytanie, westchnął cicho.
No cóż, biorąc pod uwagę, że zawiesiłem swoją karierę i ogłosiłem, że ten występ jest ostatnim… Zapewne co do tego jeszcze się przekonamy. – Odparł, ani na chwilę nie przestając leniwie głaskać go palcami po ramieniu. – To oznacza, że mam dla ciebie na razie mnóstwo czasu, ale nie będę mógł przez jakiś czas pokazywać się na ulicy. – Parsknął cicho. – Porozmawiam z Jonathanem. I tak wezmę na razie urlop. Dopiero wtedy ustalimy co dalej.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptySob Gru 09, 2017 4:23 pm

-W takim razie dzisiaj usiądziemy przed laptopem i znajdziemy dobry hotel.. gdzieś tam. Niespecjalnie daleko ale i nie za blisko. Pojedziemy na kilka dni gdzieś odpocząć. Razem.
Zakomunikował w tak żywy sposób, że sam się sobie zdziwił. Bo dawno nie czuł się tak szczęśliwy, taki wolny ani nie posiadał w sobie tyle prawdziwej, czystej energii. Zazwyczaj działał na zasadzie "bo muszę", nie korzystając z dnia jak powinien. Wraz z odejściem Luciena zabrał z sobą pewną cząstkę, przez co Sebastian odczuwał pustkę w tym konkretnym miejscu. Aż do dziś. Powróciły stare, dobre czasy. Pustka została wypełniona. Z uśmiechem na ustach okręcił się na brzuch i gwałtownie podniósł do klęczek, co spotkało się z małym bólem dolnej partii ale starał się za bardzo tego nie okazać. Wsparł dłonie na udach i odsapnął.
-Koniec tego dobrego. Nie mogę dłużej leżeć, bo im dłużej się lenie tym trudniej będzie mi później wstać. Po śniadaniu jeszcze się polenimy. Tymczasem idę po coś na śniadanie a Ty grzecznie czekaj. I obdzwoń wszystkich. -na szybko pochylił się jeszcze aby dać mu szybkiego buziaka. W stylu na pożegnanie. Później z uśmiechem zwlekł się z łóżka, nałożył ostatki odzieży, pochwycił telefon, portfel i w końcu opuścił domek.
Niespiesznie szedł przed siebie, doskonale wiedząc gdzie iść i ile zajmie mu droga. Wiedział co kupi i co zrobi. Zwykłe, proste śniadanie bez mięsa. Kilkanaście metrów od domku łaskawie wyciągnął telefon i wybrał numer do mamy. Powinna pierwsza wiedzieć co dzieje się z jej synem.
-Halo, mamo? Wybacz za wcześniej, wiem, że się martwiłaś. Wszystko w porządku, dzisiaj wracam do domu.
Na tym rozmowa rzecz jasna się nie zakończyła. Rozmawiali do samego końca, aż Sebastian nie wyszedł z sklepu z pełną reklamówką. Domyśliła się z kim jej syn jest, nie bardzo wiedziała gdzie ale wystarczyło jej wiedzieć kto się nim opiekuje. Podobno w nocy była o niego spokojna. Tak bardzo ufała Lucienowi, że powierzyła mu swego syna bez problemu. A ona wiedziała. Doskonale wiedziała co łączyło ukochanego z syna i jego najlepszego przyjaciela. Wiedziała o wszystkim od początku i nie była temu przeciwna. Ona cieszyła się ich szczęściem. Przed domkiem rozmawiał kilka chwil z Martinem. Dziadyga miał mu za złe pojebany wybryk, aczkolwiek wybaczył. Sebastian wciąż miał swoją pracę. Jeszcze go nie wyjebali.
-Wróciłem. Na śniadanie będą warzywne omlety, kolorowe bułki i herbata, kawa, kakao do wyboru. Co moja gwiazdka sobie zażyczy. -oznajmił ledwo przekraczając próg.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyWto Gru 12, 2017 10:08 pm

Co tylko sobie życzysz. – Odparł od razu równie wesoło, sam nieco zaskoczony jego żywą reakcją. Ale była jak najbardziej pożądana, więc muzyk tylko bardziej się ucieszył. Znów czuł się chciany, znów czuł się niezwykle kochany i to przez osobę, wobec której to odwzajemniał, a więc nie brakowało mu niczego. Aż lśniły mu się oczy, kiedy wyobrażał sobie, gdzie pojadą i co będą robić. Miał mnóstwo pomysłów, najchętniej pojechałby z nim w podróż dookoła świata, ale to byłoby chyba zbyt męczące. Przynajmniej zakładając, że mieliby się dużo kochać, a z takiego założenia właśnie wychodził Tresmontant.
To już? – Jęknął cierpiętniczo, ale nie protestował. Odwzajemnił tylko pocałunek i sam podniósł się trochę na łokciu, obserwując go tak długo, aż Sebastian nie wyszedł z pokoju.
Dopiero wtedy podniósł się do siadu i sięgnął swój telefon.
Na początku przejrzał przynajmniej większość wiadomości, zwracając uwagę głównie na te najważniejsze – Jonathana. Bądź co bądź, to głównie on odpowiadał za to, jak potoczy się jego kariera, więc warto, aby wiedzieli na czym stoją. Poza tym wolał nie mieć z nim na pieńku. Lucien doskonale wiedział, że ostatnimi czasy agent musiał wykazywać się wokół niego naprawdę ogromem cierpliwości. Tym bardziej uważał, że to jemu pierwszemu należą się wyjaśnienia. Muzyka nie zdziwiło więc za bardzo, że gdy wreszcie wykręcił numer mężczyzny, ten odebrał właściwie po pierwszym sygnale.
Wydawał się trochę zły, może nawet zawiedziony. Im dłużej jednak Lucien mu się tłumaczył i im dłużej przekonywał, tym bardziej agent znów ulegał jego nieprawdopodobnemu urokowi osobistemu.
Podobnie jak matka Sebastiana, Jonathan wiedział doskonale co stało się z jego blond gwiazdką. Jednak w jego przypadku nie umniejszało to poczucia, że najchętniej by go za te blond kłaki wziął i coś mu zrobił, a przynajmniej dopóki wreszcie piosenkarz go nie uspokoił. Agent obiecał, że zajmie się sprawą jego kariery, obmyśli jakiś sensowny plan i wszystko wróci do normy.
Pod jednym warunkiem. – Zaznaczył.
Mój Boże, już się boję.
Nie zrobisz więcej nic tak głupiego i spróbujesz czasem jednak pohamować swój temperament. Wiem, że trudno to sobie wyobrazić kogoś twojego formatu, ale nie jesteś pępkiem świata, Lucien.
Blondyn westchnął jeszcze tylko ciężko i obiecał. Wkrótce potem zakończyli rozmowę.
Przed przyjściem Sebastiana zdążył tylko wstać i zdjąć pościel do prania. Nawet, jeśli w zasadzie nie robili w niej nic takiego, pewnie nie byłoby zbyt komfortowe rodziców Sebastiana czy kogokolwiek innego, aby spać w pościeli po Tresmontancie i Eluardzie. No, może poza psychofankami tego pierwszego, ale te chwilowo nie miały do niego dostępu.
Kolorowe bułki? Co to takiego? – Spytał, ściągając brwi. Odłożył złożoną pościel na bok i poszedł tam, skąd dochodził go głos ukochanego.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Gru 17, 2017 5:20 pm

Tam gdzie usłyszał głupkowate pytanie tam też stanął. Czyli w wejściu do kuchni. Zastanawiał się czy wyraził się w innym języku albo czy wyrwało mu się coś czego używał w kuchni, pośród innych rozumiejących o cóż może chodzić. Ale nie. Powiedział prosto, jasno i czysto. Kolorowe bułki lub kanapki. Zmarszczył brwi obrzucając go dziwnym, nieco ciężkim spojrzeniem.
-Kochanie, skąd się urwałeś? -zapytał przeciągle, patrząc na niego trochę jak na takiego dziwaka. Doszedł do blatu, kładąc na nim reklamówkę, cały czas bacznie obserwując ukochanego. -Kolorowe bułki czy kanapki to nic innego jak takie z warzywami, szynką, serem, serkami, cokolwiek nada się do jedzenia. Czyli zwykłe, proste jedzenie. Ja widzę, że muszę wziąć Cię w obroty i dokarmiać prostolinijnymi daniami, bo mózg Ci się zlasował przez te wykwintne dania.
Pokręciwszy głową zaśmiał się melodyjnie, no bo jak inaczej zareagować? Ubolewać nad nim? Gdzieżby! Rozpakował starannie zakupy i zabrał się do roboty, ówcześnie nastawiając wodę na kawę dla siebie. Ewentualnie dolał więcej wody jakby Lucien poprosił o ciepły napój. Żeby omlet był ciepły rozpoczął przygotowania od bułek, dla siebie robiąc z szynką a dla gwiazdora bez. Udało mu się kupić małe co nieco, więc wybierał AŻ: w szynce, serku żółtym, jednym serku topionym, pomidorze, ogórku, rzodkiewce orz papryce. SZAŁ.
-Widzę, że część zabierzemy ze sobą do domu. Wydawało mi się wszystkiego mało, więc tak dobierałem i dobierałem, że nabrałem za dużo. -wymamrotał w większej mierze do samego siebie, drapiąc się dla lepszego efektu po czole. Gdzieś w połowie z bułek przeszedł na powolne robienie omletów, nie kończąc walki z pieczywem.
Jeszcze tak niedawno gotował wyłącznie dla siebie. Nie licząc sporej gromady ludzi w restauracji, bo chodziło mu wyłącznie o coś typowo domowego. Zazwyczaj stawiał na bardzo proste rozwiązania jako, ze albo nie chciało mu się za wiele sobie robić albo jeść. Dzisiaj również nie poszalał kreatywnością. Nic, ważne by zjeść. Czuł się wspaniale, z nowymi siłami do życia. Kilka lat w samotności miały na niego niezbyt dobry wpływ i dziś doszło to do niego.
-Wiesz co? Wiem, że nie od dziś jesteś znany ale patrząc na to z boku jeszcze jest mi trudno się do tego przyzwyczaić. -zaczął z pomrukiem, przekładając z ręki do ręki opakowanie z serkiem. -Mój zwykły, niezwykły ukochany skradł miliony serc na świecie. To takie... No dziwne. Nie złe ale dziwne, no.
Uśmiechnąwszy się do niego zaraz wsunął do własnych ust kawałek papryki. Jednego dnia spaceruje się z ukochanym i nikt nie zwraca tak wielkie uwagi na nich a kolejnego ludzie rozrywają mu go. To takie dziwne i koniec kropka.
-Lucien... A czy Ty jesteś pewny, że chcesz aby inni o nas wiedzieli? Chodzi mi no.. O twoja karierę.. -dukał, bo ta myśl przyszła tak nagle, że sam zdziwił się czemu wcześniej o tym nie pomyślał. Bo co innego pokazać się z kobietą niebędącą gwiazdą ale co innego z facetem.. I no..

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptySro Gru 27, 2017 5:47 pm

Oj, przecież wiem. – Odparł i roześmiał się szczerze rozbawiony, podchodząc bliżej ukochanego. – Ale, mój Boże, jak ja dawno nie słyszałem tego określenia. Chyba tylko jak mówiłeś tak Ty, to było tak dawno. – Westchnął cicho i, żeby nie było mu przypadkiem zbyt łatwo przy tym rozpakowywaniu, objął go od tyłu, delikatnie muskając ustami jego kark. W mówieniu o przeszłości było coraz mniej melancholii, a coraz więcej czułości, bo tylko z tym kojarzyły mu się czasy liceum. I chyba tylko wtedy faktycznie jadł normalne jedzenie. Ciężko mówić o tym, żeby uderzyła mu do głowy woda sodowa, jednak trudno zaprzeczyć temu, że korzystał z pieniędzy, które posiadał, jak tylko mógł. Spaczenie odnośnie własnego wyglądu było zaledwie elementem. Kolejnym było otaczanie się luksusami, trwonieniem pieniędzy na różne bibeloty, na luksusy i inne tego typu rzeczy. Ale nie żałował. Podobnie, jak nie przeszkadzała mu ta normalność u boku ukochanego, do której właśnie wracał. Przyziemność, normalne jedzenie… No, może ubierania się dwa razy w to samo nie potrafił sobie jeszcze do końca darować, ale nie można mieć wszystkiego.
A gdzie tam, zaraz wszystko pochłonę. Poza szynką. – Powiedział, odsuwając się od niego, aby nie krępować za bardzo jego ruchów. Zamiast tego oparł się gdzieś z boku o blat i rozejrzał się w czym mógłby mu pomóc. Zabrał się więc za krojenie warzyw, nucąc sobie coś pod nosem od niechcenia. Tak, jak robił to teraz, kiedyś i pewnie będzie robił już zawsze. Zanim muzyka stała się jego sposobem zarobku nawet nie zdawał sobie sprawy, jak często zdarzało mu się cokolwiek sobie śpiewać, a robił to praktycznie co chwilę. Sprzątając, gotując, myjąc się, wykonując jakiekolwiek inne drobne czynności.
Dziwne jest wpisywać swoje nazwisko w wyszukiwarce i widzieć tyle wyników oraz różnych zdjęć, o których nawet niekiedy nie miałeś pojęcia. Albo dostawanie linków do blogów, na których fanki opisują swoje fantazje z tobą w roli głównej. – Odparł nieco rozbawiony i również zabrał trochę papryki. – Oni nie wiedzą o mnie takich żenujących rzeczy jak ty, więc mogą mnie ubóstwiać.
Oparł się zaraz z powrotem o blat i odgarnął do tyłu blond loki.
Na jego kolejne pytanie stał się jakby trochę bardziej czujny, może nawet zmartwiony. Przekrzywił delikatnie głowę i ściągnął brwi, przyglądając mu się uważnie przenikliwym wzrokiem błękitnych oczu. To nie tak, że mu nie ufał bądź nie wierzył w ich związek, ale znał Sebastiana i wiedział, że pod tym kątem różnili się znacznie. Tylko jeden z nich był stworzony do sławy. W jego głosie nie było żadnej złości, jedynie pewne zatroskanie.
Pytasz z mojego czy twojego powodu? – Spytał. – To tylko moja sprawa czy wolę mężczyzn, czy kobiety. Jeśli ktoś ma z tym problem, to problem ten jest tylko jego. Nie chcę cię ukrywać, nie jesteś moim powodem do wstydu. Co innego, jeśli ty tego nie chcesz.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyCzw Gru 28, 2017 6:49 pm

Widział, że powoli musi zacząć przywracać mu prostotę. Śmiał się oczywiście, bo nie miał serca aby zabierać mu to na co zapracował ale zamierzał pokazać mu trochę starych czasów. Jakby nie patrzeć Sebastian nie jest gwiazdą, a więc ma swoje przyzwyczajenia. Zwykłe. Powoli też powinien oswajać się z innymi myślami. Bo skoro zgodził się oznajmić o nich światu.. Wchodził na nową drogę życia. Poniekąd mu znaną, ponieważ u boku dawnego/teraźniejszego mężczyzny życia oraz całkiem nieznaną, związaną z światem gwiazd, tam gdzie rozpoznają Cię na ulicy, szepczą, pokazują palcami. A on będzie ciepłym kąskiem, jako zwykły obywatel oraz chłopak gwiazdy o płci męskiej. W dodatku o takiej sławie.. Wytrzyma, da sobie radę. Wizja piszczących kobiet jest niczym strasznym w porównaniu z utratą Luciena. Raz mu starczy.
Uśmiechnął się ciepło, bowiem takie przeszkadzanie wcale nie było przeszkadzaniem. Zbyt łaknął jego bliskości. Poza tym jakoś specjalnie nie krępował mu ruchów. A i szybko się odsunął. Za szybko jak na oko szefa kuchni. Dopóki nie nacieszy się jego podstawową bliskością to nie będzie miewał mu za złe coś takiego.
-Czyli mówisz, że mam władze absolutną? Podoba mi się. -zaszczebiotał, zmieniając szczebiot w śmiech. Wiedział o wiele więcej. Wiedział tyle o nim aby w jeden dzień a właściwie chwilę go upokorzyć, czego nigdy w życiu nie zrobi. Po prostu spodobała mu się ta wizja dużej wiedzy.. I po szantażuje go kiedyś. Oj, tak.
Bycie świetnym w swoim fachu ma masę zalet. Jedną z nich jest szybkie zrobienie swojej roboty. Samo krojenie w jego wypadku szło gładko, raz, dwa i po sprawie. A czasem zwykłe krojenie zajmowało najwięcej czasu, odliczając samo np. pieczenie czegoś.
-Kocham Cię i nie chcę kolejny raz stracić. -wystrzelił niemal jak z procy, tak jakby w obronie przed.. przed.. czymś. Lucien miał trochę racji. W zadanym pytaniu chodziło o obojga. Sebastian zawierał w nim jeszcze małe niepewności. Bał się takiej diametralnej zmiany swojego życia. Z drugiej strony wolał aby świat wiedział o nich. O ich wzajemnej miłości; o tym, że Lucien ma swoja drugą połówkę i nikogo nie poszukuje. Eluard bał się odbicia mu go. Bo przecież w świecie gwiazd łatwo o takie sprawy.
Ufał mu mimo wszystko ale nikt nie ukoi tego ziarenka strachu oraz niepewności.
-Chcę tego. -wymamrotał spokojniej, ciszej. -Musisz być dla mnie wyrozumiały. Wkraczam w nowy świat, bardzo mi nieznany.. I boje się. Ale chcę pokazywać się u Twojego boku jako Twój chłopak.
Doda bardziej pewnie, śmielej, posyłając mu mocne spojrzenie. Ważna była relacja a nie cały świat. Przeżyje, postara się przyzwyczaić. Uśmiechnął się nerwowo, więc dla spokoju duszy skupił się na końcówce śniadania. Jednak omlet czy kanapki są prostymi daniami. Hop i po krzyku.
-Nie skupiajmy się na tym od rana. Czeka nas dzisiaj trochę roboty. Na pewno mnie, bo muszę posprzątać w mieszkaniu zanim Cię przyjmę. No i Ciebie! Dobrze by było gdybyś spotkał się z tym swoim menadżerem i pogadał twarzą w twarzą.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Sty 14, 2018 5:44 pm

Lucien roześmiał się znów z tą swoją lekkością, wyobrażając sobie Sebastiana w tej jakże nietypowej odsłonie władcy. Jego kochany Sebastian jako ktoś taki? Na swój sposób kuszące. Być może powinien jakoś kiedyś wykorzystać tę wizję szerzej. Uśmiechnął się pod nosem zupełnie mimowolnie, przyglądając ukochanemu.
Och, Ty zawsze miałeś nade mną ogromną władzę. – Powiedział, a śmiech zamienił na pomruk, kiedy przysunął się do niego tak, aby ustami sięgnąć jego ucha. Na chwilę zaprzestał śmiechów i porzucił ten rozweselony ton, aby znów nieco go kusić. Wcześniej raczej nie miał aż takiej śmiałości – teraz, kiedy znów odżyło w nich pragnienie z kolei tracił zahamowania. Ale nie było to wcale złe, wręcz przeciwnie.
W pierwszej chwili czuł się jeszcze trochę zasmucony, nawet jeśli Sebastian spróbował jak najszybciej naprawić swoje słowa. Przyglądał mu się zaniepokojony, jak gdyby słowa te nie wystarczyły i próbował znaleźć pewność, że da sobie radę z tą zmianą, także w jego twarzy. Lucien nie wątpił, że będzie dla niego to trudne, ale… krycie się też będzie trudne, jeśli nie niemożliwe. Tresmontant był osobą publiczną i nie dotyczyło to sławy lokalnej, krajowej, ale ogólnoświatowej. Prędzej czy później media zaczęłyby wysnuwać hipotezę, że ten mężczyzna, z którym pojawia się tak często nie jest tylko przyjacielem choćby po to, aby na podstawie kontrowersji zbić majątek. A siedzenie z Sebastianem tylko w domu to nie było coś, czego Lucien do końca chciał, bo wtedy chyba widywaliby się naprawdę rzadko, biorąc pod uwagę wszelkie jego trasy koncertowe czy inne wyjścia.
W końcu jednak cicho odetchnął i odsunął się od blatu, aby zaraz podejść bliżej Eluarda i otoczyć go ramionami, zamknąć w uścisku ramion, które miały dać mu bezpieczeństwo i pewność, że wszystko się ułoży. Choć trochę.
Rozumiem cię, Sebastian, i będę dla Ciebie cierpliwy, ale ja również się boję. Bardziej tego, że możesz zwątpić niż tego, co będą o nas mówić. Bo będą zapewne tylko przez chwilę. W końcu wszyscy się przyzwyczają i wszędzie już będę mógł być z tobą, a dla wszystkich wokół to będzie po prostu oczywiste. – Powiedział spokojnie, łagodnie i pocałował delikatnie jego czoło.
Na jego słowa, nie mógł powstrzymać westchnięcia. Już trochę czuł się, jakby z Jonathanem rozmawiał. Albo z matką kiedyś. On nie wiedział, czemu zawsze wszyscy mu mówili, co ma robić. No naprawdę.
Niech będzie, zadzwonię do niego. – W jego głosie zabrzmiała pewna niechęć. Z tego prostego powodu, że nie chciał opuszczać Sebastiana, a konfrontacja z agentem była jak bolesny powrót do rzeczywistości z istnej krainy marzeń. – Ale teraz jeszcze mamy chwilę czasu, prawda? Najpierw śniadanie. Nie możemy tak wychodzić załatwiać takie poważne sprawy na głodnego, kochany! – Zarządził.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Sty 14, 2018 9:00 pm

Nie próbował wątpić w swoją władzę. Właściwie poniekąd ją odczuwał, na przykład w tym momencie Wystarczyła chwila aby Lucien znalazł się przy nim, ciepłem swego ciała dzieląc się z nim. Czuł, że wystarczyło niewiele aby ukochany poddał się temu co zapragnie. Taka władza była niczym zastrzyk adrenaliny. Warto jednak pamiętać, że szybko daje się uzależnić od adrenaliny. Czasem lepiej uważać i nie mieć tak wielkie władzy w swych dłoniach. Nie żeby Sebastian miał na myśli nadwyrężanie swojej pozycji.. Chociaż..
Uśmiechnął się pod nosem, czubkiem palca traktując jego brzuch. Znak żeby znalazł się o kilka kroków w tyle. Jeśli przez niego nie wyjdzie mu śniadanie to zmusi go do zjedzenia całości sam. Jako szef kuchni cenił sobie dobrze przyrządzone nawet zwykłe kanapki. Wszystko z jego ręki musiało smakować wyśmienicie.
Oczami wyobraźni widział pierwsze ich wspólne zdjęcia w internecie. Gorące nagłówki, być może zarzuty w jego stronę, że jako ktoś szary pewnie leci tylko na kasę Luciena. Widział fanów zauroczonych ich związkiem oraz tych, którzy życzyli mu śmierci. No cóż, psychofani sa rozsiani na całym świecie. Widział i czuł się nieswojo. Chodziło bardziej o sam fakt bycia rozpoznanym na ulicy. Wiedział, że jeśli pokaże się z znaną gwiazdą na ulicy to później niewiele osób przejdzie obok niego obojętnie. Da radę. Dla niego.
-Nie zwątpię w nic. Bądźmy dobrej myśli i dajmy się ponieść życiu. -odparł cicho. Na krótki moment przytulił się do niego. Bardzo króciutki, bo póki nie skończył śniadania ono było dla niego priorytetem.
Kilka chwil później na stole stało pachnące danie i kanapki. Nieźle jak na kilka składników. Mógł stworzyć masę innych rzeczy ale liczył się też czas. Zarechotał, widząc jaką krzywdę wyrządził mu rozkazem spotkania z Jonathanem. W akcie przeprosin pocałował go w policzek i zaprosił do stołu.
-Tak, kochanie. Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia. A więc zajada się. Smacznego.
Jedząc wspólne śniadanie poczuł się niesamowicie. Właśnie konsumował posiłek z miłością swojego życia, w pięknej chatce, po wspólnie spędzonej nocy. Czego pragnąć więcej? Z miłością patrzył na swoją gwiazdkę.
Zaraz po śniadaniu nakazał mu się umówić z Jonathanem. Niemal go zmusił do zatelefonowania, samemu w tym czasie zamawiając taksówkę. Dwadzieścia minut później podawał taksówkarzowi adres do siebie. Pod domem pożegnał się z ukochanym wielkim uśmiechem, informując go żeby przyjechał do niego z bagażami za kilka godzin. Podziękował kierowcy, rzucając kilka banknotów po czym wyskoczył z auta i biegiem ruszył do mieszkania. Czekało go nie lada wyzwanie doprowadzenia mieszkania do stanu czystego.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyPon Sty 15, 2018 1:10 am

Na chwilę Lucien się zamyślił, samemu również wyobrażając sobie ich życie po tym wielkim przełomie, który, w zasadzie, miał miejsce dopiero kilka godzin temu. Wyobrażał sobie pytania o tajemniczego mężczyznę podczas wywiadów i artykuły w internecie. Ale jeśli mówiliby całą prawdę i potrafili to poprzeć na przykład zdjęciami… Myśląc w sposób już marketingowy, to ich historia była czymś naprawdę chwytliwym i czymś, co rozmiękczałoby serca tych, którzy śledziliby ich losy. Zakochani, którzy rozstali się, aby potem znów zejść po burzliwych zdarzeniach z udziałem osób trzecich… Historia jak na film. Do głowy by mu nie przyszło, że można rozpatrywać to w zupełnie innym kontekście – Sebastiana jako pasożyta na jego sukcesie. Może dlatego, że pamiętał ich randki i wyjazdy, kiedy o sukcesie nie było nawet mowy. Przecież był tylko chłopcem ze wsi.
Musimy. W przeciwnym razie kończę karierę, żeby z tobą być. – Zapowiedział od razu i choć mówił całkowicie poważnie, i tak zabrzmiało to dość beztrosko. Odsunął się wówczas i oparł się znów nieopodal, dając mu miejsce do pracy.
Siadając do stołu, odepchnął od siebie wizję Jonathana na tyle daleko, aby móc cieszyć się czasem spędzonym z ukochanym. I podobnie jak on, był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, mogąc mu powiedzieć:
– Tobie również.
Po śniadaniu, pod przymusem Sebastiana, od razu zatelefonował do swojego agenta, umawiając się z nim na konkretną godzinę w jednym z miejskich hoteli. Miał tam być również cały bagaż Luciena, a zatem i szansa przebrania się. Zamówił taksówkę krótko po rozłączeniu się. Nie musiał na nią zbyt długo czekać. Podobnie jak na komentarze odnośnie jego tożsamości. Wysiadając, podpisał jeszcze kartkę dla córki mężczyzny i wysiadł. Czuł się dziwnie zmęczony swoją sławą. Zasmakowawszy świętego spokoju, odpoczynku i pospolitości u boku ukochanego, nie chciał już wracać do tego, co bynajmniej nie było z nim związane.
Miejmy to już za sobą. – Powiedział do Jonathana, jak tylko go zobaczył. Agent uśmiechnął się tylko nieco pobłażliwie. Mieli jednak wiele do porozmawiania. Kiedy skończyli, było już dość późno, aby Lucien mógł udać się do mieszkania Eluarda, mając już cały gotowy plan co teraz stanie się z jego karierą. Na razie miał odpoczywać i bardzo mu to odpowiadało.
Był niemal wieczór, kiedy znów zapukał do drzwi ciemnowłosego.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyCzw Sty 18, 2018 6:56 pm

Ciężko powiedzieć co Sebastian poczuł na widok chaosu w mieszkaniu. Niby sam się do tego przyczynił ale sądził, że zrobił mniejszą rozróbę. Kilka minut stał w szoku analizując wyrządzone szkody.
-Trzeba będzie sobie odmówić na najbliższy czas wolnego w pracy.. -wymamrotał sam do siebie co nie jest wielką prawdą. Szkody nie szacowały się na drobne ale nie musiał już szukać na gwałt drugiej pracy. A gdzieżby! Straci kilka groszy więcej. Nie zbiednieje. Mieszkał sam, mało szło na ogólne opłaty, średnio na jedzenie czy ubiór. Poza tym praca fundowała mu naprawdę dorodny zarobek. Z drugiej strony prosto by mu było znaleźć dodatkową pracę na różnych imprezach. Łatwe pieniądze.
Wbrew pozorom kilka godzin to nie tak wiele. Po pierwsze musiał dojrzeć co potrzebował najbardziej a musiał przecież kupić. Po drugie czekało go wyrzucanie resztek rzeczy, odkurzanie ewentualne przecieranie, wynoszenie zapakowanych worków do kubłów, układanie wszystkiego na swoje miejsce doszukiwanie się gdzie i co jeszcze trzeba naprawić. Przecież był zmuszony i jedną z półek dokręcać!
Na "szybkich zakupach" spotkał Martina. Kilka minut zamieniły się w niemal wieczność. Sebastian czując się winny swym wybrykom wytłumaczył się i zostało mu wszystko wybaczone. Ten kazał mu odpocząć ale jak najszybciej wrócić do roboty. No tak, ktoś musi prezentować dobrze restauracje!
Kupił kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Czyli takie niezbędne i te, które zakleją pustek luki. W przypływie złości rozwalił bardzo wiele rzeczy. Czas za bardzo mu nie pozwalał na większe zakupy, dlatego resztę postanowił dokupić na dniach.
Procedurę sprzątania skończył niecałe pół godziny przed przyjściem Luciena. Właśnie zalewał herbatę, kiedy ktoś oznajmił swoje przyjście. Odłożył telefon na bok (wcześniej rozmawiał z mamą) i podreptał do drzwi. Uśmiechnął się wesoło na widok ukochanego.
-Cześć, kochanie. -wymamrotał, odsuwając się na bok, by ten mógł wejść. Zwykłe sprzątanie dało mu w kość ale odnajdywał siłę na uśmiech.
Zamiast bombardować go pytaniami zaprowadził do sypialni, gdzie mógł zostawić co jego. Później zaciągnął do kuchni. Póki co przypomniał sobie o zaparzonej herbacie.
-Jesteś głodny? Może herbaty? -wciąż nie pytał o najważniejsze. Liczył, że Lucien sam odezwie się jeśli uzna, że chce właśnie teraz wyjawić mu cały plan. A wiedział, że jakiś jest. Przecież nie musieli już dzisiaj omawiać co i jak. Nikt nie naciskał.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Sty 21, 2018 3:07 pm

Widząc ten szeroki uśmiech na widok Luciena, ponownie czuł, jakby w jego sercu rozlewało się przyjemne ciepło. To porównywanie przed i po było zupełnie mimowolnie, może minęło jeszcze zbyt mało czasu. Jeszcze niedawno Sebastian nie był taki zachwycony, kiedy blondyn stawał pod tymi drzwiami. Pewnie musiał minąć jeszcze tydzień, aż tamte wydarzenia naprawdę przejdą do przeszłości.
Niemniej, piosenkarz uśmiechnął się również szeroko, ponownie obdarzając go uśmiechem, którego nie powstydziliby się modele wykorzystywani w reklamach past to zębów.
Witaj ponownie, Sebastian. – Odparł, wchodząc do środka. Tym razem wniósł też swoje rzeczy, stawiając je gdzieś w korytarzu, jednak nie tak, aby zawadzały w przejściu. Zdjął wtedy buty i okrycie, jako że na dworze było wciąż dość chłodno, a miał na uwadze fakt, że ukochany jeszcze przed chwilą zapewne sprzątał. Nie był tak wredny, aby nadrabiać zanieczyszczenia.
Dopiero potem znów wziął torbę i przeniósł do sypialni, układając ją pod ścianą. Znów czuł w całym swoich ciele pewne łaskotanie ekscytacji. Niemal drżał z emocji, uświadamiając sobie, że znów będzie mieszkał z Sebastianem. Nie mógł się tego doczekać tak bardzo. Podobnie zresztą, jak jego towarzystwa, więc poszedł za nim od razu do kuchni.
Wezmę sobie coś z lodówki, nie kłopocz się, wyglądasz na zmęczonego. A herbaty zawsze chętnie. – Odparł, faktycznie kierując się najpierw po jedzenie. Chwilowo również nie poruszał tego, co omówił z Jonathanem, dając im jeszcze chwilę aż usiądą i porozmawiają w spokoju.
W końcu wyciągnął sobie jakiś jogurt i po zapytaniu gdzie są sztućce, wyciągnął sobie również łyżeczkę. Usiadł przy stole wygodnie.
A co do mojego agenta, kochany… Jonathan powiedział, że porozmawia z prasą. – Powiedział w końcu, kiedy i Sebastian w końcu usiadł. – Na razie mam odpocząć, jeśli będzie mnie potrzebował, to się odezwie. – Włożył łyżeczkę do ust, na chwilę przerywając. – Będzie mówił, że to sprawy osobiste i że przerwa chwilę potrwa, ale że wrócę. Być może w jednym czy dwóch miejscach będę musiał ogłosić, że pracuję nad nową płytą i to nie koniec. Ale na razie mam sobie wszystko poukładać. – Dodał, unosząc wzrok na ukochanego. – Proponował, żebyśmy na jakiś czas wyjechali na wakacje, bo zniknięcie stąd, gdzie mnie tak rozpoznają mogłoby być korzystne dla opanowania wszystkiego. Powiedziałem mu jednak, że muszę o tym porozmawiać z tobą.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Sty 21, 2018 8:07 pm

W najśmielszych snach nie próbował marzyć o mieszkaniu pod jednym dachem z Lucienem. Po pewnym czasie próbował zamazać jakiekolwiek wspomnienia, czy myśli z nim związane. Uważał, że w ten sposób będzie lepiej mu się funkcjonowało. Ciągłe rozpamiętywanie głosu, oczu, uśmiechu, wyglądu, dotyku, wspólnie spędzonych chwil - utrudniało kroczenie przez życie. Dzisiaj na nowo ukochany władał jego umysłem. Dzisiaj ziściło się ciche marzenie zakochanego nastolatka. Fakt faktem póki co na jakiś tam czas ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? Udostępniał mu część swojej sypialni, część garderoby, część mieszkania. Sebastian mimo mieszkania samemu dosyć długo nie czuł się przytłoczony nowym współlokatorem. Prawdą było, że dziś poczuł się poniekąd spełniony.
-Żaden problem, przecież mogę Ci coś zrobić. -odparł. No nic. Zostało mu przyglądać się jak Lucien doszukuje się czegoś w lodówce. Osobiście dorobił szybko drugą herbatę dla gościa. Wtedy usłyszał plan A i oby jedyny plan.
Milczał, kiwając w transie głową. Najlepszy wybór. Świat uspokoi się, ucichnie i przygotuje na wielki powrót gwiazdy. Przywita go z zdwojoną siłą i wszyscy będą zadowoleni. Póki co kazano im odpocząć a najlepiej usunąć się w najciemniejszy, najgłębszy kąt. A skoro Sebastian i tak wziął sobie wolne...
-W sumie możemy gdzieś ruszyć na wakacje. -wymamrotał tak nagle, że zanim zrozumiał co powiedział minęło chwila. Żeby Lucien uwierzył mu na słowo posłał ku niemu ciepły uśmiech. -Rozmawiałem dzisiaj z Martinem i wziąłem sobie wolne. Czyli jestem wolny. Poza tym dawno nigdzie nie byłem. Zazwyczaj moje urlopy trwały bardzo krótko i w okolicach domu. -dodał z czystym rozbawieniem.
Marzyły mu się wyjazdy gdzieś dalej. Niby nikt mu nie zabraniał, budżet na takie wyskoki był a jednak kucharz nie zapuszczał się daleko. Nie czuł potrzeby wtapiania się w tłum ludzi szczęśliwych. Głównym powodem jego odrzutu do samotnych wakacji był Lucien. Wciąż; mimo upływu lat nie pogodził się ze stratą. Dziś nadeszła zmiana.
-Planować zaczniemy jutro, co Ty na to? -zastukawszy palcami w blat stołu wstał i po chamsku wcisnął mu się na kolana, tymczasowo zabierając mu dostęp do jogurtu. Zarzucił dłonie na jego szyję a i uśmiechnął się nad wyraz uroczo.
-Ty i ja na wakacjach. Będziemy się lenić, lenić i lenić, gdzieś pomiędzy kochaniem. -wymruczał nisko. Panie i Panowie, trzymajcie się siedzeń. Od kiedy z Sebastiana taki prowokator? Nawąchał się kleju?
Skradł mu słodkiego ale szybkiego buziaka, w końcu rozluźniając uścisk i dając mu dostęp do resztek jogurtu.

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
venezianeDon't Fuck With Me Seme
veneziane

Data przyłączenia : 04/07/2017
Liczba postów : 534
Cytat : you see i would've killed romeo, and saved juliette

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyPią Sty 26, 2018 3:33 pm

Wokalista puścił jego propozycję mimo uszu. Zresztą opcja sięgnięcia sobie czegoś była zdecydowanie szybsza i wygodniejsza. Miał wracać do prostoty, prawda? To wracał.
Mimo wszystko widać było, że jest głodny. Szybko pochłaniał jogurt, bynajmniej nie przejmując się tym, że zazwyczaj starał się być czarujący i elegancki. Zresztą, nawet teraz był. Pewnego rodzaju nonszalancja ukrywała się nawet w tym, jak odgarniał do tyłu jasne loki.
Był zadowolony, że Sebastian przyjmuje jakoś to, co słyszy bez zastrzeżeń, choć pewnie nawet nie byłoby właściwych. Przecież to była opcja, która mu bardzo odpowiadała. Święty spokój, bez narzucania się ludzi, którzy komentowaliby fakt, że Lucien nie dość, że wybrał sobie osobę, która nie była jakoś najbardziej znana, do tego była tej samej płci. Na prawdziwy wybuch mieli więc jeszcze parę miesięcy, spędzonych razem w jakimś zacisznym miejscu… Szczególnie, że i wtedy mogą porobić im zdjęcia, udostępnić, wieść się rozniesie, ale nie zostanie potwierdzona aż w końcu, za jakiś czas, okaże się, że to prawda i nikt nie będzie zdziwiony. Naprawdę, geniusz logistyczny.
Nie spodziewał się jednak kolejnych słów Sebastiana. Uniósł wzrok na ukochanego zaskoczony, doszukując się w jego twarzy jakiegokolwiek potwierdzenia dla słów. Widząc ten uśmiech, odwzajemnił go.
Naprawdę? – Spytał. – Mój Boże, to cudownie. – Powiedział, a nawet uśmiechnął się szerzej. Pomimo, że wyjazdy były dla niego w zasadzie normą, i tak cenił każdy z nich. Wyjazd z Eluardem? Spełnienie marzeń.
Z największą przyjemnością. – Odparł, odstawiając  pudełko z resztkami jogurtu na stół, aby móc objąć bruneta w pasie. Jego słowa sprawiły, że dłonie muzyka zsunęły się zapewne nieco niżej niż powinny, a mężczyzna mruknął cicho, zamykając oczy. Może nie było to dla niego takie typowe, ale jakże… kuszące. Momentalnie odechciało mu się jeść.
A teraz? Co będziemy robić? – Spytał równie mrukliwie. Jedzenie już całkowicie straciło znaczenie. Przesunął dłońmi po jego udach powoli.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Sty 28, 2018 5:39 pm

Gdzie ten Sebastian, który jeszcze niedawno wyprawę z Lucienem na wakacje wziąłby za wielką kpinę? Ach, no tak. Odpuścił. Dał dojść do słowa zranionemu sercu. Narząd choć swoje wycierpiał wciąż kochał piosenkarza. Pamiętał co czuł w radosnych chwilach, ile dawał mu szczęścia. Za tym tęsknił i na nowo dano mu możliwość czerpać pełną piersią. Przeczesał palcami miękkie włosy ukochanego, gdzieś przy końcu lekko za nie szarpiąc. Nie specjalnie, raczej wyszło samo.. No prawie. Uśmiechnął się niewinnie, przekrzywiając delikatnie głowę. Widzieć radość wymalowaną na twarzy miłości życia - bezcenne.
-Teraz? -zapytał mrukliwie i bardzo niewinnie. Pokręcił się na jego kolanach po to aby dosunąć do końca, wręcz docisnąć się do niego. Jednocześnie przerzucił dłonie przez oparcie krzesła a wargami wyznaczył sobie dróżkę od szyi ukochanego po płatek ucha. -Teraz Ty wyrzucisz po sobie kubeczek po jogurcie a ja zrobię coś dobrego do jedzenia. -odparł, krusząc przy tym całe napięcie wywołane wcześniej. Zaśmiał się krótko. Dał bu buziaka w policzek i zgramolił się z kolan.
Co jak co ale na ten moment tyłek kazał mu się bronić. Najlepiej jakby nie ulegał urokowi Luciena. Posłał mu jeszcze oczko nim nie dotarł do lodówki. Znał siebie, jednak tym razem nie wiedział jak postąpi w chwilach zagrożenia urokiem kochanka. Podda mu się? Utrzyma przy swym zdaniu?
Mimo, że sam zapowiedział planowanie wspólnego wyjazdu na jutro, to nie utrzymał się w swym postanowieniu. Dosłownie, chwilę później stojąc przy otwartej lodówce rzucał ukradkowe spojrzenia mężczyźnie.
-Wybieramy się w jakieś ciepłe miejsce, tak? -wymamrotał z zadumą. Szczerze powiedziawszy marzyło mu się legnąć gdzieś na plaży z drinkiem w ręku. Tak na plaży i z drinkiem. Obawiał się natomiast ich wspólnej prywatności. Uda im się odpocząć bez większego ukrywania się przed ludźmi?
-Z drugiej strony Ciebie będziemy chronić przed słońcem, żeby Cię nie spaliło gwiazdeczko. -mruknął żartobliwie, układając usta w złośliwy uśmieszek.
No co? Wcześniej nie było mowy o takiego typu zachowania ale skoro się dogadali? Jest wręcz zmuszony nadrobić kilka lat rozłąki w każdy możliwy sposób!

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
ZerlovBadass Uke
Zerlov

Data przyłączenia : 02/07/2017
Liczba postów : 235
Cytat : Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj.

Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 EmptyNie Sty 28, 2018 5:40 pm

Gdzie ten Sebastian, który jeszcze niedawno wyprawę z Lucienem na wakacje wziąłby za wielką kpinę? Ach, no tak. Odpuścił. Dał dojść do słowa zranionemu sercu. Narząd choć swoje wycierpiał wciąż kochał piosenkarza. Pamiętał co czuł w radosnych chwilach, ile dawał mu szczęścia. Za tym tęsknił i na nowo dano mu możliwość czerpać pełną piersią. Przeczesał palcami miękkie włosy ukochanego, gdzieś przy końcu lekko za nie szarpiąc. Nie specjalnie, raczej wyszło samo.. No prawie. Uśmiechnął się niewinnie, przekrzywiając delikatnie głowę. Widzieć radość wymalowaną na twarzy miłości życia - bezcenne.
-Teraz? -zapytał mrukliwie i bardzo niewinnie. Pokręcił się na jego kolanach po to aby dosunąć do końca, wręcz docisnąć się do niego. Jednocześnie przerzucił dłonie przez oparcie krzesła a wargami wyznaczył sobie dróżkę od szyi ukochanego po płatek ucha. -Teraz Ty wyrzucisz po sobie kubeczek po jogurcie a ja zrobię coś dobrego do jedzenia. -odparł, krusząc przy tym całe napięcie wywołane wcześniej. Zaśmiał się krótko. Dał bu buziaka w policzek i zgramolił się z kolan.
Co jak co ale na ten moment tyłek kazał mu się bronić. Najlepiej jakby nie ulegał urokowi Luciena. Posłał mu jeszcze oczko nim nie dotarł do lodówki. Znał siebie, jednak tym razem nie wiedział jak postąpi w chwilach zagrożenia urokiem kochanka. Podda mu się? Utrzyma przy swym zdaniu?
Mimo, że sam zapowiedział planowanie wspólnego wyjazdu na jutro, to nie utrzymał się w swym postanowieniu. Dosłownie, chwilę później stojąc przy otwartej lodówce rzucał ukradkowe spojrzenia mężczyźnie.
-Wybieramy się w jakieś ciepłe miejsce, tak? -wymamrotał z zadumą. Szczerze powiedziawszy marzyło mu się legnąć gdzieś na plaży z drinkiem w ręku. Tak na plaży i z drinkiem. Obawiał się natomiast ich wspólnej prywatności. Uda im się odpocząć bez większego ukrywania się przed ludźmi?
-Z drugiej strony Ciebie będziemy chronić przed słońcem, żeby Cię nie spaliło gwiazdeczko. -mruknął żartobliwie, układając usta w złośliwy uśmieszek.
No co? Wcześniej nie było mowy o takiego typu zachowania ale skoro się dogadali? Jest wręcz zmuszony nadrobić kilka lat rozłąki w każdy możliwy sposób!

_________________
Just look,
I'm yours.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiadomo.   Nigdy nie wiadomo. - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 
Nigdy nie wiadomo.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Gurges ater :: Gurges ater-
Skocz do: